Słowa papieża, które budziły oburzenie, nie były przesadne

(fot. shutterstock.com)

Coraz wyraźniej widać, że wywołujące oburzenie wielu katolików na całym świecie ostre słowa wielokrotnie kierowane przez papieża Franciszka pod adresem hierarchów niejednokrotnie miały uzasadnienie i wcale nie były przesadne.

W czerwcu br. Franciszek przyjął rezygnacje kilku chilijskich biskupów, w związku ze skandalem pedofilskim, jaki nabrał ogromnego rozgłosu przy okazji tegorocznej wizyty Papieża w tym kraju. Szokujące jest to, że co prawda funkcje stracili tylko niektórzy pasterze chilijskiego Kościoła, ale rezygnacje złożyli wszyscy. Jak podawały komunikaty, nastąpiło to "w związku z niewłaściwą odpowiedzią tamtejszego episkopatu na nadużycia seksualne niektórych duchownych w tym kraju".

W pierwszych dniach lipca arcybiskup Adelajdy i były przewodniczący Konferencji Episkopatu Australii Philip Wilson został skazany przez tamtejszy sąd za to, że w latach 70. zatajał przypadki seksualnego wykorzystywania dziecka przez innego księdza. Otrzymał maksymalny wymiar kary, a sędzia Robert Stone z Newcastle w Nowej Południowej Walii zwrócił uwagę, że hierarcha "nie okazał skruchy ani żalu". Kilkanaście dni później premier Australii Malcolm Turnbull zwrócił się do papieża Franciszka o oficjalne zdymisjonowanie arcybiskupa Wilsona.

DEON.PL POLECA

Pod koniec lipca Papież przyjął rezygnację z członkostwa w Kolegium Kardynalskim złożoną przez kard. Theodora McCarricka, emerytowanego arcybiskupa Waszyngtonu. Liczący 87 lat purpurat oskarżony jest o molestowanie nieletnich chłopców, a także wykorzystywanie kleryków. Franciszek zawiesił go we wszelkiej działalności publicznej, nakładając jednocześnie obowiązek przebywania w miejscu, które zostanie mu wyznaczone oraz prowadzenia życia modlitwy i pokuty, aż do zakończenia procesu kanonicznego.

Zaledwie trzy dni przez rozpoczęciem tegorocznego IX Światowego Spotkania Rodzin w Dublinie (inauguracja nastąpi 21 sierpnia) swój udział odwołał arcybiskup Waszyngtonu kard. Donald Wuerl. Miał wygłosić referat na temat "Pomyślność rodziny decydująca dla przyszłości świata", jednak stał się obiektem publicznej krytyki po opublikowanym kilka dni temu raporcie na temat przypadków wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych i tuszowania tego faktu w diecezjach stanu Pensylwania. Co ciekawe, 6 sierpnia to właśnie kard. Wuerl zaproponował, by konferencja episkopatu USA stworzyła krajowy zespół ds. przyjmowania i rozpatrywania oskarżeń i plotek nt. niewłaściwych zachowań seksualnych należących do niej biskupów. Postulował rozszerzenie na biskupów zasad amerykańskiej Karty Ochrony Dzieci i Młodzieży.

Opublikowany 14 sierpnia raport wielkiej ławy przysięgłych Pensylwanii ujawnił, że tylko w sześciu amerykańskich diecezjach 301 księży katolickich dopuściło się w ciągu 70 lat nadużyć seksualnych na ponad tysiącu dzieci. Dokument wymienia najważniejsze braki i zaniedbania władz kościelnych w obliczu tego zjawiska. Mówi m. in. o eufemizmach i określeniach zastępczych, braku rzetelnych śledztw, ochronie duchownych kosztem ofiar, ukrywaniu prawdziwych powodów przenoszenia z parafii do parafii, unikaniu stosowania kościelnych kar wobec księży ewidentnie winnych nadużyć.

To tylko kilka drastycznych wydarzeń z ostatnich kilkudziesięciu dniu. Kolejne odsłony przerażającej sprawy nadużyć seksualnych duchownych katolickich wobec małoletnich coraz wyraźniej pokazują, że w Kościele powszechnym dojrzewa do głębokich analiz i poważnych decyzji jeszcze jeden bardzo trudny problem. Chodzi o pasterzy. O to, dlaczego tak licznie w różnych zakątkach świata nie potrafią sprostać wyzwaniom, wobec których stają. Chilijscy biskupi w opublikowanym na początku sierpnia liście napisali: "Jako pasterze w obliczu nadużyć seksualnych zawiedliśmy. Nie potrafiliśmy słuchać, uwierzyć i towarzyszyć ofiarom straszliwych grzechów i niesprawiedliwości popełnionych przez księży i zakonników".

Sprawa nadużyć seksualnych duchownych szczególnie jaskrawo pokazuje problem, który ma wymiar szerszy i głębszy. Coraz wyraźniej widać, że wywołujące oburzenie wielu katolików na całym świecie ostre słowa wielokrotnie kierowane przez papieża Franciszka pod adresem hierarchów niejednokrotnie miały uzasadnienie i wcale nie były przesadne. To smutne, bolesne, ale prawdziwe. Wszyscy w Kościele jesteśmy grzesznikami. Papież raz po raz przypomina, że on również.

Problemem nie jest fakt, że ktoś popełnia grzechy. Chodzi o to, jak się na zło reaguje. Czy ważniejsze jest odrzucenie go i naprawienie szkód, czy też ukrycie, zatuszowanie dla zachowania jak najlepszego wizerunku. Nie tylko własnego. Także wizerunku Kościoła.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Słowa papieża, które budziły oburzenie, nie były przesadne
Komentarze (10)
Oriana Bianka
21 sierpnia 2018, 10:07
Trudno będzie papieżowi Franciszkowi uporać sie z tymi odrażajacymi i przestępczymi czynami księży i biskupów, bo kolejni hierarchowie okazują się winni ukrywania pedofilskich czynów, bądź też sami hierarchowie są oskarżeni o pedofilię bądź o wykorzystywanie seksualne dorosłych - kleryków. Kardynał Theodore McCarrick, który miał być twarzą odnowy Kościoła katolickiego w USA , został ostatnio oskarżony o molestowanie seksualne nieletniego.  Przestępstwa seksualne kleru nie dotyczą tylko USA, ale ujawniono wielkie skandale w Chile, Australii, Francji i wielu krajach. W Polsce nikt jeszcze tak wnikliwie się tym nie zajął. Nasi hierarchowie tez bronili przestepców seksualnych, np. abp Jędraszewski był zaangażowany w obronę abp Paetza.  Gwałty i przemoc seksualna wobec nieletnich i podległych dorosłych to nie jest zwykłe złamanie VI przykazania, to jest odrażajace przestępstwo. Wymaga to zmiany mentalnosci hierarchów kościelnych i zmian w prawie kanonicznym.
SK
Sofia Kowalik
21 sierpnia 2018, 16:16
Do tego słowa Michalika potwierdziły, że puszka Pandory u nas jeszcze nie została otwarta. 
OL
olbracht lach
20 sierpnia 2018, 21:54
Słowa "papieża" Bergoglio budziły oburzenie, gdyż jest on hipokrytą, mocnym w rzucaniu mocnych słów, podczas gdy gorzej z czynami - by jako przykład podać chociażby ostentacyjny brak reakcji na finansowe i seksualne skandale wokół jego najbliższego współpracownika, niejakiego Maradiagi z Hondurasu.
KP
Krzysztof Pierzchała
20 sierpnia 2018, 12:02
W historii Kościoła nie brakowało drani. Nigdy jednak przedtem potrząśnięcie grzesznikami nie skrywało w sobie ukrytego dążenia do zmiany doktryny Kościoła, a wręcz przeciwnie doktrynę tę umacniało. O to bowiem w istocie chodzi, a całe to zamieszanie pozwala na zamknięcie ust oponentom.
LL
lomen lomen
20 sierpnia 2018, 16:29
Zgadzam się z Tobą w całej pełni. Praca nad tym aby powiedzieć "Kościoł be" a zwłaszcza przebrzydłe duchowieństwo i tylko w "papieżu Franciszku" nadzieja, trwa w całej pełni. Ale czy brane jest pod uwagę to, że tenże "papież Franciszek" wprowadza na całego herezję, której skutkiem będzie akceptacja tego co teraz piętnuje? A dlaczego tak jest? To proste, choć prostota dzisiaj nie w modzie: rezygnacja Benedykta XVI była wymuszona a całe konklawe nieprawomocne. I nawet w tej nieprawomocności było złamanie reguł wyboru określonych w instrukcji o wyborze papieża opracowanych przez św. Jana Pawła II. To że mamy herezję to skutek tego, że uzurpator zasiada na Tronie Piotrowym. I dopóki on zasiada tam gdzie nie powinien herezja będzie się rozwijać i umacniać bo nieprawnie wybrany na Tron Piotrowy nie ma mandatu Jezusa Chrystusa czyli "naucza" bez asystencji Ducha Świętego. Stąd te nowości ale na pewno nie Ducha Świętego. A duchowieństwo, które powinno wrzeszczeć w niebogłosy, że jest odstępstwo, zwodzenie, milczy i się uśmiecha bo "papież tak ładnie mówi", "z ucuciem"... czyli teologia czułości w ramach teologii narracyjnej - oba terminy są autentyczne. Maciek Arczyński. Ps Jak to zacząłem pisać to mi sieć zrobiła przerwę konserwacyjną... He, he, he... ach te gremliny... Nie pierwszy raz zresztą...
Zbigniew Ściubak
20 sierpnia 2018, 10:51
A tak z praktycznego punktu widzenia, to popęd seksualny jest NATURALNĄ skłonnością człowieka. Sytuacja, w której człowiek nie może prowadzić życia seksualnego, jest dla człowieka sytuacją NIENATURALNĄ. Na pierwszym soborze w Nicei, gorącego lipca 325 roku, padła propozycja wprowadzenia celibatu dla kleru Kościoła Katolickiego. Z mową przeciw celibatowi wystąpił św. Pafnucy, mnich, następnie biskup. Obeznany na przykładzie własnej ascezy, argumentował, że stworzenie takiego powszechnego wymogu dla wszystkich księży może skutkować zbudzeniem skłonności i tendencji, o których strach myśleć. Na soborze w Nicei św. Pafnucy przekonał biskupów i propozycję sobór odrzucił. Na następnym już go zabrakło. Zapytajmy się praktycznie, gdyby ksiądz miał jadnak żonę, to czy jego naturalne potrzeby seksualne nie mogłyby być zaspokojone w "cywilizowany sposób"? A ta "dodatkowa para oczu" żony nie była by dodatkowym hamulcem dla "niepożądanych zachowań" męża? Celibat ma mnóstwo zalet, ale twierdzić, że nie ma wad i że nie mają one pewnych negatywnych konsekwencji to też, jak iść z zapartę.
20 sierpnia 2018, 11:31
Sądząc z twojej wypowiedzi, piętnowane przez papieża zachowania zdarzają się wyłącznie u celibatariuszy i są spowodowane usiłowaniem zachowania wstrzemięźliwości seksualnej. Sądzisz, że porządne ruch... wyleczy wszelkie zboczenia seksualne?
SK
Sofia Kowalik
21 sierpnia 2018, 16:17
Zboków nie ważne jakich nie da się racjonalnie zrozumieć. To jak choroba psychiczna na tle seksualnym. 
Zbigniew Ściubak
20 sierpnia 2018, 10:25
Sprawa jest kłopotliwa, bo pytanie jest takie, Czy to pojedycze "czarne owce" czy też te zachowania były SYSTEMOWO i Z ZASADY ukrywane i tuszowane przez instytucję Kościoła Katolickiego. W przypadku tej drugiej ewentualności powstaje następne pytanie: Jaki autorytet i sens ma nauczanie Kościoła Katolickiego odnośnie tego jak wierni powinni żyć, co jest dobre a co złe? KK wytworzył taką relację pomiędzy sobą a ludźmi, że KK jest od pouczania, karania, upominania i de facto rządzenia, ludzie są od posłuszeństwa, czucia się winnymi i słuchania. Ta relacja mogłaby działać w jednym przypadku: ten co jest na górze musiałby być (niemal) święty i co najmniej bez zarzutu. W przeciwnym wypadku ta relacja będzie nie do utrzymania.
MR
Maciej Roszkowski
20 sierpnia 2018, 20:01
Kościół nie" wytworzył sobie takie pozycji". To Chrystus powiedział - "idąc tedy nauczajcie wszystkie narody", potem było o spowiedzi, potem do Piotra na "tej skale zbuduje Kościół mój" Można znal;eźć jeszcze kilka innych cytatów tworzących pozycję Kościoła. A że pasterze i arcypasterze są grzeszni to przykrość, ale tacy jesteśmy. Wszyscy. I nic nie da poza bałaganem nie powstanie, gdy "wszystkie narody" zaczną nauczać Kościół. Ale każdy z  nas ma ma to wpływ. Co robimy w swoim otoczeniu? Gdy odmawiamy cnoty pokory i posłuszeństwa na swój sposób na pewnie mniejszą skalę zachowujemy się jak ci hierarchowie.