Rozmowa w przeciągu

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.jezuici.pl)

"Otwieranie drzwi" wydaje się być lekturą obowiązkową dla każdego katolickiego i nie tylko katolickiego inteligenta - bardziej "inteligenta" niż "intelektualisty".

Spytany o największe zaskoczenie podczas Światowych Dni Młodzieży w Polsce, Franciszek odpowiedział: "Kraków to małe miasto. I tyle ludzi! Tyle młodzieży! Entuzjazm tych młodych ludzi! Chcieli usłyszeć prawdę."

To oczywiste, że polski czytelnik głośnej książki "Otwieranie drzwi" reaguje emocją, gdy papież wraca pamięcią do tamtego lipca 2016, a jeszcze bardziej, gdy nasz prastary królewski Kraków opisany jest jako "małe miasto" … Archidiecezja krakowska legitymuje się około 1.600.000 wiernych ochrzczonych, podczas gdy archidiecezja Buenos Aires ma na koncie ponad 2.500.000 dusz ochrzczonych - ale żeby nas aż tak spostponować…

DEON.PL POLECA

Odłóżmy jednak żarty na bok - ten papież zwraca szczególną uwagę na dwie kategorie ludzi: tych bardzo jeszcze młodych i tych bardziej leciwych. Stąd, siłą rzeczy odwołuje się nierzadko do obu tych kondycji ludzkich także w "Rozmowach o Kościele i świecie" (to podtytuł "Otwierania drzwi") przeprowadzonych z papieżem Franciszkiem z inicjatywy Dominique Wolton. To francuski socjolog, profesor paryskiego CNRS, specjalista w dziedzinie komunikacji społecznej i politycznej, który sam siebie określa jednym prostym słowem "intelektualista". Trudno się dziwić, że książka stała się głośna, zanim jeszcze zeszła z pras drukarskich - także w Polsce.

Lektura jest fascynująca, choć osobiście cierpiałem z powodu zderzenia nie tyle dwóch osobowości, ile z powodu mocnego ujawnienia się dwóch kompletnie różnych i nieprzystających do siebie języków lub sposobów komunikowania, którymi posługują się w tej książce intelektualista z jednej i papież z drugiej strony. Na szczęście, mimo kompletnego rozmijania się dwóch wrażliwości komunikacyjnych lub odmiennych formatów umysłowych rozmowa została doprowadzona do końca, a za zgodą papieża książka ukazała się - za to powinniśmy być wdzięczni obu rozmówcom (chyba jednak bardziej papieżowi…).

Bergoglio nigdy nie powiedziałby o sobie, że jest "intelektualistą" - i to nie dlatego, że nie ma czterech doktoratów i choćby jednej habilitacji - ale dlatego, że w jego naturze i sposobie bycia leży posługiwanie się językiem powszechnie zrozumiałym, bez sofistycznego zadęcia, bez wielopiętrowych konstrukcji i bez epatowania erudycją. Papież cierpliwie wysłuchiwał krótszych lub dłuższych pytań albo i dytyrambów lub własnych tez - i odpowiadał niezmiennie "po swojemu". Poza wątpliwością pozostaje dobre wychowanie Jose Maria Bergoglio, które moim zdaniem tłumaczy, jak ten wywiad/rozmowa mogła dojść do szczęśliwego finału. Na często nie do końca jasne albo i nieco pokrętne pytania papież wielokrotnie odpowiada niejako z innego pułapu, trzymając się własnego stylu i nie dając się zepchnąć na intelektualizujące marginesy tego, co dla Franciszka stanowi esencję jego powołania. Tischner powiedziałby, że w jakimkolwiek języku spytać o coś prawdziwego górala - ten zawsze odpowie po góralsku. Francuz często powtarza swe pytania, gdy nie uzyskuje odpowiedzi, jaką sobie wcześniej pewno umyślił. Niekiedy przekracza nawet granicę grzeczności, jakby zwracając uwagę swemu rozmówcy, że nie zrozumiał należycie jego niezwykle mądrego pytania. Papież - niczym nie zrażony - odpowiada ponownie, ponownie i wciąż z anielską cierpliwością trzymając się swego rejestru pojęć, wreszcie za czwartym czy piątym podejściem Woltona odpowiada krótkim "no, może…" - a może nawet wtedy macha ręką, gdy już nie ma siły piąty raz tłumaczyć jak komu dobremu…

Choć Wolton jest uważany za eksperta od komunikacji międzyludzkiej (i pewno on sam zgadza się z tą opinią) - to można odnieść wrażenie, że cała ta rozmowa dzieje się jakby w drzwiach, w ustawicznym przeciągu. Woltonowi nie można zarzucić braku przygotowania do niej. Feler wzajemnego rozumienia się w najmniejszej mierze nie jest wynikiem braku jego dobrej woli - przeciwnie, widać uparte staranie o znalezienie wspólnego języka komunikacji. Zgadzają się ze sobą merytorycznie w wielu, bardzo wielu kwestiach. Zapewne jednak wywiady-rzeki, jakie Wolton przeprowadził kiedyś z Raymondem Aron, z kard. J.M. Lustiger’em czy Jacques Delors’em stanowiły dla niego mniejsze wyzwanie zmierzenia się z innym "systemem" komunikacji. Nie jest też żadną wadą fakt, że definiuje on sam siebie jako ateista (a może bardziej agnostyk), co w intelektualnym klimacie ojczyzny Oświecenia jest rozpowszechnione i także Bergoglio nie jest tym zgorszony ani nawet zmartwiony. W wywiadach udzielanych nie-katolikom i także nie-chrześcijanom papież zawsze podchodzi do nich z taktem, serdecznością i otwartością. W sumie, Wolton budzi we mnie ogromny szacunek właśnie tym swoim "szukaniem klucza" do Bergoglio, co niestety nie do końca mu się udaje. Problemem jest sposób wypowiadania się i - w efekcie - rozbieganie się perspektyw.

Lektura tej książki podsuwa mi intuicyjne wskazanie powodów, dla których odbiór przepowiadania obecnego papieża jest tak różny. Może trzeba nazwać rzecz nieco brutalnie: Ewangelia nie jest traktatem filozoficznym, choć oczywiście żadnemu filozofowi jej czytanie nie grozi niczym złym, a może nawet odwrotnie. Papież ma z pewnością za sobą rozległą lekturę różnych dzieł filozoficznych i teologicznych - tego nie da się ukryć - ale w swej rozmowie ze światem sięga on zawsze do konstrukcji komunikacyjnych rodem z Ewangelii. Intelektualistom takie konstrukcje mogą się wydać zbyt proste albo i banalne - ale ich ocena nie przeszkadza papieżowi robić swoje. On nie przestanie mówić "po góralsku".

Niezaprzeczalną zasługą francuskiego intelektualisty jest sprowokowanie papieża do pogłębionego wyjaśnienia najważniejszych tez papieskiego przepowiadania. Dzięki tej książce papież mógł powrócić, a także usystematyzować wiele swoich wystąpień, wyławiając z nich to, co on sam uważa za właściwe podkreślić. Z tego już tylko powodu "Otwieranie drzwi" wydaje się być lekturą obowiązkową dla każdego katolickiego i nie tylko katolickiego inteligenta - bardziej "inteligenta" niż "intelektualisty" - byle choć trochę rozumiał lub chciał rozumieć po góralsku. Wtedy jest to uczta!

* * *

"W kręgu Franciszka" to cykl felietonów autorstwa Piotra Nowiny-Konopki. Kolejne części tylko na DEON.pl

Moje 3-letnie ambasadorowanie przy Watykanie było niespodziewanym przywilejem i okazją do codziennego śledzenia niezwykłego pontyfikatu sprawowanego przez jezuitę "z drugiego końca świata". Niemal każdego dnia patrzyłem na zwierzchnika Kościoła, który postanowił pozostać "zwykłym człowiekiem", jak każdy z nas. Od 13 marca 2013 roku Franciszek zaskakuje, a nawet szokuje, wciąż przecież gromadząc wokół siebie osoby i grupy znajdujące w nim inspirację, autorytet i wzór pasterza na nowe czasy. Chcę Państwu o tym opowiadać w sposób w miarę możności regularny, odwołując się do słów Papieża i pokazując ludzi, o których można powiedzieć, że znalazły się "w kręgu Franciszka". Stąd nadtytuł mojej pisaniny.

* * *

Piotr Nowina-Konopka - działacz katolicki, w latach 1980-1989 w opozycji demokratycznej, w latach 1991-2001 poseł, kilkukrotny minister, negocjator członkostwa RP w UE, przewodniczący Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej, obecnie na emeryturze

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rozmowa w przeciągu
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.