Obietnice władzy

fot. Farzad Mohsenvand

Kiedyś, w czasach tak odległych, że trudno nam je oceniać, sięgano po władzę, by nikomu i niczemu nie podlegać. To kacykowie stanowili prawo, nie po to, by prawo ich zobowiązywało, lecz by to oni zobowiązywali prawem.

Potem, gdy kodeksy zaczęto zapisywać na kamiennych płytach, miał one obowiązywać wszystkich i nawet wielcy władcy byli wzywani do przestrzegania tradycji.

Obecnie od rządzących wymaga się więcej niż od zwykłych obywateli. Oczywiście spotykamy jeszcze „podrygi” różnych reżimów autorytarnych, gdzie „dobrem ludu” tłumaczy się niszczenie prawa przez „władzę ludową”, ale generalnie doszliśmy do przekonania, że władza powinna być tak kontrolowana, by działała w ramach prawa. To ją szczególnie trzeba rozliczać.

Choć zabrzmi to trochę „obrazoburczo”, można powiedzieć, że przeszliśmy od jednej nierówności wobec prawa do innej zupełnie przeciwnej. Przedtem władca stał ponad prawem, teraz wymaga się od niego więcej niż od „poddanych”. Może stracić swoją pozycję nie dlatego, że złamał prawo, ale „tylko” dlatego, że nie dotrzymał zobowiązań i nie spełnił obietnic. Mamy do czynienia z czymś, co nazywamy odpowiedzialnością polityczną. Nie chodzi tylko o zachowywanie standardów pracy lub ewentualne nadużywanie władzy dla prywatnych interesów. (Ustąpić powinien ktoś, kto znalazłby się w sytuacji konfliktu interesów: publicznego i rodzinnego). Chodzi też o odpowiedzialność za niedotrzymanie obietnic.

DEON.PL POLECA


Jeśli ktoś podczas kampanii obiecał, że coś załatwi, a nie zrobił tego, to ponosi odpowiedzialność na dwa sposoby. Pierwszy to taki zwykły (dla każdego): oszukał, więc jest traktowany jak oszust. Drugi jest polityczny (dla rządzących): starał się, ale mu nie wyszło, nie dał rady (inni okazali się silniejsi). Jednak wtedy też odpowiada. Okazał się nieskuteczny. Stąd ktoś inny powinien go zastąpić.

Od polityka wymaga się więcej. Bo umówił się z wyborcami na coś konkretnego i nie zrealizował tego. A po to mu powierzono władzę.

I to jest słowo kluczowe: „powierzyć”. Jeżeli coś powierzono, to można to i odebrać. Albo lepiej: skoro ktoś przyjął to, co mu powierzono, to powinien to oddać, gdy nie udało mu się tego odpowiednio wykorzystać, zgodnie z tym, co ustalono przy powierzaniu.

Dlatego tak ważna jest pamięć o przysięgach i o obietnicach. Komuś powierzamy władzę, bo się zobowiązał do czegoś więcej niż wymaga się od zwykłych obywateli. Obejmujący jakieś stanowisko (nie tylko państwowe, też samorządowe, kościelne, zawodowe) często składa przysięgę. I dlatego musi być poddawany weryfikacji, choćby przez uczciwą debatę.

Inaczej jego przysięga jest warta tyle co slogan wyborczy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Obietnice władzy
Komentarze (7)
MS
~Marcin Stradowski
13 lipca 2020, 18:03
Jeszcze prośba do księdza Siepsiaka. Proszę modlić się za Prezydenta Dudę, bo on potrzebuje naszej modlitwy.
MS
~Marcin Stradowski
13 lipca 2020, 17:55
Pamiętam jak Walesa obiecywał 100 milionów dla każdego obywatela. Ma wielu naśladowców w środowisku, z którym trzyma.
WG
W Gedymin
13 lipca 2020, 11:30
Pięć lat temu ne ekai.pl był wywiad ministrem zdrowia Radziwiłłem. Krótko po wyborach. Dziennikarka zapytała o realizację jednej z licznych obietnic wyborczych. I krótka odpowiedź - to tylko była obietnica wyborcza. I katolicka dziennikarka, i katolicki minister bez odrobiny wstydu, bez odrobiny refleksji przeszli nad kłamstwem dalej.
AK
~Andrzej Konewka
13 lipca 2020, 10:29
Dobra dobra, najpierw piszecie "kościół nie powinien angażować się w politykę" a później w waszej redakcji i tak ktoś popuści i napisze coś takiego jak ten wpis, że niby nie nic, a i tak wiadomo o co chodzi. Wszedłem dzisiaj na Deon by zobaczyć ten artykuł, bo wiedziałem, że on jest, choć go jeszcze nie widziałem. Zastanawiałem się tylko, kto tym razem nie wytrzyma. Tak, że bądzie konsekwentni i nie angażujcie się w politykę, a my kogo mamy trzymać za słowo i obietnice to już dobrze wiemy bez takich "upolitycznionych" opinii księży z Deon. Bo za tydzień pewnie znów będziecie besztać Jędraszewskiego jaki to on upolityczniony nie jest.
WG
W Gedymin
14 lipca 2020, 03:37
ten post, jak i podobne pokazują jak wielka jest głupota i upadek w polskim Kościele. Czy jest "angażowaniem się w politykę" upominanie, zwłaszcza "katolickich" polityków, że nie wolno kłamać???
AN
~A N.
14 lipca 2020, 10:45
Polityka jest troską o wspólne dobro, więc kościół musi się w nią angażować choćby po to żeby uczyć ludzi odpowiedzialności i patriotyzmu. Wmawianie ludziom, że polityka to samo zło i nie należy się angażować od lat uprawia Gazeta Wyborcza
John Rambo
14 lipca 2020, 21:36
Dokładnie o to chodzi, wytykam tylko hipokryzję, bo Deon robi podobnie jak Gazeta Wyborcza. Najpierw pisze artyuły potępiające "polityczne"zaangażowanie niektórych osób, po czym sam przy niemal jawnym popieraniu jednego z kandydatów niby "napomina" w pokrętny sposób tego co "obiecuje". Radzę przeczytać program z poprzedniej kampanii i rozliczyć. Myślę, że z tymi obienicami tak źle nie jest.