To nie jest dobry pomysł

ks. Adam Błyszcz CR

20 lutego w Watykanie, podczas zwołanego przez Franciszka konsystorza rozpoczęto przygotowania do nadzwyczajnego synodu poświęconego rodzinie. Przemówienie inauguracyjne (ponoć bite dwie godziny) przygotował i przedstawił kardynał Walter Kasper. Tekst przemówienia (wtedy jeszcze znany tylko uczestnikom konsystorza) spotkał się z chłodnym przyjęciem kardynałów.

1 marca włoski dziennik "Il Foglio"opublikował przemówienie niemieckiego kardynała z krytycznym komentarzem Roberto de Mattei (autora książki "Sobór Watykański II. Historia dotąd nieopowiedziana"). W ten sposób tekst przygotowany pierwotnie dla wąskiego grona hierarchów Kościoła przedostał się do opinii publicznej.

Jego lektura daje do myślenia. W związku z tym, że Synod 2014 poświęcony ma być rodzinie, całość wystąpienia niemieckiego hierarchy poświęcona jest sytuacji małżeństwa i rodziny. Kardynał Kasper koncentruje się przede wszystkim na rozdźwięku, który istnieje między oficjalnym nauczaniem Kościoła a praktyką życia małżeńskiego większości katolików.

DEON.PL POLECA

W tym kontekście wiele uwagi prelegent dedykuje sytuacji osób rozwiedzionych i cywilnie związanych po raz wtóry. Autor proponuje, aby te osoby mogły przyjmować Komunię świętą po spełnieniu pięciu warunków. Pierwszym jest żal za rozpad pierwszego małżeństwa. Drugim warunkiem jest niemożność powrotu do pierwszego małżeństwa i określenie ewentualnych obowiązków wynikających z pierwszego związku (wydaje się, że Autorowi chodzi o świadczenia alimentacyjne). Trzecią okolicznością jest niemożność rezygnacji z drugiego związku bez zaciągania kolejnych win. Na czwarty warunek składa się wysiłek życia możliwie jak najlepiej w nowym związku i chrześcijańskie wychowanie dzieci. I po piąte, osoba żyjąca w drugim związku musi żywić pragnienie sakramentów widzianych jako źródło siły w sytuacji, w której się znalazła. Po spełnieniu tych warunków i po procesie pokuty (związanym z sakramentem pojednania) takie osoby, według księdza kardynała, mogłyby ponownie przyjmować Komunię świętą.

Nie wiemy, jaka była reakcja zgromadzonych na konsystorzu pozostałych kardynałów. Roberto de Mattei na wystąpieniu niemieckiego teologa nie zostawił suchej nitki. Wystarczy zacytować jeden ze śródtytułów: Kasper nie może wymazać historii i doktryny w imię rewolucji kulturalnej i praktyki życia. Nie chciałbym jednak koncentrować się na polemice włoskiego publicysty z tezami niemieckiego hierarchy. Mnie samego w jego przemówieniu uderzają dwie rzeczy.

Po pierwsze, odnoszę wrażenie, że kardynał Kasper idealizuje stan duchowości osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Większość z nich to osoby (powtarzam: większość, czyli nie wszystkie), które zarzuciły jakiekolwiek życie duchowe i religijne. Nie uczęszczają do kościoła (chociaż raz w roku zjawiają się ze święconką). Ci, którzy wychowują dzieci po chrześcijańsku; którzy się modlą i widzą w sakramentach rzeczywistą obecność Pana należą do zdecydowanej mniejszości. Ta uwaga jest o tyle istotna, że kardynał Kasper zaznacza bardzo wyraźnie, że punktem wyjścia jego refleksji jest nie tylko Tradycja Kościoła, ale i rzeczywistość życia Kościoła i Jego wiernych. Podpowiadam zatem, że w ocenie osób żyjących w związkach niesakramentalnych kardynał dał się ponieść marzeniom.

Po drugie, wydaje mi się pewnym nadużyciem, żeby nie powiedzieć manipulacją (niezrozumiałą ze strony teologa tej miary), twierdzenie, że Ojcowie Kościoła, że Kościół pierwotny wobec ponownego małżeństwa chrześcijan miał bardziej liberalne podejście niż Kościół potrydencki. To prawda, że znajdujemy wypowiedzi niektórych, nielicznych Ojców Kościoła (w tym również jednego papieża) dopuszczające możliwość Komunii świętej w sytuacji drugiego związku. Ale między tymi opiniami a ustaloną doktryną Kościoła nie ma żadnej symetrii. Wykazał to bardzo dobrze francuski jezuita, ojciec Henri Crouzel w swojej niemalże encyklopedycznej pracy o postawie Kościoła pierwotnego wobec rozwodu (opublikowanej w 1971 roku, a zatem kardynał Kasper winien ją znać).

Nie ulega dla mnie wątpliwości, że kryzys małżeństwa i rodziny jest czymś realnym we współczesnym świecie. Nie ulega dla mnie również wątpliwości, że sytuacja naszych braci i sióstr (rzeczywistych uczniów Jezusa Chrystusa, czyli identyfikujących się z Nim i z Jego Kościołem) żyjących w związkach niesakramentalnych wymaga przemyślenia i pewnej duszpasterskiej propozycji ze strony Kościoła. Czy taką propozycją może być to, co mówi kardynał Kasper? Nie wiem. Boję się, że przyjęcie takiej wizji doprowadzi do rozłamu we wspólnocie rzymskokatolickiej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To nie jest dobry pomysł
Komentarze (63)
GN
g nG
7 sierpnia 2014, 08:40
1/Do miłosierdzia nie warto podchodzić z przepełniającą głowę ogólnikowością . Trzeba zdobyć się na konkret. Uratować duszę konkretnej osoby! Większość czy typowość to omamy. 2/Przysięga małżeńska obowiązuje do śmierci. A niestety śmierć rozumiemy tutaj cieleśnie. Dawno temu czytałem, że w kościele wschodnim  po pięciu latach trwałego rozkładu uznają małżeństwo za "umarłe". Moim zdaniem trzeba szukać większego dobra najbardziej potrzebujących. A ci którzy mają się dobrze tylko mogą wspierać a nie odgrażać się schizmą. 3/Mam jeszcze taki swój ulubiony fragment - kto się żeni nie grzeszy, a lepiej będzie tym co pozostają bezżenni. Więc nie róbcie z małżeństwa przymusowego idola.
A
Anka
27 lipca 2014, 15:28
Dziekujcie Bogu, że Wam się ułożyło tak cudownie zycie. Jesteście stuprocentowymi katolikami. Mój związek małżeński  był porażką. Sama wychowalam  i wykształciłam dwie córki. Mąż zmarł przed 5 laty. Ponieważ na mojej drodze stanął mężczyzna, niestety rozwiedziony, ale taki, który spełnił wszystkie powinności wobec córki, porzucony przez żonę dla innego mężczyzny, która żyje z nim już 16  lat- postanowił spróbować unieważnić swóje małżeństwo. I co- nie udało się- bo kościelna żona, oburzona faktem, ze to ON wystąpił o unieważnienie- zrobiła wszystko, zeby tego nie dostał. Bynajmniej nie dlatego, że chce wrócić do męża, ale ze czystej złośliwości. A jej na ponownym żwiązku sakramentalnym nie zależy. I co nam zostało? Oczekiwanie na wyrok trwało 4 lata. Proszę KATOLICY - powiedzcie, co mamy zrobić, bo mnie się świat zawalił po raz drugi.
O
ola
27 lipca 2014, 19:07
Anka; Wiedziałaś, że ten mężczyzna jest żonaty, to dlaczego "zawalił ci się teraz świat"? Zasada jest jedna i prosta: z żonatego człowieka trzeba traktować tak samo jak np. cudzy samochód - nie bierzesz go i nim nie jeździsz.
J
jolka
7 sierpnia 2014, 07:50
Człowieka nie można porównać do samochodu.   Zasada jest prosta.
J
jolka
7 sierpnia 2014, 07:53
Człowiek ma uczucia i pragnienie bycia kochanym, a katolicy powinni miec troche więcej współczucia, a nie tylko osądzać .
D@
do @JANUNGE
11 marca 2014, 07:52
Jeśli na Sądzie Ostatecznym Bóg spyta czy stanowiłeś jedno ciało ze swoją żoną, to mu odpowiesz:    ".. nie współżyłem seksualnie z inną kobietą"? Myślisz, że to wystarczy?
J
JANUNGE
10 marca 2014, 11:24
MOGĄ PRZYSTĘPOWAĆ , JESLI NIE WSPÓŁŻYJĄ SEKSUALNIE , PROSZĘ  O TYM PAMIĘTAĆ
A
Amariamaes
9 marca 2014, 15:01
Komunia nie jest nagrodą za dobre sprawowanie!!!! Komunia pochodzi od słowa communio, a to słowo oznacza wspólnotę, jedność, oddanie, współudział, uczestnictwo w kimś albo czymś. Ludzie, którzy żyją w grzechu ciężkim, nie są w jedności z Bogiem, bo do Boga odwrócili się plecami (każdy grzech ciężki to takie odwrócenie się od Niego), więc nie mogą przystępować do Komunii. Żaden papież, kardynał, ani nikt inny nie może tego zmienić i dopuścić ich do sakramentu.
L
luna
8 marca 2014, 12:14
@jazmig, dzięki za kilka słów więcej  w sprawie "jakimi protestantami" ale niestety nie ma pełni prawdy w tym co napisałeś: "Takimi protestantami, którzy uznają rozwody i nie uznają za grzech cudzołożne związki." są katolicy, którzy uznają rozwody i nie uznają za grzech związków niesakramentalnych - znam takich i jest ich nie tak mało
G
gość-kobieta
8 marca 2014, 11:20
Upadamy ale zawsze mamy szansę powrotu. Jeżeli z żoną nie mam dzieci a mam z kochanką to gdy zapragnę powrotu do domu Ojca powinnam wrocić do żony a dziećmi się opiekować. Żona nie jest gorsza gdy nie może mieć dzieci, bezpłodność to tylko jeden z trudnych Bożych darów dla żony i męża.
D@
do @gościa
8 marca 2014, 11:08
A może - idąc Twoim tokiem rozumowania, z którego wynika, że dzieci są najważniejsze -  jeśli  mąż nie może mieć dzieci, to żona ma prawo go zostawić i poszukać sobie innego gościa, takiego, który zrobi jej dziecko i znim żyć?
D@
do @gościa
8 marca 2014, 11:02
Przypomnij sobie co mówi przysięga małżeńska, komu ślubujesz? Czy jest tam cokolwiek o dzieciach? Jeżeli z żoną nie masz dzieci, a masz z kochanką, to czy możesz zostawić żonę, bo jest gorsza?
G
gość
8 marca 2014, 10:48
Jeżeli w malżeństwie są dzieci a w nowym związku nie ma dzieci to jest szansa i należy powrócić, problem zaczyna sie wtedy gdy z w małżeństwie i nowym związku są dzieci,  sytuacja wtedy jest trudna. Kardynal Kasper mowił chyba o sytuacjach gdy osoba mająca dzieci i w malżeństwie i w związku nawrocila się , odrzucila grzech i chce dalej iśc drogą nawrócenia, co wtedy , jak jej pomóc gdy do malżeństwa wrocic nie może( bo druga połowa jest np.w nowym związku i ma dzieci ), w zwiazku żyć nie chce ale są dzieci , czy wtedy gdy bedzie życ w czystości i będzie isc droga nawrocenia ( bo to przecież wewnętrzny akt woli i pragnienie ktore wywoluje praktyczne skutki), bedzie mogla przyjmowac sakramenty, chociaz dla innych nie znajacych jej wewnętrznego życia duchowego i patrzacych z boku, wszystkie jej zachowania będą kwestionowane , to czy powinny być tez kwestionowane przez Kosciól?
5W
5 warunków
7 marca 2014, 18:38
Coż za problem spełnić 5 warunków? Np: Kazimierz Marcinkiewicz - osoba publiczna (a więc można podać go jako przykład): 1. na pewno żałuje rozpadu poprzedniego małżeństwa 2.nie może powrócic do żony, przekazuje alimenty 3.nie może odejśc od nowej partnerki, bo byłaby to kolejna krzywda wyrządzona tym razem Isabel 4. w nowym związku żyje dobrze 5.na pewno pragnie sakramentów (w końcu przez 50 lat był przykładnym katolikiem) I voila! Warunki spełnione, a wy - rygoryści - patrzcie jak Kazimierz idzie co niedziela do komunii. I bierzcie z niego przykład. Żona się znudziła? Stara? Chora? Poznałeś inną, młodszą? Masz pięć warunków. Bóg jest miłosierny, papież Franciszek ubogi,a  kardynał Kasper jest "głębokim teologiem".
O
opuszczona
7 marca 2014, 15:47
Odnośnie duchowości osób żyjących w związakch niesakramentalnych. Opisana w tekście sytuacja bardzo często wynika ze sposobu, w jaki ci ludzie są (przynajmniej we własnym odbiorze, ale niejednokrotnie także faktycznie) traktowani przez Kościół. Ci ludzie czują się przez Kościół odrzuceni, dlatego m. in. nie praktykują. Po drugie, zmiany wymaga nie nauczanie Kościoła katolickiego o nierozerwalności małżeństwa, lecz rewizja sposobu traktowania Komunii św. w jako nagrody za życie zgodne z nakazami Kościoła.
M
Młody
7 marca 2014, 15:03
Nareszcie katolicki artykuł na Deonie ;) ale serio: w pełni popieram, też bym tak odczytał tego typu wypowiedzi 'teologa' KK.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
7 marca 2014, 14:28
Na szczęście miłosierny Bóg ze wszystkiego potrafi wyprowadzić DOBRO! To zdanie to nic innego, jak zachęta do grzeszenia w nadziei miłosierdzia Bożego. Najgorszy z możliwych rodzajów pychy. TY pierwszy masz włożyć w dobro cały swój wysiłek, a dopiero potem uciekać się do miłosierdzia Bożego.
S
slawek
7 marca 2014, 13:50
Na szczęście miłosierny Bóg ze wszystkiego potrafi wyprowadzić DOBRO! Kardynał Kasper idzie konsekwentnie drogą ustępstw dla rozwodników w ponownych związkach, utorowaną przez Kosciół już ponad 30 lat temu. Wtedy powstał dokument Familiaris Consortio (jako owoc synodu rodzin!), w którym przyznano prawo do Komunii świętej ludziom żyjącym w ponownych związkach po rozwodzie, pod warunkiem życia w pełnej wstrzemięźliwosci seksualnej. Już wówczas było to daleko idące odstępstwo od zasady nierozerwalności małżeństw, gdyz przysiega małżeńska zobowiazuje do wspólnego dozgonnego zycia małżonków ( a nie tylko do niecudzołożenia). Teraz kardynał proponuje zerwac nawet z ową wątpliwą "czystoscią" i dopuścić do Komunii świetej wszystkich w ponownych zwiazkach po rozwodzie. Ale jak się zrobiło ustępstwo raz, to potem łatwiej jest zrobić drugi i trzeci.., apetyt rośnie w miarę jedzenia ... FC odczytywane jest bardzo wybiórczo. I takze tutaj na Deonie wielu odczytało tylko cześc punktu 84, jednocześnie oznajmiając, iz te bardzo zliberalizowane, proste do spełnienia warunki otrzymania rozgrzeszenia ich przerastają. Dokładnie tak samo będzie, gdy w tym roku zostaną jeszcze bardzie zliberalizowane warunki Sakramentu Pojednania. Następnym krokiem okaze sie potrzeba otrzymania blogosławieństwa "nowemu małzeństwu" i uznanie go za tak samo ważne w Kościele jak to zawarte wcześniej. Bo przecież inaczej to bedzie potępianie i brak miłosierdzia. Zło (grzech) zawsze rodzi zło, choć pozornie wydje sie być ono dobem ...
7 marca 2014, 11:01
Kardynał Kasper idzie konsekwentnie drogą ustępstw dla rozwodników w ponownych związkach, utorowaną przez Kosciół już ponad 30 lat temu. Wtedy powstał dokument Familiaris Consortio (jako owoc synodu rodzin!), w którym przyznano prawo do Komunii świętej ludziom żyjącym w ponownych związkach po rozwodzie, pod warunkiem życia w pełnej wstrzemięźliwosci seksualnej. Już wówczas było to daleko idące odstępstwo od zasady nierozerwalności małżeństw, gdyz przysiega małżeńska zobowiazuje do wspólnego dozgonnego zycia małżonków ( a nie tylko do niecudzołożenia). Teraz kardynał proponuje zerwac nawet z ową wątpliwą "czystoscią" i dopuścić do Komunii świetej wszystkich w ponownych zwiazkach po rozwodzie. Ale jak się zrobiło ustępstwo raz, to potem łatwiej jest zrobić drugi i trzeci.., apetyt rośnie w miarę jedzenia ... FC odczytywane jest bardzo wybiórczo. I takze tutaj na Deonie wielu odczytało tylko cześc punktu 84, jednocześnie oznajmiając, iz te bardzo zliberalizowane, proste do spełnienia warunki otrzymania rozgrzeszenia ich przerastają. Dokładnie tak samo będzie, gdy w tym roku zostaną jeszcze bardzie zliberalizowane warunki Sakramentu Pojednania. Następnym krokiem okaze sie potrzeba otrzymania blogosławieństwa "nowemu małzeństwu" i uznanie go za tak samo ważne w Kościele jak to zawarte wcześniej. Bo przecież inaczej to bedzie potępianie i brak miłosierdzia. Zło (grzech) zawsze rodzi zło, choć pozornie wydje sie być ono dobem
O
one
7 marca 2014, 10:33
Kardynał Kasper idzie konsekwentnie drogą ustępstw dla rozwodników w ponownych związkach, utorowaną przez Kosciół już ponad 30 lat temu. Wtedy powstał dokument Familiaris Consortio (jako owoc synodu rodzin!), w którym przyznano prawo do Komunii świętej ludziom żyjącym w ponownych związkach po rozwodzie, pod warunkiem życia w pełnej wstrzemięźliwosci seksualnej. Już wówczas  było to daleko idące odstępstwo od zasady nierozerwalności małżeństw, gdyz przysiega małżeńska zobowiazuje do wspólnego dozgonnego zycia małżonków ( a nie tylko do niecudzołożenia). Teraz kardynał proponuje zerwac nawet z ową wątpliwą "czystoscią" i dopuścić do Komunii świetej wszystkich w ponownych zwiazkach po rozwodzie. Ale jak się zrobiło ustępstwo raz, to potem łatwiej jest zrobić drugi i trzeci.., apetyt rośnie w miarę jedzenia
H
Hl
7 marca 2014, 10:32
Kardynał Kasper głosi takie poglądy już od 1993 r. , kiedy jeszcze był biskupem. W nagrodę za nie dostał kapelusz kardynalski (od Jana Pawła II). Teraz następny papież czyni go autorytetem. ... Nie w nagrodę. Za JPII różne rzeczy działy się w Watykanie i Kościele na świecie, ale też papież nie miał 100 głów i 200 rąk, za to wielu współpracowników. Nominacje biskupie nie są w wyłącznej gestii Watykanu, bo kandydatów zwykle zgłasza kościół lokalny, papież wybiera, czasami najmniejsze zło. Kard. Kasper miał się zajmować sprawą jedności chrześcijan i w tym względzie nie był złym kandydatem. Niestety potem został kardynałem, niejako poprzez inercję z racji funkcji w Watykanie. Bardzo jednak źle się stało, że trafił do rady kardynałów. I chyba jeszcze gorzej, że pozwolono mu referować sprawy, co do których jego błędne poglądy są znane od dawna.
K
ksenia
7 marca 2014, 10:03
Kardynał Kasper głosi takie poglądy już od 1993 r. , kiedy jeszcze był biskupem. W nagrodę za nie dostał kapelusz kardynalski (od Jana Pawła II). Teraz następny papież czyni go autorytetem.
7 marca 2014, 09:57
Żałował - słow klucz. Czy osoby żyjące w cudzołóstwie żałują iż w tym cudzółostwie żyją? No nie, przecież na każdym kroku podkreślaja, jakie to dobre i szczęśliwe jest życie w grzechu i postuluja, aby Kościoł uznał ich prawo do szczęścia zycia w grzechu. Skąd wiesz czy nie żałują? Brak dostępu do sakramentu pojedniania zatwardza sumienie. Sam sprawdź. Przestań korzytać z sakramentu pokuty przez dluższy czas. Cała ta sytucja cudzołożników pokazuje, jak wielkim kłamstwem jest grzech. Po pierwsze nikt nikomu nie zabrania korzystania z Sakramentu Pokuty. Oczywistym jest, iż ktoś, kto nie żaluje grzechów i nie postanawia poprawy, ten nie korzysta z tego sakramnetu z własnego wyboru. A ciagle bajdurzenie o zakazach to kłamstwo numer jeden. Kłamstwo numer dwa, to winienie za swoją sytuajce Kościoła.  Kłamstem numer trzy jest budowanie szczesliwego zwiazku opartego o grzech, czyli czynienie zła.
gotowanie żaby
7 marca 2014, 09:50
Niestety,  te pomysły kardynała Kaspera są z inspiracji samego papieża.  To on zaczął dyskusję o tym swoim słynnym wywiadem w samolocie z Rio. To papież chce podważyć naukę Kościoła o małżeństwie. Wszystkie inne wypowiedzi kolejnych kardynałów to klasyczne orkiestrowanie, czyli rozpisane na głosy te same tezy, które zostały wygłoszone na konsystorzu. Odbywa się "gotowanie żaby', czyli powolne przygotowywanie katolików na zanegowanie tego, co powiedział sam Chrystus. Kto nie chce tego zauważyć, jest po prostu ślepy na rzeczywistość. Pozostaje tylko usilna modlitwa.
M
Maria
7 marca 2014, 09:45
Nie wypada tu o niczym innym wspominac jak o Mt 5, 27-32 ;Lk 16, 18 ;1Kor 7,10-11 Ef 5,21-33;Hbr13,4
jazmig jazmig
7 marca 2014, 09:39
@sławek Skąd wiesz czy nie żałują? Brak dostępu do sakramentu pojedniania zatwardza sumienie. Sam sprawdź. Przestań korzytać z sakramentu pokuty przez dluższy czas. ... Skoro żyją w ciągłym grzechu cudzołożąc, to nie żałują. Gdyby żałowały, to zerwałyby z grzechem. Wystarczy, że zrezygnują ze współżycia seksualnego i po problemie.
jazmig jazmig
7 marca 2014, 09:37
@Mila Chyba odejśćie od męża i rozpoczęcie nowego życia jest lepszym rozwiązaniem. ... Odejście od męża w przypadku, gdy on się znęca nad rodziną nie jest grzechem, ale rozpoczęcie życia w cudzołóstwie jest grzechem.
S
slawek
7 marca 2014, 09:34
A moze nimi kieruje wiara w Boże miłosierdzie. Nawet łotra miał szanse u Jezusa! A Dawid, który załatwił męża Batszeby ? Żałował (patrz czytany dziś psalm 51) i znalazł łaskę u Boga. Dawid i Batrszeba są wymienieni w rodowodzie Jezusa! Czy ich małżeństwo uznałbyś za sakramentalne ? ... Żałował - słow klucz. Czy osoby żyjące w cudzołóstwie żałują iż w tym cudzółostwie żyją? No nie, przecież na każdym kroku podkreślaja, jakie to dobre i szczęśliwe jest życie w grzechu i postuluja, aby Kościoł uznał ich prawo do szczęścia zycia w grzechu. Skąd wiesz czy nie żałują? Brak dostępu do sakramentu pojedniania zatwardza sumienie. Sam sprawdź. Przestań korzytać z sakramentu pokuty przez dluższy czas.  ...
jazmig jazmig
7 marca 2014, 09:32
 mogę sobie wyobrazić ludzi, którzy zbłądzili i brnąc dalej w swym uwikłaniu, pragną dotknąć się uobecnionego w Najświętszym Sakramencie Bożego Miłosierdzia, by znaleźć jeśli nie ocalenie, to choćby chwilę wytchnienia, pocieszenie. ... Nie ma żadnego problemu, wystarczy przestać grzeszyć, żałować popełnionych grzechów, wyspowiadać się, odbyć pokutę i już można się cieszyć Ciałem Bożym.
jazmig jazmig
7 marca 2014, 09:29
@Luna, jakimi protestantami? (cyt. zaTobą: "Jeżeli zmienią, to w tym momencie przestaną być częścią Kościola Rzymsko-Katolickiego i staną się kolejnymi protestantami.") dlaczego obrażasz protestantów? wielu z nich żyje lepiej niż niejeden katolik ... Takimi protestantami, którzy uznają rozwody i nie uznają za grzech cudzołożne związki.
7 marca 2014, 09:14
A moze nimi kieruje wiara w Boże miłosierdzie. Nawet łotra miał szanse u Jezusa! A Dawid, który załatwił męża Batszeby ? Żałował (patrz czytany dziś psalm 51) i znalazł łaskę u Boga. Dawid i Batrszeba są wymienieni w rodowodzie Jezusa! Czy ich małżeństwo uznałbyś za sakramentalne ? ... Żałował - słow klucz. Czy osoby żyjące w cudzołóstwie żałują iż w tym cudzółostwie żyją? No nie, przecież na każdym kroku podkreślaja, jakie to dobre i szczęśliwe jest życie w grzechu i postuluja, aby Kościoł uznał ich prawo do szczęścia zycia w grzechu.
S
slawek
7 marca 2014, 09:11
"...Po pierwsze, odnoszę wrażenie, że kardynał Kasper idealizuje stan duchowości osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Większość z nich to osoby (powtarzam: większość, czyli nie wszystkie), które zarzuciły jakiekolwiek życie duchowe i religijne. ..." Moja odpowiedź na to czy warto dla tej garski coś robić. (Rdz 18,20-32)  Na to Abraham: O, racz się nie gniewać, Panie, jeśli raz jeszcze zapytam: gdyby znalazło się tam dziesięciu? Odpowiedział Pan: Nie zniszczę przez wzgląd na tych dziesięciu.
S
slawek
7 marca 2014, 09:05
A moze nimi kieruje wiara w Boże miłosierdzie. Nawet łotra miał szanse u Jezusa! A Dawid, który załatwił męża Batszeby ? Żałował (patrz czytany dziś psalm 51) i znalazł łaskę u Boga.   Dawid i Batrszeba są wymienieni w rodowodzie Jezusa!  Czy ich małżeństwo uznałbyś za sakramentalne ? 
L
luna
7 marca 2014, 08:59
jazming, jakimi protestantami? (cyt. zaTobą: "Jeżeli zmienią, to w tym momencie przestaną być częścią Kościola Rzymsko-Katolickiego i staną się kolejnymi protestantami.") dlaczego obrażasz protestantów? wielu z nich żyje lepiej niż niejeden katolik i wielu po rozwodzie nie wchodzi w kolejny związek, chcąc być wiernym nauczaniu Jezusa i jego Ewangelii. Polecam Tobie i innym, co w tym temacie naucza jeden z pastorów Kościoła Zielonoświątkowego Rozwód czyli śmierć małżeństwa (prezb. Andrzej Seweryn) http://www.ewangelista.pl/articles.php?article_id=84 pozdrawiam luna - katoliczka
7 marca 2014, 08:38
Jakże wielak pycha kieruje wspólcześnie ludźmi. Oni wiedzą lepiej, niż Bóg, co jest dobre, a co złe. Bóg jasno zdefiniował pojęcie małzeństwa, Jezus tę definicje określił w sposób jednoznaczny, a wielu wie od Nich lepiej czym ma być małzeństwo. Jezus naprawde cierpiał iumarł za nas, a wielu nazywajac sie uczniami i twierdząc, iz ida za Mistrzem jednocześnie uwaza, iz drobne, lekkie trudy małzeństwa ich przerastają. Bo im sie nalezy szczescie (doczesne). Ich pycha powoduje, iż bez ogródek żadją aby uznać ich jawne, długotrwałe życie w grzechu za cos dobrego. Pomysł kardynała jest fałszywą troską o ludzi. Bo czy chodzi o ich szczęscie doczesne, czy zbawienie wieczne? W dodatku ten pomysł nie przyprowadzi ludzi do Kościoła, wiara w wersji "light" nie prowadzi bowiem do Boga. Jedynym efektem będą dalsze odejscia katolików "lightowych", ale też (na całe szczescie) umocnienie sie tradycyjnej części Kościoła.
E
etyk
7 marca 2014, 03:13
Bywamy uwikłani w różne grzechy. Rozpadu rodziny i próby tworzenia "czegoś nowego" na jej zgliszczach trudno ukryć, łatwo więc napiętnować. I choć jestem zdecydowanie za jasnymi kryteriami moralnymi (tak - tak, nie - nie), mogę sobie wyobrazić ludzi, którzy zbłądzili i brnąc dalej w swym uwikłaniu, pragną dotknąć się uobecnionego w Najświętszym Sakramencie Bożego Miłosierdzia, by znaleźć jeśli nie ocalenie, to choćby chwilę wytchnienia, pocieszenie. Czy nie dając im nic w prócz świętego oburzenia, nie stajemy się czasem źródłem wielkiego zgorszenia? A może sami chcemy coś przed samymi sobą w ten sposób ukryć? Coś, czego tak wyraźnie inni nie są w stanie dostrzec, coś łatwiejszego z pozoru do ukrycia? Czy postawienie się w roli sędziego nie jest aby naruszeniem pierwszego przykazania? Czy kolejność przykazań danych Mojżeszowi jest zupełnie bez znaczenia?
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
7 marca 2014, 02:07
Większość osób wypowiadających się jako rzekomo potępianych przez Kościół i krzywdzonych brakiem dostępu do Komunii Świętej nie rozumie podstawowego faktu, że nawet jeśli zapadnie decyzja o dostępie takich osób do Komunii to i tak nie będzie ona dla nich źródłem łaski uświęcającej. A wręcz przeciwnie. Zaciągną wobec Boga kolejną winę świętokradztwa - Najświętsze Ciało Chrystusa zostanie narażone na kontakt z cudzołożnym ciałem "wiernego". W Piśmie Świętym jest to określane jako obrzydliwość w oczach Bożych. Pan Jezus cierpiał na krzyżu i za takie grzechy, ale sytuacja osób, które się tego dopuszczą będzie gorsza niż przedtem. I nic im nie pomoże rzekoma legalność takich Komunii. Wykładnią dla wszystkich bez wyjątku jest Słowo Chrystusa, a nie Jego interpretacja.
J
jarekkk
6 marca 2014, 23:26
A dlaczego autor artykułu założył, że większośc par niesakramentalnych, będących w drugim związku na pewno porzuciło życie duchowe?! Oczywiście parafrazuje, nie cytuje. Ci którym nie będzie zależało na sakramentach nie będą do nich przystępować. Ale Kościół winien się zatroszczyc o tych, którzy mają taka potrzebę, a z róznych przyczyn sa w takiej, a nie innej sytuacji. Nie traktujmy wszystkiego w stsemie zero-jedynkowym!
S
slawek
6 marca 2014, 22:54
Kościół i sam Jezus przytacza Księgę rodzaju i historię Adama i Ewy, jako powołany związek mężczyzny i kobiety. Ale czy Adam miał jakiś inny wybór ? Ewa pyta Adama: Adamieee kochasz mnieeee? Adam odpowiada naburmuszony: A kogo mam kochac? :) A tak poważnie to podoba mi się spostrzeżenie ks. Pawlukiewicza, że mężczyzna w chwili podjęcia decyzji o małżenstwie i wyboże tej jednej jedynej, powinien się raczej rozejrzec i zobaczyć wszystkie te, ktorych nie wybrał.
P
Paweł
6 marca 2014, 22:46
Propozycja Kaspera jest sensowna. Warto ją spokojnie rozważyć na synodach.  Natomiast autor tego tekstu ewidentnie oderwany jest od rzeczywistrości małżeńskiej.  No i najważniejsze - wg autora większość takich ludzi daleko od Kościoła. No właśnie dlatego są daleko od Kościoła bo nie znajdują w Kościele dla siebie miejsca. To jest skutek, który autor bierze za argument. Słaba logika prosze księdza.
M
Mec
6 marca 2014, 22:36
Widzę problem rozwodów wokoło siebie. Najczęściej są spowodowane egoizmem, najczęściej strony wnioskującej o rozwód, oraz nieliczeniem się z przykazaniami, często mającym formę niebrania ich dosłownie. Wzięcie odpowiedzialności za drugą stronę, krzyż wspólnego życia, jak najbardziej tak, ale w teorii. Dla wielu najważniejsze jest satysfakcja tu i teraz. Wydaje im się, że będą żyli bez końca i że przykazania to jakby taka zachęta, którą można przyjąć lub bez konsekwencji odrzucić. Co do samego kard. Kaspera, to pewnie ma podobny stosunek do przykazań i Ewangelii.  Nieraz warto zajrzeć do samego Pisma Świętego. A tam można przeczytać, że Jezus nazywa Piotra szatanem, gdy ten z ludzkich pobudek usiłuje go odwieść od planu zbawczego. Także ostrzega przed fałszywymi prorokami, nazywając ich wilkami w owczej skórze. Ciekawe, że nie ostrzega np. przed prześladowaniami, ani przed wilkami, ale przed fałszywymi prorokami. Są też bardzo ostre i zadziwiająco aktualne słowa św. Pawła: Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii.  Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty! (Gal 1, 6 in)
S
slawek
6 marca 2014, 22:34
Ksieże Adamie, Wydaje mi się, że Kościół musi znaleźć jakieś rozwiązanie dla osób w zwiążkach niesakramentalnych. W Polsce, 1/3 młodych ludzi nie decyduje się na małżeństwo, 1/4 małżenstw się rozpada. Oczywiście dopuszczenie niesakramentalnych do Sakramentów musi się wiązać z pewnymi warunkami. Dlaczego osoby duchowne, które złożyły śluby i potem występują z Kościoła, czasem ze wielkim hałasem np. Pan Krzysztofowicz, mogą korzystać z sakramentów? Czy Ci co zdradzili Boga są "lepsi" od tych, którzy zdradzili drugiego człowieka? ​Na miłosierdzie zasługuje każdy człowiek, każdy.
M
milijon
6 marca 2014, 22:34
Sprawa rozwodów jest tak prosta i oczywista że nie rozumiem o co tyle halo? Mężczyzna i kobieta przez sakrament małżeństwa stają się jednym ciałem w Ciele Chrystusa - dosłownie! Kto opuszcza małżonka dla jakiejkolwiek przyczyny rozdziera jedno ciało na dwoje, a więc umiera duchowo (druga, niewinna połówka żyje bo jest złonczona z Jezusem). Rozwodnik nie może jednoczyć się z Jezusem w Komuni bo sam zerwał z Nim przymierze i wciąż trwa w tym stanie! (cokolwiek uczyniliście...Mnieście uczynili). Rozwodów jest dużo z 2 powodów: egoizm przedmałżeński i pomałżeński (małżeństwo powinno być traktowane jako powołanie, służba boża a nie jako stan osobistego szcześcia i przyjemności, kojarzenie się w pary opiera się gł. na uczuciach, zmysłach, pieniądzach itp. a powinno na Woli Bożej którą trzeba rozeznać). Gdy jedno znęca się nad drugim, ofiara może nieść ten krzyż cierpliwie, z Jezusem go uniesie i będzie miało wielką zasługę oraz wystara się o nawrócenie kata. Jeśli mimo łaski bożej nie czuje się na siłach, ulega pokusie gniewu i nienawiści lub po prostu boi się o życie i zdrowie własne i dzieci może odejść fizycznie, nie grzeszy. Cała wina spada na zwyrodnialca choćby nie pozwalał odejść. Może odejść do obcej osoby i z nią zamieszkać, nawet wziąć ślub cywilny (kwestie materialne). Mogą normalnie żyć pod jednym dachem z wykluczeniem wszelkich form współżycia zarezerwowanego tylko dla małżonków (życie jak brat ze siostrą). Przygarnięcie rozbitej rodziny jest wielkim aktem miłosierdzia (chyba że ktoś chce wykorzystać nieszczęście innych dla własnych korzyści). Gdy małżonek się nawróci druga strona powinna wrócić i odnowić przymierze. Co do Komunii to Kasper miał rację we wszystkich warunkach lecz brakło tego najistotniejszego: cnoty czystości która decyduje czy "drugi związek" nie jest cudzołustwem.
DM
do Milli
6 marca 2014, 22:14
 Osoby, które życie dotknęło są odrzucane przez Kościół, mimo że to właśnie oni najbardziej potrzebują wsparcia. ... Tylko że w pięciu warunkach, przedstawionych przez kardynała, nie ma zastrzeżenia, że odnoszą się one wyłącznie do ludzi skrzywdzonych rozpadem małżeństwa, czyli do porzuconych małżonków. Tak więc z przykładu, który podała Milla, również mąż-tyran może dostąpić prawa do Komunii swiętej. Tak samo każdy, który rozbił małżeństwo, bo odszedł do kochanki też bez problemu załapie się na rozgrzeszenie. Czyli w zasadzie propozycje kardynała sprowadzają się do zaakceptowania przez Kosciół prawa do rozwodów i ponownych małżeństw po rozwodzie.
S
slawek
6 marca 2014, 22:09
Księże Adamie. Z iloma wspólnotami osób żyjących w związkach niesakramentalnych przy Kościele Katolickim miał ksiądz do czynienia, o czym z nimi rozmawiał, prowadził rekolekcje ? Czy ksiądz zna ich problemy?
M
mawa
6 marca 2014, 21:43
Poglady kardynala sa po prostu zblizone do postawy katolikow w Niemczech. Moja corka przygotowuje sie do komunii. Na ostatnim zebraniu rodzicow, poswieconym spowiedzi,  pani katechetka przez pol godziny zapewniala rodzicow, ze ksiadz bedzie sie bardzo staral i dzieci beda zachwycone ta spowiedzia, i ze nie bedziemy uzywac slowa "grzech", bo to jest stare slowo, i wogole nieadekwatne. Na kartce przygotowujacej do spowiedzi sa dwa pytania: "Co zrobilem dobrze?" "W czym zawinilem". I to oburzylo rodzicow. Wina? jak to? dzieci winne? przeciez dzieci sa niewinne, przeciez psychologowie mowia, ze nie nalezy dzieci obarczac wina itp. itd... Zaproponowano zmiane pytania na "Co cie obciaza?" Jeden z rodzicow powiedzial, ze przeciez wiara ewoluuje i obraz Boga jest inny niz 2000 lat temu i ze nie powinnismy dzis mowic o grzechu, o winie. I te jego slowa ilustruja postawe wielu chrzescijan na Zachodzie - po prostu, slowa Chrystusa sa nieaktualne.
P
pg
6 marca 2014, 21:32
@Maciek "Większość z nich to osoby (powtarzam: większość, czyli nie wszystkie), które zarzuciły jakiekolwiek życie duchowe i religijne. Nie uczęszczają do kościoła" To jest bardzo ważny i istotny argument. Dlatego po prostu, że prawdziwy. Tych z poczuciem odrzucenia jest niewielu. I oczywiście jest to jakiś problem.
T
typ
6 marca 2014, 21:08
Milla i inni:-) No a jak za drugim razem też będzie jakis psychopata, alkoholik albo niewierna zona, to co wtedy?:-) To trzeci raz?;-) może do 5 ograniczymy? :-))... 
Kamila
6 marca 2014, 21:07
do Milli - Twoja wypowiedź świadczy o zupełnej nieznajomości tematu. zanim potępisz czyjeś stanowisko (w tym wypadku KK), postaraj sie je przed tym poznać. 
M
Milla
6 marca 2014, 20:20
Uważam, że to przemyślany pomysł. Błądzić to rzecz ludzka. Załóżmy: kobieta zwiąże się z mężczyzną, który po ślubie okazuje się tyranem, bije ją i dzieci i według nieprzerwaności małżeństwa powinna do końca życia cierpieć i pozwalać na cierpienie swoich dzieci. Chyba odejśćie od męża i rozpoczęcie nowego życia jest lepszym rozwiązaniem. Mimo takiego trudnego życia nie straciła wiary, chce żyć zgodnie z przykazaniami, wychowywać po katolicku dzieci i to ma być jej zakazane? Tak niestety na obecną chwile jest. Osoby, które życie dotknęło są odrzucane przez Kościół, mimo że to właśnie oni najbardziej potrzebują wsparcia.
P
Perła
6 marca 2014, 19:54
według mnie dzieci zawsze biorą przykład z rodziców i ich naśladują, więc jak można wychowywać dzieci po chrześcijańsku i jednocześnie nie wypełnianiu tego chiciażby w kwesti wierności, dotrzymania przysięgi małżeńskiej 
M
Maciek
6 marca 2014, 19:47
"Większość z nich to osoby (powtarzam: większość, czyli nie wszystkie), które zarzuciły jakiekolwiek życie duchowe i religijne. Nie uczęszczają do kościoła" To jest kiepski argument, bo można zapytać, CZEMU nie uczęszczają do kościoła. Może dlatego, że czują się zawiedzione, odrzucone? Jaką by ich duszpasterską opieką nie otaczać, zawsze pozostanie faktem, że na Uczcie Eucharystycznej oni są tymi, którym nie wolno jeść, nigdy. Wiem po sobie, że gdy idę na mszę niewyspowiadany, to czuję, że uczestniczę w niej tylko częściowo, ba, mam w ogóle mniejszą motywację, by na mszę w ogóle iść. Gdyby zaś było to moim trwałym stanem... Krótko mówiąc, argument słaby.
Z
zs
6 marca 2014, 18:45
Problemem jest czy wierzymy Chrystusowi czy nie. Jeśli wierzymy to jak zinterpretować słowa: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?" Człowiek chyba zawsze szuka szczęścia. Problemem jest to, że to co wydaje się szczęściem często nim naprawdę nie jest. Alkoholik chce pić więcej, mąż którego żona nie chce z nim się kochać szuka kochanki. I rozwodnik wybiera szczęście na swoją własną miarę. Tyle, że jak w poprzedich przykładach taka decyzja, decyzja cudzołóstwa jeśli łączy się z kolejną osobą, jest wyborem pozornego szczęścia. Jest powiedzeniem NIE Bogu.  Pytanie jest czy wierzymy Chrystusowi. Jeśli tak to wyboru tu nie ma. On pokazuje lepszą, choć często i trudną drogę do szczęścia wiecznego... Do p. Kota - pierwszy Pana wpis jest dla mnie zupełnie niezrozumiały. Czy może go Pan jeszcze raz zamieścić?
jazmig jazmig
6 marca 2014, 18:43
Małżeństwa rozpadają się z różnych powodów i rzeczywiście bywa tak, że jedna strona jest mocno skrzywdzona, ale Jezus nie zostawia najmniejszych wątpliwości, nie można, przed śmiercią oddalonego małżonka, współżyć z inną osobą. To nie jest tak, że ludzie mają prawo do nowego związku, bo im się to należy. Nie, nie należy im się to i można to traktować jako jeden z krzyży, jakie Bóg z jakiegoś powodu nakłada na ludzi. Ludzi spotykają różne nieszczęścia, nie tylko rozwody. Jedni tracą zdrowie, inni bliską osobę, jeszcze innych spotyka inny dopust. Rozwód jest jednym z nich. Skoro związek się rozpadł i niesposób go naprawić, pozostaje żyć w stanie bezżennym, a w każdym razie - bez seksu. Trzeba się tego wyrzec, jeżeli chce się być wiernym Jezusowi. Kard. Kasper jest jednym z duchownych, którzy odrzucili encyklikę Evangelium Vitae, jest to człowiek, który mocno przyczynił się do upadku KRK w Niemczech, a teraz zamierza tego dokonać z całym KRK. Ja kompletnie nie rozumiem Franciszka, jak można brać na doradców i awansować ludzi pokroju Kaspera. Wygląda na to, że oni dążą do zniszczenia KRK.
jazmig jazmig
6 marca 2014, 18:36
@Jota Pozwólcie przyjść tym którzy tego pragną,dlaczego osądzacie za Boga? . ... Jezus już osądził, ten osąd powtórzył w jednym ze swoich listów apostoł Paweł. Nikt, żaden sobór, synod, papież, biskup nie ma władzy, aby to zmienić. Cudzołóstwo jest grzechem śmiertelnym, rozwody są niemożliwe. Kto oddali swoją żonę, nie może wziąć innej, a kto by współżył z oddaloną, ten cudzołoży. Ani Kasper, ani Franciszek, ani synod, który oni planują zwołać, nie mogą tego zmienić. Jeżeli zmienią, to w tym momencie przestaną być częścią Kościola Rzymsko-Katolickiego i staną się kolejnymi protestantami.
EP
ex podsądna
6 marca 2014, 18:33
Proponujemy wysłac ks.kardynała na urlop bezpłatno-zdrowotny polączony z rekolekcjami, najlepiej u Kartuzów. na poczatek 1,5 roku.
J
Jota
6 marca 2014, 18:27
Pozwólcie przyjść tym którzy tego pragną,dlaczego osądzacie za Boga? Zgadzam się z Kardynałem ,przecież stawia warunki takim związkom a nie z marszu ,kazdy kto chce....problem tkwi w lenistwie księży,którzy będą musieli to ludziom wytłumaczyć, przekazać a nie chować głowę w piasek, najłatwiej powiedzieć nie i mamy problem z głowy...Ci którzy chcą i tak odnajdą drogę,pójdą gdzie indziej a to smutne...a powinnismy kochać ludzi...bo tylko z braku miłosci będziemy osądzani przez Boga.
M
Meggie
6 marca 2014, 18:25
~A - może i tak być :) zgadzam się z Tobą
A
A
6 marca 2014, 18:13
1. A może lepiej byłoby szybciej rozpatrywać sprawy nieważności sakramentu małzeństwa i osoby, kóre nie zasłużyły na potepienie /u których stwierdzono nieważność/, dopuszczać do sakramentów? 2. Nie można tak samo traktować osób, które znudziły sie sobą i tych, które zostały skrzywdzone i opuszczone.
I
I
6 marca 2014, 18:07
Podoba mi się, że niechrześcijanin (Dariusz Kot) poucza chrześcijan, jak mają traktować sakramenty. Panie Dariuszu, a może coś się zmieniło? Uznaje Pan w Jezusie Chrystusie Bogai swojego PANA?
DK
Dariusz Kot
6 marca 2014, 17:02
Meggie,  niesprawiedliwosc stosunku Kosciola do niezawinionych rozwodnikow jest oczywista, ale problemem jest nauczanie Jezusa. Akurat tutaj on i Kosciol mowia pozornie jednym glosem: ostry zakaz rozwodow. A drugi zwiazek malzenski - jest zly, cudzowlozny. Nikt nie pyta: dlaczego takwrazliwy na ludzkie slabosci wobec Prawa Jezus - tak ostro i bezlitosnie postawil sprawe malzenstwa? (Aby to naprawde zrozumiec, Kosciol musialby zmienic myslenie o samym Jezusie, jako o Chrystusie-Bogu - zobaczyc w nim historycznego Zyda, zyjacego w epoce apokaliptyzmu, u schylku II Swiatyni (nie przypadkiem Jezus mowi jak apokaliptycy: popatrzcie, jak bylo "na poczatku", w raju). Trudna sprawa, o wiele trudniejsza niz kwestia malzenstwa...)
M
Meggie
6 marca 2014, 16:35
A ja uważam, że to bardzo mądre podejście. Bardzo często jest tak, że rozwód biorą ludzie zdradzani przez partnera, nieszanowani, kobiety bite przez mężów, które biorąc rozwód zaczynają nowe życie dla siebie i swoich dzieci. Rzadko kiedy dostają rozwód kościelny. Dlaczego nie mogliby być znowu szczęśliwi? Lepiej, by trwali w związku, który ich niszczy?  Uważam, że podejście kard. Kasper'a jest bardzo mądrę i uważam, że mogłoby zostać wykorzystane :)
DK
Dariusz Kot
6 marca 2014, 16:14
Jesli Deklaracja o wolnosci religijnej z 1965 r. mogal "pozostawic nienaruszona tradycyjna doktryne o moralnym obowiazku wyznawania przez osoby i spolecznosci prawdziwej religii" (ang.: leaves untouched traditional Catholic doctrine on the moral duty of men and societies toward the true religion) - tym bardziej chyba ewentualna zgoda na komunie mimo rozwodu moglaby "pozostawic nienaruszona" tradycyjna doktryna o nieudzielaniu tej komunii rozwodnikom? W koncu chodzi o rzecz zdecydowanie mniejszego kalibru... Kosciol - i to od pierwszych dziesiecioleci - ma o wiele wieksze zdolnosci "adaptacji moralnej" do rozwijajacej sie etyki i potrzeb "Ludu Bozego", niz sadzi autor artykulu - na szczescie! I dla Kosciola, i dla swiata. Poza tym kard. Kasper wprost powolal sie na ten dokladnie precedens, wypada chyba o tym wspomniec?