Tylko nie religijne show!

(fot. EPA/Luca Zennaro)

A zatem następne Światowe Dni Młodzieży odbędą się w 2016 r. Polsce, w Krakowie. To zdecydowanie powód do radości, ale też okazja do głębszej refleksji, czym ma być to wydarzenie: wielkim, kościelno-państwowym przedsięwzięciem logistycznym, biurokratycznym, a po części biznesowym, czy - przede wszystkim - impulsem do refleksji: "młodzi (Polacy) a wiara", "Kościół młodych (Polaków)".

Oczywiście, żeby możliwe było sprawne przeprowadzenie tak dużego przedsięwzięcia, potrzebny będzie znaczny wysiłek ze strony zarówno duchownych, jak świeckich, zarówno ze strony reprezentantów Kościoła, jak władz miasta. Szczerze mówiąc, Kraków w porównaniu z Rio de Janeiro, Paryżem, czy Denver jawi się jak nieco większe miasteczko. Owszem, mamy naprawdę niezłą w skali kraju komunikację miejską, ale Błonia w tej sytuacji mogą okazać się zdecydowanie za małe, by pomieścić wszystkich gości. Także krakowskie stadiony nie porażają rozmiarami. Zatem budowa nowego? Pytanie, jakim - ewentualnie - kosztem i na czym przy tej okazji miasto będzie oszczędzać. Póki co praktyka wskazuje, że w Krakowie, jak i gdzie indziej, najchętniej oszczędza się na edukacji.

Z drugiej strony, w ciągu ostatnich kilkunastu lat Kraków przyzwyczaił się do turystów. Kto pamięta to miasto jeszcze z połowy lat 90., dobrze wie, o czym mowa: senny i zapyziały rynek, Kazimierz prawie opustoszały. Dziś stolica Małopolski, a ściśle mówiąc jej centrum, tętni życiem przez całą dobę. Wyobrażam sobie zatem, że restauratorzy już zacierają ręce na myśl o przyszłych zarobkach. Choć, jak pokazują oficjalne wyliczenia, liczebność na Światowych Dniach Młodzieży jest zdecydowanie zróżnicowana: 4 miliony osób w Manilii w 1995 r., ponad półtora miliona w Częstochowie w 1991 r., 400 tys. w Sydney w 2008 r. Jak na tej mapie usytuuje się Kraków? Analitycy będą mieli się nad czym głowić przez najbliższe lata. Póki co Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa, jest lakoniczny. W rozmowie z KAI stwierdził, że to wydarzenie będzie miało ogromną wartość promocyjną dla miasta i że udźwignie ono ciężar organizacji ŚDM. Oby tak właśnie było.  

To wszystko jednak kwestie istotne, ale stricte pragmatyczne. Skoro wspomniałem ŚDM w Częstochowie w 1991 r.: to była ta wizyta Jana Pawła II w Polsce, w czasie której głosił swoje nauki już do ludzi w demokratycznym państwie, gdy nie było można całego zła w ojczyźnie zrzucić na komunistów. I wtedy papież mówił naprawdę z gniewem. Pytał, co zamierzamy zrobić z Polską, czego oczekujemy od demokracji, jak wygląda etyka w życiu społecznym i politycznym jego rodaków. Przez media przetoczyła się wówczas fala zdecydowanej krytyki pod jego adresem. Pisano, że papież jest stary, konserwatywny, że nie rozumie współczesności, itd., itp. A jakiej odpowiedzi w roku 1991 udzieliło społeczeństwo polskie, jakiej odpowiedzi udzieliła ówczesna młodzież? Odpowiedzią jest Polska i Kościół w Polsce ponad dwadzieścia lat później, ze wszystkimi blaskami i cieniami, znanymi wiernym, socjologom, duszpasterzom...

Bardzo bym chciał, żeby ŚDM w Krakowie były świętem Kościoła i młodych, okazją do lepszego zrozumienia Kościoła przez młodych, młodych przez Kościół. Żeby było to wydarzenie duchowe, a nie religijna impreza, okazja do "wykazania się" przez duchowną i świecką administrację. Żeby statystyki, planowanie, organizacja nie przekreśliły jego treści, żebyśmy nie mieli do czynienia z "religijną turystyką" pod czujnym okiem proboszczów, biskupów, policji i wszelkich służb porządkowych, ale ze spotkaniem: młodych z papieżem, Kościołem, Trójcą Świętą. Bo chyba tego się obawiam najbardziej: żeby "nie przedobrzyć", żeby nie zrobić z modlitewnego spotkania "eventu z religijnymi atrakcjami", w którym najbardziej liczy się to, co można pokazać mediom i "religijnym turystom", by później wypiąć piersi po odznaczenia i nominacje.

Drobny, acz znamienny przykład takich obaw. W czasie jednej z ostatnich pielgrzymek do Polski Jan Paweł II odlatywał z lotniska w Balicach. Wierni śpiewali, śpiewali z serca, spontanicznie. I nagle zagłuszył ich dźwięk z megafonów: papieżowi zagrała bardzo wtedy popularna kapela braci Golców: "Do ojczyzny wróć"... I już nie było słychać śpiewu wiernych, zamilkł. Wiernych zagłuszyli fachowcy od masowych emocji - praktyka rodem ze spektakli kultury masowej została niestety zaadaptowana na potrzeby Kościoła. Widocznie ktoś uznał, że tak będzie "fajniej", bardziej "atrakcyjnie medialnie" i w ogóle lepiej chwyci za serce miliony Polaków: odlatujący papieski samolot i profesjonalna ścieżka dźwiękowa, a nie jakieś tam śpiewy wiernych.

ŚDM w Krakowie w 2016 r. - powód do radości, wiele pracy i okazja do mnóstwa ważnych pytań. Oby nie zagłuszył ich chór profesjonalistów od zarządzania masami, i uczuciami, także religijnymi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tylko nie religijne show!
Komentarze (24)
dobry łotr
31 lipca 2013, 12:52
kto bedzie za te fanaberie kleru placil ?? jesli kosciol to niech sobie robia cyrki i teatrzyki jakie tylko chca, tylko cos mi sie wydaje ze zaplacimy za to wszyscy. kiedy wreszcie polacy obudza sie z letargu i przestana placic na czarnych pasozytow ? ... My zapłacimy. Ty nie musisz.
L
leon
31 lipca 2013, 12:32
kto bedzie za te fanaberie kleru placil ?? jesli kosciol to niech sobie robia cyrki i teatrzyki jakie tylko chca, tylko cos mi sie wydaje ze zaplacimy za to wszyscy. kiedy wreszcie polacy obudza sie z letargu i przestana placic na czarnych pasozytow ?
31 lipca 2013, 10:12
Mam pewien pomysł. Chciałbym, żeby został on wzięty pod uwagę i podjęty przez każdego, kto ma chęci i możliwości.  Pomysł ów nie polega jednak na wymyśleniu czegoś zupełnie nowego, ale na zaczerpnięciu z zapomnianego skarbca ludowej pobożności, a także mitycznych pragnień  pogańskich wierzeń, które dopiero w Chrystusie znalazły swe spełnienie. Nie chodzi absolutnie o jakiś synkretyzm – wręcz przeciwnie! Chodzi  o to, by nie zagubić tożsamości naszej wiary w natłoku światowych propozycji, ale by wyjść do świata z uprzednio utwierdzonym, ukształtowanym,  mocnym i pewnym świadectwem oraz z propozycją, którą jest spotkanie z Osobą Chrystusa. Chciałbym pokazać, że:             Dom odsyła do świątyni, a przez nią do Niebios, jak ołtarzyk domowy wyobraża Ołtarz w Kościele i przypomina o Bożym Miłosierdziu( chciałbym też zachęcić katolickich architektów, budowniczych  i projektantów wnętrz, do projektowania takich domów i wnętrz),              chleb powszedni, jest nie tylko chlebem codzienności ale „po wsze dni”, chlebem wiecznym i niebieskim,  którym stał się Chrystus.              aktywność świeckich w Liturgii to trwanie pod Krzyżem wraz z Matką Bożą i św. Janem . Strój i ubiór mogą wyrażać tajemnicę świątyni Ducha Świętego- i że inaczej tą świątynią jest kobieta, a inaczej mężczyzna(niech i katoliccy projektanci mody z tego czerpią...)
31 lipca 2013, 10:10
W tym celu musimy znaleźć środek, czyli sposób na to by to religijne wydarzenie nie zamknęło się na samym sobie.  Bo niestety ku temu ciążą schematy społeczno-ideologiczne, które – czy tego chcemy, czy nie – nas ukształtowały. Skłaniają nas one do wymyślania przeróżnych akcji, flashmobów, skakania, zlanych łzami wieczorków przy świetle zniczy i rzewnych śpiewów wraz z pełnymi uniesień recytacjami...próbowałem kiedyś na siłę w tym uczestniczyć, bo takie coś było w chrześcijańskich wspólnotach, które wg moich dziecięcych wyobrażeń musiały być wzorem pobożności. . Niestety nie są, bo wyrosły z  pragnienia naśladowania protestanckich ekstaz i odlotów.. Zwykli członkowie tych wspólnot myśleli tak jak ja i brnęli w tę sztuczność, i dziwaczność... Musimy postawić tym schematom opór, opór radosny, ale nie wesołkowaty, podniosły, ale nie wyniosły. Poszukujący  znaczeń, ale nie silący się na tworzenie zbyt wielu sztucznych symboli, okazji i nisz „religijnych”oderwanych od zwyczajności i normalności. Nadający znaczenie zwyczajnym, koniecznym sferom życia- chlebowi powszedniemu, domowi,  ubiorowi, relacji z drugim człowiekiem. To wszystko zawsze jest  i z tego trzeba czynić znaki, a nie tworzyć sztuczne okazje znaczące.  Żeby nie nastąpiła inflacja znaków… Mamy przecież jużswoje święta katolickie, piękne procesje BOżego Ciała, w których Bóg "zagrody nasze widziećprzychodzi i jak się jego dzieciom powodzi". Nauczmy się cieszyć tym co mamy, a nie wymyślajmy na siłe, zgodnie z pogonią za "kreatywnością" światową nowych uszczęśliwień. Jeśli nie umiemy się radować prosto, tym co mamy, tym, co Duch Święty wykształcił z miłości poprzednich pokoleń i co che byśmy podjęli i budowali dalej, to nie umiemy się w ogóle radować. Nasza wesołkowatość to ułuda szczęścia.
31 lipca 2013, 10:10
Mam pewną propozycję do organizatorów światowych Dni Młodzieży w Krakowie, a przede wszystkim do każdego katolika. Zależy mi na tym, by szumne wydarzenie- spotkanie młodych  odcisnęło się trwałym śladem w naszej codzienności, by do niej się odnosiło i wskazywało nowe perspektywy przemiany codzienności na wzór dany przez Chrystusa. Ten wzór zapisany został w Mszy Świętej, która jest centrum chrześcijaństwa i na którą powinna być ukierunkowane nasze życie.  To skierowanie ku Mszy Świętej jest tożsame ze zorientowaniem na Krzyż i na Niebiosa- na Chrystusa Zbawiciela. za: http://youthdaysincracow.blogspot.com/ 
31 lipca 2013, 10:04
Panie Krzysztofie, Ma Pan rację. ŚDM to nie możę byćshow, które zamknie sięna samym sobie. Musi przemienićżycie. Takie same odczucia wyraziłem chodźby tutaj: http://youthdaysincracow.blogspot.com/ CO Pan na to?
W
Wojtek1957
30 lipca 2013, 16:08
A mnie się ta pieśń Golców wtedy bardzo podobala. I podoba się także dzisiaj - odszukałem ją na mało znanej płycie i często słucham. Nie wiem, co jest bardziej spontaniczne. Przecież pieśni wiernych też były przygotowywane. Domyślam się też, że każda grupa chciała coś papieżowi zaśpiewać, stąd przekrzykiwania a nawet rozgrywki zakulisowe. Zresztą Golcowie, to też "wierni". Wątpię, czy w wierze chodzi głównie o "spontan". To przecież takie Piotrowe obcinanie uszu.
J
jacek
30 lipca 2013, 15:39
@Beeka W Twoich atakach na słowa Skalistego nie ma ani jednego argumentu, same insynuacje. Czepiasz się Odnowy, ale w zasadzie nie wiadomo, dlaczego. Przecież z tego, co piszesz, wynika, że nic nie wiesz o tym ruchu.
B
Beeka
30 lipca 2013, 15:11
To raczej Ty żartujesz z tą Odnową. to w zasadzie trudno z Tobą dyskutować, ja piszę o faktach, które nie tylko znam, ale i uczestniczę w nich, a Ty o swoim wyobrażeniu... ... No tak, skoro uczestniczysz w Odnowie to wszystko jasne i rzeczywiście trudno z Tobą dyskutowac.
J
jacek
30 lipca 2013, 13:13
I jeszcze jedno. 18 sierpnia 2002 na Błoniach było 2,5 miliona ludzi. Po co mamy budować stadion i jaki miałby to być stadion, żeby zmieścić tyle ludzi, ile zmieściły Błonia w swojej historii?
J
jacek
30 lipca 2013, 13:05
Tekst dobry, ale: Kraków w porównaniu z [...] Denver jawi się jak nieco większe miasteczko. Denver ma mniej mieszkańców, niż Kraków (600 tysięcy vs ponad 800 tysięcy, w obu przypadkach - nie licząc przedmieść) i raptem 150-letnią historię. Jest betonowym, typowo amerykańskim miastem średniej wielkości, w którym jedyną niewątpliwą zaletą jest wspaniały widok na góry. Porównywanie Denver do Krakowa jest jak porównywanie Bostonu do Rzymu. Szanujmy to, co mamy. Wolałbym również mieszkać w Krakowie, niż w Rio, mimo "masy" tego ostatniego.
Dobry łotr
30 lipca 2013, 12:40
@Bekaa - żartujesz? Spójrz, co się dzieje na Zachodzie Europy, albo choćby u wszystkich naszych sąsiadów. A w Polsce popatrz choćby tylko na działania bardzo prężnego Ośrodka Odnowy w Duchu Św. w Łodzi, założonego przez śp. o. Józefa Kozłowskiego SJ, co którego rozpoczęły się przygotowania do procesu beatyfikacyjnego. A których ogrom dzieł kontynuuje teraz - śmiem twierdzić - wybitny jezuita o. Remigiusz Recław SJ. ... Działaczką ruchu Odnowy w Duchu Świętym jest podobno pani Gronkiewicz Waltz? Jeśli to prawda, to jest to przykład, że nawet "bardzo prężne działania Ośrodka" nie przynoszą pozytywnych rezultatów.
B
Bekaa
30 lipca 2013, 12:25
To raczej Ty żartujesz z tą Odnową.
B
Bekaa
30 lipca 2013, 11:16
A można to zorganizować i przeżyć jako przepiękne, znaczące wydarzenie, które swoje pozytywne konsekwencje duchowe może mieć dla milionów ludzi przez wiele nastepnych lat:) ... Masowych imprez z udziałem papieża było w świecie wiele. W samej Polsce kilka. Jakie dziś są owoce tych dni? Wiara się umocniła? Coraz więcej ludzi chce żyć tak jak nakazuje Bóg?
K
KL
29 lipca 2013, 22:27
Za „bardzo aktualną” pokusę papież uznał klerykalizm, który powoduje „brak dojrzałości i chrześcijańskiej wolności poważnej części laikatu Ameryki Łacińskiej”. Ojciec świety dodał, że grupy biblijne i wspólnoty kościelne pomagaja przezwyciężyć klerykalizm i zwiększyć odpowiedzialnośc ludzi świeckich.
P
PO
29 lipca 2013, 22:22
ŚDM w Krakowie to wymysł Kardynała Dziwisza !!! Ambicje tego Biskupa są niepohamowane !!!  Czy Polski Kościół jest w stanie finansowo zorganizować tę imprezę - to podstawowe pytanie !!! Nie chowajmy głowy w piasek -  to przedsiewzięcie będzie kosztować !!!!  Czy Kraków jest gotowy na przyjęcie półtora miliona młodych Ludzi !!! Trzeba przecież im zaagwarantować pobyt w Krakowie !!!
W
wanda
29 lipca 2013, 21:07
Panie Krzysztofie.Zaufajmy Chrystowi,to on bedzie gospodarzem.A Golce-super! 
Katarzyna Rybarczyk
29 lipca 2013, 20:47
Półtora miliona, a nie "półtorej". Została zaadaptowana na potrzeby Kościoła, a nie zaadoptowana.
E
Enn
29 lipca 2013, 20:27
Wczoraj bardzo cieszyłam się z tej nowiny, ŚDM w Krakowie- super, pojadę, przeżyję to będąc tam osobiście, moje marzenie o byciu na ŚDM się spełnia. Dzisiaj włączam telewizor i co? W telewizji już rozpoczęto obliczanie ile ta "impreza" będzie nas kosztować, ile z tego zapłaci podatnik z własnej kieszeni oraz czy będzie to dla nas opłacalne (!). Przykro było słuchać, jak tak ważne wydarzenie duchowe dla wielu młodych (i nie tylko) sprowadzane jest do liczb i kosztów.
B
Berra76
29 lipca 2013, 19:34
Pracownikom ZIKIT-u i MPK dziękujemy za komentarze.
I
I
29 lipca 2013, 19:18
Ja z komunikacji miejsce w Krakowie korzystam codziennie i podobnie jak Krzysiek uważam, że jest świetna. Zresztą, potwierdzają to międzynarodowe rankingi. EOT.
A
Alfista
29 lipca 2013, 19:10
W Brazyli koszt imprezy wyniósł 170 mln dolarów.
B
Berra76
29 lipca 2013, 19:06
Świetna komunikacja miejska? Tak może napisac tylko ktoś kto z niej rzadko, lub wcale nie korzysta. Co do oszczędzania, to od dawna Kraków żeby dogodzić wszelkiej maści turystom i przyjezdnym oszczędza przede wszystkim na mieszkańcach. W Krakowie coraz trudniej się mieszka, a coraz więcej ułatwień oferowanych jest przyjezdnym. Mieszkańcy traktowani są jak ludzie drugiej kategorii. I tak samo będzie tym razem. Dlatego wcale nie cieszy mnie, że ŚDM odbędą się w Krakowie.
Grzegorz Kramer SJ
29 lipca 2013, 17:49
W sumie rozumiem tytuł, a później już coraz mniej;-)