Pan Bóg mówi: "sprawdzam!"

Krzysztof Wołodźko

Powoli opadną emocje po kanonizacji. Często w takich momentach pojawiają się gorzkie pytania: byliśmy tacy rozentuzjazmowani i co nam z tego zostanie? Teraz, jak zwykle, została codzienność. W końcu w "Modlitwie Pańskiej" modlimy się o chleb powszedni, nie o ciasteczka.

Opadają emocje, dobre i złe, po niedzielnej kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II. Odnoszę wrażenie, że więcej mówiły one o współczesnej Polsce i Polakach, niż o oficjalnie uznanych przez Kościół rzymskokatolicki świętych.

A te emocje i postawy, złe i dobre, przebiegają w poprzek polskich domów, społeczności małych i dużych, miejsc pracy, nawet relacji towarzyskich. I to w sposób bardzo intensywny nie tylko w świecie medialnych opisów, sporów politycznych i partyjnych, ale właśnie tych czysto międzyludzkich. To duże wyzwanie. Pytanie, jak odpowiadać na niechęć czy jawną nienawiść choćby ludzi urodzonych i dorastających już w III Rzeczpospolitej, reprezentujących pokolenie Polaków, które częściowo nie tylko utraciło już więź z Kościołem, ale stało się wprost antykatolickie.

Od śmierci Jana Pawła II do jego kanonizacji minęło dziewięć lat. To całkiem dużo z perspektywy ludzkiego życia, ale bardzo mało w odniesieniu do procesów społecznych i historycznych. Nieledwie dekada, ale dość gwałtowna. Najpierw ogłoszono istnienie "pokolenia Jana Pawła II", czyli ludzi urodzonych w czasach jego pontyfikatu, dla których był jedynym papieżem jakiego poznali za swego życia. W dniach umierania Jana Pawła II to oni często byli twarzą ówczesnych "rekolekcji narodowych": od harcerzy do najmłodszego, raczkującego wtedy pokolenia publicystów, nieco późniejszych twórców różnorakich inicjatyw medialnych i społecznych. To roczniki urodzone jeszcze pod koniec lat 70. i w latach 80.: lepiej lub gorzej pamiętające jeszcze PRL z dzieciństwa, ale dorastające już w III RP.

DEON.PL POLECA

Nie minęło wiele lat od śmierci Jana Pawła II i pojawiło się nowe pokolenie, a wśród niego młody elektorat zagospodarowany przez Janusza Palikota. Znów posłużono się publicystycznym skrótem: narodziło się "pokolenie JP". Ludzie urodzeni już w latach 90., dla których Kościół jest czymś obcym i niechcianym, a Jan Paweł II - czasem "ukremówkowionym" przez Polaków staruszkiem, a czasem symbolem katolickiej hipokryzji, zaściankowości i "mieszania się" Kościoła do polityki.

O tym pierwszym pokoleniu mówiono, nadużywając wielkiego kwantyfikatora, że jest pokoleniem "Solidarności". O drugim, że jest pokoleniem darwinizmu społecznego, kultu egoizmu i atomizacji, jakiej Polacy doświadczyli w czasach transformacji. Warto tu jednak zwrócić uwagę, że zarówno w przypadku "pokolenia JP II" jak i "pokolenia JP" to właśnie starsze o dobrych kilkanaście i kilkadziesiąt lat roczniki zawiadywały tymi terminami i użytkowały je dla własnych celów.

I tak jednym "pokolenie JP II" miało służyć choćby podtrzymaniu dobrego samopoczucia i przekonania, że w polskim społeczeństwie nie zachodzą żadnej istotne zmiany, że młodsze pokolenia bezproblemowo przejmują pałeczkę w wielkim maratonie "katolickiej Polski". Była to w znacznej mierze strategia chowania głowy w piasek: z pozoru przyjemny, wielokrotnie przeze mnie obserwowany antyrealizm części katolików, którzy sądzą, że wystarczy odpowiednia duża liczba wzniosłych deklaracji, liczne Msze z udziałem kościelnych i świeckich dostojników i znaczna liczba ulic nazwanych imieniem Jana Pawła II, żeby spać spokojnie.

Z kolei "pokolenie JP" było stosunkowo prostym narzędziem służącym rozbrojeniu mitu "pokolenia JP II", funkcjonującym na zasadzie przeciwieństwa. Tu z kolei budowano z całą premedytacją obraz pokolenia kompletnie antykatolickiego i w ten sposób "nowoczesnego", wyzwolonego z "religianctwa" i mentalnie uwolnionego od "dyktatu Watykanu". Prymitywnie, bardzo pasożytniczo (bo właściwie "pokolenie JP" wymyślono w publicystyce jako negatyw "pokolenia JP II"), odpowiednio ostro i młodzieżowo. Posługując się grą słów: tu z kolei nie ustaje wiara, że katolicka wiara w Polsce da się szybko wyrugować z przestrzeni publicznej, gdy tylko "nowoczesna młodzież" zacznie stopniowo opanowywać przestrzeń publiczną.

Szkopuł w tym, że oba te pokolenia: "pokolenie JP II" i "pokolenie JP" trochę są, a trochę ich nie ma. Bo ani roczniki urodzone w późnym PRL nie były nigdy aż tak bardzo papieskie i prokatolickie, ani roczniki urodzone w początku lat 90. nie stanowią jednak zwartego i silnego "elektoratu antykatolickiego". Co nie przeczy prostej prawdzie, że przemiany kulturowe są faktem: przecież wciąż zmienia się całe nasze życie społeczne i ekonomiczne, wpływając choćby na niestabilność polskich rodzin. I Kościół w Polsce musi mieć na to bardzo szeroko otwarte oczy, żeby któregoś dnia nie spostrzec, że żyje w otoczeniu jeśli nie zupełnie nieprzyjaznym, to znacznie bardziej mu obojętnym.

Dlatego, jak sądzę, większym problemem dla Kościoła będzie w następnych dekadach nie agresywna antyreligijność, ale "cicha obojętność" ludzi wciąż w jakiś sposób odwołujących się do katolicyzmu, połączona z przekonaniem, że wiara to co najwyżej jakiś drobny element stylu życia i tożsamości.

Z drugiej jednak strony daje się zauważyć, po pierwsze, że kościoły w Polsce są w niedzielę wypełnione ludźmi o bardzo dużym przekroju wiekowym. Jedna z ulubionych bajeczek antyklerykałów, że "do kościoła chodzą tylko starsi" nie wytrzymuje próby zderzenia z empirią. To wskazuje bezpośrednio, ze zostaje zachowana ciągłość pokoleniowa polskiego katolicyzmu. Ponadto, istnieje bardzo wiele inicjatyw katolickich, nie tylko tych intelektualnych, które współtworzą ludzie, którzy na mocy publicystycznych kalek powinni należeć do "pokolenia JP". Ale nie należą...

Po czasie emocji - znów powszedni chleb codzienności. Być może dla Kościoła w Polsce cały czas pontyfikatu Jana Pawła II był wielkim świętem. A teraz znów "szara codzienność". Pan Bóg mówi: "sprawdzam!".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pan Bóg mówi: "sprawdzam!"
Komentarze (14)
W
wanda
30 kwietnia 2014, 05:23
....Nie pojmie,jaką Duch odbył robotę.....
TM
trolle mają robotę
29 kwietnia 2014, 13:53
Panie Wołodźko zkąd pan wie co myślał i  myśli BÓG, co jest dla niego dobre a co złe jakie są jego plany i jego potrzeby? Bywasz pan na audiencjji u niego? Gdzie one się odbywają i czy oprócz pana bywa tam papierz z biskupami? Co on ma niby sprawdzać i kogo? Więcej rozumu mniej zaślepienia gusłami i bajkami kościelnymi. to trolle nie znają zasad pisowni polskiej ? To trzeba poprawiać trolla ? Alke się waść trollu zdziwisz jak po śmierci przed BOGIEM staniesz. Kurtynka spadnie z oczu a srebrniki nie zadzwonią.
J
jerzy.k.
30 kwietnia 2014, 20:45
Zasad pisowni nie musisz nikogo utrzyć. Trole znają zasady pisowni a jak nie znają to wiedzą jak korzystać ze słowników i do czego one służą. Trole zawsze bóg będą pisać z małej litery. Dla troli bóg jest wymysłem ludzi  i wbrew twoim obawom nie mają powodu stawać przed kimkolwiek. Nawet jak staną to z podniesionym czołem. Po śmierci będziesz trupem i nic ci już nie będzie potrzebne. To twoi idole powinni mieć bardzo duże obawy przed stawieniem się przed swoim szefem.  Fałsz obłuda i zakłamanie kleru przekroczyło wszelkie zasady przyzwoitości. Nie pouczaj więc mnie i nie strasz.
NL
nie lękajcie się
29 kwietnia 2014, 13:49
wiersz  Zygmunta Krasińskiego: to także słowa św.JP II i Prymasa Tysiąclecia: „Wytrwaj, o wytrwaj w tym strasznym pochodzie Śród dziejów świata, mój Polski Narodzie! Bądź męstwem wielki, cierpliwością święty, Bądź przed wrogami wolą nieugięty, Niechaj Ci z serca nie wydrze Ojczyzny Żaden gwałt ziemski, ni ziemska pokusa Nie wierz w podrzuty Pychy ni Wścieklizny wierz tylko w słowo i w przykład Chrystusa„
WD
Wujek Dobra Rada, Mistrz Ciętej
28 kwietnia 2014, 21:23
Bez silnego Kościoła Polska bardzo ucierpi, będzie cieniem samej siebie. Rządzący sprzedadzą nas za czapkę gruszek.
MR
Maciej Roszkowski
28 kwietnia 2014, 21:02
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. A Pabn Bóg Kubie trzy  razy tyle pierza wyskubie. Więc z tym sprawdzaniem i tym "rozumem" - ostrożnie
J
jerzy.k.
28 kwietnia 2014, 20:16
Panie Wołodźko zkąd pan wie co myślał i  myśli bóg, co jest dla niego dobre a co złe jakie są jego plany i jego potrzeby? Bywasz pan na audiencjji u niego? Gdzie one się odbywają i czy oprócz pana bywa tam papierz z biskupami? Co on ma niby sprawdzać i kogo? Więcej rozumu mniej zaślepienia gusłami i bajkami kościelnymi.
K
klawa
28 kwietnia 2014, 18:57
Przypominam, że "pokolenie Jp2" to miało być właśnie to urodzone i wychowane po roku 1978, rzekomo pamiętające tylko papieża Polaka. Tymczasem trzon młodych antyklerykałów to właśnie roczniki koniec lat 70. i całe 80, czyli ludzie, którzy są dzisiaj co najmniej po studiach. To właśnie to pokolenie coraz bardziej ignoruje religię, szczególnie tę instytucjonalną. Nie ma żadnego "pokolenia JP2" pomiędzy "Solidarnością" a "gimbazą" (pogardliwie nazywaną "pokoleniem JP", na cześć zapewne znanego hasła na cześć policji). 
T
teresa
28 kwietnia 2014, 15:39
My też sprawdzajmy- miłosierdzie Boże.
T
Tomek21
28 kwietnia 2014, 15:17
Jak zwykle trafna, ciekawa, rzeczowa analiza. "Cicha obojętność" - to jest to, co oglądam codziennie, jako przedstawiciel "pokolenia JP". Wśród rówieśników rzadko dostrzegam zarówno zadeklarowanych przedstawicieli "katolickiej Polski", jak i osób zachłyśniętych antyklerykalizmem. Ani gorący, ani zimni. Ewangeliczna letność. Inne problemy, inne zainteresowania, inne spojrzenie na świat. Młodzież nie ma potrzeby uwalniać się od "dyktatu Watykanu", skoro wiara w życiu jest tylko przystawką do dania głównego, przystawką, której równie dobrze mogłoby nie być. @XsaweryRicci To się za dużo na zapas nie martw, ale żyj, jakby to miał być twój ostatni dzień. A kataklizmy, telewizję i Palikota zostaw Panu Bogu. On dobrze wie, co ma robić i wcale nie musi posłuchać przepowiedni z Medjugorje. 
Paweł Tatrocki
28 kwietnia 2014, 14:53
Jeszcze tylko parę lat i najprawdopodobniej spełnią się kary zapowiadane w Medjugorje. Wtedy pokolenie JP będzie robiło w majtki ze strachu a pokolenie JP II będzie ze strachu modlić się do Najświętszej Maryi Panny o uchronienie przed zapowiadanymi karami. Nie zdziwiłbym się gdybym zobaczył Janusza Palikota z Różańcem w ręku na Jasnej Górze w jakiejś audycji telewizyjnej (o ile telewizja przetrwa). Do tego dochodzą objawienia Boże s.b. Rozalii Celak. Polska przetrwa zapowiadany tam kataklizm tylko w jakim stanie? Z tego powodu nie za bardzo martwię się tym czy Kościół przetrwa, bardziej martwi mnie w jakim stanie oraz jakie będą konsekwencje satanizmu w Polsce.
T
tomi
30 kwietnia 2014, 09:23
Przestan zafalszowywac Medjugorje, nie ma żadnych przepowiedni wiec nie siej klamstw. Po druge zostaw ks Natanka i jego "kosciol odrebny" a wroc do kościola katolickiego reprezentowanego przez biskupa miejsca. To co wyzej powtarzam ci po raz kolejny, ale nie dociera.
Paweł Tatrocki
1 maja 2014, 16:22
Drogi tomi. Jak wiesz ,,widzący" mają przekazane 10 tajemnic, które dotyczą między innymi wielkich kar na obecny świat. Z tego co oni mówią część kar udało się załagodzić, a część nie. To wie każdy, który choć trochę interesuje się sprawą Medjugorje. Więc zamiast kłamać może byś się zapytał skąd o tym wiem. Ponieważ widzę, że jednak są ludzie, którzy nie znają sprawy Medjugorje to im odpowiem, że są sfilmowane cuda link podaję [url]http://www.youtube.com/watch?v=-K8K5GFWFME[/url] . Ponadto ze względu na wiek widzących (większość ma już około 50 lat) należy się spodziewać, że w ciągu 10-20 lat nastąpią opisywane kataklizmy. Możliwe, że nawet w ciągu kilku lat a nie 20-stu ze względu na podeszły wiek księdza, który będzie odpowiedzialny za rozgłoszenie kataklizmów w mediach. Świat będzie miał 3 dni na zmianę postawy wobec Boga co jest nierealne, bo po pierwsze nikt nie uwierzy (przynajmniej za pierwszym razem) a po drugie przy obecnym sataniźmie w wielu krajach i rozwiniętym pogaństwie będzie to termin dla człowieka nierealny ze względu na złą wolę człowieka. Więc kataklizmy wystąpią. Jak będzie wyglądał świat po ich nadejściu nie wiem, ale to co się wydarzyło na Haiti może być dobrym przybliżeniem tego co będzie tylko, że teraz nikt nikomu nie będzie w stanie pomóc bo każdy będzie w podobnej sytuacji. Ponadto są objawienia s.b. Rozalii Celak (zatwierdzone przez Kosciół), które również mówią o zagładzie wielu państw min. Niemiec i Rosji. I na koniec tomi mam taką prośbę, abyś rozważył przystąpienie do Kościoła Katolickiego i nie był protestantem. Wtedy zdziwisz się bogactwem naszej wiary i objawień.
Paweł Tatrocki
1 maja 2014, 16:50
Drogi tomi jak wiesz objawienia w Medjugorje nie są zatwierdzone przez Stolicę Apostolską więc różnie może być. Niemniej zjawiska niewytłumaczalne się dzieją więc należy być bardzo ostrożnym w negowaniu tych objawień. Z drugiej strony szatan też działa jak to ma miejsce w przypadku nieposłuszeństwa ojców Franciszkanów wobec biskupa miejsca. Tak więc trzeba mieć rezerwę wobec tych objawień. W każdym razie w ciągu paru lat moim zdaniem sprawa powinna się wyjaśnić.