Rok Wiary może być szansą

(fot. EPA/OSSERVATORE ROMANO)

Polskim katolikom "wiernym Tradycji" zagraża dziś odstąpienie od prawdy Ewangelii, zgodnie z którą Jezus przestawał blisko z grzesznikami i nie pozwolił obrzucić cudzołożnicy kamieniami. Z drugiej strony katolikom "otwartym" grozi zatrzaśnięcie się we własnym gronie wzajemnej adoracji i zamknięcie się na słowo Chrystusa.

Na tydzień przed rozpoczęciem Roku Wiary (11 października) czytam list apostolski Benedykta XVI "Porta fidei" i zastanawiam się, co zrobić, ażeby ów Rok stał się szansą na odnowienie wiary. Szansą przede wszystkim dla mnie, abym "z radością i odnowionym entuzjazmem (…) wyruszył w drogę (…) z pustyni ku przestrzeni życia, ku przyjaźni z Synem Bożym". I żebym dostrzegł w chrześcijaństwie nie tyle światopogląd czy ideologię, ale przemieniające mnie SPOTKANIE z Jezusem, Panem i Zbawicielem. To jest, oczywiście, niemożliwe bez codziennej modlitwy, lektury Pisma Świętego i niedzielnej Eucharystii.

Papież namawia nas również do intelektualnego poznawania i pogłębiania wiary - przede wszystkim poprzez lekturę Katechizmu. I do świadectwa. Ów list odczytuję więc jako wezwanie: do wierności "starym" prawdom i obyczajom albo też do powrotu… Po prostu: do nawrócenia.

Dotyczy to każdego z nas, katolików, i całego Kościoła. Również Kościoła w Polsce A.D. 2012 − tej paradoksalnej wspólnoty coraz bardziej podzielonych wyznawców Chrystusa, którym szczególnie mocno zagraża dziś pokusa faryzeizmu. Przez to pojęcie rozumiem tu przekonanie o wyższości swojej wiary, sposobów jej wyznawania i manifestacji, nad wiarą innych ("Panie, dziękuję, że nie jestem jak inni ludzie…"). O owych "innych" myśli się zatem z najwyższą niechęcią i lękiem (i traktuje jak "zdrajców" Narodu i Kościoła) bądź otacza pogardą (jako "oszołomów" i "gorszą", bo "głupszą" część Kościoła).

DEON.PL POLECA

To paradoks. Katolikom "wiernym Tradycji" grozi dziś, że odstąpią od prawdy Ewangelii, zgodnie z którą Jezus przestawał blisko z "celnikami i grzesznikami", szukał zagubionej na manowcach owcy i nie pozwolił obrzucić kamieniami cudzołożnicy. Z drugiej strony katolikom "otwartym" zagraża zatrzaśnięcie się we własnym gronie wzajemnej adoracji, radykalne zamknięcie na inaczej myślących (tzn. sympatyzujących z szeroko pojętą "prawicą", bo na taką właśnie wrażliwość trudno im się otworzyć). Jedni i drudzy, jak widać, grzeszą przeciwko przykazaniu miłości.

Dlaczego piszę o tym w kontekście Roku Wiary? Bo, w moim przekonaniu, oba te główne nurty polskiego katolicyzmu lekceważą głęboko nas łączącą więź chrztu, Bożego dziecięctwa i braterstwa w Chrystusie. Ona stała się jakby mniej ważna wobec dzielących nas poglądów i przekonań.

Czy znajdziemy w sobie wystarczająco wiele woli i siły, by to zmienić? Czy będziemy o to prosić Ducha Świętego? Czy potrafimy jeszcze wspólnie się do Niego modlić, żeby zstąpił i odnowił oblicze ziemi?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rok Wiary może być szansą
Komentarze (23)
Michał Buczkowski
8 października 2012, 22:46
A co grozi Januszowi Poniewierskiemu? Moralizatorstwo. Tanie. 
N
Nohur
8 października 2012, 17:16
Nic nie działa lepiej, jak dobry przykład. Uwierzę w dobre chęci Benedykta XVI i jego otoczenia, kiedy usłyszę, że bractwo św. Piusa X, czyli lefebryści, stali się oficjalnie częścią Kościoła Katolickiego, wbrew wielkim wysiłkom poprzedników obecnego papieża i jego własnego abpa Millera. Jeżeli bowiem mamy się otwierać na innych, to najpierw otwórzmy się na swoich. Uwierzę w dobre chęci członków bractwa św. Piusa X, gdy zaakceptują nauczanie II Soboru Watykańskiego. To nie Benedykt XVI stawia ich poza wspólnotą Kościoła - to oni sami tam się postawili. Tak działa każdy grzech przeciw jedności.
M
Magdalena
8 października 2012, 13:20
Nie jest ważny podział na grupy czy nurty, ale wierność Słowu Bożemu.
ZN
zależy nam na NIEBIE ?
8 października 2012, 11:16
Nade wszystko, Panie Jezu, udziel nam gorącego zapału i szczerego serca, abyśmy zwracali się do Twojego Ojca Niebieskiego, tak jak czynił to św. Jan Maria Vianney: „Kocham Cię, o mój Boże, i moim jedynym pragnieniem jest kochać Cię aż do ostatniego tchnienia mego życia. Kocham Cię, o Boże nieskończenie godny miłości, i wolałbym raczej umrzeć, kochając Ciebie, niż nawet przez chwilę żyć bez Twojej miłości. Kocham Cię, Panie, i jedyna łaska, o którą Cię proszę, to ta, abym mógł kochać Cię wiecznie. Boże mój, jeśli mój język nie jest w stanie powtarzać w każdej chwili, że Cię kocham, to chciałbym, aby moje serce powtarzało Ci to z każdym moim oddechem. Kocham Cię, mój Boski Zbawicielu, bo za mnie zostałeś ukrzyżowany i pozwalasz mi tu na ziemi być ukrzyżowanym dla Ciebie. Boże mój, udziel mi łaski, abym umarł w Twojej miłości i z tą pewnością, że Ciebie kocham. Amen."
jazmig jazmig
7 października 2012, 16:44
Nic nie działa lepiej, jak dobry przykład.  Uwierzę w dobre chęci Benedykta XVI i jego otoczenia, kiedy usłyszę, że bractwo św. Piusa X, czyli lefebryści, stali się oficjalnie częścią Kościoła Katolickiego, wbrew wielkim wysiłkom poprzedników obecnego papieża i jego własnego abpa Millera. Jeżeli bowiem mamy się otwierać na innych, to najpierw otwórzmy się na swoich.
L
Leon
7 października 2012, 16:04
No no autor, ktorego teksty wyraznie sytuuaja go po stronie 'otwartych' i 'postepowcyh' katolikow wdziewa na siebie szatki bezstronnego i poucza...
P
PK
6 października 2012, 22:43
@P. Janusz Poniewierski Nie rozumiem co to znaczy być otwartym itp. katolikiem. Przecież katolikiem można być dobrym albo złym i na tym koniec. Oczywiście kryterium weryfikacji to przestrzeganie zasad wiary. Nie, nie koniec. Katolikiem można być jeszcze np. durnym, upierdliwym itd.  
K
KP
6 października 2012, 20:52
 @P. Janusz Poniewierski Nie rozumiem co to znaczy być otwartym itp. katolikiem. Przecież katolikiem można być dobrym albo złym i na tym koniec. Oczywiście kryterium weryfikacji to przestrzeganie zasad wiary.
K
KP
6 października 2012, 20:50
 Nie rozumiem co to znaczy być otwartym itp. katolikiem. Przecież katolikiem można być dobrym albo złym i na tym koniec. Oczywiście kryterium weryfikacji to przestrzeganie i akceptacja Magisterium.
J
janusz.poniewierski
6 października 2012, 18:21
 @Mariusz I ja dziękuję za Pański głos. Tacy czytelnicy jak Pan przywracają mi wiarę w celowość i sens mojego tu pisania.  Serdecznie Pana pozdrawiam. 
WT
wiara to łaska, prośmy więc
6 października 2012, 18:09
"Gdyby przyroda przeznaczyła człowieka do szczęścia, nie dałaby mu rozumu..." Immanuel Kant  "Wolna wola jest konieczna, żeby zasady moralne miały sens. Nieśmiertelna dusza, aby możliwe było nieskończone dążenie do doskonałości moralnej. Bóg, by doskonałość moralna i szczęście mogły współistnieć". I.Kant
do św.Stanisława patrona Polsk
5 października 2012, 20:37
Stanisławie, Biskupie Krakowski, Wejrzyj z nieba na twój naród Polski, Obacz jego utrapienie, Obacz kościołów zniszczenie, Gaśnie honor Boski. Stanisławie, męczenniku sławny, Ku Ojczyźnie afekt odnów dawny, Wszystka prawie spustoszała, Chwała Pańska w niéj ustała, Korona zaginie. Stanisławie, Pasterzu czujący, Twe owczarnie szarpie lew ryczący Odszczepieńcy i poganie Sprzysięgli się prawie na nie, Siadł orzeł lecący. Stanisławie, zbawco ludu twego, Piastuj serce króla odważnego. Rządź senatem i wojskami, Grom pogany z kacerstwami Władzą wszechmocnego. Stanisławie, zwierciadło czystości, Dyamencie mężny stateczności, Różo wstydu panieńskiego, Świeco Kościoła Boskiego, Ogniu żarliwości. Stanisławie, opatrz nas cnotami, Twojemi nas prowadź przykładami, Byśmy niemi ozdobieni, Siedli w niebie uwielbieni Między Aniołami. Stanisławie, Polski nasz Patronie, Twoich ziomków miéj w pilnéj obronie, O co wszyscy upraszamy, Przez cię Boga dziś błagamy, Bądź przy naszéj stronie. Amen.
N
nox
5 października 2012, 17:41
"Katolikom "wiernym Tradycji" grozi dziś, że odstąpią od prawdy Ewangelii, zgodnie z którą Jezus przestawał blisko z "celnikami i grzesznikami", szukał zagubionej na manowcach owcy i nie pozwolił obrzucić kamieniami cudzołożnicy". Radykalnie co innego znaczy być między "celnikami i grzesznikami" dając świadectwo PRAWDZIE, a co innego - próbować się im przypodobać, przyjmować ich rzeczywistość, sposób postępowania i zwyczaje, czyli ostatecznie dać się zwodzić "zagubionej na manowcach owcy". I czym innym jest: wprowadzać w profanum sacrum, a czym innym zezwalać profanum wkraczać w sacrum. Czym innym jest formować ludzką rzeczywistość nauką Chrystusa, a czym innym dać formować naukę Chrystusa ludzką rzeczywistością. 
J
janusz.poniewierski
5 października 2012, 17:04
@ Dawid Gospodarek Janusz Poniewierski: Katolikom "wiernym Tradycji" grozi dziś, że odstąpią od prawdy Ewangelii, zgodnie z którą Jezus przestawał blisko z "celnikami i grzesznikami", szukał zagubionej na manowcach owcy i nie pozwolił obrzucić kamieniami cudzołożnicy. Nie rozumiem. Jak konkretnie się przejawia to zagrożenie?  Pozdrawiam  Kiedy pisałem o katolikach "wiernych Tradycji" nie miałem na myśli osób bliskich Bractwu Św. Piotra (czy też Św. Piusa X). Chodziło mi raczej o pewnie typ religijności związanej np. z Radiem M, Naszym Dziennikiem etc. (niektórzy "otwarci" myślą o niej jako katolicyzmie "zamkniętym", ale to jest już ocena, nie opis). To po pierwsze.  Po drugie, czy naprawdę muszę Panu mówić, co (to będzie oczywiście uogólnienie) wielu przedstawicieli tego kierunku mówi o bp. Pieronku czy śp. abp. Życińskim? Uczestnicy sobotniego Marszu mówili o swoich przeciwnikach rzeczy jak najgorsze (sam słyszałem określenie "swołocz"). Po trzecie, napisałem, że to grozi - a nie musi koniecznie nastapić. Ludzie, o których pisałem w tym fragmencie przypominają mi ewangelicznego "starszego brata" z przypowieści - bardzo przecież porządnego i pobożnego. A jednak nawet jemu grozilo jakieś zamknięcie na miłość. Na szczęście w porę porozmawiał z Ojcem. Mój tekst miał być tekstem koncyliacyjnym, pokazującym różne zagrożenia stojące przed tymi dwoma typami religijności. I paradoks, że "wierni" mogą w jakimś miejscu okazać się "niewierni", a "otwarci" mogą okazać się "zamknięci".   Zapewniam Pana, że nie było moją intencją nikogo obrażać. Jesli tak Pan to zrozumiał, przepraszam - zawinił tu pewien brak precyzji, krótkość tekstu, jego felietonowy charakter. I ja pozdrawiam  
Dawid Gospodarek
5 października 2012, 15:45
@Janusz Poniewierski: Katolikom "wiernym Tradycji" grozi dziś, że odstąpią od prawdy Ewangelii, zgodnie z którą Jezus przestawał blisko z "celnikami i grzesznikami", szukał zagubionej na manowcach owcy i nie pozwolił obrzucić kamieniami cudzołożnicy. Nie rozumiem. Jak konkretnie się przejawia to zagrożenie?  Pozdrawiam 
O
onyx
5 października 2012, 15:07
"Katolikom "wiernym Tradycji" grozi dziś, że odstąpią od prawdy Ewangelii, zgodnie z którą Jezus przestawał blisko z "celnikami i grzesznikami", szukał zagubionej na manowcach owcy i nie pozwolił obrzucić kamieniami cudzołożnicy". Radykalnie co innego znaczy być między "celnikami i grzesznikami" dając świadectwo PRAWDZIE, a co innego - próbować się im przypodobać, przyjmować ich rzeczywistość, sposób postępowania i zwyczaje, czyli ostatecznie dać się zwodzić "zagubionej na manowcach owcy".  
N
Nohur
5 października 2012, 14:46
Drogi katoliku, wiary także się szuka, wiarę się pogłębia, o wiarę się modli, o wierz się rozmawia, nie tylko świadczy. Wiara to nie jest rzeczywistość dana raz na zawsze i tylko duchowa - to także jej wyrażanie w swym życiu. Stąd właśnie Rok Wiary!
K
katolik
5 października 2012, 14:14
"A bez wiary nie można podobać się Bogu. Hbr 11:6 Wiara była dawno temu. O Wierze się nie dyskutuje. Albo się Wiarę przyjmuje, albo odrzuca. Bez dyskusji. Tak jak nakazał nasz Pan Jezus Chrystus: I rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony”. Mk 16. 15-16
K
katolik
5 października 2012, 14:12
"A bez wiary nie można podobać się Bogu. Hbr 11:6 Wiara była dawno temu.
5 października 2012, 13:47
Wtrącę swoje trzy uwagi. Po pierwsze Kościół jest powszechny, stąd ograniczanie dyskusji do lokalnej, krajowej perspektywy jest dla mnie mało zrozumiałe. Aczkolwiek taka perspektywa służy doskonale  do budowy sztucznych  podziałów. Po drugie nie ma żadnego znaczenia lansowany (szczególnie w mediach) sztuczny podział na otwartych i tradycyjnych katolików. Kategoryzowanie, dzielenie jest potrzebne aby sobie napisać artykuł, ale z punktu widzenia wiary w Boga jakie ma to znaczenie ?  Albo człowiek wierzy, albo nie.  Albo ktoś się czuje katolikiem, albo nie. Więc lansowanie jakiś podziałów pewnie służy wyłącznie temu, aby lepiej się poczuć w myśl zasady „Nie jestem taki jak Kowalski - zamknięty tradycjonalista czy Nowak - otwarty zbyt bardzo na wszystkich”. I trzecia uwaga, wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu faryzeuszami, bo wiemy (a właściwie bo nam się wydaje, ze wiemy ) lepiej, bo mamy taką zwykła ludzką potrzebę pouczania. Wiec nie nadużywajmy tego zwrotu w stosunku do innych, nie widząc własnego faryzejskiego głoszenia prawdy.
M
MC
5 października 2012, 12:46
 Cieszę się, że Polska dostrzega tak ważne zagrożenie jakim jest utrata wiary. Budzimy się Polacy! Chrystus na ans czeka!
M
Mariusz
5 października 2012, 11:42
Dziękuję Panie Januszu za tę wypowiedź. Kojarzę Pana ze środowiskiem "Tygodnika Powszechnego" i "Znaku", których byłem regularnym czytelnikiem do niedawna.  Teraz sięgam po "Tygodnik" sporadycznie a po "Znak" bardzo żadko. Mam wrażenie, że środowisko związane z tymi pismami zamknęło się we własnej otwartości. Dlatego cieszę się, że również Pan dostrzega ten problem.
B
BÓG-RODZINA-OJCZYZNA
5 października 2012, 11:07
Jeszcze w ostatnich latach  zaborów na zbiorach wierszy dla dzieci Władysława Bełzy wychowało się kilka pokoleń Polaków. Stały się one jednymi z najpopularniejszych w Polsce, a ich autor ulubionym poetą młodych czytelników. Wiersz z "Katechizmu polskiego dziecka", pt. "Co kochać?": Co masz kochać?  pytasz dziecię, Co dla serca jest drogiego? Kochaj Boga, bo na świecie, Nic nie stało się bez Niego. Kochaj ojca, matkę twoją, Módl się za nich co dzień z rana, Bo przy tobie oni stoją, Niby straż od Boga dana. Do Ojczyzny, po rodzinie, Wzbudź najczystszy żar miłości: Tuś się zrodził w tej krainie, I tu złożysz swoje kości. W czyim sercu miłość tleje, I nie toczy go zgnilizna, W tego duszy wciąż jaśnieje: Bóg, rodzina i Ojczyzna!