Teologia klęczenia
Trzy lata temu objąłem parafię pw. św. Rodziny na obrzeżach Lusaki w Lindzie. W tym roku po raz trzeci obchodziliśmy uroczystość Bożego Ciała. Teraz wszyscy klękali przed Najświętszym Sakramentem. Za pierwszym razem nie było to taki oczywiste. Widziałem u parafian opory i nie byłem ich wtedy w stanie zrozumieć.
Problem z procesją Bożego Ciała istnieje po obu stronach równika. W Liège w Belgii, gdzie po raz pierwszy w XIII w. pod wpływem wizji św. Julianny z Cornillon obchodzono święto Bożego Ciała, procesja z Najświętszym Sakramentem wyszła w tym roku na ulice ponownie po półwiecznej przerwie. Dokładnie pięćdziesiąt lat temu, pomimo 700-letniej tradycji, została zniesiona w imię błędnie rozumianej soborowej reformy Kościoła.
W Lindzie jeszcze kilka lat temu procesja odbywała się tylko wokół kościoła. Jeden stolik służył za przenosiny ołtarz. Wcześniej było chyba inaczej. W zakrystii znalazłem stary baldachim, który pamiętał prawdopodobnie czasy budowniczego kościoła w Lindzie (1987 r.), ks. Januarego Liberskiego, pierwszego polskiego misjonarza fideidonistę.
Gdzie leży problem? Wcześniej katolicy potrafili budować piękne ołtarze. Wkładali w to wiele wysiłku i energii. W niektórych miastach przygotowywano dywany z kwiatów na ulicach nawet na całej długości eucharystycznej procesji lub sypano kwiaty pod stopy kapłana niosącego monstrancję. Dlaczego nie robią tego dzisiaj? Są jeszcze takie miejsca na świecie, ale nie jest to już tak powszechna praktyka jak kiedyś.
Niektórzy twierdzą, że problem z procesją Bożego Ciała pojawił się wraz z wprowadzeniem przyjmowania Komunii świętej na stojąco. Kryje się za tym pewna logika. Jeden z parafian zadał mi kiedyś pytanie: "Dlaczego mamy klękać przed Najświętszym Sakramentem podczas procesji na ulicy, jeżeli nie czynimy tego przy przyjmowaniu Komunii świętej w kościele?"
Z całą pewnością najbardziej do zaniku pobożności eucharystycznej przyczyniły się nadużycia w sprawowaniu Eucharystii po II Soborze Watykańskim. Problem ten stał się na tyle poważny, że św. Jana Paweł II swoją ostatnią encyklikę, "Ecclesia de Eucharistia", poświęcił roli Eucharystii w życiu Kościoła. Na jego polecenie przygotowano także instrukcję "Redemptionis Sacramentum" o tym, co należy zachowywać, a czego unikać w związku z Najświętszą Eucharystią.
Instrukcja jasno stwierdza, że nie wolno samym wiernym brać konsekrowanego Chleba ani kielicha Krwi Pańskiej (RS 94). Ten rodzaj "samoobsługi" istnieje jednak w wielu wspólnotach zakonnych na świecie. Dlaczego? Z jednej strony za wcieleniem w życie tego zwyczaju kryje się chęć wprowadzenia do wspólnoty zakonnej atmosfery równości i nie pokazywania zewnętrznych oznak różnic w czasie sprawowania Eucharystii, które wynikają ze święceń kapłańskich. Ale taki sposób myślenia jest konsekwencją błędnego rozumienia kapłaństwa hierarchicznego, które nie jest tylko jakimś tylko "produktem" powszechnego kapłaństwa wiernych, ale różni się od niego co do istoty. Czy istota kapłaństwa służebnego nie wyraża się najbardziej w tym pokornym geście dawania przez kapłana tego, co sam otrzymał jako dar?
W naszej zachodniej kulturze zanika tradycyjne pojęcie kościelnego sacrum. Pojawia się inne. Przybiera nową formę i kształt. To "nowe sacrum" nie potrzebuje już zinstytucjonalizowanych i zorganizowanych religii. Ale dlaczego problem z procesją Bożego Ciała pojawia się w młodym Kościele w Zambii? Przyczyn jest wiele. Prawdopodobnie jednym z nich jest brak postawy klęczącej przy przyjmowaniu Komunii świętej. Tego nauczyli Zambijczyków misjonarze. Do tego dochodzi ogromny wpływ niezależnych kościołów afrykańskich, które powstają wyniku dzielenia się wspólnot protestanckich, gdzie ta forma modlitwy nie istnieje.
Wynika to także z błędnego przekonania, że postawa klęcząca pochodzi z Europy i jest ona obca kulturze afrykańskiej. Benedykt XVI, jeszcze jako kard. Ratzinger , w "Duchu liturgii" (2000) pokazuje, że postawa klęcząca pochodzi z Biblii i biblijnego poznania Boga. Papież wykazuje, że klękanie nie jest formą inkulturacji istniejących zwyczajów, lecz wyrazem kultury chrześcijańskiej, której zadaniem jest przemiana innych kultur, z którymi wchodzi ona w kontakt, w oparciu o nowe, głębsze poznanie i doświadczenie Boga.
Jest jeszcze inny czynnik, który jest chyba główną przyczyną braku eucharystycznej pobożności w tej części Zambii, gdzie obecnie pracuję. Słowo "tajemnica" nie pojawia się ani razu w mszale przetłumaczonym na język cziczewa. Aklamacja po słowach konsekracji "Oto wielka tajemnica wiary" została przetłumaczona jako "Wychwalajmy zbawcze dzieła" (Tiyamike nchito zotipulumutsa). Takie tłumaczenie odbiega zupełnie od oryginału i nie wyraża zachwytu nad substancjalną przemianą chleba i wina w Ciało i Krew Pana Jezusa, która przerasta nasze myśli i może być przyjęta tylko w wierze.
Słowo "tajemnica" w listach Pawłowach, które stanowią podstawę do zrozumienia pojęcia tajemnicy-misterium, jest zawsze przetłumaczone jako sekret (chinsinsi). Ale Bóg nie ma sekretów. On niczego przed nami nie zakrywa. To my nie jesteśmy w stanie Jego pojąć. Bóg pozostaje tajemnicą, gdyż dla naszego ludzkiego umysłu jest niepojęty. Liturgii zambijskiej brakuje ciągle pojęcia tajemnicy-misterium. Był może opór przed wprowadzeniem obcego terminu, ale nawet w języku angielskim słowo "mystery" jest zapożyczone z języka greckiego.
Tajemnica nie jest jedynym teologicznym terminem, który nie pojawia się w mszale w języku cziczewa. Tłumacz nie widzi np. zupełnie różnicy pomiędzy pojęciem odkupienia i zbawienia. Słowo "Odkupiciel" jest prawie zawsze przetłumaczone jako "Zbawiciel".
Jest wiele przyczyn, które składają się na brak eucharystycznej pobożności w starych i młodych kościołach. Jedną z nich jest brak postawy klęczącej. Sekret świętości zaczyna się od uniżenia się przed Panem Bogiem.
W Lindzie w ubiegłym roku wprowadziliśmy całodzienną adorację w pierwsze czwartki miesiąca. Adoracja Najświętszego Sakramentu wchodzi powoli do liturgicznego kalendarza w Lindzie. Pierwszym większym nabytkiem na nowej parafii była duża monstrancja, której nie było wcześniej na wyposażeniu miejscowej zakrystii.
Liturgia składa się z wiele elementów, które tworzą logiczną całość. Brakuje dzisiaj kogoś, to potrafiłby to wszystko z teologicznego punktu widzenia uporządkować. Wprowadzanie zmian w liturgii w jednym miejscu pociąga za sobą zmiany w innym. Czy to tylko przypadek? Chyba nie. Stosowana w liturgii zasada "lex orandi - lex credendi" (prawo modlitwy jest prawem wiary) oznacza nie tylko, że wierzymy tak, jak się modlimy, ale także modlimy się tak, jak wierzymy.
Klęczenie jest znakiem, który wyraża naszą postawę wobec nieskończonej tajemnicy Boga. Ma w sobie jeszcze inną moc przekazu. Klęcząc w Lindzie przed Najświętszym Sakramentem obok parafialnego ogrodnika i stróża, nie muszę już im później niczego wyjaśniać.
W domu formacyjnym werbistów w Lusace, gdzie mieszkam, nie ma klęczników w domowej kaplicy. Za każdym razem kiedy tam wchodzę, czuję, że czegoś mi brakuje.
---------
Ks. Jacek Gniadek SVD - misjonarz ze Zgromadzenia Słowa Bożego, doktor teologii moralnej, obecnie ewangelizuje w Zambii. Publikuje na stronie www.jacekgniadek.com
Skomentuj artykuł