ks. Andrzej Jędrzejewski

We wtorek przeżywaliśmy uroczystość św. Stanisława, biskupa i męczennika. Niewiele wiemy o szczegółach tamtego dramatu z końca XI w., niejednoznaczne są opisy i oceny faktów, spisane przez Galla Anonima i Wincentego Kadłubka. Z pewnością jednak u podłoża konfliktu było m.in. to, że biskup miał odwagę upomnieć króla, stanąć w obronie prawd wiary i moralnych zasad, dlatego nazywany jest często patronem ładu moralnego. Bardzo potrzebny taki patron na dzisiejsze, pełne nieładu moralnego czasy.

W dziewięćsetną rocznicę śmierci św. Stanisława, Jan Paweł II na krakowskich Błoniach, odwołując się do naszych, ojczystych dziejów, bardzo mocno nas przestrzegał, że "absolutnie, za żadną cenę, nie możemy sobie pozwolić na ów nieład. Za to już wiele razy gorzko zapłaciliśmy w historii".

Z pewnością o tamtym konflikcie można powiedzieć i to, że był on tragedią dla młodego polskiego państwa. Niewiele ponad sto lat po przyjęciu chrztu zamordowany zostaje biskup, już nie przez pogan, jak św. Wojciech, ale przez pomazańca, chrześcijańskiego króla; dochodzi do głębokiego pęknięcia w państwie dopiero co scalonym po kryzysie lat trzydziestych XI stulecia, a wybitny władca, jakim był Bolesław Śmiały, traci koronę i musi uchodzić z ojczyzny. A jednak Bóg i z takich tragedii może wyprowadzić dobro; jednak i takie pęknięcia mogą być scalone.

DEON.PL POLECA

Pięknie mówił o tym ponad trzydzieści lat temu, na zjeździe "Solidarności" ks.Tischner: "Gdzieś u początków Rzeczypospolitej ogromne pęknięcie. Król zabija biskupa krakowskiego. (…) Młode ciało narodu u początku rozkładu. Mijają jednak wieki, a Rzeczpospolita rośnie i - przyznaje się do obydwu. Król pozostaje - mimo wszystko - kimś z Polski. I Biskup jest kimś z Polski. Pozostają w historii jak dwa wielkie znaki ostrzegawcze. Rzeczpospolita rośnie, pokonując rozdarcia". I mówi dalej Tischner, jak przez wieki pojawiały się nowe pęknięcia i rozdarcia, jak przelewana była bratnia krew, a jednak "Rzeczpospolita rosła, pokonując poczucie zemsty, nieprzyjaźnie, pęknięcie, rozdarcia".

O przedziwnym paradoksie pęknięcia, z którego rodziła się jedność Ojczyzny, mówił w 1979 r. do polskich biskupów Jan Paweł II: "ten święty, który jako biskup krakowski zginął z rąk niewątpliwie wybitnego przedstawiciela dynastii piastowskiej, stał się później, zwłaszcza w XIII w. tak bardzo przez spadkobierców tej samej dynastii upragnionym, wymodlonym, a po kanonizacji w 1253 r. czczonym patronem jedności Ojczyzny, która z powodu podziałów dynastycznych znajdowała się w rozbiciu".

Nie tylko więc patron ładu moralnego, także patron jedności Ojczyzny, mimo pęknięć i bolesnych ran.

Jak to jednak możliwe, że z pęknięcia, rozdarcia rodzi się jedność? Dlaczego, jakby wbrew wszystkiemu, Rzeczpospolita nie upadła, lecz rosła? "Ciało rosło dlatego, że rósł duch" - odpowiada ks. Tischner. A Jan Paweł II powie o umocnieniu tego chrześcijańskiego ducha w narodzie swoistym "bierzmowaniem dziejów", jakim według papieża była męczeńska śmierć biskupa Stanisława. Dlatego, ks. Tischner jako najważniejszy środek przezwyciężania pęknięć w ojczyźnie pokazuje pracę ducha i przytacza podpowiedź Mickiewicza z Ksiąg Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego: "A każdy z was w duszy swej ma ziarno przyszłych praw i miarę przyszłych granic. O ile powiększycie i polepszycie duszę waszą, o tyle polepszycie prawa wasze i powiększycie granice wasze".

Powiedział ks. Tischner jeszcze i takie słowa: "Polska jest dziś krajem okrutnie popękanym. (…) Te pęknięcia przechodzą przez nas, szarpią nam nerwy, nie dają spać. (…) Sami jesteśmy popękani". Dziś jesteśmy popękani chyba jeszcze bardziej. Czy są te pęknięcia nam potrzebne, by z gruzów tego, co stare, zrodziła się nowa jedność, inny kształt Ojczyzny? Może i tak? Nie wiem. Nie widzę też po ludzku nadziei, by w bliskiej perspektywie znalazł się jakiś sposób na pozlepianie w nas tego, co tak bardzo popękało.

Ale wciąż noszę w pamięci doświadczenie, że gdy jakieś niezwykłe wydarzenia obudzą w nas ducha, poruszą w duszach struny tego, co najpiękniejsze, co wyrasta z samej istoty chrześcijaństwa, czujemy jakbyśmy odzyskiwali Ojczyznę, która się scala, mimo wszelkich pęknięć i ran. Tak było w czasie pielgrzymek papieża do Ojczyzny, tak było w dniach jego przejścia z życia do życia czy w dniu beatyfikacji; tak było w dniach narodowej żałoby po 10 kwietnia 2010 r. Gdy natomiast pozwalamy, by harcowały nam w duszach upiory tego, co stanowi nasze osobiste i narodowe wady, znów wszystko się rozsypuje.

Chyba więc warto - nawet jeśli dziś nie widzimy sposobów uleczenia naszego popękania, albo czujemy, że nie mamy na to żadnego wpływu - wziąć sobie do serca przytoczone słowa Mickiewicza i pracować cierpliwie nad "powiększaniem i polepszaniem dusz naszych", nad wypędzeniem z nich upiorów wrogości, nienawiści, prywaty, partyjnictwa, nieuczciwości, cynizmu kłamstwa, i innych niegodziwości, i uwierzyć, że tylko z dusz wielkich i pięknych może być wielka i piękna Polska.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Popękani
Komentarze (3)
GP
gdy pobożność wyparuje
13 maja 2012, 11:48
KRÓTKA ROZMOWA MIĘDZY DOKTORANTEM A WIELKIM KANCLERZEM PEWNEGO UNIWERSYTETU   DOKTORANT Purpuracie-autokrato czemu walczysz z Akwinatą? Oj, w ciężkiej będziesz potrzebie, gdy go w końcu spotkasz w niebie! PURPURAT Hamuj się waćpan w gniewie. Czy jest niebo – tego nie wiem. Lecz nad archanioła skrzydła milsze mi ziemskie kadzidła.
L
leszek
12 maja 2012, 21:37
Można także i współcześnie znaleźć takie popękane i poprzeplatane życiorysy. W biuletynie IPN z 2007 roku można znaleźć artykuł poświęcony Henrykowi Lenarciakowi, jednemu z tych cichych bohaterów, dzięki któremu m.inn autorzy mogą pisać na portalu deon.pl bez pośrednictwa cenzury i czujnego oka Wielkiego Brata. W roku 1971 byl osaczony przez agentów, aktywny był zwłaszcza TW "Bolek". Wolna Polska się odwdzięczyła Lenarciakowi życiem w biedzie i nędzy. Musiał się opiekować chorą żoną i dorabiał do emerytury jako portier w spółdzielni inwalidów. W budynku umieszczono lokal wyborczy i w dniu głosowania Wałęsa wysiadający z luksusowego Audi spotkał swojego dawnego brygadzistę. "Co ty tutaj robisz ?" "Dorabiam" "Aha". Ale nawet w tej pracy się nie utrzymał, utracił ją po udziale w filmie Brauna "Plusy dodatnie, plusy ujemnej". Jak wiadomo - TVP odmówiła emisji tego filmu i w III RP dorobiliśmy się kolejnych "półkowników".  asdasd
Olinka
11 maja 2012, 10:31
wziąć sobie do serca przytoczone słowa Mickiewicza i pracować cierpliwie nad "powiększaniem i polepszaniem dusz naszych", Czy to hasło ma siłę przebicia w dzisiejszym świecie? Chcemy się doskonalić, ale to raczej dotyczy wykształcenia, zdrowia i ew. urody. Etyka, moralność podlegają stałej realtywizacji. Trudno dziś "sprzedać" na targowisku świata uczciwośc, honor lub skromność. Tego świat nie kupuje, a ludzi prawych najchętniej umieszczono by skansenie... Praca nad sobą jest żmudna i nigdy się nie kończy. Nie da się tego zrobić przy pomocy poradnika pt. "Moralność w weekend", więc co będzie z nami?