Śledzie pójdą w ruch?

(fot. Glass.Mouse / flickr.com / CC BY 2.0)

Była pierwsza połowa roku 381. W Konstantynopolu toczył się, zwołany przez cesarza Teodozjusza I, sobór. Było to drugie takie zgromadzenie w dziejach Kościoła powszechnego. Jak podają historycy, wzięło w nim udział około 190 biskupów. Nie było papieża ani legatów. Rozstrzygano ważny, choć bardzo trudny, problem teologiczny dotyczący Ducha Świętego. To w wyniku tego soboru w wypowiadanym dzisiaj wspólnie przez uczestników każdej niedzielnej Mszy św. wyznaniu wiary znalazły się słowa opisujące Ducha Świętego jako: "Pana i Ożywiciela, który od Ojca pochodzi, który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę, który mówił przez proroków".

Jednak - jak podają przekazy sprzed 1633 lat - gorące, a nawet zażarte dyskusje toczyły się nie tylko na soborowej sali obrad i toczyli je nie tylko soborowi ojcowie, lecz nawet przekupki na miejscowym targu rybnym. Niektórzy współcześni znawcy zagadnienia są przekonani, że koronnym argumentem, który sprawił, że wyznajemy dziś prawdę wiary w takim, a nie innym kształcie, były nadgniłe śledzie, którymi przekupki obrzuciły zwolenników heretyckiej tezy. Trudno po tylu latach sprawdzić, w jakim stopniu mają rację. Jednak jest w tej opowieści ważny przekaz. Przekaz pokazujący Kościół jako wspólnotę, w której nie tylko jakaś wąska grupa, jakaś wyalienowana "góra", w cichości gabinetów czy sal konferencyjnych podejmuje fundamentalne i istotne dla kształtu wiary (zarówno dla ortodoksji, jak i ortopraksji) decyzje.

Dwa lata temu na łamach "Więzi" ks. Rafał Dudała, przypominając wysoką temperaturę okołosoborowych sporów w przeszłości, napisał: "Choć dzisiejsze spory teologiczne angażują co najwyżej akademików, niepoprawność poglądów wiąże się wyłącznie z sankcją kościelną, a kontrowersje wokół rozumienia prawd wiary zastąpiono moralizatorstwem - to jednak dyskusja trwa". Obserwacja tego, co się dzieje wokół obrad III Nadzwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów (nie tylko, a nawet nie przede wszystkim w Polsce) pokazuje, że także dzisiaj, w XXI wieku, o istotnych dla wszystkich wierzących katolików sprawach dyskutuje się szeroko i gorąco również poza synodalną aulą, nie tylko wśród akademików. Głos zabierają także ci, którzy się z Kościołem rzymskokatolickim nie identyfikują. Moim zdaniem nie ma w tym niczego złego. Tak ogromne, wykraczające poza katolicką wspólnotę zainteresowanie pokazuje, że wiara Kościoła nadal ma ogromny wpływ na to, jak żyje współczesny świat. To, jak wierzą katolicy, ma dla świata znaczenie.

W ciągu minionego tygodnia kilka razy usłyszałem pytania zaniepokojonych wiernych, czy rozgłos, jaki towarzyszy obradom synodalnym, nie jest dla Kościoła zagrożeniem. Czy nie ma tu zbyt wielkiej presji "świata", która mogłaby doprowadzić do odejścia od Ewangelii i zafałszowania nauczania Kościoła? Czy rozpalone do czerwoności dyskusje wśród samych katolików nie zaszkodzą jedności wierzących, o którą modlił się przecież sam Jezus Chrystus?

DEON.PL POLECA

Myślę, że nie ma zagrożenia. Chociaż istnieje niebezpieczeństwo sprowadzenia części toczącego się wewnątrz Kościoła bardzo ważnego dialogu do poziomu pyskówki.

To oczywiste, że większą uwagę przykuwać będą, zwłaszcza w mediach, działający na obrzeżach harcownicy, niż ci, którzy zabierają głos w sposób pozbawiony wykrzykników i przesadnych emocji. Pojawią się też zapewne próby przedłożenia niesatysfakcjonującego nikogo kompromisu nad dochodzenie w świetle Ewangelii do trudnej i dla wielu niewygodnej prawdy. Nie braknie takich, którzy synodalne spotkanie potraktują w kategorii meczu piłkarskiego i chętnie spojrzą na niego tak, jak jedna z gazet na wynik meczu Polska-Szkocja: "Remis jak zwycięstwo".

Synod jednak to nie sportowa rozgrywka. To również nie wojna ani nawet nie bitwa. Racja nie leży po stronie tych, którzy głośniej krzyczą czy celniej rzucają nadgniłymi rybami. Chodzi o dobro milionów ludzi na świecie. Nie tylko w wymiarze doczesnym, ale także, a raczej przede wszystkim, w perspektywie życia wiecznego. Warto o tym sobie przypomnieć zanim śledzie pójdą w ruch.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Śledzie pójdą w ruch?
Komentarze (9)
MR
Maciej Roszkowski
17 października 2014, 12:17
A może niektórym synodalnym modernistom przydały by się takie śledzie?
Maria Łada
16 października 2014, 20:42
My jesteśmy gdzieś pomiędzy zaciszem gabinetów a przekupkami z nadgniłymi sledziami, prawda? Czy ksiądz nas widzi jako śledzie? Mam nadzieję, że nie. Bo pojawiają się w tym tekście zaciszne gabinety, sledzie i ludzie niezwiązani z Kościołem... Ja myślę, że pomiędzy poziomem rynsztoka i zacisznych gabinetów nie ma dużej różnicy, skoro jakiś kardynał powiedział : 'Z gnoju nic się nie urodzi". Ja siedzę sobie w domu i słucham prawosławnych hymnów. One myją moją duszę z bólu, jaki codziennie spada na mnie, gdy czytam te komentarze i artykuły, i kiedy widzę że ludzie nie wierzą w Boga, tylko w Tradycję. Kontemplowanie ikony i muzyka carkiewna są moim domem i ochroną przed tą nienawiścią, która jest w kościele. Jezus wszystko dla nas poświęcił a nikt Go nie słucha. A co dopiero będzie jak wprowadzą tą Komunię dla rozwodników? Ja jestem za ale polski kościól się chyba podzieli. Jak czytam te komentarze to już widzę coś w rodzaju lefebrystów z tymi śledziami w rękach. Ja nie będę po nich płakała. [url]http://www.abba.blog.deon.pl[/url]
A
apopleksja
16 października 2014, 20:25
A ja jednak jestem zdania,że od czasu do czasu człowiekowi nie zaszkodzi,jak oberwie cuchnącym śledziem ,najlepiej znienacka i solidnie.Zatrzymać się wtedy można...obudzić...otrząsnąć...pod pretekstem wycierania się przemysleć to i owo...uslyszeć co mówią inni...przypomnieć sobie ,co się "zapomniało"...dostrzec,co jest prawdziwym dobrem,a co ma tylko płaszczyk ładny,jest "dobre" na dziś, a jutro zamieni się w śmiertelną pułapkę...tylko pokory trzeba.Duchu Święty przyjdz!
jazmig jazmig
16 października 2014, 17:29
Synod jednak to nie sportowa rozgrywka. To również nie wojna ani nawet nie bitwa. Racja nie leży po stronie tych, którzy głośniej krzyczą czy celniej rzucają nadgniłymi rybami. Chodzi o dobro milionów ludzi na świecie. Racja leży po stronie tych, którzy redagują podsumowania i teksty końcowe, a już ogromna część biskupów stawia zarzuty pierwszemu podsumowaniu, że pisząc krótko, zawiera kłamstwa. Jeżeli autor zna histoię Vaticanum II, to wie, że sprawnie działająca mniejszość może doprowadzić do uchwalenia rzeczy, których biskupi nie chcieli. Potrafi także utrącić inicjatywy, które popierała większość biskupów. Obecne problemy KK to skutki tego rodzaju praktyk podczas Vaticanum II, a na bieżącym synodzie widać stosowanie podobnych rzeczy.
Maria Łada
16 października 2014, 20:32
Ale przecież Ciebie tam nie było! Byłeś wśród biskupów na tamtym Soborze? Wkurzają mnie ludzie, którzy uważają się za mądrych a czerpią bezrefleksyjnie wiedzę z trzeciej ręki. Twoja wypowiedz to straszne spłaszczenie, właściwie takie podejście trochę kabotyńskie. Trzeba mieć wiarę w moc Ducha Świętego, który kieruje Kościołem, a nie z wypiekami na twarzy tropić spiski biskupów. Kościól to nie polityka, trzeba więcej pokory.
MF
Michał Faflik
16 października 2014, 22:39
Powiem ci więcej: imć "jazmig" był nawet tam gdzie oko nie widziało i ucho nie słyszało a widział rzeczy, które się fizjologom nie śniły :D  11 przykazanie internauty - forumowicza : "Nie karmić troli!"
I
IC
15 października 2014, 22:06
Choć jest prawdą, że «To w wyniku tego soboru w (...) wyznaniu wiary znalazły się słowa opisujące Ducha Świętego jako: "Pana i Ożywiciela, który od Ojca pochodzi, który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę, który mówił przez proroków"», to nie jest prawdą stwierdzenie, które wziąłem w nawias, że w takiej formie są one wypowiadane dzisiaj wspólnie przez uczestników każdej niedzielnej Mszy św. 
C
chordad
15 października 2014, 21:54
w mojej parafii w wyznaniu wiary mówi się "który od Ojca _i_Syna_ pochodzi", a nie tylko "od Ojca"... czy należymy z Autorem do różnych Kościołów???
MF
Michał Faflik
16 października 2014, 22:36
Ks. Artur napisał to co postanowiono na tym soborze, a stwierdzono, że pochodzi od Ojca. Stwierdzeniem, że również od Syna zajęto się dopiero w Lyonie w 1274. Prawosławni do tej pory się z tym nie zgadzają, a ponoć są przypadki eucharystii, kiedy sam Ojciec Święty przemilcza "od Syna". Więc nie gorsz się i wymądrzaj nad księdzem, tylko spróbuj się dowiedzieć więcej. Wystarczy wpisać 'filioque' w wyszukiwarkę i masz!