Seks i służba

fot. Deposit Photos

Bywało, że kapłanom wręcz nakazywano małżeństwo. Nie pozwalano wyświęcać nieżonatych na prezbiterów, chyba że byli mnichami.

Dawniej i na Wschodzie niektóre synody zalecały kapłanom powstrzymanie się od współżycia z żoną przed sprawowaniem Eucharystii. Chodziło o jeden dzień, trzy, dwanaście, a nawet 40 dni. Nawiązywano w ten sposób do starotestamentowych zakazów dotyczących kapłanów przed składaniem ofiary. Stąd wziął się wniosek, że skoro teraz zachęca się do codziennego przewodniczenia mszy św., to kapłan w praktyce nie może współżyć ze swoją żoną. Jednak bywało, że wręcz nakazywano małżeństwo. Nie pozwalano wyświęcać nieżonatych na prezbiterów, chyba że byli mnichami. Potępiano tych, którzy twierdzili, że księżom nie wolno mieć żon. Inne synody celibat czyniły opcjonalnym, a jeszcze inne obowiązkowym.

Warto się chyba zastanowić, czemu powtarzały się nakazy abstynencji seksualnej przed przystąpieniem do służby Bożej, mimo że małżeństwo uważa się za dobre, a współżycie za drogę do świętości. Podobnie było w Biblii, gdzie był to okres oczyszczenia z nieczystości. Musimy jednak pamiętać, że nieczystość rytualna nie miała nic wspólnego z grzechem. Nie chodziło o to, że ktoś jest skażony grzechem, lecz o to, że jest słaby i dlatego niezdolny do jakiejś posługi. Należy mu się czas dojścia do siebie, wyzdrowienia, nabrania sił.

DEON.PL POLECA

To sugerowałoby, że seks na tyle „osłabia”, że czyni niezdolnym na pewien czas do posługi liturgicznej. Czy tak jest rzeczywiście? Należałoby spytać tych, którzy żyją z wystąpień publicznych, artystów scenicznych, konferansjerów, mówców… Czy rzeczywiście przed publicznym występowaniem lepiej powstrzymać się od seksu?

Być może. Ale czy to nie jest trochę tak jak z jedzeniem. Zaraz po uczcie, po której już nic nie możemy w siebie wcisnąć (ani wlać), rzeczywiście trudno pracować, zwłaszcza na forum publicznym. Pełny brzuch i błogość demobilizują. Ale z drugiej strony głód i poczucie pozbawienia tego, co do życia konieczne, rodzi pretensje i agresję, co źle wpływa na zdolność do relacji, do pozytywnej pracy z ludźmi. Stąd trzeba jeść (z umiarem), by przekazywać potem dobrą energię.

Mamy różne stopnie „najedzenia”. Podobnie jest z bliskością małżeńską. Jest seks odbierający dech w piersi, po którym do niczego nie jesteśmy zdolni i potrzebujemy dłuższego okresu odpoczynku, by dojść do siebie i zmobilizować się do pracy. Ale istnieje też wiele innych małżeńskich sposobów na okazanie czułości i fizycznej bliskości. Ktoś pozbawiony ich, może czuć się na tyle „porzuconym” i zostawionym samemu sobie, że frustracja nie pozwala mu na spokojną pracę, a żal utrudnia zwłaszcza zajęcia z ludźmi i skupienie się na ich problemach. To dotyczy nie tylko np. psychologów, ale i spowiedników.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Seks i służba
Komentarze (17)
MZ
~młoda zakonnica
20 stycznia 2020, 22:49
"chyba że byli mnichami" ciekawe, że od kiedy w Kościele pojawiło się życie pustelnicze/zakonne, jest ono cenione bardziej niż kapłaństwo diecezjalne... I ciekawe, że jest tak do dziś. przypadek? nie sądzę.
DL
~Dorota Liszkowicz
21 stycznia 2020, 13:35
Szczęść Boże, to też się zauważa w Rosji. Rosjanie żartobliwie wypowiadają się o żonatych kapłanach, natomiast mnichów traktują jak powołanych przez Boga. Też mnie to zastanawia, kiedy rozmawiam z Rosjanami.
CX
~czloax x
20 stycznia 2020, 18:31
Widzę, że cenzura nie śpi. Zatem już służba niżej seksu wg Deona.
KA
~Kapitan Arianator
19 stycznia 2020, 20:57
Bardzo podoba mi się idea diakonatu stałego. Taki diakon z racji bycia zonatym i pracowania, wie co trapi takiego typowego wiernego i jak głosi kazania to mówi o rzeczach bliskich parafianom, a nie totalnie dla nich niezrozumiałych.
SK
~Stefan Kukla
21 stycznia 2020, 10:28
Mamy w parafii stałego diakona. Jest żonaty i pracuje. Jego kazania, niestety, są zupełnie oderwane od rzeczywistości. Stosuje słowną przemoc wobec słuchaczy, tak jak ją stosuje w domu.
KA
~Kapitan Arianator
21 stycznia 2020, 14:08
Jeżeli stosuje przemoc w domu, to proszę nie zwlekać i natychmiast zgłosić sprawę policji, a potem kurii.
DL
~Dorota Liszkowicz
22 stycznia 2020, 09:59
Ja myślę, że tak jak i żonaty diakon tak też i bezżenny kapłan i jeden i drugi może mieć skłonność do głoszenia kazań oderwanych od rzeczywistości. Ważne jest, żeby powiedzieć takiemu diakonowi czy kapłanowi, nie krytykując jednocześnie. Dobrego dnia!
KA
~Kapitan Arianator
22 stycznia 2020, 16:59
Absolutnie nie chcę generalizowac. Po prostu wydaje mi się, że łatwiej zonatemu człowiekowi zrozumieć problemy jakie dzieją się w małżeństwie, ale to absolutnie nie oznacza, że tylko zonaci mogą być dobrymi kaznodziejami. Tak jak ogólnie łatwiej osobie młodej rozmawiać z młodzieżą niż osobie w podeszłym wieku, ale wcale nie oznacza, że żadna osoba starsza nie będzie w stanie zrozumieć młodego.
DL
~Dorota Liszkowicz
23 stycznia 2020, 08:46
Dzień dobry. Ja nie neguję. Chcę zrozumieć czego małżeństwa oczekują od kapłaństwa. Czy tylko zrozumienia ich uczuć i emocji związanych relacją małżeńską i wychowywaniem dzieci? Czy pragną uczyć się MIŁOŚCI JEZUSA, która uwalnia od kręcenia się wokół swoich rodzinnych problemów. Kiedy zmarł mój młody mąż ja nie szukałam W kapłanie zrozumienia mnie i tego co przeżywam ale sensu w tym doświadczeniu. Jezus otworzył mi oczy, że śmierć męża to nie koniec świata i moje życie ma sens bo jestem dzieckiem Boga i On się o mnie troszczy zawsze. A śmierć to nie powód do histerii. Teraz służę Bogu i ludziom jako poślubiona Jezusowi.
DL
~Dorota Liszkowicz
23 stycznia 2020, 09:18
Kontynuując moją odpowiedź chcę się podzielić jak żalił się mój klient z Moskwy. Zdarzyło się tak, że spadł z drabiny i złamał nogę. Z taką nogą w gipsie spotkał się z kapłanem prawosławnym żonatymi. Ten kapłan pyta: Za co cię Bóg tak pokarał? Jego zabolały te słowa. Jezus przez moje świadectwo pomógł mu uwolnić ten żal i zrozumieć, że Bóg nie zrzuca ludzi z drabin i nie kara ale podnosi. Żonaty kapłan tutaj się nie sprawdził, ale wdowa bezdzietna pomogła. Dla Boga NIC nie jest oczywiste. Życzę PIĘKNEGO dnia!
DL
~Dorota Liszkowicz
19 stycznia 2020, 09:57
Szczęść Boże, Jestem młodą, bezdzietną wdową poślubioną Jezusowi. Rozważam to co Ojciec pisze o frustracji i żalu i zastanawia mnie jak to odnieść do zakonników. Bo przecież zakonnik to też człowiek i dokładnie tak samo przeżywa swoje frustracje i żale jak kapłan diecezjalny i inni wierni. Dlaczego zakonnik nie ma problemu z brakiem seksu? Podkreślam, że nie jestem przeciw żonatymi kapłanom. Nie mam z tym żadnego problemu.
EK
~Edyta Kowalska
19 stycznia 2020, 09:55
https://podcast.akademiaszczesliwegozycia.pl/ Bardzo polecam. Tu można dowiedzieć się, jak radzić sobie z frustracją i innymi trudnymi uczuciami, a także o tym, że uczucia służą nam tylko do identyfikacji naszych potrzeb, tych zaspokojonych i niezaspokojonych. Te wykłady są genialne. Prowadzi je o. Mieczysław Łusiak SJ. Mnie osobiście uzdrawiają. Polecam każdemu.
TP
The Psychologus
19 stycznia 2020, 08:45
Jezus nie miał żony a też był człowiekiem, można? Można
RL
~Remigiusz Lewski
19 stycznia 2020, 21:23
No, jakby Ci to powiedzieć, nie był tylko człowiekiem...
TP
The Psychologus
20 stycznia 2020, 21:56
No, jakby Ci to powiedzieć, znaczy według Pana toku myślenia to nie cierpiał również na krzyżu?
DL
~Dorota Liszkowicz
21 stycznia 2020, 20:07
Jezus ma dwie natury. Jest Bogiem i też Człowiekiem. W Nim jest wolność w sferze seksualnej i nie tylko, nie kieruje Nim pożądliwość i chęć posiadania. A ludźmi często kieruje pożądliwość i chęć posiadania. Nie są wolni w sferze seksualnej i nie tylko. Pozdrawiam serdecznie.
TT
~Taki tam komentator
21 stycznia 2020, 23:01
W sferze seksualnej są wolni ludzie zintegrowani seksualnie i dojrzali w sferze emocjonalno społecznej.