Silna a umartwiona wola

(fot. depositphotos.com)

Wspólny czas postu wydaje się już pieśnią przeszłości. Czy sens nowoczesnego umartwienia zredukowany jest tylko do troski o zdrowie?

Żyjemy w czasach, w których wielu ludzi „katuje się” na siłowniach lub poddaje się nieludzkim dietom. Jakie wrażenie więc może na nich zrobić nakłanianie do postów i wyrzeczeń?

Przez wieki umartwienie kojarzyło się z niszczeniem zdrowia. Teraz z dbaniem o zdrowy tryb życia. Diet coraz więcej, maraton staje się modny, używki zastępuje się wysiłkiem fizycznym… Natomiast wspólny czas postu wydaje się już pieśnią przeszłości. Czy sens nowoczesnego umartwienia zredukowany jest tylko do troski o zdrowie?

Dbaniem o tężyznę fizyczną było propagowane w różnych agresywnych systemach. Zbiorowa gimnastyka okraszała wiece partyjne. To zostało skompromitowane. Dbałości o tężyznę ciała towarzyszyło również wzmacnianie woli. A ta miała służyć do naginania woli innych narodów, klas społecznych, przeciwników. Hekatomba wojny skompromitowała również mit silnej woli panującej nad światem.

Dlatego niełatwo teraz przekonywać ludzi do umartwiania swojej woli, do rezygnowania z zachcianek, by skupić się na tym, co rzeczywiście ważne. Tym bardziej że wiara w ogólne szczęście płynące z coraz większej konsumpcji napędzającej gospodarkę jeszcze zupełnie nie przeminęła. Zatem jaki sens ma umartwianie ciała lub woli?

Ci, którzy wychowali się bez większej liczby rodzeństwa, nie musieli negocjować między braćmi i siostrami, gdy kształtował się ich sposób reagowania na rzeczywistość. Do tego pojawiła się w ich życiu duuuużo mniej oporna rzeczywistość wirtualna, dużo łatwiej podlegająca kształtowaniu przez ich wolę.

Może tacy ludzie (a tacy jesteśmy) potrzebują bardziej umartwienia woli? I nie chodzi tu o silną wolę, ale o solidarność. Niektórzy święci przyznawali, że największym umartwieniem dla nich było życie wspólnotowe. Czemu? Bo musieli się liczyć z innymi. Prawdziwe umartwienie woli, to liczenie się z wolą tych, którzy są blisko.

Wiem, że na co dzień wielu z nas podlega szefom. I nieraz mamy dość podporządkowywania się. Ale też wielu z nas tak czy inaczej komuś rozkazuje, decyduje o tym, jak i czym się zajmują. Naginamy ich wolę do naszej. Może warto umartwiać naszą wolę w tym aspekcie? Poćwiczyć ją trochę, by decyzje nie opierały się na kompleksach, na rozbuchanych emocjach, na zazdrości. Jak?

Papież Franciszek ostatnio napisał: „[spory] rozwiązuje się na wyższym poziomie, zachowującym w sobie cenną konstruktywność dwóch odmiennych biegunów” (QA 104). Potrzeba umartwionej woli, by szukać trzeciej, wyższej drogi, gdy inni nakłaniają cię do ich skrajności.

Umartwienie wielkopostne: spróbuj pogodzić zwaśnionych. Może ci się nie uda, ale cierpliwość wobec obu stron przećwiczy twoją wolę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Silna a umartwiona wola
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.