Szansa na odbudowanie tożsamości Europy

(fot. PAP/EPA/GEORGI LICOVSKI)

Obecna debata o islamie oraz tożsamości Europy "może nas doprowadzić do naszych własnych korzeni i ich lepszego poznania" - twierdzi Angela Merkel. Tego typu wypowiedzi zaczynają padać się na wysokich szczeblach politycznych i niekoniecznie pochodzą od ludzi głęboko wierzących.

Kilkanaście lat temu w Marsylii długo dyskutowałem z młodym Chińczykiem, który wyemigrował do Francji. Ponieważ rozmowa odbyła się w ramach pewnego katolickiego duszpasterstwa, pojawił się temat naszych religii.

- Jesteś chrześcijaninem, skoro tu przyszedłeś? - spytałem.

- Nie - odpowiedział.

DEON.PL POLECA

- Wyznawcą konfucjanizmu lub taoizmu? Buddystą? Hinduistą? Muzułmaninem? - pytałem dalej.

Ale za każdym razem odpowiadał przecząco.

- Zatem uważasz się za ateistę?

- Też nie - powiedział.

Okazało się później, że ten dwudziestokilkuletni mężczyzna nigdy nad swoją tożsamością religijną się nie zastanawiał. Ani jego wierząca w komunizm rodzina, ani ateistyczne Chiny, ani laicka Francja, ani europejscy znajomi, nikt nigdy dotąd nie sprowokował go do namysłu nad duchowością.

Bo nikt nigdzie o tym wystarczająco ciekawie nie mówił, bo nikt go nie naprowadził na takie poszukiwania, bo nikt nie przekonał do tego, że to ważna sprawa. Dopiero teraz, gdy przypadkowo wraz z kolegą trafił na towarzyską imprezę duszpasterstwa, zaczął zastanawiać się, kim tak naprawdę jest. Czy w jego życiu ta katolicka impreza coś zmieniła, nie wiem, bo nigdy więcej go nie spotkałem.

Konfrontacja, która wymaga

Tamta rozmowa pokazała mi jednak jak na dłoni to, o czym piszą socjologowie, antropologowie kultury i teologowie. Tożsamość człowieka buduje się w konfrontacji z innymi. A wyrazistość drugiej osoby i jasne sprecyzowanie tego kim ona jest, staje się wyzwaniem dla naszego "ja".

Ludzie zaangażowani w dialog międzyreligijny lub międzywyznaniowy to potwierdzają. Jeśli mój rozmówca nagle zaimponuje mi głębią przeżywania przykładowo swego judaizmu, nagle ja sam zaczynam zadawać sobie pytanie o głębię mojego chrześcijaństwa. Zdarzają się oczywiście tacy, którzy zechcą w takiej sytuacji zmienić religię lub wyznanie, ale to są przypadki mniejszościowe.

Znacznie częściej spotkanie z innym, który swą inność nosi dumnie, staje się znakiem zapytania lub wręcz wyrzutem skierowanym do mnie samego.

Problem ten może nie dotyczyć wielu Polaków, którzy ze swoich katolickich domów wynoszą dość silną identyfikację wyznaniową i kulturową. Ale nawet u nas coraz więcej mamy ludzi nie zawracających sobie głowy kwestią religijną, zagubionych, poszukujących, zranionych przez Kościół, może nawet opuszczonych.

Tym bardziej w innych krajach europejskich. Pewnie można by założyć, że niejeden młody Europejczyk XXI wieku w podobnej do opisanej na początku rozmowie zachowałby się mniej więcej tak, jak wspomniany Chińczyk.

Z tego punktu widzenia problem muzułmańskich uchodźców, z którym dziś się mierzymy, można by w pewnym sensie nazwać szansą. Całkowicie abstrahując od tego, czy opowiadamy się za ich przyjmowaniem, czy też nie, już nawet sam temat, o którym cała Europa dziś rozmawia, stanowi kontynentalne wyzwanie.

Samo wirtualne pojawienie się w naszym otoczeniu "innego" jest sytuacją konfrontacji, na którą trzeba jakoś odpowiedzieć. A co dopiero faktyczne jego zamieszkanie w domu obok czy na sąsiedniej ulicy.

Nie ma co ukrywać, że coraz liczniej napływający do Europy muzułmanie samą swą obecnością obnażają płytkość tożsamościową Europejczyków, którzy w wielu przypadkach chrześcijaństwo (zarówno religijne, jak i kulturowe) odstawili do lamusa lub pochowali do sfery całkowicie prywatnej i indywidualnej. W sytuacji konfrontacji kulturowej okazuje się to naszą słabością. Dostrzegają to już także niektórzy europejscy przywódcy.

W poszukiwaniu tożsamości

Na początku września w wystąpieniu na jednym ze szwajcarskich uniwersytetów nawiązała do tego tematu Angela Merkel. "Muszę tu być szczera. Wszyscy mamy wolność wyznawania religii i jej praktykowania. Chciałabym jednak widzieć więcej ludzi, którzy mają odwagę powiedzieć, że są chrześcijanami. I więcej ludzi, którzy mają odwagę wejścia w dialog" - mówiła pani kanclerz.

Wypowiedzenie takich słów w aktualnym europejskim kontekście jest dość jednoznaczne. Wobec napływu kolejnych fal wyznawców islamu niemiecka polityk zasugerowała też, że ludzie powinni powrócić do "tradycji chodzenia na kościelne nabożeństwa oraz posiadania biblijnych fundamentów". Narzekała również, że wielu chrześcijan już nie rozumie niektórych chrześcijańskich pojęć, jak przykładowo Pięćdziesiątnica.

Obecna debata o islamie oraz tożsamości Europy "może nas doprowadzić do naszych własnych korzeni i ich lepszego poznania" - twierdzi Angela Merkel.

Tego typu wypowiedzi zaczynają padać się na wysokich szczeblach politycznych i niekoniecznie pochodzą od ludzi głęboko wierzących. Jest zbyt wcześnie by nurt ten nazwać przebudzeniem. Ale warto zauważyć, że pojawienie się muzułmańskich uchodźców - potencjalnie lub faktycznie - coś jednak w ludziach porusza.

Jakoś przynagla do samookreślenia lub do powrotu do własnego dziedzictwa, niekiedy zapomnianego. Jeśli tak, to dla materialistycznej, indywidualistycznej, egoistycznej i laickiej Europy ta sytuacja może się okazać szansą na odbudowę chrześcijańskiej tożsamości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Szansa na odbudowanie tożsamości Europy
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.