Od tego trzeba zacząć, abyśmy byli jedno

(fot. shutterstock.coM)

Wierzę, że droga do jedności wiedzie jedynie przez miłość i przebaczenie, nie przez rację i udowadnianie swojej wyjątkowości. Dlatego chcę modlić się o to, byście - mimo tych 500 lat zabijania słowem i czynem, naszej arogancji i zawiści, dopuszczanej się przez nas niesprawiedliwości i bólu, który jako katolicy zadawaliśmy Wam, nasi protestanccy Bracia - odpuścili nam nasze winy i przebaczyli nasze słabości.

Są pewne wydarzenia w historii naszego życia, które dokonują jakościowej zmiany tego, kim jesteśmy. Nie zapomnę momentu, kiedy pierwszy raz usłyszałem przesłanie o miłości Boga, który umarł za mnie po to, abym więcej nie musiał już zasługiwać na zbawienie, ale mógł je po prostu przyjąć w darze od Niego. Nigdy wcześniej nie słyszałem o całkowitym przebaczeniu i wolności, które płyną z Krzyża, ale tamtego dnia zrozumiałem, że Dobra Nowina naprawdę jest Dobrą Nowiną. Doświadczyłem Bożej łaski, która przemieniła moje życie od środka. Zrozumiałem, że otrzymałem nowe życie. Dokładnie pamiętam tamten czas. Ustroń. Rezydencja Parkowa. 14 lipca 2010 r. Wciąż mam w pamięci łzy pokuty i nieopisaną radość oraz wdzięczność, które wypełniły moje wnętrze. I tęsknotę za Bogiem, jakiej nie miałem nigdy wcześniej i jakiej dotąd nie znałem. To był dla mnie moment kairos. Moment w historii mojego życia, który Bóg naznaczył perspektywą swojej wieczności. I zarazem wydarzenie, które poprzez Ducha Świętego trwale zmieniło to, kim jestem.

Do dziś tamto wydarzenie pozostaje jednym z najważniejszych kairos w moim życiu. Kolejne siedem lat historii, którą piszę razem z Bogiem, przyniosło ich jeszcze kilka. Z pewnością nie tylko po ludzku, ale także z Bożej perspektywy są one historyczne. Nie potrafię przejść wobec nich obojętnie.

Są też takie kairos, które Bóg wprowadza nie tylko wobec nas, lecz także wobec całego Kościoła. Poprzez te wydarzenia Duch Święty umieszcza kamienie milowe, aby przygotować Ciało Chrystusa na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa. Z pewnością zaliczylibyśmy do nich wiele punktów zapisanych na kartach historii: od Soboru Jerozolimskiego opisanego w 15 rozdziale Dziejów Apostolskich, przez spisanie Ewangelii, powołanie św. Pawła, św. Patryka czy św. Franciszka z Asyżu, aż po Sobór Watykański II czy wybór papieża Franciszka na Stolicę Piotrową. Dla Polaków takim momentem z pewnością jest chrzest Polski czy podjęty uroczyście w zeszłym roku Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Te wydarzenia wyznaczają strategiczne momenty w wielkim planie Boga. Jako wierzący wraz z nowym narodzeniem otrzymaliśmy możliwość rozpoznawania tych znaków czasu, do czego nie mieli wglądu faryzeusze i saduceusze (por. Mt 16, 3).

DEON.PL POLECA


Obecny rok kalendarzowy jest punktem historii, w którym przecina się z sobą kilka okrągłych rocznic wydarzeń Kościoła bardzo brzemiennych w skutki. W czerwcu wraz z całym Ciałem Chrystusa świętowaliśmy - zarówno w Rzymie, jak i w naszych diecezjach - Złoty Jubileusz Odnowy Charyzmatycznej w Kościele katolickim. Równo pięćdziesiąt lat temu powstały także pierwsze kongregacje mesjanistyczne w Izraelu, kiedy to Duch Święty zaczął wzbudzać ruch mesjanistyczny złożony z Żydów, którzy podobnie jak w pierwszym Kościele opisanym w Dziejach Apostolskich zaczęli przyjmować wiarę w Jezusa (Jeszuę) - Mesjasza. Czterdzieści lat temu miało miejsce bardzo znamienite (i bez precedensu) spotkanie na rzecz jedności chrześcijan, które zgromadziło ponad 77 tysięcy ludzi różnych denominacji na stadionie w Kansas City. A 31 października minie równo pięć wieków, odkąd Marcin Luter przybił do drzwi kościoła Ojców Augustianów w Wittenberdze dziewięćdziesiąt pięć tez. Wydarzenie to jest uważane za początek Reformacji.

Widzę dziś wielu ludzi, którzy nie mają pojęcia, co zrobić z tą ostatnią rocznicą. Niektórzy, zarówno katolicy, jak i protestanci, wykorzystują ją jako pretekst do kolejnego aroganckiego uderzenia przeciw sobie nawzajem. Inni starają się ten moment przemilczeć, przeczekać.

Sądzę jednak, że dla całego Ciała Chrystusa, dla całego Kościoła, jest to moment wielkiej szansy. Szansy na kairos. Już w zeszłym roku Papież Franciszek zarysował kierunek dla właściwego zrozumienia tego znaku czasu, udając się do Szwecji, by wraz z Kościołem luterańskim stanąć we wspólnej modlitwie o przebaczenie, pojednanie i jedność całego Kościoła. Mówił wówczas, że bolesna przeszłość wymaga szczerego wyznania win i wzajemnego przebaczenia. Tym samym wezwał Kościół do pokuty i podjęcia poważnego wyzwania, abyśmy jako wierzący spojrzeli na siebie nie jak na wrogów, ale jak na braci Jezusa i zarazem naszych własnych braci, z którymi będąc w podróży, wspólnie dzielimy drogę. Nie bez powodu Sobór Watykański II wyraźnie zdefiniował naszą relację, mówiąc, że w odniesieniu do naszych protestanckich braci jesteśmy w niedoskonałej komunii. A niedoskonała komunia to nie to samo, co brak komunii.

500-lecie Reformacji jest dla nas szansą. Szansą na ewangeliczną pokutę, czyli nawrócenie. Wprowadzenie w tej przestrzeni - głęboko naznaczonej bólem podziału, wieloma uprzedzeniami, pomówieniami i stereotypami - nauczania Jezusa o uznaniu i wyznaniu własnego grzechu, podjęciu drogi skandalicznej miłości i decyzji o przebaczeniu, które w życiu uczniów Chrystusa dzieje się nie siedem razy, ale siedemdziesiąt siedem razy, za każdym razem, gdy brat nasz zgrzeszy przeciw nam. To wydarzenie jest szansą na kairos Kościoła. Byśmy zaczęli gromadzić, nie rozpraszać (Łk 11, 23). Jednać, nie dzielić. Służyć sobie nawzajem, w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie (Flp 2, 3).

W Polsce wciąż zmagamy się z tematem jedności chrześcijan. Czasem odnoszę wrażenie, jakbyśmy uważali, że nasz rodzimy katolicyzm jest jedynym słusznym, jaki ostał się pośród narodów tego świata. I dlatego potrzeba go bronić, udowadniając, że jest bez skazy. To nieprawda. Tak naprawdę tylko On - Jezus jest bez skazy. I tylko On ma moc wydoskonalać naszą wiarę jako jej Przewodnik (Hbr 12, 2). Bóg na całej ziemi wzywa dziś miliony katolików nie tyle do obrony, co do odnowy: odnowy biblijnej, odnowy liturgicznej, odnowy charyzmatycznej. I ta odnowa, nasze nawrócenie, jest miarą jakości naszej wiary. To, czego powinniśmy bronić, to naszej postawy serca, która wyraża się w gotowości do nawrócenia. A każde nawrócenie wiąże się ze zmianą: zmianą myślenia, zmianą stylu życia. To nie jest tak, że kiedy Duch Święty przychodzi do katolików, mówi: wy zawsze mieliście rację, a wszyscy pozostali byli w błędzie. Podobnie w takim kontekście nie przychodzi do protestantów. Kiedy przychodzi Duch Boży, On zawsze nakierowuje nasze serca na nawrócenie, którego owocem jest upodabnianie się do Jezusa. A kiedy przybliżamy się do Niego, przybliżamy się do siebie. Wbrew pozorom ekumenizm, który wyraża się również w przebaczeniu i pojednaniu ze sobą nawzajem, jest jednym z owoców naszego nawrócenia.

(fot. Materiały prasowe KAIROS 2017)

Trzy lata temu do Rzymu przybyła spora grupa protestanckich pastorów, która wspólnie z papieżem Franciszkiem zainicjowała przygotowanie historycznego wydarzenia, które już za kilka dni odbędzie się w Kansas City (USA). Nie bez powodu wydarzenie to nosi nazwę KAIROS 2017. W odniesieniu do czterech wspomnianych wcześniej rocznic, przedstawiciele Kościoła katolickiego, prawosławnego i kościołów protestanckich, a także kongregacji mesjanistycznych, wezmą udział we wspólnej konferencji, która zgromadzi ludzi z całego świata. Głównymi mówcami będą na niej katolicki kard. Daniel DiNardo (przewodniczący Konferencji Episkopatu USA) i Kenneth Copeland (pastor Ruchu Wiary). Staną razem, aby wraz z biskupami, księżmi i świeckimi liderami Kościoła katolickiego, biskupami i pastorami protestanckich Kościołów historycznych, pastorami Kościoła Zielonoświątkowego, liderami wspólnot prawosławnych, liderami kongregacji Żydów Mesjanistycznych, przedstawicielami i liderami IHOP (International House of Prayer), liderami wywodzącymi się z ruchu Toronto Blessing, a także członkami innych wspólnot z różnych części Ciała Chrystusa, modlić się za siebie nawzajem, stawać w pokucie i wzajemnym uniżeniu. I aby po 500 latach stanąć razem w zgodzie i przebaczeniu.

Jestem przekonany, że nadchodząca rocznica Reformacji może się stać dla nas świętem pojednania. Momentem, od którego zaczniemy nowy etap drogi. Na pozór wciąż ten sam. Ale od teraz - razem. Bez wypominania i wyrzutów, ale w gotowości do słuchania i wymiany darów. Ze świadomością, że to, co nas łączy, jest dużo większe niż to, co nas dzieli.

Wierzę, że droga do jedności, o którą Jezus prosił Ojca (por. J 17, 21), wiedzie jedynie przez miłość i przebaczenie, nie przez rację i udowadnianie swojej wyjątkowości. Nie we wszystkim musimy się zgadzać, ale to nie zwalnia nas z tego, aby służyć i kochać. Dlatego nie zwlekając, chcę modlić się o to, byście - mimo tych 500 lat zabijania słowem i czynem, naszej arogancji i zawiści, dopuszczanej się przez nas niesprawiedliwości i bólu, który jako katolicy zadawaliśmy Wam, nasi protestanccy Bracia - odpuścili nam nasze winy i przebaczyli nasze słabości. Potrzebujemy Waszej modlitwy, abyśmy jako Kościół mogli upodabniać się do Chrystusa i głęboko żywić chrześcijańską nadzieję. Chcemy modlić się też za Was, abyśmy jako Boża rodzina mogli razem dawać odważne świadectwo o tym, że Jezus wciąż żyje. Aby to świadectwo naszej jedności, uzdolnione przez Ducha Świętego, otwierało serca ludzi do poznania miłości Ojca; i aby to doświadczenie stawało się ich osobistym kairos w historii, którą będą budować razem z Tobą, dobrym Bogiem. Amen.

Więcej informacji o konferencji Kairos 2017 znajdzicie TUTAJ >>

Karol Sobczyk - założyciel i prezes Chrześcijańskiej Fundacji Głos na Pustyni, podejmującej działania na rzecz jedności, wzrostu i odnowy Kościoła. Psycholog, mówca, członek Sekretariatu ds. Nowej Ewangelizacji Archidiecezji Krakowskiej. Wraz z żoną Gosią prowadzi Wspólnotę Głos na Pustyni, której członkowie od kilku lat ewangelizują i posługują modlitwą w całej Polsce. Szczęśliwy i dumny ojciec Daniela i Zuzi.

Założyciel i lider krakowskiej wspólnoty Głos na Pustyni, w ramach której podejmuje szereg działań na rzecz wzrostu i odnowy Kościoła. Prowadzący projekt społeczny na rzecz chrześcijańskiej jedności „Nie wszystko jedno”. Dynamiczny mówca, autor książek i publikacji, sekretarz Sekretariatu ds. Nowej Ewangelizacji Archidiecezji Krakowskiej i członek zespołu Krajowej Służby Komunii CHARIS w Polsce.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Od tego trzeba zacząć, abyśmy byli jedno
Komentarze (18)
BO
Barnaba Olszewski
1 listopada 2017, 20:15
Dwie sprawy. Pierwsze: Autor sugeruje, że papież gdy spotkał się z liderami wolnych chrześciajan to omawiał sprawę Kansas City. Nie ma na ten temat żadnych informacji. Zatem Autor sam sobie to wymyślił. Druga sprawa. Autor nie zna nauczania Kościoła Katolickiego na temat ekumenizmu, a przynajmniej nie żyje tym duchem. Jego nauczanie ma źródło wolnych zielonoświątkowych kościołów. Autor ma wątpliwości o wyjątkowości Kośioła Katolickiego. Sobór Watykański II naucza: "Pełnię bowiem zbawczych środków osiągnąć można jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym, który stanowi powszechną pomoc do zbawienia"
BO
Barnaba Olszewski
1 listopada 2017, 20:15
Dwie sprawy. Pierwsze: Autor sugeruje, że papież gdy spotkał się z liderami wolnych chrześciajan to omawiał sprawę Kansas City. Nie ma na ten temat żadnych informacji. Zatem Autor sam sobie to wymyślił. Druga sprawa. Autor nie zna nauczania Kościoła Katolickiego na temat ekumenizmu, a przynajmniej nie żyje tym duchem. Jego nauczanie ma źródło wolnych zielonoświątkowych kościołów. Autor ma wątpliwości o wyjątkowości Kośioła Katolickiego. Sobór Watykański II naucza: "Pełnię bowiem zbawczych środków osiągnąć można jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym, który stanowi powszechną pomoc do zbawienia"
S
Szymon
23 października 2017, 09:11
Ciekawe, że ci co tak dużo mówią o dialogu i otwrtości na inne religie zazwyczaj nie są już do nich skorzy wewnątrz Kościoła. Dążenie do jedności to nie tylko łatanie starych rozłamów, ale też (przede wszystkim?) zapobieganie nowym. Niedawno była krótka notka o wypowiedzi nigeryjskiego biskupa, oskarżającego europejskich przywódców i Kościół o brak wsparcia. Ktoś się tym w ogóle przejął? Ktoś słucha biskupów z Syrii czy Iraku? Chyba wszyscy mają na tą prowincję wy**ane, bo to tu jest prawdziwa kuźnia postępu. Dzisiaj głos Kościoła coraz trudniej odróżnić od frazesów europejskiej lewicy. Niedługo będzie Komisja Episkopatów, ciekawe co uradzą. O podziałach na naszym podwórku już nie wspomnę, bo to widać wyraźnie choćby w różnych "oświeconych" artykułach i komentarzach na tym portalu.
S
Szymon
23 października 2017, 09:11
Ciekawe, że ci co tak dużo mówią o dialogu i otwrtości na inne religie zazwyczaj nie są już do nich skorzy wewnątrz Kościoła. Dążenie do jedności to nie tylko łatanie starych rozłamów, ale też (przede wszystkim?) zapobieganie nowym. Niedawno była krótka notka o wypowiedzi nigeryjskiego biskupa, oskarżającego europejskich przywódców i Kościół o brak wsparcia. Ktoś się tym w ogóle przejął? Ktoś słucha biskupów z Syrii czy Iraku? Chyba wszyscy mają na tą prowincję wy**ane, bo to tu jest prawdziwa kuźnia postępu. Dzisiaj głos Kościoła coraz trudniej odróżnić od frazesów europejskiej lewicy. Niedługo będzie Komisja Episkopatów, ciekawe co uradzą. O podziałach na naszym podwórku już nie wspomnę, bo to widać wyraźnie choćby w różnych "oświeconych" artykułach i komentarzach na tym portalu.
Andrzej Ak
22 października 2017, 20:35
Niestety dla nas Katolików to co mówi Karol, nasz brat w Chrystusie Panu naszym jest prawdą. Jezus faktycznie pragnie zjednoczenia nas Wszystkich Chrześcijan. To, że jesteśmy podzieleni sprawia, że wiele dzieł Bożych nie może wejść nawet we wstępną fazę realizacji. Doprawdy nie mam pełnej wiedzy co Bóg przygotował dla zjednoczonego ciała Chrystusowego (nas wszystkich wierzących), ale są to na pewno ogromne wyzwania, a zarazem dary dla uczestników wspólnej pracy w Winnicy Pańskiej. Tutaj zamieszczę jedynie taki mały przykład czekającej pracy. Jakiś czas temu dostrzegłem ogromną potrzebę wyzwalania ludzi spod niewoli upadłych (złych duchów). Tutaj może mniejsza o szczegóły, choć zapewne pośród wielu wspólnot znajdzie się co najmniej jeden namacalny przykład kogoś zniewolonego nałogiem palenia lub spożywania alkoholu.   Za tymi słabościami wedle tego, co mi Pan ukazał stoją konkretne duchy. No i teraz uwaga. Duchy te nie po raz pierwszy były wyrzucane z ciał ludzkich i posyłane gdzieś ku przestrzeniom wymiarów piekieł.  Jednak wiele czasu nie upływa zazwyczaj, a dany duch od nowa zasiedla nawet to samo ciało nieszczęśnika. Dzieje się tak ponieważ zło zbudowało sobie bramy w wielu miejscach na ziemi. Jakaś kamienica „nawiedzona”, jakieś miejsce obok lasu, lub nawet jakiś pokój w czyimś domu. Takich miejsc jest podobno bardzo wiele. Tak więc praca egzorcysty może przypominać pracę bez końca bo zło po każdym wyrzuceniu nie natrafia na większe przeszkody, aby powrócić do tego naszego wymiaru i ponownie zasiedlić wcześniej wybrane ciało. Jak wielka jest to przeszkoda, aby budować wspólnoty służące jedynie Chrystusowi wiedzą Ci co się na budowaniu takich wspólnot potknęli i wciąż się potykają. A takich zadań dla zjednoczonych Chrześcijan jest o wiele więcej. Jak to Pan powiedział: „Pracy na Bożej roli jest wiele, tylko robotników wciąż mało”.
Andrzej Ak
22 października 2017, 20:35
skąd te kopie?
22 października 2017, 21:24
Na Deonie narodził się proces klonowania komentarzy, zaistniał on mniej więcej wtedy kiedy wodzirej z Łodzi dał hasło do banowania wszystkiego co się rusza a co nie jest zgodne z jego pentakostalnym odlotem. 
22 października 2017, 14:08
Dla informacji jednak osób korzystających z następujących rewelacji autora: "Nie zapomnę momentu, kiedy pierwszy raz usłyszałem przesłanie o miłości Boga, który umarł za mnie po to, abym więcej nie musiał już zasługiwać na zbawienie, ale mógł je po prostu przyjąć w darze od Niego" warto zajrzeć do nauki Soboru Trydenckiego: "Gdyby ktoś powiedział, że dobre dzieła usprawiedliwionego człowieka są w takim sensie darami Bożymi, że nie są również dobrymi zasługami tego usprawiedliwionego (...) – niech będzie wyklęty". (Sobór Trydencki, Sesja VI, kanon 32). by dowiedzieć się,że autor nie jest katolikiem i głosi herezje.
22 października 2017, 14:08
Dla informacji jednak osób korzystających z następujących rewelacji autora: "Nie zapomnę momentu, kiedy pierwszy raz usłyszałem przesłanie o miłości Boga, który umarł za mnie po to, abym więcej nie musiał już zasługiwać na zbawienie, ale mógł je po prostu przyjąć w darze od Niego" warto zajrzeć do nauki Soboru Trydenckiego: "Gdyby ktoś powiedział, że dobre dzieła usprawiedliwionego człowieka są w takim sensie darami Bożymi, że nie są również dobrymi zasługami tego usprawiedliwionego (...) – niech będzie wyklęty". (Sobór Trydencki, Sesja VI, kanon 32). by dowiedzieć się,że autor nie jest katolikiem i głosi herezje.
Andrzej Ak
22 października 2017, 20:53
Drogi Stosie, ja również dostrzegam potrzebę obrony "wypracowanych "w Katolicyźmie wartości Chrześcijańskich, jednak wola naszego Pana Jezusa Chrystusa w czasach "ostatecznych" ma dla mnie (i nie tylko dla mnie) wyższy priorytet. Nie twierdzę, iż błądzisz, bo wiele z tego co tutaj piszesz jest Prawdą. Być może Bóg rozdzielił między nas różne obowiązaki i póki coś się nie dopełni nie dostrzeżemy, iż wspólnie budujemy jakąś całość - kolejną cegiełkę Bożej budowli, którą jest Kościół Święty.
22 października 2017, 13:32
"Katolicyzm oznacza zaś, że religia głoszona przez Kościół jako jedynie prawdziwa ma prawo zwać się powszechną, gdyż jej przesłanie skierowane jest do całej ludzkości. Innej religii prawdziwej nie ma. Jakiekolwiek wyjątki są tutaj niemożliwe. Chociaż chrześcijaństwo nie obejmuje jeszcze całego świata i wszystkich ludzi, to jednak Bóg ma władzę nad wszystkimi ludami, a władzę tą sprawować pragnie przez swój jedyny Kościół powszechny - czyli katolicki. Sprawiedliwość zatem każe nie czynić przeszkód w rozprzestrzenianiu się Kościoła."  (Słownik Apologetyczny Wiary Katolickiej podług D-ra Jana Jaugey'a, opracowany i wydany staraniem x. Wł. Szcześniaka, Mag. Teol. i grona współpracowników, T. II. Warszawa 1894)
22 października 2017, 13:32
"Katolicyzm oznacza zaś, że religia głoszona przez Kościół jako jedynie prawdziwa ma prawo zwać się powszechną, gdyż jej przesłanie skierowane jest do całej ludzkości. Innej religii prawdziwej nie ma. Jakiekolwiek wyjątki są tutaj niemożliwe. Chociaż chrześcijaństwo nie obejmuje jeszcze całego świata i wszystkich ludzi, to jednak Bóg ma władzę nad wszystkimi ludami, a władzę tą sprawować pragnie przez swój jedyny Kościół powszechny - czyli katolicki. Sprawiedliwość zatem każe nie czynić przeszkód w rozprzestrzenianiu się Kościoła."  (Słownik Apologetyczny Wiary Katolickiej podług D-ra Jana Jaugey'a, opracowany i wydany staraniem x. Wł. Szcześniaka, Mag. Teol. i grona współpracowników, T. II. Warszawa 1894)
22 października 2017, 13:28
'Ekumenizm oznacza więc, że religia chrześcijańska nie ma ośrodka jedności, gdyż składa się z wielu skłóconych sekt. Żadnej z tych sekt nie jest także dane poznanie Prawdy. Ich głównym celem jest za to połączenie się w jakąś jedną "supersektę". Ich członkowie dobrze wiedzą, że żadna z nich nie może powiedzieć, że jest powszechna. Żadna z tych sekt oddzielnie nie poczuwa się do bycia powszechną i nie traktuje swojej misji w ten sposób. Każda z tych sekt czuje się za to zawsze sektą i to je prześladuje na każdym kroku. Brak jedności pociąga za sobą konsekwetnie syndrom braku powszechności. Sekty te więc najpierw dążą do połączenia - zjednoczenia się, przywrócenia rzekomej jedności, tak jaby kiedykolwiek istniała jedność między przeróżnymi sektami i herezjarchami. Dopiero jednak, gdy ta fikcja się ziści, wszystkie one będą próbowały uznać się za powszechne, za pełni katolickie [link widoczny dla zalogowanych] Gdyby już teraz któraś z sekt stwierdziła to odgórnie, oznaczałoby to, że inne muszą się jej podporządkować, gdyż miałaby od Boga prawo i nakaz niesienia Prawdy na cały świat. Powszechność czyli katolickość jakiejś religii wymagałaby dla niej prawa do ogarnięcia sobą całego Świata. Stąd "ekumenizm" mówi wyraźnie - wszyscyśmy są mali, wszyscyśmy są równi, wszyscyśmy są winni, wszyscy ograniczeni historycznymi i konfesyjnymi stereotypami, nikt z nas nie ma pewności, więc nikt z nas nie może ulec pokusie prozelityzmu, nikt z nas nie może powiedzieć że jest jedyny, że jest powszechny... szukajmy, dialogujmy, nawracajmy się..."
22 października 2017, 13:28
'Ekumenizm oznacza więc, że religia chrześcijańska nie ma ośrodka jedności, gdyż składa się z wielu skłóconych sekt. Żadnej z tych sekt nie jest także dane poznanie Prawdy. Ich głównym celem jest za to połączenie się w jakąś jedną "supersektę". Ich członkowie dobrze wiedzą, że żadna z nich nie może powiedzieć, że jest powszechna. Żadna z tych sekt oddzielnie nie poczuwa się do bycia powszechną i nie traktuje swojej misji w ten sposób. Każda z tych sekt czuje się za to zawsze sektą i to je prześladuje na każdym kroku. Brak jedności pociąga za sobą konsekwetnie syndrom braku powszechności. Sekty te więc najpierw dążą do połączenia - zjednoczenia się, przywrócenia rzekomej jedności, tak jaby kiedykolwiek istniała jedność między przeróżnymi sektami i herezjarchami. Dopiero jednak, gdy ta fikcja się ziści, wszystkie one będą próbowały uznać się za powszechne, za pełni katolickie [link widoczny dla zalogowanych] Gdyby już teraz któraś z sekt stwierdziła to odgórnie, oznaczałoby to, że inne muszą się jej podporządkować, gdyż miałaby od Boga prawo i nakaz niesienia Prawdy na cały świat. Powszechność czyli katolickość jakiejś religii wymagałaby dla niej prawa do ogarnięcia sobą całego Świata. Stąd "ekumenizm" mówi wyraźnie - wszyscyśmy są mali, wszyscyśmy są równi, wszyscyśmy są winni, wszyscy ograniczeni historycznymi i konfesyjnymi stereotypami, nikt z nas nie ma pewności, więc nikt z nas nie może ulec pokusie prozelityzmu, nikt z nas nie może powiedzieć że jest jedyny, że jest powszechny... szukajmy, dialogujmy, nawracajmy się..."
22 października 2017, 13:28
'Ekumenizm oznacza więc, że religia chrześcijańska nie ma ośrodka jedności, gdyż składa się z wielu skłóconych sekt. Żadnej z tych sekt nie jest także dane poznanie Prawdy. Ich głównym celem jest za to połączenie się w jakąś jedną "supersektę". Ich członkowie dobrze wiedzą, że żadna z nich nie może powiedzieć, że jest powszechna. Żadna z tych sekt oddzielnie nie poczuwa się do bycia powszechną i nie traktuje swojej misji w ten sposób. Każda z tych sekt czuje się za to zawsze sektą i to je prześladuje na każdym kroku. Brak jedności pociąga za sobą konsekwetnie syndrom braku powszechności. Sekty te więc najpierw dążą do połączenia - zjednoczenia się, przywrócenia rzekomej jedności, tak jaby kiedykolwiek istniała jedność między przeróżnymi sektami i herezjarchami. Dopiero jednak, gdy ta fikcja się ziści, wszystkie one będą próbowały uznać się za powszechne, za pełni katolickie [link widoczny dla zalogowanych] Gdyby już teraz któraś z sekt stwierdziła to odgórnie, oznaczałoby to, że inne muszą się jej podporządkować, gdyż miałaby od Boga prawo i nakaz niesienia Prawdy na cały świat. Powszechność czyli katolickość jakiejś religii wymagałaby dla niej prawa do ogarnięcia sobą całego Świata. Stąd "ekumenizm" mówi wyraźnie - wszyscyśmy są mali, wszyscyśmy są równi, wszyscyśmy są winni, wszyscy ograniczeni historycznymi i konfesyjnymi stereotypami, nikt z nas nie ma pewności, więc nikt z nas nie może ulec pokusie prozelityzmu, nikt z nas nie może powiedzieć że jest jedyny, że jest powszechny... szukajmy, dialogujmy, nawracajmy się..."
22 października 2017, 13:26
W zasadzie tego bełkotu nie ma co komentować. Wypada jedynie współczuć autorowi i jako przestroge podawać katolikom,do czego doprowadzić może ekumeniacko-pentakostalny mariaż. Warto jednak sięgnąć do katolickiej, opartej na nieskażonej nauce Kościoła literatury:
22 października 2017, 13:26
W zasadzie tego bełkotu nie ma co komentować. Wypada jedynie współczuć autorowi i jako przestroge podawać katolikom,do czego doprowadzić może ekumeniacko-pentakostalny mariaż. Warto jednak sięgnąć do katolickiej, opartej na nieskażonej nauce Kościoła literatury:
DP
Danuta Pawłowska
22 października 2017, 09:48
Abp Jędraszewski: Reformacja to tragiczny podział, nie powód do świętowania! http://www.fronda.pl/a/abp-jedraszewski-reformacja-to-tragiczny-podzial-nie-powod-do-swietowania,101255.html