Potęga Słowa

(fot. shutterstock.com)

Publikując jakąś informacje w Internecie lub też udostępniając u siebie treść innych osób, zastanówmy się przez chwilę, jakim słowem nazywamy (a przez to tworzymy) otaczający świat. Czy jest on odbiciem Boga i Jego miłości miłosiernej, czy też masakrującego i miażdżącego działania ojca kłamstwa?

Ks. Andrzej Draguła napisał niedawno na jednym z portali społecznościowych: "Ja jestem nie z tej epoki jakiś. Jak widzę «zmiażdżył», «zaorał», «zmasakrował», to nie czytam już ciągu dalszego. Nie, arcydzieła się chyba takim incipitem nie zaczynają...".

"Widziałeś to? Poczytaj. Kompletnie ich zaorał! Albo to! Po prostu masakra! A ten zwyczajnie zmiażdżył wszystkich pozostałych!" - taki fragment rozmowy przytoczył na facebooku inny duchowny - ks. Artur Stopka.

"Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki podniebne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jak on je nazwie" (Rdz 2, 19).

Człowiek, nadając imię wszystkiemu, co istnieje na ziemi, stał się współuczestnikiem stwórczego dzieła Boga. Wypowiedziane przez człowieka słowo ma w sobie bowiem część boskiej mocy. W słowie tkwi siła, jest w nim coś tajemniczego, jest z nim związana władza nad określaną przez to słowo rzeczywistością.

Musiały upłynąć wieki na drodze rozwoju ludzkiego gatunku, aby w człowieku wykształciła się zdolność łączenia dźwięków w sylaby, sylab w słowa, słów w zdania i aby wytworzone dźwięki zaczęły wyrażać idee. Bóg dał człowiekowi władzę, aby nazwać odpowiednim imieniem rzeczy, zwierzęta, siebie samego.

Za pomocą dźwięków zaczęliśmy wyrażać nasz gniew, wątpliwość, strach, miłość. Jakże wielką sztuką było wymyślić odpowiedni dźwięk dla każdego stanu naszej duszy i podrygu naszego serca, aby za pomocą słowa wyrazić nasze myśli.

Poeta i pisarz, niczym czarnoksiężnik, tworzy rzeczywistość za pomocą słów, przynosząc nadzieję w chwilach najczarniejszego zwątpienia, dając chleb głodnemu, ocierając łzę lub ją wyciskając, wywołując onieśmielenie lub uśmiech na twarzy, pobudzając do agresji. Ludzkie słowo to coś znacznie więcej niż przekaz informacji. Ono naprawdę ma w sobie coś z boskości. Może tworzyć i może burzyć.

Pozwala dominować i czynić innych poddanymi, może też wyzwalać i pobudzać do buntu przeciwko wszelkiej formie tyranii. Władcy za pomocą słów wydają rozkazy, rewolucjoniści za pomocą słów wzywają do buntu: burzą mury, zdobywają twierdze.

Kto posiadł zdolność umiejętnego operowania słowem, może zdobyć władzę nad ludzkimi duszami, umysłami i sercami. Rzymscy imperatorzy i starożytni władcy otaczali się oratorami, których zadaniem było przekonywanie tłumów, nakłanianie, oczarowywanie. Zdaniem Arystotelesa sztuka retoryki polegała na "umiejętności wynajdywania w mowie wszystkiego, co może mieć znaczenie przekonujące".

Retoryka bowiem nie służyła do nauczania lub wyjaśniania pojęć w kategoriach prawdy czy fałszu, lecz do nakłonienia odbiorcy, aby podzielił z mówcą odpowiednie wartości czy opinie. Nowożytni dyktatorzy i wszelkiego rodzaju reżimy zdawały sobie sprawę z siły, jaką ma słowo w sterowaniu masami, i dlatego też z tak wielką starannością dobierano usłużnych, a jednocześnie obdarzonych talentem ministrów propagandy. Również dzisiejsze demokratycznie wybrane rządy wiedzą, jak wielką rolę odkrywa właściwy i odpowiedni dla władzy przekaz informacji, i dlatego też każdorazowy nowy rząd rozpoczyna reorganizację państwowych struktur od zmian w mediach.

Moc, jaką ma słowo, było przedmiotem badań i studiów już od starożytności. Homer, Cyceron, wspomniany wyżej Arystoteles pisali o słowie i tworzyli traktaty dotyczące retoryki. W XIX wieku angielski poeta Shelley napisał dzieło "A defence of poetry", w którym nakreślił potęgę słowa w angielskiej literaturze romantycznej.

W XX wieku teorią słowa zajmowali się m.in. Roland Barthes, który z semiotyka i strukturalisty stał się w ostatnich latach swego życia piewcą "przyjemności tekstu", oraz Umberto Eco, który przeszedł od studiów nad badaniem znaczenia słów do tworzenia nowych ich znaczeń. Semiotyką i semiologią zajmował się amerykański filozof i logik Charles Sanders Peirce. Innymi znanymi lingwistami zajmującymi się ogólną teorią słowa byli: Éric Buyssens, Georges Mounin, Rudolf Carnap, Jurij Łotman.

Potęga słowa jest praktycznie bez granic, pomimo że człowiek, pragnąc nazywać rzeczy, stara się zamknąć znaczenie słów, przyporządkowując im odpowiednie przedmioty, zjawiska, działania. Znaczenie słów ulega jednak ciągłym zmianom. Semantycznie wiele słów nie znaczy już dzisiaj tego, co kilka wieków temu.

Jest to naturalna konsekwencja tego, że i życie podlega procesowi nieustannych zmian: nasz sposób widzenia świata rozszerza się i ulega modyfikacji. Stąd też język zmienia wcześniejsze znaczenie słów, nadając im nową wartość, bardziej odpowiadającą nowej rzeczywistości. To jak najbardziej naturalny proces, ponieważ zmianom ulegają relacje społeczne, rozwija się nauka, sztuka i myśl ludzka, dlatego też znaczenie słów ewoluuje.

Za pomocą nowych słów lub zmieniając znaczenie już istniejących, człowiek stara się pełniej opisać nową rzeczywistość. Niestety istnieje też proces odwrotny, prowadzący do zubożenia słownictwa istniejącego w ramach danego języka. Proces ten związany jest niewątpliwie z rozwojem Internetu oraz technologii szybkiego, a co za tym idzie także skrótowego przekazu informacji oraz z wpływem na nasz język tabloidowego dziennikarstwa nastawionego przede wszystkim na sensację. Powstaje w ten sposób informacja zawężona do kilkunastu znaków, w której dominują agresywne wyrażenia (zaorał, zmiażdżył, zmasakrował). Humaniści, ludzie pióra i kultury stają wobec poważnego wyzwania, jakim jest troska o rozwój i piękno języka.

Od tych, którzy noszą zaszczytne imię chrześcijan, zależy zaś, aby w morzu słów dominujących na internetowych forach i portalach społecznościowych przebiło się to odwieczne Słowo, które na początku było u Boga i dzięki któremu wszystko się stało (J 1, 2-3).

Przyszło Ono zaś na ten świat nie po to, aby kogokolwiek masakrować, miażdżyć i zaorać, lecz po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości. Nie przyszło, aby świat potępiać, ale aby go zbawić (por. J 3, 17). Od nas zależy, czy poprzez wypowiadane przez nas słowa i nazywaną przez nas rzeczywistość współuczestniczyć będziemy w stwórczym dziele Boga, któremu na imię Miłosierdzie, tworząc ten świat na obraz i podobieństwo Stwórcy - świat przepełniony miłosierdziem, czy też czynić go będziemy na na obraz tego, który niszczy, dzieli i masakruje?

Publikując jakąś informacje w Internecie lub też udostępniając u siebie treść innych osób, zastanówmy się przez chwilę, jakim słowem nazywamy (a przez to tworzymy) otaczający świat. Czy jest on odbiciem Boga i Jego miłości miłosiernej, czy też masakrującego i miażdżącego działania ojca kłamstwa?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Potęga Słowa
Komentarze (11)
abraham akeda
23 stycznia 2016, 12:08
Nie trzeba słów liczyć, trzeba je ważyć. Święty Augustyn
23 stycznia 2016, 16:59
Czasem  jednak należy liczyć się ze słowami, zwłaszcza jak podejrzewa się gospodarzy portalu na którym się pisze, że blokują ludziom konta i nazywa to jak napisałeś w innym wątku metodami faszystowskimi.
abraham akeda
24 stycznia 2016, 10:52
Wyważyłem te słowa z aptekarską dokładnością. A poza tym to przestań mnie zaczepiać.
24 stycznia 2016, 16:10
Ty nie zaczepiaj tego portalu i nie obrażaj gospodarzy.
21 stycznia 2016, 23:39
Pochwalony bądź :)
21 stycznia 2016, 22:33
Kibicuję (wyjątkowo) obecnemu rządowi, żeby skutecznie przeprowadził zapowiadane reformy. Natomiast triumfalizm części mediów (przede wszystkim wiadomych portali) jest żenujący. Lubię prostotę, ale nie prostactwo. Lubię wiejskie klimaty, ale nie wieśniactwo. W zachowaniach, jak i w używanych słowach. A słowa to potęga wpływu. Dobrego i złego.
A
andrzej_aa
20 stycznia 2016, 19:03
Słowa, owszem są one ważne, ale czy nie ważniejsze jest czasem przesłanie do konkretnego odbiorcy? Każdy przecież odbiorca ma swój język, w którym można się z nim komunikować. W czarnych dzielnicach NY na próżno używać poprawnej angielszczyzny, by coś komuś zakomunikować. Tak więc uwagę na język trzeba zwracać, ale trzeba go również dostosowywać do odbiorcy. Szablonowy język nie zawsze ułatwia przekaz, a tym samym jego zrozumienie.
20 stycznia 2016, 20:22
'W czarnych dzielnicach NY na próżno używać poprawnej angielszczyzny, by coś komuś zakomunikować.' bardzo madra uwaga ale to chyba dobrze ze nie znajdujemy sie w Harlemie czy innej dzielnicy NY ????? mozemy przez to uzywac wylacznie literackiego jezyka ;-) w przeciwnym razie musielibysmy sie ukrywac pod 'podrobionymi' nickami bo wstyd byloby legitymowac sie swoim a szczegolnie pod takim jak ten artykulem ;-) na temat uzywania roznych slow jest tez inna teoria mowi ona ze wypowiadane slowa sluza po to aby ukryc mysli i sadze ze to bardzo madre powiedzenie :-)
WDR .
20 stycznia 2016, 17:21
+ ps. tylko na marginesie "Ks. Andrzej Draguła napisał niedawno na jednym z portali społecznościowych: "Ja jestem nie z tej epoki jakiś. Jak widzę zmiażdżył, zaorał, zmasakrował, to nie czytam już ciągu dalszego. Nie, arcydzieła się chyba takim incipitem nie zaczynają..."." Ups... Red.Żyłka: "A CO JEŚLI CI POWIEM, ŻE BÓG MIAŻDŻY SYSTEM?" "Ta zakonnica po prostu zmiażdżyła system" ;-)))
WDR .
20 stycznia 2016, 17:22
sam też czasem używam ;-)
PG
Piotr Grzeszczuk
20 stycznia 2016, 16:25
Coś o znaczeniu słowa, w utworze:  "SŁOWA MOGĄ BURZYĆ, SŁOWA MOGĄ BUDOWAĆ, CZŁOWIEK TO JEST BUDOWLA, JA ZNAM RESTAURATORA." https://www.youtube.com/watch?v=M9LuNP8PdgQ