Szopka to nie choinka

(fot. depositphotos.com)

O szopce mamy tak wiele do powiedzenia, że nawet tworzymy kabarety. O choince tyle samo, co o ogrodowym krasnalu.

Wiele lampek zapala się na Święta lub na zakupy przedświąteczne. Ma być miło, więc stawia się lub wiesza choinki i skarpety. Muzyka powinna być „zakupowa”, by lżej się wydawało na prezenty. Wystawy sklepowe mają swoją utrwaloną bożonarodzeniową rolę społeczną. W tym stylu świecą ulice, domy, mieszkania i kościoły. Pandemia pewnie niewiele tu zmieni. Bo ludzie potrzebują owego „zabłyszczenia”.

Na szczęście jest też coś takiego jak tradycja budowania szopki. Zagrożona tradycja. I to nie zagrożona jakimiś zakazami, ale tym, że chce się z niej zrobić tylko błyszczący bibelot do postawienia na placu, przy prezbiterium lub na stole. A to nie jest błyskotka! To historia do opowiedzenia i do wysłuchania.

Mniej lub bardziej kiczowate figurki mogą „zdobić” nasze domy i balkony. Mogą tam postać jakiś czas, jeśli nam się podobają. Ale szopka nie temu służy. Ona jest jak wyjście do teatru, jak zatrzymanie się przy ulicznym happeningu, jak wysłuchanie poruszającego kazania. Nie chodzi o to, by było miło, choć jej historia może być wzruszająca. Ona ma poruszyć jak spektakl. Stąd czerpie często z metod teatralnych.

DEON.PL POLECA

Niektórzy atakując teraz szopkę na placu św. Piotra w Watykanie, argumentują tak, jakby chodziło tylko o choinkę. Ma tylko cieszyć kolorami i być milusińska, tak by nie była zagadką dla dzieci. Gdyby iść tym tropem, to trzeba by wszystkie ogrody zoologiczne zredukować do zagrody z kózkami.

Wg tych przeciwników powinna w centrum wyeksponować Jezuska. Tradycja neapolitańska każe budować całą kamienicę lub fragment miasta i pokazywać różne warstwy społeczne oraz zawody pośród miejskiego zgiełku, a sam żłóbek z Jezuskiem umieszczać nie w apartamentach ma pierwszym piętrze, lecz gdzieś na marginesie pod schodami oficyny. Bo taka jest pełna dramaturgii historia Tego, dla którego narodzin zabrakło miejsca… I ważne jest to, gdzie tego miejsca brakuje.

Chcą też, by była taka jak za św. Franciszka. Ale jego szopka była żywa. I ludzie, i zwierzęta. To było przedstawienie. Gdyby klasykę odgrywać ciągle tak samo, toby znaczyło, że ta sztuka nie ma nam już nic do powiedzenia. Byłaby bezradna wobec pandemii i jej przyczyn (np. „przemysłowego” zagęszczenia ludzi i zwierząt), wobec światowych wyzwań ekumenicznych czy wobec nowych perspektyw zdobywania kosmosu.

Autorzy z Watykanu nie tylko chcą nam opowiedzieć wielowymiarową story, zapraszają i nas do tworzenia opowiadań wobec ich dzieła. I to jest różnica między żłóbkiem a drzewkiem: o szopce mamy tak wiele do powiedzenia, że nawet tworzymy kabarety i szkolne teatrzyki, a o choince tyle samo, co o ogrodowym krasnalu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Szopka to nie choinka
Komentarze (8)
Oriana Bianka
23 grudnia 2020, 13:43
Ten astronauta przypomina o współczesnych bohaterach - medykach leczących chorych na COVID, którzy w czasach pandemii ubrani są w podobne kombinezony.
TO
~Tomasz Ostański
21 grudnia 2020, 21:24
Idąc tropem zagrody z kozami dochodzimy do rzeczywistości. Do samego sedna naturalnej prostoty wydarzeń i okoliczności. Dla niektórych to stanowczo za mało. Konieczny jest artystyczny szlif, korekta scenografii, może i scenariusza. Niektórzy mówią Jezusek nie może być gipsowy jak ogrodowy krasnal, lepszy jest z terakoty. Ta sztuka nie może być naiwnie prosta wszak odnosi się do wyższej sprawy. Tu trzeba odrobiny blichtru, nieco złoceń, więcej świateł i inna muzyka. Ta ludowa nuta nudna, oklepana, zgrana. Zgoda, można Jezusowi zagrać nowe pieśni, dać nowe strojne szaty. Zamiast w żłobie czy w stajni, ułożyć w pałacu. Nas stać na to. Tylko kto tu ze stajni robi nam choinkę? Kto chce na niej zawiesić terakotowe artystyczne krasnale? Nowy blichtr zamiast starego lepszy?
TO
~Tomasz Ostański
21 grudnia 2020, 16:18
Dla kogo to sztuka ma więcej, lepiej i mądrzej do powiedzenia o rzeczywistości, od Słowa Bożego i historycznie dosłownej i realnej historii Zbawienia? Dla kogo jest wyłącznie mityczną przenośnią, metaforą służącą jedynie za inspirację dla artystycznie wysublimowanej wyobraźni? Proszę spróbować opowiedzieć dziecku tą wzruszającą i poruszającą historię narodzin Zbawiciela Świata poruszając się w obrazującej tą historię scenografii dziwadeł i straszydeł ustawionych na pl. Św Piotra. Upraszczając do maksimum Objawienie, Bóg wcielając się w maleńką bezbronną istotę ludzką nie zadbał należycie o formę? Za mało artystycznej finezji, zbyt to dosłowne i nie nowocześnie atrakcyjne? A może było tak jak miało być? Prosto, normalnie po ludzku. Nie po gwiezdno- wojennemu i futurystycznie. Bóg uosobiony w maleńkim dziecku. Jest coś na tym świecie piękniejszego?
JA
~J. A.
21 grudnia 2020, 10:38
Skoro szopka ma być jak dzieło teatralne, to może się podobać albo nie, a zatem powinna jak inne dzieła podlegać krytyce. Tymczasem tekst sprawia wrażenie próby polemiki z krytyką estetyki szopki, jednocześnie podnosząc jej teatralność. Skoro tak, to tekst jest wewnętrznie sprzeczny.
KW
~ka we
20 grudnia 2020, 22:42
Ta szopka jako teatr, happening, kabaret, forma wyrazu sztuki jest ok. Coś jak wesoła pastorałeczka w stylu 'trzej królowie jadą'. A jednak w kościele nie każde dzieło sztuki powinno wisieć, tak jak nie każdy utwór muzyczny się nadaje, pomimo posiadania pewnych walorów artystycznych. W tym wypadku to nie kościół, to plac, ale nie byle jaki tylko Plac św. Piotra w Watykanie, a to zobowiązuje.
AS
~Antoni Szwed
20 grudnia 2020, 15:55
Tak oto jezuita Siepsiak broni decyzji innego jezuity z Watykanu, broni pseudo-artystycznego paskudztwa, które nikomu nic pozytywnego na myśl nie przywodzi. Trudno spotkać choćby jednego człowieka, u którego te kosmiczne figurki wywołują jakieś przyjemne wrażenia. Dlaczego? Dlatego, że po pierwsze nie mają one nic wspólnego z Dzieciątkiem Jezus, z Maryją i Józefem, z drugiej, że jest to pseudoartystyczne brzydactwo. A przecież za kilka dni obchodzimy w Kościele katolickim Boże Narodzenie - to znaczy: katolicy obchodzą, Watykan chyba jednak nie. Ci ostatni myślami są już przy jakiejś innej ogólnoświatowej religii, w której Jezus Chrystus jest co najwyżej jednym z ludzkich proroków (jak w islamie). Myślą już innymi kategoriami, mają przed oczyma inne idee, których wielu katolików po prostu nie podziela.
EA
~Ewa Adam
21 grudnia 2020, 17:59
Oto jak zrzęda Szwed znowu zrzędzi. Nikomu nic pozytywnego tym na myśl nie przywodzi. Te kosmiczne figurki nie mają wywoływać przyjemnego wrażenia, tylko prowokować do myślenia (tych, co myśleć potrafią). Jakież to "przyjemne wrażenia" wywołuje tradycyjna szopka? Sianko, dzieciątko, wołek i osiołek i Józef z Maryją ze złożonymi rączkami... Gdy tymczasem: zimno, smród obory, zmęczenie drogą i porodem, bród, głód, bieda,płacz dziecka, poczucie odrzucenia przez ludzi ... zaiste bardzo "przyjemne wrażenia". Może dla sadysty. Gdyby Pan Jezus chciał wywoływać "przyjemne wrażenia", to nie tylko by się w takich warunkach nie urodził, ale i umarł by bardziej "estetycznie".
II
~i.cz i.cz
20 grudnia 2020, 11:09
Absolutnie nie! Juz się spaliły zwierzęta z szopka. A nawet jak się nie spala- dla zwierzątg jest to ogromny stres. I czeo się uczy dzieci? Ze zwierze to ozdoba?