Plotkowanie może prowadzić do poważnej choroby duchowej

(fot. Ben White / unsplash.com)
Piotr Chydziński

Plotkowanie jest krzywdą wyrządzaną drugiej osobie. Jest zakopywaniem bogactwa, jakim jest życie tej osoby dla mnie. Plotka nie przynosi ani szczęścia, ani błogosławieństwa.

Franciszek od początku swojego pontyfikatu dał się poznać jako człowiek bardzo bezpośredni, który nie lubi sztuczności. Nie sposób się z tym nie zgodzić, widząc wiele jego spontanicznych gestów i reakcji. Ujmuje mnie jego prawdziwość w sposobie bycia i faktyczne pójście za tym, o czym mówi. Wiemy, jak bardzo taka konsekwencja jest w codziennym życiu trudna.

W adhortacji Gaudete et exsultate mamy podane niczym na tacy wskazówki, jak zostać świętym. Tutaj znajdziesz cały jej tekst >>

Staranie się o przejrzystość działań każdego dnia jednak daje innym pole do obmowy. Papież nie lubi plotkowania, a w szczególności oczerniania. Plotka jest według niego jak bomba, którą rzuca terrorysta - ta niszczy drugiego, podczas gdy rzucający odchodzi spokojny. Powiedział to w czasie jednej z audiencji i powtórzył w 87 punkcie "Gaudete et exsultate", dodając, że taka postawa nie ma nic wspólnego ze szlachetnością, do której wzywa Ewangelia. "Tacy ludzie są wrogami pokoju i w żaden sposób nie są błogosławieni".

DEON.PL POLECA

Plotkowanie jest krzywdą wyrządzaną drugiej osobie. Jest zakopywaniem bogactwa, jakim jest życie tej osoby dla mnie. Plotka nie przynosi ani szczęścia, ani błogosławieństwa. Franciszek pisze w 165 punkcie adhortacji, że może ona prowadzić do zepsucia jako najgorszej choroby duchowej.

"Zepsucie duchowe jest gorsze niż upadek grzesznika, ponieważ polega ono na ślepocie wygodnej i samowystarczalnej, przy której w końcu wszystko zdaje się być dopuszczalne: oszustwa, oszczerstwa, egoizm i wiele subtelnych form skoncentrowania na sobie samym".

To duchowe zepsucie i pogłębianie się w oszukiwaniu samego siebie, zatraca widzenie w drugim człowieku dobra. Łatwiej jest wtedy zauważać czyjąś wadę, niż własną. Od razu chce się ją jeszcze jakoś skomentować, coś dodać. I oczywiście skonkludować: - przecież ja tak nie robię, to mnie nie dotyczy. To jest prawdziwa duchowa ślepota.

Franciszek w doskonały sposób w 72 punkcie Gaudete et exsultate dotyka kwestii szczęścia, którego nigdy nie zazna osoba żywiąca się plotkami. Bo takiemu komuś zawsze coś nie będzie pasować w drugim człowieku.

Jeśli żyjemy wzburzeni, zarozumiali wobec innych, to w końcu stajemy się zmęczeni i wyczerpani. Ale kiedy postrzegamy ich ograniczenia i wady z czułością i łagodnością, nie czując się doskonalszymi, możemy im dopomóc i unikamy marnowania energii na bezużyteczne narzekania. Dla św. Teresy z Lisieux "miłość doskonała polega na tym, by znosić wady innych, by nie dziwić się wcale ich słabościom".

Piękny wzór dała nam święta Teresa z Lisieux. Jak bije z przytoczonej frazy urzekająca prostota! Czy nie o tym właśnie mówi Dobra Nowina? Łatwiej jest obmówić - trudniej po prostu przyjąć czyjąś słabość bez oceniającego komentarza.

W swoim egzemplarzu Pisma Świętego od wielu już lat mam wklejoną ilustrację Drogi na Górę Karmel św. Jana od Krzyża, drogę do doskonałości. Na jej szczycie jest wieczna szczęśliwość, nieustanna uczta. Kiedyś myślałem, że trzeba zauważyć w sobie konkretne, wielkie cechy świętości, o których pisze święty Jan, żeby czuć, że jest się na dobrej drodze. Papież mówi o tym jednak zgoła inaczej. Prościej. Świętość u niego rodzi się w doświadczeniu życia w bliskości z drugim człowiekiem, która nie toleruje obmowy. Drugi według Franciszka jest największym bogactwem i wartością.

Samemu do świętości dojść jest łatwiej - można stworzyć sobie idealny obraz bycia świętym i pójść za nim. Ale wtedy nikt go nie będzie w stanie zweryfikować. Dlatego właśnie, jak mówił papież do ludzi wykluczonych podczas jednej z audiencji: "jakie bogactwa nie zanikną? Z pewnością dwa: Pan i bliźni. Te dwa bogactwa nie zanikną!".

Prawdziwy plan świętości i droga do niego jest zawsze drogą do spotkania Boga w swoim życiu oraz w życiu drugiego człowieka. I dążeniem do spotkania z Nim w wieczności. To On nadaje sens naszemu życiu.

W obliczu wszystkich wyżej przytoczonych fragmentów z adhortacji, chyba nie da się nie zgodzić z tym, że plotkowanie nie prowadzi do Boga. A skoro tylko w Bogu można prawdziwie radować się i cieszyć, to plotka może wnieść do życia jedynie fałsz i obłudę.

Na koniec dodam to, co Franciszek powiedział w 2013 roku na spotkaniu z funkcjonariuszami żandarmerii watykańskiej: "Plotkowanie musi być w Watykanie zakazanym językiem, bo to dzieło diabła, przed którym trzeba się bronić. To język, który wyrządza zło". To mocne słowa. Papież traktuje plotkowanie jako broń, którą każdy posiada - broń własnego języka. "To diabeł stara się wywołać wewnętrzną wojnę, wojnę domową i duchową. To wojna, której nie prowadzi się orężem, jaki znamy, lecz językiem".

Powyższy akapit jest bardzo wymowny. Nie wymaga komentarza.

Tylko w Bogu możemy znaleźć prawdziwe szczęście. Nie w plotkowaniu.

Piotr Chydziński - redaktor i dziennikarz portalu deon.pl. Mieszka w Krakowie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Plotkowanie może prowadzić do poważnej choroby duchowej
Komentarze (2)
K
Klara
21 kwietnia 2018, 21:57
Kiedyś myślalam,że plotkowanie jest domeną kobiet, okazuje się, że mężczyźni również plotkują. Nie mniej niż  kobiety. Plotka potarfi zabić drugiego człowieka, odbierając mu dobre imię i szacunek. Nie można jej cofnąć,ani pozbierać, jak tego słynnego pierza. 
21 kwietnia 2018, 16:37
Jeśli plotkowanie jest dziełem diabła, to czym jest niejasność papieskiego nauczania przez owego diabła wykorzystywana. Oby nie było tak,że ta walka z plotkowaniem ma na celu ukrycie forsowania nowej nauki, sprzecznej z Nauką Kościoła. To by było bowiem dzieło diabła sensu stricte