ŚDM nie dla wszystkich?
Łyżka dziegciu może popsuć smak beczki miodu. Okazuje się, że Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie nie dla wszystkich będą radosnym przeżyciem. Bo nawet w tle takiego wydarzenia czaić się może lęk.
Już wkrótce oczy dużej części ludzkości skierowane będą na Lizbonę. W dniach od 1 do 6 sierpnia br., w związku z odbywającymi się tam 37. Światowymi Dniami Młodzieży, Portugalię odwiedzi papież Franciszek. Jak podają media, liczne grupy młodych pielgrzymów można zobaczyć już na ulicach portugalskiej stolicy. „W metrze, w autobusie czy na lotnisku wita ich uśmiechnięty Papież Franciszek: «Estou contigo», czyli «Jestem z tobą». Na ulicach stolicy Portugalii powiewają flagi Lizbony i ŚDM, a wiele cukierni przygotowało słodycze ze zdjęciem papieża i hasłem spotkania młodych ludzi” – relacjonowało w ostatnią niedzielę lipca Radio Watykańskie.
Z poszczególnych polskich diecezji dochodzą informacje o młodych z naszego kraju, którzy już są na miejscu lub lada chwila dotrą do tegorocznej „światowej stolicy młodych”. Polacy stanowią liczną grupę uczestników. Jak podała Magdalena Siekierka z Krajowego Biura Organizacyjnego, na Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie z całej Polski zarejestrowało się ponad 25 tys. osób.
W tej atmosferze radości i entuzjazmu zgrzytem jest informacja, która z trudem przebija się do świadomości wielu odbiorców. Dobrze jednak, że watykańskie media sprawę zauważyły. Chodzi o to, że nie wszyscy chętni do udziału w tegorocznych ŚDM mogli przekroczyć granice państwa, w którym odbywa się to wydarzenie. Polacy nie mają z tym problemu, bo zarówno nasz kraj, jak i Portugalia, należą do strefy Schengen. Okazuje się jednak, że portugalskie władze wielu młodym z krajów Trzeciego Świata nie przyznały wizy.
Dlaczego? Watykańskie media przypomniały, że nie jest to zjawisko nowe. Wyjaśniły, że bazując na doświadczeniach z poprzednich Światowych Dni Młodzieży, portugalskie władze mają obawy dotyczące części uczestników wydarzenia. Przypuszczają,, że po zakończeniu spotkania w Lizbonie niektórzy młodzi nie powrócą do domu, lecz staną się nielegalnymi imigrantami.
Przypomniano m.in. że po ŚDM w Sydney w 2008 r. ze 110 tys. uczestników 550 pozostało w Australii. Większość z nich pochodziła z krajów południowego Pacyfiku, a także z Indii, Pakistanu i Wietnamu. Chcąc się uchronić przed tego typu przypadkami, w 2011 r., gdy Światowe Dni Młodzieży miały miejsce w Madrycie, hiszpańskie władze całkowicie zawiesiły wydawanie wiz dla młodych z Pakistanu.
Nic dziwnego, że zawiedzeni niedoszli uczestnicy tegorocznego spotkania młodych z całego świata zastanawiają się, czy prawdziwym powodem, dla którego nie otrzymali wizy, nie jest to, że są biedni. Mówią o tym, że niektórzy dobrze sytuowani z ich kraju, wizy dostali. Stąd słuszne wydaje się pełne żalu pytanie, czy ŚDM to wydarzenie zarezerwowane wyłącznie dla bogatych? Trudno się dziwić takim głosom: „A co my, ubodzy? Jeśli nas nie chcą, to mieli to napisać na swoich stronach w internecie, że Światowe Dni Młodzieży są tylko dla bogatych”.
Warto przypomnieć, że przed ŚDM w Krakowie prowadzona była w naszym kraju zbiórka funduszy, które miały umożliwić wzięcie udziału także tym gościom z innych krajów, których na to nie było stać. Być może organizatorzy kolejnych Światowych Dni Młodzieży powinni w większym stopniu zainteresować się, czy władze ich państwa nie prowadzą dyskryminacyjnej polityki wobec części potencjalnych uczestników.
Zaledwie kilka dni przez tegorocznymi Światowymi Dniami Młodzieży w Lizbonie pojawiła się informacja, że Franciszek pod koniec września br. uda się do Marsylii. Z programu wizyty wynika, że papież zamierza 23 września wziąć udział sesji końcowej „Śródziemnomorskich Spotkań” w Palais du Pharo. To wydarzenie, które zgromadzi młodych różnych wyznań i religii. Wezmą w nim udział także biskupi katoliccy. Spotkaniom będzie towarzyszył festiwal kulturalny oraz prezentacja ruchów, wspólnot i stowarzyszeń działających na rzecz ekologii czy dialogu w basenie Morza Śródziemnego.
Jednak to nie wszystko. Dzień wcześniej, w piątek, w harmonogramie papieskiego pobytu w Marsylii znalazł się „Moment refleksji z przywódcami religijnymi przy pomniku poświęconym marynarzom i migrantom zaginionym na morzu”. A udział Franciszka w „Śródziemnomorskich Spotkaniach” w sobotę przed południem poprzedzi prywatne spotkanie z ludźmi doświadczającymi trudnej sytuacji ekonomicznej.
Arcybiskup Marsylii, kard. Jean-Marc Aveline, wizytę papieża w tym mieście umieścił w jednym szeregu z jego obecnością na Lampedusie, Lesbos, Cyprze. „Marsylia ma w sobie wymowę symboliczną. Jako ważny port od wieków jest miejscem, do którego przybywają uchodźcy, żyją tu też w zgodzie liczne grupy religijne i narodowości” – powiedział Radiu Watykańskiemu. Co nie znaczy, że nie ma tam poważnych problemów związanych z narkotykami, bezrobociem, zaniedbaniem niektórych grup mieszkańców i miejsc, w których żyją. Abp Aveline przypomniał, że basen Morza Śródziemnego to rejon podzielony przez konflikty geopolityczne, dotknięty zmianami klimatycznymi, w którym trwa dramat uchodźców.
Odmawianie przez władze Portugalii wiz niektórym pragnącym uczestniczyć w Światowych Spotkaniach Młodzieży pokazuje, że w kwestii uchodźców i migrantów na naszym kontynencie wciąż mamy do czynienia w znacznej mierze z lękami i obawami, które odbijają się również na życiu Kościoła. Znamy takie podejście także z polskiego podwórka. Problem w tym, że działania mające na celu powstrzymanie tej czy innej grupy usiłujących się dostać do Europy są skuteczne tylko na jakiś czas. Skutkują niejednokrotnie dodatkowym cierpieniem ludzi, którzy z różnych względów postanowili opuścić swoje dotychczasowe siedziby. Wobec zjawisk o takiej skali strach nie jest dobrym doradcą. Nie ma wątpliwości, że cały Kościół może i powinien przyczyniać się do przezwyciężania lęków. Nie tylko papież Franciszek.
Skomentuj artykuł