Piątek jako dzień pokuty
Nowa wersja 4. przykazania kościelnego brzmi: "Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach". Technicznie oznacza to, że po akceptacji tej zmiany przez watykańską Kongregację Nauki Wiary w większość piątków całego roku będzie można dowolnie imprezować i nie mieć wyrzutów sumienia. Ale czy na pewno?
Pewne jest tylko jedno: jeśli przykładowo w szkole ktoś będzie chciał w piątek zorganizować bal charytatywny albo karnawałową przebierankę, to nie popadnie już w konflikt z katechetą i nie będzie musiał występować o dyspensę. Udział w zabawie nie będzie już prawnie cenzurowany.
Czy oznacza to, że piątki będą teraz traktowane tak jak inne dni? Absolutnie nie. Po pierwsze zakaz spożywania pokarmów mięsnych nadal pozostaje w mocy. A po drugie wciąż wszystkich katolików na świecie obowiązuje to, co stanowi prawo kanoniczne. A tu czytamy, że wszystkie piątki całego roku są okresem pokuty.
Warto przy tej okazji przypomnieć, że przykazania i prawa kościelne, nawet jeśli są formułowane w formie zakazowej, to niosą za sobą normę pozytywną. Na przykładzie 5. przykazania tłumaczy to przecież sam Jezus w Kazaniu na górze. "Nie zabijaj" prowadzi do obowiązku pojednania się z przeciwnikiem. Z jednej strony jest więc granica, poza którą czai się zło. A drugiej ogromna przestrzeń do pozytywnych działań, które będą zależały od poszczególnych ludzi i sytuacji.
Tak samo jest z piątkiem. Kościół mówi nam, że dzień ten ma być czasem pokuty. Ponieważ wielu katolików pyta tak, jak ów młodzieniec z Ewangelii: co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? - przydają się czasem szczegółowe porady. I tak na przykład, że pokutą może być nie jedzenie mięsa albo nie uczestniczenie w imprezie. Teraz jedna z tych szczegółowych rad zniknie. Co to oznacza?
Odbieram tę zmianę jako sygnał akcentujący osobistą dojrzałość każdego chrześcijanina. Głos polskich biskupów rozumiem tak: piątek ma być dniem pokuty ale w jaki sposób tę pokutę będziecie praktykować zależy od każdego z was. Zostawiamy wam wolne pole do własnego zaplanowania swoich dni pokuty. Zróbcie to tak, by było z pożytkiem dla waszej wiary.
To jest generalnie dobry sygnał, który może zmobilizować sumienia polskich katolików do wysiłku i pracy nas sobą. Trzeba tu jednak wskazać na dwie niekonsekwencje. Po pierwsze, jeśli biskupi chcieli faktycznie otworzyć pole czasu pokuty na indywidualną pracę chrześcijanina, logicznym by było jednoczesne zniesienie zakazu spożywania pokarmów mięsnych. Nie zrobiono tego i jednocześnie nie wytłumaczono dlaczego.
Po drugie zaś przy takiej zmianie absolutnie konieczne jest precyzyjne wyjaśnienie czym w takim razie są dni pokuty i jak osobistą pokutę można praktykować. Mam nadzieję, że zaraz po zatwierdzeniu nowego przykazania pójdzie do wiernych dobry pasterski list z praktycznymi poradami. I mam też nadzieję, że duszpasterze odczytają tę sytuację jako obowiązek przeprowadzenia dodatkowych katechez o poście, pokucie i formowaniu sumienia.
Widać więc, że ta wydawałoby się mała zmiana otwiera dość szerokie pole do działania. Sprawia że publicznie dyskutujemy już nie tylko o niedzieli ale i o piątku. I zarówno wiernych jak i duchownych zachęca do pracy formacyjnej. Zatem: tak jak troszczymy się o to by niedziela była dniem świętowania, tak samo wypracujmy sobie taki sposób przeżywania piątku, byśmy w sobotę mogli powiedzieć, że to był dzień pokuty. To w końcu będzie można chodzić na te piątkowe imprezy czy nie? A to już jest pytanie do Waszych sumień!
Skomentuj artykuł