Pycha jest destrukcyjną siłą
Przypominanie tak tragicznych wydarzeń ma sens, bo pokazuje do czego prowadzą podziały i głoszenie takich haseł, jak choćby: "Polska dla prawdziwych Polaków", brak reakcji na wypowiedzi i zachowania o podłożu ksenofobicznym oraz nasze milczenie, milczenie zwłaszcza decydentów oraz tych, którzy zajmują wysokie pozycje społeczne.
W 72. rocznicę pogromu kieleckiego brałem udział w Marszu Pamięci i Modlitwy, który przeszedł ulicami Kielc. Nie myślałem, że wywrze na mnie aż tak duże wrażenie. Zaczynał się od modlitwy przy pomniku Menory, dalej wiódł poprzez ul. Planty 7 - miejsca zbrodni - a skończył się modlitwą ekumeniczną przy grobie ofiar pogromu na cmentarzu żydowskim.
Przez wiele lat próbowano zafałszować przyczyny zamordowania ok. 40 oraz zranienia kilkudziesięciu osób pochodzenia żydowskiego przez miejscową ludność. Próbowano zrzucić winę na kogoś z zewnątrz sugerując, że wydarzenia te nastąpiły na skutek prowokacji. W głównej mierze winę zrzucano na antykomunistyczne podziemie. W niektórych wypadkach oskarżano nawet organizacje syjonistyczne, bo pogrom ten spowodował masowy exodus ocalałych z holokaustu Żydów do Ziemi Świętej.
Po ponad 70 latach dyskusja na temat przyczyn pogromu toczy się nadal. Chcemy zrozumieć, uchronić się przed powtórką, choć mord na bezbronnej ludności jest nie do zrozumienia i nie do usprawiedliwienia.
Podczas marszu wspominano również ofiary wojny m.in. kilkadziesiąt dzieci (dokładnie czterdzieści pięć), które zostały rozstrzelane przez hitlerowców w niecały rok po likwidacji obozu zagłady w Kielcach. Przewieziono wówczas do Treblinki i zamordowano 20 tys. kieleckich Żydów, a pozostałą garstkę eksterminowano niecały rok później. Wstrząsające były relacje opisujące jak ustawiono na cmentarzu dzieci przed plutonem egzekucyjnym, z których najmłodsze miało podobno 1,5 roku, a najstarsze 15 lat.
4 lipca niezwykle wrażenie wywarła na mnie emocjonalna mowa Bogdana Białka - Prezesa Stowarzyszenia im. Jana Karskiego. Postawił pytania o powód, dla którego to, co miało miejsce w czasie wojny i podczas pogromu, nie miałoby się powtórzyć. Oto fragment:
"A to, co wydarzyło się raz, może przecież wydarzyć się i drugi raz. Bo dlaczego nie? Kto jest w stanie wymienić choć jeden powód, dla którego to nie może wydarzyć się ponownie?
Czy w 1945 roku ktoś był w stanie wyobrazić sobie, że garstka ocalonych z Zagłady zginie w rodzinnym mieście męczeńską śmiercią z rąk sąsiadów lub tzw. stróżów prawa, funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa, żołnierzy?
Nikt wówczas nie był w stanie tego sobie wyobrazić. A jednak to się wydarzyło. A to, co wydarzyło się raz, może przecież wydarzyć się i drugi raz. Bo dlaczego nie? A kto jest w stanie wymienić chociaż jeden powód, dla którego to nie może wydarzyć się ponownie.
Co powstrzyma nienawiść i pogardę dla innych z powodu tego, że są inni? Kto opamięta tych, którzy uważają się za lepszych tylko dlatego, że innych uważają za gorszych? Kto obnaży kłamców, którzy oszukują bezwstydnie tłumy, chociaż znają prawdę? Kto nauczy młode pokolenia, że żadna wojna nie jest zwycięską, bo zawsze jest porażką dobra i miłości? Kto przekaże naszym dzieciom i wnukom niezłomne braterstwo z drugim człowiekiem, każdym człowiekiem?" (Całość tekstu jest opublikowana w "Więzi")
Przypominanie tak tragicznych wydarzeń ma sens, bo pokazuje do czego prowadzą podziały i głoszenie takich haseł, jak choćby: "Polska dla prawdziwych Polaków", brak reakcji na wypowiedzi i zachowania o podłożu ksenofobicznym oraz nasze milczenie, milczenie zwłaszcza decydentów oraz tych, którzy zajmują wysokie pozycje społeczne.
Wydarzenia z Kielc z roku 1946 przypomniały mi jak łatwo ulegamy emocjom i jak nieobliczalny jest tłum, który przestaje kierować się rozumem, a pod wpływem rozhuśtanych emocji jest zdolny do najbardziej makabrycznych czynów.
Nie można pominąć faktu, że to tzw. przedstawiciele władzy, służb, które miały zapewniać bezpieczeństwo, same wzięły aktywny udział w pogromie. Niestety, często władza i poczucie bezkarności wyzwalają w ludziach najgorsze cechy. Wystarczy przywołać choćby słynny eksperyment więzienny Zimbardo.
Po II wojnie światowej władze otrzymywali ludzie często zupełnie przypadkowi, którym wydawało się, że mogą z innymi robić wszystko, na co tylko mają ochotę. Takie zachowania wyzwala nie tylko wojna. Przecież i dziś docierają do nas informacje, że znęcano się nad aresztowanym, nawet wtedy, gdy był obezwładniony i nie stanowił zagrożenia.
Uczmy się reagować i módlmy się do Boga o pomoc w opanowaniu naszych grzesznych skłonności! Potrzebujemy pokory, by móc zauważać w każdym człowieku bliźniego i to, że każdy człowiek, nawet ten, nad którym mamy chwilowo przewagę, ma swoją godność i prawa, których nie wolno nam łamać.
Pycha, która pozwala mi myśleć o innych, że są gorsi ode mnie, że mają mniejsze prawa jest destrukcyjną siłą. Zniszczy mnie, a poprzez mnie może wyrządzić innym wiele zła. Pamiętajmy Bóg pysznym się sprzeciwia a pokornym daje łaskę.
Bp Jerzy Samiec - polski biskup luterański, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej. Tekst ukazał się pierwotnie na jego blogu
Skomentuj artykuł