Synod - tryumf ortodoksji?

Marek Blaza SJ

Po zakończonym III Nadzwyczajnym Synodzie Biskupów zatytułowanym "Wyzwania duszpasterskie związane z rodziną w kontekście ewangelizacji" można odnieść wrażenie, że tak zwani liberałowie i wrogowie Kościoła katolickiego mają powody do rozczarowania, a tak zwani konserwatyści i prawdziwi katolicy powody do umiarkowanej radości.

Albowiem trzy punkty z dokumentu podsumowującego obrady tego synodu (Relatio Synodi) nie uzyskały aprobaty 2/3 głosujących Ojców synodalnych, przez co nie zostały przyjęte. I były to oczywiście te punkty, które stanowiły języczek u wagi zarówno mediów, jak i środowisk kościelnych różnych opcji, bo dotyczyły możliwości dopuszczania osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach do Komunii św. (punkty 52 i 53) oraz stosunku Kościoła katolickiego do osób i związków homoseksualnych (pkt 55). Ten ostatni punkt zresztą zdaje się być bardzo enigmatyczny w swoim przesłaniu.

W swojej refleksji chciałbym zatrzymać się nad tymi punktami dotyczącymi możliwości "rozluźnienia" dyscypliny co do przyjmowania Komunii św. dla rozwodników. Zanim jednak przejdę do treści tych punktów, trzeba koniecznie odnieść się do historii co najmniej ostatniego półwiecza. Należy zatem najpierw zwrócić uwagę na fakt, iż ów Synod był pierwszym tego typu poważnym gremium, które tematyce małżeństwa i rodziny poświęciło czas od momentu publikacji adhortacji apostolskiej Familiaris consortio św. Jana Pawła II "O zadaniach rodziny w świecie współczesnym" w listopadzie 1981 roku. Adhortacja ta była zresztą pokłosiem V Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów obradującego na temat "Rodzina podmiotem i przedmiotem misji" na przełomie września i października 1980 roku, czyli 34 lata temu (!). I tamte obrady, i sama adhortacja papieska jak na ówczesne czasy zawierała pewne rewolucyjne treści, które dla współczesnego katolika już tak rewolucyjnymi nie są.

Trzeba bowiem pamiętać, że jeszcze 50 lat temu z zasady rozwodników nie tylko nie dopuszczano do Komunii św., ale wręcz traktowano ich praktycznie jak wyłączonych z Kościoła. I nie chodzi tu jedynie o rozwodników, którzy żyli w nowych związkach, ale także o tych, którzy się rozwiedli i żyli samotnie albo żyli w tzw. "białym małżeństwie". Rozwód bowiem był traktowany jako zło samo w sobie. Co więcej, zgodnie z prawem kanonicznym obowiązującym do 1983 roku poważną przeszkodą do przyjęcia święceń kapłańskich było pochodzenie kandydata z nieprawego łoża (np. jeśli był synem samotnej matki). I ta nieprawidłowość w Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1917 roku była wymieniana na pierwszym miejscu (kan. 984, pkt 1).

W odniesieniu zaś do celów małżeństwa przez wieki nauczano w Kościele katolickim, iż pierwszorzędnym celem małżeństwa jest zrodzenie potomstwa. Jeszcze Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes Soboru Watykańskiego II z 1965 roku naucza, iż "to sam Bóg jest twórcą małżeństwa wyposażonego w różne dobra i cele; wszystkie one mają ogromne znaczenie dla przedłużenia rodzaju ludzkiego, rozwoju osobowego i życia wiecznego poszczególnych członków rodziny oraz dla godności, trwałości, pokoju i pomyślności samej rodziny i całego rodzaju ludzkiego. Instytucja małżeństwa i miłość małżeńska z natury są ukierunkowane na prokreację i wychowanie potomstwa, a to stanowi jakby ukoronowanie powołania małżonków" (nr 48).

Natomiast w adhortacji Familiaris consortio po raz pierwszy zrodzenie potomstwa nie zostało wymienione na pierwszym miejscu jako cel małżeństwa. Czytamy bowiem w tym dokumencie, iż "ostatni Synod [z 1980 roku] naświetlił cztery podstawowe zadania rodziny: 1) tworzenie wspólnoty osób, 2) służba życiu, 3) udział w rozwoju społeczeństwa, 4) uczestnictwo w życiu i posłannictwie Kościoła" (nr 17). Faktycznie bowiem, tworzenie wspólnota we współczesnym społeczeństwie staje się nadrzędnym celem małżeństwa. Przykładem mogą być małżeństwa zawierane przez osoby w podeszłym wieku (np. wdowca ze wdową).

Wreszcie najbardziej rewolucyjna na ówczesne czasy część w Familiaris consortio, która dziś właściwie traktowana jest przez wielu katolików jako oczywistość, to ta zatytułowana "Oddziaływanie duszpasterskie wobec niektórych sytuacji nieprawidłowych". Została ona umieszczona pod koniec tego dokumentu, co wskazuje, że nie stanowi ona najistotniejszego przesłania w refleksji na temat małżeństwa i rodziny.

I tak, wśród owych trudnych sytuacji papież umieścił takie, o których Kościół wcześniej się wypowiadał się z zasady jedynie negatywnie i potępiająco. To nie znaczy, że Jan Paweł II i Kościół katolicki nagle diametralnie zmienił stosunek do tych zjawisk albo że zmienił nauczanie Kościoła. Chodzi raczej o formę wypowiedzi, która daje wprost do zrozumienia, że Kościół katolicki chce pomóc tym ludziom, a nie po prostu wyrzucić ich ze społeczności wiernych. I tak, papież wśród tych trudnych wypadków wymienia małżeństwo na próbę, rzeczywiste wolne związki, katolików złączonych jedynie ślubem cywilnym, żyjących w separacji i rozwiedzionych, którzy nie zawarli nowych związków, a także rozwiedzionych, którzy takie związki zawarli (nry 80-84). (Zob. treść tych punktów w całości: www.opoka.org.pl/biblioteka).

W tym nauczaniu Jan Paweł II dokonuje pewnej gradacji. Na przykład w odniesieniu do katolików złączonym tylko ślubem cywilnym pisze, że "sytuacji tych ludzi nie można stawiać na równi z sytuacją tych, którzy współżyją bez żadnego związku, tu bowiem istnieje przynajmniej jakieś zobowiązanie do określonej i prawdopodobnie trwałej sytuacji życiowej, chociaż często decyzji tej nie jest obca perspektywa ewentualnego rozwodu" (nr 82). O osobie, która żyje w separacji lub jest po rozwodzie i nie zawarła nowego związku papież napisał: "W takim przypadku przykład jego wierności i chrześcijańskiej konsekwencji nabiera szczególnej wartości świadectwa wobec świata i Kościoła, który tym bardziej winien mu okazywać stałą miłość i pomoc, nie czyniąc żadnych trudności w dopuszczaniu do sakramentów" (nr 83).

Zgoła odmiennie Jan Paweł II pisze o rozwodnikach, którzy zawarli nowe związki i żyją w nich, traktując je jak małżeństwo: "Kościół na nowo potwierdza swoją praktykę, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawali ponowny związek małżeński. Nie mogą być dopuszczeni do komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzeczają tej więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia. Jest poza tym inny szczególny motyw duszpasterski: dopuszczenie ich do Eucharystii wprowadzałoby wiernych w błąd lub powodowałoby zamęt co do nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństwa" (nr 84). Z drugiej strony papież podkreśla, że osoby żyjące w takich związkach i które postanowiły żyć w pełnej wstrzemięźliwości seksualnej, mogą otrzymać rozgrzeszenie i przystąpić do Komunii św.: "Pojednanie w sakramencie pokuty - które otworzyłoby drogę do komunii eucharystycznej - może być dostępne jedynie dla tych, którzy żałując, że naruszyli znak Przymierza i wierności Chrystusowi, są szczerze gotowi na taką formę życia, która nie stoi w sprzeczności z nierozerwalnością małżeństwa" (nr 84).

Ponadto Jan Paweł II w tejże adhortacji zabrania duszpasterzom "dokonania na rzecz rozwiedzionych, zawierających nowe małżeństwo, jakiegokolwiek aktu kościelnego czy jakiejś ceremonii. Sprawiałoby to bowiem wrażenie obrzędu nowego, ważnego sakramentalnie ślubu, i w konsekwencji mogłoby wprowadzać w błąd co do nierozerwalności ważnie zawartego małżeństwa" (nr 84). Ten zakaz zdaje się w pierwszym rzędzie odnosić się do praktyki w Kościele prawosławnym, w którym sakrament małżeństwa trwa na wieki, a drugie i trzecie małżeństwo ma charakter sakramentalium. Z drugiej strony w Familiaris consortio pojawia się nauka o wieczności małżeństwa na wzór teologii prawosławnej, gdy papież pisze o małżeństwie na próbę: "Małżeństwo dwojga ochrzczonych jest realnym symbolem zjednoczenia Chrystusa z Kościołem, zjednoczenia nie czasowego, czy ‘na próbę’, ale wiernego na całą wieczność; pomiędzy dwojgiem ochrzczonych nie może więc istnieć inne małżeństwo, aniżeli nierozerwalne" (nr 80). Nie wiadomo do końca, czy było to niedopatrzenie, czy też było to zamierzone, że taki zapis o wieczności sakramentu małżeństwa pojawił się w tej adhortacji.

W każdym razie, podsumowując zapisy zawarte w Familiaris consortio, Kościół katolicki nie traktuje osób żyjących w nieuregulowanych związkach za odszczepieńców usuniętych z jego łona. Niektórzy z nich mogą przystępować do Komunii św. (np. rozwodnicy żyjący samotnie). Inni zaś przynależą do Kościoła, ale zostali zaliczeni do kasty pokutników. I tak długo do niej należeć będą, dopóki trwają w grzechu. Wśród nich będą tacy, którzy Komunię św. będą mogli otrzymać dopiero na łożu śmierci. Taka zresztą praktyka nie jest też obca Kościołowi prawosławnemu, w którym też za konkretne grzechy ciężkie można włączyć grzesznika do kasty pokutników na całe życie.

Jednak w prawosławiu, w którym małżeństwo trwa na wieki, a drugie i trzecie małżeństwo nie jest sakramentalne ani dla wdowca, ani dla rozwodnika, częstokroć powiązane jest z długotrwałą pokutą, ale jednak ograniczoną czasowo (np. trwającą kilka lat), po której takie osoby zostają dopuszczone do sakramentów, mimo że ich sytuacja życiowa nie uległa zmianie. I stąd na pewno nie jest to dziwne, że na III Nadzwyczajnym Synodzie Biskupów zadano pytanie, czy koniecznie ta pokuta musi być dożywotnia? Stąd niektórzy Ojcowie synodalni zadali wprost pytanie: "dlaczego takich osób nie można obecnie dopuścić do komunii sakramentalnej" (nr 53).

Część Ojców Synodu nie wykluczyła bowiem możliwości dopuszczania takich osób "do eucharystycznego stołu, w niektórych szczególnych sytuacjach, w bardzo szczególnych okolicznościach, w szczególności w przypadkach, które są nieodwracalne i związane z istnieniem zobowiązań moralnych wobec dzieci, które mogłyby być poddane niesprawiedliwym cierpieniom. Ewentualny dostęp do sakramentów powinien być poprzedzony pokutą pod nadzorem biskupa diecezjalnego. Sprawa powinna być nadal dyskutowana, biorąc pod uwagę różnicę między obiektywnym trwaniem w grzechu oraz okoliczności łagodzące" (nr 52).

Powyższa propozycja nie jest jedynie nawiązaniem do praktyki Kościoła prawosławnego. Ma ona też swoje źródła w starożytnej praktyce pokutnej, kiedy to od II wieku pozwalano na wieloletnią pokutę za grzechy, ale tylko raz w życiu. Ponieważ pokuta została wówczas nazwana "drugim chrztem", to musiała być jednorazowa, jak sam chrzest.  Kiedy więc wywodząca się od mnichów iro-szkockich praktyka wielokrotnej pokuty (obecnej w Kościele katolickim po dziś dzień), pojawia się na Kontynencie Europejskim w VI wieku, niektóre synody lokalne potępiają ją zdecydowanie i w całej rozciągłości.

Przykładem niech będzie orzeczenie Synodu w Toledo (589 r.): "Ponieważ słyszeliśmy, że w niektórych kościołach Hiszpanii nie czyni się pokuty według pierwotnych przepisów, lecz tak, że za każdym razem, ilekroć ktoś popełni grzech, prosi kapłana o wybaczenie, dlatego dla wytępienia tej bezecnej, ohydnej i aroganckiej nowości Synod postanawia, że pokuta powinna być sprawowana według pierwotnej formy kanonicznej", czyli tylko raz w życiu. Być może dziś, kiedy przystępujemy do spowiedzi wielokrotnie i otrzymujemy za każdym razem rozgrzeszenie, nie uświadamiamy sobie nawet, że czyniąc tak, przyzwalamy na dalsze grzeszenie (!). A wynika to przecież z nauki Ojców Synodu w Toledo.

Kiedy więc ktoś pod pozorem obrony wiary katolickiej gorszy się i potępia dyskusje, które prowadzili Ojcowie ostatniego Synodu na temat ewentualnego poszerzenia możliwości dopuszczania osób rozwiedzionych do Komunii, niech też przestanie w swej zuchwałości korzystać z wielokrotnej pokuty, bo tym samym pozwala sobie na ciągłe grzeszenie. Niech więc wróci do praktyki pierwszych wieków i odbędzie jedną porządną pokutę w życiu, najlepiej pod jego koniec. A do Komunii sobie przystąpi na łożu śmierci. I wtedy będzie najbardziej ortodoksyjnym ze wszystkich katolików.

Zmiana dyscypliny w Kościele zawsze niesie za sobą poważne konsekwencje. Wytyczne zawarte w Familiaris consortio z 1981 roku zdają się być jasne i klarowne. A jakakolwiek ich zmiana spowoduje, że trzeba będzie wiele rzeczy na nowo doprecyzować w szczegółach. Wreszcie potrzebne jest dobre rozeznanie i rozróżnienie tego, co należy w poruszanej kwestii do niezmiennego depozytu wiary (np. nierozerwalność małżeńska), a co stanowi jedynie zmienną dyscyplinę kościelną (np. dopuszczanie do Komunii św. osób żyjących w konkretnych, skomplikowanych sytuacjach życiowych).

Przykładem takiego rozeznawania jest sformułowanie zawarte w jednym z budzących kontrowersje punktów Relatio Synodi: "Niektórzy Ojcowie utrzymują, że osoby rozwiedzione żyjące w nowych związkach mogą owocnie przystąpić do komunii duchowej" (nr 53). Należy podkreślić, iż ani Jan Paweł II, ani później Benedykt XVI nie nauczali wprost o tym, że rozwodnicy mogą przystępować do Komunii duchowej.

O dobrach duchowych, z których takie osoby mogą korzystać, najobszerniej pisał Benedykt XVI w adhortacji apostolskiej Sacramentum caritatis z 2007 roku, poświęconej Eucharystii: "Osoby rozwiedzione, które zawarły ponowne związki, nadal — pomimo ich sytuacji — przynależą do Kościoła, który ze szczególną troską im towarzyszy w ich pragnieniu kultywowania, na tyle, na ile to jest możliwe, chrześcijańskiego stylu życia poprzez uczestnictwo we Mszy św., choć bez przyjmowania Komunii św., słuchanie słowa Bożego, adorację eucharystyczną, modlitwę, uczestnictwo w życiu wspólnotowym, szczerą rozmowę z kapłanem czy ojcem duchownym, oddawanie się czynnej miłości, dziełom pokuty oraz zaangażowaniu w wychowanie dzieci" (nr 29; por. Familiaris consortio nr 84).

Stąd wydaje się, że najpierw trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie, czy osoby rozwiedzione, żyjące w nowych związkach, mogą owocnie przystępować do Komunii duchowej. To jest pytanie, na które jak dotąd oficjalnie Kościół nie udzielił odpowiedzi. Dlatego słusznym zdaje się być postulat zawarty w kontrowersyjnym numerze 53 Relatio Synodi, aby "wyjaśnić specyfikę obu form [przyjmowania Komunii, tj. sakramentalnej i duchowej] i ich związku z teologią sakramentu małżeństwa". A na to potrzeba czasu, pogłębionej refleksji teologicznej, no i oczywiście żarliwej modlitwy połączonej z rozeznaniem duchowym.

W każdym razie na dzień dzisiejszy dla wielu katolików pozostaje paradoksem fakt, iż osoba stanu wolnego popełniająca regularnie grzechy nieczyste z wieloma przygodnymi partnerami albo korzystająca z usług prostytutek szybciej otrzyma rozgrzeszenie niż rozwodnik żyjący w nowym, stałym związku. Ludzie świeccy krzywo też patrzą na to, że kapłan po usunięciu ze stanu duchownego i zakonnik po ślubach wieczystych po zwolnieniu z nich może otrzymać dyspensę od celibatu i zawrzeć sakramentalny związek małżeński. Były Kapłan i zakonnik, który miał być w Kościele wzorem i świadectwem, od którego winno się było wymagać więcej, może w takiej sytuacji przystępować do Komunii nawet bez odbycia jakiejś publicznej, kilkuletniej pokuty.

Podsumowując zatem tę refleksję, trzeba najpierw podziękować Bogu za III Nadzwyczajny Synod Biskupów poświęcony rodzinie. Z pewnością dla Ojców synodu był to czas wielkiego zmagania duchowego i intelektualnego. Ale razem przeszli tę "wspólną drogę" (bo tyle znaczy tłumacząc z greki słowo synodos) nie dla tryumfu ortodoksji, jak chrześcijanie prawosławni nazywają I Niedzielę Wielkiego Postu, kiedy wyklina się różnej maści heretyków. Ojcowie Synodu przygotowali grunt ku temu, aby Kościół katolicki po ponad trzydziestu latach, po ogłoszeniu adhortacji apostolskiej Familiaris consortio wniósł w świat świeżą myśl inspirowaną Duchem Świętym, podkreślającą świętość małżeństwa i rodziny, ale i pomagającą tym, którym życie w małżeństwie i rodzinie się pokomplikowało przez grzech i słabość ludzką.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Synod - tryumf ortodoksji?
Komentarze (275)
PN
Przypadki nieodwracalne - jakie?
1 listopada 2014, 09:30
Cytat z Relacji z Synodu: "Część Ojców Synodu nie wykluczyła bowiem możliwości dopuszczania takich osób do eucharystycznego stołu, w niektórych szczególnych sytuacjach, w bardzo szczególnych okolicznościach, w szczególności w przypadkach, które są nieodwracalne i związane z istnieniem zobowiązań moralnych wobec dzieci, które mogłyby być poddane niesprawiedliwym cierpieniom. Ewentualny dostęp do sakramentów powinien być poprzedzony pokutą pod nadzorem biskupa diecezjalnego. Sprawa powinna być nadal dyskutowana, biorąc pod uwagę różnicę między obiektywnym trwaniem w grzechu oraz okoliczności łagodzące" (nr 52)". O co tu chodzi? Czy według kard. Kaspera i innych dopuszczających Komunię dla małzżonków łąmiących 6 i 9 Przykazanie Dekalogu i własną przysięgę nie są już do uratowania małżeństwa sakramentalne, gdy w drugim związku są dzieci? Czy dziecko w drugim niesakramentalnym związku jest przeszkodą do pojednania i powrotu do siebie sakramentalncyh małżonków? A przecież Bóg mówi: "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela"="Co Bóg złączył, dziecko niech nie rozdziela" (Mt 19,6)
P-
Papież - tryumf ortodoksji
30 października 2014, 23:49
Tych słów papieża nie usłyszysz w TVN24! "Diabeł nie jest mitem, trzeba z nim walczyć" Życie chrześcijańskie jest „walką” przeciwko diabłu, światu i namiętnościom ciała - powiedział Franciszek podczas porannej Mszy św. w Domu Świętej Marty. Komentując fragment z Listu świętego Pawła Apostoła do Efezjan (Ef 6,10-20) papież podkreślił, że diabeł istnieje, a my „musimy z nim walczyć” uzbroiwszy się w prawdę. Nawiązując do słów św. Pawła Ojciec Święty zaznaczył, że nasza walka nie jest przeciwstawianiem się czemuś niepozornemu, lecz jest toczona „przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom”, z diabłem i tymi, którzy do niego należą. Jednocześnie zauważył, że często dziś mówi się, że diabeł jest mitem, jedynie jakąś ideą zła. „Ależ diabeł istnieje i musimy z nim walczyć. Mówi o tym św. Paweł, a nie ja! Mówi o tym słowo Boże. Ale my nie jesteśmy nazbyt o tym przekonani” - stwierdził Franciszek. Papież wskazał, że do tej Bożej zbroi należy to, na co wskazuje Apostoł: „Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą”. Tak więc Bożą zbroją jest prawda. Zauważył, że diabeł jest kłamcą, ojcem kłamców, ojcem kłamstwa. Przypomniał słowa św. Paweł, że trzeba przepasać biodra prawdą i oblec pancerz, którym jest sprawiedliwość. Tak więc nie można być chrześcijaninem, jeśli nieustannie nie dążymy do bycia sprawiedliwymi. Ojciec Święty dodał, że w tym kontekście trzeba sobie postawić pytanie, czy naprawdę wierzymy w Boga, czy tylko częściowo, czy jestem na pół wierzącym i na pół zanurzonym w świecie. Podkreślił, że bez wiary nie można obronić Jezusowego zbawienia. Wskazał, że potrzebujemy tarczy wiary, bo diabeł nie atakuje nas kwiatami, ale „płonącymi strzałami”, żeby nas zabić. Franciszek wezwał zatem, by wziąć „hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże”. [url]http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,2422,papiez-diabel-istnieje-i-musimy-z-nim-walczyc.html[/url]
N5
Niewiasta 50+
30 października 2014, 22:04
Mam pytanie. Co Ojciec li Wy sądzicie o takiej sytuacji.  Facet lat  70  kawaler w świetle prawa kościelnego, który po 2 związkach cywilnych (obie "żony"  były rozwódkami) zawiera sakramentalny związek z wdową.  W czasie poprzednich związków  zdradzał swe "żony"  cywilne wielokrotnie.  Z drugą z tych cywilnych żon ma  dziecko (dziś to dziecko ma llat 45). Teraz właśnie zawarł trzeci związek. Kościelny z wdową. Czy to jest w porządku ? Co na to prawo kościelne? 
WP
Wykładnia prawa
1 listopada 2014, 09:51
Prawo mówi -tak. W końcu dziadek jest mężem :)
J
Jan
25 października 2014, 07:49
W Skarżysku Kamiennej odbędzie się uroczyste podniesienie do rangi Bazyliki Mniejszej Sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej. Jest to jednocześnie jubileusz 25-lecia istnienia skarżyskiej Ostrej Bramy. Eucharystii o godz. 11.00 przewodniczył będzie ks. kard. Gerharda Müllera, prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Transmisję z wydarzenia przeprowadzą Radio Maryja i TV Trwam. Początek o godz. 11.00. RIRM
G
gosc
24 października 2014, 16:47
Przebywający w Lublinie Prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerhard Müller zapytany o komentarz do ostatniego Synodu o rodzinie uspakaja, że o rewolucyjnych zmianach nie może być mowy. Nie ma rewolucji w Kościele  AGNIESZKA GIEROBA /FOTO GOŚĆ Abp Gerhard Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary - Rodzina to kobieta, mężczyzna i dziecko, i nic nie jest w stanie zmienić tego faktu. Kościół nie jest instytucją, w której panują zasady demokracji i można coś przegłosować. To daje gwarancję prawdy. Nie można także mówić o rewolucji w Kościele w powszechnym tego słowa znaczeniu. Jeśli już mamy używać tego słowa, to należy powiedzieć, że przeżyliśmy tylko jedną rewolucję, którą był Jezus Chrystus. Od tamtej pory żadnych rewolucji nie było i nie będzie. Kościół, który się zmienia, kieruje się Duchem Świętym. To On prowadzi nas w nowe czasy i pokazuje, jak mówić o Jezusie w zmieniającej się rzeczywistości. On też nieustannie podpowiada, by dbać o rodzinę, każdego z jej członków, a w szczególności tych najmłodszych i najsłabszych. Mam nadzieję, że tu w Polsce macie to głęboko wyryte w sercach. Bardzo byśmy chcieli, żeby na całym świecie, a zwłaszcza w Polsce, rodziło się coraz więcej dzieci wychowywanych w wierzących rodzinach, które są prawdziwymi świadkami Ewangelii - mówił podczas briefingu prasowego Prefekt Kongregacji Nauki Wiary arcybiskup Gerhard Müller.
R
RV
24 października 2014, 16:36
Czas powiedzieć: non possumus Tym, którzy nawołują do zrewidowania fundamentów naszej wiary i dostosowania ich do naszych czasów Kościół musi powiedzieć: Non possumus - nie możemy! – uważa ks. prof. Livio Melina, prezes Papieskiego Instytutu Jana Pawła II dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną. Uczestniczył on w prezentacji książki „La speranza della famiglia – nadzieja rodziny”, której autorem jest kard. Gerhard Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Na prezentacji wiele mówiono o ostatnim synodzie, bo książka ta miała być przyczynkiem do synodalnej debaty. Kard. Müller zauważył, że książką tą chciał zwrócić uwagę na centralny problem wiary, a raczej jej osłabienia. „Żyjemy w epoce sekularyzacji i niedowiarstwa, które osłabiły postrzeganie sakramentu” – powiedział szef watykańskiej kongregacji. Z kolei Costanza Miriano, która relacjonowała obrady synodu dla włoskiej telewizji RAI, wyraziła zdumienie faktem, że biskupi bardzo dużo mówili o miłosierdziu dla rozwodników, a bardzo mało o miłosierdziu dla ich dzieci, które są głównymi ofiarami rozwodu. Dodała również, że w swej dziennikarskiej pracy spotkała się z wieloma różnymi rodzinami. Dzięki temu mogła zobaczyć, jak wielki jest rozdźwięk między moralnością chrześcijańską i modelem rodziny, który opiera się na wzorcach zaczerpniętych z telewizji i prowadzi do wielkich rozczarowań. W takiej sytuacji potrzebna jest walka ze swoistym analfabetyzmem rodzin, które nie znają prawdziwej miłości. Tekst pochodzi ze strony http://pl.radiovaticana.va/news/2014/10/23/czas_powiedzie%C4%87:_non_possumus/pol-832685 strony Radia Watykańskiego 
P
pas
24 października 2014, 16:27
A gdzie komentarze w sprawie pornoedukacji dzieci i młodzięzy przez jezuitę znanego również z deonu Prusaka w CNK ? Jaka kara a może jezuici go nagrodzili?
E
Eilinel
24 października 2014, 12:31
Podziękuj abp. Gądeckiemu za obronę rodziny na Synodzie: http://citizengo.org/pl/12539-podziekowania
AJ
Arcybiskup Józef Wesołowski
24 października 2014, 11:08
A ja zawsze jak przeleciałem małolata to się wyspowiadałem i mszę odprawiłem i komunii dopełniłem. Tymczasem rozwodnik który ponownie małżeństwo zawarł ma zakaz dożywotni. I kto jest większym grzesznikiem????????
A
Andrzej
24 października 2014, 11:40
Bardzo jest mi smutno jak to czytam. Nie wiem czy to miało być śmieszne, czy dowcipne ? Jeżeli już, to jedno świństwo (grzech) nie usprawiedliwia drugiego ! Jeżeli sąsiad kradnie, to nie wolno Ci zabijać - to chyba proste ! ps. Nigdy nie myśl, że nie jesteś zdolny do ogromnego świństwa, bo diabeł nie śpi !
M
Magdalena
24 października 2014, 11:52
"...I kto jest większym grzesznikiem????????" …cynik.
K
Kefas
24 października 2014, 15:08
Oboje są grzesznikami.
24 października 2014, 09:03
To taki cytat pewnego swiętego:  Bez chmury nie spadnie deszcz, a bez czystego sumienia nie można podobać się Bogu.
O
owieczka_
24 października 2014, 07:02
Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. I tyle w temacie. A kard. Kasper zaproponował usankcjonowanie rozdzielenia małżonków nie przejmując się tym, że Bóg dalej wiernie trwa przy tym małżeństwie. Aha i jeszcze ta pokuta przyjmująca formę grzesznego, cudzołożnego pożycia. Takiej pokuty to każdy by chciał, może Ojciec się wypowie czy w historii Kościoła była kiedyś praktyka pokuty poprzez grzech. Ale nie przepraszam, taka pokuta to tylko dla cudzołożników, dla wiernych małżonków jest nią wzięcie krzyża samotności. Ot, przewrotna diabelska niesprawiedliwość..
B
Baran
10 listopada 2014, 17:03
Kie by Bozia złączyła, to by sie nie rozpadło . . . . owiecko
V
veronica
23 października 2014, 20:31
"Trzeba miec otwartą głowę, ale nie aż tak, żeby wypadł mózg". Jak bardzo otwarte głowy mają kardynałowie?...
M
Magdalena
23 października 2014, 14:37
…Smutne jest, że w większości Polskie społeczeństwo jest wprawdzie ochrzczone, ale w Boga nie wierzy... W ludziach jednak tkwi silna potrzeba duchowości, obrzędów, wzniosłych chwil, …ogólnie religijności …, a w Polsce póki co dominującą religią jest katolicyzm, to traktuje się ją jako miły obrzęd…Do kościoła zawsze można przyjść…, nikt nie zadaje pytań…, stąd nie można być wyrzuconym…. I na tym polega siła Kościoła…człowiek nie musi wierzyć w Boga, aby tu być… może kiedyś uwierzy i nawróci się…A Kościół ma trwać i czekać na powrót Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Kościół to nie centrum handlowe, nie teatr, ani stadion. A zadaniem wiernego w Kościele jest działać na chwałę Boga…, a przede wszystkim modlić się, za siebie, za bliskich, za zmarłych, za Kościół, za Ojczyznę, za duchowieństwo, o pokój, etc. Nie modli się ten, kto w Boga nie wierzy … Nie modli się również ten, kto nie ma zamiaru pełnić woli Bożej, ale chce aby Pan Bóg spełniał jego …
WS
wyznawca szechtera
23 października 2014, 13:23
Rzecznik TVP Jacek Rakowiecki odpowiada na służbowy e-mail dziennikarki "Gazety Polskiej Codziennie" w związku z planami emisji w TVP spotów promujących związki homoseksualne. Szanowna Pani, Zdumiewa mnie, że profesjonalna dziennikarka bez żadnych podstaw, poza własnym widzimisie, zakłada, że w tej sprawie mogło dojść do złamania ustawy czy jakichkolwiek przepisów prawa. Rozumiem, oczywiście, że osoby mentalnie tkwiące w XIX-wieku mogą faktem pojawienia się na wizji  bohaterki-lesbijki czuć zgorszone, podobnie jak jeszcze niedawno gorszące dla nich było np. prawo wyborcze dla kobiet, albo kobieta-polityk, ale że tak zideologizowany i nietolerancyjny punkt widzenia przyjmuje Pani, jako dziennikarka w wolnym, demokratycznym kraju, jest dla mnie prywatnie smutne. Nie godzi w chrześcijański system wartości, bo chrześcijaństwo jest systemem, w którym istotną rolę odgrywa poszanowanie autonomii jednostki i przyrodzona każdemu człowiekowi godność, niezależna od orientacji seksualnej. (...) W dodatku ostatni sobór (sic) dał wyraźny dowód, że Kościół rzymsko-katolicki jest w trakcie znacznego przewartościowania swojej postawy wobec osób homoseksualnych. Warto też pamiętać, że bohaterka spotu wyraźnie deklaruje się w dodatku jako osoba wierząca. równie interesująca całość: [url]http://niezalezna.pl/60707-oto-nowy-niesiolowski-zobacz-jak-rzecznik-tvp-odpowiada-dziennikarce-gpc[/url] 
PO
po owocach ich poznacie
23 października 2014, 15:13
pierwszy z oficjalnych owoców synodu - usprawiedliwienie dla reklamy promującej związki homoseksualne. Usprawiedliwienie wprowadzanego szatańskiego zamętu i zamieszania między ludzi. 
A
Andrzej
23 października 2014, 10:38
Nie chcę atakować, ani potępiać, ale czy akapit zaczynający się od słów : "Kiedy więc ktoś pod pozorem obrony wiary katolickiej "... zakończony stwierdzeniem : "I wtedy będzie najbardziej ortodoksyjnym ze wszystkich katolików" - jest podyktowany troską, miłością do tych, którzy inaczej myślą ? Może się mylą, ale czy  stwierzając, jednoznacznie, że Ci inni to wszystko robią "pod pozorem" , nie kończy dyskusji ?  Wydaje mi się, że nie świadczy o otwartości i raczej spycha "tych innych" na margines. Nie wiem kto ma rację, ale wiem jedno gdzie jest podział -tam jest diabeł.  Wiem również ,że takie decyzje podejmuje się w pokorze i posłuszeństwie przed Bogiem i nie ma miejsca na "swoje" racje. Kościół jest Chrystusowy i Katolicki - Powszechny , a słowa Ks. Kard.  Kaspera : „Niech nam za dużo nie mówią, co mamy robić” dotyczy Kardynałów z Afryki naprawdę mnie zaniepokoiły.  
W
wiadomo
23 października 2014, 08:12
~autostrada 18:55:19 | 2014-10-22 TO JEST TYLKO FRAGMENT A MOŻESZ GO SOBIE STARDA CAŁY PRZECZYTAC BO WISI W NECIE. KIM JEST BLAZA SJ ? Trzeba być zakłamanym do szpiku kości, aby insynuować, że pani Kopacz musiała do tej aborcji przyłożyć rękę. Nowomowa jaką zastosował ks. Blaza napawa mnie  obrzydzeniem. Przykładowo ks. Blaza cytuje kilka kanonów, który ma zastosowanie: jeśli czynność nie jest wewnętrznie zła ani nie powoduje szkody dusz i wprost mówi, że należy nie wziąć pod uwagę w tej sprawie. Aborcja jest czynem zarówno wewnętrznie złym jak i przyzwolenie na nią wowoduje szkodę dla dusz, więc powoływanie się na nie jest totalnym nieporozumieniem. Taki wniosek wynika z samej lektury kanonów, więc zamiast wysyłać księdza Blazę na korki z prawa kanonicznego, może najpierw przydałby mu się kurs czytania ze zrozumieniem. I jeszcze jedna mała uwaga dla "eksperta" księdza Blazy. Ekskomuniki działające na mocy samego prawa nie muszą być deklarowane. Przykładowo zatajenie przestępstwa karanego eksomuniką uniemożliwia jego deklarację, ale mimo to kara ta jest w mocy, którą daje jej sam zapis prawny. Szczerze powiedziawszy dawno nie spotkałem się z artykułem, w którym byłoby aż tyle przekłamań. Zastanawiam się więc czy ksiądz Blaza czytuje czasem własne wypociny i dokonuje jakieś wewnętrznej refleksji nad swoimi tekstami, bo jak się okazuje dokrynerstwo nie jest mu obce. Ten cytat pokazuje czy ks. Blaza jest rzeczowy i pomocny? Komu?
B
BP
23 października 2014, 10:33
Warto doczytać do końca, zanim się wyda sąd. Co do sprawy E. Kopacz chodzi o właściwe umiejscowienie akcentów: "Najbardziej przykre w tym wszystkim jest to, że sprawa czternastoletniej „Agaty” i zabicia jej dziecka została usunięta w cień wobec oskarżenia Pani Minister Ewy Kopacz. Wydaje się jednak, że tragedia tej młodej dziewczyny i zabicie jej dziecka powinno być znacznie ważniejsze niż zastanawianie się, kto popadł w ekskomunikę..." itd.
A
aga
23 października 2014, 01:27
Ojciec pisze:W każdym razie na dzień dzisiejszy dla wielu katolików pozostaje paradoksem fakt, iż osoba stanu wolnego popełniająca regularnie grzechy nieczyste z wieloma przygodnymi partnerami albo korzystająca z usług prostytutek szybciej otrzyma rozgrzeszenie niż rozwodnik żyjący w nowym, stałym związku. Tylko, że... Osoba korzystająca z usług prostytutek, itp., otrzyma rozgrzeszenie ważne, jeśli ma szczere postanowienie poprawy - postanowienie nie czynienia tego więcej (to, że nie zawsze potem mu się uda wytrwać w tym postanowieniu, to osobna sprawa. Ale w chwili spowiedzi musi szczerze chcieć z tym skończyć). Rozwodnik żyjący w nowym związku też by otrzymał rozgrzeszenie, gdyby szczerze postanowił związek ten przerwać czy też żyć w nim "jak brat z siostrą", bez grzechu. Możliwość życia bez grzechu, i tym samym przyjmowania Komunii św., otwarta jest w istocie dla każdego. Nie istnieje jakiś przymus cudzołożenia. Nawet jeśli dobro dzieci nie pozwala na rozstanie, można żyć razem zachowując wstrzemięźliwość seksualną. I są ludzie, którzy tak czynią
T
tak
24 października 2014, 12:24
Dziwne, że takie oczywiste rzeczy, które każde dziecko wie trzeba tłumaczyć księdzu. Może powinien ksiądz więcej czytać? Aga, nie używaj zwrotu ojciec. Chrystus powiedział abyśmy tego nie robili, bo mamy tylko jednego Ojca, który jest w  niebie. Jakim ojcem jest dla Ciebie Autor?
G
gnG
23 października 2014, 00:28
Dla  niezbyt świadomych katolików(i nie tylko) to roi się od paradoksów. W praktyce komunia nie jest nagrodą za doskonałośc i nieskazitelność. Jest wzmocnieniem dla słabych w wierze. O zdrowych co lekarza nie potrzebują wolałbym nie pamiętać bo po co? Kto mówi, że nie grzeszy po prostu kłamie.
E
Eilinel
23 października 2014, 08:42
Oczywiście, że wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale mamy szansę dążyć do doskonałości poprzez zrywanie z naszym grzechem w sakramencie pokuty. Jeżeli wierzysz w prawdziwą obecność Chrystusa w Sakramencie Eucharystii, powinieneś wiedzieć, że musisz być oczyszczony z grzechu ciężkiego. To jest właśnie to prawdziwe LEKARSTWO dla ducha. Jeśli przyjmujesz Komunię w stanie grzechu ciężkiego, brniesz w niego nieustająco, bo nie masz motywacji do poprawy, a za chwilę wmówisz sobie, że tego grzechu nie ma. Potrzebujemy Sakramentu Pojednania i Eucharystii właśnie po to - żeby dążyć do doskonałości. Wiadomo, że nie jesteśmy w stanie jej osiągnąć, ale dla Chrystusa liczą się nasze starania i wola, żeby powiedzieć grzechowi NIE, a Chrystusowi TAK. Tego wyrazem jest Eucharystia. Wyrazem silnej woli zerwania z grzechem dla NIEGO. Tego, że mówisz: "Ty Jezu jesteś Najważniejszy i Ty mi pomożesz poukładać moje życie". To jest jeden aspekt. Drugi jest taki, że Nowy Testament w dziesiątkach miejsc wyraźnie wskazuje, że człowiek żyjący w grzechu ciężkim nie osiągnie Królestwa Niebieskiego. Eucharystia, jako znak żywej Obecności Chrystusa wśród nas, jest taką cząstką nieba na ziemi. Nie możesz stanąć przed nim w grzechu. Musisz być czysty tak, jak czyste są dusze, gdy wkraczają do nieba. Bo to jest Bóg Najwyższy. "Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski." (Mt 5,48).
23 października 2014, 12:44
Dziękuję za uświadomienie mi mojej nieświadomości problemu. Sądziłem wszak iż komunia, owszem jest lekarstwem, ale tylko dla gotowych by z tego lekarstwa skorzystać nie mieszając Go ze świństwem powodującego śmiertelne w skutkach interakcje.
M
Magdalena
23 października 2014, 14:52
Paradoks czy skandal nie jest tożsamy z grzechem…
PN
Przypadki nieodwracalne - jakie?
22 października 2014, 23:33
"Część Ojców Synodu nie wykluczyła bowiem możliwości dopuszczania takich osób "do eucharystycznego stołu, w niektórych szczególnych sytuacjach, w bardzo szczególnych okolicznościach, w szczególności w przypadkach, które są nieodwracalne i związane z istnieniem zobowiązań moralnych wobec dzieci, które mogłyby być poddane niesprawiedliwym cierpieniom. Ewentualny dostęp do sakramentów powinien być poprzedzony pokutą pod nadzorem biskupa diecezjalnego. Sprawa powinna być nadal dyskutowana, biorąc pod uwagę różnicę między obiektywnym trwaniem w grzechu oraz okoliczności łagodzące" (nr 52)". Pytanie do o. Marka Blazy - autora tekstu: Ojcze Marku, czy Ojca zdaniem może człowiek z góry przewidzieć/orzec, że jakieś sakramentalne małżeństwo w kryzysie (także po rozwodzie i gdy małżonkowie są w nowych związkach i mają w nich dzieci) jest nieodwracalnie nie do uzdrowienia? Czy ktoś z Was drodzy czytelnicy potrafi odpowiedzieć na to pytanie? Czy ktoś z Was zna takie sakramentalne małżeństwo w kryzysie, o którym mógłby powiedzieć, że jest nieodwracalnie nie do odrodzenia?
E
Eilinel
23 października 2014, 08:19
No właśnie. Bardzo dobre pytanie. Nikt tego nie może wiedzieć. W tym sęk. Znam przypadki w związku z moją pracą zawodową, kiedy małżeństwo na ludzki sposób rozumowania - nie do uratowania, ocalało. Bóg często działa w sposób, który dla nas ludzi jest nie do pojęcia i nie do przewidzenia. Kto miałby w sobie tyle pychy, żeby człowiekowi pozwalać rozstrzygać te kwestie???
PN
Przypadki nieodwracalne - jakie?
23 października 2014, 09:50
Rozstrzygać, że jakieś sakramentalne małżeństwo jest nieodwracalnie nie do uratowania, to stawiać się w miejsce Boga i uśmiercać prawowite małżeństwo. I najdziwniejsze, najbardziej zatrważajace w tym jest to, że czynią to księża biskupi z kard. Walterem Kasperem na czele postulujący Komunię św. małżonkom w stanie ciężkiego grzechu łamiących własną przysięgę oraz 6 i 9 przykazanie Dekalogu.
E
Eilinel
23 października 2014, 10:39
To wszystko prawda. Ten aspekt jest całkowicie pomijany w wypowiedziach wielu hierarchów. Obiektywnie, postulowane rozwiązanie będzie zaprzeczeniem VI przykazaniu. Chrześcijanin - katolik nie może się na to godzić. Przeraża mnie to, co się dzieje w Kościele ostatnimi czasy...:(
A
anonim
25 października 2014, 11:37
Masz problem w czytaniu ze zrozumieniem czy to już zła wola? Po pierwsze, słowa które zacytowałeś są wymysłem autora lecz dość wiernym cytatem z Relacji z Synodu. A po drugie, jest w tam mowa nieodwracalnych przypadkach związanych z zobowiązaniami moralnymi wobec dzieci, cytuję: "w niektórych szczególnych sytuacjach, w bardzo szczególnych okolicznościach, w szczególności w przypadkach, które są nieodwracalne i związane z istnieniem zobowiązań moralnych wobec dzieci, które mogłyby być poddane niesprawiedliwym cierpieniom" i wbrew Twoim insynuacjom nie ma w nich mowy o żadnych nieodwracalnie nie do uzdrowienia małżeństwach.
PN
Przypadki nieodwracalne - jakie?
1 listopada 2014, 00:49
Czy według Ciebie są do uratowania małżeństwa sakramentalne, gdzie jeden z małżonków jest w drugim związku, gdzie są dzieci? Czy dziecko w drugim niesakramentalnym związku jest przeszkodą do pojednania i powrotu do siebie sakramentalncyh małżonków? 
H
Hast
22 października 2014, 22:29
Kard. Robert Sarah, przewodniczący Rady “Cor Unum”, dawny arcybiskup Konakry, wyznał bez ogródek, że to co się dzieje wokół Synodu to próba destabilizowania Kościoła i zmuszenia go do zmiany doktryny. Następnie dodał: “Módlmy się za tych duszpasterzy, którzy porzucają stado Pańskie na pastwę wilków społeczeństwa zlaicyzowanego i upadającego, dalekiego od Boga i prawa naturalnego”. Abp Mokrzycki mówi wprost o manipulacji na synodzie: "Zdaliśmy sobie sprawę, że chodzi o jakąś manipulację, że jakieś osoby chcą wpłynąć i zmienić tok prac Synodu. ... Jednym słowem pozostało wiele pytań i wątpliwości. Dla mnie jednak najważniejszą rzeczą jest to, że dzięki pracy “Circuli minores” położono kres tym wszystkim zakulisowym grom. " http://www.niedziela.pl/artykul/12089/Abp-Tadeusz-Kondrusiewicz-o-Synodzie
E
Eilinel
22 października 2014, 22:08
Św. Paweł kontra kard. Kaspar: Św. Paweł: "Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, 10 ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego." (1 Kor 6, 9-10). Kard. Kaspar:(...) „Die Zeit” zapytał go następnie, „czy homoseksualizm jest grzechem”. „Orientacja homoseksualna jako taka nie jest, oczywiście, grzechem. Moralna ocena może dotyczyć wyłącznie praktyki. Tutaj nie chciałbym osądzać subiektywnego sumienia jednostek. Zamiast potępiać, powinniśmy zacząć od siebie” – odparł niemiecki hierarcha. Jeżeli chodzi o rozwodników w nowych związkach, to kard. Kasper wyjaśnił, że miniony Synod nie miał podejmować żadnej decyzji. Cały czas biskupi będą się jednak tym tematem zajmować. „Bierzemy poważnie wasze sprawy i w przyszłym roku, jak mam nadzieję, ostatecznie znajdziemy rozwiązanie akceptowalne dla szerszej większości” – powiedział purpurat. Kardynał powiedział także o postawie Ojca Świętego Franciszka. Podkreślił, że papież chce „otwartej dyskusji”, a do tego wielu nie jest przyzwyczajonych. Co więcej Franciszek słuchał dyskusji z dużą uwagą i w nią nie ingerował. Po trzecie „jasno przykazał Ojcom Synodalnym: strzeżcie się przed obłudą! Bądźcie miłosierni” – twierdzi kard. Kasper." (źródło: http://www.fronda.pl/a/kard-kasper-o-synodzie-homoseksualizmie-i-rozwodnikach,43105.html). No cóż, Kaspar coraz odważniej sobie poczyna...
M
Marianna
22 października 2014, 21:27
Najpierw ksiądz pisze, że Familiaris Consortio jest dokumentem przestarzałym (o 34 lata), a potem powołuje się na Gaudium et spes (przypominam - sprzeg prawie 50 lat). Dokumenty IISW są przestarzałe, chocby dlatego, że powstały w czasach gdy, istniały jeszcze reżimy komunistyczne.
22 października 2014, 21:43
Suplement: za zawoalowany argument na rzecz tego, że 'Kościół nie jest niezmienny' (w domyśle: więc i w XXI wieku zmienić to i owo może) uznać można powoływanie się na wydarzenia z wieku VI.
NM
Nie mający pojecia
22 października 2014, 19:39
CZY KTOS Z KSIĘŻY MOŻE MI WYJAŚNIĆ DLACZEGO KAPŁAN WSTEPUJACY W ZWIAZEK MAŁŻEŃSKI MOŻE PRZYJMOWAĆ KOMUNIE. JAKIE SA DO TEGO PRZESŁANKI. SERIOUS QUESTION.
A
autostrada
22 października 2014, 19:44
A nie ciekawi cie kim jest Blaza SJ i dlaczego tak wybiera i manipuluje że nie rozumiesz? Sprawdź fragment tekstu Blazy dotyczący aborcji i ekskomuniki to się zorientujesz  co i jak pisze. I dlaczego na dysydenckim deonie 
NM
Nie mający pojecia
22 października 2014, 19:57
Może mnie i ciekawi kim jest Blaza, ale to nie jest odpowiedz na moje KONKRETNE PYTANIE. Widze, ze jakoś nikt z Kosciola nie ma ochoty na poruszenie tej kwestii. Strategia strusia?
ZP
z pojęciem
22 października 2014, 20:46
Kapłan RZYMSKOKATOLICKI może być przeniesiony (decyzją papieża) do stanu świeckiego i tylko wtedy ewentualnie może zawrzeć małżeństwo. Po uregulowaniu swojego statusu może więc przyjmować Komunię św.
S
strada
22 października 2014, 21:15
Celibat nie jest sakramentem. Kapłaństwo nie stoi w sprzeczności z małżeństwem. W Kościele pierwotnym prezbiterzy (księża) byli zonaci. Obowiązek celibatu został wprowadzony w późniejszych wiekach i jest tylko dyscyliną Kościoła, z której może zwolnić papiez.  W katolickim kościele są żonaci księża (np grekokatolicki kościół). Natomiast, ponieważ w kościele rzymsko-katolickim obowiązuje celibat, ktoś kto chce zawarł cywilny związek małżeński, podlega karze kościelnej, nie może wykonywać czynności kapłańskich. Z chwilą uzyskania dyspensy (nie tak łatwo) od celibatu, może zawrzeć związek małżeński. Kapłanem pozostaje na wieki. 
NM
Nie mający pojęcia
22 października 2014, 21:24
Serdeczne dzięki za wyjaśnienie.
NM
Nie mający pojęcia
22 października 2014, 21:25
Dzięki za wyjaśnienie.
M
Marit
22 października 2014, 21:34
I wszystko jest pięknie - przeniesienie do stanu świeckiego! To nic, że złamał przysięgę składaną przed Bogiem, kłamał i często prowadził podwójne życie. Po jakims czasie może legalnie wziąć ślub i udawać wzorowego ojca i męża. A porzuceni małżonkowie, którzy w końcu znaleźli kogoś, z kim mogą spędzić resztę życia, są pozbawieni możliwości korzystania z sakramentów. To jest coś, czego nigdy nie zrozumiem i nie zaakceptuję w KK!!! Trudno dyskutować z osobami spoza Kościoła, którzy dysponują takimi argumentami...
M
Marit
22 października 2014, 21:39
Owszem - dyspensę uzyskuje się ŁATWO; o wiele łatwiej (bez długotrwałego procesu) niż stwierdzenie nieważności małżeństwa. I jest to nie fair w stosunku do osób rozwiedzionych, gdzie mamy do czynienia z dwiema niedoskonałymi osobami ludzkimi; w przypadku prezbitera - jest tylko jeden człowiek i Bóg... I Bogu - w świetle prawa kościelnego - można być niewiernym... To smutne i niesprawiedliwe!!!
M
m.
22 października 2014, 21:57
google nie masz? bez problemu znajdziesz, ja tez ostatnio sie zastanawialam i znalazlam wyczerpujaca odp. 
NM
Nie mający pojęcia
22 października 2014, 21:59
Zgadzam sie z pańska wpowiedzia w całej rozciągłości. SMUTNE TO I NIESPRAWIEDLIWE. Wyglada na to, ze w KK sa jednak " równi i równiejsi". Jakieś refleksje na ten temat pan/ pani Strada?
M
M.
22 października 2014, 22:11
Taki ksiądz NIE PRZESTAJE byc księdzem, bo kapłaństwo to sakrament. A celibat nie jest sakramentem!! Poczytaj  więcej na ten temat to i argumenty znajdziesz...
S
strada
22 października 2014, 22:14
np 20 lat to łatwo i krótko? Ps. Proces w sprawie nieważności małżeństwa to proces dotyczący sakramentu. Celibat nie jest sakramentem.  Kapłan, który otrzymał zwolnienie z celibatu, zawarł sakramentalny związek małżeński, nie może w rzymskim kościele sprawować czynności kapłańskich. Myślę, że to wcale nie jest takie proste dla niego, zwłaszcza, że kapłanem pozostał. Nie oceniajmy, kto ma lepiej, kto gorzej..., bo to nie ma sensu. Porównywanie nie ma sensu. Konsekwencje swoich dezyzji każdy dźwiga sam. I trudno to zmierzyć.
NM
Nie mający pojęcia
22 października 2014, 22:47
No wiec chwileczkę, skoro jest kapłanem do końca życia, msze tez może sprawować do końca życia. Coś tu nie kumam.
C
cm
22 października 2014, 23:04
I co z tego, że nie przestaje być księdzem? To tylko formalnie nie przestaje. A swoim postępowaniem sieje zgorszenie wśród wiernych wiele razy gorsze niż niejedni rozwiedzieni. W nagrodę Stolica Apostolska zwolni go ze ślubu i może przyjmować Komunę Św. 
G
gnG
22 października 2014, 23:47
Czy to aby nie jest stawianie spraw "do góry nogami"? Bezżenność jest przecież wyższym poziomem egzystencji mocno przybliżającym osobę do Królestwa Niebieskiego. ("kto ma żonę żonie chce się podobać a nie Bogu"). Rezygnujący z bezżennego sposobu życia  chociaż zachowuje właściwości kapłańskie (właściwości a nie uprawnienia) stacza się straszliwie. Porównywanie zrezygnowanego kapłana do rozwiedzionego małżonka to coś w rodzaju porównywania dojrzałego (a upadłego) naukowca do przedszkolaka w piaskownicy. Tak więc obronę na poziomie faktu: celibat-nie sakrament uważam za odrobinę chybioną.
S
strada
23 października 2014, 08:00
Bezżenność nie jest na wyższym poziomie niż małżeństwo. Znak równości: dwa sposoby bycia w Kościlel i podążania za Chrystusem. Poczytaj dokumenty Kościoła
SJ
s. Janina
23 października 2014, 11:32
Skoro oskarżeniem jest (tak to odczytuję) pisanie na "dysydenckim" deonie, to co autostrada tu robi ?... ;-) Pozdrawiam
A
aik
23 października 2014, 13:40
No cóż, obawiam się, że cm ma sporo racji - co z tego, że formalnie nie przestaje być księdzem... - złamał przysięgę składaną przed Bogiem a Kościół pozwala mu na sakrament małżeństwa; Nic dziwnego, że małżonkowie którym się popie...ło życie chcieliby tego samego - unormowania swojej sytuacji. Szczególnie tacy porzuceni...
P
Przemek
23 października 2014, 15:38
Mt 23,4. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą.
G
gnG
23 października 2014, 23:45
Długo żyję i sporo czytałem. Z takim sformułowaniem dwóch sposobów już gdzieś się spotkałem. Co nie znaczy, że przestanę szukać. Dla jasności jestem i liberałem, i demokratą i wielbicielem postępu jakich mało. A do tego kocham tradycję. Rzadkość. A równość cenię  ogromnie a jeszcze wyżej Objawienie. "Szukajcie a znajdziecie, proście a będzie wam dane, kołaczcie a otworzą wam..." Czytałem w Ewangelii - "Powiedziano starym nie będziesz fałszywie przysięgał a Ja wam powiadam wcale nie przysięgajcie..." Wcale to wcale? czy nie całkiem? nie zawsze?  Może małżeńskość ma dyspensę? A może to tylko przeoczenie? Zdarza się.
A
autostrada
22 października 2014, 18:55
TO JEST TYLKO FRAGMENT A MOŻESZ GO SOBIE STARDA CAŁY PRZECZYTAC BO WISI W NECIE. KIM JEST BLAZA SJ ? Trzeba być zakłamanym do szpiku kości, aby insynuować, że pani Kopacz musiała do tej aborcji przyłożyć rękę. Nowomowa jaką zastosował ks. Blaza napawa mnie  obrzydzeniem. Przykładowo ks. Blaza cytuje kilka kanonów, który ma zastosowanie: jeśli czynność nie jest wewnętrznie zła ani nie powoduje szkody dusz i wprost mówi, że należy nie wziąć pod uwagę w tej sprawie. Aborcja jest czynem zarówno wewnętrznie złym jak i przyzwolenie na nią wowoduje szkodę dla dusz, więc powoływanie się na nie jest totalnym nieporozumieniem. Taki wniosek wynika z samej lektury kanonów, więc zamiast wysyłać księdza Blazę na korki z prawa kanonicznego, może najpierw przydałby mu się kurs czytania ze zrozumieniem. I jeszcze jedna mała uwaga dla "eksperta" księdza Blazy. Ekskomuniki działające na mocy samego prawa nie muszą być deklarowane. Przykładowo zatajenie przestępstwa karanego eksomuniką uniemożliwia jego deklarację, ale mimo to kara ta jest w mocy, którą daje jej sam zapis prawny. Szczerze powiedziawszy dawno nie spotkałem się z artykułem, w którym byłoby aż tyle przekłamań. Zastanawiam się więc czy ksiądz Blaza czytuje czasem własne wypociny i dokonuje jakieś wewnętrznej refleksji nad swoimi tekstami, bo jak się okazuje dokrynerstwo nie jest mu obce. Ten cytat pokazuje czy ks. Blaza jest rzeczowy i pomocny? Komu?
S
Set
22 października 2014, 18:22
Naprawdę NIE MIAŁEM ZIELONEGO POJĘCIA , ze ksiądz, który sie ożeni, może przystępować do komuni. Teraz juz wiem. Czy KK TO INNE SŁOWO NA HIPOKRYZJĘ? Nie mam nic więcej do powiedzenia.
A
andy
22 października 2014, 18:13
"W każdym razie na dzień dzisiejszy dla wielu katolików pozostaje paradoksem fakt, iż osoba stanu wolnego popełniająca regularnie grzechy nieczyste z wieloma przygodnymi partnerami albo korzystająca z usług prostytutek szybciej otrzyma rozgrzeszenie niż rozwodnik żyjący w nowym, stałym związku" Jakim paradoksem? Może mniej manipulacji? Zdaje się, że ten pierwszy regularnie ciężko grzeszący nie spełnia warunków rozgrzeszenia, bo nie żałuje i nie postanawia poprawy, a więc jego spowiedź jest świętokradzka i tak też przyjmuje Komunię  Św. No ale jasne, są poważne nadużycia, jedni mogą siebie i księdza oszukiwać, to dlaczego inni mają być gorsi? Jak równość to równość. Wszyscy ci jednak mają problem ( i wygląda na to, że akurat na to żadne wysiłki nie pomogą) - Boga nie da się oszukać.
22 października 2014, 18:39
Oczywiscie sądząc po ludzku jest to jakis paradoks. Przykładny ojciec rodziny, aktywny katolik nie może otrzymac rozgrzeszenia tylko dlatego iz nie załuje tego swojego jednego i jedynego grzechu. Żyje publicznie w stałym cudzołóstwie. 
A
andy
22 października 2014, 18:48
Pewnie są i tacy. Jeden na tysiąc rozwodników...? Ale dobrze, niech się stara dalej, i może być zbawiony! Jeśli kocha Jezusa i żałuje. W takiej sytuacji zupełnie nie rozumiem, dlaczego miałby się domagać profanacji Najświętszego Sakramentu. Bo chyba nie po to, żeby ludzie widzieli, że on jest jednak ok...?
W
Wół
22 października 2014, 19:29
Napisał  pan "jak równość to równość" i Boga nie da sie oszukać. A co powie pan na temat księdza, który wstąpił w zwiazek małżeński i może przyjmować komunie? Tak wiec sa "równi i równiejsi" . No i Pana Boga tez łatwo oszukać.
M
M.
22 października 2014, 22:07
Jesli to jego jeden i jedyny grzech, to rzeczywiście tylko pogratulowac... a tak poważnie - brak rozgrzeszenia w opisanym przypadku nie wynika z braku żalu za grzechy....
E
Eilinel
22 października 2014, 18:02
"Jezus, który zgadzałby się ze wszystkim i ze wszystkimi, Jezus bez świętego gniewu, bez twardych wymagań prawdy i prawdziwej miłości, byłby karykaturą autentycznego Jezusa. Wizja "Ewangelii" pozbawionej powagi Gniewu Bożego nie ma nic wspólnego z biblijną Ewangelią. Jezus, który aprobuje wszystko jest Jezusem bez krzyża, gdyż cierpienie krzyża, które ma uzdrowić człowieka, nie jest już potrzebne." Josef Ratzinger - "Patrzeć na Chrystusa" P.S. Ech, brak Ciebie Benedykcie...
G
go
22 października 2014, 18:01
PRZYKRE JEST TO, ŻE OD KILKUDZIESIĘCIU LAT CZĘŚĆ CZŁONKÓW KOŚCIOŁA, W TYM NIESTETY DUCHOWNYCH, KOMBINUJE  W JAKI TU JESZCZE SPOSÓB UMOŻLIWIĆ PROFANACJĘ NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU.
M
Marcus
22 października 2014, 17:34
"(...)dla wielu katolików pozostaje paradoksem fakt, iż osoba stanu wolnego popełniająca regularnie grzechy nieczyste z wieloma przygodnymi partnerami albo korzystająca z usług prostytutek szybciej otrzyma rozgrzeszenie niż rozwodnik żyjący w nowym, stałym związku.(...)" Idąc tym tropem można by powiedzieć, że paradoksem jest fakt że Pan Bóg obdarza potomstwem biedne rodziny, które czasem ledwo wiążą koniec z końcem natomiast pary homoseksualne nie mogą adoptować dzieci pomimo tego, że dziecko miało by życie jak w bajce, opływało by w najlepsze zabawki, markowe ciuchy itd... Uważam, że biskupi jako strażnicy i spadkobiercy całej spuścizny nauczania Jezusa powinni dochować wierności ewangelii. Św. Jan Chrzciciel za to, że upominał Heroda z powodu Herodiady, poniósł MĘCZEŃSKĄ śmierć. Pytanie: Czy biskupi, którzy tak chętnie godzą się na sakramenty dla rozwodników mają głęboko w d...e tą śmierć? Czy w niebie po spotkaniu ze św. Janem będą mogli spojrzeć mu prosto w oczy? A może powiedzą "Widzisz Janku, jaki z Ciebie głupiec. Ty straciłeś głowę i cierpiałeś męki, a ja błogosławiłem rozwodników i opływałem w złocie. A i tak razem jesteśmy w niebie, he he he"
DK
Dariusz Kot
22 października 2014, 16:40
Przeczytałem artykuł i debatę. Nawet ateiści - jak ja - muszą doceniać ogromną rolę katolickiej dyscypliny małżeńskiej w coraz bardziej pokawałkowanym świecie ludzi. (Znamy wszyscy coraz więcej osób - ale coraz mniej nas z nimi wiąże). Dlatego podpowiadam coś znowu: wszystkie Wasze dyskusje wokół synodu, rozwodów, homoseksualizmu - wydają mi się tak naprawdę dyskusjami na temat "Co jest właściwie stałego, niezmiennego w nauce moralnej Kościoł?" Przykład wielokrotnej pokuty, podany przez Ojca Marka, postawił tę sprawę na ostrzu noża. Stąd pomówienia o manipulację, zarzuty, że w ten sposób wszystko można by zmienić w Kościele itd. Podkreślam, że nie mówię o zmianach Wielkich Dogmatów dogmatów, np. Bóstwa Jezusa czy dziewictwa Matki Boskiej. Mówię o zmianach nauk moralnych. O zmianach w polecanych sposobach życia, postępowania, wartości w postępowaniu na co dzień, oceniania co dobre co złe. Gdzie tu jest granica, za którą kończy się to co chrześcijańskie? Nie ma lepiej chyba udokumentowanego historycznie poglądu Jezusa, niż ten o nierozerwalności małżeństwa. A jednak większość kardynałów chciała tu dość poważnej reformy. Wydaje mi się, że tutaj jest ogromny problem - gdzie jest granica moralności chrześcijańskiej? Jak daleko mogą posunąć się adaptacje i jak odróżnić adaptację poprawną od "ulegania pogaństwu" czy grzechowi? Czy Deon - drodzy admini - nie puściłby bardziej generalnego materiału na te dokładnie tematy? Widzę te pytania jako podskórne, utajone - w prawie każdej ostatnio dyskusji. No to może pogadajcie o tym wprost?
22 października 2014, 17:06
"Wydaje mi się, że tutaj jest ogromny problem - gdzie jest granica moralności chrześcijańskiej? Jak daleko mogą posunąć się adaptacje i jak odróżnić adaptację poprawną od "ulegania pogaństwu" czy grzechowi?" Jakie znaczenie mają dla Ciebie odpowiedzi na te pytania? Bo dla mnie zadnego.
L
Lars
22 października 2014, 17:22
Kiedy dokładnie studiujesz historię KK widzisz, ze KK musi w końcu podążyć za postępem społecznym. Kwestia jest tylko, ze robi to b wolno. Ale w końcu zrobić musi, bo inaczej przestanie istnieć. Małżeństwa homoseksualne bedą za sto lat blogoslawione w KK  tak jak w końcu dzieci z niesakramentalnych małżeństw przestały byc nazywane bekartami, jak w końcu KK uznał, ze niewolnictwo to nie "Boży porządek". Szkoda tylko, ze wszystko idzie jak przysłowiowy ślimak.
O
olo
22 października 2014, 17:40
Hehe, dobry dowcip.
DK
Dariusz Kot
22 października 2014, 18:31
Lars, nie jestem pewny, czy pośpiech to dobry pomysł. Od początków eugeniki do faszyzmu mieliśmy zaledwie dziesięciolecia, od początków komunizmu do stalinizmu - także "szybko" to poszło. Byłbym bardzo ostrożny z poganianiem zmian w organizmach społecznych, jak KRK - w których żyje pół ludzkości! Skąd wiesz, czy jeśli Watykan poprowadziłby zmiany obyczajowe na ostro - od Kościoła w ramach jakiejś kolosalnej kontrreakcji nie oderwałyby się ogromne kawały tradycjonalistów-ekstremistów, ewolujące w stronę różnych "państw katolickich", gdzie już w ogóle zamordyzm byłby i dogmatyczność, jak w "państwie islamskim"? Popatrz, jak wpływ polityczny ma o. Rydzyk z jego katolicyzmem międzywojennym. Każda reforma społeczna otwiera drogę dla populistów, bo wystarczy im krzyczeń "Dosyć tego!" i użyć znanego powszechnie języka, i szybko pojadą na strachu i dezorientacji... Ja tam nie chcę katolików poganiać, uważam, że raczej powinnniśmy pomagać im w dyskusjach i wręcz wspierać.
DK
Darek Kot
22 października 2014, 18:43
Miałem na myśli to, że jeśli jasno NIE odpowiecie na te pytania, jeśli jasno nie okreslicie, że tak powiem, reguł gry - stracicie zdolność dogadywania się na jakiekolwiek tematy zarówno między sobą, jak i z ludźmi spoza Kościoła. Bo reakcja wierzących będzie taka, jak reakcja ~a: "W ten sposób można bardzo łatwo zredefiniowaniać wszystkie aspekty wiary, w myśl zasady, że w naturze Bożych prawd nie ma nic niezmiennego, nie ma dogmatycznej deklaracji Kościoła, której nie dałoby się zrewidować i „uwspółcześnić”, nie ma żadnego aspektu praktyki duszpasterskiej, która może pozostać nietknięta". Natomiast reakcja niekatolików będzie taka, jak reakcja Larsa "Jezeli czytasz historię KK, powiedział mi, nagle zdajesz sobie sprawę, ze wszystko to jest MAN MADE, czyli prawa ustalone przez CZŁOWIEKA! , który przystosowuje sie do postępu światu ( innego wyjścia nie ma, inaczej zginie). Staramy sie podążać za prawami ustalonymi przez KLUB STARYCH KAWALERÓW, mowi, które za 100 lat bedą zupełnie inne".
W
Wół
22 października 2014, 19:15
Zgadzam sie z toba, Darku. Któryś z chińskich przywódców zapytany co sadzi o Francuskiej rewolucji powiedział, ze jeszcze za wcześnie na ocenę :) i to jest piękne. Z drugiej strony dowiedziałem sie z tego artykułu, ze ksiądz wstujacy w związek małżeński komunie może przyjąć. Jak można to nazwać inaczej niż hipokryzja. A wiec sa "równi " i " równiejsi" ? Umieściłam to samo pytanie powyżej, nikt nie skomentowa. NA TO KOMENTARZY BRAK?
22 października 2014, 20:39
"Miałem na myśli to, że jeśli jasno NIE odpowiecie na te pytania, jeśli jasno nie okreslicie, że tak powiem, reguł gry - stracicie zdolność dogadywania się na jakiekolwiek tematy zarówno między sobą, jak i z ludźmi spoza Kościoła." I gdyby Kościół był istytucją czyto ludzką, to faktycznie pragmatyzm wymusiłby określenie takich reguł. Ale Kościół nie jest czyto ludzki i stąd pewnośc wiary iż ani nie stracimy zdolnosci dogadywanai sie wewnątrz Kosciółam ani na zewnątrz. Dalej opnie, które przytoczyłes, a które nie są nawet zbyt skrajne, mieszcza sie jak najbardziej w ramach Kościoła. W zależności od miejsca czasu, wiary poglad na temat Koscioła u każdego z nas ewoluje. Bo Kościół, choc ważny jest tylko elementem drogi. Drogi przybywanej razem.
L
Lars
22 października 2014, 16:32
Po przeczytaniu tego artykułu ciagle jeszcze chce wam sie chodzić do kosciola? Mam znajomego, którego pasja jest studiowanie historii KK, jak sie ustalało dogmaty, określano herezje itd. Kiedy zaczynał swoje hobby był praktykujących, podazajacym za KK człowiekiem. Od pewnego czasu juz nie jest. Jezeli czytasz historię KK, powiedział mi, nagle zdajesz sobie sprawę, ze wszystko to jest MAN MADE, czyli prawa ustalone przez CZŁOWIEKA! , który przystosowuje sie do postępu światu ( innego wyjścia nie ma, inaczej zginie). Staramy sie podążać za prawami ustalonymi przez KLUB STARYCH KAWALERÓW, mowi, które za 100 lat bedą zupełnie inne. Czyż to nie trafne spostrzeżenie?
L
Lars
22 października 2014, 16:39
Jezeli każdy Katolik przestudiowalby skrupulatnie historię KK, Kosciol utracil by polowe wierzących, mowi mój znajomy. Niewiedza trzyma to wszystko w kupie. Ale do czasu. Era informacji juz sie rozpoczęła. Im więcej wiedzy wsród wierzących tym gorzej dla KK.  "Bóg tak, Koscol nie" widze na koszulkach moich studentów. Młode pokolenie. ONI JUZ WIEDZA.
S
strada
22 października 2014, 16:42
Zwłaszcza po przeczytaniu tego artykułu chce mi się chodzic do Kościoła. 
S
strada
22 października 2014, 16:50
E tam... Studiowałam historię Kościoła. I jestem Kościołem zachwycona. Tym, jak w swojej ludzkiej grzeszności i ułomności podązą wciąż za swoim Pasterzem, jak powstaje z upadków, jak wydaje świętych na każdy czas, jak historia kazdego z nas wpisuje się w historię Kościoła, jak obecność Boga w swoim Kościele jest silna, jak tylu ludzi wciąż na nowo odnajduje nie Boga swoich wymysłów, ale Boga żywego obecnego w swoim Kościele. 
22 października 2014, 17:03
To wszystko, co wielu podnosi za "man made", to wszystko, co wydaje się być zmienne jest akurat siłą Kościoła. Siłą Kościoła jest np ta dyskusja. To ze wielu uważajacych sie za przykładnych, praktykujących katolików staje sie ateistami pod wplywem choćby poznania historii Kościoła, ale też pod wpływem jakiegoś zawodu  ze strony kleru, biskupów czy świeckich pokazuje iz nie wierzyli w Boga, ale w instytucje Kosćioła.
L
Lars
22 października 2014, 17:08
Myśle, ze w każdej religii ludzie mogą dać podobne świadectwo jak pańskie. Nie zaprzeczam.
22 października 2014, 17:12
Artykuł bez znaczenie dla uczestnictwa w życiu Kościoła. Być moze kilku czytających zaprzestanie chodzić do koscioła. Ale w sumie moze to i lepiej dla nich.
L
Lars
22 października 2014, 17:25
Nigdzie nie napisałem, ze po przeczytaniu historii KK stajesz sie ateista. Po prostu odchodzisz od KK. A TO NIE TO SAMO.
22 października 2014, 17:39
"Nigdzie nie napisałem, ze po przeczytaniu historii KK stajesz sie ateista. Po prostu odchodzisz od KK. A TO NIE TO SAMO" Stajesz sie właścicielem jednososobowej religii, przechodzisz do innych religii pochodnych od Koscioła, może idziesz do tych pseudo religi ludzkich z załozenia. A moze stajesz sie ochrzczonym poszukiwaczem szczęścia w wydanu wschodnim.
L
Lars
22 października 2014, 18:02
Mała korekta do ostatniego zdania " ochrzczonym poszukiwaczem PRAWDY". Bo czyż to nie jedyna rzecz , której tak naprawdę szukamy? Nieważne, gdzie ja znajdujemy, może przechodząc przez ulice w środku miasta, może w górach, może w KK. Prawda jest tylko jedna. I tylko ona wyzwala, jak powiedział Chrystus. Nikt nie ma na nią patentu. Znaleźć ja można wszędzie.
22 października 2014, 18:24
Prawda jest nam wprost objawiona. Jest dostępna darmo każdemu. I aby ja poznać, to na upartego nie trzeba żadnej religii.  Zresztą faktycznie wiele osób dochodzi do tej Prawdy samodzielnie. Moze nie do końca i nie w pełni.  Wazneijsze jest inne pytanie, czy będziesz samodzielnie, bez pomocy np Sakramentów potrafił życ w zgodzie z tą Prawdą.  I jeszcze jedno, chyba nawet ważniejsze pytanie, jakie kazdy musi sobie postawić. Czy naprawdę poznał Prawdę, czy tylko mu się wydaje, iz poznał i to tylko jakas subiektywną prawdę.
L
Lars
22 października 2014, 19:22
Chylę glowe przed pańska odpowiedzią o prąwdzie i w pełni ja podzielam. Jest to doświadczenie mistyczne. Jezeli sakramenty pomaga w jej utrzymaniu, tez jestem za. Jezeli nic nie dają, rowniez aprobuje.
22 października 2014, 20:12
"Mało wiedzy oddala od Boga. Dużo wiedzy sprowadza do Niego z powrotem." Ludwik Pasteur
S
strada
22 października 2014, 21:17
Brawo!
L
Lars
22 października 2014, 21:39
Powiedzenie mi znane i zgodne z moimi przekonaniami. Nigdzie nie napisałem , ze jestem ateista. Moja wypowiedz dotyczy tego, ze Kosciol w końcu i tak MUSI podążyć za społeczeństwem, jezeli chce w tym społeczeństwie odgrywać jakaś role, jako, ze KK nie jest jakaś odizolowana od społeczeństwa wyspa. Staje sie to w Kościele w tempie iście ślimaczym, ale nawet ślimak w końcu dochodzi do mety, do której zając juz dawno dobiegł ( sorry, w bajce to był żółw ;) pozdrawiam
22 października 2014, 21:45
Kościół musi podążać za społeczeństwem. A za kim podąża społeczeństwo? PS. Jeśli miał Pan na myśli, że homeostat społeczeństwa postępuje zgodnie z zasadą: tyle przyjemności ile to tylko możliwe, tyle rozumu ile to absolutnie niezbędne, to przepraszam - nie zrozumiałem i zgadzam się.
L
Lars
22 października 2014, 23:06
Społeczeństwo podlega ewolucji. Nie wiem czy akurat zgodnie z pańskim cytatem o rozumie i przyjemności. Myśle, ze ewoluuje sumienie, ze mimo iż przynależymy tu i ówdzie w sprawach pierwszej wagi najpierw automatycznie pytamy swojego sumienia ( chociaż wielu prawdopodobnie wstydzi sie tak to nazwać). Ot mamy wbudowany w siebie taki GPS, który jakoś pokazuje drogę. Pewnie, ze GPS  GPSowi nie równy, dlatego tez ewolucja jest jakaś wypadkowa naszych sumień.
23 października 2014, 06:22
Pan sprytnie uciekł od odpowiedzi na moje pytanie. Ta ewolucja jest całkowicie niesterowana, czy jednak w jakiś sposób można tą ewolucją sterować (do pewnego stopnia oczywiście) i istnieją podmioty starające się ową ewolucją sterować?
T
tak
22 października 2014, 15:47
Całośc na żywo w TV Trwam i Radio Maryja i nadal do obejrzenia na ich portalach. Dzisiaj o 17 główna uroczystość odpustowa w Sanktuarium Świętego Jana Pawła II w Krakowie przewodnictwem kard. Dziwisza.  Na żywo transmituje TV Trwam i Radio Maryja NO I DZIAŁA SZKOŁA KS. PIÓRKOWSKIEGO - TAKICH INFORMACJI JAK WYŻEJ PODAJE JAN DEON NIE MOŻE PODAWAĆ.  ŻENADA 
S
strada
22 października 2014, 15:39
Jezuita i kwita. Dziękuję Ojcu serdecznie i pozdrawiam.
NP
non possumus
22 października 2014, 15:44
Zależy jaki jezuita. Większość jest ok. Ale jezuita deonowy (szczególnie wśród szefów deonu) to dysydent, porawny i postmodernistyczny, specjalizuje sie w manipulacji informacjami a także są wśród nich seksedukatorzy pornografii dzieci i młodzieży (CNKopernik) a także hucpiarze od adopcji i chęci zdrady zakonu
G
gosc
22 października 2014, 15:58
Trzeba być zakłamanym do szpiku kości, aby insynuować, że pani Kopacz musiała do tej aborcji przyłożyć rękę. Nowomowa jaką zastosował ks. Blaza napawa mnie  obrzydzeniem. Przykładowo ks. Blaza cytuje kilka kanonów, który ma zastosowanie: jeśli czynność nie jest wewnętrznie zła ani nie powoduje szkody dusz i wprost mówi, że należy nie wziąć pod uwagę w tej sprawie. Aborcja jest czynem zarówno wewnętrznie złym jak i przyzwolenie na nią wowoduje szkodę dla dusz, więc powoływanie się na nie jest totalnym nieporozumieniem. Taki wniosek wynika z samej lektury kanonów, więc zamiast wysyłać księdza Blazę na korki z prawa kanonicznego, może najpierw przydałby mu się kurs czytania ze zrozumieniem. I jeszcze jedna mała uwaga dla "eksperta" księdza Blazy. Ekskomuniki działające na mocy samego prawa nie muszą być deklarowane. Przykładowo zatajenie przestępstwa karanego eksomuniką uniemożliwia jego deklarację, ale mimo to kara ta jest w mocy, którą daje jej sam zapis prawny. Szczerze powiedziawszy dawno nie spotkałem się z artykułem, w którym byłoby aż tyle przekłamań. Zastanawiam się więc czy ksiądz Blaza czytuje czasem własne wypociny i dokonuje jakieś wewnętrznej refleksji nad swoimi tekstami, bo jak się okazuje dokrynerstwo nie jest mu obce.  Ten cytat pokazuje czy ks. Blaza jest rzeczowy i pomocny? Komu?
S
strada
22 października 2014, 16:19
Gościu.... Ty poczytaj kim jest Blaza. I nie bądż śmieszny w korygowaniu go... Uszanuj czyjąś wiedzę i najpierw doszkol się, zanim zaczniesz poprawiać, bo osmieszasz siebie ogromnie. Poza tym- co ma piernik do wiatraka w tym, co piszesz, np. o ekskomunice. Każdy to wie... I po co to przytaczasz... Czy Blaza gdzies napisał, że ekskominuki działające na mocy samego prawa trzeba ogłaszać??? On zna prawo kanoniczne niemal na pamięć, a Tobie coś Ci tam tylko dzwoni w uszach...oby nie jakiś cymbał brzmiący. 
S
strada
22 października 2014, 16:34
I jeszcze jedno. Nie musisz się z Blazą zgadzać, ale przygotuj się jakoś merytorycznie do dyskusji z nim.... Jakieś....kilkanaście lat Ci to zajmie.
S
strada
22 października 2014, 16:39
Po pierwsze: nie naduzywaj "non possumus". Ma ono swoja historię, świętą i bolesną. Uszanuj to.  Po drugie: Jaki z Blazy deonowy jezuita? On pewnie nawet nie wie, że ten artykuł ukazał się na Deonie. Pisze dla mądrzejszych niz Ty, czyli takich, którzy potrafią rozmawiać. Merytorycznie. 
B
b2
22 października 2014, 16:42
Jak na kilkanaście lat, to Blaza b. słabo miesza. Duża część komentarzy tych wcześniejszych na łeb go bije... 
G
gosc
22 października 2014, 19:30
Warto wiedzieć kim jest Blaza i co juz pisał i kiedy. Pasuje do Wyborczej i oczywiście deonu. Wisi  w sieci i każdy może sprawdzić i poczytać Strada - jaka mądrość - jak u samych swoich na deonie. A gdzie nauczanie papieża Franciszka?
S
strada
22 października 2014, 21:21
A Franciszek akurat nie ma nic przeciw nauczaniu Blazy. Wręcz przeciwnie. 
1
111111111111111111
22 października 2014, 15:27
http://dominikanie.pl/2014/10/zagotowalo-sie-na-synodzie-i-bardzo-dobrze-pisze-ojciec-dostatni/
&
<...>
22 października 2014, 15:45
Na pana Dostatniego obok Prusaka i Lutra zawsze może liczyć GW O. Dostatni: Obejrzałem "Golgota Picnic". Nie jestem nim zgorszony [url]http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,16185612,O__Dostatni__Obejrzalem__Golgota_Picnic___Nie_jestem.html[/url] Logika o. Dostatniego [url]http://gosc.pl/doc/1271205.Logika-o-Dostatniego[/url]
22 października 2014, 15:51
A może by tak coś merytorycznie do tej konkretnej wypowiedzi? Za trudne ? :)
S
strada
22 października 2014, 16:23
No właśnie. Kazać komuś merytorycznie uzasadnić: "czemu plujesz na ludzi?" Co zrobi? Opluje jeszcze raz. 
D
dok
22 października 2014, 16:33
Chcesz merytorycznie, to poczytaj komentarze tutaj, bo tamto w takim samym duchu napisane. A to, że Dostatni ma zerowy autorytet prócz wyznawców szechtera ? Latami ciężko na to pracował
23 października 2014, 06:59
Jak sobie Pan wyobraża merytoryczne odniesienie do wypowiedzi: mnie nasranie komuś na wycieraczkę nie oburza?
22 października 2014, 15:27
Ortodoksji? Cóż.. sądziłem, że samego Boga i Jego nauki nie da się reformować. Głupi ja..
22 października 2014, 15:20
I dokonale pasujące cytaty świętych na dziś: "Módl się natomiast nieustannie, mówiąc: „Panie, Jezu Chryste, wybaw mnie od bezecnych namiętności”. W ten sposób znajdziesz miłosierdzie Boże i otrzymasz siłę przez modlitwy, jakie zanoszą święci" "Kto żąda działania Ducha Świętego, zanim wypełnił przykazania, podobny jest do niewolnika na targu, który w chwili, gdy się go nabywa, domaga się, by spisano poświadczenie zarówno jego kupna, jak i wolności."
J
Jan
22 października 2014, 15:09
Całośc na żywo w TV Trwam i Radio Maryja i nadal do obejrzenia na ich portalach. Dzisiaj o 17 główna uroczystość odpustowa w Sanktuarium Świętego Jana Pawła II w Krakowie przewodnictwem kard. Dziwisza.  Na żywo transmituje TV Trwam i Radio Maryja
SJ
s. Janina
22 października 2014, 14:46
Dziękuję za rzeczowy artykuł, bardzo pomocny - ufam - dla wielu, którzy mogą tracić poczucie równowagi w związku ze ścierającymi sie opiniami... Myślę, że punkty, które nie uzyskały w głosowaniu Ojców synodalnych wiekszości, wymagają wielu badań, rozważań i podejścia do nich na spokojnie. Dlatego dobrze, że decyzją Papieża Franciszka znalazły się w opublikowanym dokumencie. To znaczy, że Papież traktuje cały Kościół poważnie, a nie jak dzieci, którym trzeba cenzurować wypowiedzi hierarchii kościelnej.
H
H
22 października 2014, 15:46
Cenzura??? Przecież wszystkie te fragmenty zostały opublikowane jeszcze w wersji roboczej? Ich publikacja na życzenie Franciszka, jeśli rzeczywiście to prawda, świadczy tylko o nim samym i o zupełnym zamęcie. Jak można łączyć synod, który miał pomóc rodzinie, z relatywizacją grzechu i akceptacją związków homoseksualnych? Jeśli Franciszek rzeczywiście sami tych dodatków się domagał,to bardzo mu jest potrzebna modlitwa, nie w jego intencjach, ale w jego intencji.
SJ
s. Janina
23 października 2014, 09:27
pozdrawiam Pana / Panią. Proszę mi pokazać, który z tych punktów zawiera AKCEPTACJĘ ZWIĄZKÓW HOMOSEKSUALNYCH, bo nie znalazłam takowego. Jest mowa o podejściu z szacunkiem do osób o orientacji homoseksualnej, a w kwestii związków, sytuacja w dokumencie jest jasno zawarta i zgodna z nauką Kościoła. A co do RELATYWIZACJI GRZECHU... proszę sobie przypomnieć, żejeszcze stosunkowo niedawno, jeśli chodzi o historię Koscioła, grzechem było  np. przystąpieniedo komunii św. jeśli niezachowało sie postu eucharystycznego od północy (niezależnie o której porze dnia była Eucharystia). Czy dziś się z tego spowiadamy Wg Pana & Pani rozumowania, należy bardzo modlić sie za papieża, który na to zazwolił i wszystkich którzy to akceptowali... (azatem włącznie ze św. Janem Pawłem II) Proszę nie mylić przykazań Bożych z przykazaniami kościelnymi i ustaleniami Kościoła, który także ewoluuje w swej myśli. Ponadto, Dokument Roboczy nie zawiera żadnych decyzji, a jedynie jest odbiciem dyskusji i rozważań. Dobrego dnia.
E
Eilinel
23 października 2014, 11:59
Przykro mi to pisać, ale z tej wypowiedzi zieje demagogią na kilometr. Po pierwsze przepisy o poście eucharystycznym to kościelne przepisy liturgiczne, które mają za zadanie ułatwić właściwe przeżywanie Eucharystii. Natomiast kwestia komunii dla rozwodników, to samo sedno naszej wiary chrześcijańskiej wypływające z zakazu sformułowanego przez samego Chrystusa w Ewangelii i rozwinięte przez św. Pawła. Tutaj naprawdę nie rozchodzi się o "przepisy kościelne", tylko zgodność nauczania Kościoła z Ewangelią. Jak można stawiać znak równości między brakiem postu eucharystycznego a świętokradczą Komunią Świętą.
SJ
s. Janina
24 października 2014, 17:26
Pisze z czasowym poslizgiem, bo najpierw bylam zajeta, a potem... zastanawialam sie, co napisac, bo nie mam zamiaru udowadniac, ze nie jestem wielbladem... i nie mam zamiaru uprawiac rzeczonej powyzej demagogii; po prostu,wlaczylam sie do prowadzonej dyskusji i wyrazilam swoje zdanie. Mysle, ze mozna bardzo latwo przywiazac sie takze do wszelkiego rodzaju przepisow, ustalen i uwazac je za niepodwazalne (naprawde, jeszcze raz powtarzam, ze nie mowie tutaj o tym, co faktycznie nalezy do przykazan Bozych, ale raczej do interpretacji Jego nauki...) w tym drugim przypadku naprawde Kosciol rozwija sie (wszak jest rzeczywistoscia takze ziemska). Moze dobrze nam czasem zastanowic sie nad nauka Chrystusa odnosnie wiernosci przepisom prawa - w przypadku Jego nauczania chodzilo opraw zydowskie, ale jesli uznajemy Ewangelie za aktualna, to musimy przyznac ze i ta jej czesc jest aktualna dla nas dzisiaj - oraz nad tym, co mowi sw. Pawel odnosnie usprawiedliwienia z wiary a nie przez wiernosc Prawu (ktore dla Zydow bylo swiete...) Naprawde, nie chce obalac nauki Chrystusa, ale staram sie ja rozumiec i wiem, ze potrzeba mi do tego swiatla Ducha Swietego. Wierze tez w Jego dzialajaca Obecnosc w zgromadzeniu synodalnym. Powyzej, w poprzednim wpisie podalam przyklad zmiany przepisow i wykladni nauki Chrystusa przez Kosciol, ale jest ich w historii o wiele wiecej. I w danym czasie, jestem przekonana, wielu wydawalo sie, ze oto dochodzi do herezji, ze Kosciol niechybnie upadnie, ze stacza sie na dno... a jednak zyje i idzie naprzod i nadal rodzi swietych ... Ufajmy wiec. Kosciol ma prawo (i obowiazek!) w tym doczesnym pielgrzymowaniu stawiac sobie i innym pytania, zastanawiac sie, szukac odpowiedzi na obecna rzeczywistosc... i nie oznacza to jeszcze bynajmniej upadku. Sursum Corda! 
E
Eilinel
25 października 2014, 10:12
Myślę, że nieprzypadkowo Jezus mówił: "Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego." (Mt 18, 3). Warto uzmysłowić sobie czasem, że Chrystus swoją Ewangelię głosił nie teologom. lecz ludziom prostym i niewykształconym ("Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.") Stąd trzeba starać się patrzeć na jego słowa właśnie oczami dziecka, a nie dorabiać do nich na siłę różne interpretacje, bo to prowadzi na manowce. Ewangelia Jezusowa jest naprawdę bardzo prosta, tylko trzeba umieć to dostrzec
E
Eilinel
22 października 2014, 14:36
Myślę, że najlepszym komentarzem dla wszystkich, którzy nie chcą Kościoła dla tzw. "elit" i postulują dopuszczenie rozwodników do Eucharystii będą słowa (znów (sic!)) Jezusa: "Wchodźcie przez ciasną bramę, bo przestronna brama i szeroka ta droga, która wiedzie do zguby, a wielu jest tych, którzy przez nią wchodzą. 14 Jakże ciasna brama i wąska droga wiodąca do życia! Nieliczni są ci, którzy ją znajdują." (Mt 7, 13-14). W tym samym fragmencie jest też mowa o nierzucaniu pereł przed świnie, ale już się nie będę znęcać:):):) Kto zechce, ten zajrzy...
NM
No more lies
22 października 2014, 14:09
Oto osoby szkodzące Polsce i polskiemu Kościołowi -kardynał Nycz - bp Pieronek - ks. Boniecki, ks. Sowa, ks. Lemański, o. Zięba OP, o. Wiśniewski OP, o. Kozacki OP, o. Gużyński OP (generalnie jest wielki problem z dominikanami. Szkoda, bo kiedyś to był zacny zakon.) czy ks. Jacek Prusak SJ. Ex-duchowni (prawdziwe lisy w winnicy Pańskiej): Tadeusz Bartoś, Stanisław Obirek, Tomasz Węcławski vel Tomasz Polak (heretyk i apostata) Plus oczywiście całe środowisko ,,Tygodnika Powszechnego'', ,,Znaku'', i ,,Więzi''. Olbrzymie zasługi w niszczeniu położyli też bp. Życiński i ks. Tischner. Pozdrawiam.
O
opik
22 października 2014, 14:30
Co ty wiesz o dominikanach? Znasz trzech z TV. Nie znasz dziesiątek tych, którzy w mediach się nie pokazują, ale głoszą w dominikańskich kkościołach i stawiają wymagania. 
S
strada
22 października 2014, 15:42
I Ty przede wszystkim
NM
No more lies
22 października 2014, 16:36
Uderz w stół, a nożyce się odezwą...
NM
No more lies
22 października 2014, 16:38
Żebyś się koleś nie ździwił. Swoje wiem, swoje widziałem i słyszałem, zapewniam.
NM
No more lies
22 października 2014, 16:39
Przepraszam za błąd w pisowni.
MR
Maciej Roszkowski
22 października 2014, 17:34
Biedny chory na nienawiść ludziku
22 października 2014, 20:18
Wydawało mi się, że hejterstwo rozpoznaje się bardziej po formie, niż po treści. W tym przypadku nie rozumiem skąd posądzenie o nienawiść?
SJ
s. Janina
23 października 2014, 09:31
No cóż... ulżył sobie biedak wypunkowaniem "grzeszników"...a Ojciec Święty powiedział na zakończenie Synodu o pokusie przemieniania chleba w kamienie, by rzucać nim w grzesznikow... niektórzy jej ulegają.
MR
Maciej Roszkowski
22 października 2014, 14:05
Dziekuję. Świetny tekst, choć wymaga więcej niż 15 minut. Pozostaje pytanie: kiedy zawala się budowla - gdy wyjmiemy jedną cegłę, dwie, trzy.... Ile cegiel trzeba wyjąć, a budowla się zawali.
S
Słaba
22 października 2014, 14:18
Budowlę trzyma Kamień Węgielny, a nie cegły.
22 października 2014, 13:49
„Kiedy więc ktoś pod pozorem obrony wiary katolickiej gorszy się i potępia dyskusje, które prowadzili Ojcowie ostatniego Synodu na temat ewentualnego poszerzenia możliwości dopuszczania osób rozwiedzionych do Komunii, niech też przestanie w swej zuchwałości korzystać z wielokrotnej pokuty, bo tym samym pozwala sobie na ciągłe grzeszenie. Niech więc wróci do praktyki pierwszych wieków i odbędzie jedną porządną pokutę w życiu, najlepiej pod jego koniec. A do Komunii sobie przystąpi na łożu śmierci. I wtedy będzie najbardziej ortodoksyjnym ze wszystkich katolików.” I wszystko w temacie. Odniosę się też do co i rusz pojawiających się argumentów forumowiczów, że jak się umożliwi osobom w ponownych związkach Komunię Św., to oni utracą sens trwania (męczenia się?!?) w swoich dotychczasowych małżeństwach. Nieźle! Takie szantażowanie wspólnoty Kościoła jest o tyle zabawne, że generalnie większej bzdury nie czytałem. Rozwód jest tak dramatycznym wydarzeniem... Rozbicie dzieci – tragedia! Ale też przyziemne, acz nieubłagane sprawy majątkowe – jak się utrzymać, za co, gdzie mieszkać w pojedynkę? Wspólne dotychczasowe relacje całych rodzin, znajomych, środowiska, wszystko rozwalone... Za przeproszeniem, ale Komunia św. jest w takich sytuacjach jedną z ostatnich rzeczy, o której się myśli... To wraca później. Do niektórych. Nie martwcie się, rozwodnicy nie rzucą się tak do razu, większość raczej już nie wróci do Kościoła po traumie rozwodu. Część jakoś się otrząśnie po tym tornadzie życiowym i łaską Boga zapragnie mimo to w pełni uczestniczyć w życiu Kościoła. Jestem głęboko przekonany w wierze, że ostateczna decyzja, dobrze, spokojnie rozeznana, przemodlona, którą podejmie za jakiś czas Papież Franciszek, będzie zgodna z wolą Boga dla Kościoła Katolickiego drugiej dekady XXI wieku. Kto będzie podważał decyzję Namiestnika Chrystusa, to choćby sam Jezus Chrystus ponownie pojawił się na ziemi dziś i nauczał w sprawach współczesności, to i Jego by odrzucili, jako heretyka.
22 października 2014, 14:03
"Nie martwcie się, rozwodnicy nie rzucą się tak do razu, większość raczej już nie wróci do Kościoła po traumie rozwodu. Część jakoś się otrząśnie po tym tornadzie życiowym i łaską Boga zapragnie mimo to w pełni uczestniczyć w życiu Kościoła." W jakim celu ma być takie (w pełni) uczestnictwo w życiu Koscioła?
22 października 2014, 14:28
Żeby nie było dostępne tylko dla wąskiego grona członków „elitarnego” klubu, którzy pod pozorem rzekomej dbałości o czystość wiary chcieliby tylko dla siebie zawłaszczyć pewne rzeczy. W tym trudnym temacie akurat łatwo mogą cytować fragmenty o cudzołóstwie w Piśmie (choć i tak niekonsekwentnie oraz bez kontekstu różnych sytuacji z Pisma Św.), ale w nie mniejszym stopniu utrudniają w innych sprawach pełne uczestnictwo tym, którzy nie spełniają wszystkich wymogów rytualnych, litery prawa, ceremonialnych. Nawet samego Papieża potrafią korygować (nie tylko o Franciszku mowa...).
22 października 2014, 14:49
"Żeby nie było dostępne tylko dla wąskiego grona członków „elitarnego” klubu," O ile mi wiadomo, to nie ma żadnego elitarnego klubu, a (w pełni) uczestnictwo w życiu Koscioła jest dostępne dla każdego, kto wyraża takowa wolę. "W tym trudnym temacie" Nie ma tu zadnego trudnego tematu. Sprawa jest prosta i oczywista. "mniejszym stopniu utrudniają w innych sprawach pełne uczestnictwo tym, którzy nie spełniają wszystkich wymogów rytualnych, litery prawa, ceremonialnych" Do któej grupy zaliczysz grzech śmiertelny? Wymóg rytalny, prawo, ceremoniarz?  
NM
Nie mający pojęcia
22 października 2014, 20:19
A to ze księża w związkach małżeńskich mogą przystępować do komunii to nie jest " klub elitarny" , right?
H
Hilda
22 października 2014, 21:08
Dziękuję Panie Rafale za Pana wypowiedź. Jestem po rozwodzie, w drugim związku w którym wychowuje trójkę dzieci - dwoje z pierwszego małżeństwa. Choć rozwód był z mojej inicjatywy, to i tak było to przeżycie traumatyczne - nie życzę nikomu, zazdroszczę wszystkim tym parom, które nie muszą się rozwodzić. Nie odeszłam od męża z błachego powodu, długo rozważałam wszystkie za i przeciw. W tym czasie radziłam się księdza, co mam zrobić, modliłam się i mając świadomość, że nie będę miała prawa przystąpić do sakramentu komuni świętej, podjęłam taką decyzję. W obecnym związku jestem już prawie 20 lat i nie zawsze jest różowo, ale trwamy wiernie przy sobie. Przez te wszystkie lata uczestniczyłam w życiu kościoła na tyle na ile mogłam, dzieci wychowuję w duchu wiary katolickiej. I czekam na decyzję papieża - jaka bedzie taką przyjmę, bo tak, jak Pan pisze, będzie zgodna z wolą Boga. Pokładam ufność w miłosierdziu Boga i jemu się oddaję taka jaka jestem - grzeszna, niedoskonała, popełniająca błędy.
23 października 2014, 00:11
[url]http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://faustyna02.blox.pl/resource/JezuUfamTobie.jpg&imgrefurl=http://faustyna02.blox.pl/&h=288&w=175&tbnid=EVokO3wIGZ5R9M:&zoom=1&tbnh=186&tbnw=113&usg=__kcQXuV0U1PhC5589cJcA-vBamh4=&docid=Nk_2pxoMZcK-JM&itg=1&client=firefox-a&ved=0CI8BEMo3&ei=QStIVIq8CYGHO6_CgJAM[/url]
E
Eilinel
22 października 2014, 13:48
Zastanawia mnie jedno. Jaki sens ma pokuta, którą proponuje część Ojców Synodalnych bez szczerego nawrócenia, czyli zerwania z grzechem? To, że Kościoły Wschodnie mają taka praktykę nie jest żadnym argumentem. To jest argument na zasadzie: "bo inni tak robią, to ja też". Jesteśmy jeszcze w Kościele Katolickim, czy coś przegapiłam? Poza tym, jeśli nawet coś takiego praktykowano w pierwszych wiekach, to chyba nie bez powodu z tego zrezygnowano.Kościół w ciągu 2000 lat rozwinął przecież swoją doktrynę, ponieważ coraz lepiej pojmował naturę grzechu, nawrócenia, a przede wszystkim Sakramentu Eucharystii.
22 października 2014, 13:09
Widzę tu coraz więcej postów pisanych przez  bezgrzesznych albo przynajmniej takich których grzechy są właściwie grzeszkami nie to co tamtych brrrrrrrr
E
Eilinel
22 października 2014, 13:22
Hmmm. I ciągle ta sama retoryka. Nie zauważyłam, żeby ktokolwiek tutaj napisał, że jest bez grzechu. Pewnie. Najlepiej żeby Ci, którym leży na sercu zbawienie Kościoła, siedzieli po prostu cicho.
22 października 2014, 13:30
Łłatwo jest tak pisać. Bohaterowie to ci wielcy głośni grzesznicy, a cała reszta nie zgadzająca się na zmianę nauczania to bezgrzeszni. A jest odwrotnie. To ci, co domagają sie Komunii sw. dla siebie, a żyją w związkach innych niż małżeństwo uważają się za pokrzywdzonych, którzy robią dobrze (czyli nie grzeszą) a Kościół ich dyskryminuje. Grzesznik świadomy swojego grzechu nigdy nie będzie domagał się czegoś, co jest sprzeczne z wyznawaną wiarą. Bo wie czym jest grzech i co za sobą niesie. I nie będzie się sam żądał litości od innych. Bo to nie ma znaczenia wobec grzechu czyli odrzucenia Boga.
MR
Maciej Roszkowski
22 października 2014, 14:01
Czy jeśli przytoczyłem to słowa Chrystusa - "kto pojął rozwiedzioną cudzołoży", to jestem "bezgrzeszny". W ogromnej większości przypadków wypowiadamy swoje opinie, bo po to jest Deon i bardzo ważne jest abyśmy postępowali zgodnie z nimi, ale nasze niedoskonałości nie umozliwiają nam wypowiadania swoich poglądów. Czyżby takie  moralne prawo mieli tylko ci naprawd bezgrzeszni? 
MR
Maciej Roszkowski
22 października 2014, 17:38
powinno być ...nie uniemożliwiają - to był mój  błąd
E
Eilinel
22 października 2014, 12:57
Kiedy przestaniemy nazywać grzech grzechem, a zaczniemy nazywać go "ludzką słabością" - to będzie początek końca. No, ale to się już niestety dzieje...
22 października 2014, 13:20
Grzech jest ludzka słabością. Jest bezsenswonym odrzuceniem obiektywnego dobra. Jest pychą czlowieka, który uznal, iż wie lepiej od Boga co jest dobre, a co złe. Tak, jak w temacie dyskusji, to człowiek wie lepiej od Boga i uznaje iż drugi związek jest lepszy od tego zawartego przed Bogiem. W dodatku ostatnio wielu uważa, iz już zostali wykupieni od kary za grzechy, więc grzech nie jest problemem (pomijajać co najwyzej dyskomfort "wykluczenie" ze wspólnoty czy z przyjmowania z innymi Komunii sw). Stąd zanikaja konfesjonały, a na Synodzie nie mówiło sie o grzechu.
E
Eilinel
22 października 2014, 13:28
Zgadzam się z Tobą. Chodziło mi o to, że dziś nadużywa się określenia "ludzka słabość" dla nazwania grzechu. Pojęcie "ludzka słabość" sugeruje, że jest to coś, co leży w naszej naturze, coś na co nie mamy wpływu. Podczas gdy grzech (chodzi mi o ciężki oczywiście) zawsze jest wyrazem naszej woli i świadomej decyzji.
J
johannes
22 października 2014, 14:31
Grzech jest właśnie "ludzką słabością". Proszę nie dorabiać sobie żadnych magicznych formułek do tego.
22 października 2014, 14:52
Tyle tylko, iż aby zgrzeszyć śmiertelnie sama słabość ludzka nie wystraczy. Potrzebna jest osobista zgoda i wiedza co czynimy. Ostatnio o tych dwóch warunkach w wypadku niektóych grzechów sie zapomina.
E
Eilinel
22 października 2014, 12:54
Mam nieodparte wrażenie, że wielu kapłanów KK usiłuje przedstawiać nam Chrystusa jednowymiarowo jako łagodnego i wyrozumiałego dla ludzkich tzw. "słabości", pomijając całkowicie niezwykle radykalny obraz Jezusa, który wyłania się wielokrotnie z kart Ewangelii.Oto kilka przykładów:  1."Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! 28 A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. 29 Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. 30 I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła." 2."Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi. 3.Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata.Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów." Ludzie, tu nie ma żadnego pitu pitu. Ewangelia jest radykalna i przez to tak naprawdę bardzo jasna dla tego, kto chce słuchać i bierze na poważnie słowa Jezusa.
JW
Judyt Wojująca
22 października 2014, 14:07
Wlasnie, ewangelia jest niezmienna i jesli bedziemy sie jej trzymac, to nie zbladzimy. Czlowiek niewierzacy, ktory opiera sie tylko na etyce latwo moze zbladzic, bo etyke tworza ludzie ( a wiadomo ze wystarczy byc na swiczniku a juz jestes autorytettem), ktorzy zmienni sa. Bog dal nam swoje SLOWO, niezmienne od tylu wiekow i ono nas utrzymuje przy zyciu.
E
Eilinel
22 października 2014, 12:42
W kontekście tego co napiał autor artykułu: dla wielu katolików pozostaje paradoksem fakt, iż osoba stanu wolnego popełniająca regularnie grzechy nieczyste z wieloma przygodnymi partnerami albo korzystająca z usług prostytutek szybciej otrzyma rozgrzeszenie niż rozwodnik żyjący w nowym, stałym związku. Ojcze Marku. Chyba Ojciec zapomniał, że Pan Jezus ma odpowiedź na tego typu zarzut. Proszę przypomnieć sobie przypowieść o robotnikach w winnicy Mt 20, 1-16. (...) Z nastaniem wieczoru właściciel winnicy polecił swojemu zarządcy: Zwołaj robotników i wypłać im dniówkę. Zacznij od ostatnich, a zakończ na pierwszych. 9 Podeszli zatem zatrudnieni o siedemnastej i otrzymali po denarze. 10 Gdy podeszli pierwsi, sądzili, że dostaną więcej, lecz i oni otrzymali po denarze. 11 Po wypłacie zaczęli się burzyć przeciwko gospodarzowi. 12 Ci ostatni pracowali tylko godzinę — wytykali — a pan potraktował ich na równi z nami, którzy musieliśmy znosić trudy dnia i upał! 13 Wtedy gospodarz powiedział jednemu z nich: Nie krzywdzę cię, mój drogi. Czy nie uzgodniliśmy, że dostaniesz denara? 14 Bierz, co twoje, i idź! Chcę bowiem temu ostatniemu zapłacić tak, jak i tobie. 15 Czy nie wolno mi z tym, co moje, czynić tego, co chcę? A może krzywym okiem patrzysz na to, że jestem dobry? 16 W ten sposób ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.
PN
Przypadki nieodwracalne - jakie?
22 października 2014, 12:05
"Część Ojców Synodu nie wykluczyła bowiem możliwości dopuszczania takich osób "do eucharystycznego stołu, w niektórych szczególnych sytuacjach, w bardzo szczególnych okolicznościach, w szczególności w przypadkach, które są nieodwracalne i związane z istnieniem zobowiązań moralnych wobec dzieci, które mogłyby być poddane niesprawiedliwym cierpieniom. Ewentualny dostęp do sakramentów powinien być poprzedzony pokutą pod nadzorem biskupa diecezjalnego. Sprawa powinna być nadal dyskutowana, biorąc pod uwagę różnicę między obiektywnym trwaniem w grzechu oraz okoliczności łagodzące" (nr 52)". Pytanie do o. Marka Blazy - autora tekstu: Ojcze Marku, czy Ojca zdaniem może człowiek z góry przewidzieć/orzec, że jakieś sakramentalne małżeństwo w kryzysie (także po rozwodzie i gdy małżonkowie są w nowych związkach i mają w nich dzieci) jest nieodwracalnie nie do uzdrowienia? 
22 października 2014, 11:43
W całej tej sytuacji najdziwniejsze jest to, że sytuacja jest przedstawiana przez 'klechów' jako wyjście na przeciwko żądaniom świeckich, tymczasem ja za jasną choinę nie mogę się doszukać jakichś masowych ruchów świeckich na rzecz 'zniesienia zakazu udzielania komunii rozwidzionym'. Znane jest powiedzenie o byciu bardziej swiętym od papieża, które w tym przypadku jawi się jako negatyw: bycie bardziej świeckim od świeckich.
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 12:02
Piotrze S., masowych ruchów świeckich nie ma, bo wbrew mniemaniom potrzebę przyjmowania Komunii odczuwa znikomy odsetek ludzi w ponownych związkach. Nie ma to być 'zniesienie zakazu udzielania komunii rozwidzionym', ale indywidualne dopuszczenie do Komunii w szczególnych przypadkach.
22 października 2014, 12:06
Piotrze - to wszystko są tematy zastępcze. Stawiane zamiast pytania, czmu mając tak doskonałą i jedyną drogę do zbawienia ludzie wybierają potępienie wieczne. Odrzucają Ewangelie, Kościół życie wiarą, a łykaja szatańska drogę swiata. Przez rok bedziemy pałowani artykułami o Komunii sw dla rozwodników, ale nikt nie zada odważnego pytanie, czemu ochrzeczeni na potęgę odrzucają swoja wiarę i się rozwodza. Owszem, słychac głosy o lepszym przygotowaniu do małzeństwa katolickiego, ale to nie w tym lezy problem.
22 października 2014, 12:19
No to, że to ma być tylko przystanek na trasie pochodu nowoczesności i otwierania, to ja wiem.
L
leon
22 października 2014, 12:34
Trzeba podziękować wszystkim wewnętrznym rozwalaczom  Kk. Jak można w coś wierzyć i poważnie traktować, jeśli sami kapłani tej wiary wydają się nie wierzyć ? A islam rośnie w siłę, bo tam nikt nie podważa tego w co wierzy !
J
johannes
22 października 2014, 14:34
Tego się nie postuluje... to się dzieje. Tak samo jak udzielanie komunii przez świeckich, wystanianie NS... bez akulitatu czy posługi nazdwyczajnych szafarzy. Nikt nie będzie czekał, aż Rzym wyda dokument. W Polsce wziąć panuej przesąd, że jak świecka osoba otworzy tabernakulum, to grom z nieba ją porazi. (Wielu seminarzystów tak myśli). Ale Polska to Polska.
A
a
22 października 2014, 11:01
W tym artykule jest przedstawiony jakiś swoisty sytuacyjny utylitaryzm chrześcijański połączony ze skrajnym subiektywizmem. To potrzeby ludzkie określają i definiują samą rzeczywistość i to potrzeby wyznaczają, co jest (obecną i postulowaną) prawdą, a co już (nieaktualnym, przestarzałym) fałszem. Bowiem z gruntu, czym jest wyjaśnianie które zmienia rzeczywistość wyjaśnianą jeśli nie zmianą samej rzeczywistości zależnie od ludzkich potrzeb. W ten sposób można bardzo łatwo zredefiniowaniać wszystkie aspekty wiary, w myśl zasady, że w naturze Bożych prawd nie ma nic niezmiennego, nie ma dogmatycznej deklaracji Kościoła, której nie dałoby się zrewidować i „uwspółcześnić”, nie ma żadnego aspektu praktyki duszpasterskiej, która może pozostać nietknięta. W ten sposób kontynuowana jest zagrażająca zbawieniu dusz i znieważająca Boga rewolucja w centrum której jest człowiek - ostateczne odniesienie i ostateczny prawodawca.
H
Hastatus
22 października 2014, 10:20
Wytłuszczony przykład z wprowadzeniem wielokrotnej pokuty jako argument za dopuszczeniem cudzołożników do komunii jest po prostu nadużyciem. A dopominanie się, żeby osoby podważające zasadność dopuszczenia cudzołożników do komunii, jest po prostu demagogicznym chwytem. Są rzeczy, które Kościół może zmienić na mocy danej mu władzy przez Jezusa Chrystusa i są rzeczy, których zmienić nie może, bo dotyczą one zamysłu bożego wobec ludzi potwierdzonego w PŚ, szczególnie ewangelii. Do takich spraw niewątpliwie należy grzech cudzołóstwa. Żadnej innej sytuacji grzechu Chrystus tak szczegółowo nie potraktował, jak cudzołóstwo i ponowne związki. Tu nie trzeba doktoratów z biblistyki i teologii, żeby jego nauczanie zrozumieć. Co więcej, nawet doktoraty w obu dziedzinach nie dają wystarczającej wiedzy i umiejętności, żeby jasne słowa Chrystusa zagmatwać i wywieść z nich poparcie dla komunii dla cudzołożników. Jasne są też słowa na temat uczestnictwa w Uczcie i przykład człowieka bez szaty. Nie ma jednak miejsc w  Ewangelii, które jasno rozstrzygałyby ile razy człowiek może przystąpić do spowiedzi i pokuty.
H
Hastatus
22 października 2014, 10:38
Nie zgadzam się tez z pochwałą tego synodu. Miał to być synod pomagający rodzinie, która jest dzisiaj osłabiona i zagrozona w wieloraki sposób, rozpada się. A okazał się synodem, który pewna grupa użyła do realizacji swojej agendy dotyczącej komunii dla cudzołożników i związków homo. To nie ma nic wspólnego z pomocą rodzinie.
H
Hastatus
22 października 2014, 10:45
Niesłuszne jest też mieszanie wymogów stawianych kandydatom do kapłaństwa z dopuszczeniem cudzołożników do komunii. Obie sprawy mają zupełnie inny charakter. Jedno ma podstawę mądrościową i całkowicie się mieści we władzy udzielonej Kosciołowi przez Chrystusa, a drugie nie. To pomieszanie dobrze uwypukla zasadniczy błąd, na którym oparte jest całe rozumowanie o. Blazy.
J
joorek
22 października 2014, 11:04
całe szczęście że to nie ty jesteś ojcem synodalnym - bo pewnie powróciły by stosy dla códzołożników i hetetyków co?? "Nie osądzaj innej osoby tylko dlatego że grzeszy inaczej niż ty"
P
Przemek
22 października 2014, 11:10
Otwórz oczy! W europejskim Kościele coraz więcej jest ludzi z rodzin rozbitych, wkrótce możliwe, że więcej będzie takich, niż trwających w jedności Sakramentu Małżeństwa. To do nich jesteśmy wszyscy posłani. Co więcej, jesteśmy też posłani do ludzi i rodzin poza Kościołem. I dlatego Franciszek stawia pytanie na które synod próbuje odpowiedzieć. Czy włądzą daną Kościołowi przez Chrystusa ("którym grzech odpuścicie, są im odpuszczone...") możemy dziś, na ziemi odpuścić niektórym ludziom szczególny przypadek grzechu cudzołóstwa, a jeśli tak to na jakich warunkach? W kontekście tego co napiał autor artykułu: dla wielu katolików pozostaje paradoksem fakt, iż osoba stanu wolnego popełniająca regularnie grzechy nieczyste z wieloma przygodnymi partnerami albo korzystająca z usług prostytutek szybciej otrzyma rozgrzeszenie niż rozwodnik żyjący w nowym, stałym związku. Ludzie świeccy krzywo też patrzą na to, że kapłan po usunięciu ze stanu duchownego i zakonnik po ślubach wieczystych po zwolnieniu z nich może otrzymać dyspensę od celibatu i zawrzeć sakramentalny związek małżeński. Były Kapłan i zakonnik, który miał być w Kościele wzorem i świadectwem, od którego winno się było wymagać więcej, może w takiej sytuacji przystępować do Komunii nawet bez odbycia jakiejś publicznej, kilkuletniej pokuty. ... Ojcowie pewnie próbują też rozeznać czy dzisiejsza praktyka Kościoła nie wyczerpuje tego co napisane 2 Mt 23,4. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą.
22 października 2014, 11:34
Problem jest tylko jeden. To nie Kościół, nie biskupi, nie ksieża powiedzieli o nierozerwalnosci małzeństwa i wiecznym potępieniu za cudzołóstwo. Jest to nam zapisane w Objawieniu. Albo w pełni uwierzysz w Słowo, albo czeka Cię potępienie. Nie ma innej drogi.
M
Magdalena
22 października 2014, 11:38
Jeśli posłany sam nie wierzy w to co głosi, to nie sztuką jest mu zmienić poglądy na te, jakie mają ci, do których jest posłany…
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 12:05
Oj, niektórzy wybiórczo czytają Ewangelię. Mt, 5, 22 pomijają.
H
Hastatus
22 października 2014, 12:13
Czy pisalem coś o stosach? Pisałem o praktyce pierwszych chrześcijan, a odwoływanie się do niej jest przecież tak modne w kręgach "kościoła otwartego". Czyżby ta otwartość była tylko na to, co wygodne, i na zło?
H
Hastatus
22 października 2014, 12:16
Nałożenie pokuty nie jest potępieniem, ani barkiem miłosci. Staraj się czytać ze zrozumieniem.
H
Hastatus
22 października 2014, 12:22
Kościół istotnie ma władzę odpuszczania grzechów, ale nie władzy zmiany kwalifikacji czynów jako grzech lub nie. Ta kwalifikacja pochodzi od samego Boga. Dopuszczenie do komunii cudzołożników jest dopuszczeniem ludzi w stanie grzechu śmiertelnego. Tu odpuszczenie grzechów nic nie zmienia. Zresztą nie można odpuścić grzechów osobie, która zamierza w nich trwać. Nawet na chłopski rozum byłby to bezsens.
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 12:23
A Ty czytaj, do którego komentarza się odnoszę, bo wyrwałeś się jak Filip z konopi.
H
Hastatus
22 października 2014, 12:39
"Otwórz oczy! W europejskim Kościele coraz więcej jest ludzi z ..." Czy myślisz, że tego nie wiem? Czy pierwsi chrześcijanie, tak chętnie przywoływani przez niektórych, nie dawali świadectwa w świecie pogańskim pełnym nieprawości i grzechu wszelkiego rodzaju? Czy święty Paweł głosząc Ewangelię w Koryncie, miejscu wielkiego zepsucia, zmienił naukę Chrystusa?
M
Magdalena
22 października 2014, 12:41
„A Ty czytaj, do którego komentarza się odnoszę, bo wyrwałeś się jak Filip z konopi.”  …nie gniewaj się na swojego brata…
P
Przemek
22 października 2014, 13:58
Oświeć mnie, proszę, i napisz gdzie jest napisane o wiecznym potępieniu za cudzołóstwo. Nie żartuję, to jest szczera prośba. Chcę sprawdzić, czy tam jest o moim grzechu. To dla mnie ważne.
22 października 2014, 14:07
MT 5.27-30 
P
Przemek
22 października 2014, 15:31
Dzisiejszą praktykę udzielania przez Kościół sakramentów osobom rozwiedzionym można by streścić tak: Jesteśmy pewni, że wolą Pana jest nie przebaczyć i nie pobłogosławić żadnemu związkowi kobiety i mężczyzny, których wcześniejsze sakramentalne małżeństwo się rozpadło. I nie będziemy się zastanawiać nad żadnymi konkretnymi przypadkami. Ja nie jestem pewien, czy taka jest wola Pana. I tylko o tym mniej lub bardziej udolnie w tej dyskusji piszę. Mam wrażenie, że także o tym jest Synod.
O
ona
22 października 2014, 10:09
Nie rozumiem jak można uznać, że osoby po rozwodzie, które zamieszkały w jednym domu z innymi partnerami - prowadzą "formą życia niesprzeczną z nierozerwalnością małżeństwa"? (pkt 84 FC). Czy o nierozerwalności małżeństwa świadczy tylko to, z kim się współżyje, czy też i to z kim się tworzy wspólnotę życia?
H
Hastatus
22 października 2014, 10:30
I jedno i drugie. Chrystus jasno określił, kiedy mamy do czynienia z cudzołóstwem. O kohabitacji osób w ponownych związkach nie mówił. Można pewnie udzielanie komunii w tym drugim przypadku podciągnąć pod władzę Kościoła daną mu przez Chrystusa, jak to zrobiono w przypadku Familiaris consortio. .Pytanie jednak, czy był to krok właściwy? Dyskusja o komunii dla cudzołożników pokazuje, że raczej nie. I tym problemem powinni się zająć ojcowie synodalni. Poza tym warto wrócić do praktyki pierwszych wieków wieloletniej pokuty dla osób, ktore zawarły ponowne związki a chcą wrócić do jedności z Kościołem i powstrzymują się od cudzołóstwa. Warto wrócić, bo rozwód jest wielkim złem wyrządzonym współmałżonkowi, dzieciom, kościołowi i społeczeństwu.
W
Wojciech
22 października 2014, 09:45
Dysycplina koscielna wynika z depozytu wiary. Doktryna tworzy praxis Koscioła - nie odwrotnie.  Sobór duszpasterski/podejscie duszpasterskie/synod duszpasterski/ jezuita duszpasterski - nie mogą tworzyć sprzecznosci uzasadnianych Miłoscią przeciwko bezdusznemu Prawu - chyba że o to własnie chodzi... Ps. jak tam "komórka" na Mszy ? Już nie dzwoni ?
W
watologia
22 października 2014, 09:56
WAT?
E
EL
22 października 2014, 09:25
Czyli gdybym żyła ze złodziejstwa i nie miała zamiaru z tym kończyć, to wystarczyłoby, abym raz a dobrze za to odpokutowała i potem już do końca życia mogłabym kraść z czystym sumieniem? Jak dla mnie to logiczna konsekwencja wywodu ks. Blazy.
P
Przemek
22 października 2014, 10:07
O logiczności Twojego wywodu świadczy głównie to, że nikt (nawet ja) nie odważył się z nim polemizować.
O
ona
22 października 2014, 10:33
Właśnie tak to wygląda. Mogłabyś okraść bank i do końca życia nie pracować. Pójdziesz raz się wyspowiadasz, pieniędzy nie musisz zwrócić i żyjesz jak angielska królowa.
K
Kris
22 października 2014, 09:24
"Kościół katolicki nie traktuje osób żyjących w nieuregulowanych związkach za odszczepieńców usuniętych z jego łona. Niektórzy z nich mogą przystępować do Komunii św. (np. rozwodnicy żyjący samotnie). Inni zaś przynależą do Kościoła, ale zostali zaliczeni do kasty pokutników. I tak długo do niej należeć będą, dopóki trwają w grzechu." - "kasta pokutników" - język Kościoła Katolickiego. Wybaczcie ale samo dzielenie chrześcijan na "kasty" jest wyrazem arogancji i pychy. Według wszystkich egzorcystów, sakrament pokuty Eucharystii są najpotężniejszymi egzorcyzmami. Odmówienie prawa przyjmowania Komunii Św. osobom, które poprzez szczególnie trudne sytuacje życiowe, znalazły się na "peryferiach" Kościoła Rzymsko-Katolickiego jest wybiciem z reki najpotężniejszej broni przeciw szatanowi. Myślę, że gdyby Jezus przyjął człowieczeństwo w dzisiejszych czasach to skręciłby sobie bicz z powrozów, narobił węzełków żeby bardziej bolało i ropędził to towarzystwo purpuratów, którzy skostniałą doktrynę stawiają ponad człowieka.
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 09:37
Świętokradczo przyjęte sakramenty nie są żadnymi egzorcyzmami.
A
Annis
22 października 2014, 09:51
Komunia jest lekarstwem na grzechy lekkie. Przyjmowanie Jej w stanie grzechu ciężkiego jest przekleństwem. Poczytaj Bibl;ię, a nie wypisuj bzdur.
P
Przemek
22 października 2014, 10:08
Masz rację co do tezy, ale który fragment Biblii o tym mówi?
K
Kris
22 października 2014, 10:33
Czy możesz mi wskazać, w którym miejscu Biblia mówi o tym, że przyjmowanie Komunii Św. jest lekarstwem na grzechy lekkie???!!! A przyjmowanie jej jest "przekleństwem"??? Bardzo dobrze Papież Benedykt XVI stwierdził iż największe zagrożenie dla kościoła płynie z jego wnętrza a nie z zewnątrz. Sekciarskie myślenie niektórych grup kościelnych jest przekleństwem Kościoła.
22 października 2014, 11:28
A co ze świętokradczo przyznanym prawem do przyjmowania sakramentów?
P
Przemek
22 października 2014, 11:33
Ja widzę sporo racji w tym co napisałeś. Ja bym tylko powiedział, że stawiają skostniałą, wygodną, nie wymagającą od kapłanów rozeznania sytuacji konkretnego człowieka praktykę ponad Miłosierdziem. Wyniki głosowania wskazują, że 74 by rozpędził a 104 zostawił. Poza tym, w Piśmie nie ma słowa o tym, by uderzył biczem jakiegokolwiek człowieka, więc węzełki pewnie by sobie darował, żeby szybciej przystąpić do dzieła.
P
Pi
22 października 2014, 11:33
"Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej." 1 Kor 11, 26-27
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 12:07
O prawie do przyjmowania sakramentów nie decyduje Piotr S., taka już jest organizacja Kościoła.
A
anonim
22 października 2014, 13:36
Według wszystkich egzorcystów, sakrament pokuty Eucharystii są najpotężniejszymi egzorcyzmami. --- Ale wg wszystkich egzorcystów, a co ważniejsze, wg nauki Kościoła, egzorcyzmy to nie zabiegi magiczne, więc nie działają na zasadzie rzucania magicznycznych zaklęć i wymagają współpracy egzorcyzmowanego. I tak samo jest z Komunią św. Nie działa w ten sposób, że nawet przyjęta niegodnie przez osobę w stanie grzechu ciężkiego, spowoduje iż znajdzie się on w stanie łaski. A wręcz przeciwnie (1 Kor 11, 26-27): "Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej." Odmówienie prawa przyjmowania Komunii Św. osobom, które poprzez szczególnie trudne sytuacje życiowe, znalazły się na "peryferiach" Kościoła Rzymsko-Katolickiego jest wybiciem z reki najpotężniejszej broni przeciw szatanowi. --- Piszesz jak dziecko ojca kłamstwa. Przeinaczasz fakty. Bo nikt nie odmawia prawa do Komunii osobom na jakichś enigmatycznych peryferiach Kościoła. Prawa przystępowania do Komunii św. odmawia się wyłącznie osobom w stanie grzechu ciężkiego. I to wyłącznie dla ich dobra, aby nie dopuszczać ich do niegodnego przyjmowania Ciała i Krwi.
22 października 2014, 20:15
Oczywiście, że o tym, co jest świętokradztwem, a co nie jest, decyduje Bóg, a nie żaden człowiek, czy zgromadzenie ludzi.
M
Magdalena
22 października 2014, 08:42
…Przykre…, ten cały wywód brzmi jak lista zarzutów ateistów wobec Kościoła, najwyraźniej Autor bardziej utożsamia się z nimi …
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 08:46
Jasne, przypomnienie, że nauki Kościoła dawniej były inne niż teraz to ateizm.
22 października 2014, 08:52
Po części tak. Choc fachowo trzeba nazwac to religijnym ateizmem.  Czyli wypełnianiem praktyk bez życia wiarą. Przy okazji zobacz, jak wielu uważajacych sie za katolików nawet nie ma potrzeby wypełniania tych podstawowych praktyk (np. Msza św. niedzielna). Czy nie sa ateistami?
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 09:13
Obawiam się, że piszesz całkowicie nie na temat.
22 października 2014, 09:17
Obawaim się, iz piszę niestety na temat. Życie wiarą katolicką jest w zaniku, czego jawnym efektem sa rozwody, zycie w konkubinatach społeczna akceptacja związków homoseksualnych i wiele innych rzeczy. A to ze ateiści czasami chodza do kosciołów i czasami przyjmują Sakramenty. Cóż, w Polsce tradycja jest jeszcze silna. 
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 09:21
I z tego wynika, że autor jest ateistą, jako rzekła @Magdalena ?
22 października 2014, 09:29
Odpowiem Ci, o ile autory artykułu odpowie na moje pytanie tutaj już dziś zadane, czyli jak to jest z ta nierozerwalnoscią małzeństwa w "przypadkach nieodwracalnych". Bo z punktu widzenia życia wiarą nie ma czegoś takiego, jak przypadek nieodwracalny. 
M
Magdalena
22 października 2014, 09:37
Systemowe rozwiązania przeciwko wierze w Jezusa Chrystusa i Ewangelię to jest ateizm w czystej postaci.
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 09:38
Jasne, jest przypadek odwracalny z prawdopodobieństwem 0,00001. Trzeba poświęcić 99999 dla tego jednego.
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 10:18
Dośc zmienna ta 'wiara w Chrystusa'. Dawno temu była nią jedna spowiedź w życiu, dzisiaj dowolna liczba. Trochę mniej dawno był nią zakaz Komunii dla rozwodników żyjących samotnie, a dzisiaj jest nią dopuszczenie do Komunii. Itd., itp.
M
Magdalena
22 października 2014, 10:20
Wiara to bezgraniczne zawierzenie Bogu, nie liczbom…
M
Magdalena
22 października 2014, 11:22
…Chcesz się przybliżać do Boga, czy oddalać…
22 października 2014, 11:36
W końcu kto mówi o poszukiwaniu zagubionej owieczki? A tak na poważnie, wiara nie patrzy na liczby, ale czesto wbrew liczbom. Wbrew temu co bajdurzy swiat.
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 12:08
Ale w moim komentarzu jest 99999 zagubionych owieczek, a jedna porządna :))
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 12:10
Którzy byli/są bliżej Boga: ci co wierzyli, że można tylko raz w życiu się spowiadać czy Ty ?
M
Magdalena
22 października 2014, 12:43
…gdybyś przybliżała się do Boga, uważałabyś się za coraz bardziej grzeszną i spowiadałabyś  się często…
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 12:47
Św. Augustyn nigdy się nie spowiadał. Pewnie nie przybliżał się do Boga tak jak Ty.
M
Magdalena
22 października 2014, 13:16
...a potem wyznał: „Niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie” .
22 października 2014, 08:15
I znów to samo – zero refleksji nad przyczynami rozwodów, zero nazwania złą, złem. Uznanie rozwodów katolickich za fakt oczywisty i szukanie wyjścia „awaryjnego” dla cudzołożników, przepraszam dla osób żyjących w nieuregulowanych związkach. A co z małżeństwami na krawędzi rozwodów? Którzy dziś się wahają, ale po takich artykułach podejmą rozsądną decyzję i się rozejdą. Ile takich osób ma autor artykułu na swoim sumieniu? Ale to nie wszystko,, ile osób odejdzie od Kościoła, bo taki letni  Kościół jest im zbędny. Dziś jest czas na głoszenie kerygmatu, a nie na kolejne bajdurzenie które powoduje odejście ludzi od wiary i Kościoła.
G
glonojad
22 października 2014, 08:26
Tak sam swoje refleksje opublikuj gdzies, bo gadasz, piszesz, a sam wg mnie nic nie robisz. Ah nie, umiesz tylko innych upominac, ekspert od wytykania bledow innym. Glos kerygmat, ale jak na razie nie slyszlame o TomaszuL gloszycym. A te haselka letni, zero refleksji, wez do siebie, bo ty to masz na sumieniu wiecej przez twoj zamet.
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 08:47
Tomaszu, rozwiedziesz się z powodu Synodu czy odejdziesz z letniego Kościoła ?
22 października 2014, 08:49
Jestem już radykałem w moim, choć niestety letnim, Kosciele.
22 października 2014, 09:04
Nie tak dawno temu któraś z formacji harcerskich dyskutowała zniesienie zakazu picia alkoholu przez swoich członków. Argumentacja analogiczna: przecież nikt nikomu pić nie każe ...
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 09:14
Nie wolno pisać 'mój Kościół', bo kiedy papież Franciszek tak powiedział, to 'prawdziwi katolicy ' go zrugali.
22 października 2014, 09:19
Masz kompleks "prawdziwego katolika"?
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 09:22
'Prawdziwych katolików' bardzo się namnożyło, dawniej tego nie było.
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 09:23
Zniesienia zakazu chcą, bo już piją czy nie piją, a zaczną wskutek zakazu ? 
22 października 2014, 09:34
A moze namnożyło sie jedynie farbowanych katolików zazdroszczacyh wiary i stąd wyzywajacy innych od prawdziwych katolików?
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 09:39
Pamiętaj, Tomaszu, że zarzucanie komuś braku wiary jest zagrożone karą piekielną przez samego Chrystusa.
22 października 2014, 10:21
W obu przypadkach 'sól traci swój smak', więc jakie to ma znaczenie?
P
Przemek
22 października 2014, 10:25
TomaszuL, 1. jeśli lęk przed tym co po rozwodzie jest jedyną siłą, która trzyma ich razem, to lepiej gdy się rozejdą! Z lęku, który jest przeciwieństwem Miłości (1 J 4, 16-18) i głównym dziełem Złego, nie może się urodzić nic dobrego. Jeśli nie uwolnisz człowieka od lęku, nie będzie potrafił prawdziwie kochać. Dopuszczenie każdego człowieka do Komunii jest znakiem czynionym przez Kościół, który uwalnia go od lęku. Ja bym zapytał, ile osób może zostać uwolnionych od lęku dzięki artykułowi i Synodowi. A ile wątpliwości w skończoność Bożego Miłosierdzia sieją Twoje wypowiedzi? 2. spróbuj wskazać w swoich postach te, które są głoszeniem kerygmatu
22 października 2014, 11:32
Zacznijmy od początku, to znaczy czy wierzysz w nierozerwalnośc każdego ważnei zawrtego malżeństwa? I jest ważne rozeznanie pomiędzy tym co nazywasz lękiem, a tym co nazywa sie bojaźnią bożą.  "opuszczenie każdego człowieka do Komunii jest znakiem czynionym przez Kościół, który uwalnia go od lęku." Bzdura - jest to jedynie prowadzenie ludzi wprost do wiecznej zguby. Bo nie wierząc nie beda zbawieni. A jaka to wiara, która czynem odrzuca Słowo?
M
Magdalena
22 października 2014, 11:48
Zacznijmy od początku…czy wierzysz w Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi…
P
Przemek
22 października 2014, 11:54
Wiara w "nierozerwalnośc każdego ważnei zawrtego malżeństwa" ani umijętność rozeznania między lękiem a bojaźnią bożą, ani nawet posiadanie tej ostatniej nie decydują o zbawieniu. O tym, od czego zależy nasze zbawienie jest Słowo w Mt 25,30. Tam nie ma nic o wierze. Ani słowa! Nie ma też nic o małżeństwie. Jest o głodnych, spragnionych, przybyszach i nagich itd. A ponad Słowem jest jeszcze Miłosierdzie.
M
Magdalena
22 października 2014, 12:14
Odwrotnie, … ponad Bogiem nie ma już NIC.
22 października 2014, 12:20
Ja słyszałem, iz zbawienie jest łaską. Ma jeszcze coś współnego z wiarą i uczynkami z tej wiary płynącymi.
A
anonim
22 października 2014, 12:38
Ale to nie wszystko,, ile osób odejdzie od Kościoła, bo taki letni  Kościół jest im zbędny. Dziś jest czas na głoszenie kerygmatu, a nie na kolejne bajdurzenie które powoduje odejście ludzi od wiary i Kościoła. --- TomaszL, a ile osób odejdzie z Kościoła po przeczytaniu Twoich wpisów, uznając że taki Kościół jest im zbędny? Masz rację, dziś jest czas na głoszenie kerygmatu, ale najwyraźniej nie masz pojęcia co to jest kerygmat. Bo do kerygmatu należy m.in. to, że Jezus Chrystus umarł na krzyżu za nas grzeszników aby bez jakiejkolwiek zasługi z naszej strony umożliwić nam grzesznikom zbawienie - również cudzołożnikom. A w Twojej wersji kerygmatu to wszyscy cudzołożnicy i wszelkiej maści inni grzesznicy, jak nie przestaną grzeszyć to pójdą do piekła.
P
Przemek
22 października 2014, 13:49
To prawda
P
Przemek
22 października 2014, 13:52
Prawdę napisałeś.
22 października 2014, 08:07
„Część Ojców Synodu nie wykluczyła bowiem możliwości dopuszczania takich osób "do eucharystycznego stołu, w niektórych szczególnych sytuacjach, w bardzo szczególnych okolicznościach, w szczególności w przypadkach, które są nieodwracalne „ Krótkie pytanie, czy w takich przypadkach szczególnych i nieodwracalnych małżeństwo jest nadal nierozerwalnym sakramentem, czy jednak człowiek w swej pysze uważa, u jest inaczej. „i związane z istnieniem zobowiązań moralnych wobec dzieci, które mogłyby być poddane niesprawiedliwym cierpieniom.” Co ma przyjmowanie Komunii sw do dzieci, pomijając ohydne usprawiedliwianie życia „w nieuregulowanej sytuacji” (d. w grzechu cudzołóstwa”) się dziećmi.
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 08:26
"Trzeba bowiem pamiętać, że jeszcze 50 lat temu z zasady rozwodników nie tylko nie dopuszczano do Komunii św., ale wręcz traktowano ich praktycznie jak wyłączonych z Kościoła. I nie chodzi tu jedynie o rozwodników, którzy żyli w nowych związkach, ale także o tych, którzy się rozwiedli i żyli samotnie albo żyli w tzw. "białym małżeństwie"." Tomaszu, dzisiaj uważasz za oczywistą oczywistość, że rozwodnicy żyjący samotnie mogą przyjmować Komunię. 50 lat temu pisałbyś, że dopuszczenie ich do Komunii jest przeciwne nierozerwalności małżeństwa. 
G
glonojad
22 października 2014, 08:29
Napisz swoj dokument i opublikuj gdzeis na lamach kogos, kto cie poslucha, twoich madrych wywodow. Kazdy byle jakie glupstwa dzisiaj moze wypisywac i to wszedzie. I o jest bieda, a pycha to twoja podejrzliwosc do wszystkiego, bo jak by nie napisac, z twoich komentarzy wynika, ze wszystko ci przeszkadza. Tylko pytanie, czy czlowiek nie moze cos dobrze orzestudiowac, tylko musi z internetu czerpac tajemna wiedze? Bo Twoja wiedza jest internetowa, nie rzetelna anji nie pochodzi ze zrodla.
22 października 2014, 08:40
Kingo – masz w pełni racje. Za 50 lat będzie inaczej. Tyle tylko, iż fakt czy osoby po rozwodzie, w ponownych związkach będą mogły przyjmować Komunię sw. nie zmieni nic, bo prawdopodobnie Kościół za 50 lat w Europie będzie istniał w szczątkowej formie. Dziś przecież także mogą przyjmować Komunię sw i się okazuje ze to za trudne. Teraz zamiast „życia jak brat z siostrą” będzie okres pokutny – ale to tez za chwile okaże się za trudne. Bo problemem jest brak życia wiarą, a nie Komunia sw. Ale tym się nikt publicznej na zajmuje. Oprócz modnego obecnie duszpasterstwa emocji, które na końcu okazuje się pustą wydmuszką. Do czasu, kiedy nie będzie głoszona z ambon prawa, iż droga katolika to jest krzyż i życie wbrew światu, będziemy dyskutować o pierdołach bez znaczenia. Bo przyjmowanie Komunii św. bez żyacia wiarą jest jedynie kaprysem.
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 08:51
Tomaszu, ostra dyscyplina nie powoduje wzrostu życia wiarą, jak widać.
22 października 2014, 08:59
Kingo - odwrotnie. Wzrost życia wiarą powoduje zachowanie dyscypliny choćby w zachowaniu przykazań. Sama dyscyplina jest bez sensu bo nic nie daje. Oprócz jednego, czyli w jakimś sensie chroni przed pogrążeniem się w bagnie życia w grzechu. Ile ludzi dziś wpadło w bagno drugich związków, zdrad i rozwodów tylko dzięki milczącemu przyzwoleniu Kościoła. Bo zamiast nauczać o trudach życia, Kościół obecnie zajmuje się emocjonalnym (bo nie faktycznym) miłosierdziem. I są efekty - wzrost liczby rozwodów w krajach katolickich jest winą Kościoła.
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 09:34
Wzrost życia wiarą powoduje zachowanie dyscypliny choćby w zachowaniu przykazań. Niby truizm, ale jak poczytasz "Żeby się nie rozwiedli. Drugi raz" to nie wiem. Przecież oni tak żyją wiarą, a przykazania nie dadzą rady zachować. Chodzi Ci w końcu o dyscyplinę czy o nauczanie o trudach życia ? Z dyscypliną jest kłopot, owieczki dzisiaj w dyby nie zakujesz. A nauczać o trudach życia oraz o odpowiedzialności trzeba, tylko wątpię czy w ten sposób, że 'jak nie będziesz odpowiedzialny, to nie dostaniesz Komunii, a nawet pójdziesz do piekła'. Na przykładzie aborcji: prawne zakazy dzisiaj niewiele dają, w dobie tabletek wczesnoporonnych, ale nauczanie, że życie jest od poczęcia sporo dało.
22 października 2014, 10:15
Kinga, albo żyjesz w wierze, albo szukasz sobie jakiś ludzkich wytłumaczeń. To co piszesz znów pokazuje, jak wielu jest religijnych ateistów. Wizja wiecznego piekła nie działa tylko dlatego, iż ludzie nie wierza w zbawienie. Albo co gorsza, uznają swoje zbawienie ze pewnik. Nie jest truizmem, iż życie w wierze powoduej zachownaie przykazań. To jest nauczanie Ewangelii.  Zauważ więc, jak latwo zobaczyc fałsz w mówienieu o swojej wierze
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 10:20
Tomaszu, czy żyjesz w wierze ? Czy jesteś tak radykalny jak wielu świętych ? Jeżeli nie, to nie żyjesz w wierze. Albo białe, albo czarne.
22 października 2014, 11:38
Kingo - nie odpowiem. Bo wiara to nie gadanie o niej i zapewnianie o niej na forach internetowych.
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 12:11
Tomaszu, to było pytanie retoryczne :))
O
owieczka_
22 października 2014, 07:21
Wie Ojciec co jest dla mnie najbardziej niepokojące? To że tylu biskupów nie zgadza się z nauczaniem Kościoła i zamiast o rodzinie dyskutuje o fałszywym miłosierdziu. Tyle tekstu Ojciec napisał tylko po to, żeby postraszyć katolików, którym nie podoba się dyskutowanie o rozwodnikach i homoseksualistach na Synodzie o rodzinie? Wielikrotnej pokuty mam sobie odmawiać? Proszę wybaczyć, ale nie zastosuję się..
22 października 2014, 07:07
> te punkty, które stanowiły języczek u wagi zarówno mediów, jak i środowisk kościelnych różnych opcji, bo dotyczyły możliwości dopuszczania osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach do Komunii św. (punkty 52 i 53) oraz stosunku Kościoła katolickiego do osób i związków homoseksualnych (pkt 55). Ten ostatni punkt zresztą zdaje się być bardzo enigmatyczny w swoim przesłaniu. W swojej refleksji chciałbym zatrzymać się nad tymi punktami dotyczącymi możliwości "rozluźnienia" dyscypliny co do przyjmowania Komunii św. Maniek chciał nabazgrać na murze sprayem graffiti i chciał ukraść babci portfel, ale jak tu tylko się zajmę tym graffiti. No prawda, że ten Maniek taki zły wcale nie jest, jeśli na samym graffiti uwagę skoncentrujemy?
G
glonojad
22 października 2014, 08:35
Zaloze sie, ze Pan nie przezczytal rzetelenie calego dokumentu synodu ani relacji oficjalnych, jak to bylo, co i dlaczego, , tylko jakies internetowe, medialnie oglaszane wybiorcze cytaty z komentarzykami. Krotko, wiecej Pan wierzy niektorym internetowym  info niz zrodlu. Druga tragedia, to taka, ze kazdy uwaza sie za experta w dziedzinie tlumaczenia mysli, tendencji synodu i tego co synod opublikowal. Wystarczy byc programatorem i muzyka gra. A, i miec ciety jezyk. Tak jak w polityce, nie weim co pisze, ale pisze, inteligentie aby brzmialo, ze niby sie znam. WYSILEK? JAKI TAM, POSZUKAM W INTERNECIE, POCZYTAM JAKIES INTERPRETACJE I JEDZIEMY Z NAGONKA. Oby swoja droga do przodu.
Jadwiga Krywult
22 października 2014, 09:35
No nie jest taki zły, bo jakby Cię dźgnął nożem, to byłoby gorzej.
22 października 2014, 11:08
Nie ma uczciwego wytłumaczenia dla prób wpakowania tematyki homozwiązków na Synod dotyczący małżeństwa i rodziny. Tematyka rozwodów merytorycznie się w deklarowanym zakresie mieści, dlatego umieszczenia jej na Synodzie się nie czepiam. Czym innym jest rozstrzygnięcie czy zagadnienie się w ramach deklarowanego tematu mieści, czy nie, a czym innym jest rozstrzygnięcie, czy zagadnienie jest z wewnętrzymi regułami tematu zgodne, czy przeciwko tym regułom występuje.
PN
Przypadki nieodwracalne - jakie?
22 października 2014, 02:36
"Część Ojców Synodu nie wykluczyła bowiem możliwości dopuszczania takich osób "do eucharystycznego stołu, w niektórych szczególnych sytuacjach, w bardzo szczególnych okolicznościach, w szczególności w przypadkach, które są nieodwracalne i związane z istnieniem zobowiązań moralnych wobec dzieci, które mogłyby być poddane niesprawiedliwym cierpieniom. Ewentualny dostęp do sakramentów powinien być poprzedzony pokutą pod nadzorem biskupa diecezjalnego. Sprawa powinna być nadal dyskutowana, biorąc pod uwagę różnicę między obiektywnym trwaniem w grzechu oraz okoliczności łagodzące" (nr 52)". Pytanie do o. Marka Blazy - autora tekstu: Ojcze Marku, czy Ojca zdaniem może człowiek z góry przewidzieć/orzec, że jakieś sakramentalne małżeństwo w kryzysie (także po rozwodzie i gdy małżonkowie są w nowych związkach i mają w nich dzieci) jest nieodwracalnie nie do uzdrowienia? 
22 października 2014, 09:33
Co jest trudniejsze - uzdrowić małzeństwo, gdy oboje małzonkowie żyją, choc są w innych zwiazkach, czy wskrzesić kogoś, kto był po ludzku juz martwy (patrz Łazarz) ?
P
Przemek
22 października 2014, 10:01
Trudniej jest uzdrowić małżeństwo. Bo to wymaga zmiany / ingerencji w wolną wolę co najmniej jednego człowieka. Często dwóch. A przed wolną wolą człowieka zatrzymuje się nawet Bóg. Przed śmiercią się nie zatrzymuje.
22 października 2014, 10:11
Oczywiscie iz się nie da uzdrowić małzeństwa wbrew woli obojga malżonków. Ale czy jest to wytłumaczeniem przypadków nieodwracalnych?
P
Przemek
22 października 2014, 10:30
To jest odpowiedź na pytanie, które zadałeś. Wytłumaczeniem a raczej usprawiedliwieniem grzechu (tego nie neguję) jest Ofiara Jezusa na krzyżu.
22 października 2014, 11:43
Czemu tak mieszasz pojęciami? Jakiego usprawiedliwienia z wiary oczekuje ktoś kto swoimi uczynkami wprost przeczy tej wierze? W dodatku ostatnio tak gładko przechodzi się nad ranami Krzyza i śmiercią (taka prawdziwą, realną, męczeńską) naszego Pana Jezusa Chrystusa, której jesteśmy dziś, kazdy z nas jest dziś winny.  Mój, Twój grzech to przyczyna tej Smierci. Wierzysz w to? Naprawdę wierzysz w tę śmierć i dalej głosisz, iż życie w grzechu cudzołóśtwa jest ok?
P
Przemek
22 października 2014, 13:46
Tomaszu, upominam Cię, przestań wkładać w moje usta słowa, których nigdzie nie napisałem. Nigdzie nie napisałem, że życie w jakimkolwiek grzechu jest ok! Ja wierzę, że najważniejszą przyczyną śmierci Jezusa na krzyżu nie jest grzech, lecz nieskończone Boże Miłosierdzie, które każdy grzech (z wyjątkiem grzechu przeciwko Duchowi Świętemu) odkupiło. A Kościół dziś mówi mi: nie interesuje mnie twoja sytuacja, nie interesują mnie okoliczności twojego grzechu, nie interesuje mnie twój żal, nie interesuje mnie twoja pokuta, nie interesuje mnie jak dzisiaj żyjesz, jak bardzo albo mało kochasz. Nie będzie rozgrzeszenia, musisz poczekać... do śmierci. Masz oczywiście wybór, możesz żyć z nową kobietą, byleś jej nie pożądał i nie dotykał. Wtedy - zapraszamy! Jezus też kiedyś spotkał kobietę, której nikt od 12 lat nie dotykał. A jeśli dotykał, to grzeszył. Wiesz co zrobił? Dzisiejszą praktykę udzielania przez Kościół sakramentów osobom rozwiedzionym można by streścić tak: Jesteśmy pewni, że wolą Pana jest nie przebaczyć i nie pobłogosławić żadnemu związkowi kobiety i mężczyzny, których wcześniejsze sakramentalne małżeństwo się rozpadło.
22 października 2014, 14:01
"Masz oczywiście wybór, możesz żyć z nową kobietą, byleś jej nie pożądał i nie dotykał. Wtedy - zapraszamy!" Zaraz, zaraz. Cudzołóstwo jest grzechem współżycia z inną osobą niż małżonek. Każde współżycie (i kazde spojrzenie z pożądaniem) jest grzechem, czesto grzechem śmiertelnym. Więc jak to ma być. Nagle Kościół ma uznać, iż inna kobieta jest już żoną, a nie ta zaślubiona przed Bogiem. Postulujesz kościelne rozwody? Bo tylko wtedy można by uznać, iż współżycie  z inna osobą niż małzonek nie będzie grzechem. A co z osobami żyjacymi latami w konkubinatach? Czyż i u nich bez ślubu "kościelnego" nie będzie cudzołóśtwa? A jak z wieloletnimi kochankami? Przecież to taka prawie żona. A moze Kosciół ma uznawac kaprysy i sluby cywilne za sakramenty.
P
Przemek
22 października 2014, 14:34
Odnoszę wrażenie, że używasz terminu "kościelne rozwody", pojęcia, które mało komu się dobrze kojarzy, żeby siać lęk przed scenariuszem, z którym się nie zgadzasz. Jeśli Papież zmieni praktykę udzielania sakramentów osobom rozwiedzionym, to pewnie wielu tak będzie mówiło o nowej dyscyplinie sakramentów, aby pokazać swój sprzeciw. Mi nie chodzi o pojęcia, nazywaj to najostrzej i najochydniej jak chcesz. Takie Twoje prawo. Ja ponownie pytam, czy jako członkowie Kościoła jesteście pewni, że wolą Pana jest nie przebaczyć i nie pobłogosławić żadnemu związkowi kobiety i mężczyzny, których wcześniejsze sakramentalne małżeństwo się rozpadło. Ja nie jestem.
22 października 2014, 14:57
"Odnoszę wrażenie, że używasz terminu "kościelne rozwody", pojęcia, które mało komu się dobrze kojarzy, żeby siać lęk przed scenariuszem, z którym się nie zgadzasz." Lęk przed czym?  "a ponownie pytam, czy jako członkowie Kościoła jesteście pewni, że wolą Pana jest nie przebaczyć i nie pobłogosławić żadnemu związkowi kobiety i mężczyzny, których wcześniejsze sakramentalne małżeństwo się rozpadło." Po pierwsze samo sie nie rozpadło. Po drugie jeżli Kosciół nadal uznawac bedzie nierozerwalność ważnie zawartego małzeńśtwa, to znaczy iz kazde wsółżycie z inną osobą niż zona będzie nadal grzechem śmiertelnym bez wzgledu na przyjmowanie Komunii św.  Moze mi wytłumaczysz, jak to ma wyglądać. Bo ja z punktu zimnej logiki tego nie łapię.
P
Przemek
22 października 2014, 15:23
Lęk przed czym? Przed zmianą dyscypliny sakramentów dla osób rozwiedzionych. Po pierwsze samo sie nie rozpadło. Prawda, tylko co z tego...? Po drugie jeżli Kosciół nadal uznawac bedzie nierozerwalność ważnie zawartego małzeńśtwa, to znaczy iz kazde wsółżycie z inną osobą niż zona będzie nadal grzechem śmiertelnym bez wzgledu na przyjmowanie Komunii św. Moze mi wytłumaczysz, jak to ma wyglądać. To właśnie (czy i jeśli tak, to jak) Kościół na prośbę Papieża próbuje rozeznać w Duchu Świętym. Możliwe, że wytłumaczy Ci Papież po majowym synodzie. Ja nie. Bo ja z punktu zimnej logiki tego nie łapię. Jak wyżej. Może warto z punktu ciepłej miłości spróbować. Dla mnie koniec tematu.
22 października 2014, 15:42
Lęk przed czym? Przed zmianą dyscypliny sakramentów dla osób rozwiedzionych. --- To właśnie (czy i jeśli tak, to jak) Kościół na prośbę Papieża próbuje rozeznać w Duchu Świętym. Możliwe, że wytłumaczy Ci Papież po majowym synodzie. Ja nie. Skoro postulujesz coś, co powinno być w Kosciele, to mialem nadzieję, iz potrafisz ten swój postulat wytłumczyć, a nie pisać farmazony o jakis lękach. Problemem nie jest żaden lęk. Problemem jest mówienie w jednym zdaniu o nierozerwalnosci małżeństwa i jednocześnie o braku grzechu życia z inna osobą, niż małżonek. Bo takie mówienie nie tylko jest alogiczne, ale tez wprost przeczy Ewangelii. 
A
Anna
22 października 2014, 01:28
To się nazywa manipulacja.
R
robol
22 października 2014, 01:47
Tak to każdy może napisać. A konkretnie... I merytoycznie z erudycją proszę.
A
Anna
22 października 2014, 01:58
Przeczytaj tekst jeszcze raz. Ze zrozumieniem.
?
????
22 października 2014, 08:41
Może to ty powinnaś przeczytać. po prostu przeczytać. Byłoby cię stać na wypowiedź, jaka by nie była, a nie tylko na zdanie nic nie mówiącę poza popularnym nickiem.
22 października 2014, 00:43
Głos wołającego na pustyni.... Wielu "prawdziwych katolików" i to nawet tych nawołujących do "ścisłego posłuszeństwa Janowi Pawłowi II" wciąż używa języka (i wyznaje mentalność) z 1917 roku. Powołując się, naturalnie, na Jana Pawła II.
22 października 2014, 07:19
Pan przypisuje JPII skrywane sympatie ku otwarciu Kościoła dla homo? Obawiam się, że wątpię. JPII, w odróżnieniu od katolewctwa, po prostu po pierwsze wiedział, że istnieje granica pomiędzy miłosierdziem, a herezją, a po drugie umiał ją rozpoznać.
22 października 2014, 08:19
Jak wielu cudzołożników twierdzi dziś, iż św. Jan Paweł II napisał bzdurę w Adhortacji FC, bo wymaga od nich rzeczy niemożliwej - porzucenia seksu pozamałżeńskiego. O tym autor artykułu też nie raczył wspomnieć. Proponowany wieloletni okres pokuty będzie tak samo nierealny do wypełnienia. Bo przecież nie o Komunie św. tutaj cały czas chodzi.
P
Przemek
22 października 2014, 10:03
Kto Ci objawił, o co mi chodzi, Tomaszu? Skąd wiesz?
A
anonim
22 października 2014, 12:24
TomaszL, stawiasz autorowi zarzut oparty wyłącznie na swoich urojeniach. Pierwsze słyszę by jacyś cudzołożnicy twierdzili, iż św. Jan Paweł II napisał bzdurę w Adhortacji FC, bo wymagał od nich rzeczy niemożliwej - porzucenia seksu pozamałżeńskiego. Nawet tu na forum, pomimo wielu dysput nikt nic takiego nie twierdził. A jeśli już mówić o tym co kto twierdził o JP2 i jego FC, to przypominam Ci, że to nikt inny ale właśnie Ty, negując niewygodne dla Ciebie treści FC posunąłeś się do stwierdzenia, że był to synod niedouczonych biskupów a JP2 to niedouczony święty. Mam tu podać link do tej Twojej "błyskotliwej" wypowiedzi?
W
warsawer
21 października 2014, 23:52
Trochę jednak pod własną tezę pisany artykulik (mimo całej erudycji wywodu); z przykładami i paralelami wymyślanymi jakby na siłę. Przykładowo notoryczny rozpustnik spowiadający sie z grzechów nieczystości, nawet jeśli by mu sie chciało spowiadać, za każdym razem musiałby jednak szczerze żałować i być gotowym po opuszczeniu konfesjonału żyć w czystośći według swego stanu, inaczej jego spowiedź byłaby zwykłą farsą (katolicki to "banał"). Jeśli jednak "upada" ma prawo przyjść raz jeszcze...Jak każdy inny grzesznik...Mimo całego możliwego zgorszenia, nikomu nie przysięgał PUBLICZNIE do śmierci miłości, wiernosći i uczciwości małżeńskiej. Wszystkie reformy eklezjalnej dyscypliny opisane przez ojca nie naruszały wagi tej przysięgi, "filzoficznie" mówiac jej substancji. Aż (chyba) do czasu propozycji zgłaszanych na tym Synodzie. I to jest problem ... 
R
robol
22 października 2014, 00:19
Żonaty mężczyzna chodzący do domu publicznego PRZYSIĘGAŁ. I co, nie dostanie rozgrzeszenia, nawet gdyby się tam fatygował regularnie? Ależ pan "filozof", panie warsawer. Widać, że ze stolycy.