Pogranicza

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.jezuici.pl)

Z całą pewnością do "kręgu Franciszka" można zaliczyć wszystko to, co we współczesnym świecie należy do pogranicza. Pogranicza wiary i rozumu, wiary i niewiary, Kościoła i tego, co poza nim, pogranicza poglądów, ras i religii.

Miałem okazję dotknąć i jakoś posmakować tej prawdy bardzo namacalnie, uczestnicząc niedawno w kilku działaniach sejneńsko-krasnogrudzkiej "Fundacji Pogranicze". Co chwila nachodziła mnie myśl, że papież Bergoglio byłby w swoim żywiole, słuchając tamtejszych rozmów.

Zaczęło się od spotkania z Timothy Snyderem, profesorem uniwersytetu w Yale, autorem dobrze już znanych w Polsce książek o historii Europy Środkowo-Wschodniej - a więc naszej Europy. Wstrząśnięty amerykańską kampanią prezydencką i wygraną Trumpa, Snyder uznał jesienią 2016 roku za konieczne przestrzec swych współobywateli przed potencjalnymi konsekwencjami tego zwrotu w amerykańskiej polityce i opublikował niewielką książeczkę, zatytułowaną "O tyranii - dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku".

Edytorsko trochę przypomina ona nasze samizdaty z przełomu lat 70. i 80, a mnie osobiście kojarzy się z popularną właśnie wtedy u nas publikacją "Obywatel a Służba Bezpieczeństwa" Jana Olszewskiego, wydaną w podobnym formacie. Książeczka Snydera została niedawno przetłumaczona i wydana w Polsce, co o tyle mało dziwi, że główna argumentacja jej autora wywodzi się ze znanej mu bardzo dobrze historii europejskich nieszczęść XX wieku.

DEON.PL POLECA

Jedna z pierwszych "lekcji" pisanych pod adresem Amerykanów dotyczy konieczności obrony instytucji - co na przełomie lipca i sierpnia 2017 polskiemu czytelnikowi nieodparcie kazało czytać "lekcje" ze zdwojoną uwagą… Zresztą, na wielu lipcowych demonstracjach w obronie niezawisłości polskiego sądownictwa książeczka Snydera bywała czytana publicznie równolegle z naszą Konstytucją!

Krasnogrudzki wywód Snydera uprzytamniał, jak dziwnie podobnymi i niestety niepokojącymi drogami idą życie publiczne i polityka amerykańska oraz polska w ostatnich 2 latach. "Ojczyzna demokracji", ufundowana przed kilku stuleciami na zasadzie "in God we trust" - doszła do momentu, gdy wielokrotny rozwodnik, pozbawiony skrupułów biznesmen, otwarcie sprzeciwiający się podstawowym wartościom uznawanym za fundament chrześcijaństwa, uzyskuje dostęp do walizki z kodami atomowymi supermocarstwa.

Po solidnym, ekumenicznie religijnym genie wczesnej polityki amerykańskiej pozostało wspomnienie, objawiające się dziś swoistą polityczną liturgią ograniczoną do prezydenckiej przysięgi na Biblię, albo tym, co dobrze opisali w swym niedawnym artykule dwaj bliscy współpracownicy papieża Franciszka: szef "Civiltà" Antonio Spadaro SJ i redaktor naczelny argentyńskiego wydania "L’Osservatore Romano", protestant Marcelo Figueroa.

W wydaniu nr 4010 "La Civiltà Cattolica" z 15 lipca autorzy zawarli druzgoczącą krytykę "ekumenizmu nienawiści", jak nazywają sojusz łączący fundamentalistów protestanckich i integrystów katolickich w Ameryce. Proponuje on wizję świata, w której wszyscy potencjalni wrogowie - od modernistycznych duchów naszych czasów po migrantów i muzułmanów - są napiętnowani i "zdemonizowani".

Powiedzielibyśmy w Polsce, że właśnie przeciw nim skierowana jest "mowa nienawiści". Spadaro i Figueroa zwrócili uwagę, że celem tego zabiegu jest wspólna chęć wywierania bezpośredniego wpływu religijnego na politykę, nie zważając na to, że prowadzi się w ten sposób do wykorzystywania tradycyjnych wartości jedynie w sposób instrumentalny.

Czytamy więc, że "ekumenizm nienawiści" jest bardzo daleki od prawdziwego ekumenizmu, do którego zachęca Franciszek i że w świetle tych spostrzeżeń łatwiej można zrozumieć "historyczne znaczenie zaangażowania papieża przeciw «murom» i wszelkim formom «wojny religijnej»", jak również jego sprzeciwu wobec wszelkich postaci wzajemnej instrumentalizacji pomiędzy władzą polityczną i religijną.

Nie byłoby od rzeczy przeanalizować ten tekst z polskiej perspektywy…

Drugim wydarzeniem krasnogrudzkim było czytanie i komentowanie "Traktatu Teologicznego" Czesława Miłosza w przejmującym wykonaniu O. Tomasza Dostatniego OP i szefa "Ośrodka Pogranicze" Krzysztofa Czyżewskiego. Pamiętam, że w roku jego wydania (2002) wielu czytelników odbierało ten tekst jako nieco dewocyjny, nawet ekshibicjonistyczny i mocno odbiegający od poprzedniej twórczości Noblisty. Po 15 latach czytamy go w nowych okolicznościach i jaśniej dostrzegamy jego wartość - nie tylko poetycką.

"Takiego traktatu młody człowiek nie napisze", wyznaje Miłosz już w pierwszym wierszu. Może było wtedy i nadal jest tak, że "młody człowiek" nie tylko nie napisze, ale także nie zrozumie do końca miłoszowego przesłania. Może trzeba najpierw powędrować "po obrzeżach herezji", dostrzec, że różne tajemnice wiary są "opancerzone przeciw rozumowi", pogodzić się z tym, że "ja też jednego dnia wierzę, drugiego nie wierzę" i dlatego apelować "miejcie zrozumienie dla ludzi słabej wiary".

Tak jak we współczesnej polityce - amerykańskiej czy polskiej - tak i w naszym życiu (również religijnym) mamy skłonność do opisywania świata i zwłaszcza ludzi w czarnym lub białym kolorze. Spotykam osoby zgorszone papieżem Franciszkiem, że nie używa wyłącznie tych dwóch barw w swym dialogu z człowiekiem XXI wieku. Może właśnie dlatego papieżem został już w zaawansowanym wieku, kiedy mija nam skłonność do chodzenia skrótami, do porywczej jednostronności, do ostatecznych sądów.

Wątpię, żeby Franciszek trafił kiedyś na "Traktat" w tłumaczeniu hiszpańskim lub włoskim - ale jestem na 100% pewien, że znalazłby w Miłoszu towarzysza własnej drogi. Łączy ich chodzenie poza utartymi szlakami, oraz skłonność do szukania i penetrowania pograniczy. Tam obaj są u siebie.

* * *

"W kręgu Franciszka" to nowy cykl felietonów autorstwa Piotra Nowiny-Konopki. Kolejne części tylko na DEON.pl

Moje 3-letnie ambasadorowanie przy Watykanie było niespodziewanym przywilejem i okazją do codziennego śledzenia niezwykłego pontyfikatu sprawowanego przez jezuitę "z drugiego końca świata". Niemal każdego dnia patrzyłem na zwierzchnika Kościoła, który postanowił pozostać "zwykłym człowiekiem", jak każdy z nas. Od 13 marca 2013 roku Franciszek zaskakuje, a nawet szokuje, wciąż przecież gromadząc wokół siebie osoby i grupy znajdujące w nim inspirację, autorytet i wzór pasterza na nowe czasy. Chcę Państwu o tym opowiadać w sposób w miarę możności regularny, odwołując się do słów Papieża i pokazując ludzi, o których można powiedzieć, że znalazły się "w kręgu Franciszka". Stąd nadtytuł mojej pisaniny.

* * *

Piotr Nowina-Konopka - działacz katolicki, w latach 1980-1989 w opozycji demokratycznej, w latach 1991-2001 poseł, kilkukrotny minister, negocjator członkostwa RP w UE, przewodniczący Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej, obecnie na emeryturze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pogranicza
Komentarze (3)
WDR .
11 sierpnia 2017, 21:12
T.Snyder? Tak, bardzo dobry historyk, czytałem jego książki, ale... odkąd broni tego łajdaka Tomasz Grossa, człowieka przesiąkniętego nienawiścią do Polaków i Polski, stracił u mnie wszystko. Hańba.
abraham akeda
11 sierpnia 2017, 16:49
Tym tekstem Pan Konopka daje dowód swego całkowitego spaczenia duchowego wirusem marksistowskim. Pan Konopka mija się z prawdą, Trump nie tylko nie sprzeciwia się wartościom chrześcijańskim ale je podkreśla jako fundament cywilizacji łacińskiej. Ale u relatywisty dla którego nie ma różnicy między kolorem białym i czarnym łatwo o pomyłkę. Jeszcze jedno - kiedyś papieże ustanawiali święta na upamiętnienie wielkich bitew dziś sfermentowane lewackie postępactwo udrapowane w szaty pseudochrześcijańskie podkreśla historyczne znaczenie zaangażowania papieża przeciw wojnie religijnej. Jak te czasy się zmieniły. Ale tak naprawdę lewactwo próbujące zniszczyć chrześcijaństwo od środka doskonale wie że najlepszą metodą jest wpajanie ludziom że jako wyznawcy Chrystusa nie powinni się bronić przed nadciągającymi wyznawcami Proroka tylko dać im się zniewolić a najlepiej dać im się nawrócić na Islam.
11 sierpnia 2017, 09:42
Członek partiii ludzi mądrych do dziś nie może przetrawić wystąpienia Trumpa na p.Krasińskich. A niech ma obstrukcję dalej. Co zaś się tyczy Papy, to od tego włóczenia się po opłotkach najwyraźniej pobłądził, trzeba więć niezwłocznie sprowadzić go do domu, bo do reszty straci orientację. P.S. Nie przypuszczałem,że lumpen opozycja taka oczytana