Śmierć Vincenta Lamberta - porażka człowieczeństwa

(fot. PAP/EPA/PHOTOPQR/L'UNION DE REIMS)

Śmierć Vincenta Lamberta jest poważnym ostrzeżeniem cywilizacyjnym. Pokazuje, do czego prowadzi dawanie komukolwiek prawa do decydowania o wartości życia konkretnego człowieka.

Czterdziestodwuletni Vincent Lambert nie żyje. Jego pogrzeb odbył się w sobotę, 13 lipca br. Vincent zmarł, ponieważ o zakończeniu jego życia zdecydowali inni ludzie. Nie, nie został skazany na karę śmierci za jakieś przestępstwo. Jedenaście lat temu miał poważny wypadek drogowy. Od tego czasu znajdował się w stanie minimalnej świadomości. Zajmujący się nim lekarze i część rodziny uznali, że nie należy dalej przedłużać jego życia. Po długiej prawniczej batalii, w której rodzice próbowali uratować jego życie, odłączono aparaturę, dzięki której otrzymywał pożywienie i był nawadniany. To nie pierwszy taki przypadek. Kilkanaście lat temu w Stanach Zjednoczonych w podobny sposób umarła Terry Schiavo.

W tego typu sprawach uwagę zwraca, zastanawia, ale też przeraża, nieskuteczność społecznej presji w ratowaniu życia ludzkiego. Nawet wtedy, gdy głosy i prośby w jego obronie dochodzą z całego świata. Można odnieść wrażenie, że prawnicy i lekarze stają się absolutnymi dysponentami czyjegoś życia. Czy społeczeństwo konkretnego kraju ma prawo im taką władzę przekazać? Tu nie chodzi o uznanie winy i wymierzenie kary. Tu chodzi o coś zupełnie innego. O kwestie elementarne. Podstawowe. W sytuacji Vincenta Lamberta może się znaleźć każdy, zupełnie bez własnej winy. Czy szansa na odzyskanie przytomności jest wystarczającym kryterium podejmowania decyzji o czyimś życiu lub śmierci?

"Niech Bóg Ojciec przyjmie w swe objęcia Vicenta Lamberta. Nie budujmy cywilizacji, w której eliminowane są osoby, których życie nie wydaje się nam dość godne, by dalej mogły żyć. Każde życie ma wartość, zawsze" - można było przeczytać na twitterowym profilu papieża Franciszka, gdy świat obiegła wiadomość o śmierci Francuza. Ten wpis wskazuje na jedno z najważniejszych pytań, z którym mierzy się obecnie ludzkość. Pytanie o wartość ludzkiego życia. Co o niej stanowi? Kogo warto karmić i poić, a komu można, a nawet trzeba odmówić tak podstawowych praw?

DEON.PL POLECA


W czerwcu ubiegłego roku Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski, odpowiadając na zapotrzebowanie zgłaszane przez pracujących w służbie zdrowia, wydał dokument "O terapii daremnej (uporczywej) chorych poddawanych intensywnej terapii". Stwierdzono w nim jednoznacznie, że rezygnacja z uporczywej terapii nie może oznaczać opuszczenia pacjenta w zakresie podstawowych form opieki (np. przeciwdziałania odleżynom, podawania środków analgetycznych i przeciwzapalnych) i podtrzymywania procesów życiowych (odżywiania, nawadniania, wentylacji, również w sposób sztuczny), "co stałoby się bezpośrednią przyczyną jego śmierci, a więc byłoby eutanazją pasywną". Wydawałoby się, że takie stanowisko jest oczywiste i zrozumiałe w skali całego globu, niezależnie od wyznawanej wiary. Jednak przypadek Vincenta Lamberta pokazuje, że wcale tak nie jest. Że wartość życia wszystkich ludzi nie jest taka sama. W społecznej świadomości zaczyna funkcjonować zasada, zgodnie z którą utrzymywanie przy życiu jednych ma sens, a życie drugich tego sensu ma być pozbawione.

Odpryski tego sposobu myślenia o człowieku można dostrzec też w innych sytuacjach. Również w Polsce. Ujawniła je m. in. głośna ostatnio dyskusja na temat wspierania bezdomnych. Pojawiły się w niej sugestie, że nie należy im dawać darmowych posiłków, lecz powinni je otrzymywać wyłącznie za jakąś wykonaną pracę. Pozornie takie spojrzenie jest zakorzenione w nauczaniu św. Pawła Apostoła. W rzeczywistości w jego tle znajduje się wartościowanie życia ludzkiego według jego użyteczności. Ten sposób myślenia nie jest niczym nowym. Warto jednak mieć świadomość, że gdy znajdował szeroki posłuch i społeczną akceptację, niejednokrotnie prowadził do wielkich tragedii i to na masową skalę.

Chrześcijanin, katolik wie, że źródłem wartości życia każdego człowieka jest Bóg, który go stworzył. Dotyczy to wszystkich etapów ludzkiej egzystencji. Nic dziwnego, że jeden z francuskich biskupów nazwał Vincenta Lamberta "męczennikiem współczesnego świata" i przestrzegł "jutro grozi nam, że wdrożymy tę samą procedurę wobec osób starych i z poważną niepełnosprawnością".

Trudno się nie zgodzić z opinią Papieskiej Akademii Życia, że śmierć Vincenta Lamberta jest porażką człowieczeństwa. Porażką, która dotyka nie tylko Francuzów, ale również grozi nam wszystkim. Za każdym razem, gdy uzurpujemy sobie prawo do decydowania o wartości czyjegoś życia, a w konsekwencji (choć możemy sobie z tego nie zdawać sprawy) również o jego prawie do dalszej egzystencji.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Śmierć Vincenta Lamberta - porażka człowieczeństwa
Komentarze (18)
F
fuma.temple
20 lipca 2019, 04:34
To świadectwo, które powiem każdemu, aby usłyszał. Byłem żonaty od czterech lat i piątego roku mojego małżeństwa, inna kobieta miała zaklęcie, aby zabrać mojego kochanka ode mnie, a mój mąż zostawił mnie i dzieci, a my cierpieli przez 2 lata, dopóki nie miałem na myśli stanowiska, na którym to mężczyzna Dr.WEALTHY pomógł komuś i postanowiłem dać mu próbę pomocy w zabraniu mojego kochanego Męża do domu i uwierz mi, po prostu wysyłam mu swoje zdjęcie i mojemu mężowi, a po 48 godzinach, jak mi powiedział, widziałem do domu wjechał samochód i oto był mój mąż, a on przyjechał do mnie i do dzieci i dlatego cieszę się, że każdy z was jest podobny do tego mężczyzny i ma swojego kochanka z powrotem do siebie. Email: wealthylovespell@gmail.com możesz również skontaktować się z nim lub whatsApp go onthis +2348105150446 dziękuję bardzo
JK
Jacek K
16 lipca 2019, 11:33
Chyba nie jest to wszysko tak oczywiste jak ksiądz to opisał. Nie chodzi tylko o problem czy można/należy za pomocą aparatury medycznej utrzymywać życie człowieka, który naturalnie dawno by już umarł i którego wyleczyć się nie da. Znam osobiście przypadki, kiedy to osoby w takim wegetatywnym stanie, blokowały możliwość użycia respiratora osobom np po wypadkach. To olbrzymi problem bowiem podtrzymując miesiącami i latami czyjeś życie w stanie wegetatywnym zabieramy możliwośc ratowania tą samą aparaturą kogoś innego. Mozliwości materialne medycyny są ograniczone i zawsze będzie istniał problem wyboru, kogo ratować. Problem ten bedzie narastał, gdyż coraz to nowsze zdobycze techniczne są coraz to droższe i coraz mniej dostępne dla wszyskich. Bardzo trudnych etycznie pytań jest wiele, dlatego dziwię się, że ksiądz tak łatwo na nie znajduje odpowiedź.
15 lipca 2019, 18:49
Dla mnie ta sprawa nie jest tak jednoznaczna! Najbliższa rodzina chciała odłączenia od aparatury a stan był wegetatywny bez nadziei.  "Pozwólcie mi odejść do domu mojego Ojca" JP II Myślę, ze sam Lambert nie chciałby tego rozgłosu i tej wegetacji na siłe. Niestety niektórzy na siłę szukają meczenników ;/
I
Ignacy
15 lipca 2019, 12:59
W Kościele rządzonym przez Bergoglio prawo do życia jest zagadnieniem marginalnym. Ekologia i pomoc bezdomnym to podstawa!
KW
Kornel Wolny
15 lipca 2019, 13:25
Naprawdę uważasz, że stan wegetatywny to życie? To nawet nie jest życie rośliny, która się rozwija i rozmnaża. To jest stan oczekiwania na śmierć, której z niewiadomych przyczyn odmawia się ciału niezdolnemu do samodzielnego istnienia.
15 lipca 2019, 18:51
Moim zdaniem przedłużanie stanu wegetatywnego tutaj na ziemi to grzech!! 
SK
Stanisław Kolis
16 lipca 2019, 08:02
A współżycie cielesne ( doodbytowanie) z drugim gejem to grzech czy nie? ''6 Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, 10 ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego.''
JK
Jan Kowalski
16 lipca 2019, 15:02
Slaby ten komentarz...
MR
Maciej Roszkowski
16 lipca 2019, 15:17
I zafiksowany stale na jednym temacie.
15 lipca 2019, 12:10
Przypadek Vincenta Lamberta różni się od tysięcy innych tego typu przypadów tylko tym, że doszło do rozłamu i walki prawnej wśród najbliższej rodziny oraz medialnego nagłośnienia sprawy. To są bardzo trudne i niemożliwe do rozwiązania przypadki, gdyż dzięki współczesnej medycynie granica między życiem i śmiercią stała się bardzo cienka, to nie jest stan zerojedynkowy. W pozostałych, poza Vincentem Lambertem, przypadkach, a w samej Francji chorych w tym stanie jest około 1500, po prostu dochodzi do jakiegoś uzgodnienia między lekarzami a rodziną i nikt nie krzyczy, że to "skazywanie na śmierć".
KW
Kornel Wolny
15 lipca 2019, 11:24
Załóżmy hipotetycznie, ze przypadek Vincenta ma miejsce ledwie sto lat temu, kiedy jeszcze nie istniały techniczne możliwości podtrzymywania życia wegetatywnego. Vincent zmarłby w przeciągu miesiąca i nikt, dosłownie nikt by z tego powodu nie czynił larum. Dziś medycyna poczyniła postępy, to niezaprzeczalny fakt, ale czy aż takie, aby z pełnym przekonaniem twierdzić, że w końcu wybudzi Vincenta? A nawet gdyby, kim byłby wtedy Vincent, jeśli nie zestarzałym wrakiem, który mógłby mieć pretensje, że nie pozwolono mu godnie umrzeć. W artykule wręcz razi manipulacja: „znajdował się w stanie minimalnej świadomości”. Otóż nie miał żadnej świadomości, poza pewnymi procesami życiowymi, które nic wspólnego z świadomością nie mają. Czy ktoś z nas świadomie nadaje rytm pracy serca? A może ktoś się zastanawia, które mięsnie nóg uruchomić (a jest ich tysiące), aby móc iść na spacer? Kolejna manipulacja: „Vincent zmarł, ponieważ o zakończeniu jego życia zdecydowali inni ludzie. Nie, nie został skazany na karę śmierci za jakieś przestępstwo”. Zapytam retorycznie: kto decydował o tym, aby sztucznie podtrzymywać życie Vincenta? Czy przypadkiem nie ci sami ludzie? A może to właśnie sztuczne, uporczywe podtrzymywanie życia, kiedy nie ma nadziei na wyzdrowienie, kiedy nie daje się komuś umrzeć z godnością – jest przestępstwem? Z moralnego punktu widzenia sprawa jest rzeczywiście kontrowersyjna, lecz póki nie istnieją realne szanse uzdrowić człowieka ze stanu wegetatywnego, skoro nie mamy cudownych możliwości wskrzeszać, tak radykalne opinie jak w artykule, są niedopuszczalnym nadużyciem.
MarzenaD Kowalska
15 lipca 2019, 09:57
Mnie dziwi zdziwienie tym, jak śp. Vincent Lambert został potraktowany- dehumanizacja całkowita. I tak ma szczęście, że ma kohcających rodziców, którzy z miłością pochowają zmarłego/zamordowanego syna. Bo mamy ateistyczne Czechy, gdzie ponad 80% zmarłych poddanych jest spaleniu, ale nie to jest problemem. Prawdziwym problemem jest już ok. 50% tych spaleń jest nieodbieranych przez rodziny, nie ma pogrzebu :( Trzeba za kard. R.Sarahem powtórzyć: [url]https://twitter.com/Card_R_Sarah/status/1149221168458674181?s=20[/url]
KW
Kornel Wolny
15 lipca 2019, 11:34
Zaiste, straszny to problem z tymi pięćdziesięcioma procentami. Przejdź się po cmentarzach i policz ile grobów jest totalnie zaniedbanych, sprawdź w ilu grobach na jedne zwłoki są nakładane drugie. Czegoś nie potrafię rozumieć – chcemy czcić prochy czy pamięć po zmarłych? Zastanów się, czy ważniejsze jest rozkładające się ciało, czy kultywowanie dobrego imienia zmarłego? Nawet jeśli się modlisz za zmarłych, to nie po to, aby prochy trafiły do nieba, a jego dusza.
MarzenaD Kowalska
15 lipca 2019, 12:03
A tak logicznie, od kiedy pamięć o zmarłych przeszkadza pamięci o prochach przeszkadza pogrzebowi i wszystkiemu , z czym to związane. Proszę poczytać, co potem dzieje się z tymi porzuconymi prochami, które należały do kogoś matek/ojców/braci/siostry itd. 
KW
Kornel Wolny
15 lipca 2019, 13:17
Naprawdę potrzebujesz prochów aby czcić bliskich zmarłych, bo bez nich nie potrafisz? Na wszelki wypadek zmilczę, co o takim podejściu myślę. A niby co się takie dzieje? Ktoś je bezcześci, a może używa za nawóz? Ja bym proponował nie tworzyć fałszywych mitów. Czechy to najbardziej zateizowany kraj w Europie, więc czemu się dziwić, że nie przywiązują wagi do pochówku, rytuału, który bardziej ma zaspokoić „ego” żywych, niż mieć jakiekolwiek znaczenie dla zmarłego. Bądźmy uczciwi, ta czasami szkaradna pomnikomnia na polskich cmentarzach, to bardziej przejaw pychy żywych niż kultywowanie pamięci o zmarłym.
15 lipca 2019, 18:43
Godne grzebanie zmarłych to obowiązek chrześcijański(we wszystkich obrządkach)!!  Dbanie o groby zmarłych jest jednym z przejawów wiary w zmartwychwstanie. 
KW
Kornel Wolny
15 lipca 2019, 19:31
Tak? Naprawdę? Przypomnę: do piątego wieku zwłoki biedoty wyrzucano na śmietnik, do XIII wieku groby były anonimowe, a do XVIII groby były zarezerwowane tylko dla bogatych.
15 lipca 2019, 20:03
Potwierdzam to co napisałem wyżej ;)