Papież o dopuszczalności antykoncepcji

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Ilekroć papież wraca z pielgrzymki, tylekroć na pokładzie samolotu odpowiada na pytania dziennikarzy. Nie inaczej było podczas powrotu z zakończonej niedawno pielgrzymki do Meksyku.

I - jak należało się spodziewać - nie zabrakło kontrowersji. Do tych Ojciec Święty już nas zresztą przyzwyczaił. Tym razem poszło o wirus Zika i o ewentualne działania, które miały powstrzymywać jego rozpowszechnianie się.

To właśnie w takim kontekście Franciszek odniósł się do aborcji i antykoncepcji. Tę pierwszą nazwał zbrodnią (dosłownie: "aborcja nie jest mniejszym złem, to przestępstwo"), natomiast przy unikaniu ciąży zaproponował, aby niekonieczne widzieć w takiej postawie zło absolutne. I odwołał się do pewnej historii, która miała miejsce na początku lat sześćdziesiątych. Otóż to wtedy papież zgodził się, aby zakonnice, które pracowały w Kongo belgijskim i były narażone na gwałty ze strony walczących o niepodległość (i pewnie nie tylko ze strony "szlachetnych" wyzwolicieli tej belgijskiej kolonii), mogły zażywać środki antykoncepcyjne.

DEON.PL POLECA

Wtedy to trzem teologom moralistom Stolica Apostolska zadała pytanie, czy w sytuacji zagrożenia gwałtem jest rzeczą dopuszczalną, aby siostra zakonna stosowała środki antykoncepcyjne. Na to pytanie mieli odpowiedzieć prałat Pietro Palazzini (późniejszy kardynał), Francesco Hürt (wykładowca teologii moralnej na Uniwersytecie Gregoriańskim) oraz Ferdinando Lambruschini (ten wykładał teologię moralną na Uniwersytecie Laterańskim). Wszyscy trzej opowiedzieli się za godziwością takiej decyzji. W swoich wywodach odwoływali się do zasady dobra osoby pokrzywdzonej i wyboru mniejszego zła. Powtarzam, że nie dotyczyła spędzenia płodu, czyli uśmiercenia innej istoty, a zapobieżenia poczęciu w sytuacji gwałtu.

Oczywiście wspomniana decyzja stała się jednym z argumentów w dyskusji dotyczącej moralności seksualnej wspólnoty rzymskokatolickiej. Po to ustalenie sięgali zwłaszcza ci, którzy domagali się swoistej liberalizacji w stosowaniu środków antykoncepcyjnych. Najlepiej wyraził to chyba ksiądz Ambrogio Valsecchi, który w swojej książce z 1967 roku pytał: "dlaczego to, co było dobre dla zakonnicy w Kongo - w perspektywie jej dobra osobistego, duchowego - nie może być dobre dla zamężnej kobiety…?". Valsecchi ze względu na swoje poglądy musiał pożegnać się z katedrą uniwersytecką. To się zdarza.

Rok później, w 1968 roku, Paweł VI opublikował swoją encyklikę Humanae vitae, w której opowiedział się przeciwko antykoncepcji (przy jej pisaniu spory udział miało środowisko krakowskiego Kościoła z kardynałem Karolem Wojtyłą na czele). Przez kolejnych dziesięć lat (do śmierci w 1978 roku) nie napisał już żadnej encykliki. Niemało historyków tłumaczy to falą krytyki (również ze strony wielu środowisk katolickich), która spadła na Pawła VI po ogłoszeniu Humanae vitae.

Wydaje się, że trzeba jednak oddać sprawiedliwość papieżowi, gdyż jego nauczanie nie odnosiło się do przypadków granicznych, w których kobieta jest gwałcona. Trudno, aby z takich sytuacji wyciągać normy moralne mające obowiązywać ogół wiernych. Celnie zauważył to wspomniany nieco wcześniej kardynał Pietro Palazzini. Napisał, że Paweł VI sprzeciwił się stosowaniu środków antykoncepcyjnych w sytuacji, w której dochodziło do zbliżenia seksualnego za obopólną zgodą małżonków.

Trzech wymienionych moralistów zajmowało się natomiast kwestią, jak powinna zachować się kobieta przymuszona do współżycia. Uznali, że w takiej właśnie sytuacji, sytuacji zagrożenia, zastosowanie środków antykoncepcyjnych jest uzasadnioną obroną, do której kobieta ma prawo. To oczywiście stawia przed nami dwa dylematy.

Pierwszy, jak często w małżeństwach zdarza się, że żona jest gwałcona przez swojego męża. Drugi dylemat, jak jasna jest świadomość tego, czym jest aborcja (w tym również środki farmakologiczne, które są stosowane po stosunku), a czym antykoncepcja. Wydaje się, że uwaga papieża Franciszka wyraźnie pokazuje, że czym innym jest aborcja, a zatem targnięcie się na ludzkie życie (pozostajemy w materii piątego przykazania), a czym innym antykoncepcja, a zatem odniesienie się do czystości aktu małżeńskiego (pozostajemy w materii szóstego i dziewiątego przykazania).

Franciszek nie po raz pierwszy odniósł się do problemu antykoncepcji. Już w listopadzie ubiegłego roku, wracając z Afryki, był pytany (a jakże, na pokładzie samolotu) o to, czy Kościół nie powinien zmienić swojej doktryny odnośnie do stosowania prezerwatyw, zważywszy na plagę AIDS, która dziesiątkuje ludy kontynentu afrykańskiego. Odpowiadając, zaznaczył, że stanowi to dla Kościoła problem, gdyż z jednej strony stoimy przed koniecznością troski o życie ludzi, którzy mogą zostać zarażeni (i prezerwatywa może być w tym jakąś pomocą), z drugiej strony Kościół niezmiennie broni wizji ludzkiej seksualności otwartej na przekazywanie życia (i wiążącej się z przekazywaniem życia).

Ale zaznaczył także, że te rozważania przypominają kazuistykę niedostrzegającą wielkich i prawdziwych problemów targających Afryką: niedożywienia, faktycznego niewolnictwa, braku wody pitnej, wojen i wyzysku. Dosyć mocno zabrzmiały wtedy jego słowa, że nie podoba mu się roztrząsanie jakichś kwestii kazuistycznych, kiedy ludzie umierają z braku wody i żywności.

Kapłan w zakonie zmartwychwstańców. Autor rekolekcji o "Amoris Laetitia". Mieszka i pracuje w Tivoli

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież o dopuszczalności antykoncepcji
Komentarze (72)
Agamemnon Agamemnon
15 marca 2016, 01:22
~Paweł-gaweł pisze, że metody antypoczęciowe to ingerencja w płodność kobiety. Ubezpłodnienie kobiety  odbywać się może przy pomocy niektórych metod i środków antykoncepcyjnych np. przy pomocy sterylizacji lub podwiązaniu jajowodów metodą laparotomii po których przesuwa się komórka jajowa powstała w wyniku procesu oogenezy. Istnieją  jednak metody antypoczęciowe, które nie ubezpładniają kobiety.  W jaki sposób np. prezerwatywa ubezpładnia kobietę? Przy użyciu prezerwatywy kobieta nie jest  ubezpłodniona, nie traci swojej płodności,  jej stan biologiczny pozostaje bez zmian. Twierdzenie, że wszystkie środki i metody antykoncepcyjne ubezpładniają kobiety jest nieprawdziwe. Czego ci manichejczycy nie wymyślą, aby przeszkodzić małżeństwom w ich pożyciu i wywołać u nich poczucie winy. Manicheizm oparty jest na kłamstwie. Doprawdy nie wiem czym niektóre znaczące osoby w Kościele katolickim kierowali się gdy przyjmowali teorię manicheistyczną za własną i podawali ją do wierzenia wiernym.
RM
~Rolens Muchowiczyk
2 maja 2022, 04:07
Nie ma to jak rzucić "nauka Chrystusa" i nie przytoczyć żadnej nauki Chrystusa. Czyżby nauka Chrystusa wcale nie potwierdzała Twojego twierdzenia i dlatego jej nie przytoczyłeś?
Agamemnon Agamemnon
13 marca 2016, 22:27
„Płodność w planie Bożym jest nieodłącznie związana z seksualnością, jak i pierwszym celem małżeństwa jest wydanie potomstwa. „ pisze dalej Paweł G. Tymczasem wbrew temu co pisze pan Paweł G. niekoniecznie płodność jest związana z seksualnością, bowiem do zapłodnienia może dojść poza „seksualnością”. (Można by tu cytować przykłady metod zapłodnień pozaseksualnych jakie miały miejsce w więzieniach sowieckich podczas II wojny światowej). O płodności decyduje zdrowie fizyczne obojgu małżonków, czyli zależy od jakości procesu oogenezy i spermatogenezy w organizmach małżonków. Seksualność nie zawsze też związana jest z płodnością w przeciwieństwie co  pisze Paweł G. Istnieją bowiem małżeństwa bezpłodne, posiadające aktywność seksualną. Paweł G. pisze też że „pierwszym celem małżeństwa jest wydanie potomstwa”.  Tymczasem nie jest prawdą, że pierwszym celem małżeństwa jest wydanie potomstwa. Tak jest, ale tylko w manichejstycznej teorii a nie katolickiej koncepcji małżeństwa. W katolickiej koncepcji małżeństwa ( nie mylić koncepcji manichejskich głoszonych przez niektórych hierarchów Kościoła w tym kilku nieszczęsnych papieży spolegliwych wobec manichejskich teorii) celem małżeństwa jest zrodzenie potomstwa  oraz  budowanie głębokich więzi osobowych, emocjonalnych pomiędzy dwojga poślubionych sobie osób, poprzez pożycie małżeńskie. Manichejczycy występują jawnie przeciwko pożyciu małżeńskiemu w jego pełnym wymiarze. Pożycie małżeńskie w pełnym wymiarze manichejczykom się nie spodobało. Sprzeciwiają się prawu naturalnemu, jak też nauce Chrystusa. Wprowadzona do praktyki teoria manichejska w Kościele katolickim doprowadziła jak wiemy do rozlicznych dysfunkcji małżeństw katolickich aż do rozwodów włącznie. Przyczyniła się do wielu tragedii rodzin katolickich. Takie są owoce odejścia od nauki Chrystusa. Jak widzimy, Paweł G. wprowadził do dyskusji wiele nieścisłości i  przekłamań. Tak jest zawsze, gdy broni się spraw etycznie niejasnych.
Agamemnon Agamemnon
13 marca 2016, 16:31
„Antykoncepcja jest często pośrednią przyczyną aborcji.”pisze Paweł G. Oto jeden z absurdów metodologicznych  stosowanych przez manichejczyków. Antykoncepcja jest metodą regulacji poczęć. Przyczyną aborcji jest wola człowieka a nie wola „metody” , metoda bowiem nie jest osobą. Wolnością obdarzona jest osoba a nie narzędzie, którym posługuje się człowiek. Powyższa zawartość cytowanej przez ze mnie treści Pawła G. stanowi niedozwoloną interpolację. „Tak samo, antykoncepcja niszczy rodzinę i powoduje straszliwą zapaść demograficzną.” - pisze Paweł  G. Tyle tylko, że nie jest  prawdą, że antykoncepcja niszczy rodzinę. Działanie antypoczęciowe (antykoncepcyjne) stosowane jest wówczas, gdy proces rodzenia dzieci w małżeństwie został już zakończony, lub poczęcie dziecka planuje się w innym terminie z jakichś ważnych powodów. Jest to wyraz odpowiedzialności za rodzinę. Nie można bowiem rodzić dzieci aż do klimakterium jak chcą tego mało odpowiedzialni manicheiści.  Liczba bowiem zrodzonych dzieci odpowiadać winna  możliwościom danej rodziny. Metody antypoczęciowe winno się stosować takie, które są nieszkodliwe tzn. np. nie naruszają gospodarki hormonalnej organizmu ludzkiego. Zastosowane metody antypoczęciowe regulują ilość posiadanych dzieci. Nie niszczą zatem rodziny ale utrzymują na poziomie realnych możliwości rodziny. Zastosowane są wyrazem odpowiedzialności małżonków.  Powyższe stwierdzenie Pawła G. jest zatem fałszywe.
PG
Pawel G
13 marca 2016, 22:06
Niestety  niektórzy są odporni na rzeczowe argumenty, bo ich po prostu nie rozumieją. Czasem nawet nie wiedzą, co to jest rzeczowy argument. Myślą, że argumentowanie polaga na wydawaniu z siebie słów za, albo przeciw, w zależności od widzimisię. Co zrobić? Trzeba to przyjąć do wiadomości
Agamemnon Agamemnon
13 marca 2016, 16:30
cz.II Druga część cytatu Pawła G. „ i powoduje straszliwa zapaść demograficzną” ( antykoncepcja). Koniec cytatu. Sam Paweł G. przyznaje, że metody antypoczęciowe, przeszkadzają rodzić następnych dzieci, gdy małżonkowie zakończyli już proces rodzenia i nie chcą choćby z przyczyn ekonomicznych  dalej rodzić, gdy pisze o zapaści demograficznej jako skutku stosowanych metod antypoczęciowych. Chce by nasze małżonki rodziły bez końca aż do menopauzy. Powołuje się przy tym na prawo naturalne i wolę Boga. Pan Paweł G. wie co to jest prawo naturalne a my małżonkowie tego nie wiemy. Jest to filozofia, która niszczy rodzinę. Chciałby żeby zapaść demograficzna była zlikwidowana niekontrolowanym przez człowieka systemem poczęć. I to jest właśnie filozofia manichejska , filozofia nieodpowiedzialności wkomponowana w seksualność człowieka. Zapaść demograficzna bowiem posiada w swoim źródle przyczyny natury politycznej a nie w metodach panowania człowieka w strefie swojej seksualności. Nie było jeszcze w historii panowania człowieka na ziemi, by metody panowania nad naturą przyrodniczą, której częścią jest człowiek przyczyniły się pogłębiania negatywnych zjawisk otaczających człowieka. Człowiek poprzez narzędzia rozumu ludzkiego czyni sobie świat poddanym zgodnie z prawem naturalnym. Tak więc nieprawdą jest, że metody antypoczęciowe służą złej sprawie. (Chodzi o metody nieszkodliwe dla ludzkiego organizmu). Także i tu Paweł G. posługuje się nieprawdą. Skutkiem przyjętej przez Kościół katolicki manichejskich wpływów jest deformacja rozwoju małżeńskiej jedności, wbrew nauce Chrystusa. Po owocach ich poznacie. Zapraszam do dyskusji, mam zamiar obnażyć prawdziwe oblicze niszczącego człowieka manicheizmu.
P
pawel_gawel
13 marca 2016, 10:39
@Agamemnon Widzę, że ma Pan problemy ze zrozumieniem, czym jest wolność człowieka, co to jest prawo, w tym naturalne, czym jest konieczny proces starzenia się ludzi. Trudno to wszystko tłumaczyć. Może po kolei. Z postulatu wolności wcale nie wynika, że antykoncepcja jest dobra. Wolność to nie jest prawo do wyboru zła - nikt nie ma prawa do kradzieży, cudzołóstwa, zabójstwa itd. Wolność to jest możliwość wyboru dobra.  Współżycie po przekwitaniu kobiety, jak i współżycie w okresie bezpłodnym niej jest żadną ingerencją w płodność człowieka i nie oddziela aktu seksualnego od płodności. Płodność reguluje sam cykl natury. Płodność w planie Bożym jest nieodłącznie związana z seksualnością, jak i pierwszym celem małżeństwa jest wydanie potomstwa. Dzisiaj w katechizmie zostało to trochę odwrócone i na pierwszym miejscu dodano wzajemne ubogacenie się, ale tak przez tysiąclecia widział to Kościół. W ogóle życie człowieka jest mu nie tyle dane, jako absolutna własność, którą może dowolnie dysponować dla zaspokojenia swoich egoistycznych potrzeb, ale zadane - ewangeliczne talenty. Człowiek ma zrobić z niego odpowiedni użytek. Tym odpowiednim użytkiem jest miłość, czyli bezinteresowny dar z siebie. Ten dar realizuje się w rodzicielstwie, w pracy dla innych i służeniu im. Czasami człowiek może wyrzec się małżeństwa i rodzicielstwa dla większego dobra, np. życia zakonnego lub kapłaństwa, albo nawet służenia innym w stanie bezżennym. Człowiek jest jednak zawsze wezwany do panowania nad sobą, nad swoją grzeszną cielesnością, w tym popędem seksualnym. To nad nim ma panować, a nie nad prokreacją, która jest właściwym celem aktu seksualnego. A z tym manicheizmem to Pan po prostu odjechał, więc nawet nie będę tego komentował. Radziłbym jednak w słowniku wyrażeń filozoficznych poszukać jakiegoś pasującego określenia. Radziłbym też nie przekręcać oczywistej intencji moich wypowiedzi, bo to nie fair i nie zamierzam bronić czegoś, czego nie powiedziałem.
MR
Maciej Roszkowski
13 marca 2016, 20:42
Popęd seksualny, podobnie jak cała nasza cielesność, nie jest grzeszny ze swej natury. Grzeszna lub dobra może być  jego realizacja. 
Agamemnon Agamemnon
13 marca 2016, 01:30
„W takim kontekście należy też umiejscowić antykoncepcję. Jest to narzędzie służące do zaspokajania własnej pożądliwości bez brania odpowiedzialności, za naturalne owoce współżycia seksualnego. Jest to narzędzie, które jak żadne inne łamie prawo naturalne, bo mamy tutaj brutalne oddzielenie aktu seksualnego od aktu prokreacyjnego. „ pisze Paweł G. Tymczasem działania antypoczęciowe są nie dla zaspakajania  „pożądliwości”*,  tylko dla celów regulacji poczęć.   Nie jest to też narzędzie, które łamie prawo naturalne a to dlatego, że prawo naturalne jest dla człowieka i po okresie zrodzenia potomstwa nie rodzimy już dalej ( zasada odpowiedzialności), gdyż jest taka nasza wola oparta na prawie człowieka do dysponowania swoją wolnością. Wolność jest prawem naturalnym człowieka. Człowiek nie łamie w tym przypadku prawa naturalnego tylko mu podlega (nie rodzi dalszych dzieci po zakończeniu cyklu zrodzenia wystarczającej już liczby). Człowiek po zrodzeniu dzieci bierze zatem odpowiedzialność za nie, poprzez nierodzenie bez końca dalszych dzieci jak chcą manichejczycy. Manicheizm chciałby, by wolność człowieka była zdeterminowana w sposób nieograniczony jego biologizmem jak to powyżej wyraził komentator. Wolność tymczasem wymaga podporządkowania sobie biologizmu tak dalece jak to jest możliwe dla celów człowieka. */ Przytoczenie tego terminu używanego chętnie przez wyznawców manicheizmu ma zdyskredytować pożycie małżeńskie po okresie rodzenia dzieci. Inny cytat: „Czyli płodność jest wpisana w samo człowieczeństwo, a wydawanie potomstwa jest wolą Bożą. W zamyśle Bożym, płodność nie jest dla seksualności, ale seksualność jest dla płodności, a obie są ze sobą nierozerwalnie związane.” pisze Paweł G.
Agamemnon Agamemnon
13 marca 2016, 01:29
cz. II Tymczasem płodność jest wpisana w biologię organizmu człowieka. Płodność wpisana jest także w biologię wszystkich zwierząt. To człowiek korzysta z płodności na sposób ludzki, dlatego ona musi mu się podporządkować. Innymi słowy; człowiek posługuje się płodnością dla swoich celów, a nie płodność jak chcą manichejczycy posługuje się człowiekiem. Dlatego człowiek używa swojej wolności w celach prokreacyjnych i poza prokreacyjnych w swoim związku małżeńskim. Ma do tego naturalne prawo. Pożycie małżeńskie poza prokreacyjne posiada również swoją nieprzemijającą  wartość, bo rodzi więź małżeńską, a tym samym rodzi to co istotne w małżeńskim związku, rodzi małżeńską duchowość a przez to wzrasta nasze człowieczeństwo. Na to jednak nie wyrażają zgody manichejczycy w swoim nauczaniu i głoszą, że w pożyciu poza prokreacyjnym tkwi Szatan. Cytuję; „Perfidne diabelstwo antykoncepcji polega nie tylko na postawieniu seksualności przed płodnością, ale na ich wzajemnym rozdzieleniu.” pisze Paweł G. By potem w dalszej części komentarza mieszać wątki z obiektywnym złem w tym celu, by dezawuować  małżeńskie pożycie. Celem ideologii manicheistycznej jest doprowadzić do redukcji pożycia małżeńskiego aż do całkowitej abstynencji włącznie. Cytuje się tu w uzasadnieniu metody antykoncepcyjne szkodliwe, farmakologiczne, zakłócające gospodarkę hormonalną człowieka doprowadzające niekiedy do zmian genetycznych . Pomija się metody nieszkodliwe dla zdrowia człowieka , po czym uogólnia się i nie dopuszcza się jakichkolwiek metod kontroli poczęć. Przebiegłość manichejską nie wszyscy mogą wykryć, stąd tak duże szkody dla małżeństw katolickich przyniósł na przestrzeni ostatnich 40 lat ten rodzaj błędnej ideologii , zakorzeniony w Kościele katolickim.
A
andrzej_a
13 marca 2016, 00:56
W dramatycznych sytuacjach życia kobiety, papież wskazał na wybór, który jest mniejszym złem (zło absolutne). Złem więc jest zarówno aborcja jak i antykoncepcja, wedle papieża. Jeżeli kobieta czy to w młodym wieku, czy też w nieco starszym stosuje antykoncepcję, która w analizach medycznych jest odpowiedzialna za błędy genetyczne potomstwa lub nawet za jej niepłodność, to jak tu taką metodę antykoncepcyjną (pigułkę) nie nazwać złem? Jeżeli Bóg jest Duchem Doskonałym, a Jego bytowanie również jest w przestrzeni duchowej, to Jego Dary również są duchowe, a dopiero ewentualne ich skutki dostrzegamy w naszym świecie materialnym. Błogosławieństwo udzielone małżonkom odnosi się również do ich przestrzeni duchowej, w której mają stać się jednym. Wszelkie akty cielesne niepodporządkowane potrzebom Ducha, są aktami sprzecznymi z wolą Bożą. A więc za niektóre akty seksualne w związkach sakramentalnych Bóg ma prawo się na nas gniewać. Większość wierzących (większość, bo są różni wierzący) czuje głos swojej duszy, szczególnie gdy  otworzą na Boga podczas Mszy Świętej. A więc każdy/a z nas, powienien/na wiedzieć, kiedy jego/jej dusza cierpi, lub odczuwa jakiś dyskomfort w obliczu Boga, zamiast czuć euforię duchowej radości, płynącą od Boga, który jest Miłością Doskonałą. Jest to naturalny wskaźnik (duchowy) przydatny do badania naszych relacji z Bogiem.  Każdy z nas może więc badać; na ile się oddala od Boga lub przeciwnie na ile się do Niego zbliża.
Andrzej Ak
13 marca 2016, 00:58
c.d. Jeżeli akty współżycia w związku sakramentalnym sprawiają, iż nasza dusza w obliczu Boga nie czuje pełni radości, może to oznaczać, iż coś w tych aktach jest niezgodne z wolą Boga. Jest to powód, aby ponownie rozpatrzyć w swoim związku tematykę miłości i oddzielić ją od seksu; stawiając pomiędzy nimi znak nierówności. Bóg nie zabroni nam grzeszyć, a świadomość popełnionego grzechu ma być powodem, abyśmy starali się jak najmniej grzeszyć i możliwie ograniczać swoją grzeszność do minimum. A po upadku powinniśmy jak najszybciej pomyśleć o jak najszybszym z niego powstaniu. Obok spowiedzi są przecież też modlitwy przebłagalne choćby tyle litanii .... . Nie czekajmy do kolejnej spowiedzi ten miesiąc, dwa, trzy lub nawet więcej. Powstawajmy z grzechów częściej.
Agamemnon Agamemnon
12 marca 2016, 17:32
Małżonkowie mają prawo do nieskrepowanego pożycia małżeńskiego także wtedy, gdy proces rodzenia dzieci został zakończony. Takie jest prawo natury. Przeciwko temu prawu natury ( Bożemu prawu) wystapili luminarze Koscioła katolickiego, przynosząc małżonkom rażące ograniczenie pożycia małżeńskiego aż do purytańskiej abstynencji włącznie. Wielu małżonków pod wpływem takiej nauki po prostu się rozeszło. Luminarze , którzy byli odpowiedzialni za takie owoce swego nauczania teraz  milczą. To co wypisują poniżsi komentatorzy (Paweł G) to  słyszałem już wele wiele lat temu, koncecja ta okazała się niespójną i szkodliwą dla małżeńskich związków.
MR
Maciej Roszkowski
12 marca 2016, 16:35
Aby mówić o antykoncepcji trzeba by najpierw określić w jakich sytuacja mogła by być na to zgoda. Czy ma to być zabzpieczenie się przed "wpadką", ułatwienie wszelkich kontaktów seksualnych, just for fun? Inna sytuacja jest w rodzinach ubogich, wielodzietnych, w przypadku zgwałcenia, czy powaqżnych chorób dziedzicznych.  Z czego będzie większe dobro - z uniknięcia poczęcia dziecka skazanego na nieuleczalna chorobę, uwolnienia zgwałconej kobiety od pamięci jej  tragedii, nieobciążąnia rodziny ciężarami ponad siły, co odbija się na kondycji dzieci niekiedy do końca życia. Są metody antykoncepcji,  nie bardziej niebezpieczne niż wiele innych procedur medycznych, które wkraczaja w naturalne procesy w ludzkim ciele, a  uznajemy za uprawnione.  Ograniczenie miłości seksualnej przez małżonków, zwłaszcza młodych  może to być ponad ich siły, wtedy upadek w postaci zdrady będzie bardzo bolesny. Jestem wnukiem oosby, która wiedziała, że nie przeżyje drugiej ciąży i zmarła wkrótce po urodzeniu mojej ciotki. Podziwamy jej decyzję, ale do heroizmu nie można nikogo zmusić, musi być wolnym wyborem. 
PG
Pawel G
12 marca 2016, 17:22
Zaprezentowane poglądy nie mają jednak nic wspólnego z chrześcijaństwem i dobrem w rozumieniu chrześcijańskim. Stosunek jest moralny tylko wtedy gdy po jest pomiędzy małżonkami i gdy jest otwarty na poczęcie. To nie ma być tylko czysta przyjemność i wyżycie się. Nawet małżeństwo nie daje do czegoś takiego prawa. Jeśli chodzi o zagrożenie grzechem przez pokusy z powodu powstrzymywania się od grzechu, to jest to nieporozumienie. Mniejszy grzech nie jest usprawiedliwiony zagrożeniem większym grzechem. Tak można zresztą usprawiedliwiać każde zło, np. zdradzam żonę żeby się wyżyć, i żebym nie musiał gwałcić. Grzech jest zniewoleniem i to właśnie grzech nie pozwala ludziom żyć po Bożemu, a nie pokusy, które są zawsze. Życie w łasce daje wolność i pozwala na oparcie się pokusom, bo sam Bóg jest wtedy oparciem człowieka. To jest rozumienie chrześcijańskie.
MR
Maciej Roszkowski
13 marca 2016, 20:34
     " Zaprezentowane poglądy..." - dziękuję za ocenę, ale jestem pod opieką mądrego spowiednika. Stosunek jest moralny nie tylko wtedy, gdy nie jest zamknięty na poczęcie, również dlatego, że miłość erotyczna wieńczy miłość osobową i jest jej wyrazem. Nauczanie Kościoła nieco się tu uzupełniło i otworzyło na walory miłości erotycznej (między małżonkami!), por. wykłady i konferencje o. Knotza.        Sprawa mniejszego zła jest dyskusyjna, pytanie czy ryzyko większego zła może dopuścić mniejsze zło. Łatwo postawić wymogi szlachetne i cnotliwe, tylko dla bardzo wielu będą ponad siły i co wtedy z ich grzesznymi duszami  które popełniły to większe zło. Chyba zgadzamy się, że zło jest stopniowalne. Życie pokazało wiele tragicznych przykładów. Czy kobieta zagrożona zgwałceniem może przyjąć śodki antykoncepcyjne, czy ma popełnić samobójstwo, czy dopuści się aborcji, bo dziecko przypominało by jej tragedię?       Co do reszty - zgadzam się, to wiemy, tylko jak to "wdrożyć. Pozdrawiam 
MR
Maciej Roszkowski
13 marca 2016, 20:36
PS.  Coś się tu poknociło. Odpowiedź jest do p. Pawła G
PG
Pawel G
12 marca 2016, 11:29
Zwolennicy Bergoglio nazywają go prorokiem. Osoby krytycznie do niego nastawione pytają, prorokiem, ale czego? Myślę, że jest to zasadnicze pytanie. Przypomina się tutaj ostrzeżenie Jezusa: "Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce." [Mt 7.15 - 7.17] Kontekst tej wypowiedzi Jezusa jest wiele bardzo mówiący: "Wchodźcie przez ciasna bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. [7.13] ... Nie każdy, który Mi mówi: ”Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wole mojego Ojca, który jest w niebie." [Mt 7.21] Czyli w tym kontekście fałszywi prorocy to tacy, którzy pokazują szeroką bramę, zamiast wąskiej, którzy mówią "Panie, Panie", ale nie pełnią woli Bożej. Ta szeroka brama, to jest np. folgowanie sobie. Szukanie siebie, wygoda, zamiast samozaparcia się i poświęcenia. Zestawmy te słowa Ewangelii z "rewolucją czułości" propagowaną przez Bergoglio i z jego pojęciem "miłosierdzia". W pierwszym chodzi o pozytywne i uczucia i emocje, jednak nie ma wiele wspólnego z miłością w rozumieniu chrześcijańskim opartej na Prawdzie i wymagającej. Podobnie z pojęciem miłosierdzia", które okazuje się tolerancją dla grzechu, przyzwolenie na niego, a w końcu jego akceptacją. Czyli jest raczej pójście za tym, co ludzkie, ale w znaczeniu zmysłowym. To jest pójście za pożądliwością, byleby to innym za bardzo nie przeszkadzało.
12 marca 2016, 15:50
Pawle G, zazwyczaj podobaja mi sie twoje wypowiedzi, wywazone i merytoryczne. Ta jednak, a mowie to jako twoj sprzymierzeniec a nie wrog, ta jednak jest slabiutka bardzo. Raz, za twe uproszczone cytaty-rozwiazanie odstajace od rzeczywistosci i problemow zycia. Dwa, ze stawiasz sie wyzej od teologow i papieza Pawla VI w kwestii zakonnic z Konga, ale nie masz racji, pomimo twych dobrych checi. Trzy, za niezrozumienie tematu. Autor tekstu, tak samo jak i papiez, o czym jest wyraznie stwierdzone, nie popieraja antykoncepcji. Dopuszczaja ja tylko w pewnych skrajnych warunkach- tak wynika z artykulu. Nie wiem jakimi informacjami sie karmisz, ale uwazaj bys w swojej krytyce papieza, nie odcial sie na samym koncu kompletnie od KK. Rozum to dar bozy, ale demon latwo moze go obrocic i wykorzystac przeciw czlowiekowi. Pamietaj o tym. Pozdrawiam
PG
Pawel G
12 marca 2016, 11:28
W takim kontekście należy też umiejscowić antykoncepcję. Jest to narzędzie służące do zaspokajania własnej pożądliwości bez brania odpowiedzialności, za naturalne owoce współżycia seksualnego. Jest to narzędzie, które jak żadne inne łamie prawo naturalne, bo mamy tutaj brutalne oddzielenie aktu seksualnego od aktu prokreacyjnego. To jest złamanie woli Bożej wyrażonej wobec rodzaju ludzkiego. Jest to powiedziane zaraz w Księdze Rodzaju, zwanej zresztą Protoewangelią, w absolutnie fundamentalnym fragmencie dotyczącym stworzenia człowieka: " ... stworzył [Bóg] mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemie i uczynili ja sobie poddana ...”. [Rodz 1.27-28] Czyli płodność jest wpisana w samo człowieczeństwo, a wydawanie potomstwa jest wolą Bożą. W zamyśle Bożym, płodność nie jest dla seksualności, ale seksualność jest dla płodności, a obie są ze sobą nierozerwalnie związane. To dla wydawania potomstwa ludzie zostali stworzeni jako mężczyźni i kobiety. Dlatego też Bóg ukarał Onana śmiercią za współżycie seksualne z użyciem antykoncepcji. Perfidne diabelstwo antykoncepcji polega nie tylko na postawieniu seksualności przed płodnością, ale na ich wzajemnym rozdzieleniu. Mamy więc dzisiaj akty seksualne nie wiążące się z wykluczeniem poczęcia i akty poczęcia, bez aktu seksualnego w postaci np. in vitro - znowu ten szatański podział. To jest oczywiście straszliwa perwersja aktu seksualnego i aktu poczęcia. Słowo perwersja najlepiej tutaj pasuje, gdyż pochodzi o łacińskich słów "perverto" - przewracać, obalać, niszczyć, oraz perversus - przekręcony, przewrotny, zły. W ten sposób diabeł chce obalić plan Boży w jego punkcie newralgicznym, bo dotyczącym samej natury i posłannictwa człowieka.
PG
Pawel G
12 marca 2016, 11:19
A w konsekwencji mamy zupełne rozbicie nie tylko rodziny, ale i jednostki. Mamy plagę aborcji. Co więcej, mamy zniszczenie samego Kościoła! Pewnie ktoś powie, że są to rzeczy niepowiązane. Ale nie, istnieje tutaj nie tylko korelacja statystyczna, którą zaraz udowodnię, ale i wspomniany powyżej i omawiany poniżej związek przyczynowy. Dzisiejszy niesłychane szerzenie się homoseksualizmu i perwersji seksualnych wiąże się właśnie z oddzieleniem aktu seksualnego od płodności. Jeśli akt seksualny jest aktem mającym tylko przyjemność, to dlaczego nie ma dwóch mężczyzn sobie zrobić przyjemność, albo dwie kobiety? Albo wiele osób na raz? A dlaczego nie człowiek ze zwierzęciem?  Można o tym przeczytać w niezłym artykule o homoseksualizmie: www.crisismagazine.com/2015/the-protohomosexual Antykoncepcja jest często pośrednią przyczyną aborcji. I znowu mamy związek przyczynowy. Bo co sprawia, że życie dziecka jest chronione przez rodziców? Ano po prostu ich miłość. Jeżeli jednak odłączymy akt miłości od aktu poczęcia, to poczęte życie nie będzie chronione. Stąd tyle aborcji, zabijanie chorych dzieci w łonach matek. Szczególnie częste zabijanie dzieci z in vitro. Także statystyki pokazują, że tam gdzie jest antykoncepcja, tam jest też aborcja. A aborcja to jest zbrodnia wszech czasów i nie ma do niej podobnej. Szacuje się, że na świecie zabito około miliard dzieci - takiego holokkaustu nie było do tej pory. Także, Bergoglio myli się oddzielając aborcję od antykoncepcji, bo jedno zło wynika z drugiego.
PG
Pawel G
12 marca 2016, 11:18
Tak samo, antykoncepcja niszczy rodzinę i powoduje straszliwą zapaść demograficzną. Pojawienie się antykoncepcji doprowadziło do wymierania całych narodów - to jest też część szatańskiego planu cofnięcia zaludnienia ziemi jako negacji planu Bożego [Rodz 1.28]. Doskonale widać jej skutki w danych statystycznych, które pokazują, że dzietność gwałtownie spadła, gdy w 1960r. weszła na rynek pigułka antykoncepcyjna: https://de.wikipedia.org/wiki/Pillenknick No i jeszcze wpływ antykoncepcji i związanej z nią rozwiązłości seksualnej na Kościół i na wiarę. Może się wydawać, że to absurdalne, jednak jest na odwrót. Antykoncepcja i rozwiązłość niszczą wiarę jeszcze bardziej niż aborcja życie. Pokazują to jednoznacznie statystyki krajów jak Austria i Niemcy, gdzie od roku 1968, czyli roku rewolucji seksualnej, gwałtownie rośnie liczba aktów apostazji: https://de.wikipedia.org/wiki/Kirchenaustritt A rewolucja seksualna była skutkiem wprowadzenia antykoncepcji, bo bez niej nie byłoby możliwe oderwanie seksualności od prokreacji. Teraz papież Bergoglio zgromadził wokół siebie biskupów z Niemiec. A jest to kraj, którego episkopat podważył encyklikę Humanae Vitae, ze wszystkimi zgubnymi tego konsekwencjami jak rozpad rodzin, brak dzieci i masowa apostazja - w 2014 odeszło z Kk ponad 200 000 osób. Ci ludzie teraz nadają ton w Kościele. W radzie Kardynałów jest też kard. Maridiaga, za którego urzędowania w Hondurasie liczba wiernych spadła prawie o 40%(!!!!!) - to jest po prostu bezprzykładna apostazja. Obawiam się, że ci ludzie nie spoczną, aż w całym Kościele zaprowadzą swoje porządki, w tym uznanie w Kościele antykoncepcji. "Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi?"
BP
Bruno Polkowski
12 marca 2016, 21:24
od dziecka jestes porabany ,czy poszles na kurs?
Agamemnon Agamemnon
11 marca 2016, 01:52
Są tacy dziwacy co by chcieli, żeby psy nie gryzły a mężczyźni za kobietami nie szaleli. Fubomir (fraszka)
Kamila
11 marca 2016, 19:39
zrównujesz mężczyzn z psami? w dodatku, hmmm, rozwścieczonymi? 
Agamemnon Agamemnon
11 marca 2016, 01:03
Seksu małżeńskiego domaga się bowiem NATURA i człowiek nie powinien rozłączać to co Bóg złączył. Dlaczego papież głosił taką naukę, gdy sam Chrystus dał wolną rękę małżonkom w tym względzie? i nie nazywał seksu małżeńskiego , który nie ma na celu poczęcia dzieci, grzechem. Dla Chrystusa małżonkowie stają się jednym ciałem, dla wspomnianego nieszczęsnego papieża stają się nośnikiem grzechu ciężkiego. Do papieża należy scalać małżonków a nie rozdzielać to co Bóg złączył. Jak widzimy zboczenia manichejskie nie omijają także strefy władzy najwyższej Kościoła katolickiego. (Być może) z winy Ludu Bożego, który (być może) za mało się modli do Boga za swoich duchowych ojców. Seks małżeński daje ciepło i jednoczy obojga małżonków. Wiele wzajemnych sobie wyrządzanych krzywd zapominają  lub  w swojej podświadomości niejako bezwiednie wybaczają, gdy seks jest udany. Taką wielką moc ma seks małżeński. Moc, którą wspomniany papież chciał zdławić. Gdy seks jest nieudany, po pewnym w perspektywie odcinku czasu, byle drobne nieistotne obiektywnie zdarzenie przeciwko osobie współmałżonka  zamienia się nagle w poważny i otwarty konflikt (prawo krótkiego spięcia), doprowadzający nie rzadko do procesu rozejścia się małżonków. Seks małżeński może być wykorzystany jako znaczący element natury małżeńskiej jedności. Manicheizm rozbija tę jedność. Manicheizm jest dziełem Szatana, który ma czelność siadać na ołtarzu Pańskim i zniekształcać Jego naukę. Małżeństwo służy życiu ale nie znaczy to, że nie ma ono stosować środków antypoczęciowych, gdy ilość dzieci została przez nich już zrodzona. Małżonkowie nie mają żadnego obowiązku stosowania ograniczeń pożycia małżeńskiego prowadzących często nawet do abstynencji. Manicheizm w środkach i metodach antypoczęciowych widzi samo zło. Stwierdza, że nie istnieją środki  antypoczęciowe moralnie dopuszczalne.
10 marca 2016, 16:02
Nikt mnie do tej pory nie przekonał, że za wyjątkiem zagrożenia życia matki pozostałe przypadki legalnej aborcji w Polsce (niepełnosprawność, gwałt) powinny być dopuszczalne. Tak też nikt mnie jeszcze nie przekonał, że małżeństwo, które chce mieć np. „tylko” 2, 3 dzieci i nie wystawiając się na niepotrzebne pożądliwości (zalecenie biblijne) nie chce mieć ich 10, czy nawet kilkanaścioro, nie może stosować antykoncepcji. A może ktoś mnie jednak racjonalnie przekona, dlaczego taka antykoncepcja jest złem, grzechem (prośba o niezamydlanie mi oczu wyłącznie nieco rozmytym pojęciem „otwieranie się na nowe życie”)?
10 marca 2016, 21:23
Od najprostszych i bardzo, bardzo krótko: 1. Tzw. antykoncepcja (z wyjątkiem chyba metod czysto mechanicznych) ma działanie wczesnoporonne. Czy tę możemy odrzucić od razu, czy do niej tez bedziesz namawiał? 2. Więc zostaje Ci pare metod metod czysto mechanicznych... O stosunkowo niskiej skuteczności... Będziesz do nich namawiał? Czy tez zastanowisz się do czego prowadzi nas ubezpładnianie pary małżęńskiej? I dlaczego to, że ja chcę seksu i wykluczam jego naturalne skutki (nowe życie) jest grzechem? Dlaczego myślenie teraz mam(musze, chcę) mieć dziecko i basta (no to in vitro) teraz nie mieć (no to antykoncepcja -albo aborcja) - to też grzewch. 3. Chesz planowac ilośc dzieci? Może skorzytać z tego jak jesteście płodni jako małżonkowie i współżyć w czasie niepłodnym. To wbrew pozorom jest bardzo skuteczne - chociaż nie w 100%... Rodziny stosujące NPR mają często więcej dzieci bo na więcej Bogu pozwalają... przed stosunkiem miały zazwyczaj świadomość, że może on być płodny. Przepraszam za uproszczenie i skrót myślowy....
10 marca 2016, 21:32
I nikt już Pana nie przekona.... W dobie internetu można znaleźć wartościowy tekst opisujący ww problemy. Sądzę, że problem ludzi takich jak Pan, polega na chłonięciu jak gąbka tego co jest tylko wytworem ludzkim, bez głębszej analizy dotyczącej powołania człowieka i roli chrześcijanina we współczesnym świecie. Sądzę również, że słucha Pan więcej tzw "światowych elit" dla których liczy się tylko zbijanie kapitału i wskaźniki opłacalności. "Światowe elity" to coraz bardziej egocentryczni ludzie, którzy mając pieniądze i wpływy wyśmiewają wszystko co jest dobre, sprowadzając człowieczeństwo do poziomu zezwierzęcenia. A jak wiadomo, zwierzęta nie mają sumień, więc....... wygrywa silniejszy. Odnośnie pierwszego zdania to proszę się postawić w sytuacji, że jest Pan dzieckiem w łonie swojej matki. Jest Pan prawidłowo rozwijającym się maluchem, ale.... niestety Pana ojciec dokonał gwałtu na łonie Pana mamy. Pana mamie przysługuje (ludzkie) prawo do dokonania aborcji. I mamy o to sytuację, że mały człowiek BEZ ŻADNEJ WINY UCZYNKOWEJ musi oddać swoje życie... Jedynym grzechem każdego poczętego malucha to grzech pierworodny. Jezus też był bez żadnej winy uczynkowej jak i pierworodnej i też musiał oddać życie.... Więc kim jest ten kto podnosi rękę na niewinnego człowieka ???
10 marca 2016, 22:02
Polecam przeczytać mój wpis jeszcze raz, ale tym razem ze zrozumieniem – właśnie nie uznaję uzasadnienia do zabicia życia powołanego nawet przez gwałt (jest to legalne w polskich wyjątkach prawa), bo ono niczemu jest niewinne. Jedyny wyjątek aborcji, który dopuszczam w swoim sumieniu, to ratowanie życia matki, bo na szali życia stawiane jest życie i nikt nie ma prawa decydować za taką kobietę, czy ma ona żyć, czy nie.
10 marca 2016, 22:13
In vitro również nie popieram. Piszesz o NPR jako „legalnej” katolicko metodzie, bo tak jest prezentowana oficjalnie, jako anielska alternatywa dla tej diabelskiej antykoncepcji. A przepraszam, poza kwestiami technicznymi, medycznymi czym innym jest naprotechonologia (intencje-serce-sumienie), jak po prostu nie antykoncepcją? Małżonkowie świadomie współżyją w czasie niepłodnym, czyli nie chcą otwierać się na dowolne nowe życia, na nowy koncept jak Bóg da, są więc anty-koncepcyjni, prawda? Jeśli nie, to obłuda goni obłudę, w ramach jakiejś wersji omijania przepisów prawa.
10 marca 2016, 22:31
Jeśli małżonkowie stosują NPR bo wierzą, że to czyni ich niepłodnymi a oni odrzucają dzieci - to nasz rację - oni uprawiają "katolicką" antykoncepcję. Wpadają w pułapkę - bo będą mieli pretensje jak pocznie się dziecko a po drugie nie ma katolickiej antykoncepcji. Popatrz na to inaczej. Bóg dał żonę/męża i rozum. Pozwala zastanawiać się nad tym ile bedziemy mieć dzieci. Pozwala się starać o realizację tego planu. Jeśli podejmujecie stosunek z myślą: nie przyjmiemy dziecka. To go nie podejmujcie. Ale jesli podejmujecie z myślą: biologiczne sygnały wskazują na to że dziecko się nie pocznie. Bedziemy darem dla siebie - ale jeśli się pocznie to je przyjmiemy. To jest to rozumne i otwarte na Boga i nowego człowieka. Przy każdej ilości dzieci (od zera poczynając) zawsze sobie trzeba postawić pytania czy jesteśmy otwarci na życie i czy mamy to nowe życie planować... PS. W zależności od sytuacji i planu małóżnków NPR można wykorzytać też do starań o poczęcie dziecka :-)
KJ
k jar
10 marca 2016, 22:46
Nie wiem, jak się ma Twoje pytanie do treści artykułu. Przecież od 1869 roku Kościół nie kwestionuje konieczności regulacji płodności w małżeństwie, a od 1930 roku zaleca stosowanie tzw. naturalnych metod regulacji płodności (tych metod jest kilkanaście i można sobie dowolnie wybrać, jaką się chce). Zresztą żaden obecnie system religijny nie kwestionuje konieczności stosowania w życiu seksualnym antykoncepcji. Na tym przecież polega świadome korzystanie z płodności, ze ja na drodze rozumowej decyduję, czy chcę, czy nie chcę korzystać ze swej seksualności. W tym zawiera się przecież słowo anty-koncepcja, czyli sprzeciw wobec czysto biologicznej sferze zachowań seksualnych. Artykuł dotyczy zasadności stosowania środków hormonalnych - czy tak jak jest obecnie obserwowane w świecie zachodnim mają być one przez kobiety (bo środki hormonalne dla mężczyzn dopiero wchodzą na rynek) stosowane stale (niektóre kobiety zaraz po zaistnieniu miesiączki już przyjmują te środki, nawet przed pierwszym stosunkiem i biorą je praktycznie cały czas), czy tylko doraźnie, w wyjątkowych sytuacjach. Obecny trend, popierany nie tylko przez katolików, ale głownie środowiska ekologiczne, to odejście od farmakologii na rzecz obserwacji cyklu płodności kobiet. Dziś naturalne metody antykoncepcji są na fali wznoszącej (patrz: komputery cyklu) i żadna szanujaca się nowoczesna kobieta, czy jest mężatką, czy nie, czy współzyje, czy nie nie będzie się faszerować tabletkami, bo to szkodzi jej zdrowiu i za dużo kosztuje. Rozumiem, że jako mąż to wiesz, bo nie wyobrażam sobie małzeństwa i to katolickiego, które nie ma uregulowanego wzajemnie cyklu płodności, więc nie wiem zupełnie po co ten twój wpis.
A
Agnieszka
10 marca 2016, 23:04
Nauka kościoła ma za wiele dziur, a księża za wiele nie wiedzą ani o npr ani o nauczaniu moralnym swojej własnej religii. Wiem, bo kilku pytałam .... wiele komentarzy tutaj jest pisanych przez samotnych mężczyzn chyba, albo takich których żony mają standardowe ok 28 dniowe cykle bez zabużeń. Niestety życie par których cykle odbiegają od standardu z npr różowe nie jest. A wy najwyraźniej nie macie o tym pojęcia - jakie koszty muszą ponieść niektórzy ludzie, żeby tzw. metody naturalne stosować i jak dewastujący wpływ może to mieć na ich małżeństwa. Npr generalnie najlepiej się sprawdza u młodych zdrowych i bezdzietnych - czyli utych co nie powinni odkładać pooiczęcia tylko mieć dzieci. U innych bywa okupione dużym cierpieniem i problemami, i jest tylko kłodą pod nogami. Tak  jest niestety prawda. A kościół co na to ? Wielkie NIC.
A
Agnieszka
10 marca 2016, 23:10
Podejście które opisałeś mogą też mieć ludzie stosujący "zwykłą" antykoncepcję - że jak się dziecko pocznie to je przyjmą. Bo każda antykoncepcja ma jakiś margines błędu. I tak samo stosujący npr bardzo restrykcyjnie - mogą w ogóle nie przyjmować do wiadomosci takiej możliwości że im się dziecko przytrafi. Wszak instruktorzy npr reklamujący metodę podkreślają, że skuteczność antykoncepcyjna npr-u kiedy seks jest tylko w III fazie wynosi 100%. I oni niby mają być lepsi. Niech mi ktoś mądry w końcu wytłumaczy co to w ogóle jest to mgliste pojęcie "otwartość na życie: - bo ja swoim rozumkiem nie pojmuję. Jaką otwartość na życie ma seks w III fazie cyklu? Zgopdnie z obecną wiedzą naukową - żadną. A seks po menopauzie? Żadną. A seks w ciąży? Żadną. Nie wiem czy wiecie, ale jest sporo kobiet stosujących npr i z utęsknienim czekajacych na menopauże - kiedy będą mogły uprawiać seks bez strachu wtedy i w takiej ilości w jakiej chcą. A nauka kościoła jest nielogiczna i dziwna.
10 marca 2016, 23:11
Tak się ma mój wpis jak zrównywanie antykoncepcji z grzechem aborcji (jedno i drugie zaczyna się i kończy na "a" i są związane z jakimiś czynnościami seksualnymi – dlatego może się ludziom myli...). Tymczasem to są dwie galaktyki. Piszesz jako oczywistość, że „żadna szanujaca się nowoczesna kobieta, czy jest mężatką, czy nie, czy współzyje, czy nie nie będzie się faszerować tabletkami, bo to szkodzi jej zdrowiu i za dużo kosztuje”. A może są jeszcze inne powody, jak zapracowanie, nieregularne cykle, choroby, małżonkowie w nieregularnym trybie pracy, wyjazdów, wiele innych przyczyn, dla których nie mają komfortu bawienia się w npr? Należy promować naprotechnologię jako naturalną, zdrową metodę, ale niech nikt nie robi z ludzi baranów udając, że to nie jest stosowane powszechnie jako metoda antykoncepcji. Oraz uczciwie oddemonizować tzw. normalną antykoncepcję i dać ludziom żyć, tak jak chcą i mogą sobie układać w życie w różnych zawiłościach, trudach, a nie wbijać ich w (nieuzasadnione) poczucie winy i grzechu.
A
Agnieszka
10 marca 2016, 23:16
Niekatolicy nie stusują npr tylko fam - jak nie wiesz jaka jest różnica to wpisz sobie w google i poczytaj. Fam jest spoko, a npr jest h...jowy. Wiem bo wypróbowałam oba na sobie. Z twojej wypowiedzi wynika, że prawdziwego npr to raczej nie próbowałeś - bo twój entuzjazm by pewnie opadł. nie znam nikogo zachwyconego tą metodą, kto żyje już w małżeństwie i ma już dzieci. No chyba, że nieświadomie stosuje fam - bo nie zna za dobrze nauki kościoła :) - tacy bywają zachwyceni dłużej niż inni. A tak naprawdę w życiu każdego małżeństwa przychodzi ta chwila, kiedy npr zaczyna stanowić kulę u nogi. To jest tylko metoda, któej skutki będą takie same jak każdej innej antykoncpecji - dzieci nie będzie. Ale w wielu sytuacjach jest bardzo upierdliwa i trudna w stosowaniu. Tak naprawdę każdy kto tę metodę stosował jakiś czas - o tym wie - z niezrozumiałych dla mnie przyczyn żadne katolickie środowiska oficjalnie o tym nie mówią - tylko ludzie pomiędzy sobą.
KJ
k jar
10 marca 2016, 23:43
A jakie NPR stosowaliście, ja polecam komputery cyklu Pearly lub Lady Comp. Są niezawodne na każdy cykl, nawet tak nieregularny, jaki ja mam.
A
Agnieszka
10 marca 2016, 23:47
Z tego co wiem, nie są polecane do odkłądania. I co przy nieregularnym cyklu ile dni niepłodnych na cykl wychodzi :) ???? Bo to czasem bywa kluczem do sytuacji. Znam kobiety co maja cykle 40-60 dni długości, i jedną co miewa cykle trawające od 30 do 90 kilku dni. W każdym cyklu wychodzi do 2 tygodni tzw. dni niepłodnych - w czym tu jej niby pomoże komputerek cyklu? Dlatych małżeństw 30 dni, a czasem nawet do 3 miesięcy przerwy w seksie jest ponad siły.
KJ
k jar
10 marca 2016, 23:52
Nie stosowałam nigdy żadnego środka hormonalnego. Stosuję komputer cyklu Lady Comp od lat i jestem zadowolona. Wszystkie moje koleżanki, równiez te, które stosowały farmakologię (katoliczki i niewierzące) przeszły na NPR. Nie wiem, jak możesz zachwalać farmakologię, chyba, że ją doraźnie stosujesz. Migreny, kołatanie serca, roztycie to tylko wierzchołek góry lodowej. Wszystkie znane mi znajome, które łykały tabletki 5-10 lat miały wcześniaki, ogromne problemy z zajściem w ciąże, jak chciały, wiec nie wiem w czym środki hormonalne są dobre. Kosztują krocie - mam znajomą w Pradze, która od 16 roku życia łyka tabletkę zaraz po obudzeniu na dźwięk dzwonka, niewierząca, ale nie ma to nic do rzeczy. Powiedziała mi ostatnio: koniec, bo umrę i przechodzi na NPR. Teraz NPR jest ekologiczne i trendy, więc też nie wiem o jakiej upierdliwości mówisz. Badanie komputerem cyklu trwa 1,5 sekundy.
11 marca 2016, 00:01
Nie musieliśmy używać jakiejkolwiek formy antykoncepcji - wstawiam się nie o swoje prawa, tylko innych, których życia znam. Od początku chcieliśmy mieć dzieci, ale Bóg dał nam niestety tylko jedno, które bardzo upragnione, wyczekiwane przyszło na świat dopiero 7 lat po ślubie. W związku z okolicznościami odebraliśmy to jako wymodlony przez nas i bliskich określony cud. I koniec. W tym roku syn kończy 9 lat...
KJ
k jar
11 marca 2016, 00:08
Piszesz, ze NPR bywa okupione dużym cierpieniem i problemami. Mozesz napisać dokładnie o co chodzi, bo chyba nie rozumiem. Jak mierzenie temperatury czy badanie śluzu może wywoływać cierpienie? Piszesz, ze NPR dewastująco wpływa na Twoje małzeństwo. Możesz napisac, co konkretnie. Czy mąż nie bada sobie ejakulatu? Nie chce tego robić?
KJ
k jar
11 marca 2016, 00:24
Jesli cię dobrze rozumiem to Twoim problemem jest strach przed ciążą, a nie NPR. Czekanie na menopauzę, żeby uprawiać seks, bo wtedy nie ma dzieci. Dziwne - albo jesteś zmęczona i rozczarowana małżeństwem i macierzyństwem, albo to problem sfery seksualnej. Człowiek jest istotą seksualną od poczęcia po śmierć i w róznych fazach życia róznie tą seksualność realizuje. Oczywiście jak ktoś wchodzi w małżenstwo to godzi się na stan życia seksualnego, które małzeństwo generuje. Bez tego zresztą nie ma małzeństwa. Rozumiem, że jesteś poprostu rozczarowana, ze tak życie seksualne w małżeństwie wygląda, ze trzeba ustalać z małzonkiem kwestie posiadania dzieci, współzycia w dniach niepłodnych, stsosowanej antykoncepcji, itp. No, ale tak właśnie jest - tym m.in. różnimy się od zwierząt, że seksualność jest poddana pod osąd moralności i praw osobowych. W życiu społecznym nie istnieje wolna seksualność, to mit, o którym mogą ci najlepiej powiedzieć ci co próbowali ją stosować.
KJ
k jar
11 marca 2016, 00:42
W sytuacjach dużych rozbiezności cyklu nalezy zbadać ejakulat mężczyzny. Tak duże rozbiezności przy rozumiem regularnym współzyciu raczej świadczą o rezonansie biologicznym pary. Nic nie piszesz też o stanie zdrowia kobiety, czy przyjmowała jakies leki, np, nasercowe, na ciśnienie. To wszystko wpływa na cykl i go rozregulowuje. Ale to też nie może być tylko sprawa kobiety - na cykl kobiety wpływa stan chorobowy męża. Radzę wizytę u specjalisty, a potem układanie współzycia. Nie rozumiem tego stwierdzenia "przerwa w seksie ponad siły" - to kto rzadzi w małzeństwie seks czy sami małżonkowie. Jeśli kogoś niewoli seks to coś jest nie tak z nim.
A
Agnieszka
11 marca 2016, 08:24
nie mogę dodać komentarza
A
Agnieszka
11 marca 2016, 08:25
napisałąm cały elaborat- a deon blokuje jego publikację? nie mogę dodać.
A
Agnieszka
11 marca 2016, 08:26
nie zachwalam farmakologii tylko fam Fertility Awarness Method  - wpisz w google będziesz wiedzieć jaka róznica pomiędzy tym, a npr. byłaś kiedyś u zwykłego ginekologa? Albo nawet naprotechnologa? Bo wyobraź sobie, że to sa ludzie którzy już wielu rzeczy próbowali - ze względów światopoglądowych. "Zwykły" ginekolog nic nie powiedział - bo są tak samo neidouczeni i zasiedziali na swoich .. pupach jak księża. Para co ma cykle dochodzęce do 3 miesiecy poszła do naprotechnologa, nie z powodu seksu tylko z myślą o tym, że mogą mieć w przyszłosci problemy z zajściem w ciąże. Naprotechnolog powiedział, że te cykle są na granicy fizjologii (sic!) on nie widzi nic co na ten moment możnaby leczyć i że powinno zacząć się starać o dziecko i wrócić za pół roku jak im nie wyjdzie. Para zaczęła starania - dziecko się pojawiło w pierwszym cyklu. to oznacza, że teraz nikt tej kobiety nie będzie leczył.
A
Agnieszka
11 marca 2016, 08:27
no w końcu coś się udało dodać co do leków i chorób. Cała masa wpływa na cykl. Ale co niby ma kobieta zrobić - jak lek wpływa na cykl to z tego powodu ma go nei brać? A jak jej choroby wpływajacej na cykl - nie da się wyleczyć? a może ona wpływac też na stan zdrowia dziecka - albo na fakt donoszenia ciaży - to ma się świadomie narażać na urodzenie chorego dziecka, albo na poronienie? Głupie i bardzo powszechne teraz problemy z tarczycą - mogą mieć bardzo duży wpływ na cykl, nikt nie wyleczy takich zabużeń, bo nikt nie wie jak. wiedziałeś, że u niektórych kobiet zprzy problemach z tarczycą są obniżone temp.? Skok jest słabo widoczny i często trudno w ogóle ustalić III fazę cyklu? Wiedziałeś, że u niekórych kobiet nie da się ustalić PMN? I nawet instruktorzy nie umieją im w tym pomóc (ja do takich należałam), i w ok połowie przypadku za pomocą npr nie da sie ustalic dni niepłodnych w okresie poporodowym i premenopauzie? I rada na serio udzielana na tzw. "katolickih" portalach internetowych - to żeby przestać karmić piersią (sic!) - a gdzie tu miejsce na miłość do dziecka, któremu się ta pierś należy? I z takimi problemami ludzie są zostawiani sami sobie, nikt nie umie im pomóc - wiem bo szukałam. A co do seksu i rządzenia przez seks. To czy tego chcesz czy nie - dla olbrzymiej więszości małżeństw to seks jest tym spoiwem, co ich przyciąga do siebie i jak tego czynnika brakuje to ludziom jest znacznie trudneij ze sobą wytrzymać i żyć. nie znam pary na którą długotrwały brak seksu maiłby dobry wpływ. I która dobrowolnie by dla siebie brak seksu wybrała. bywaja ludzie, którzy wybierają życie bez seksu w imię tzw. "wyższych wartości" ale nikt im nie da gwarancji że taki wybór będzie u objoga małżonków działał przez dłuższy czas. I tyle w temacie.
A
Agnieszka
11 marca 2016, 08:27
no w końcu coś się udało dodać co do leków i chorób. Cała masa wpływa na cykl. Ale co niby ma kobieta zrobić - jak lek wpływa na cykl to z tego powodu ma go nei brać? A jak jej choroby wpływajacej na cykl - nie da się wyleczyć? a może ona wpływac też na stan zdrowia dziecka - albo na fakt donoszenia ciaży - to ma się świadomie narażać na urodzenie chorego dziecka, albo na poronienie? Głupie i bardzo powszechne teraz problemy z tarczycą - mogą mieć bardzo duży wpływ na cykl, nikt nie wyleczy takich zabużeń, bo nikt nie wie jak. wiedziałeś, że u niektórych kobiet zprzy problemach z tarczycą są obniżone temp.? Skok jest słabo widoczny i często trudno w ogóle ustalić III fazę cyklu? Wiedziałeś, że u niekórych kobiet nie da się ustalić PMN? I nawet instruktorzy nie umieją im w tym pomóc (ja do takich należałam), i w ok połowie przypadku za pomocą npr nie da sie ustalic dni niepłodnych w okresie poporodowym i premenopauzie? I rada na serio udzielana na tzw. "katolickih" portalach internetowych - to żeby przestać karmić piersią (sic!) - a gdzie tu miejsce na miłość do dziecka, któremu się ta pierś należy? I z takimi problemami ludzie są zostawiani sami sobie, nikt nie umie im pomóc - wiem bo szukałam. A co do seksu i rządzenia przez seks. To czy tego chcesz czy nie - dla olbrzymiej więszości małżeństw to seks jest tym spoiwem, co ich przyciąga do siebie i jak tego czynnika brakuje to ludziom jest znacznie trudneij ze sobą wytrzymać i żyć. nie znam pary na którą długotrwały brak seksu maiłby dobry wpływ. I która dobrowolnie by dla siebie brak seksu wybrała. bywaja ludzie, którzy wybierają życie bez seksu w imię tzw. "wyższych wartości" ale nikt im nie da gwarancji że taki wybór będzie u objoga małżonków działał przez dłuższy czas. I tyle w temacie.
A
Agnieszka
11 marca 2016, 08:30
nie strach przed ciążą - bo mam dopiero dwoje dzieci - przy drugim trafiła sie niepłodność wtórna - więc zdecydowanie nie mamy tego problemu - za to był problem z npr po porodzie, i z brakiem seksu w II fazie i wiele innych zagadnień zdrowotnych. I jak szukaliśmy pomocy to natrafialiśmy na ścianę - tylko łeb rozbić i nic więcej. Więc prześzliśmy na fam.
11 marca 2016, 09:27
fam... Czyli w fazie płodnej stosować antykoncepcję a poza nią nie stosować? ;-) Jeśli wychodzisz z założenia, że seks musi być niejako na rządanie - bo inaczej małżeństwo sie rozpadnie to nie ma co się "bawić w NPR". i nic Cię nie przekona. NPR nie jest ubezpołodnianiem pary małżonków na życzenie.
11 marca 2016, 09:35
Co to takiego "zwykła" antykoncepcja?
A
Agnieszka
11 marca 2016, 10:12
masz żonę, męża? Masz dzieci? Jakbyś miał/miała. to byś wiedział/a że coś takiego jak seks na żądanie nie istnieje. Istnieje natomiast coś takiego w npr jak nie możność określenia fazy cyklu - bo np. z powodu nocnych pobudek dzieci/ ich choroby/ itp. idt. nie da się określić początku III fazy cyklu. Tak było u nas miesiącami całymi - bo wstawanie do dziecka, potem dzieci zaburzało mi temp. To od instruktorki dostałam poradę - żeby to mąż wstawał (git!!) - jak sobie piersi przeszczepi to moze to weźmiemy pod uwagę. Albo jak pracę zmieni na taką w której niewyspana osoba nie będzie stwała przed zagrożeniem, że sobie lub komuś fizycznie zrobi krzywdę. a jak sie udało III fazę wyznaczyć, to dziecko byo akurat chore w czasie jej trwania. A zgodnei z "zasadami" metody nie mam wcale I fazy cyklu, bo śluz od razu po okresie. I to też jest doświadczenie całej masy kobiet. Jakoś mi ciężko uwierzyć, że nikt inny z komentujacych nie doświadcza takich normalnych życiowych trudności - bo jakoś wszyscy moi znajomi, co próbują/ próbowali npr stosować doświadczali. dopóki dzieci nie mieliśmy i ze zdrowiem proboemów - to byliśmy zadowoleni z npr - problemy przyszły z czasem. Aż do momentu kiedy się okazało, że z npr nie da się "normalnie" żyć.
11 marca 2016, 10:30
Agnus... przeczytaj swój wpis od początku jeszcze raz. Gdybyć cokolwiek o mnie wiedziała to nie posuwała byś się do tego typu kiepskich chwytów jak na początku wpisu. Pudło. Pudło. Pudło... Pozdrawiam
A
Agnieszka
11 marca 2016, 10:46
nie bardzo rozumiem, dlaczego zadanie prostego pytania ma być kiepskim chwytem. ale spoko.
11 marca 2016, 11:55
1. To nie jest proste pytanie. To brzydki chwyt retoryczny. Zresztą oparty o nieprawdziwe informacje. Czyli insynuacja lub kłamstwo :( masz żonę, męża? Masz dzieci? Jakbyś miał/miała. to byś wiedział/a że coś takiego jak seks na żądanie nie istnieje. 2. Przypomnę tylko co napisałem: "Jeśli wychodzisz z założenia, że seks musi być niejako na rządanie - bo inaczej małżeństwo sie rozpadnie to nie ma co się "bawić w NPR". i nic Cię nie przekona. NPR nie jest ubezpołodnianiem pary małżonków na życzenie." To podsumowanie Twojej wypowiedzi dlaczego korzystasz z fan - czyli antykoncepcji tylko w czasie płodnym.
A
Agnieszka
11 marca 2016, 12:10
Zabawne :) Właśnie w podsumowaniu opisałeś swoje zachowanie - tzn. że zrobiłeś coś co przypisujesz mi - oceniłeś mnie i moje intencje w ogóle mnie nie znając. ciekawe :)
11 marca 2016, 12:24
Agnus :-) To Ty natomiast napisałaś, o mojej sytuacji rodzinnej, żeby z tego uczynić argument dysktredytujący mnie w dyskusji mertytorycznej. To brzydki chwyt retoryczny. Dodatkowo to co napisałaś nie jest prawdą... więc...
Rafał Dąbrowa
11 marca 2016, 20:17
Cóż, ja kiedyś też próbowałem się dowiedzieć, czemu tylko npr jest dobre, a reszta zła, bo mi to nie pasuje do całej układanki. Npr jest tylko narzędziem, sposobem osiągnięcia jakiegoś celu, i dla mnie ważne jest czy cel jest dobry czy zły. Liczą się przecież intencje, zamiary, cel, jaki pragnie się osiągnąć, a środek do osiągnięcia tego celu jest rzeczą wtórną. Jeśli cel jest sam w sobie dobry, to jak można potępiać metodę, że jest zła z powodu tegoż celu, jaki ta metoda próbuje osiągnąć? A jeśli cel jest zły, to każda metoda która próbuje osiągnąć ten cel jest zła.
PG
Pawel G
12 marca 2016, 11:50
Według nauki Kk, żeby działanie było dobre, nie tylko cel musi być dobry, ale i środki. Inaczej działanie jest złe, grzeszne. I jest to słuszne. Zbrodniarze i dyktatorzy, typu Stalina, Hitlera, Mao, Pol Pota, ... też mieli podobno dobre cele, jak usunięcie ubóstwa, sprawiedliwość społeczna, pokój. Tylko ich metody były zbrodnicze - i dlatego są zbrodniarzami. A co do przekonywania pana lub pana Borkowskiego, to nikt was nie przekona, jak i nie przekonał ww. W takich sprawach, jak antykoncepcja i w ogóle czyny człowieka, potrzeba nawrócenia i oczyszczenia serca. Inaczej człowiek pozostaje w mrokach grzechu - niestety robi to dobrowolnie i ze wszystkimi tego konsekwencjami dla życia doczesnego i wiecznego, swojego i innych.
PG
Pawel G
12 marca 2016, 11:54
Nie ma Pan/i pojęcia o sprawie, a pisze Pan/i i to z Ignatianum. Czyżby ta uczelnia zeszła na psy? Antykoncepcja, czy naturalna czy sztuczna, jest złem i została potępiona w Humanae Vitae. Tam wcale nie chodziło o użycie chemii lub techniki, ale o oddzielenie aktu seksualnego od płodności. To oddzielenie jest złem absolutnym i jako takie zostało potępione.
Rafał Dąbrowa
12 marca 2016, 13:06
Dlaczego przywołuje pan tutaj tych zbrodniarzy, oni wyrządzili innym wiele krzywdy, ja nie chcę krzywdzić kogokolwiek.
DG
~Danka G.
16 grudnia 2020, 12:27
Agnieszko. Bardzo Ci dziękuję za wpis. Ja jestem na początku drogi, a że cykle mam takie, jakie akurat dany miesiąc przyniesie to to jest masakra. Masakra!!!! Mam tak ogromny bunt wobec tego nie. I straszne jest to...bo przez NPR w ogóle nie chce mieć dzieci. Tak mi to obrzydło, że zaczęłam modlić się o bezpłodność. Jestem umęczona, w lekach...dzisiaj pierwszy raz myślałam o odejściu od męża. I tylko z tego względu...bo ja nie zniosę takiego kagańca. Wolę nie mieć relacji niż by kaganiec tak.mnie dusił. Nauka kościoła jest dziurawa. Znam pary stosujące antykoncepcję, którym poczęło się nieplanowane dziecko i się bardzo ucieszyły. Więc takie gadanie, że antykoncepcja zamyka totalnie na dziecko jest tak bzdurna, że aż boli. Mnie nor tak zamknął, że nie chce mieć w ogóle dzieci i relacji z mężem
Miłosz Skrodzki
10 marca 2016, 14:26
1. Antykoncepcja nigdy nie jest zła, co potwierdziła komisja soborowa. 2. Kazuistyka jest istotą moralności i nie wolno jej lekceważyć.
AB
Aleksander Borowski
10 marca 2016, 17:43
Czy w tekście nie  wystąpił błąd?Nie zabrakło "nie"
10 marca 2016, 11:41
Przykład z prezerwatywą mocno nietrafiony... Może być ona traktowa jako szansa w przypadku jednorazowgo stosunku - np. wwyniku gwału. Tu daje szansę ochrony gwałconej - w tym przez zakażeniem. Natomiast użycie prezerwatywa do ochrony w przypadku systematycznego wpółżycia to jedynia namawianie do osiągniącia, po pewnym czasie, prawie 100% szansy na zakażenie...
10 marca 2016, 15:16
Jak ktoś współzyjący systematyczie np. z żoną po pewnym czasie ma 100% szansy na zakażenie?
10 marca 2016, 21:03
Drogi Bazyli a przeczytałeś artykuł? Wiesz jaki jest w nim przykład z prezerwatywą?
11 marca 2016, 23:07
Czytałem. Przeczytałem także Twój komentarz: "Natomiast użycie prezerwatywa do ochrony w przypadku systematycznego wpółżycia to jedynia namawianie do osiągniącia, po pewnym czasie, prawie 100% szansy na zakażenie..." Więc wytłumacz mi jak ktoś używający prezerwatywy i współżyjący jedynie z żoną "po pewnym czasie ma 100% szansy na zakażenie"? Bo napisałeś, że "użycie prezerwatywa do ochrony w przypadku systematycznego wpółżycia to jedynia namawianie do osiągniącia, po pewnym czasie, prawie 100% szansy na zakażenie.." więc także w przypadku o którym napisałem. 
12 marca 2016, 21:18
No to po kolei: "Franciszek nie po raz pierwszy odniósł się do problemu antykoncepcji. Już w listopadzie ubiegłego roku, wracając z Afryki, był pytany (a jakże, na pokładzie samolotu) o to, czy Kościół nie powinien zmienić swojej doktryny odnośnie do stosowania prezerwatyw, zważywszy na plagę AIDS, która dziesiątkuje ludy kontynentu afrykańskiego. Odpowiadając, zaznaczył, że stanowi to dla Kościoła problem, gdyż z jednej strony stoimy przed koniecznością troski o życie ludzi, którzy mogą zostać zarażeni (i prezerwatywa może być w tym jakąś pomocą), z drugiej strony Kościół niezmiennie broni wizji ludzkiej seksualności otwartej na przekazywanie życia (i wiążącej się z przekazywaniem życia)." Czy rozmawiamy o tym fragmencie?
13 marca 2016, 12:38
Rozmawiamy o Twojej wypowiedzi: "Natomiast użycie prezerwatywa do ochrony w przypadku systematycznego wpółżycia to jedynia namawianie do osiągniącia, po pewnym czasie, prawie 100% szansy na zakażenie." W jaki sposób użycie prezerwatywy w przypadku systematycznego współżycia (czyli np. w ramach jednej pary, która stosuje prezerwatywę jako środek antykoncepcyjny) doprowadzi obie te osoby do zakażenia. 
13 marca 2016, 21:25
Cała wypowiedź brzmiała tak: "Przykład z prezerwatywą mocno nietrafiony... Może być ona traktowa jako szansa w przypadku jednorazowgo stosunku - np. wwyniku gwału. Tu daje szansę ochrony gwałconej - w tym przez zakażeniem. Natomiast użycie prezerwatywa do ochrony w przypadku systematycznego wpółżycia to jedynia namawianie do osiągniącia, po pewnym czasie, prawie 100% szansy na zakażenie..." Przykład, jak Ci zacytowałem w poprzenim wpisie, dotyczy ochrony przez zakażeniem...