Pot z czoła

(fot. archiwum prywatne autora)
Jacek Siepsiak SJ

Naturze grozi śmierć. Już nie możemy z nią walczyć, jeśli chcemy przeżyć. Trzeba o nią dbać. Pozwolić jej złapać równowagę.

Urlopom towarzyszą zmienne nastroje. Jedni marzą o nicnierobieniu, inni o nowych przygodach. Wielu nie chce wracać z wakacji, ale są i tacy, którzy chętnie powracają do pracy. W polityce zdobywa się głosy, obiecując łatwy dostatek. Jednak bywało i tak, że politycy porywali za sobą takich, którzy w poświęceniu dla sprawy widzieli sens swojego życia. Bez potu i łez życie wydawało się im miałkie. Utrudzeni czuli się kimś wartościowym.

Stoimy w pewnym rozkroku między rosnącą konsumpcją napędzającą wskaźniki gospodarcze a poszukiwaniem głębszego sensu pozwalającego cieszyć się życiem. Pytamy się o szczęście. Dość powszechna odpowiedź to wskazywanie na dobre, głębokie relacje. Świat o wiele lepiej smakuje z przyjaciółmi. A samotność postrzegamy jako zmorę naszych czasów, jako efekt uboczny stawiania na bezpieczeństwo.

DEON.PL POLECA

Jak w tym kontekście rozumieć słowa Jezusa o zaparciu się samego siebie? Przyjaźń jest tym godniejsza zaufania, im bardziej wypróbowana… wypróbowana w ogniu przeciwności. Trud włożony w wychowanie dzieci zwykle tworzy niepowtarzalną więź rodzinną. Jeśli chętnie wracamy do pracy, to z ludźmi, z którymi przeżyliśmy przygodę: ryzyko, trud ramię w ramię, wzajemne przekonywanie się, trochę zrozumienia dla szaleństwa, dla innowacji, zaufanie w krytycznych momentach.

Chyba już najwyższy czas, by podobnie było w relacjach z "(pod)daną" nam Ziemią. Biblijne "w pocie czoła" kojarzy się z przekleństwem uprawiania "niewdzięcznej" ziemi. Walka człowieka z naturą miałaby przynosić mizerne owoce. Obecnie widzimy, że wydajność z hektara znacznie wzrosła. Można by powiedzieć, że wygrywamy. Jednak naturze grozi śmierć. Już nie możemy z nią walczyć, jeśli chcemy przeżyć. Trzeba o nią dbać. Czy to też nie wymaga zaparcia się siebie? Czy nie musimy się trochę posunąć, zrobić miejsce dla środowiska, zaprzyjaźnić się z nim? Usunąć się to m.in.: dać ziemi odpocząć (przestać ją niszczyć), pozwolić jej złapać równowagę, zrozumieć jej rytmy i mechanizmy, okazać szacunek też wtedy, gdy ją wykorzystujemy. Przekształcanie nie musi oznaczać braku przyjaźni. Natomiast brak przyjaźni to obojętność: nie zależy mi na środowisku, nic do niego nie czuję, służy mi tylko do przetrwania.

Mówienie o pięknie i braterstwie w kontekście ekologicznym to stara franciszkańska intuicja. Gdy ktoś się nam podoba, gdy czymś zachwyca, łatwiej o fajną relację. Bez kontemplowania piękna, bez dawania sobie czasu na poznanie i odkrywanie podchodzimy utylitarnie i do ludzi, i do środowiska. Wtedy ekologię sprowadzamy tylko do strachu o przetrwanie gatunku i sporu o szanse na uniezależnienie się od dzikiego (i pięknego) otoczenia.

Jacek Siepsiak SJ - dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM i redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe". Tekst ukazał się pierwotnie w Gazecie Krakowskiej

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pot z czoła
Komentarze (3)
15 lipca 2019, 18:55
Nie ma żadnego ocieplenia klimatu!! To kłamstwo powtarzane w imie korporacji i kasy. 
Andrzej Ak
14 lipca 2019, 23:16
Za degradację tej planety w dużym stopniu odpowiadają stare korporacje, eksploatujące ziemię do granic możliwości. Mam tu na myśli wykorzystywanie np. paliw kopalnych, gdy tymczasem żyjemy na ogromnej baterii - planecie z własnym polem nie tylko magnetycznym oraz bliskim promieniowaniem kosmicznym oraz wiatrami słonecznymi, których emisja zapewne na przestrzeni kilku tygodni zaopatrzyłaby ziemian w energię na kilka lat. Ktoś kiedyś rozpoczął wyścig na "portfele" i ten wyścig mimo upływu tysięcy lat wciąż trwa. Legendy głoszą iż sam ten pomysł rozpoczął mamon - synonim upadku człowieka lub syn upadłego, pociągającego miliardy ludzi ku wiecznej niewoli. Tak czy inaczej większość ludzi jest niewolnikami czasu oraz pieniądza. I to z braku czasu w pogoni za pieniądzem ludzie nie dostrzegają realnych zagrożeń dla siebie samych i swoich najbliższych, a o tej planecie w ogóle nie chcą myśleć podobnie jak grupy ścigające się na portfele.
Andrzej Ak
14 lipca 2019, 23:15
cz II Spoglądając na obecne czasy z szerszej perspektywy widać coś więcej. Żyjemy w czasach o niebywałym dynamizmie, wszystko dookoła nas w dostrzegalny lub niedostrzegalny sposób wciąż przyspiesza. Przyspiesza sama już technologia, to co wdrożono przez cały XX wiek dzisiaj się wdraża już nie w latach lecz w jakiejś części 1 roku. Dotyczy to prawie wszystkiego; technologii produkcji (np. wielowarstwowy i wielo-strukturalny druk 3D), inżynierii genetycznej (modyfikacja genów poprzez wirusy), technologii modyfikacji zachowań poszczególnych części ciała człowieka (mózg, organy itd) po całe społeczności - mowa tu o polach torsyjnych, które generuje technologia 5G oraz technologie produkcji energii, kumulacji oraz odzysku energii elektrycznej, technologie sztucznej inteligencji AI, technologie biocybernetyczne (implanty mózgu), itd, itd. W wielu przepowiedniach (również chrześcijańskich) nasz obecny czas jest określony jako czas przejścia do nowej cywilizacji, do nowej formy życia, do czegoś co może przerosnąć nasze wyobrażenia. Czy ziemia jest więc nam przeznaczona na wieczność? Sądzę że NIE. Póki ją jednak mamy próbujmy wprowadzać zmiany zaczynając od nas samych. Miejmy też na uwadze nasze przyszłe życie (rozwój Ducha) oraz życie naszych pokoleń na tej planecie, póki Ziemia będzie nas karmiła życiem.