Pina Bausch i wcielanie człowieka

Wim Wenders przymierzał się do nakręcenia filmu o Bausch już od dłuższego czasu. Gdy ruszono z pracami w połowie 2009 roku, artystka nagle zmarła na raka. Wenders postanowił dedykować jej swój film. Premiera odbyła się na festiwalu Berlinale, 13 lutego 2011. Film otrzymał niemiecką nagrodę filmową, jako najlepsza produkcja dokumentalna. Od kilku tygodni jest na ekranach polskich kin.

Cztery z kilkudziesięciu spektakli Bausch stały się główną osnową filmu: Le sacre du printemps, Café Müller, Kontakthof oraz Vollmond. Wokół fragmentów tych przedstawień oplatają się indywidualne wypowiedzi współpracowników Bausch - aktorów Tanztheater. Lecz z ich ust nie pada ani jedno słowo. Praktycznie nie widzimy poruszających się warg. Wszystko o Bausch jest opowiedziane ruchem ciała. Krótkie zdania, padające gdzieś spoza ekranu, na którym pojawiają się twarze kolejnych osób, ujmują najważniejsze przeżycia aktorów dotyczące kontaktu z Bausch. Niektórzy zresztą w ogóle nie formułują swojej wypowiedzi słownie. Najważniejsze jest ciało, ruch i przestrzeń (często miejska i przemysłowa przestrzeń Wuppertalu). Jest to długa seria krótkich, ekspresyjnych, wyrafinowanych etiud - hommage à Bausch. Niektóre są bardzo poruszające. Jak chociażby ta pod koniec filmu, gdy jedna z aktorek zasypuje ziemią inną, tańczącą. Wrażenie wywołane niesamowitymi układami choreograficznymi i oryginalną scenografią wzmocnione jest przez technikę 3D.

Bausch wyłania się z tych wspomnień jako jakaś guru, mistrzyni, która przenika człowieka do głębi i potrafi jednym słowem wypowiedzieć o nim prawdę. Niczym starożytna matka pustyni potrafi wypowiedzieć słowo, które trafia w sedno i przemienia człowieka.

DEON.PL POLECA

“Pina", reż. Wim Wenders, prod. Francja, Niemcy, Wielka Brytania. Polska premiera: 21 października 2011. Czas trwania: 1 godz. 46 min.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pina Bausch i wcielanie człowieka
Komentarze (5)
Patryk Stanik
30 grudnia 2011, 11:53
 Brawo! Wcielenie obejrzane przez pryzmat teatru tańca Piny Bausch! Nie pomyślałbym o tym, a przecież to, co o. pisze, jest znakomite i sensowne! Tak, Bóg dał nam ciało do ekpresji. I sam został cielesnym Człowiekiem. Nie wiem, czy Jezus tańczył, na pewno jego cielesność w większej mierze łączyła się z bólem niż ekspresją miłości do Boga, ale przecież można sobie wyobrazić, jak brał ludzi pod ramię, jak podawał im dłoń, jak się do nich uśmiechał - przecież taki Jezus, który wypowiada się ciałem, a nie przypowieściami, też istniał - szkoda, że nie możemy zobaczyć jak się uśmiechał.  Za to skomplikowany związek z Bogiem można bardzo dobrze wyrazić tańcem - głębokim, czasem mrocznym i bolesnym, chaotycznym - jak ten u Piny.  Cięszę się z tego artykułu, bo uważam, że brakuje nam aplikacji kultury/sztuki do chrześcijaństwa, a było ono najmocniejsze wtedy, kiedy równo przylegało do sztuki i kultury. Nie wolno propagować czegoś takiego, jak sztuka katolicka, katolicka literatura itd. Czegoś takiego nie ma. Wszystko jest katolickie.
M
Marcin
29 grudnia 2011, 13:27
jestem mile zaskoczony pojawieniem sie tego artykulu
O
o
29 grudnia 2011, 08:20
a co to znaczy /herosi czystości/? cieszenie się ciałem, wyrażanie nim siebie, swoich emocji, nie musi prowadzić do upadku. Można przez to pokazać jego piekno. To ty, masz nauczyć się panować nad swoim ciałem. Wyrażać siebie, całą swoją istotą. Tak żeby prowadziło to do Dobra, a nie do grzechu. Nie możesz ignorowac swojego ciała. Nie uciekniesz od niego. Ale możesz cieszyć się jego pięknem. (taniec, teatr..)
28 grudnia 2011, 23:00
Adwentowy antybohater wyjaśnia nam dlaczego Kościół ma taki, a nie inny stosunek do ciała. To właśnie Heroda piękność doprowadziła do grzechu, a taniec do całkowitej klęski, gdzie Jezus już nie chciał się bo niego nawet odezwać. Nauczeni tym przykładem, powinniśmy być bardzo ostrożni, jeśli nie chcemy skończyć jak Herod i tylko herosi czystości mogą sobie pozwolić na cieszenie się pięknem człowieka, nie narażając się na upadek.
O
o
28 grudnia 2011, 15:42
znakomita artystka... pokazać życie tańcem...dla mnie świetne.