Sztuka wypasu dzikich owiec

Fot. episkopat.pl

Najnowszy sondaż CBOS na temat religijności Polaków nie pozostawia złudzeń: na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat w naszym społeczeństwie zaszły radykalne zmiany w postrzeganiu wiary i w praktykach religijnych. I choć można zżymać się na przeprowadzających badanie, a nawet podważać jego wiarygodność - bo przecież badanie prowadzi się na stosunkowo niewielkiej grupie reprezentatywnej - to jednak liczby nie pozostawiają złudzeń.

Ale do rzeczy. Jak wynika z badania, 30 lat temu 94 proc. Polaków deklarowało, że wierzy w Boga - dziś jest ich znacząco mniej, bo zaledwie 87,4 proc. Wydawać by się mogło, że jest to różnica relatywnie niewielka, bo wynosi nieco ponad 6 punktów procentowych, ale skoro jest nas wszystkich ok. 38 milionów, to oznacza, że na przestrzeni tego czasu wiarę straciło… ponad 2 miliony ludzi, a to jest już znacząca grupa.

Zdecydowanie gorzej jest w odniesieniu do praktyk religijnych: tu notujemy spadek z 69,5 proc. (przed trzydziestu laty) to poziomu 42,9 proc. Różnica ta jest na tyle znacząca, że jest widoczna “gołym okiem” w naszych kościołach. To, co też rzuca się w oczy, gdy uczestniczymy w liturgii, to także fakt, że w kościołach mamy przewagę osób starszych. Obserwację tę potwierdzają liczby: dziś praktykuje jedynie 23 proc. osób pomiędzy 18. a 24. rokiem życia, oraz niewiele lepiej jest w następnej grupie wiekowej: z osób pomiędzy 25. a 34. rokiem życia do kościoła chodzi wyłącznie 26 proc.

Nie są to wesołe dane, tym bardziej, że wielka różnica między “wierzącymi” a “praktykującymi” wyraźnie pokazuje, że znacząca liczba chrześcijan nie znajduje Boga w Kościele...

DEON.PL POLECA


Wyniki każdego badania statystycznego można wykorzystać dwojako:

- jako powód do radości (jeśli są pomyślne) lub jako motyw rozpaczy (jeśli ukazują ponurą rzeczywistość);

- jako źródło istotnych danych, w oparciu o które można opracować strategię na przyszłość.

Smutne liczby, o których mówimy, również mogą być różnie rozumiane. Istotne jednak jest to, że niosą nam one bardzo ważną informację, jaka ukazuje perspektywę pracy w polskim Kościele na następne dziesięciolecia. Dzięki temu badaniu wiemy, na co powinniśmy się nastawić w przyszłości i jakie kierunki duszpasterstwa przyjąć.

Otóż musimy nastawić się na to, że przed nami są lata sukcesywnego spadku uczęszczających do kościoła, aż w końcu osiągniemy poziom dwudziestu kilku procent - bo ci, których dziś regularnie widzimy na Eucharystii, będą odchodzić: większość do Wieczności. Odejdzie pewnie jeszcze część z tych 26 proc. pokolenia 30-latków. W takiej perspektywie nie wyobrażam sobie, że programem duszpasterskim na przyszłe lata będzie narzekanie, że jest tak słabo z tą frekwencją, albo wspominanie, że kiedyś było lepiej. Zamiast więc smucić się i narzekać z tego powodu, że czegoś nie możemy zrobić, musimy zastanowić się, co jest w naszej mocy. Musimy także przyjąć do wiadomości, że sięgając po tradycyjne formy ożywiania ducha pobożności, sprawdzone w starszych pokoleniach (jak pielgrzymki obrazów i figur lub ich mniej czy bardziej cudownych kopii, rekolekcje parafialne itd.) będą trafiały wyłącznie do tej reszty, czyli 20 proc. społeczeństwa.

Statystyka ponadto stawia nas przed ważną decyzją: czy ograniczymy się wyłącznie do tej małej grupy, czy - nie zaniedbując tych wiernych - otworzymy kościelne bramy przed tymi, którym przynajmniej dzisiaj nie jest z nami po drodze - a będzie ich ok. 80 proc. społeczeństwa! A jeśli zdecydujemy się na model Kościoła otwartego, to dodatkowo będziemy musieli wziąć pod uwagę fakt, że decyzja o odejściu z Kościoła czasami opiera się na obojętności, a czasami ma za swój fundament wrogość, rozczarowanie i zgorszenie. Nie wystarczy więc opowiadanie słodkim głosem o miłości Boga, bo ludzie ci, zanim nas, apostołów, posłuchają, wpierw rozliczą nas z naszej wiarygodności.

Twarde dane wynikające z sondaży wyraźnie pokazują, że całkiem już bliska przyszłość Kościoła, to nie będzie tradycyjne pasterzowanie, ale wysiłek pasienia owiec dzikich, które nie tak łatwo będzie zamknąć w ograniczonych przestrzeniach tradycyjnych zagród, i które nie będą chciały jeść sieczki i słomy, ale najzwyczajniej w świecie będą się buntować, albo przynajmniej grymasić. Dla nas, pasterzy, będzie to prawdziwe wyzwanie i bardzo jestem ciekawy, jak sobie z tym poradzimy.

Dyrektor Wydawnictwa WAM i DEON.pl. W latach 2014-2020 przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego. Autor kilku przekładów i książek, m.in. "Po kostki w wodzie. Siedem katechez o wierze uczniów Jezusa" (dostępnej także jako audiobook).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sztuka wypasu dzikich owiec
Komentarze (27)
AB
~Agata Bogatek
15 grudnia 2021, 00:03
To nie drzwi kosciola trzeba otwierac ale zagrody wyobrazen jego ludzi o jedynym slusznym modelu funkcjonowania w swiecie. Moim zdaniem potrzeba tylko lub az jednego...bycia przez duze B. Bycia czlowiekiem i z czlowiekiem. To ludzie kosciola sami zamkneli sie w wygodnych zagrodach, z ktorych nie chca wychodzic do swiata innych ludzi. I po prostu byc, spotkac sie, porozmawiac, okazac milosc poprzez szacunek do innego stylu zycia. Uszanowac wolnosc a nie usilnie jej pozbawiac. Spotkania z dojrzalymi ludzmi zawsze sa atrakcyjne i pociagajace. Moze z czasem te dzikie owce zaczna zadawac pytania...Ale to takie malo spektakularne, mniej niz ewangelizacja na stadionach.
MF
~Mały Fiat
13 grudnia 2021, 03:41
Dobrze napisane, choć ta końcówka o dzikich owcach żracych byle co , niezbyt miła. No cóż, w Polsce zachodzi ten sam proces co na zachodzie ileś tam lat temu , ludzie staja się coraz bardziej obojętni na religię. Czy to źle czy dobrze pokarze przyszłość. Sam jestem obojętny na religię i kościół i widzę że jakoś tak więcej ludzi przestaje się w to bawić
JJ
~Jan Jan
13 grudnia 2021, 02:40
37 Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani! Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła, a nie chcieliście. 38 Oto wasz dom zostanie wam pusty. 39 Albowiem powiadam wam: Nie ujrzycie Mnie odtąd, aż powiecie: Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie»14.
TB
~Tomasz Berger
12 grudnia 2021, 18:36
Kim są ci, którzy jedynie w pasterzach szukają całej winy, wyzywają ich, szydzą z nich, namawiają do niesłuchania ich. To wilki i wilków pomocnicy, którym zależy na rozproszeniu i zniszczeniu owczarni
AS
~Antoni Szwed
12 grudnia 2021, 15:11
Kościół "otwarty" czyli jaki? Czy nie wystarczyłoby powiedzieć: więcej Boga w Kościele i Boskiego nauczania? Ludzie odchodzą, bo nie znajdują w nim Boga. To ciągłe przypochlebianie się ateistom, agnostykom, innowiercom, liberalnej prasie, lewackim politykom nie powoduje wzrostu Kościoła, lecz jego upadek. Zabieganie o podobanie się wszystkim (poza tradycyjnym katolikami oczywiście), jak to czyni Franciszek, nie przynosi wzrostu, lecz właśnie upadek. To zła droga, z której Kościół musi zejść jak najszybciej. Nie można podobać się światu, zaspokajać coraz więcej jego postulatów i mimochodem mówić coś o Jezusie. Dziś Bóg NIE JEST na pierwszym miejscu w Kościele. Kryzys będzie dotąd, dopóki Bóg będzie spychany na margines. To muszą wreszcie pojąć biskupi w Polsce i w Watykanie. To oni blokuje dostęp wiernym do Bożej łaski. Jeśli w Kościele nie będzie Boga, to nie będzie tam również ludzi. Najlepsze ludzkie chęci nic tu nie pomogą.
SM
Sylwester Mrozik
12 grudnia 2021, 21:23
A kojarzy Pan inicjatywę papieża Benedykta ,,Dziedziniec pogan" ? Wychodzenie ku ateistom, innowiercom i agnostykom a nie zamykanie się w ,,katolickim światku". Ci ,,z zewnątrz" widzą czasem rzeczy, których katolicy nie widzą u siebie i na odwrót. Absolutnie nie zgadzam się z opinią, że kontakty z ,,innymi" powodują upadek Kościoła, skąd ta myśl ? Bez przesady z tą ,,tradycją", nabożeństwa u początków Kościoła były łacińskie ale i greckie, a obecność na mszy nie była obowiązkowa. Rozumiem mszę po łacinie np. w Rzymie w II czy III w., bo większość chrześcijan - mieszkańców miasta mówiła po łacinie, ale dziś, gdy łacina jest martwym językiem ? Dla mnie to bez sensu. A skąd wzięły się problemy Kościoła, sądzę że Pan dobrze wie, nie trzeba ich sto razy powtarzać.
AS
~Antoni Szwed
14 grudnia 2021, 13:26
Och, jak cudownie można przeinaczyć nawet całkiem jasną myśl i wyprowadzić z tego pozornie prawdziwy sofizmat. Tak, Kościół powinien wychodzić do ateistów, agnostyków, liberałów, lewicowców różnej maści itd., ale po to, by im GŁOSIĆ NAUKĘ CHRYSTUSA! "Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego." [Mt 28, 18]. Czy jest tam coś o słuchaniu niewierzących? Idźcie i słuchajcie, abyście się od nich o Bogu czegoś dowiedzieli? NIE! Niewierzący może mi co najwyżej powiedzieć: przestań wierzyć w te starożytne bajki, bądź nowoczesny. Ja nie wierzę i jestem szczęśliwy. Czy ci, którzy nie wierzą w Boga, mają mnie pouczać o Bogu? Czy ci, którzy pogardzają Kościołem Chrystusa, mają mnie uczyć o szacunku do Kościoła? Czy naprawdę tak trudno to pojąć?
SM
Sylwester Mrozik
15 grudnia 2021, 17:18
No i nie zrozumieliśmy się. Ani słowem nie wspomniałem o rozmowach z ateistami o Bogu. Po prostu chodzi o zwykłe rozmowy z ludźmi o innych poglądach. Rozmawia Pan tylko z katolikami ? Oczywiście ateista może chcieć porozmawiać np. o nauce i wplątać w to Boga. Co by Pan odpowiedział na argument: ,,Ziemia ma ok. 4,5 mld lat, to wystarczająco dużo czasu aby pojawiło się na niej życie bez udziału Boga". Jest Pan gotów na takie rozmowy ? Czy stać Pana tylko na: ,,Musisz się nawrócić do Jezusa, inaczej potępion będziesz". Jeśli tak, to ,,gratuluję" Panu. A nawet jeśli ateista powie, że wierzy Pan w bajki to co, odwraca się Pan z pogardą i koniec rozmowy ? Wypadałoby choć zapytać co on rozumie przez ,,bajki".
AM
~Alicja M.M.
16 grudnia 2021, 05:23
Warto się uczyć także o szacunku do człowieka...
AS
~Antoni Szwed
16 grudnia 2021, 22:01
Sylwester Mrozik) ",Ziemia ma ok. 4,5 mld lat, to wystarczająco dużo czasu aby pojawiło się na niej życie bez udziału Boga". Przede wszystkim nie zgodziłbym się na taki argument, bo jest on z gruntu FAŁSZYWY. Nie mogę z nikim prowadzić rozmowy zgadzając się na jego fałszywe twierdzenia tylko po to, by mu zrobić przyjemność. Oczywiście, z łatwością potrafiłbym udowodnić rozmówcy, że się myli, choć nie wiem, czy on chciałby przyjąć taki dowód. Dziś wbrew pozorom jest coraz mniej ludzi otwartych na prawdę obiektywną (o Bogu i Jego stworzeniu) dostępną na gruncie racjonalnym (teologia naturalna, metafizyka, kosmologia itd.) a coraz więcej ludzi przeświadczonych o tym, że prawda jest czymś subiektywnym ("każdy ma swoją prawdę"), bądź czymś zupełnie nieistotnym, czym nie warto sobie głowy zawracać. Dziś naprawdę nie żyjemy w czasach platońskiej Akademii. Mało kogo interesuje prawda, choć być może jacyś ludzie jeszcze jej poszukują. Ale to są już pojedyncze osoby.
KJ
~Katarzyna Jarkiewicz
12 grudnia 2021, 10:39
Kogo niby te dane szokują? I co w nich nowego. Przecież podobne dane po stalinizmie stały się podstawą Wielkiej Nowenny Błogosławionego Prymasa Wyszyńskiego. On to w 1958 roku przedstawił obraz społeczeństwa polskiego 10% niewierzący, 10% wierzący, reszta to jak powiedział "zbiorowość ewangelizacyjna". I to powiedział w kontekście 1000 lat chrześcijaństwa w Polsce. Co się zmieniło po 1050 latach? Nic - brakuje tylko ewangelizacji na miarę Wielkiej Nowenny. Duszpasterstwa nie ma, Episkopat żadnych programów ewangelizacji nie realizuje od ponad 30 lat, więc co za zdziwienie. Sorry, rzeczywistości nigdy nie da się oszukać, ale można ją sobie uzmysłowić i to trzeba robić stale.
MM
~Mariusz Mario
11 grudnia 2021, 20:14
A może pierwsze pomyśleć o tym, że kapłani, to nie pasterze, tylko również owce? Co więcej "zwilczałe" w wielu przypadkach? Pan jest pasterzem moim, a nie banda gnuśnych, aroganckich, zboczonych, pysznych, zachłannych ekscelencji w sukienkach. Biada Wam groby pobielane!
LK
~Leon Kosta
12 grudnia 2021, 13:41
Dokładnie tak. Tylko ślepy by nie zauważył, że to nie żadni pasterze - jeżeli już chcemy używać tej nomenklatury - tylko pastuchy! A trafniej jest powiedzieć o nich: wilki w owczych skórach, które wybierają sobie "dorodne owce" ze stada i je deprawują. A jaki los spotka wilki przebrane za owce? Wystarczy poczytać Biblię.
SM
Sylwester Mrozik
12 grudnia 2021, 21:32
Jak słucham biskupów, to raczej zagubieni ludzie, którzy nie odnajdują się w świecie A.D. 2021, nie rozumieją czemu młodzież odchodzi z Kościoła, co było nie tak z ochroną ,,dobra Kościoła" (nawet kosztem przemilczeń i cierpień ofiar pedofilii), czemu ludzie czepiają się finansów Kościoła (regularnie wracają działania sławetnej Komisji Majątkowej oddającej dobra Kościołowi za kilka procent ich wartości), nie wiem czy to wiek robi swoje, czy bardziej stanowiska, które zajmują, często od lat, więc wkrada się rutyna.
SC
~Szymon Cegielski
11 grudnia 2021, 16:01
Osobiście uważam, ze po pytaniu o to czy ktoś wierzy w Boga winno być zadane pytanie czy jest Katolikiem - wg mnie to właśnie w tej grupie jest największy spadek i to znacznie wykraczający poza podane w artykule 6% - opieram to na choćby ilości moich znajomych, którzy w Boga wierzą ale z katolicyzmem nie chcą mieć nic wspólnego.
DS
Dariusz Sandecki
11 grudnia 2021, 09:44
Jako dzika owca powiem tak: chce zasad, chce mowy tak-tak, nie-nie, chce Kościoła zwróconego do Boga, księdza też. Nie chce organizacji charytatywnej, stowarzyszenia społecznego czy Wielkiej Orkiestry Świętego Spokoju. Chce Kościoła celebrującego Prawdę choćby świat mówił, że 2+2 jest 5. I tyle, ale jak widać dziś to jest, aż tyle.
AM
~Agata Mazur
11 grudnia 2021, 00:26
''Dla nas, pasterzy, będzie to prawdziwe wyzwanie i bardzo jestem ciekawy, jak sobie z tym poradzimy'' - normalnie epokowe odkrycie! No to przyszedł czas, żeby ci tzw. NIBY-PASTERZE nauczyli się w końcu używać rozumu - podobnie jak kiedyś mówiono o policjantach. Mam wrażenie, że księża i biskupi to ludzie ''bez serc i bez ducha''... coś jak WYTŁOCZKI uformowane przez system i reagujące jak pies Pawłowa - wydzielające ślinę tylko wtedy, gdy pojawia się jakiś łakomy KĄSEK do POŻARCIA.
KM
~Kamil Murawski
10 grudnia 2021, 22:05
To są owoce m.in. nieszczęsnego Soboru Watykańskiego 2. Podczas gdy w "zwykłych" parafiach liczba wiernych spada, to w środowiskach Tradycji Katolickiej sukcesywnie rośnie. Tak, wiem że to słaby argument, ale warto mieć to na uwadze.
MC
~Michał Czaposki
11 grudnia 2021, 23:14
Są to owoce m. in. nieszczęsnego Soboru Trydenckiego. Pomińmy już fakt, że w myśl ustaleń tego soboru czynności wykonywane przez Jana Chrzciciela nad brzegiem Jordanu i przez Jezusa Chrystusa w Wieczerniku były czymś pewnie miłym Bogu ale nie sakramentami. Dekret, że w wypadku usiłowania sprawowania mszy św. przez kapłana obciążonego grzechami śmiertelnymi klątwie podlega nie on sam tylko ci, którzy wątpią w ważność takiej Najświętszej Ofiary jest po prostu wyznaniem niewiary w jakiegokolwiek Boga, a już na pewno w takiego, który byłby zdolny do spuszczenie gromu z jasnego nieba
SM
Sylwester Mrozik
12 grudnia 2021, 21:40
Tak, to wyjątkowo słaby argument. Proszę policzyć tych swoich ,,tradycjonalistów" w skali całego kraju, podzielić ich przez ilość wszystkich katolików i pomnożyć razy sto a ,,wyjdzie" Panu popularność Kościoła ,,tradycyjnego" w procentach (czy raczej w promilach). Mało kto potrzebuje mszy po łacinie (język urzędowy w Polsce to j. polski), żyjemy w 2021 r. a nie w starożytnym Rzymie. Nie zauważam też w sobie tyle pogardy, aby nazywać ,,innowierców" heretykami a Żydów ,,plemieniem żmijowym".
TS
~Taki Sobie
10 grudnia 2021, 20:56
Oj coś nie tak..... Ten podzial na owce dzikie i .......niedzikie, czyli jedzące byle co..... Coś sie kupy nie trzyma..... Na początek proponuje zmienić ten język bo gwarantuje porażkę na dzień dobry i nic nie zmienia. Wśród tych "dzikich" i z pewnością wśród tych "niedzikich" będzie sporo ludzi wartościowych myślących i dobrych po prostu. Tylko nie wiem czy zechcą uchodzić z założenia za "dzikich" lub "niedzikich" zrących byle co. Może na początek zrezygnować z tego miana Pasterza na kogoś kto po prostu jest i traktuje spotkanego człowieka jak...... Człowieka, z drugiej nie traktowanie nikogo jak dziką lub zrącą byle co potulną owieczkę bo jak sie je byle co to może mocno zaszkodzić.
PR
~Ppp Rrr
10 grudnia 2021, 15:28
Szczerze mówiąc, w ogóle nie widzę możliwości namówienia kogoś do powrotu. Przykład z mojego życia: odszedłem z banku oraz dostawcy internetu i gdyby mnie który namawiał do powrotu, to co by usłyszał? „Spadaj! Trzeba było zachowywać się przyzwoicie, zanim od was odszedłem!”. Kościół wielokrotnie był upominany, zatem teraz powinien w pokornym milczeniu przyjmować karę za nieposłuszeństwo. Pozdrawiam.
TB
~Tomasz Berger
11 grudnia 2021, 20:09
Niemądre i zarozumiałe stanowisko. Niech pan też nie chodzi do szpitala skoro trafiają się kiepscy lekarze i niech pan nie posyła dzieci do szkoły skoro trafiają się i kiepscy nauczyciele.
AB
~Antoni Blok
10 grudnia 2021, 13:45
Świetny artykuł z trafną diagnozą! Ale jedna rzecz mnie męczy. Czy Ojciec Dyrektor niechcący przyznał, że dziś Kościół (przynajmniej w Polsce) to jakaś obskurna, zatęchła, ciasna komórka, gdzie stłoczono owce i karmi się je jakąś podłą paszą i - co więcej - owce te są same sobie winne, bo się nie buntują i nie grymaszą: wystarczy im "opowiadanie słodkim głosem o miłości Boga" przez zgnuśniałych i zdegenerowanych pasterzy? Że dopiero konieczność wypasu dzikich owiec zmusi pasterzy do ruszenia czterech liter z barłogu i wyruszenia na zielone łąki i nad czyste strumienie? No to odważnie! I niech żyją dzikie, wybredne owce!
EK
~Eryk Kartman
10 grudnia 2021, 13:29
"pielgrzymki (...) mniej czy bardziej cudownych kopii" :)))
AM
~Agata Mazur
11 grudnia 2021, 00:15
Haha ...ważne, żeby wiernych czymś zająć, a my biskupi zajmujemy się w tym czasie swoimi sprawami, tzn. błyszczeniem w mediach, zarabianiem kasy i spotkaniami z politykami i biznesmenami. Kościół przestał być WIARYGODNY ... i nic już tego nie zmieni! Jesteście skończeni.
GR
~Głos rozsądku
10 grudnia 2021, 09:24
"I choć można zżymać się na przeprowadzających badanie, a nawet podważać jego wiarygodność - bo przecież badanie prowadzi się na stosunkowo niewielkiej grupie reprezentatywnej (...)" - jeśli badanie przeprowadzono na grupie reprezentatywnej to nie można podważać wyników - zwłaszcza gdy te wyniki komuś nieodpowiadają.