Tolerancja w Kościele

Piotr Żyłka

Czy jesteśmy tolerancyjni na własnym podwórku?

Kościół Katolicki jest bardzo zróżnicowany. To jest jego piękno i wartość. Może być to jednak też przyczyna kłopotów. Tam gdzie są różnice, tam też mogą pojawiać się konflikty. Jeżeli spojrzymy na Kościół nawet tylko w skali naszego kraju, to zobaczymy mozaikę składającą się z kawałków, które na pierwszy rzut oka mogą się wydawać nie do połączenia.

Kilka przykładów. Spójrzmy na wspólnoty. Z jednej strony taki neokatechumenat. Idzie sobie człowiek ulicą w niedzielne popołudnie i nagle spotyka grupę uśmiechniętych, głośno zachowujących się ludzi. Śpiewają, tańczą, grają na bębenkach i gitarach. To samo na ich nabożeństwach. Żywioł, spontaniczność, biegające dzieciaki. Po prostu ogień. Albo odnowa. Tam to się dopiero dzieje. Duchowe uniesienia, zaśnięcia w Duchu Świętym, uzdrowienia, ludzie mówiący w jakichś dziwnych językach. Jak ktoś wejdzie z ulicy na wielbienie i nie wie, co się dzieje, to się może delikatnie zdziwić, a może nawet przestraszyć. Na drugim końcu np. Opus Dei. Poważni Panowie w marynarkach i krawatach. Nacisk na rozwój intelektualny i kulturalny. Skrupulatnie prowadzone kierownictwo duchowe. Atmosfera raczej spokojna i podniosła. Osobna formacja mężczyzn i kobiet. Dodajmy do tego jeszcze tradycjonalistów dbających o piękno liturgii. Konkretni, oczytani, radykalni i bezkompromisowi. Wszyscy jesteśmy jednym Kościołem.

"Środowiska katolickie". To jest dopiero rozstrzał. Jedni otwarci. Chcą dialogu i rozmowy. Ze wszystkimi, o wszystkim i na wszelki możliwy sposób. Wciąż na granicy. Starają się zrozumieć świat i wyciągać do niego rękę. Odczytywać nauczanie Kościoła w sposób nowoczesny. Są zwolennikami reformowania i radykalnych zmian. A drudzy konserwatywni. Bardziej zależy im na nie zgubieniu gdzieś po drodze tego wszystkiego, co w Kościele najcenniejsze. Troszczą się o tradycję. Ufają mądrości czasu. Nie chcą robić gwałtownych ruchów. Z szacunkiem patrzą w przeszłość i czerpią z niej mądrość oraz inspirację do działania dzisiaj.

Czy to wszystko da się pogodzić? Inne wrażliwości, inne duchowości, często nawet inne potrzeby. Czy da się uniknąć konfliktów? Na pewno nie jest to łatwe. Ale warto zwracać na to uwagę. Nie tracić czasu na jakieś głupie porównywanie się, ocenianie i krytykanctwo.  To nie ma sensu. Kościół to nie polityka. Tu nie ma miejsca na bezsensowne przepychanki.

"Myślę, że potrzebujemy ogromnej tolerancji wewnątrzkościelnej, która uznaje wielość dróg za coś zgodnego z rozległością katolicyzmu - i która ich nie odrzuca, również tych, które, by tak powiedzieć, nie odpowiadają naszym indywidualnym upodobaniom". To słowa kardynała Josepha Ratzingera (przy okazji ponownie polecam nieustanne wracanie do wywiadu rzeki "Bóg i świat").

Tolerancja jest nam bardzo potrzebna, żeby koncentrować się na byciu kreatywnym w ewangelizowaniu. To wychodzenie Kościoła do świata powinno nas absorbować. Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, jak wyrwać społeczeństwa z duchowego kryzysu. Jest zbyt wiele do zrobienia, żeby tracić czas na nieustanne spory.

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tolerancja w Kościele
Komentarze (20)
26 grudnia 2018, 23:11
"Są zwolennikami reformowania i radykalnych zmian." Straszny bełkot. Dobrze wiemy co się stało i zauważyli to nawet Papieże ostatniego soboru. Paweł napisał nawet o swądzie szatana w świątyni. To nie są Chrześcijanie.
N
nie-tolerancja
3 lipca 2013, 21:13
Oby tolerancja w Kosciele nie doprowadziła do tego co lansuje się w świecie: zanik poczucia grzechu, wolność we wszystkim, wszechobecny seks, rozwody, zdrady, związki homo. A idzie ku temu, bo niebezpieczne jest mówienie, ze wszyscy jesteśmy grzesznikami, a w domyśle - mogę grzeszyć, bo jestem słaby człowiek i wszyscy grzeszą
S
SERCE
3 lipca 2013, 20:18
Tolerancja - łac. tolerantia – „cierpliwa wytrwałość”; od łac. czasownika tolerare – „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”.
MR
Maciej Roszkowski
3 lipca 2013, 11:10
Jeśli jednym z dwóch naszych  najważniejszych przykazań jest miłość bliźniego to jest to znacznie więcej niż tolerancja. Milość bliźniego jest nadzwyczaj trudna, bo zdefiniowana. A tolerancję łatwo spłycić i traktować jako zgodę wszystkich na wszystko. Wtedy jest milutko i cieplutko, tyle że tak jak na warszawskiej ulicy "niech się ten z tyłu wyrabia..."
P
Pio
2 lipca 2013, 23:44
W Kościele w centrum powienien być <a href="http://rhetos.istore.pl/pl/jezus-chrystus-uzdrowiciel-mojej-osoby-thomas-forrest-cssr-oraz-jose-h-prado-flores.html">Jezus Chrystus Uzdrowiciel mojej osoby</a>. Tylko On jest fundamentem i tylko dzieki niemu tolerujemy się nawzajem. jakiekolwiek frakcjonowanie Kościoła jest szkodliwe.
1 lipca 2013, 09:44
Nigdy nie lubiłem słowa "tolerancja", zawsze wolę "miłość". Choć z Benedyktem dyskutować nie mam zamiaru:-)  @Grzegorz Kramer SJ Miłośc obowiązuje nas wobec wszystkich ludzi. Kard Ratzinger wypowiedział te słowa nie o ludziach a o drogach [do Boga] wewnątrz Kościoła.
Jadwiga Krywult
1 lipca 2013, 08:25
Mnie by wystarczyło, gdyby 'prawdziwi katolicy' mnie tolerowali. Nie muszą mnie kochać. Nadmiar słodyczy (słownej) mdli.
N
nn
1 lipca 2013, 02:58
tak-tak, nie-nie nawet jesli papiez mowi o tolerancji, nie oznacza to, ze sie nie myli tolerancja prowadzi na manowce
KW
Ktoś wierzący
1 lipca 2013, 00:31
@~po owocach ich poznacie  = dokładnie tak ;)
KW
Ktoś wierzący
1 lipca 2013, 00:24
Trzeba wiedzieć co można tolerować, a co nie. Wszystko musi być zgodne z wolą Pana Boga i w jego Imieniu. 
PO
po owocach ich poznacie
1 lipca 2013, 00:20
Jeśli będziemy się koncentrować na tym Kto prawdziwie nas łączy - na wierze w Jezusa, nie zaś na pochodzących od ludzi dadatkach (zarówno tradycja jak i nowoczesność są tymi dodakami) to nie grozi nam żaden rozłam, kiedy zaś zapomnimy o Nim i skupimy się na zewnętrzności i formie to czy nadal będziemy Kościołem? ...Zasadniczy problem w tym, że nieustannie w swej głupocie albo pysze zapominamy o złej woli jawnych albo skrytych wrogów Boga i ludzi. A nie rozpoznając ich, w często podstępnej przebiegłości, przyczyniamy się do szerzenia kłamstwa, nienawiści i śmierci - występując tym samym przeciw miłości do Boga i bliźniego. Człowiek na to został przez Boga obdarzony rozumnością, aby z niej korzystał idąc za prawdą i dobrem, a tym samym sprzeciwiając się złu, kłamstwu i niegodziwości. I nie jest bez znaczenia tradycja z jakiej człowiek wyrasta, bowiem usprawnia ona, doświadczeniem mądrości pokoleń, nasze rozpoznanie wynikające z Ewangelicznej nauki: "po owocach ich poznacie". Jakich nam trzeba jeszcze owoców, aby rozpoznać ludzi złej woli i całą ich tradycję ? 
T
tolerancja
30 czerwca 2013, 23:21
Jeśli będziemy się koncentrować na tym Kto prawdziwie nas łączy - na wierze w Jezusa, nie zaś na pochodzących od ludzi dadatkach (zarówno tradycja jak i nowoczesność są tymi dodakami) to nie grozi nam żaden rozłam, kiedy zaś zapomnimy o Nim i skupimy się na zewnętrzności i formie to czy nadal będziemy Kościołem? ...Powiedział Judasz składając pocałunek Chrystusowi...
Ł
Łukasz
30 czerwca 2013, 23:05
Jeśli będziemy się koncentrować na tym Kto prawdziwie nas łączy - na wierze w Jezusa, nie zaś na pochodzących od ludzi dadatkach (zarówno tradycja jak i nowoczesność są tymi dodakami) to nie grozi nam żaden rozłam, kiedy zaś zapomnimy o Nim i skupimy się na zewnętrzności i formie to czy nadal będziemy Kościołem?
A
aga
30 czerwca 2013, 22:18
nie moge sie pogodzic z nietolerancja niepelnosprawnych szczegolnie intelektualnie. sa nie akceptowani przaz poboznych parafian mowi sie ze jak sie ma takie dziecko to sie je trzyma w domu . kosciol powiniem stanac w ich obronie oni sa kosciolem. najgorzej jest w wiejskich parafiach , mowia ze rodzice musieli bardzo zgrzeszych dlatego urodzilo sie takie dziecko i tak najczesciej mowia ci najgorliwsi wierni.
P
PO
30 czerwca 2013, 21:49
TOLERANCJA MA SWOJE GRANICE !!! TREZEBA UMIEC POWIEDZIEC PRZECIWNIKOM - DOSYĆ - WYSTRACZY !!!
jazmig jazmig
30 czerwca 2013, 17:58
 Starają się zrozumieć świat i wyciągać do niego rękę. Skoro się dopiero starają, to oznacza, że oni świata nie rozumieją. Odczytywać nauczanie Kościoła w sposób nowoczesny. Co oznacza nowoczesne odczytywanie nauczania Kościoła? Czyżby nauczanie Kościoła było nienowoczesne? Jeżeli tak, to jakie ono jest?
J
Julka
30 czerwca 2013, 16:51
A można się kochać, jak się nie toleruje? ;-)
C
Czytelnik
30 czerwca 2013, 16:25
Mnie też nie pasuje tu słowo "tolerancja", bo ono oznacza w istocie pozwolić drugiemu być. A w Kościele chodzi o coś więcej. Ale czasem tolerancja może wystarczyć. Tak to o swoim biskupie mówił pewien prezbiter: winienem mu posłuiszeństwo - nic mniej, ale i nic więcej. W różnych duchowościach chodzi o akcenty, różnie rozłożone akcenty (Franciszek ubóstwo, dominikanie intelekt, Opus Dei - władza? Oj się człek zagalopował ;). I choć akcent może zmienić znaczenie słowa, może być źle postawiony, to ma on jedynie sens w odniesieniu do całej frazy, a dalej do treści wywodu. Innymi słowy, kto nie wychodzi poza akcent, nic nie rozumie i jego nie rozumieją.
E
ech:)
30 czerwca 2013, 16:22
Czy da sie to wszystko pogodzić? Przecież to przyprawy jednej potrawy. Trzeba tylko dbać o to, by którejś nie dać za dużo.
Grzegorz Kramer SJ
30 czerwca 2013, 15:37
Nigdy nie lubiłem słowa "tolerancja", zawsze wolę "miłość". Choć z Benedyktem dyskutować nie mam zamiaru:-)