Słowa papieża sprzed 50 lat dziś okazały się prawdą

(fot. Riccardo Mion / unsplash.com)

Pięćdziesiąt lat po jej opublikowaniu encyklika Pawła VI Humanae vitae jawi się współczesnym ludziom w sposób zupełnie odmienny.

W 1968 r. była dokumentem śmiałym - a zatem kontrowersyjnym - zmierzającym w kierunku przeciwnym do klimatu czasów, a mianowicie rewolucji seksualnej, dla której urzeczywistnienia fundamentalne znaczenie miały bezpieczny środek antykoncepcyjny, a także możliwość aborcji. Były to również czasy, w których ekonomiści mówili o "bombie demograficznej", czyli o groźbie przeludnienia, jakie groziło krajom bogatym i mogło umniejszyć ich dobrobyt.

DEON.PL POLECA

Tak więc dwie potężne siły sprzymierzyły się przeciwko encyklice: ułuda szczęścia, które obiecywała rewolucja seksualna każdej istocie ludzkiej, i bogactwo, które miało być logiczną konsekwencją zmniejszenia liczby ludności na szeroką skalę.

Dziś, po pięćdziesięciu latach, patrzymy na sprawy w zupełnie inny sposób. Te dwie utopijne wizje urzeczywistniły się, jednak nie przyniosły spodziewanych rezultatów - ani szczęścia, ani bogactwa, lecz raczej nowe i dramatyczne problemy. O ile spadek liczby ludności w krajach rozwiniętych z trudem mierzy się z przybywaniem mas migrantów, koniecznych, ale zarazem dla wielu nie do zaakceptowania, to od medycznej kontroli narodzin rozpoczęła się inwazja nauki w dziedzinie prokreacji, z dwuznacznymi rezultatami, często niepokojącymi i groźnymi.

Obecnie, kiedy płacimy całą cenę za nagły i znaczny spadek liczby urodzeń, kiedy tak wiele kobiet po latach stosowania chemicznych środków antykoncepcyjnych nie jest w stanie począć dziecka, zdajemy sobie sprawę, że Kościół miał rację, że Paweł VI był prorokiem, proponując naturalną regulację urodzeń, co miało ocalić zdrowie kobiet, relację par i naturalny sposób prokreacji.

Dziś, kiedy dziewczęta, zafascynowane ekologią, uciekają się do naturalnych metod regulacji płodności, nie wiedząc nawet o istnieniu Humanae vitae, dziś, kiedy rządy starają się prowadzić politykę sprzyjającą narodzinom, powinniśmy na nowo, z innym spojrzeniem przeczytać encyklikę. I zamiast postrzegać ją jako wielką porażkę Kościoła w obliczu szerzącej się nowoczesności, możemy uznać jej profetyczną światłość w dostrzeganiu niebezpieczeństw kryjących się w tych zmianach i pogratulować sobie, my katolicy, że po raz kolejny Kościół nie wpadł w nęcącą pułapkę utopii dwudziestego wieku, lecz potrafił od razu zrozumieć ich ograniczenia i niebezpieczeństwa.

Jednak nielicznym to się udaje: wielu trudno jest jeszcze oderwać się od starego przeciwstawienia postępowców i konserwatystów, w ramach którego encyklika została ostro skrytykowana, i nie pojmują jej ducha krytycznego i innowacyjnej siły. Jeszcze teraz wydaje się, że nikt nie pamięta, iż po raz pierwszy papież zaakceptował regulację urodzeń i zachęcał lekarzy do poszukiwania jej naturalnych i skutecznych metod.

Bardzo ważne jest zatem, aby umieć spojrzeć na Humanae vitae nowymi oczami, oczami ludzi, którzy żyją w XXI w., świadomi już porażki wielu utopii i wielu teorii ekonomicznych, które były przedstawiane jako nieomylne. Tylko w ten sposób możemy mierzyć się z dzisiejszymi problemami rodziny, nową rolą kobiet i trudnymi relacjami między etyką a nauką, których korzenie znajdują się - choć pod pewnymi względami w sposób nieuświadomiony - w owym tekście z odległego 1968 r.

Lucetta Scaraffia - włoska publicystka, dziennikarka i teolożka. Publikuje na łamach Avvenire, Il Foglio, Corriere della Sera i L'Osservatore Romano

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Słowa papieża sprzed 50 lat dziś okazały się prawdą
Komentarze (9)
Oriana Bianka
6 sierpnia 2018, 18:58
“Bamboccioni” to duże dzieciaki. Tak we Włoszech nazywa się młodych ludzi w wieku około 30 lat i ponad, którzy ciągle żyją ze swoimi rodzicami i często na koszt rodziców. We Włoszech jest największy w Europie odsetek młodych dorosłych, którzy mieszkaja z rodzicami i nie potrafia się usamodzielnić, jest ich ponad 65%.  Aby założyć rodzinę trzeba miec pracę i zarobki, które pozwolą na utrzymanie rodziny. Bezrobocie wśród młodych Włochów i brak dobrze płatnej i stałej pracy nie pozwala im na usamodzielnienie się. Wielu młodych Włochów wyjeżdża w poszukiwaniu pracy za granicę. I co może wielu zdziwi - nawet do Polski. 
Oriana Bianka
6 sierpnia 2018, 19:01
P.S. Autorka jest Włoszka, dlatego odniosłam się do Włoch. 
6 sierpnia 2018, 13:47
Obecnie, kiedy płacimy całą cenę za nagły i znaczny spadek liczby urodzeń, kiedy tak wiele kobiet po latach stosowania chemicznych środków antykoncepcyjnych nie jest w stanie począć dziecka, zdajemy sobie sprawę, że Kościół miał rację, że Paweł VI był prorokiem, proponując naturalną regulację urodzeń, co miało ocalić zdrowie kobiet, relację par i naturalny sposób prokreacji. ---------------- Obawiam się, że to bardzo ryzykowne stwierdzenie niepodparte żadną nauką. Jedyne co zauważono, to że po odstawieniu doustnych tabletek antykoncepcyjnych jest dłuższy średnio o kilka miesięcy okres zajścia w ciążę w porównaniu do kobiet stosujących inne metody antykoncepcji. Nie ma także żadnych dowodów aby hormonalne środki antykoncepcyjne w sposób trwały pogarszały płodność kobiet czy miały negatywny wpływ na zdrowie. Doustne środki antykoncepcyjne są stosowane od ponad 50 lat, używają ich miliony kobiet, istnieje ogromny materiał badawczy, zajmują się tym poważne istytucje naukowe. Więc jaki jest sens rozpowszechniania takich nonsensów ?
SK
Sofia Kowalik
6 sierpnia 2018, 14:50
A co z bezpłodnością mężczyzn, którą powoduje np telefony noszone w kieszeniach? Lepiej nie będzie. ;)
Andrzej Ak
4 sierpnia 2018, 20:38
Kiedyś znalazłem pośród wywodów badaczy poprzednich cywilizacji, iż wszystkie one zanim osiągnęły poziom destrukcji przechodziły podobne procesy społeczne jak my. Chodzi o gloryfikację seksualności i rozrywki oraz ukierunkowanie wszystkiego ku własnym przyjemnościom. Nikt nie wie; co lub kto steruje takimi procesami pośród istot humanoidalnych na przestrzeni dziesiątkw tysięcy lat a może i dłużej. Niektórzy twierdzą, iż są to naturalne procesy rozpadu społeczeństw, inni iż jest to wpływ obcych, jeszcze inni we wszystkim upatrują wolę Boga. Być może wszystko powyższe jest prawdą. Dla uściślenia załączę wiarygodny materiał, po którym chyba większość uzna, iż daje wiele do myślenia. [url]https://www.youtube.com/watch?v=KCXPRh7ifec[/url]
MR
Maciej Roszkowski
5 sierpnia 2018, 11:27
Może więc życie społeczności ma charakter sinusoidy. Tr4udfności i zagrożenia powoduyją skupienie się na walce o przeżycie w nieprzyjaznym, ale racjonalnym i logicznie funkcjonującym otoczeniu. To narzuca racjonalność, logikę, współpracę, docenianie roli społeczności. A potem  nie potrafimy poradzić sobie z narastającym dobrobytem i więcej zagrożeń tworzymy niż rozwiązujemy. Strach pomyśleć w którym punkci krzywej się znajdujemy.  
Andrzej Ak
5 sierpnia 2018, 21:44
Z której strony byśmy nie spojrzeli to jesteśmy na ostatniej prostej. W latach 70 na jednej z konferencji międzynarodowych grupa badaczy próbek lodu arktycznego sprzed milionów lat wysnuła hipotezę iż stoimy przed kolejnym cyklicznym zlodowaceniem planety. Żadne nasze zabiegi nie zmienią tego cyklu. Sumerowie rozrysowali nawet schemat tego cyklu i wpływ ostatniej planety naszego układu słonecznego (Nibiru). Biblia wyraźnie podkreśla, iż nasz czas na Ziemi jest już policzony. Ludzie żyjący w zażyłości z Panem Bogiem otrzegają ludzkość iż już niewiele zostało nam czasu na życie w naszych ciałach. Pomimo tej wiedzy większość z nas żyje tak jak chce, nie przejmując się własnymi losami po śmierci swojego ciała. Nie interesują nas ubezpieczenia od utraty ciała, o które można zabiegać jedynie u Boga. Żyjemy bezmyślnie i bardzo nieodpowiedzialnie. Mimo upływu tylu tysiącleci ludzkość niewiele się nauczyła.
4 sierpnia 2018, 17:45
[url]https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/po-tym-zabojstwie-przestalem-wierzyc-w-boga-czy-to-ksieza-zabili-roberta-wojtowicza/z882hme[/url]
Zbigniew Ściubak
4 sierpnia 2018, 12:32
"Tak więc dwie potężne siły sprzymierzyły się przeciwko encyklice: ułuda szczęścia, które obiecywała rewolucja seksualna każdej istocie ludzkiej, i bogactwo, które miało być logiczną konsekwencją zmniejszenia liczby ludności na szeroką skalę." No to Kościół powinien być przeszczęśliwy, bo wszystkie badania wskazują na to, że ludzie coraz rzadziej wchodzą w interakcje seksualne. To zdumiewające ale realne zjawisko.