Tylko „pociecha wewnętrzna” jest drogowskazem!

Foto: Alicja www.pixabay.com

Jak żyć? Jak się nauczyć dobrze i mądrze wybierać? Chcemy mieć dobre, atrakcyjne i intensywne życie. Pragniemy wrażeń, wykorzystania tych możliwości, jakie życie nam oferuje. Chcemy robić to, co ma sens, co daje poczucie misji i ostatecznie spełnienia.

W każdej chwili doświadczamy mnogości bodźców. Nasz umysł, nasz duch, nasze ciało rejestrują wiele impulsów. Dużo więcej niż jesteśmy sobie w stanie uświadomić, uporządkować i nazwać.

Część pochodzi ode mnie samego, z mojej historii, z moich doświadczeń. Życie nauczyło mnie reagowania na różne bodźce. Wiele z tych nawyków wynosimy z dzieciństwa, z domu rodzinnego, w pewnym sensie dziedziczymy je po przodkach. One naznaczyły naszą psychikę i nauczyły nas, jak reagować w różnych sytuacjach.

Wiele takich bodźców pochodzi od świata zewnętrznego. Cały czas pracują nad nami specjaliści od marketingu, podsuwając to, co jest nam „konieczne”, bez czego na pewno „nie będziemy szczęśliwi”. Szczególnie w ostatnich latach przy wszechobecnym Internecie, reklamie, przy mediach społecznościowych, ta tendencja do zaspokajania naszych potrzeb jest jeszcze mocniejsza i spersonalizowana.

DEON.PL POLECA


Jest jeszcze dosyć trudny do opisania świat ducha, gdzie działa dobro i zło. Jesteśmy w tym świecie zanurzeni. Na nas, także dzisiaj, działa duch dobry, zachęcając do rozwoju i pociągając do spraw Bożych i duch zły, który wykorzystuje wszelkie dostępne środki w kuszeniu do zła.

Dobre rzeczy, Boże inspiracje nie narzucają się. Są delikatne.

Trzeba uznać, że na wiele z tych impulsów, inspiracji mamy wpływ, przynajmniej pośredni. Szukamy czegoś, przeglądamy artykuły i reklamy, piszemy zapytania w Internecie. Jakie jest czasami nasze zaskoczenie, że telefon sam nam przypomina, że już w jakimś miejscu byliśmy kiedyś, nawet dokładnie określając, kiedy ostatnio. Niektóre bodźce są wynikiem naszego wcześniejszego działania. Nie dziwi nas już zbytnio, że wyświetlane reklamy są personalizowane pod „nasze potrzeby”. Ta „wiedza” o nas jest kumulowana przez aplikacje, agencje, narzędzia internetowe, nawet bez naszej zgody, albo przy kiedyś bezwiednie udzielonemu przyzwoleniu na to.

Wiele bodźców jest skierowanych niekoniecznie do mnie osobiście, ale mając kartę bankową, telefon komórkowy, jestem w zasięgu, w sieci i nie będę anonimowy. Świat mediów, świat reklamy podsuwa nam też wiadomości i produkty, które nie muszą być dla nas korzystne. Mogą być nie tylko pokusą, ale też rzeczywistym zagrożeniem dla psychiki i ducha.

Jak się w tym rozeznać? Jak uporządkować ten natłok bodźców, żeby móc wybierać mądrze?

Pierwszą rzeczą, o której warto wspomnieć to mieć zdrowy dystans, nie ufać temu, co krzykliwe i nachalne. Zwykle to, co głośne, co narzuca się, niekoniecznie musi być „skrojone” dla nas. Dobre rzeczy, Boże inspiracje nie narzucają się. Są delikatne. Mają być wybierane w wolności, a zatem to, co wywiera na nas presję, jest nagłe i krzykliwe, może budzić podejrzenie, że nie pochodzi od ducha dobrego.

Druga rzecz to czas. Trzeba dać sobie przestrzeń i mieć świadomość, że rozeznanie bodźców, ich prawdziwej natury wymaga czasu i nierzadko sporo trwa. Św. Ignacy opowiada, że dojście do rozeznania jaki duch w nim działa zabrało mu sporo czasu. Marzył, myślał, modlił się i następstwo różnych myśli trwało „dość długi czas”. I dopiero potem „pewnego razu otworzyły mu się oczy” i zrozumiał, że jedne myśli i pragnienia były od ducha dobrego, inne od złego. Czas jest niezbędny, żebym mógł poznać i zrozumieć, ale też po to, żebym mógł zweryfikować to poznanie.

Na nas, także dzisiaj, działa duch dobry, zachęcając do rozwoju i pociągając do spraw Bożych i duch zły, który wykorzystuje wszelkie dostępne środki w kuszeniu do zła.

Trzecia rzecz, o której dzisiaj wspomnę to zwrócenie uwagi na delikatną i dlatego czasami pomijaną reakcję, a mianowicie, szukanie tego, co daje pociechę wewnętrzną. Co to takiego? To wszystko, co daje pokój wewnętrzny, budzi nadzieję, roznieca zapał, pobudza moje pragnienia. Tu nie chodzi o wielkie porywy, zachwyty, emocjonalne doznania. Jeśli się przyjrzę w wolności różnym bodźcom, zobaczę, że jedne mi to dają, inne, nawet jeśli początkowo wydają się atrakcyjne, ostatecznie zostawiają odczucie pustki i zniechęcenie. To dla mnie „po dość długim czasie” wystarczająco jasny sygnał, gdzie i jak iść.

Szczęście znajdę, jeśli pójdę za tym, co daje pociechę. Wybór jednak zawsze należy do mnie.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tylko „pociecha wewnętrzna” jest drogowskazem!
Komentarze (2)
KS
Konrad Schneider
27 czerwca 2021, 09:01
No niby fajnie sie czyta, ale nie wybiega to ponad rady zyciowe drukowane w kazdym kolorowym tygodniku...
KJ
~Katarzyna Jarkiewicz
28 czerwca 2021, 12:39
Spróbuj żyć według tych rad. Ilość ludzi, którzy żyją według "zegara wewnętrznego" jest znikoma. Większość żyje według potrzeb doraźnych i impulsów zewnętrznych: idzie mi to znaczy, że wszystko OK.