To nie jest Kościół dla policjantów z dziećmi

Mateusz Matyszkowicz

A teraz, dzieci, pod ścianę i rączki do góry - słychać głos. Rączki do góry i śpiewamy. Dzieci radośnie podbiegają pod ścianę, podnoszą rączki i śpiewają. Radosna twórczość liturgiczna, która często nazywana jest Mszą dla dzieci przyjęła się już na dobre w Kościele. Na Mszach dla dzieci są specjalne kazania, a ksiądz biega z mikrofonem po kościele, to już taki standard. Czy kochasz tatusia i mamusię? A chomika swojego też? Rodzice się cieszą, jeśli ich dziecko wypadnie dobrze. Na takiej Mszy można się wykazać z jak najlepszej strony. I te radosne piosenki na podniesienie. Przepyszne. Siostra Anastazja daje z siebie wszystko.

Dziś w kościele nasza mała wypadła bardzo dobrze. Ksiądz ją pochwalił - mówi rozentuzjazmowana matka.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To nie jest Kościół dla policjantów z dziećmi
Komentarze (23)
A
AG
23 października 2012, 12:58
 Nie ma czegoś takiego jak Msza Święta dla dzieci, może być jedynie Msza Święta z udziałem dzieci!
O
Olaf
22 października 2012, 19:08
 www.kazaniaksiedzapiotra.pl  Polecam!
U
udana
22 października 2012, 10:05
z Mszami ,,resortowymi''  dla singli, policjantów itp. nigdy się nie spotkałam, ale jeśli takowe są to jest to chyba jakas pomyłka!  I tu rola Biskupa aby takich dziwolągów nie było. Ale do tego worka nie można wrzucać  Mszy dla dzieci. To zupełnie inna sprawa i od wielu lat obecna w kosciele. Oczywiscie, że mogą zdarzyć sie ,,przegiecia'' i infantylizm...i z tym warto walczyć. Ale aktywizowanie dzieci aby śpiewały, czytały, modliły się, uważam za bardzo dobre. Sama uczestniczyłam w takich Mszach na wakacjach i powiem szczerze dużo korzystałam z treści i przekazu, a jedność wewnętrzną z Panem Jezusem i Jego śmiercią i Zmartwychwstaniem miałam...pomimo głośnych i rytmicznych śpiewów. Bo przeciez najważniesze jest to co wewnatrz człowieka sie dzieje i jaka daje odpowiedź, kiedy Pan Jezus umiera dla mnie i Zmartwychwstaje.
N
Nohur
21 października 2012, 22:10
Moi znajomi z małymi dziećmi szukają przede Mszy św., które ksiądz celebruje starannie i pobożnie. Dzieci czują, że dzieje się coś ważnego. Trochę rozumieją, zwłaszcza jeśli w drodze do kościoła słyszą, co to dziś za dzień, jakie święto, o czym będzie opowiadała Ewangelia. Na czas kazania dostają do ręki religijne książeczki z ilustracjami (dzieci jeszcze nie czytają). Po mszy mogą zapytać o to, co je zaciekawiło, zdziwiło albo opowiedzieć o tym, co im się podobało. Taka naturalna katecheza rodzinna.  Mogą być Msze św. dla dzieci, byle to nie oznaczało infantylnych komentarzy celebransa, ale np. skorzystanie ze skróconego rytuału i dostosowanie homilii do pojętności małych uczestników celebracji. Dla dorosłych może to być szansa, by usłyszeli "rzeczy stare" powiedziane "na nowo", innym - prostym, ale nie prostackim -  językiem.     
T
tak
21 października 2012, 18:40
Za tym nie jestem. Poleciało Wam wahadło w drugą stronę. Trzymajmy sie środka
W
wierny_tradycji
21 października 2012, 17:32
Najwyższy czas skończyć z eksperymentami i wrócić do sprawdzonej, tradycyjnej mszy trydenckiej.
K
Kasper
21 października 2012, 17:16
Ostatni felieton Pana Matyszkowicza "Tako rzecze Sobór" potraktowałem dosyć ostro. Pod tym natomiast podpisuję się w pełni. Od dawna mam spore zastrzeżenia do Mszy "resortowych" tzn. dla dzieci, dla młodzieży, dla samotnie wychowujących dzieci, itp... I przywołam tutaj argument wynikający z jednego aspektu Mszy Świętej o którym przypomna się mocno zwłaszcza w czasach posoborowych (być może przewartościowując nawet ten aspekt). Msza Święta jest Pamiątką Wieczerzy, jest zapowiedzią weselnych godów Baranka - Msza Św. jako uczta, gdzie gromadzi się rodzina dzieci Bożych. W jakiej natomiast rodzinie oddzielnie jedzą dziadkowie, osobno rodzine, osobno dzieci i osobno dorastająca młodzież. Jeść osobno można na spotkaniu kumpli, dzieci mogą mieć swoje "party" w McDonaldzie, ale w rodzinie spożywa się wspólnie posiłek. Na rozrost tych Mszy "branżowych" ma na pewno także swoisty przerost duchowieństwa w Polsce, który prowadzi do specjalizacji w zakresie duszpasterzy młodzieży, pielęniarek i policjantów. Na szczęście mieszkam w kraju, gdzie kapłan w niedzielę celebruje po kilka Mszy w różnych miejscowościach i dlatego też na Mszy gromadzi się cała spoleczność wierzących (widać tutaj że takie wspólne uczestnictwo w Eucharystii jest możliwe i się sprawdza).
T
tak
21 października 2012, 12:40
Dziękuję Autorowi-bardzo trafne uwagi. Pragnę też zwrócić uwagę, że wiary i katechizmu nie uczy się dzieci w czasie mszy św. nie to jest jej celem , lecz w szkole i w domu. Msza św. ma inne cele i inne przesłanie do którego każdy z nas powoli  dorasta.  Nawet księża. Warto o tym pamiętać. Jest prawdą, że niektóre msze sw. budzą zażenowanie a celebrujący je księża wydają się być bardziej infantylni niż dzieci. To zawsze los tych, którzy udają kogoś inne niż są. Utyskiwanie, osoby używającej nika @ks. wprawiły mnie wosłupienie. Chyba Pan jednak nie jest księdzem bo argument, że różni uczestnicy mają różne oczekiwania w stosunku do mszy św. nie może postawić prawdziwy ksiądz, chyba , że zapomniał co to jest i co ma symbolizować Euchrystia-msza św. Czy gdyby parafianie zażądali lwów w klatkach też by sie Pan zastosował. Odejścia młodzieży z Kościoła nie są spowodowane wiernością liturgii. Są spowodowane wieloma innymi czynnikami o których warto poczytać, (bo badań na ten temat jest wiele), zanim się w tej sprawie głos zabierze. Przecież trzeba mieć poczucie odpowiedzialności za to co się mówi. A nuż by ktoś   uwierzył , że to jest prawda i niepotrzebnie bładził.
Patryk Stanik
21 października 2012, 12:24
 Pełna zgoda: niestaranność liturgiczna jest dużym problemem w kościołach w Polsce, ale dzięki wzrastaniu świadomości ludzi coraz częściej dostrzegamy tę niestaranność. Czasem to także wina architektury - większość nowopowstałych kościołów jest po prostu brzydka, nie czuje się w nich przestrzeni sakralnej (ale da się robić nowoczesną architekturę, nawet bardzo kontrowersyjną, która jest świetna: polecam ten <a href="http://tygodnik.onet.pl/37,0,19682,artykul.html">tekst Kuczy-Kuczyńskiego o kościele zaprojektowanym przez Le Corbusiera</a>); poza tym, jak słusznie napisano, księża często mamroczą, "odwalają" Mszę św.; a te gitary itp. wynalazki też nie pomagają w skupieniu i zachowaniu powagi. Wiele mnie dzieli od ks. Kowalczyka, ale kiedy w ostatnim "Gościu Niedzielnym" mówi o tym, że powinno się ewangelizować dorosłych i błogosławić dzieci (a dzisiaj robi się na odwrót), to przyznaję mu rację. Msza posoborowa jest piękna, wystarczy tylko porządnie ją spełniać.
21 października 2012, 12:13
Ale chyba nie chodziło mu o to, aby likwidować msze dla dzieci czy policjantów, ale zastanowić się, jak one wyglądają: przeważa coraz częściej forma nad treścią. Obawiam się, że właśnie chodzi o to, że te msze dziecięce i młodzieżowe (bo te policyjne, to taka licentia publicistica, a nie realny byt) są niepotrzebne, a wręcz można odnieść wrażenie, że szkodliwe. W szczegółach mam oczywiście zastrzeżenia co do repertuaru scholek, co wynika niestety z tego, że są one pozostawione same sobie. Gdyby ksiądz konsultował jakie pieśni pojawią się podczas liturgii i w którym momenciel, możnaby uniknąć wielu sytuacji zażenowania. Jednak to nie powód, żeby krytykować schole dziecięce a priori. Podobnie z kazaniami dla dzieci. Wbrew pozorom dzieci nie są głupsze niż dorośli i nie trzeba, a nawet nie należy, do nich mówić jak do głupich. Co nie zmienia faktu,że jednak trzeba dostosować język i tematykę do ich potrzeb,.
K
kate
21 października 2012, 11:20
Zgadzam się z komentującymi: autor "dotknął ściany" i to może rodzić skrajne emocje. Ale chyba nie chodziło mu o to, aby likwidować msze dla dzieci czy policjantów, ale zastanowić się, jak one wyglądają: przeważa coraz częściej forma nad treścią. W porywie namiętności ksiądz i wierni robią ze mszy św. show, event i ginie cała mistyka spotkania z sacrum. Istota wiary gubi się pod ozdobnikami w stylu cudowne kazanie czy świetna schola. Wychodzimy poruszeni jak w teatrze, ale przecież nie o to idzie. Kosciół pełen zadowolonych ludzi, tylko Boga jakoś brak.
21 października 2012, 10:46
Kontynuując, bo limit 2000 znaków mnie ogranicza ;) Właśnie dlatego, że wielu wiernych, podobnie jak Pana, mogą drażnić infantylne piosenki i takież kazanie, te "dziecięce" Msze św. są oznaczone, żeby nie poczuł Pan i Panu podobni dyskomfortu. Natomiast ja jako rodzic trójki kilkulatków, pomimo że odczuwam czasem niedosyt po takiej Mszy św., to mam też przeświadczenie, że moje dzieci nie rozpraszały zanadto co bardziej nerwowych parafian i mam satysfakcję jeśli dzieciaki między sobą po wyjściu z kościoła rozprawiają o tym, co ksiądz mówił. Sukcesem jest jeśli zapadnie im w głowę jedno zdanie. .
21 października 2012, 10:42
To mój pierwszy komentarz na deonie, a jak to zwykle bywa bierze się on z wielkiego wzburzenia i to niestety w niedzielny poranek. Tekst p. Mateusza Matyszkiewicza ze względu na formę feleietonu miał być kontrowersyjny i skłaniający do dyskusji. Taka cecha feleitonu. Mam jednak wrażenie, że autor posunął się o jeden most za daleko. Już samo użycie określenia "bachorek" dyskwalifikuje ten tekst i pozycjonuje go na poziomie debaty o "wózkowych" wywołanej przez niejakiego prof. Mikołejkę. Jestem zaszokowany, że na katolickim portalu, gdzie na co drugiej stronie promuje się macierzyństwo i ojcostwo, takie podejście do dzieci "przeszło". Ale przejdźmy nad tym do porządku dziennego. Panie Mateuszu jest Pan w błędzie -to że Kościół jest powszechny, to nie znaczy, że jest jednolity. Ten Kościół jednoczy wszyskich wiernych i tych od Rydzyka, i tych z Lednicy. Chciałoby się zacytować Kazika i fragment z piosenki "Brooklińska Rada Żydów", która nota bene porusza temat dlaczego "tak mało młodzieży zaszcyca wizytą swoją Pana". A dlatego, że "młodzi chcą czegoś zupełnie innego, od tego co chcieliby starsi". Zdaje się Pan tego nie rozumieć. W ogóle całe to podejście jest jakieś przedsoborowe, przecież Kościół byłby jeszcze bardziej powszechny, gdybyśmy na całym świecie odprawiali liturgię po łacinie. Wtedy czy w Polsce, czy w Afryce, czy w Niemczech katolik czułby się tak samo. Wtedy większość, nie tylko kilkulatki mogłaby krzyknąć "ojej, nic z tego nie rozumiem".
20 października 2012, 22:18
Bardzo łatwo jest krytykować i uprawiać słowny postmodernizm. Niech Autor nie teoretyzuje tylko w następnym artykule sam napisze jak przybliża Tajemnice Mszy św swoim własnym dzieciom. Nie jako Autor, ale odpowiem, jak myśmy wdrażali nasze dzieci w Liturgie Mszy Św. Otóż skuteczny i prosty pomysł - zaczęliśmy z dziećmi chodzić regularnie na Msze Św., jak poszły do szkoły. I z doświadczenia wiem, że jest to doskonały moment.
T
Tertulian
20 października 2012, 21:47
Bardzo łatwo jest krytykować i uprawiać słowny postmodernizm. Niech Autor nie teoretyzuje tylko w następnym artykule sam napisze jak przybliża Tajemnice Mszy św swoim własnym dzieciom. Panie Mateuszu czekamy na Pana recepte i Pana Plan dotarcia ze światłem Ewangeli do własnych dzieci. Proszę napisać jako Ojciec nie jak Filozof 
jazmig jazmig
20 października 2012, 17:42
 W moim kościele jest msza dla dzieci, różnica między nią, a mszy normalnej polega na nieco innych modlitwach, jednym czytaniu, jednej zwrotce psalmu i innym wyznaniu wiary, oraz specjalnym kazaniu dla dzieci.  Od ofiarowania jest to normalna msza jak dla dorosłych. Wcześniej było coś  w rodzaju opisanym przez autora, ale gdy po kilku latach starsi już chłopcy zaczęli rzeźbić ławki podczas mszy, zwrócono proboszczowi uwagę na to, że sam jest sobie winien, bo nie nauczył ich, gdy byli dziećmi, że kościół to nie sala zabaw, lecz świątynia i tu należy się zachowywać z powagą i godnością. Po zmianie formuły mszy dziecięcej na obecną, problemy z rzeźbieniem ławek zniknęły.
B
Beata
20 października 2012, 13:50
Co do Mszy dla dzieci- naprawdę wkurzaja głupie kazania. Do dzieci trzeba mówić krótko i  normalnie, nie infantylnie, czyli normalnym głosem . I o Panu Bogu, a nie o przysłowiowym chomiku i o ty,co mamusia na obiad ugotowała itp. Wkurzają też dialogi Księdza z dziećmi, dziwnie stawiane pytania itp. Rozumiem, że nie każdy ksiądz musi umieć rozmawiać z dziećmi. Niech więc nie rozmawia. Niech powie kilka zdań o Ewangelii. Kilka słów dla rodziców. To wystarczy. I jeszcze jedno: te dziecięce scholki na Mszy Św. Po pierwsze: nie za wszelką cenę, nie byle jak, nie podwórkowe religijne pioseneczki, piekne, ale nie na Mszę św. Jak dzieci fałszują, siostra ma nienastrojoną gitarę, to niech się spotykaja poza Mszą św i niech wśpiewują chwałę Pana na całego. Nie podczas Mszy. Zgadzam się też z tym, że sacrum, tajemnica jest bardzo potrzebna. Jeśli dziecko słyszy i śpiewa i nie bardzo rozumie pieśni liturgiczne, to nie znaczy, że się nie modli. To dorastanie do zrozumienia naprawdę jest ważne. Nie mam nic oczywiśći przeciw dziecięcym spiewom w kościele, ale mądrym. Są takie, np."Liczę na Ciebie, Ojcze". I jak najdalej od śpiewów typu: "Bóg nie umarł, Jezus żyje....Daj mu ręce sw, daj mu nogi swe..." Teologicznie niepawdziwe przede wszystkim: "Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, Wyznajemy Twoje Zmartwychwstanie....".
20 października 2012, 13:45
Po pierwsze Liturgia Mszy Św. to nie jest jakiś teatr, przedstawienie z podziałem na role pod przewodnictwem kapłana. Po drugie odprawiana jest dla Boga, a nie dla dzieci, młodzieży, policjantów etc. Po trzecie  Msza Św. jest Ofiarą, a obecnie jakby się  tym zapomina. Jest przepiękna, wielowiekową tradycją uświetniona , rozwinięta podczas ostatniego Soboru Msza Św odprawiana w jednym, wspólnym dla wszystkich katolików języku, czyli łacinie. Z chorałami gregoriańskimi jako śpiewem. A nie jakieś zdziecinnienie, bębenki, gitarki, perkusyjki, śpiewanie pioseneczek. Zdziecinniały ksiądz podczas homileczki. Czytania w wykonaniu dukających dzieci, a śpiewik międzylekcyjny w wykonaniu nierozumiejących nic z niego dzieci ze szczególnym udziałem katechetki. Z wielką ulgą nie musze już w takich szopkach uczestniczyć.
B
Beka
20 października 2012, 13:06
Trochę racji ma autor tekstu, ale trzeba też wziąć pod uwagę, że takie są oczekiwania wiernych, by była Msza św. dla dzieci, dla młodzieży. W mojej parafii Msze św. są bez organisty. Nie wiem co jest tego przyczyną, ale cóż tak jest i człowiek się do tego już przyzwyczaił. Ale gdy czasem jestem w innym kościele, to Msza św. wydaje mi się, że jest tam jakby radośniejsza. Podobne uczucia miałem podczas wakacji, kiedy wędrując po Górach Świetokrzyskich trafiliśmy na Mszę św. grupy oazowej w klasztorze Święta Katarzyna. Chłopcy grający na gitarach, radosne śpiewy i świetna homilia młodego księdza. Byliśmy pod wrażeniem. Dlatego wydaje mi się, że Msze św. dla dzieci i dla młodzieży mają rację bytu. Dziecko wymaga innego podejścia, młodzież też innego. Dla dorosłych nie są już wymagane jakieś specjalne podziały. Ale organista powinien uczestniczyć w liturgii i zachęcać wiernych do wspólnego śpiewu. Troszkę przesadzony tekst pana Mateusza, ale by była dyskusja potrzebna jest jakaś doza przesady.
S
Słaba
20 października 2012, 12:53
Moim zdaniem w tym artykule jest gruba przesada. Niestety...
&
<jerzy>
20 października 2012, 11:14
 Dziękuje Panie Mateuszu. Również jestem za tym, aby się jednoczyć, a nie rozmieniać na drobne. Szczególnie w tak fundamentalnej dla nas katolików materii.
MD
MszaŚw dla mlodzieży
20 października 2012, 11:12
 Trochę mnie dziwią te apele w Deonie. W ubiegłym tygodniu było o noszeniu sutanny np. Trzeba naprawdę konsultować takie wypowiedzi przed ich publikacją. Na spotkaniu naszej grupy modlitwewnej wiele razy mówiliśmy o tym by powrócić do MSzy św. dla młodzieży. To okres kiedy najwięcej osób odchodzi od Boga i przeżywa kryzys wiary. Więc trzeba na ten temat rozmawiać. Jesli przez 20 lat nie bedzie młodziezy w kościel (tylko garstki lub wcale), to powstanie dziura totalna. Msza sw. dla mlodziezy nie musi byc bitowa czy inna. Chodzi o to by organista, czy ksiadz znajacy sie na muzyce uczyli mlodziez modlic sie spiewem. A kazanie - do wszystkich grup wiekowych - powinno uczyc doktryny. Apel Pana wyglada jak gdyby kontekst duszpasterski nie odgrywal roli w liturgii. Istota jest zachowana i tu
K
ks.
20 października 2012, 10:44
 Taa, jak zwykle b.madrze i jak zwykle zupełnie bez zrozumienia dla realiów pracy kapłana...:) ale dobrze, wydrukuje ten tekst i bede go pokazywał na koledzie ludziom którzy pytaja o Msze dla dzieci:)... ach:) i jeszcze ci deonowi autorzy którzy pisza żeby księża, " tą liturgę, no tak jakoś bardziej dla ludzi, uwzględniając ich potrzeby,pragnienia,bo to nie klasztor itd:) itp... Powszedni chleb ksiedza- dziesiatki wzajemnie sprzecznych oczekiwań od ludzi i wieczne pretensje bo zawsze ktoś jest niezadowolony:)...