Papież i Wielki Wybuch
Znów jest sensacja. Biskup Rzymu Franciszek oświadczył, że "Ewolucja natury nie jest przeciwstawna pojęciu stworzenia". Odniósł się też do teorii Wielkiego Wybuchu, stwierdzając, że "Big-Bang, który dzisiaj uważa się za początek świata, nie stoi w sprzeczności z interwencją boskiego stworzyciela, lecz się go domaga".
Ci, którzy podskakiwali z radości, gdy w czerwcu br. brytyjski rząd zakazał nauczania w szkołach publicznych i na uczelniach wyższych, że życie na Ziemi zostało stworzone przez Boga, teraz najprawdopodobniej zacierają z satysfakcją ręce. Za to wielu pobożnych katolików zapewne znów popada w niepewność i snuje wątpliwości co do osoby aktualnego Następcy św. Piotra.
Już natknąłem się na takich, dla których nieważne jest, że przed Franciszkiem dopuszczająco i bez potępiania w czambuł o teorii ewolucji wypowiadali się inni papieże. Że Pius XII w encyklice "Humani Generis" z 12 sierpnia 1950 r. stwierdził, iż nie widzi, by ewolucja biologiczna zagrażała nauce o stworzeniu człowieka i jego zbawieniu. A św. Jan Paweł II, którego nauczania tak intensywnie broniono w czasie niedawnego III Nadzwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, uznał, że ewolucja jest czymś więcej niż hipotezą. Dla nich ważne, że iluś przeciwników ewolucji poczuje się jeszcze bardziej zagrożonymi, osaczonymi i opuszczonymi przez Kościół katolicki.
W swoim wystąpieniu na zakończenie sesji plenarnej Papieskiej Akademii Nauk Franciszek w charakterystyczny dla siebie sposób poruszył pewien niezwykle istotny dla ludzi wierzących problem. Problem, o którym w Kościele mówi się rzadko. Moim zdaniem za rzadko, ponieważ wpływa on znacząco, niejednokrotnie nawet decydująco, zarówno na nasze relacje z Bogiem, jak i na to, w jaki sposób postrzegamy świat, innych ludzi, samych siebie. Chodzi o obraz Boga, jaki sobie kształtujemy. O nasze o Nim wyobrażenie.
Franciszek zwracając się do członków Papieskiej Akademii Nauk zwrócił uwagę, że gdy czytamy Księgę Rodzaju, grozi nam, chrześcijanom, katolikom, wyobrażanie sobie Boga jako czarodzieja, który wszystko stwarza swą magiczną różdżką. "Ale tak nie jest" - stwierdził stanowczo biskup Rzymu i dodał: "Stworzył wszystkie byty i dał im się rozwijać zgodnie z wewnętrznymi prawami, które każdemu z nich dał, aby się rozwijały, aby osiągnęły swą pełnię. Dał bytom wszechświata autonomię, a jednocześnie zapewnił je o swej stałej obecności, dając istnienie każdej rzeczywistości". Zaakcentował, że Bóg nie jest demiurgiem, ani czarodziejem, "ale Stwórcą, który daje istnieje wszystkim bytom".
Ks. prof. Jerzy Szymik kilka lat temu w artykule "Obraz Boga w teologii Josepha Ratzingera/Benedykta XVI" odnotował, że dla poprzednika Franciszka obraz Boga ma decydujące znaczenie dla wartości teologii. "Chodzi zarówno o obraz, na jakim poszczególne teologiczne tezy czy całe systemy są fundowane, jak i o ten, który się z nich wyłania" - podkreślił znany teolog. Problem obrazu Boga, zdaniem papieża emeryta, jest podstawowym problemem hermeneutycznym teologii, rzutuje na jej założenia i cele, aktualizacje i rozwój, decyduje o toczonych przez nią i w jej wnętrzu dysputach i sporach.
Obraz Boga, jaki każdy z wierzących chrześcijan "nosi w sobie", można dość łatwo zafałszować. Konsekwencje tego zafałszowania sięgają jednak bardzo daleko. Mogą spowodować, że ktoś głęboko przekonany o prawdziwości swej wiary, w rzeczywistości wierzy w boga, którego sobie nie tylko wyobraził, ale także wykreował, na swój obraz i według własnych potrzeb. Takiego boga próbuje głosić innym.
Bóg pozwala nam, ludziom, abyśmy mieli o Nim wyobrażenia. Pozwala człowiekowi, aby nosił w sobie Jego obraz. Trzeba jednak nieustannie przypominać sobie i innym o ograniczoności i niedoskonałości tych obrazów. Św. Jan Ewangelista dał jasny przekaz: "Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył" (J 1,18). Dlatego, jak stwierdził przed wielu laty Joseph Ratzinger, "Musimy poprzez Chrystusa ukazywać Boga w Jego wielkości". Bez przywiązywania się do naszych ziemskich wyobrażeń tak bardzo, że w ich obronie gotowi jesteśmy walczyć do upadłego.
Skomentuj artykuł