Przewodniczący czy lider? Oczekiwania i możliwości
Okazuje się, że zbliżający się wybór nowego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski niesie ogromne oczekiwania pod jego adresem. Czy czeka nas spełnienie pokładanych w nim nadziei?
Planowane na 13 i 14 marca br. 397. Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski budzi spore zainteresowanie obserwatorów i komentatorów życia Kościoła katolickiego w Polsce. Główną przyczyną tego zaciekawienia są zapowiadane wybory nowego Przewodniczącego KEP i jego Zastępcy. Pojawiły się rankingi kandydatów, opatrzone analizami ich poglądów. Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała ankietę pod hasłem "Jakiego przewodniczącego Episkopatu potrzebuje dziś Kościół w Polsce?". Niektórzy w związku z zakończeniem kadencji abp. Stanisława Gądeckiego i abp. Marka Jędraszewskiego sugerują finał pewnej epoki w dziejach wspólnoty katolickiej w naszym kraju, inni używają wielkich słów, porównując nadchodzące wybory do konklawe.
Czy faktycznie jest się czym emocjonować? Czy decyzje personalne, dotyczące dość wąskiego grona, jakim jest Konferencja Episkopatu Polski, mogą realnie wpłynąć na przyszłe losy Kościoła w naszej Ojczyźnie? Zależy pod jakim względem.
Według Kodeksu Prawa Kanonicznego Konferencja biskupów, "będąca instytucją stałą, jest zebraniem biskupów jakiegoś kraju lub określonego terytorium, wypełniających wspólnie pewne zadania duszpasterskie dla wiernych tego terytorium w celu pomnożenia dobra udzielanego ludziom przez Kościół". Pomnaża to dobro głównie przez różne formy i sposoby apostolatu odpowiednio przystosowane do bieżących okoliczności czasu i miejsca, z zachowaniem przepisów prawa (kan. 447). Próżno szukać w KPK choćby tylko wzmianki, że Konferencja Episkopatu jest jakąkolwiek formą zwierzchnictwa nad biskupami z danego terenu. Nie jest. Nie ocenia działań poszczególnych biskupów, nie udziela napomnień w sytuacjach gorszących, nie podejmuje decyzji o ich usunięciu z funkcji itp. Nie może nawet nikomu zabronić udziału w zebraniach i uroczystościach.
Statut Konferencji Episkopatu Polski jasno precyzuje kompetencje jej przewodniczącego. Oprócz tego, że reprezentuje Konferencję na zewnątrz, jego zadania to zwoływanie Rady Stałej, Zebrań plenarnych i Rady biskupów diecezjalnych. Poza tym do niego należy przewodniczenie obradom podczas wymienionych zebrań, a także zapraszanie, ("wyjątkowo i w szczególnych przypadkach", po wysłuchaniu Prezydium), na Zebranie Konferencji innych osób. Przewodniczący KEP przesyła też sprawozdania i dokumenty z Zebrań plenarnych oraz Rady biskupów diecezjalnych do Stolicy Apostolskiej, za pośrednictwem Nuncjatury Apostolskiej. To wszystko.
Większe kompetencje Statut przyznaje Prezydium KEP, które tworzą trzej biskupi: przewodniczący, jego zastępca oraz sekretarz generalny. "Prezydium może zająć stanowisko w sprawach publicznych, kiedy tego wymaga dobro Kościoła albo konkretne potrzeby wiernych, a nie jest możliwa interwencja Rady stałej, zgodnie z opinią, przynajmniej domniemaną, członków Konferencji". Warto zauważyć, że "zajmowanie stanowiska" należy przede wszystkim do Rady stałej i może ją w tym ewentualnie zastępować wyłącznie Prezydium, a nie sam przewodniczący KEP.
W kontekście powyższych przypomnień, dają do myślenia oczekiwania zaprezentowane przez uczestników ankiety KAI, dotyczącej nowego przewodniczącego KEP. Miałby to być ktoś, kto będzie umacniał braci swoich w wierze poprzez obronę doktryny wiary, ktoś otwarty, życzliwy i serdeczny, ale stanowczy i odważny w działaniu w obronie wiary, Kościoła oraz wiernych. Zdaniem ankietowanych potrzebny jest człowiek z charyzmą, ale też o szerokich horyzontach i solidnych fundamentach wiary. Potrzebny nowemu przewodniczącemu charyzmat, to odważne spotkanie z kryzysami, nazywanie rzeczy po imieniu i odwaga trudnych decyzji.
Zdaniem innego uczestnika ankiety KAI najważniejszą rolą przewodniczących KEP w najbliższych latach będzie inspirowanie jedności pomiędzy braćmi w biskupstwie oraz jedności biskupów z wiernymi, budowanej na prawdzie. Ktoś inny stwierdził, że potrzebujemy człowieka, który będzie potrafił inspirować do podejmowania w gronie episkopatu nie tyle tematów dyżurnych, co rzeczywiście ważnych i pilnych dla życia Kościoła. Powinien też być wrażliwym na ludzi, ich biedy i potrzeby, bardziej niż na struktury i doktrynę. Oprócz tego powinien to być ktoś, kto odważnie zmierzy się z rzeczywistością, uzna fakty, takimi jakie są i zaprosi wspólnotę do diagnozy oraz doprowadzi do rozszerzenia wpływu osób świeckich w działalności diecezji i parafii.
Jak te oczekiwania mają się do rzeczywistych statutowych kompetencji przewodniczącego KEP i jego możliwości oddziaływania na kształt Kościoła katolickiego w całej Polsce, we wszystkich diecezjach? Gołym okiem widać, że wykraczają daleko poza nie. Równocześnie pokazują coś bardzo istotnego – pilną potrzebę silnego lidera katolickiej wspólnoty w naszej Ojczyźnie. Kłopot w tym, że obecny Statut KEP nie przewiduje takiej roli dla przewodniczącego. Nie przewiduje jej dla nikogo spośród tych, którzy do Konferencji należą.
Kościół katolicki w Polsce stoi przed bardzo poważnymi problemami. Z jednej strony np. takimi, jaki realistycznie zasygnalizował w niedawnym wywiadzie bp Wojciech Osial, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP (który w sobotę został administratorem apostolskim sede vacante diecezji łowickiej po rezygnacji bp. Andrzeja Dziuby złożonej na prośbę Stolicy Apostolskiej). Bp Osial zwrócił uwagę, że Kościół w Polsce nie uniósłby obecnie finansowo powrotu katechezy do salek parafialnych. Z drugiej strony coraz bardziej widocznym problemem jest np. treść tego, co wierni w naszym kraju słyszą z ambon i metody mające przyciągnąć wiernych do Kościoła. W jakim stopniu rozwiązywanie takich problemów zależy od tego, kto będzie przewodniczącym KEP? Wygląda na to, że w niewielkim.
Jednak rezultat zaplanowanych na czwartek wyborów w KEP jest ważny. Będzie miał znaczenie wizerunkowe, a także stanie się sygnałem pokazującym, czy Kościół w naszej Ojczyźnie po trzydziesty pięciu latach dyskontowania swoich działań przed rokiem 1989, zacznie patrzeć przede wszystkim w teraźniejszość i w przyszłość.
Skomentuj artykuł