Roratuj się kto może

Został niecały tydzień. Tylko i aż. To ostatni moment, w którym możesz dołączyć do grupy wariatów zrywających się 6 razy w tygodniu przed świtem z łóżka. Nie każ się prosić. Naprawdę warto.

Zazwyczaj wygląda to tak: godzina 5:30. No dworze (albo polu - jak kto woli)ciemno i zimno. Leżysz w łóżku pod ciepłą kołderką i wtulasz głowę w wygodną poduszkę. Dzwoni budzik. Nie masz najmniejszej ochoty wstawać. Powiedzmy to sobie szczerze - pierwsza myśl, jaka przychodzi Ci teraz do głowy, to rozwalić ten budzik na malutkie kawałeczki, przewrócić się na drugi bok i znowu zasnąć. Po co się tak katować? Co innego, gdyby to był Twój obowiązek, gdybyś zaczynał pracę o 6 rano albo miał dzieci, które musisz wyszykować do szkoły. Wtedy nie ma zmiłuj. Ale Ty nie musisz tego robić. A jednak od początku grudnia, od poniedziałku do soboty, robisz to. Nie rozwalasz budzika, walczysz z zasapaniem, zrywasz się z łóżka i po kilkudziesięciu minutach przedzierania się przez śpiące jeszcze ulice miasta, stajesz w lodowatym, ciemnym kościele i marzniesz.

Po co to wszystko?

Oddajmy na chwilę głos ojcu Andrzejowi Hołowatemu OP, zmarłemu kilka lat temu legendarnemu duszpasterzowi: "Nawrócić się, to znaczy zrobić miejsce dla Pana Boga, być gościem w Jego domu, wsłuchać się w Jego słowa. Ja nie będę mógł tego uczynić, jeśli przynajmniej po części nie zrezygnuję z jakiś swoich działań, jeżeli w moim życiu nie znajdę tej chwili dla Boga samego, jeżeli nadal będę w takim tempie, jak dzisiejszy świat biegnie, biegł razem z nim. To jest niezbędne - każda przyjaźń i każda miłość karmi się czasem poświęconym drugiemu człowiekowi. Asceza właśnie na tym polega, że ja odmawiam sobie czegoś, nie po to, żeby katować siebie, tylko po to, żeby wyostrzyć swoje zmysły. Po to, żebym słyszał kroki Pana Boga, który przechodzi blisko mnie, a ja - jeżeli żyję w tym hałasie i nie mam takiego czasu izolacji - to nigdy tych kroków nie usłyszę. To jest ważne, żebyśmy zrobili miejsce w tym Adwencie na Pana Boga, wtedy nie będziemy zadawali dziwnych pytań. Wtedy dokładnie będę czuł, czego Pan Bóg ode mnie wymaga, nie będę osądzał Ewangelii, że jest nieżyciowa. Jeżeli ja tak mówię, że Ewangelia jest nieżyciowa, to być może moje życie jest nieludzkie. Może tak się wtopiłem w te prawa dżungli, które obowiązują we współczesnym świecie, że to silniejszy pożera słabszego, że ja w ogóle nie czuję tego, co Jezus chce do mnie powiedzieć?".

Stoisz w ciemnej świątyni i czekasz aż w ciemności zacznie pojawiać się światło. Wtedy razem z całą wspólnotą Kościoła zaczynasz śpiewać te przejmujące słowa. Rorate caeli desuper et nubes pluant justum (Spuśćcie rosę niebiosa i obłoki niech wyleją sprawiedliwego). Tu nie chodzi tylko o symbole, o palącą się świeczkę, którą trzymasz w ręce, o pięknie śpiewającą scholę (zresztą nie wszędzie taka jest). To wszystko ma nam pomóc zrozumieć, co się dzieje, do czego jesteśmy zaproszeni.

Jesteśmy na finiszu przygotowań do Bożego Narodzenia. Zaraz zacznie się przedświąteczna gorączka zakupów, gotowań i spowiedzi. Roraty mogą być w tych dniach szansą na to, żeby święta nie przeszły gdzieś obok nas albo - mówiąc patetycznie, ale też z mocnym przekonaniem - żebyśmy się nie rozminęli z Jezusem, który chce do nas przyjść. On nie zrobi tego na siłę, nie wbije się do naszych serc na chama. Jeśli Go nie wpuścimy, to On to uszanuje. Teraz jest czas, żeby się na Niego otworzyć. Dlatego zachęcam - zainspirowany akcją przygotowaną przez  Dominikańskie Duszpasterstwo Akademickie "Górka" - RORATUJ SIĘ KTO MOŻE.

Dziennikarz, publicysta, człowiek z Zupy na Plantach. W latach 2015-2020 redaktor naczelny DEON.pl. Autor książek, m.in. bestsellerowego wywiadu z ks. Kaczkowskim "Życie na pełnej petardzie. Wiara, polędwica i miłość", przetłumaczonej na język niemiecki rozmowy z ks. Manfredem Deselaersem "Niemiecki ksiądz u progu Auschwitz" czy "Siostry z Broniszewic. Czuły Kościół odważnych kobiet". Laureat Nagrody "Ślad" im. bp. Jana Chrapka. Prowadzi podcasty "Słuchać, żeby usłyszeć" i "Wiara wątpiących".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Roratuj się kto może
Komentarze (32)
M
Maria
22 grudnia 2014, 14:29
Drodzy bracia komentujący !   ... a może by tak na poruszony temat? ... może by chociaż przed Bożym Narodzeniem zrezygnować z krytykowania człowieka?  Kiedy zaczniemy po ludzku traktować bliźniego? - Może by zacząć od Wigilii, kiedy to zwierzęta mówią ponoć ludzkim głosem... Maria
V
VERBUM
19 grudnia 2014, 13:45
~tnbm 14:56:53 | 2014-12-18 Ja chciałem tylko pogratulować p. Żyłce niewielkiej liczby komentarzy pod tym artykułem. Widać nikt nie kwestionuje zasadności chodzenia na roraty... Dobrze, że są takie obszary, w których się wszyscy katolicy zgadzają :) PRZECIEŻ TU NIE O TO CHODZI - RORATY, PIELGRZYMKI, EWANGELIZACJA W RÓŻNYCH MIEJSCACH I NA RÓŻNE SPOSOBY. CHODZI O SAMEGO ŻYŁKĘ KTÓRY JAKO JEDEN Z GŁÓWNYCH MANIPULATORÓW INFORMACJAMI Z ŻYCIA KOŚCIOŁA, BISKUPÓW I PAPIEŻA TYLE RAZY SIĘ NA DEONIE SKOMPROMITOWAŁ - MANIPULACJAMI, PÓŁPRAWDAMI, KŁAMSTWAMI I SWOIMI OCENAMI PRAWIE W KAŻDYM TEMACIE I DOTYCZĄCH TYLU SPRAW I OSÓB - ŻE COKOLWIEK NAPISZE CO BUDZI OD RAZU NEGATYWNĄ REAKCJĘ - TRZEBA SPRAWDZAĆ W INNYCH WIARYGODNYCH ŹRÓDŁACH INFORMACJI. a OCENY - TAKIE JAK ZAMÓWIĄ DEONOWI SZEFOWIE. z GÓRY RACZEJ WIADOMO JAKIE
S
secessio
19 grudnia 2014, 13:57
Kolego dobrze gadasz ino ciszej bo wszystkie duże litery wypiszesz. A na poważnie osobiście nie znam i raczej mi nie grozi kontakt z wymienionym ojcem Ż., ale chętnie sie dowiem jakichś konkretów, bo jako niestały, a dość świerzy wizytator tego portalu nie posiadam wiedzy...oraz czasu by czytać wpisy powyszego ewangelizatora.
19 grudnia 2014, 15:31
No i właśnie o to chodzi, że nie o p. Żyłkę tutaj chodzi. Świat i adwent nie kręci się wokół Żyłki. Co chciałbyś sprawdzać w "wiarygodnych źródłach informacji" odnośnie polecania rorat? Czy można prosić uprzejmie o nie sączenie jadem przynajmniej w okresie Bożego Narodzenia? Czy to za wiele?
S
senior
21 grudnia 2014, 16:22
Negatywne  reakcje to bzą Twoje  komentarze Drogi Verbum.  Niech dla Ciebie również narodzi się Chrystus.
S
senior
21 grudnia 2014, 16:23
Przepraszam za listrówkę. Powinno być "budzą".
TK
Tomek K.
19 grudnia 2014, 00:07
Dobry tekst. Oby wiecej takich.
18 grudnia 2014, 23:16
Dzisiaj były niestety moje pierwsze, ale słowo daję Panu Bogu, że jeśli tylko to wszystko w kilku najlbiższych dniach poukładam do końca - to nie ostatnie...Do spowiedzi przymierzam się jeszcze. Wiem, że to źle zostawiać na koniec, ale...Taki czas...Natomiast, gdy tylko będę naprawdę przygotowana, to moment: wyspowiadam się. Wszyscy wiemy, że to jest trudne.Zwłaszcza, że obiecałam sobie, że to nie będzie "NA PAŁĘ". Nie będzie i już. Tzn. byle jak, bez przygotowania, bo należy, bo wypada. Na pewno tak nie pójdę do spowiedzi. Ale na razie - ciągle kulę się w sobie. Ale przyczyna kulenia się -  jest we mnie. Przynajmniej tyle namierzyłam ;)
19 grudnia 2014, 09:44
Myślę, że tym spowiedź jest trudniejsza im bardziej chcesz ją zrobić szczerze, bardziej stanąć w prawdzie przed Panem, a nie jak to napisałaś "na pałę". To, że jest Ci trudno chyba tylko potwierdza, że chcesz to zrobić dobrze:) Nie pozwól tylko, żeby to "kulenie się" wzięło górę i odciągnęło Cie w końcu od spowiedzi. Aha tylko chciałem dodać, że nie wiem nic lepiej (jeśli tak to zabrzmiało). Po prostu też to często przechodzę (teraz również). Pozdrawiam:)
S
secessio
18 grudnia 2014, 22:52
Ponieważ w neokościele nie myślimy po łacińsku to możemy sobie pisać tytuły jak pow. Ale jeśli nie daj Panie Boże jesteśmy sekciarzami jakiejś prehistorycznej tradycji i sobie go przetłumaczymy to wyjdzie nam mniej więcej SPUSZCZAJ sie kto może..."Magia" świąt gwarantowana!
18 grudnia 2014, 23:19
Głupio napisałeś. Ponieważ wydawało mi się, że po pierwszej spowiedzi każda następna będzie łatwiejsza, to mogło mi się wydawać, że tak jest. Uwierz mi, że Franciszkowi kochanemu życzę zdrowia, a jednocześnie mam nadzieję, że nie będzie łagodzenia kwestii dostępu do Eucharystii. Olaboga, co teraz??
19 grudnia 2014, 00:06
Swoją drogą przeczytaj sobie, co w Twoim tekście jest niesmaczne i niegodne. Tak podpierasz się tradycją..Co zatem usprawiedliwia te słowa?
S
secessio
19 grudnia 2014, 13:34
Niesmaczne i nie godne jest moim skromnym zdaniem wulgaryzowanie świętego języka ceremonii, modlitwy, magisterium i tożsamości kościoła rzymskiego, który trwał przez kilkanaście ostatnich wieków, aż do dzikiej , posoborowej reformy ostatniego półwiecza. Lex orandi, lex crededi, lex vivendi jak mawiali nasi bardziej święci i katoliccy przodkowie. Wiara nie jest po to, by życie było smaczne i godne, tak jak żaden krzyż od czasów Pana takowym nie będzie...Christus Rex! Jeśli zgrzeszyłem niech mi w oczekiwaniu na nadchodzącą paruzje brat/siostra wybaczy jako i ja niniejszym czynie :-) 
S
secessio
19 grudnia 2014, 14:27
Co zaś sie tyczy sakramentu spowiedzi, i to jeszcze szczerej, po długiej absencji to Pan puka do mych dźwi od równo dwóch lat, a przez poprzednie kilkanaście nie miał... w co pukać, chyba w pusty-bo niedouczony-ale za to światowy i jakże wolny od "chrystiańskich miazmatów" pogański sagan. A coś tam człowiekowi wcześniej wkładano przez młodzieńcze lata, także przy ołtarzu, także...przed ołtarzem-jako lektorowi. Trzeba niestety zawsze "czytać" ze zrozumieniem, a ono nie bierze sie jednak z powietrza, z wolnej woli albo tzw.uczuć religijnych. Albo łaska albo przekaz CAŁEGO magisterium kościoła w wykładach i naukach nieraz nudnych, ale zawsze przez porządnych katachetów w GODNYM miejscu- raczej nie w postmodernistycznej szkole...
19 grudnia 2014, 23:44
Szkoda, że zachowujesz się jak ktoś, kto chce się odciąć. Bo osobiście uważam, że skrajni prawicowi, czyli a'la Lefebvre są potrzebni w Kościele...Ale o ile orientuję się, to właśnie lefebryści odmawiają bycia wewnątrz...Chociaż moim zdaniem są niezbędni do prawidłowego funkcjonowania organizmu, którym jest Kościół. Brakujące prawe płuco.
20 grudnia 2014, 00:11
Duch wieje kędy chce. Przewieje jeszcze Twoją głowę, Twoje włosy...Twoje myśli i Twoje serce. Przekonasz się. Któregoś dnia, a będzie to niedługo, obudzisz się i albo już w tej chwili będziesz płakał, albo będziesz płakać wkrótce. W ciągu kilku godzin. I ten płacz przywróci Cię Najwyższemu.
S
secessio
20 grudnia 2014, 17:06
Płacz już sie odbył Siostro, na raty od 2010 trwał z dużymi przerwami do12.12.12.,co oczywiście nie wyklucza zgrzytania zębów w przyszłości... Z tzw. Duchem co będzie wiał jak wiatr to może i racja bo kilkuletnie"pióra"faktycznie odpadły 3lata wstecz, a tegorocznego Nepomucena także wybitnie sędziwa(jak na trzydziestaka) broda. Nigdy nie możemy być do końca pewni z kim mamy"przyjemność": czy z Ruah Elohim/Spiritus Sanctus, czy może z tzw. Duchem soboru albo Duchem tzw."Odnowy"(tym od HGW). Dlatego potrzebujemy dobrych PASTERZY, by Ten który przyjdzie poznał owce swoje, a i one Go rozpoznały. W obu diecezjach gdzie występuje osobniczo mamy ich fatalnych. A jeszcze pare lat temu abp Depo spełniał nieżle swoją powinność w winnicy zamojskiej, a niektórzy mają łaske mieszkać w poznańskiem, gzie przewodzi ostatni europejski mohikanin synodu rodzin.
S
secessio
20 grudnia 2014, 17:25
Zaś co do skrajności to pięknie że chociaż nasz głos jest zauważany w takich wydawało by sie niepotrzebnych sporach. A w kwesti kto kogo sekował od lat 70tych do sławnego 88'r, to jednak radze sie dokształcić, co sam od kilku lat robie-a żródeł jest naprawde masa. Jako ówczesny ministrant troche byłem zdziwiony że nasz dobry i miłujący pokój wielki JPII może kogoś ekskomunikować, ale od decyzji ustąpienia ukochanego (niestety,nie przez najbliższych i kurie i kol.kard) BXVI nic mnie nie dziwi. Swoją drogą ide Jego śladem od heterodoksji modernisty i liberała(przeklęte lata 60te) do Jedynej Prawdy i Św.Tradycji  
S
secessio
20 grudnia 2014, 17:54
Ludzie mają ziemskie ograniczenia i sekciarskim bombardowaniem samą miłością dzusz bliskich wiecznego potępienia zbawić za wiele nie można. I oczywiście jak zanotował ew.Mateusz:"Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie." Kiedyś Adwent to był naprawde czas "straszenia"piekłem i siarą, bo większość- która w życiu nie dostąpi łaski bezp.kontaktu z Najwyższym, nie jest w stanie Go zrozumieć a czasami i pokochać (o bliżnich ni wspomin) miłością bożą, tylko infernalny strach mógł zmusić do zaparcia sie siebie i wejścia na wąską ścieżke Pana.
21 grudnia 2014, 00:58
Odczuwam wielce skrajne emocje. Od z jednej strony radości, że ktoś wreszcie łaskawie przyznał, że jest przedstawicielem lefebrystów, a tak przecież większość chowa się po kątach, do bólu związanego z tym, że pojechałeś i po JPII i po BVXI. Podejrzewam, że nie będzie dla Ciebie zaskoczeniem stwierdzenie, że kocham ich obu. Gorzej! naprawdę ich kocham. Boli mnie, że Marcel Lefebvre tak bardzo skłócił się z JPII. Wiem też, że do końca życia pozostało to ogromnym cierpieniem Jana Pawła... Nie dziwię się. Ktoś, kto kochał Kościół do tego stopnia, że musiał ekskomunikować kogoś, kogo prawdopodbnie bardzo cenił, nie mógł wobec tego nie cierpieć. Marcel Lefebvre był kolcem w sercu JPII, ponieważ bolał go ten podział, który nie miałby miejsca, gdyby abp Lefebvre uszanował wolę papieża. PRAWDA? Benedykt XVI walczył o przywrócenie jedności - jak wiemy, nie udało się. Ja zainteresowałam się ze względu na ostatnią awanturę z Benedyktem. Zachowaliście się jak udzielni książęta. BVXI walczył nadal, ale jeśli ktoś nie chce... Co można zrobić? Nikt nie jest w stanie zrobić nic, gdy druga strona tak naprawdę nie chce pojednania.  Teraz jest Franciszek. Co zrobicie, bracia-katolicy? Powinniśmy być RAZEM.
21 grudnia 2014, 21:57
Któż on, ten ostatni Mohikanin?  Chętnie to usłyszę i nie ma kpiny w moich słowach. Sądzę bowiem, że nie bierzesz pod uwagę tego, że w walce o tradycję możemy stracić wszystko. Rozumiesz? WSZYSTKO. Ja nie znam katakumb tradycjonalistów, ale o ile wiem, nie zostaliście odrzuceni, do którego to faktu odwołuję się uparcie. A Kościół to znacznie więcej niż tradycja, której odrzucenia nie chcę tak, jak nie chciał jej BXVI. Jednak nawet u niego dopatrzyliście się zdrady. Jak więc można traktować Was jako chcących porozumienia?... Nadal kością niezgody będzie między mną a Tobą Franciszek, którego nie wyrzeknę się. Kościół jest tam, gdzie jest Piotr. 
21 grudnia 2014, 22:01
By oddać sprawiedliwość i Tobie, i prawdzie, której fragmentów strzeżesz, jeśli nie ochronimy tradycji, również po nas... Cała nadzieja w tym, który jest jedynym przewodnikiem. W Chrystusie. 
T
tnbm
18 grudnia 2014, 14:56
Ja chciałem tylko pogratulować p. Żyłce niewielkiej liczby komentarzy pod tym artykułem. Widać nikt nie kwestionuje zasadności chodzenia na roraty... Dobrze, że są takie obszary, w których się wszyscy katolicy zgadzają :)
18 grudnia 2014, 18:31
Spokojnie, to tylko pewnie kwestia czasu. Obstawiam zaraz co najmniej kilku, którzy stwierdzą, że jak Żyłka poleca roraty, to na pewno są one do D i dlatego nie będą chodzić.
E
exactly
18 grudnia 2014, 23:44
zapewne masz rację (jednego niepokornego mamy juz powyżej), mimo to zawsze podciągałbym takowych pod ,,brzytwę Hanlona"
SB
stary belfer
18 grudnia 2014, 13:58
Mam propozycję: wysyłajmy kartki z życzeniami światecznymi do arcybiskupa Wesołowskiego. Może i on się nawróci, dzięki czemu uzna swoją winę i wejdzie na drogę zadośćuczynienia. Mieszka w Watykanie, więc wystarczy zaadresować: Citta del Vaticano, a życzenia napewno dotrą.
P
piw
18 grudnia 2014, 14:55
kartki to se wsadź tam gdzie abp Wesołowki pakował falusa. Tylko modlitwa pomoże! Bądźmy poważni - lajki na FB, zapalane świeczki, przypinane kokardki itp. nic a nic nie dają! Liczy się modlitwa, post i jałmużna.
A
anty
19 grudnia 2014, 13:38
widać jak pościsz - haniebny wpis - haniebny uczynek
M
matka
18 grudnia 2014, 07:53
U nas na szczęście Roraty są wieczorem i dzięki temu mogę chodzić z dzieckiem. Gdy były rano nie miałam możliwości, bo dzieci zaczynają lekcje w szkole już o godzinie siódmej rano. Teraz chodzi mnóstwo dorosłych i dzieci, jest katecheza (trochę szkoda, że tylko pod kątem dzieci), nie trzeba śpieszyć się i gonić z wywieszonym językiem po roratach do pracy, można naprawdę świadomie przygotować się do świąt.
W
WDR
18 grudnia 2014, 00:22
Prośba. U mnie nie ma rorat. Czy ktoś mógłby wybrać się raz za mnie, a ja w ramach rewanżu odwdzięcze się modlitwą w intencji tej osoby? ps. to nie jest żart!
T
tomi
17 grudnia 2014, 17:35
piekne
W
Wawel
17 grudnia 2014, 16:44
RORATY W dni powszednie zachęcany do uczestnictwa we Mszy św. roratniej, która jest sprawowana o godzinie 7.00 w Kaplicy Zygmuntowskiej, a w niedzielę o 8.00 przy Ołtarzu Koronacyjnym. Według starych podań zwyczaj odprawiania Rorat w Katedrze na Wawelu zapoczątkował Bolesław Wstydliwy. Na Mszach św. gromadziły wszystkie stany Królestwa, a przedstawiciel każdego z nich zapalał jedną święcę na siedmioramiennym świeczniku wypowiadając słowa: Jestem gotowy na sąd Boski. Roraty w Kaplicy Zygmuntowskiej, która zwykle jest niedostępna dla zwiedzających, są dobrą okazją do tego, by ze świadomością wielowiekowej tradycji jeszcze lepiej przygotować się na powtórne przyjście Pana.