W obronie Kościoła otwartego

(fot. Valeria Gonzalez/flickr.com/CC)

Chcę bronić Kościoła otwartego, bo zastał napadnięty na łamach DEON.pl przez panią Martę Łysek. Doceniam jej zaangażowanie, choć mam wrażenie, że ustawiła sobie chłopca do bicia i przylepiła do niego etykietkę, która jest krzywdząca dla tej etykietki.

Nawoływanie do tego, by Kościół był bardziej otwarty nie jest wyrazem pragnienia, by był bardziej grzeszny. Wręcz odwrotnie. Stoi za tym oczekiwanie świętości. Hasło "Kościół otwarty" kojarzy się z wezwaniem do reformy Kościoła. Chodzi o oczyszczenie, o to by Kościół działał w sposób bardziej przejrzysty, bardziej zrozumiały dla ludzi, by unikał wszelkiego zakłamania, intryg i innych nadużyć gorszących, a przez to odstręczających ludzi od niego. Pragniemy Kościoła, który nie tylko będzie mówił o Ewangelii ale także ją głosił poprzez swój sposób postępowania.

Tu nie ma miejsca na nawoływanie do przymykania oczu na grzechy.

DEON.PL POLECA

"To takie nieludzkie, ale jakże kapłańskie." - okrutne słowa i często niesprawiedliwe. Jednakże bywa, że jeszcze mają zastosowanie właśnie do sytuacji kojarzących się z Kościołem zamkniętym.

Czy uprzejmy proboszcz w kancelarii parafialnej jest złym zjawiskiem? Czy to, że rozmawia uprzejmie z każdym kto przyjdzie, a nieraz nawet, zgodnie z nawoływaniem papieża Franciszka szuka ludzi poza budynkami kościelnymi, oznacza, iż przymyka oczy na grzechy? On pragnie wyzwolenia ludzi z grzechu, ale wie, że izolacja raczej jeszcze bardziej zniewala.

W artykule pani Marty Łysek chodzi też o kasę ("Kościół opłacalny"). Doświadczenia duszpasterskie, również te z kancelarii parafialnej, mówią o tym, że podejście do kasy może zrażać do Kościoła. Chciwy kapłan gorszy. A z drugiej strony ludzie potrafią być naprawdę hojni, gdy czują, że jest to ich dar, że ofiarują coś z serca, a nie dlatego, że taki jest cennik. Wmawianie komuś, że opłata jest darem zakrawa na hipokryzję i dlatego odstręcza od Kościoła. Czy nie zasługujemy na więcej otwartości w tej dziedzinie?

Niebezpieczne jest również mylenie permisywizmu z chęcią zastanowienia się nad trudnymi problemami etycznymi. Gdybyśmy ulegali tej ślepej uliczce, to do tej pory chowalibyśmy samobójców poza cmentarzami. Kościół nie twierdzi, że samobójstwo nie jest grzechem i wcale nie pragnie, by ludzi odbierali sobie życie. Jednak nawiązując do swojej tradycyjnej nauki o dobrowolności zapragnął, po kilku wiekach innej praktyki, zweryfikować swój sposób postępowania, tak by nie dawać fałszywego wrażenia, że wskazuje na czyjeś definitywne potępienie. Potępianie nie koniecznie idzie w parze z umiłowaniem prawdy.

Nie tylko artykuł pani Łysek wyraża obawę przed Kościołem otwartym. Mamy też do czynienia z innymi głosami np. zaniepokojonymi tym, że otwartość Kościoła staje się postulatem ludzi, którzy stoją poza nim lub na jego granicach. Ale to właśnie jest logiczne! O otwartość wołają ci, którym jej brakuje. I to dobrze, że wołają. Tzn., że potrzebują Kościoła, że tak naprawdę im zależy na nim, że chcą być jak najbliżej, chcą usunąć to, co im przeszkadza. Oby wszystkim tak zależało! Oby było w nich pragnienie świętości Kościoła!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

W obronie Kościoła otwartego
Komentarze (365)
T
tak
1 września 2014, 00:11
"Czy uprzejmy proboszcz w kancelarii parafialnej jest złym zjawiskiem? Czy to, że rozmawia uprzejmie z każdym kto przyjdzie, a nieraz nawet, zgodnie z nawoływaniem papieża Franciszka szuka ludzi poza budynkami kościelnymi, oznacza, iż przymyka oczy na grzechy? " Oj Autorze nieładnie sie bawisz. Co to za sugestie, że jak proboszcz uprazejmy to "kosciół otwarty? Zatem jak nieuprzejmy to zamknięty? Jeżeli wychodzi do ludzi to "otwarty" a jak siedzi na plebani, nierus zy się do ludzi bo nie ma czasu, bo liczy pieniadze - to "zamknięty". Z artykułu wynika, że Autor uważa, że wszystkie patologie dotyczą tylko tzw, 'kościoła zamknietego" podczas gdy kościół usmiechnięty, dobry, uprzejmy , redalizujacy w praktyce Ewangelię to "kościół otwarty" . Taka definicja kościoła "otwartego" i "zamkniętego" jest prymitywna dlatego, że nie daje nawet miejsca na dyskusję. Jak tu dyskutować gdy wszystko już jest jasne? Jest ona obelżywa i budzi mury niechęci. Tak to ksiądz w imie miłości bliźniego używa manipulacji.
MU
Matko ucz nas
31 sierpnia 2014, 22:25
Na ile wiem Jezus był otwarty... No i niestety tym "bardziej pobożnym" to się nie spodobało... Cudowna i bohaterska obrona Jasnej Góry dała naszym przodkom nie tylko nadzieję na zwycięstwo nad Szwedami, ale najpierw poczucie moralnego zawstydzenia. To przecież sami Polacy zaprosili okupantów. Zdradziło Ojczyznę nie tylko kilku magnatów, na czele z h. Hieronimem Radziejowskim i Bogusławem Radziwiłłem. Większość polskiej szlachty i możnowładców życzyła sobie objęcia władzy przez króla Szwecji i opuściła swojego króla Jana Kazimierza. Mówi się niekiedy, że zostali oszukani itp., ale dać się oszukać jest nieraz kompromitacją. Polacy nie zauważali, że Karol Gustaw był protestantem. Nie orientowano się, po kilkudziesięciu latach straszliwych wojen religijnych w Europie, na czym polega różnica pomiędzy nauką Chrystusa a jej wypaczeniem przez protestantów? Obudziły nasze zawstydzenie dopiero zwycięskie dzwony z Jasnej Góry. Dlatego właśnie traktujemy uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej jako narodowe święto. Religia nas nie odciąga od życia, ale uczy także narodowego życia. Marek Czachorowski  
E
Eva
30 sierpnia 2014, 19:26
Na ile wiem Jezus był otwarty... No i niestety tym "bardziej pobożnym" to się nie spodobało... ale cóż- może trzeba nam być Kościołem otwartym nie tylko na tych którzy są na granicach, ale i na tych, którzy zbudowali sobie twierdzę ciasnego myślenia i są bardziej papiescy niż papież i bardzoej uduchowieni niż Duch Święty. Oby nie zabrakło tych, którzy poza katechizmem czytają Ewangelię...
?
?
31 sierpnia 2014, 22:42
I nic się nie zmieniło od 2000 lat. Żydzi do dziś są zamknięci na Jezusa i zamiast uznać, że jest Synem Bożym i przejść na chrześcijaństwo nadal pozostają żydami. Tylko jak do nich dotrzeć z dobrą nowiną? Jak ich nawrócić?
JL
jakub lemer
30 sierpnia 2014, 18:50
"Polactwo" wyszło z tej Księdza polemiki. Pani Łysek dość dokładnie - jak dla mnie -  zdefiniowała, o jakie pomysły propagatorów "Kościóła otwartego" jej chodzi. A szanownym polemista zamiast ad rem, to sam ustawia sobie "chłopca do bicia". Szkoda bo mogłaby być z tego ciekawa wymina argumentów. A tak "Polactwo" 
CD
co dalej
30 sierpnia 2014, 11:40
W kościele dzisiaj ma być praktycznie, a nie pokornie i pobożnie. Ma być poprawnie politycznie. Nawet w obliczu wojny, która waży się na Ukrainie, nie klękają już ludzie do Komunii św. aby pokornie adorować żywego Pana Jezusa pod postacią chleba. Nie słucha się papieży którzy ostrzegali przed modernizmem, ale słucha się polityków i modernistów, aby być poprawnym politycznie, aby tylko się nie narazić. Nie mówi się o miłości do bliźniego bo w sercu tego brak, jeżeli zabraknie pokory, by uklęknąć przed Bogiem. Miłość do bliźniego i pokora to od Boga pochodzi, człowiek sam z siebie nie ma nic. Nie mówi się o żołnierzach "wyklętych" bo to przecież byli i niezłomni i niepoprawni politycznie wobec wrogów koscioła katolickiego. Nawet nie chce się o nich słyszeć, by sumienie oguszyć.  Polsko, Polsko Tyś jest przedmurzem chrześcijaństwa, król Jan III Sobieski oraz generał Haller przed Bitwaą warszawską nie wsydzili klęczeć przed Bogiem, Maryją Królową Polski, ba, leżeli krzyżem aby wyprosić zwycięstwo,  i wygrali. W niebie jest dużo dusz z wadami oprócz pychy, a w piekle dużo dusz z zaletami oprócz pokory. Gdzie Twoi rycerze Królowo Polski ??? Pochowali się pod płaszczem modernizmu, obcych religii, wygody, luksusu, nie narażają się, bo niezłomność i pokora jest  wyszydzana, wyśmiewana..... Co dalej... zegar wieczności tyka.
SB
słuchać Boga i papieża nie lu
30 sierpnia 2014, 11:20
Chodzi o Boga Pierwszeństwo Boga jest punktem ciężkości myśli Benedykta XVI. T u leży prawdziwa istota negowania Papieża i źródło jego cierpienia. Nie chodzi o cofnięcie ekskomuniki lefebrystów, o prezerwatywy w Afryce czy o liturgiczny tradycjonalizm. Tak naprawdę, pod dnem tych wszystkich zwarć, chodzi o Boga. Jest jednym z największych darów Boga dla naszego świata i dla naszego czasu. Mówi – jak kiedyś określił służbę papieża Jan Paweł II – „do nas i za nas”. On sam powiada, że papiestwo jest przeciwpowodziowym wałem ochronnym dla świata. Ryzykuje wiele, myślę, że znacznie więcej niż się powszechnie sądzi. Jak pisał tuż po konklawe Peter Seewald, autor przeprowadzonych z Nim bestsellerowych wywiadów rzek: „jest prawdopodobnie najbardziej znienawidzonym człowiekiem na świecie”. Jego poprzednika kilkakrotnie usiłowano zabić. Ale jeszcze jako kardynał, w 1997 r. podczas wywiadu dla bawarskiej telewizji, na pytanie o strach, powiedział: „boję się tylko u dentysty”. Choć też pokornie prosił, już jako papież, w grudniu 2005 roku: „Módlcie się za mnie, abym nie uciekał z obawy przed wilkami”.
DN
diabeł nie ma kolan
30 sierpnia 2014, 11:16
Diabeł nie ma kolan. Taką metaforę zawiera opis portretu szatana zawarty w jednym z apoftegmatów Ojców Pustyni. Niezdolność klęczenia, zgięcia karku, okazuje się zatem istotą diaboliczności (wyczytałem to w pismach kardynała Ratzingera, a jakże). Świat, który zbudowaliśmy, cierpi na przerażający deficyt pokory. Pewien rodzaj buty i arogancji uchodzi wręcz za element prawdziwego wyzwolenia.  Najważniejszym i najgłębszym tematem jego nauczania jest absolutny prymat Boga – w myśleniu, życiu, urządzaniu świata. To trudne do pojęcia, ale kwestia ta – że radykalne pierwszeństwo Boga jest punktem ciężkości myśli Benedykta XVI – jest prawie zupełnie nieobecna w mediach - czytamy w tekście. - Jedną z przyczyn jest bez wątpienia lęk przed nawróceniem: trzeba uciszyć (ośmieszyć, wypaczyć, zakneblować) proroka. Wiem o tym sporo, i jako duszpasterz, i jako grzesznik… Tymczasem właśnie głoszeniu prymatu Boga Benedykt XVI poświęcił 4 lata papiestwa i 50 wcześniejszych lat pastersko-teologicznej aktywności - pisze ks. J.Szymik. Upadnij na kolana, ludu czcią przejęty, uwielbiaj swego Pana, Święty, Święty, Święty
MK
mówi ks.egzorcysta
28 sierpnia 2014, 23:05
4. Nienawidzę Różańca...ten zniszczony wstrętny sprzęt Tej Kobiety tam, jest dla mnie jak młotek, który rozbija mi głowę... Jest wymysłem fałszywych chrześcijan, którzy nie są mi posłuszni, przez co idą a tym babskiem! Są fałszywi, fałszywi... zamiast słuchać mnie, który panuję nad całym światem, co fałszywi chrześcijanie, idą modlić się do Tej Kobiety, mojej największej nieprzyjaciółki, z tym sprzętem... ach, ileż bólu mi zadają... (wybuch płaczu)... 5. Największym złem dla mnie w tym czasie, są nieustanne Obecności (objawienia) tej baby... w całym świecie... we wszystkich narodach objawia się i mnie prześladuje, wydzierając mi z rąk tak wiele dusz... tysiące... tysiące... ach, ileż bólu mi zadają... (wybuch płaczu). 6. Jednak tym, co mnie niszczy najbardziej, to ośle posłuszeństwo temu Człowiekowi ubranemu na biało (Papieżowi), który rozkazuje w imieniu tego fałszywego Odkupiciela i fałszywego waszego Zbawiciela... jakie osły... owce... tchórze...! Być posłusznym człowiekowi, który kocha Kobietę, Która mnie prześladuje od zawsze... jaki wstyd... to niszczy moje królestwo... Ja zwyciężę, ja zwyciężę...(śmiech). Przyprawie Go o śmierć, doprowadzę do Jego zabójstwa... sprawie, że będzie miał brzydki koniec... jest ohydny dla moich zwolenników, ten Polak, który kocha Tę Kobietę... który rozpowszechnia Różaniec Tej podłej Kobiety, jako swoja ulubiona modlitwę... co za nikczemnik... osioł... miażdży mnie...! (wybuch szlochu!). Autor- Pellegrino Ernetti wybitny egzorcysta oraz znany biblista i teolog z Wenecji. Wydawnictwo "M", Kraków 2003. 
ME
mówi egzorcysta
28 sierpnia 2014, 23:04
To co nie podoba się Lucyferowi (z niektórych egzorcyzmów) 1. Spowiedź .. co za głupi wynalazek...Ależ mnie ona boli, jakie mi sprawia katusze... Krew tego waszego fałszywego Boga... jakże mnie miażdży... niszczy mnie... obmywa wasze dusze i zmusza mnie do ucieczki...(straszliwe wybuchy płaczu)... Ta Krew, Ta Krew jest moja najokrutniejszą karą... 2. Posiłek, gdzie spożywacie Ciało i Krew Tego Ukrzyżowanego, Którego ja zabiłem... To tutaj jestem rozbrajany... już nie mam sił do walki... ci, którzy spożywają to Ciało i pija Krew, staja się silni przeciwko mnie, staja się nie do pokonania, przez moje przebiegłe zasadzki i pokusy, staja się zupełnie inni, mają jakby szczególne światło i niezwykle bystry umysł... szybko mi się wymykają... oddalają ode mnie, wyrzucają mnie jak psa... co za smutek..., co za ból mieć do czynienie z takimi kanibalami! (wybuchy płaczu)... Ja ich jednak okrutnie prześladuję... a tylu idzie jeść Tę Hostię, będąc w grzechu! Ależ jestem zadowolony... co za radość... nienawidzą swego Boga i Go jedzą... haha! Moje zwycięstwo... zwycięstwo...haha...haha!... 3. Jakże niedorzeczni są ci, którzy tracą wiele godzin dniem i nocą na kolanach, aby adorować ten kawałek chleba ukrytego w pudle na ołtarzu tego fałszywego Boga! (jest to godzina adoracji). Jakże mnie denerwują te osoby!
CK
czuwajcie katolicy
28 sierpnia 2014, 10:36
św. Maksymilian Kolbe pisał, iż masoneria ma wysyłać swoich kandydatów do seminariów oraz do zakonów, by opanować instytucje i „od środka” rozbić katolicką wiarę. Teozofka, Wanda Dynowska, znana tłumaczka tekstów indyjskich nie tłumaczyła tekstów hinduistycznych zgodnie z duchem hinduizmu, tylko przerabiała je na sposób chrześcijańskiego pojmowania, żeby Polaków zachwycić hinduizmem. s.Michaela Pawlik
DP
don Pedro
28 sierpnia 2014, 11:55
W spisku uczestniczyła także Simone Weil, która odkryła w Upaniszadach intuicje przedchrześcijańskie.
O
owieczka_
28 sierpnia 2014, 06:28
A po co Autor broni czegoś co jest wymyślone i jest fikcją środowiska Tygodnika Powszechnego? Nie ma czegoś takiego jak "Kościół otwarty", jest jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół Jezusa Chrystusa. Po co Autor, będący zresztą księdzem, utwierdza ten (bz)durny podział?
W
WDR
28 sierpnia 2014, 07:51
Zwrot "Kościół otwarty" dotyczył czasów przed Soborem Watykańskim II. Niektórzy nie potrafią się bez niego obejść, choć postulat został już zrealizowany. Jest powiedzenie, które dobrze to obrazuje: wyważać otwarte drzwi. Teraz, zgodnie ze słuszną radą papieża Franciszka, należy zadbać o własną tożsamość i dopiero w takim duchu prowadzić dialog. Rzecz jasna, jeżeli ktoś czuje, że jest "zamknięty" to niech walczy z własymi demonami realizując postulat w zakresie własnego sumienia.
O
owieczka_
28 sierpnia 2014, 08:16
Wchodzę sobie na stronę Tygodnika Powszechnego i cóż widzę: "5 grudnia 2012r. w Warszawie odbyło się kolejne spotkanie z cyklu "Niech żyje Kościół otwarty", w której wzięli udział: ks. Adam Boniecki, o. Maciej Zięba i Piotr Sikora. Rozmawiali m.in. o definicji i tożsamości Kościoła otwartego, a także innych kwestiach dzielących dziś polskich katolików. - Kościół jest depozytariuszem, nie właścicielem, Prawdy prowadzącej do zbawienia. W sprawach społecznych z tej prawdy możemy wyprowadzić pewne pryncypia, ale nie jednoznaczne recepty - mówił w czasie spotkania o. Maciej Zięba. - Chrześcijańska tożsamość otwarta jest tożsamością teologicznie paschalną, to znaczy umierającą - mówił Piotr Sikora. - Nie możemy być przywiązani do tożsamości, którą posiadamy teraz. Mamy być gotowi na to, że ona umrze i zmartwychwstanie; że urośnie ku czemuś jeszcze. Jeśli uznamy, że mamy swoją tożsamość, staniemy się, wedle słów Grzegorza z Nyssy, bałwochwalcami. Można nawet powiedzieć, że chrześcijanina nie powinna w ogóle interesować jego chrześcijańska tożsamość. Powinna go interesować prawda, którą jest Chrystus Logos, obraz niepojętego Ojca." Nie wyznaję w Credo wiary w jakiś mityczny Kościół otwarty i innym też nie radzę, bo to bajka jakaś jest i tyle.
28 sierpnia 2014, 08:43
"Można nawet powiedzieć, że chrześcijanina nie powinna w ogóle interesować jego chrześcijańska tożsamość." "[...]Jednak słowem kluczowym w tym wystąpieniu okazała się "tożsamość". "Nie możemy angażować się w prawdziwy dialog, dopóki nie jesteśmy świadomi własnej tożsamości. Z niczego, z pustki, z mglistej samoświadomości nie można wyprowadzić dialogu.[...]"
Jadwiga Krywult
28 sierpnia 2014, 08:56
"Jeśli uznamy, że mamy swoją tożsamość, staniemy się, wedle słów Grzegorza z Nyssy, bałwochwalcami." Co Ty na to, Tomaszu ? Grzegorz z Nyssy nie był żadnym heretykiem. Kluczem jest to: "Nie możemy być przywiązani do tożsamości, którą posiadamy teraz. Mamy być gotowi na to, że ona umrze i zmartwychwstanie; że urośnie ku czemuś jeszcze." I nie jest to sprzeczne ze słowami papieża Franciszka.
WD
Wojtek Duda
28 sierpnia 2014, 10:45
zrozum ideę , poznaj intencję, a później ew. krytykuj http://tygodnik.onet.pl/wiara/nie-lamac-trzciny-nie-gasic-plomienia/jhn61 
O
owieczka_
28 sierpnia 2014, 11:30
Pan Sikora stworzył nawet credo katolika otwartego na własny użytek.
28 sierpnia 2014, 12:34
Twierdzi Pani, że Franciszek mówi dla każdego coś miłego? I trzeba mieć tożsamość, żeby w ogóle zacząć dialog i nie trzeba być do niej zanadto przywiązanym. Kto wie kiedy należy okazać tożsamościową elastyczność, a kiedy sztywność?
A
Agnieszka
28 sierpnia 2014, 22:34
Kluczem jest "MAMY" (swoją tożsamość), możemy wyjaśnić to przez pawłowe - "nie twierdzę że już to osiągnąłem", mamy "już" i "jeszcze nie". Jest różnica między "stawaniem się" tym co JEST naszą tożsamością (w zamyśle wiecznym), a wielorakimi tożsamościami, które umierają, które porzucamy i tworzymy nowe (sami? wedle jakich kryteriów?). Nie znam się na teologii i nie czytałam Grzegorza z Nyssy, ale wydaje mi się że Chrystus miał tę samą tożsamość przed i po Zmartwychwstaniu.   
28 sierpnia 2014, 05:00
Był i pewnei nadal będzie problem w tej dyskusji ze słowem "dogmat". Pozwole wrzucic definicje katechizmową: Urząd Nauczycielski Kościoła w pełni angażuje władzę otrzymaną od Chrystusa, gdy definiuje dogmaty, to znaczy, gdy w formie zobowiązującej lud chrześcijański do nieodwołalnego przylgnięcia przez wiarę przedkłada prawdy zawarte w Objawieniu Bożym lub kiedy proponuje w sposób definitywny prawdy, mające z nim konieczny związek. 
GB
głos biskupa
27 sierpnia 2014, 23:22
Liberałowie współpracujący z nowym pogaństwem prowadzą Kościół katolicki w kierunku rozłamu – podkreśla biskup Atanazy Schneider O.R.C. Dominuje przekonanie, że to człowiek jest centrum świata, równocześnie Kościół przeżywa kryzys przypominający czasy herezji ariańskiej. Ks. bp Atanazy Schneider, biskup pomocniczy archidiecezji Najświętszej Maryi Panny w Astanie, w trakcie zeszłotygodniowego pobytu w Anglii udzielił obszernego wywiadu. Jak podkreślił, „w Kościele są tak poważne problemy, iż możemy stwierdzić, że jesteśmy pogrążeni w wielkim kryzysie, porównywalnym w historii Kościoła do kryzysu z IV wieku, gdy wśród znacznej części duchowieństwa szerzyła się herezja ariańska”. Niektórzy świeccy i duchowni – w tym także osoby posiadające władzę – opowiadają się po stronie pogaństwa. - Chciałbym zauważyć, że jesteśmy pogrążeni w czwartym wielkim kryzysie [Kościoła]. W tym ogromnym zamęcie dot. doktryny i liturgii tkwimy już od 50 lat – podkreślił biskup Schneider. - Jak długo to potrwa? Być może Bóg okaże nam swoje miłosierdzie za 20, może za 30 lat – dodał. Źródłem kryzysu trapiącego Kościół jest dominujący porządek antropocentryczny, w którym to człowiek jest najważniejszy, nie Bóg.
GS
głos stróża nocnego
28 sierpnia 2014, 00:10
Boga nikt nigdy nie widział, trudno coś o nim powiedzieć. Zbyt wielu ludzi mówiących o Bogu okazało się szarlatanami. Degollado stał na czele najliczniejszego zakonu na świecie, który okazał się także jego prywatnym burdelem. Paetz wiódł Kościół poznański do zbawienia, a kleryków na stronę. Tebartz - van Elst gromił nowinki w Kościele a sam wiódł życie podobne jak papieże Cibo, Borja, della Rovere, Medici Farnese itp. Na tym tle ks. Grzegorz Kocięcki, który tylko wylizywał ucho ministrantowi jest prawie sympatyczny.
H
Hola
28 sierpnia 2014, 00:33
Z tymi skłonnościami do wylizywania ucha Ksiądz Kociecki powinien wstąpić do Dominikanów. Domine canis =  pies Boży. I byłoby po kłopocie.
27 sierpnia 2014, 23:19
Spiritus flat ubi vult Zaczęło się od KO, a podryfowało ku zbawieniu w/poza Kościołem. Opatrzność czuwa!
OP
ostrzeżenia Papieży
27 sierpnia 2014, 20:36
Przemilczane ostrzeżenia Papieży Św. Pius X "Pascendi Dominici Gregis" - encyklika "O zasadach modernistów", w której Święty Papież potępia niebezpieczną herezję modernizmu, która m.in. kwestionuje niezmienność dogmatów. [url]http://www.nonpossumus.pl/encykliki/Pius_X/pascendi_dominici_gregis/[/url] Leon XIII "Humanum Genus" - encyklika "O Masonerii". Papież dogłębnie analizuje doktrynę masonerii, której celem jest zniszczenie społecznego królowania Naszego Pana Jezusa Chrystusa, zepchnięcie Kościoła do zakrystii, a ostatecznie zrujnowanie moralności chrześcijańskiej. [url]http://www.nonpossumus.pl/encykliki/Leon_XIII/humanum_genus/hg.php[/url]
D
Dwudziestolatek
28 sierpnia 2014, 00:04
Pokusilem sie i przeczytałem co Pius X miał do powiedzenia. Otóż wynika z tego czytania, ze największym zagrożeniem dla Kościoła jest ZBYTNIA CIEKAWOŚĆ (teologów , filozofów i innych tym podobnych).  Prawdopodobnie gdyby nie ta ZBYTNIA CIEKAWOSC,  dalej byśmy siedzieli w jaskiniach, na płaskiej Ziemi a do Kościoła jezdzilibysmy na dinozaurach, wystrojeni w najlepsze skory. 
Z
Zbig
28 sierpnia 2014, 00:19
No to sobie jeszcze poczytaj pod spodem jak Leos XIII wymyślił, ze równość wszystkich ludzi jest niezgodna z natura. Ludzie, weźcie sie ogarnijcie.
S
szechter
28 sierpnia 2014, 01:58
dwudziestolatek, palikociarnia i kościół spaghetti czekają
S
szechter
28 sierpnia 2014, 02:02
j. w.
D
Dwudziestolatek
27 sierpnia 2014, 20:12
Poza Kosciolem nie ma zbawienia???? Moze jeszcze podajcie  liczbę tych, którzy dostapia zbawienia, jak Jehowi. Nie rozśmieszajcie mnie, bo brzuch mnie rozboli.
3
34
27 sierpnia 2014, 20:25
Hej, z tego prostego powodu "paskudny" Dalai Lama tez nie zostanie zbawiony. Ale niech sie pocieszy, ze chociaż za życia ma na Facebooku prawe 10 milionów Wielbicieli podczas gdy pierwszy kandydat do zbawienia, Franciszek,  trochę ponad milion ;)
27 sierpnia 2014, 23:21
Ale Dalaj Lama przecież nie chce być zbawiony, tylko pogrążyć się w wielkim niebycie, czy cuś.
3
34
28 sierpnia 2014, 00:51
A i owszem. Tylko z tych "lajkow" wynika, ze może większość ludzi (zwłaszcza młodych, FB jak wiadomo jest domena ludzi młodych) tez ma ochotę  na owo Cus, zamiast dobijać sie do Św. Piotra.
P
piw
28 sierpnia 2014, 08:44
w niebycie albo i w odbycie ;)
28 sierpnia 2014, 12:54
So what? Pardon maj frencz: "jedzmy gówno - miliony much nie mogą się mylić!!!"
A
Arvinger
27 sierpnia 2014, 18:57
Cóż, widać, że dyskusja w komentarzach zeszła na temat dogmatu extra ecclesiam nulla salus ("poza Kościołem nie ma zbawienia"), niektórzy pytają wręcz w jakim to dokumencie został on zdefiniowany. Zadziwia mnie, że rzadko pojawiają się cytaty, które powinny być tutaj podstawą. Eugeniusz IV, Sobór Florencki ("Cantate Domino"), 1441: "Święty Kościół Rzymski mocno wierzy, wyznaje i głosi, że nikt, kto nie jest w Kościele katolickim, nie tylko poganie, ale i żydzi, albo heretycy i schizmatycy, nie mogą dostąpić żywota wiecznego, lecz pójdą w ogień wieczny, "który zgotowany jest diabłu i aniołom jego"(...)." Eugeniusz IV, Sobór Forencki, 1439: "Ktokolwiek chce być zbawiony, musi przede wszystkim wyznawać katolicką wiarę, której jeśliby kto nie zachował całej i nienaruszonej, bez wątpienia zginie na wieczność." Pius XI, "Mortalium animos", encyklika dobitnie potępiająca ekumenizm w formie w jakiej jest on praktykowany po Vaticanum II: "W tym jednym Kościele Chrystusa jest i pozostaje tylko ten, kto uznaje autorytet i władzę Piotra i jego prawnych następców, słuchając i przyjmując ją." O konieczności wiary katolickiej do zbawienia pisali też m.in. Leon X (1516, V Sobór Laterański), Pius IV (1565, Sobór Trydencki), Benedykt XIV (1743, "Nuper ad nos") i inni papieże. Jak ogłosił Sobór Watykański I (sesja 3, rozdział 2), nauczanie kościoła ma być rozumiane w taki sposób jak wtedy, kiedy zostało ogłoszone, i nie wolno go zmieniać po pozorem "lepszego zrozumienia", jak to czynią moderniści. Trzeba czynić wysiłki, aby zaprowadzić jak największą ilość osób z powrotem do jedynego Kościoła, którym jest Kościół Katolicki.
L
luxuria
27 sierpnia 2014, 19:16
Świetnie, warto także przypomnieć przepisy dotyczące obowiązkowego stroju dla Żydów oraz trybunałów inkwizycyjnych.  Cenne jest także przypomnienie postaci Leona X, znanego specjalisty od sprzedawania odpustów. 
27 sierpnia 2014, 19:18
,,Na pewno nie można interpretować zasady "poza Kościołem nie ma zbawienia" w taki sposób, żeby przestała ona cokolwiek znaczyć. Nie wolno więc nam zagubić tej prawdy wiary, że zbawienie człowiek może otrzymać wyłącznie od Chrystusa. Nie wolno też nam zagubić wezwania misyjnego do wszystkich narodów: wszyscy ludzie są zaproszeni do wiary w Chrystusa i do radowania się Jego darami, nas zaś, wierzących, Chrystus wzywa do przekazywania dalej Dobrej Nowiny. Natomiast sprawę zbawienia wiecznego ludzi niewierzących w Chrystusa zostawmy po prostu Panu Bogu: On z całą pewnością jest i sprawiedliwy, i miłosierny, a łaska Chrystusa zapewne dociera tajemniczo również poza widzialne granice Kościoła. Wszakże "zbawienie poza Kościołem -- jak trafnie zauważył pastor Bonhoeffer -- jest dla wiary zasadniczo niepoznawalne i dlatego nie może stanowić punktu doktryny. Zbawienie jest rozpoznawalne po Obietnicy, a Obietnicę otrzymało głoszenie czystej Ewangelii."1
27 sierpnia 2014, 19:22
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/poza_kosciolem.html#
A
Arvinger
27 sierpnia 2014, 19:31
@Beniamin Właśnie, nie można porzucić obowiązku misyjnego. Owszem, nie można stawiać granic Bożemu miłosierdziu, jest ono niezmierzone, ale nie można nigdy go zakładać w wypadku kogoś, kto jest widzialnie poza Kościołem Katolickim, czyli Mistycznym Ciałem Chrystusa - dlatego trzeba nawracać. @luxuria Co ma jedno do drugiego? Owszem, papieżami byli ludzie niesłychanie grzeszni (jak choćby znany z niemoralnego stylu życia Aleksander VI - który zresztą też nauczał o konieczności przynależnosci do Kościoła Katolickiego), ale mimo to Duch Święty chronił ich oraz Sobory przy nauczaniu ex cathedra od błędu. Zresztą Leon X to zaledwie jeden z licznych papieży, któzy nauczali o konieczości wiary katolickiej do zbawienia. Co do trybunałów inkwizycyjnych i innych ciemnych kart w historii Kościoła, trzeba odróżnić nauczanie ex cathedra od innego rodzaju dokumentów. 
27 sierpnia 2014, 19:43
Ja tam jestem zwykły chrześcijanin, słabo oblatany w teologii, doktrynach, opasłych niekończących się tomach nauk, pism katolickich. Natomiast przekaz Ewangelii jest dla mnie prosty jak drut i staram się go nie komplikować niepotrzebnie. Jestem głęboko przekonany, że zbawienie jest możliwe wyłącznie poprzez Jezusa Chrystusa. A kto Go nie przyjmie za życia ziemskiego, wychodzi mi na to, że po śmierci będzie musiał zejść do... Szeolu. Ale może nie każdy na zawsze? Wtedy na jak długo? Tajemnica Boga. A tam być może dostanie ostatnią szansę, gdy pojawi się w pewnym momencie Jezus Chrystus (ziemski czas po śmierci krzyżowej, a w pozaczasowym piekle dla każdego być może indywidualnie inny...)? Lecz wolę nie kombinować, tylko wierzyć w mojego Pana, Jezusa Chrystusa do końca i zadbać, żeby jak najwięcej ludzi uwierzyło w Niego i Go przyjęło jeszcze za życia ziemskiego.
27 sierpnia 2014, 19:46
W zdecydowanej większości zgoda :)
27 sierpnia 2014, 19:51
To tak może dla równowagi kilka innych równie ważnych dokumentów Kościoła (nie jestem specjalistą - ale dla mnie to pachnie również dogmatami. Niech fachowcy stwierdzą) 1215 Zobowiązanie władz świeckich do zwalczania herezji Ogłoszone przez Innocentego III na Soborze Laterańskim IV 1215 O oznaczaniu żydów i muzułmanów Ogłoszone przez Innocentego III na Soborze Laterańskim IV. Żydzi i muzułmanie, mieszkający wśród chrześcijan, zobowiązani zostali do noszenia wyróżniających ich oznak (żółte naszywki i żółte czapki) 1215 O zakazie praktyk chirurgicznych Ogłoszone przez Innocentego III na Soborze Laterańskim IV; chirurgia została wykluczona z obrębu medycyny i zakazana 1252 O torturach i głodzeniu heretyków Zgoda na stosowanie wobec heretyków tortur i głodzenia; zawarta w bulli „Ad extirpanda” 1846 Potępienie idei rozdziału Kościoła od państwa Zawarty w encyklice „Mirari Vos”
27 sierpnia 2014, 19:53
Ja też się zgadzam w zdecydowanej większości
O
olo
27 sierpnia 2014, 20:02
Trochę starawe Twoje dokumenty. Na pewno już się przedawniły.
I
iustitia
27 sierpnia 2014, 20:03
Aleksander VI miał liczne dobre strony. Jak dla mnie gorszy był Pius V, w procesjach chodził boso, ale nie omieszkał wysłac na tamten świat wielu heretykow.  Nb. Pius V to jeden z 8 kanonizowanych papieży ostatniego tysiąclecia. Pozostali to Leon IX, Stefan IX, Grzegorz VII, Celestyn V, PiusX , Jan XXIII i Jan Paweł II. 
27 sierpnia 2014, 20:04
To dogmat też się przedawnia? Jeżeli tak, to po ilu latach?
A
Arvinger
27 sierpnia 2014, 20:19
Po pierwsze, mówimy tutaj o dogmacie extra ecclesiam nulla salus, definiowanym wielokrotnie przez licznych papieży w wielu wiekach, nauczanym także przej Ojców Kościoła - nie wiem w jaki sposób te przykłady miałyby go podważyć. Do specjalisty również mi daleko, ale spróbuję je pokrótce skomentować. 1. Co do zobowiązania władz do zwalczania herezji, w "Sylabusie błędów" papieża Piusa IX mamy następujące potępione błędy: "77. W naszej epoce nie jest już użyteczne, by religia katolicka miała status jedynej religii państwowej, z wykluczeniem wszystkich innych wyznań. 78. Chwalebne jest więc, że w pewnych krajach uważanych za katolickie ustawy zezwalają, by przybysze mogli tam sprawować publicznie swoje nabożeństwa." Widzimy więc, że władze świeckie również współodpowiadają za powstrzymywanie rozszerzania się błędów związanych z fałszywymi religiami. 2. "Ad extirpanda" nie jest dokumentem nieomylnym. Aby papież nauczał nieomylnie (ex cathedra), musi  po pierwsze nauczać na temat wiary i moralności, a po drugie jako nauczyciel wszystkich chrześcijan. Tymczasem "Ad extirpanda" zaczyna się od skierowania dokumentu do rządzących Lombardią, odniesienie do konkretnej sytuacji we Włoszech pojawia się także w dalszych częściach dokumentu - Innocenty IV nie naucza więc tu wszystkich chrześcijan i nie jest to żaden dogmat. 3. Co do potępienia rozdziału państwa od Kościoła, oczywiście, potępił to także Pius IX we wspomnianym "Sylabiuse błędów". Potępione twierdzenie: "55. Kościół ma być oddzielony od państwa, a państwo od Kościoła."
27 sierpnia 2014, 20:21
Czyli wg Ciebie to sa prawdy podane do wierzenia. Skoro tak uważasz...
27 sierpnia 2014, 20:27
Powiem, że również nie czuję się specjalistą - czyli z tłumaczenia rozumiem, że za chwilę Franciszek może wydać kolejny syllabus błędów i skoryguje inne nieaktualne jego zdaniem dogmaty? Wracając "Ad extirpada" z konieczności nie mógł zostać ustalony "ex cathedra" bo w tamtym czasie nie istniał ten dogmat. Więc cała tyrada obrony upada przy pierwszym fakcie.
27 sierpnia 2014, 20:27
"Po pierwsze, mówimy tutaj o dogmacie extra ecclesiam nulla salus, definiowanym wielokrotnie przez licznych papieży w wielu wiekach" Dogmacie chyba najmniej dyskusyjnym, bo jasno wynikajacym z definicji Kościoła. W dodatku juz tak wytłumaczonego przez SVII, ze dziwi ten ciągły brak zrozumienia. A to sa przecież podstawy religii katolickiej wyznawane codzienie przez katolików.
27 sierpnia 2014, 20:28
A coś mądrego? Bo jak może nie zauważyłeś podane przez Ciebie fakty biją w Twoją twardą i zamkniętą głowę. Więc to raczej Ty jesteś w mało wygodnej pozycji. I jeszcze atakujesz? Naprawdę osobliwy jestes..
27 sierpnia 2014, 20:32
To dyskuja dorosłych. Więc przeczytaj w spokoju, potem jeszcze pomyśl, zastanów się, a potem dopiero skomentuj. Nigdy w innej kolejności
27 sierpnia 2014, 20:35
Prosiłem, abyś najpierw czytał potem myslał a na końcu pisał.. No i znowu się wyrywasz ze swoim skopiowanym komentarzem. Już wszyscy to przeczytali i przeszli do porządku dziennego (nie przekonałeś oponentów i sami przekonani nie są tak bardzo pewni Twojego tłumaczenia). Więc odpuść i poczytaj w milczeniu.
27 sierpnia 2014, 20:36
Macieju - co to jest dogmat wiary?
A
Arvinger
27 sierpnia 2014, 20:47
Nic nie upada, bo najwyraźniej nie rozumiesz czym jest dogmat - jest prawdą pochodzącą z nieba, jak zdefiniował Św. Pius X potępiając błędy modernistów w encyklice "Lamentabile". To, że został ogłoszony dopiero w 1870 r. nie ma znaczenia, bo dogmat jest po prostu prawdziwy, a nie "zaczyna obowiązywać od momentu jego ogłoszenia". Idąc Twoim tokiem rozumowania, przed 1950 r. Matka Boska nie była wniebowzięta, bo dopiero wtedy Pius XII ogłosił to jako dogmat. Co do pierwszej kwestii, Franciszek nie może skorygować czy znieść żadnego dogmatu, bo są one prawdą objawioną przez Ducha Świętego. Gdyby to zrobił, stałby się heretykiem, a heretyk automatycznie traci urząd (nauczanie papieża Pawła IV). Z Twoich argumentów rozumiem, że odrzucasz katolicki dogmat o nieomylności papieża i nauczanie Soboru Watykańskiego I na ten temat. Jeśli tak, to raczej się nie dogadamy.
27 sierpnia 2014, 21:11
Wiesz, napisałem, że nie jestem specjalistą i poza moją mizerną wiedzą zostaje tylko zdrowy rozsądek. Skoro w piewszym poście podałem "dogmaty"? to odpisałeś, że papież wydał syllabus błędów i już nie obowiązują. Kiedy się do tego odwołałem poniżej, to odpowiedziałeś, że w tym wypadku papież będzie heretykiem. Przyznam, że nie zdązam za logiką tych wypowiedzi. Jeden odwołuje i jest OK, drugi jak odwoła to nie będzie OK. - przyznam, że logiki to tu żadnej. "Ad extirpada" - nie jest dogmatem bo nie została ogłoszna "ex cathedra" choć wtedy nie istniała taka zdefinowana konieczność, dogmat został ogłoszony 700 lat później a jednak obowiązył już 700 lat wcześniej.. powiem, że mój umysł broni się przed takimi argumentami..
27 sierpnia 2014, 21:14
I wiesz, Panu Bogu dziękuję że sam ogłosił Dekalog i nie pozwolił go napisać uczonym teologom. Bóg w swojej doskonałości napisał prosto: nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż.. bez super alternatywnych opisów. Jasno, prosto i dla każdego człowieka zrozumiale. To teraz definicja dogmatu: Wiarą boską i katolicką(fide divina et catholica) należy wierzyć w to wszystko, co zawiera się w słowie Bożym spisanym lub przekazanym i jest do wierzenia przedkładane przez Kościół - albo uroczystym orzeczeniem, albo zwyczajnym i powszechnym nauczaniem - jako objawione przez Boga Konia z rzędem temu, który to zrozumie. Doktorat z tego trzeba zrobić, aby pojąc co autor miał na myśli (kiedy Kościół ustala dogmat a kiedy nie)..
A
Arvinger
27 sierpnia 2014, 21:23
Kompletnie nie zrozumiałeś podanych przeze mnie cytatów z "Sylabusu błędów". One POTWIERDZAŁY przykłady nauczań które podałeś (a z którymi jak mniemam się nie zgadzasz), a nie zaprzeczały im! Pozwól, że wyłożę to dokładniej. 1. Napisałeś o tym, że Innocenty III nauczał, że władze świeckie mają walczyć z herezją. Podabe przeze mnie cytaty z Sylabusu błędów potwierdzają to, bo wskazują na odpowiedzialność władz świeckich w walce z szerzeniem się fałszywych (niekatolickich) religii. 2. Napisałeś o potepieniu rozdziału państwa od kościoła z 1846, podałem Ci cytat z Sylabusu błędów, który naucza dokładnie to samo (potępia rozdział państwa od Kościoła). Innymi słowy: Tak, władze świeckie powinny walczyć z herezjami. Tak, rozdział państwa od Kościołą jest błędem. Teraz jasne? Wykazałem Ci po prostu, że poddawane przez Ciebie w wątpliwość nauczania papieży są prawdziwe i były nauczane także później, potwierdzając papieską nieomylność.
27 sierpnia 2014, 21:30
Dzięki. Tak, teraz zrozumiałem :) Ale czy przez to chcesz mi powiedzieć, że 1215 O oznaczaniu żydów i muzułmanów Ogłoszone przez Innocentego III na Soborze Laterańskim IV. Żydzi i muzułmanie, mieszkający wśród chrześcijan, zobowiązani zostali do noszenia wyróżniających ich oznak (żółte naszywki i żółte czapki) 1215 O zakazie praktyk chirurgicznych Ogłoszone przez Innocentego III na Soborze Laterańskim IV; chirurgia została wykluczona z obrębu medycyny i zakazana 1252 O torturach i głodzeniu heretyków Zgoda na stosowanie wobec heretyków tortur i głodzenia; zawarta w bulli „Ad extirpanda” nadal obowiązują?
A
Arvinger
27 sierpnia 2014, 21:59
O "Ad extirpanda" napisałem już wcześniej - papież Innocenty IV zwracał się w tej bulli bezpośrednio do rządzących Lombardią i dwoma innymi ówczesnymi księstwami co do traktowania heretyków, a więc odnosił się do konkretnej sytuacji w połowie XIII w. i nie było to uniwersalne nauczanie dla wszystkich chrześcijan. Z tego też względu nie obowiązuje ono dziś i nie spełnia kryteriów nieomylności zdefiniowanych w trakcie Soboru Watykańskiego I (1870). Przyjrzałem się kanonom z Sobory Laterańskiego IV (wcześniej ich nie czytałem) i też wydają mi się one dość jasne - w przypadku zarządzenia o strojach Żydów i muzułmanów chodziło o fakt, że w niektórych prowincjach ciężko było odróżnić wyznawców judaizmu i islamu od chrześcijan, znowu mamy więc do czynienia z konkretną sytuacją w XIII w., a nie uniwersalnym nauczaniem. W samym zarządzeniu nie widzę zresztą nic złego, bo z całego tekstu kanonu 68. wynika wyraźnie, że chodziło o ochronę chrześcijan, a nie prześladowanie muzułmanów czy Żydów - podany jest przykład obrażania chrześcijan przed świętami Wielkiej Nocy. Co do chirurgii - zakaz w kanonie 18 odnosi się do osób duchownych.
27 sierpnia 2014, 22:08
Dzięki za wytłumaczenie. Niepokoi mnie tylko jedna kwestia - w swoim wyjasnieniu dwukrotnie odwołujesz się do uniwersalnego nauczania.  Podczas gdy w przytoczonej przeze mnie definicji (właście z Vaticanum I) nie ma ani słowa nt. uniwersalności. Wiarą boską i katolicką(fide divina et catholica) należy wierzyć w to wszystko, co zawiera się w słowie Bożym spisanym lub przekazanym i jest do wierzenia przedkładane przez Kościół - albo uroczystym orzeczeniem, albo zwyczajnym i powszechnym nauczaniem - jako objawione przez Boga Tu nie ma ani słowa nt. uniwersalności... i to jest mój dylemat, aby przyjąć Twoje wyjaśnienie (choć dziękuję za to, co napisałeś - to już wyjaśnia wiele)
A
Arvinger
27 sierpnia 2014, 22:22
Odnosiłem się do czego innego - dogmatu o nieomylności papieża z Soboru Watykańskiego I (1870). A brzmi on tak, podkreśliłem fragmenty o uniwersalności: "Za zgodą świętego Soboru nauczamy i definiujemy jako dogmat objawiony przez Boga, że Biskup Rzymski, gdy mówi ex cathedra - tzn. gdy sprawując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich wiernych, swą najwyższą apostolską władzą określa zobowiązującą cały Kościół naukę w sprawach wiary i moralności - dzięki opiece Bożej przyrzeczonej mu w osobie św. Piotra Apostoła posiada tę nieomylność, jaką Boski Zbawiciel chciał wyposażyć swój Kościół w definiowaniu nauki wiary i moralności. Toteż takie definicje są niezmienne same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła." Widzimy więc, że aby być nieomylnym, papież musi występować jako nauczyciel wszystkich chrześcijan i nauczać cały Kościół, musi się też odnosić ściśle do spraw wiary i moralności. Warunki bycia nauczycielem wszystkich chrześcijan i zobowiązywania całego Kościoła nie zostały spełnione w przypadku nauczań o chirurgii (dotyczy tylko duchownych) oraz strojów Żydów i muzułmanów (brak nauczania wszystkich chrześcijan, chodzi o konkretną sytuację związaną z problemami w niektórych prowincjach). Dlatego też nie mamy tutaj nieomylnego nauczania. Nie wszystko, co napisze papież jest automatycznie nieomylne, muszą zostać spełnione powyższe warunki zdefiniowane w trakcie Soboru Watykańskiego I.
27 sierpnia 2014, 22:31
Dzięki. Aczkolwiek uważam, że nie ma tutaj zastosowania dogmat o nieomylności papieża, lecz sama definicja dogmatu. Zapewne w historii wiele jest sytuacji, kiedy papież odnosił się do wybranych sytuacji (z którymi sie mierzył) a do dzisiaj jest to uznawane za dogmat. Jestem już zmeczony po całym dniu i nie mam siły szukać przykładów - ale jutro jak znajdę to podeślę Dzięki za wyjaśnienia.
A
Arvinger
27 sierpnia 2014, 23:05
Proszę bardzo, mam nadzieję, że udało mi się to wyjaśnić dostatecznie klarownie. Co do defnicji dogmatu, zwróć uwagę na "do wierzenia": "(...)należy wierzyć w to wszystko, co zawiera się w słowie Bożym spisanym lub przekazanym i jest do wierzenia przedkładane przez Kościół - albo uroczystym orzeczeniem, albo zwyczajnym i powszechnym nauczaniem - jako objawione przez Boga." Czyli chodzi tu kwestie związane z wiarą, a więc nie dotyczy nakazów związanych z konkretnymi sytuacjami, które trzeba wykonać (to nie rzeczy podane "do wierzenia"). To pochodzi bardziej pod tzw. nauczanie autentyczne (jak już napisałem, nie jest ono definitywne ani uniwersalne i nie obowiązujące na zawsze, może podlegać zmianie - stoi niżej aniżeli dogmat oraz nauczanie definitywne) - np. sposób traktowania danych grup ludzi w konkretnym momencie, podejście do danego zjawiska na scenie politycznej itd. Widziałem już wielokrotnie przypadki osób popełniających błąd i biorących nauczanie autentyczne dotyczące danej sytuacji za nieomylne i dogmatyczne (przyznaję, że sam kiedyś też popełniałem ten błąd), co może faktycznie zachwiać wiarą w nieomylność papieża. Dlatego warto znać definicję nieomylności papieskiej z Vaticanum I i rozróżniać kategorie nauczania Kościoła.
27 sierpnia 2014, 17:11
Przeczytałem kilkanaście komentarzy w dyskusji pt "zbawienie jest niemożliwe poza Kosciołem" i chciałby sie zapytać wszystkich tych, co podważaja ten dogmat, co rozumiecie pod pojeciem Kościół (w domyśle oczywiście ten jeden, katolicki i święty).
A
acedia
27 sierpnia 2014, 18:25
Kościół to mistyczne ciało Chrystusa, to chyba jasne?  Jeśli idzie o "dogmat" to w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele (Lumen gentium) czytamy: "Nie mogliby być tedy zbawieni ludzie, którzy wiedząc, że Kościół założony został przez Boga za pośrednictwem Chrystusa jako koieczny, mimo to nie chcieliby bądź przystąpić do niego, bądź też w nim wytrwać". Tryb przypuszczający jest tu uzasadniony, najpewniej takich ludzi nie ma. Dalej czytamy: "Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują, nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie". Mówiąc bez asekuracji - i ateista może być zbawiony.  Oczwiście te sformułowania są "nieprecyzyjne", albowiem dla lefebrysty nieprecyzyjne jest to co mu się niepodoba.
27 sierpnia 2014, 18:59
"Mówiąc bez asekuracji - i ateista może być zbawiony." Czy więc na bazie "LUMEN GENTIUM" uważasz, iz człowiek, kóremu bez jego winy nie było dane poznanie nauki Kościóła zostanie zbawiony poza Kościołem?  Na marginesie, czy to dotyczy ateisty - wątpię, bo przeciez on poznał i odrzucił nauke Kościoła. Do czasu, do kiedy nie poznał nauki nie moze przecież byc ani teistą, ani ateistą.
A
avaritia
27 sierpnia 2014, 19:10
Osobiście nie wiem jak jest z tym zbawieniem. Umrzemy, zobaczymy.  Natomiast dokument podpisany przez kilkuset biskupów ma chyba swoją wagę jako oficjalne stanowisko Kościoła. Zdrowy rozsądek nakazuje do całego sporu odnieść się z dystansem. W Ewangelii nie ma terminów ulubionych przez teologów jak: łaska, zbawienie, sakrament. Doktryna Koscioła się zmieniała i pewnie będzie się zmieniać. To ostatnie wymaga zerwania z opowiadaniem, że jedynie interpretujemy znane prawdy. Ostatni sobór niby zachował dokrynę Cypriana z Kartainy, ale w istocie wyrwał jej zęby. Ważniejsze jeden dzień uczciwie przezyć.
27 sierpnia 2014, 20:30
"Ważniejsze jeden dzień uczciwie przezyć."  Problem wląsnei w tym, ze to absolutnie nei wystarcyz do zbawienia dla katolika. Ale paradoksalnei wystarczy dla osoby, która nigdy nie słyszala o Bogu.
I
ira
27 sierpnia 2014, 23:17
Mam w dupie całe to zbawienie. Dla mnie najważniejsze jest uczciwie przeżyć życie. Jeśli Bóg uzależnia tzw. zbawienie od jakichś teologicznych subtelności, to i jego mam w dupie.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 23:27
Nie męcz już ludzi. Człowiek, któremu bez jego winy nie było dane poznanie nauki Kościoła zostanie zbawiony w Kościele, gdyż Kościół jest baardzo rozciągliwy, są różne kręgi przynależności itp., itd.
28 sierpnia 2014, 04:46
Kinga - to jest (teoretycznie) oczywistste dla katolika, ale poczytaj dyskusje, która niechcący rozpętałem.  
27 sierpnia 2014, 13:19
Posłuchajmy, co Ratzinger mówi o misyjnej działalności Kościoła katolickiego: "W przyszłości działalność misyjna nie może polegać dalej na zwykłym przekazywaniu komuś nie mającemu w ogóle żadnej wiedzy o Bogu tego, w co musi on uwierzyć" (s. 112). "Głoszenie ewangelii musi być z konieczności procesem dialogu. Nie przekazujemy drugiej osobie czegoś, co jest jej całkowicie nieznane; lecz raczej, otwieramy ukrytą głębię czegoś, z czym w swojej własnej religii jest już on w kontakcie" (Ibidem). "Dialog między religiami powinien stawać się coraz bardziej wsłuchiwaniem się w Logos, który wskazuje nam – uwikłanym w nasze podziały i sprzeczne twierdzenia – tę jedność, w której już wspólnie uczestniczymy" 
27 sierpnia 2014, 13:08
Z dysksuji wyłania sie obraz tzw katolików ostwartych. Otwartych na sprzeczne z nauką Koscioła: - rozwody - antykocepcje - odrzucanie dogmatu iż poza Kosciołem nie ma zbawienia Pytanie co z innymi tematami: - aborcja eugeniczna - in vitro - eutanazja - "małżeństwa" homoseksualne .... I za chwilę będziemy mieli juz pełną odpowiedź na jakie zło otwarci są tzw. katolicy otwarci.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 13:16
Uogólniasz. Jestem katoliczką otwartą i nie popieram rozwodów oraz uznaję dogmat, że poza Kościołem nie ma zbawienia. Dobrze wiesz, że z następnej grupy pytań tylko in vitro popieram.
27 sierpnia 2014, 13:18
Możesz podać, który to dogmat określa, iż poza kościołem nie ma zbawienia? I oczywiście poza kościołem katolickim?
27 sierpnia 2014, 13:30
"I oczywiście poza kościołem katolickim?" Nie ma innego Koscioła.
27 sierpnia 2014, 13:33
To podasz ten dogmat? Czy zaczniesz uciekac jak chłopiec w krótkich spodenkach?
27 sierpnia 2014, 13:35
Nie znasz? Prosze bardzo: Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół.
27 sierpnia 2014, 13:40
Ależ to CREDO (wyznanie wiary). Podasz ten dogmat? Poza tym to definicja w co wierzę, a nie ma tu słowa o zbawieniu (i wykluczaniu zbawienia poza ten kościół) I gdzie tu nazwa, że to kościoł o którym piszesz? Katolicki czyli powszechny, więc jak możesz sobie rościć prawo do słowa "powszechny"? Podaj ten dogmat, bo już się niecierpliwię
27 sierpnia 2014, 13:46
Tak, Credo - to co codziennie kazdy katolik wyznaje. W tym wyznaniu zawiera sie tkaże wiara, iz poza Kosciołem nie ma zbawienia. ps. Kościoł pisze sie duża litera, bo faktycznie poza jakimś kościołem rozumianym jako budynek zbawienie jest możliwe. 
27 sierpnia 2014, 13:47
Podasz ten dogmat, czy mam Ci zarzucić kłamstwo? To wyznanie wiary i tam słowa o wykluczaniu zbawienia poza ten kościoł nie ma. Więc jak podasz dogmat? Czy jesteś KŁAMCĄ???
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 13:48
To formuła doktrynalna. [url]http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/poza_kosciolem.html[/url] "Nie należy wątpić, że nie tylko wszyscy poganie, ale i wszyscy Żydzi, wszyscy heretycy i schizmatycy, umierający poza Kościołem katolickim pójdą w ogień wieczny, przygotowany dla szatana i aniołów jego, jeżeli nie połączą się z Kościołem katolickim przed swoją śmiercią." "Także ci, "którzy jeszcze nie przyjęli Ewangelii, w rozmaity sposób przyporządkowani są do Ludu Bożego" - przede wszystkim żydzi, także muzułmanie, ale i ci, "którzy szukają nieznanego Boga po omacku i wśród cielesnych wyobrażeń". Jeśli bez własnej winy nie znają Ewangelii i Kościoła, szczerze poszukują Boga i starają się pełnić Jego wolę, poznaną w nakazach sumienia, "mogą osiągnąć wieczne zbawienie". Nie są pozbawieni tej szansy nawet ci, którzy bez własnej winy nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują żyć uczciwie. "Cokolwiek bowiem znajduje się w nich z dobra i prawdy, Kościół traktuje jako przygotowanie do Ewangelii"" To jest właśnie 'niezmienne' nauczanie Kościoła.
27 sierpnia 2014, 13:48
Twoje tłumaczenia są lepsze niż niejedna konstytucja soborowa. Egzegetą zostałbyś conajmniej w Watykanie.
S
strada
27 sierpnia 2014, 14:06
Poczytaj "Lumen Gentium", bo nie znasz nauki Kościoła Katolickiego. No, chyba, że odrzucasz dokumenty soborowe.
27 sierpnia 2014, 14:17
Kinga, doktryna to nie dogmat. Z tego co wiem, to dogmat jest obowiązkowo podany do wierzenia.
P
piw
27 sierpnia 2014, 14:21
in vitro popierasz czyli zabicie kilkunastu dzieci po uprzedniej selekcji żeby mieć jedno. No gratuluję. I do komunii też pierwsza biegniesz.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 14:32
Popieram in vitro bez nadliczbowych zarodków. Koniec tego tematu, który był wałkowany 1000 razy.
27 sierpnia 2014, 14:42
Tak myślałem - jestes KŁAMCĄ!!! I chyba niegodnym, aby toczyć z Tobą dyskusje. Twój cytat odnośnie dzieci: "Mam, w dodatku odchowane. Znam dokładnie rodzicielstwo." Mam nadzieję, że nie wpoiłeś im Twoich "uczciwych" zasad. Kiedy ktoś uczciwie stwierdzi, że nie miał racji powinien po prostu przeprosić za wprowadzanie w błąd. Tobie to nie przechodzi przez gardło. Przyznam że to osobliwa uczciwość. Ale cóż - w obliczu innych - Ty zawsze jesteś praworządny. Przecież ksiądz w parafii w której posługujesz wyklął by Ci, że przyznałeś rację jakiemuś innowiercy.
27 sierpnia 2014, 16:18
"Poczytaj "Lumen Gentium", bo nie znasz nauki Kościoła Katolickiego. No, chyba, że odrzucasz dokumenty soborowe." W którym miejscu tego dokumentu jest odrucony dogmat, iż poza Kościołem (powszechnym, jednym i swiętym) nie ma zbawienia?
27 sierpnia 2014, 16:20
Kinga - kilka wcześniejszych punktów wyjasnia wszystko. 
27 sierpnia 2014, 16:25
"Więc jak podasz dogmat? Czy jesteś KŁAMCĄ???" "Tak myślałem - jestes KŁAMCĄ!!! I chyba niegodnym, aby toczyć z Tobą dyskusje." Dostałeś przecież fragment z jednego z pierwszych o ile nie pierwszego dogmatu Kościoła, nie moja wina, iz go nie uznajesz.  Z zawartych tam słów jeden, swięty, powszechny i apostolski wprost wynika sformułowanie, iż poza Kościołem nie ma zbawienia.  Ale ok, skoro nazwałeś mnie kłamca, wykaż wiec iż istnieje jakakolwiek możliwość zbawienia poza Kosciołem. I to w oparciu wyłacznie o Biblię.
27 sierpnia 2014, 18:52
Czy Ty uważasz mnie za głupca większego od Ciebie? Uwierz mi, moje dzieci w gimnazjum już czytając to zaczynały się śmiać. Podałeś mi fragment CREDO -  i racja kościół jest jeden święty powszechny i apostolski. Który z przymiotników mówi, że poza nim nie ma zbawienia? Może jakas definicja? Albo super egzegeza - i przeprowadzisz wywód logiczny? A może powinieneś zapytać swojego proboszcza i wrócić i napisać. A to że jesteś Kłamcą to już ustaliliśmy
27 sierpnia 2014, 18:54
Czy dla Ciebie modlitwa Aniele Boży to też dogmat? I fragment pieśni Maryjnej - ... gdy Ojciec rozświeczony siecze, szczęśliwy kto się do Matki uciecze? - to też dogmat?
27 sierpnia 2014, 19:07
"kościół jest jeden święty powszechny i apostolski." Nie znasz nawet Credo, Kościół, nie kościół. "Który z przymiotników mówi, że poza nim nie ma zbawienia?" Kazdy z tych czterech. Plus wprost Ewangelie, kilka Sobórów to potwierdziło łącznie z ostatnim (SVII). "A to że jesteś Kłamcą to już ustaliliśmy" Tzn. kto to jest ustlilismy?
27 sierpnia 2014, 19:43
Z Tobą naprawdę jest coś niewporządku. Jeżeli, ktoryś z tych przymiotników mówi o tym, to zadziwiłeś teraz nawet zawodowych egzegetów. O polonistach, tłumaczach i językoznawcach nie wspomnę. Ustaliliśmy - Ty i ja (poza jakimiś sloganami nadal nie wskazałeś dogmatu)
27 sierpnia 2014, 20:14
Jezłi uważasz, iz istnieje możliwość zbawienia poza Kosciołem powszechnym (katolickim) to życze Ci powodzenia. Dogmat dostałeś, nie rozumiesz go - trudno.  "Ustaliliśmy - Ty i ja." ?
27 sierpnia 2014, 20:23
A o co ci tutaj chodzi, bo nie rozumeim co ma modlitwa do dogmatu?
27 sierpnia 2014, 20:30
Pytanie do Ciebie brzmiało - czy Aniele Boży to też dogmat? I słowa pieśni maryjnej  - Kiedy Ojciec rozwścieczony siecze szczęśliwy kto się do Matki uciecze - kolejny dogmat? Przez analogię do Credo
27 sierpnia 2014, 20:47
Credo to wg. Ciebie to jest modlitwa czy pieśń religijna?
27 sierpnia 2014, 21:16
Przez analogię do Credo
28 sierpnia 2014, 04:44
"Przez analogię do Credo" Powótrze raz jeszcze pytanie, skoro chcesz zastosowac analogię - Credo wg. Ciebie to jest modlitwa czy pieśń religijna? A moze w druga strone stosujesz analogię, wiec wskaż na którym Soborze zostala przyjeta i podana do wierzenia ludziom modlitwa Aniele Boży.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 10:09
Kośćiół otwarty nie boi się, że jeżeli pomodli sie z protestantem, to zostanie protestantem, a jeżeli porozmawia z muzułmaninem, to zostanie muzułmaninem. Kościół otwarty używa rozumu, a nie łyka bezkrytycznie wszystkiego, co 'Kościół do wierzenia podaje'.
TW
Tomasz Walewicz
27 sierpnia 2014, 10:15
Witaj cipciu.
27 sierpnia 2014, 10:16
Głos rozsądku. Kinga, moim skromnym i nieważnym zdaniem zgadzam się z Tobą w 100%
P
piw
27 sierpnia 2014, 11:11
Zgodnie z nauczniem Kościoła, tego katolickiego, prostestantyzm nie prowadzi do zbawienia duszy. Dlatego zamiast "modlić się" z protestantem, albo z muzułamaninem powinnaś, w imię miłosierdzia, pomóc mu wrócić do prawdziwego Kościoła Chrystusowego, który istnieje tylko w Kościele Katolickim. Widząc człowieka, który stoi nad przepaścią i chce skoczyć w dół nie stajesz obok niego, tylko zabierasz go w bezpieczne miejsce. Jeśli wiesz, że ktoś błądzi a nie pomagasz mu to odpowiadasz za jego grzech. Pamiętaj - wątpiących napominać, a nie utwierdzać w błędzie.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 11:22
Prędzej osiągnie zbawienie protestant, który całe życie jest protestantem niż lefebrystowski schizmatyk, który porzucił Kościół katolicki.
F
fides
27 sierpnia 2014, 11:28
W dekrecie o ekumeniźmie, uchwalonym przez II sobór watykański czytamy: "Nasi bracia odłączeni sprawują wiele chrześcijańskich obrzędów, które - zaleznie od różnych warunków każdego Kościoła lub Wspólnoty - niewątpliwie mogą w rozmaity sposób wzbudzić rzeczywiste życie łaski i którym trzeba przyznać zdolność otwierania wstępu do społeczności zbawienia". Por. Sobór Watykański II, Konstytucje. Dekrety. Deklaracje, Pallottinum, Poznań 1968, s. 206. Krótko mówiąc Kościół Rzymski w sposób oficjalny i uroczysty przyznał, że zbawienie możliwe jest także poprzez inne Kościoły. Niestety są ludzie bardzo odporni na wiedzę.
27 sierpnia 2014, 11:29
Pani zna tak dobrze logikę Pana Boga?
O
olo
27 sierpnia 2014, 11:37
Ach, to już wiem, Kościół Otwarty, to taki, w którym każdy wierny sam decyduje co przyjąć do wierzenia, a co nie? NIe łykam bezkrytycznie, gdy słyszę, co tam mówią o NPR, albo o rozwodach... No super, luzik pozdro
P
piw
27 sierpnia 2014, 11:37
"mogą w rozmaity sposób...", "trzeba przyznać zdolność..." - przecież to nieprezycyjne okreslenia, nowomowa i każdy interpretuje jak chce (co widać na Twoim przykładzie). Wasza mowa ma być tak, tak i nie,nie. Są elementy Prawdy, ale do całej Prawdy daleko. A deklaracje Dominum Iesus z 2000 roku znasz? Skoro twierdzisz, że zbawienie jest możliwe przez inne "kościoły" to dlaczego mamy wyznawać wiarę katolicką? Zaorajmy Watykan, po co papież i biskupi! Weźmy biskupke-lesbijke, niech nam zrobi "msze"! Żal mi was. Ale modlę się o wasze nawrócenie.
27 sierpnia 2014, 11:49
Ależ to ciekawe stwierdzenie.. prostestantyzm nie prowadzi do zbawienia duszy.. A podobno zgodnie z oficjalną nauką kościoła - kościół nikogo nie potępia.. A więc skoro moja dusza nie będzie zbawiona (bo jestem prostestantem) a jednocześnie nie będzie potępiona (zgodnie z nauką kościoła) to gdzie będzie?
S
spes
27 sierpnia 2014, 11:51
Królestwo Boże jest jak ziarnko gorczycy, jak skarb ukryty w roli... etc. Jezus z Nazaretu to dopiero był nieprecyzyjny, mógłby się iczyć od "piw".
P
piw
27 sierpnia 2014, 11:54
A jeśli ktoś się urodził i został ochrzczony we wspólnocie lefebrystów?
27 sierpnia 2014, 11:55
Z tego co wiem, to Dominum Iesus nie ma rangi dogmatu - a raczej motu proprio. Rozumiem, że cała reszta wywodu to już tylko ograniczenie Twojego umysłu. Nie przemęczaj już szarych komórek - daj im odpocząć.
27 sierpnia 2014, 11:56
Jak widzisz, pewnych ludzi nie przekonasz żadnymi argumentami. Nawet jak napiszesz czarno na białym to i tak stwierdzą, że to nowomowa (choć to dokument soborowy). A na końcu napiszą - że Ciebie żal - bo już argumentów nie wystarcza, więc trzeba napisać coś oklepanego. Tak - zgadzam się w pełni z Tobą i cytowanym dokumentem soborowym.
P
piw
27 sierpnia 2014, 11:57
Mam dla Ciebie dobrą wiadomość! Będzie zbawiona, jesli tylko nawrócisz się do Kościoła Katolickiego! Kościół nie potepia - to człowiek sam skazuje się na potępienie.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 11:58
To co napisałam powyżej jest nauczaniem Kościoła katolickiego. Jeżeli nie wierzysz, to poczytaj KKK albo zapytaj księdza proboszcza (ale nie jakiegoś lefebrysty).
27 sierpnia 2014, 11:59
Skąd ten wymysł? Teraz jako chrześcijanin stawiasz granice Bożemu Miłosierdziu? To też zgodne z nauką kościoła? Czy na podstawie własnego objawienia tak twierdzisz?
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 12:00
Nie łyka bezkrytycznie kiedy mówią, że Adwent jest okresem pokuty i nie wolno urządzać zabaw. Tak mówili, a niedawno zrobili slodką minkę, że przecież nigdy tak nie mówili.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 12:03
Zbawienie jest możliwe przez Chrystusa, a nie przez Kościoły. Wiem, że lefebrystom Chrystus niepotrzebny. Tylko katolik nieotwarty może mieć problem, że jeżeli nie tylko katolik może być zbawiony, to po co być katolikiem.
27 sierpnia 2014, 12:05
Kinga pewno nie, ale za to Pan już wielokrotnie udowodnił, że zna Pan logikę co najmniej na poziomie Boga (chwilami pewno nawet lepiej)
I
ira
27 sierpnia 2014, 12:06
Dla lefebrystów każde orzeczenie Kościoła sprzeczne z ich doktryną jest "nieprecyzyjne". Tymczasem podstawowe prawdy wiary zawierają sprzeczości logiczne: Jezus jest jednocześnie Bogiem i człowiekiem, chleb eucharystyczny staje się ciałem Jezusa choc fizycznie nic się w nim nic nie zmienia. Precyzja jest możliwa w matematyce, daje się pomyśleć w odniesieniu do obiektów znanych z codziennego doświadczenia. Ale co właściwie znaczy "homousia" albo na czym polega różnica pomiędzy "Filioque" i "per Filio"? Można tylko udawać, że to rozumiemy
P
piw
27 sierpnia 2014, 12:06
W swoim profilu wykorzystujesz zdjęcie Julianny z Norwich - anglikańskiej świętej. Rozumiem że nie jesteś katoliczką. Więc po co się mieszasz w nie swoje sprawy i pouczasz katolików co i jak maja myśleć? Chcesz zniszczyć Święty Kościół Katolicki?
27 sierpnia 2014, 12:08
Piszę o logice Pana Boga, a nie nauczaniu Kościoła Katolickiego, które przecież nie ma dla Pani żadnej wartości: > nie łyka bezkrytycznie wszystkiego, co 'Kościół do wierzenia podaje'.
P
piw
27 sierpnia 2014, 12:09
W swoim profilu wykorzystujesz zdjęcie Julianny z Norwich - anglikańskiej świętej. Rozumiem że nie jesteś katoliczką. Więc po co się mieszasz w nie swoje sprawy i pouczasz katolików co i jak maja myśleć? Chcesz zniszczyć Święty Kościół Katolicki?
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 12:11
Nie od dzisiaj wiadomo, że lefebryści mają problemy z logiką. Juliany  z Norwich 'prawdziwki' nie zdołały wyrzucić z KK. Wiele musiała się nagimnastykować, żeby im się to nie udało. Świętą KK nie jest pewnie ze względu na ludzi słabej wiary niezdolnych do przyjęcia jej objawień. Takich, co to z 'wszystko będzie dobrze' wyciągają wniosek 'hulaj dusza, piekła nie ma'.
A
azor
27 sierpnia 2014, 12:12
Nie motu proprio, bo to osobisty dokument papieża, tylko deklaracja kongregacji kurialnej, jeszcze niższa ranga.  Swoją drogą Ewangelia nie wystarcza?
P
piw
27 sierpnia 2014, 12:13
1. Żaden dokument SWII też nie jest dogmatem, ponieważ to był sobór pastoralny a nie dogmatyczny. 2. Nostra aetete jest deklaracją, najniższej rangi dokumentem, nie konstytucją soborową ani dekretem soboru. 3. Dominus Iesus jest również deklaracją zatwierdzoną przez papieża św. Jana Pawła II.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 12:14
Cieszę się, że przyznajesz iż nauczanie Kościoła katolickiego nie jest tożsame z logiką Pana Boga.
S
superbia
27 sierpnia 2014, 12:17
Lefebryści tak mają, jak coś w obecnej doktrynie Kościoła est sprzeczne z ich opiniami to jest '"nieprecyzyjne". Natomiast twierdzenia: że trzy osoby są jedną osobą, że żydowski prorok sprzed 2000 lat jest Bogiem, że kawałek chleba staje się pod wływem magicznej formuły ciałem tegoż człowieka (Boga), to wszystko jest precyzyjne?
P
piw
27 sierpnia 2014, 12:20
maciekk, całe życie masz na to żeby się nawrócić. Dobrym przykładem jest gen, Jaruzelski, który na łożu śmierci wrócił do Kościoła. Po śmierci jest sąd. Pan Jezus wielokrotnie o tym wspominał. A Św. Faustyna, orędowniczka Miłosierdzia, widziała piekło i nie było ono puste.
27 sierpnia 2014, 12:24
Wlaśnie szukam zdjęcia Harrego Pottera. To wyklęty przez Kościoł czarownik. I jednocześnie mam czelność wypowiadać się na forum (bo zarówno Kinga jak i ja nikogo nie pouczamy) Po co wypisywać takie idiotyzmy?
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 12:24
Siedzieli w nim lefebryści, którzy porzucili KK. Nawróć się.
27 sierpnia 2014, 12:30
Jak zatwierdził święty to ma to dla Ciebie rangę kolejnej objawionej księgi? To może inaczej - dokumenty soborowe zostały wypracowane przez setki ludzi i autoryzowane przez papieża. Deklarację Dominus Iesus napisał Ratzinger a zatwierdził JPII (więc tylko 2). Intencją było to tylko to, że nie potrafisz otworzyć się na słowa, które sa przytoczone. Brniesz w swoim zapatrzeniu na prawdę, że tak naprawdę nie widzisz żadnej innej drogi - uważasz, że Twoja jest najlepsza.
C
caritas
27 sierpnia 2014, 12:31
Sobór watykański II ma taką sama rangę jak wszystkie inne sobory. Twierdzenie, że był pastoralny nie dogmatyczny jakoś trudno pogodzić z faktem, że uchwalił "Konstytucję Dogmatyczną o Kościele" (Lumen gentium). Zasłanianie sie Wojtyła jest szczególnie niemądre, nieomylny on nie był, wyświecił na biskupa Wesolowskiego, popierał oszusta i zboczeńca Degollado. Ps. Dekret o ekomenizmie to "Unitatis redintegratio". 
27 sierpnia 2014, 12:33
Jak zapewne wiesz, katolik nie ma obowiązku wierzenia w żadne objawienia prywatne. Więc przywoływanie Faustyny to niedobry przykład. W pokorze modlę się i mam ufność, że zbawieni będą nawet ludożercy, którzy zjedli misjonarza. Więc pozostawiłbym te kwestie Bogu samemu.
27 sierpnia 2014, 12:34
Dzięki za poprawienie. Niektórym nie wystarcza, więc będziemy mnożyć dokumenty, obrazki, cytaty..
P
piw
27 sierpnia 2014, 12:35
Ale ja nie jestem lefebrystą! Jestem zwykłym katolikiem świeckim, udzielam się w służbie liturgicznej i na pielgrzymkach.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 12:38
Każdy lefebrysta nazywa siebie zwykłym katolikiem.
27 sierpnia 2014, 12:49
Pani nadinterpretuje moją wypowiedź. Ja się nie podpisałem pod Pani deklaracją, tylko stwierdziłem, że raz Pani się powołuje na nauczanie Kościoła i używa go jako argumentu, a innym razem owo nauczanie nie ma żadnej wartości.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 12:54
To się akurat zgadza: nie każde nauczanie KK ma jednakową wartość. Nawet SWII był tego zdania.
27 sierpnia 2014, 13:01
Zatem odwołuje się Pani do nauczania by zaprzeczyć wartości nauczania.
S
strada
27 sierpnia 2014, 13:03
A podaj mi dokumenty Kościoła Katolickiego, w którym jest mowa o tym, że wbedąc protestantem nie mozna byc zbawionym i ze te wspólnoty kościelne nie prowadza ludzi do zbawienia.
27 sierpnia 2014, 13:08
Tak, w swojej książce Wielość Religii – Jedno Przymierze (Many Religions – One Covenant) (1998) Ratzinger zawarł kilka niezwykle alarmujących stwierdzeń: "Jednakże tym, czego potrzebujemy jest szacunek dla wierzeń innych oraz gotowość poszukiwania prawdy w tym, co oddziałuje na nas jako nieznane lub obce; gdyż taka prawda odnosi się do nas, może nas naprawić i prowadzić dalej wzdłuż szlaku" (s. 110). "Będę mógł lepiej nauczyć się mojej własnej prawdy, jeżeli zrozumiem inną osobę i pozwolę się prowadzić drogą do Boga, który jest jeszcze większy, będąc pewny, że nigdy nie miałem w swoich rękach całej prawdy o Bogu, ale zawsze jestem uczniem pielgrzymującym ku niej, na szlaku, który nie ma końca"
27 sierpnia 2014, 13:10
"Kościół otwarty używa rozumu, a nie łyka bezkrytycznie wszystkiego, co 'Kościół do wierzenia podaje'." Wierutna bzdura. Gdyby katolicy otwarci chceili naprawdę użyc rozumu, to nie mielibyśmy tak wielkich sporów.  Zamaist rozumu posługują sie jedynie tzw. owczym pędem za swiatem i światowościa bezkrytycznei łykajac światowe nowinki moralne.
27 sierpnia 2014, 13:16
Posłuchajmy jeszcze co mówi Ratzinger: "Można by powiedzieć, że religia zawiera w sobie drogocenną perłę prawdy, ale zawsze ukrywa ją i stoi przed nią nieustanne niebezpieczeństwo, że straci ze swojego pola widzenia swoją istotę. Religię może dotknąć choroba i może stać się czymś destrukcyjnym. Może i powinna prowadzić nas do prawdy, ale może także ludzi oddzielić od prawdy... Stosunkowo łatwo może nam przyjść krytykowanie religii innych, ale musimy być gotowi na przyjęcie krytyki nas samych i naszej własnej religii" (Ibidem). "Karl Barth [teolog protestancki] dokonywał w chrześcijaństwie rozróżnienia między religią a wiarą... [On] miał słuszność w tym znaczeniu, że religia chrześcijanina może ulec chorobie i stać się przesądem: konkretna religia, w której wiara jest głęboko przeżywana musi być nieustannie oczyszczana na bazie prawdy, tej prawdy, która z jednej strony ukazuje się w wierze, a z drugiej strony, ujawnia się na nowo poprzez dialog, pozwalając nam uznać swoją tajemnicę i nieskończoność" (s. 111)
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 13:17
Nie moja wina, że nauczanie, przepraszam, kupy się nie trzyma.
27 sierpnia 2014, 13:17
Tak, w swojej książce Wielość Religii – Jedno Przymierze (Many Religions – One Covenant) (1998) Ratzinger zawarł kilka niezwykle alarmujących stwierdzeń: "Jednakże tym, czego potrzebujemy jest szacunek dla wierzeń innych oraz gotowość poszukiwania prawdy w tym, co oddziałuje na nas jako nieznane lub obce; gdyż taka prawda odnosi się do nas, może nas naprawić i prowadzić dalej wzdłuż szlaku" (s. 110). "Będę mógł lepiej nauczyć się mojej własnej prawdy, jeżeli zrozumiem inną osobę i pozwolę się prowadzić drogą do Boga, który jest jeszcze większy, będąc pewny, że nigdy nie miałem w swoich rękach całej prawdy o Bogu, ale zawsze jestem uczniem pielgrzymującym ku niej, na szlaku, który nie ma końca
S
strada
27 sierpnia 2014, 13:20
Pewnie Ty ją znasz, bo wszystko tu wiesz najlepiej. Oceniasz, osądzasz, wypowiadasz sie niemal ex cathedra, personalnie atakujesz jezuitów. Jesli to nie Twoje kilmaty i nie Twoja logika, to co robisz na Deonie. Misje masz jakąś chorą? Autor komentowanego przez Ciebei artykułu ma za soba wiele lat formacji kapłańskiej i zakonnej, jest ceniony w swoim zakonie, ma za soba wiele lat studioów. A Ty kim jestes? Ani jego nie przekonasz, ani nas. Masz kilku gości npo Twojej linii, ale Deon czyta wielu ludzi, nie zagladając na zadne komentarze. Tak naprawdę nikmu nie zaszkodzicie, nikog nie przekonacie, bedzieci tylko wylewać swoje mądrości i wspierać sie nawzajem, popisując śie swoja erudycją, bo wiedzą to już nie bardzo.  Szkoda Waszego czasu. Taki np Jacek Siepsiak SJ to nawet nie przeczyta tego, co tu wystukasz, a jak przeczyta, to nie bedzie mu się chciało polemizować z Toba. Za cieńki jesteś dla niego i za duzo w Tobie złośliwości. Ty nie dialogujesz, nie słuchasz tego, co inni mówią. Ty odbijasz piłeczki. Nigdy więc nie zrozumiesz, czy jest Kościół otwarty. Bo żyby to zrozumieć, trzba mieć otwarte serce i umysł. I odnawiać się w myśleniu......
P
piw
27 sierpnia 2014, 13:25
a wizja piekła z Fatimy? Ja też bym chciał, żebyśmy wszyscy znaleźli się w Niebie. Ale Pan Jezus wielokrotnie ostrzegał przed potępieniem. Myślę, że nie żartował.
27 sierpnia 2014, 13:30
,,Nigdy nie wątpi tylko ten kto nic nie wie"
27 sierpnia 2014, 13:30
Jeszcze raz - katolik NIE MA obowiązku wierzyć w żadne objawienia prywatne. Ani w Fatimę ani w Oławę i Medjugorie i w żadną Matkę Boską na drzewie czy w oknie. Więc mogę nadal nie wierzyć w wizje z Fatimy (nawet). Wszystko co Pan Jezus chciał nam zostawić to objawienie w piśmie świętym. Koniec. Kropka.
27 sierpnia 2014, 13:44
Mimo to powołuje się Pani na nie.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 13:53
Wizja piekła z Fatimy NIE JEST DOWODEM.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 13:56
To proste: powołuję się na to, co jest sensowne, a zaprzeczam temu, co jest bezsensowne. Czy to za trudne dla Ciebie ?
27 sierpnia 2014, 13:57
Tak, w swojej książce Wielość Religii – Jedno Przymierze (Many Religions – One Covenant) (1998) Ratzinger zawarł kilka niezwykle alarmujących stwierdzeń: "Jednakże tym, czego potrzebujemy jest szacunek dla wierzeń innych oraz gotowość poszukiwania prawdy w tym, co oddziałuje na nas jako nieznane lub obce; gdyż taka prawda odnosi się do nas, może nas naprawić i prowadzić dalej wzdłuż szlaku" (s. 110). "Będę mógł lepiej nauczyć się mojej własnej prawdy, jeżeli zrozumiem inną osobę i pozwolę się prowadzić drogą do Boga, który jest jeszcze większy, będąc pewny, że nigdy nie miałem w swoich rękach całej prawdy o Bogu, ale zawsze jestem uczniem pielgrzymującym ku niej, na szlaku, który nie ma końca
P
piw
27 sierpnia 2014, 14:16
sola sc<x>riptura - czyli z protestantem mam do czynienia. Najlwygodniej uznać że Bóg jest daleko i nie intersuje się losami świata. Ja wierzę że Objawienie trwa. Szkoda, że bardziej wierzycie w Sobór opanowany przez masonów niż w słowa Pana Jezusa i Jego Matki.
27 sierpnia 2014, 14:36
Wiesz, możesz mnie nazwać protestantem, nie ma problemu. Za to ja z jakimś kolejnym szarlatanem mam do czynienia. Ustalasz sobie wizje w które wierzysz i dodatkowo narzucasz innym.
27 sierpnia 2014, 16:03
W przypadku stwierdzenia w duchu otwartości, na podstawie otwierającej nauki SVII sensowności stwierdzenia o charakterze wykluczającym, iż protestant ma pierwszeństwo zbawienia przed lefebrystą - owszem za trudne. Suplement: Na dodatek w połączeniu ze stwierdzeniem 'uznaję dogmat, że poza Kościołem nie ma zbawienia'.
K
klara
27 sierpnia 2014, 16:13
Wszystko co Pan Jezus chciał nam zostawić to objawienie w piśmie świętym. Koniec. Kropka. Ale tam tez jest o piekle.
K
klara
27 sierpnia 2014, 16:14
A wizje piekła z Nowego Testamentu są?
27 sierpnia 2014, 16:25
Gnojem pewnie i jestem, ale już (niestety) niemłodym
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 22:59
W NT jest napisane tylko, że piekło istnieje. Nie jest napisane, że ktoś w nim jest.
Jadwiga Krywult
28 sierpnia 2014, 08:01
Pochylę się jeszcze raz z troską nad Twoją słabością intelektualną, Piotrze Słowiński. Katechizm Kościoła Katolickiego: 837 "Do społeczności Kościoła wcieleni są w pełni ci, co mając Ducha Chrystusowego w całości przyjmują przepisy Kościoła i wszystkie ustanowione w nim środki zbawienia i w jego widzialnym organizmie pozostają w łączności z Chrystusem rządzącym Kościołem przez papieża i biskupów, w łączności mianowicie polegającej na więzach wyznania wiary, sakramentów i zwierzchnictwa kościelnego oraz wspólnoty. Nie dostępuje jednak zbawienia, choćby był wcielony do Kościoła, ten, kto nie trwając w miłości, pozostaje wprawdzie w łonie Kościoła <<ciałem>>, ale nie <<sercem>>  Lefebryści mają w nosie papieża i większość biskupów, uznają sakramenty udzielane tylko przez swoich wybrańców, zwierzchnictwa kościelnego i wspólnoty nie uznają. Dobrowolnie stawiają się więc poza społecznością Kościoła. 838 "Co się zaś tyczy tych ludzi, którzy będąc ochrzczeni noszą zaszczytne imię chrześcijan, ale nie wyznają całej wiary lub nie zachowują jedności wspólnoty pod zwierzchnictwem następcy Piotra, to Kościół wie, że jest z nimi związany z licznych powodów". "Ci przecież, co wierzą w Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest, pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej wspólnocie ze społecznością Kościoła katolickiego". Z Kościołami prawosławnymi ta wspólnota jest tak głęboka, że "niewiele jej brakuje, by osiągnęła pełnię dopuszczającą wspólne celebrowanie Eucharystii Pana" . Protestanci są więc we wspólnocie ze społecznością Kościoła katolickiego. Dotyczy to protestantów, którzy zostali ochrzczeni poza KK, a nie tych, którzy podobnie jak lefebryści porzucili KK.
GN
g nG
28 sierpnia 2014, 10:54
Ty nie dialogujesz, nie słuchasz tego, co inni mówią. Ty odbijasz piłeczki. Odbijanie piłeczek to za dużo powiedziane  -  Piotr najczęściej te piłeczki... podbija... po swojemu... dla wprawy, popisu czy czego tam jeszcze.
27 sierpnia 2014, 09:37
Adaptując hasło 'cel jest niczym, ruch jest wszystkim' Kościół Otwarty mógłby śmiało umieścić w swoim manifeście: 'kształt jest niczym, zmienność wszystkim'.
P
piw
27 sierpnia 2014, 11:16
Panie Piotrze, pzostaje nam patrzeć i cierpliwie czekac aż tzw. kościół otwarty zaniknie, a jego zwolennicy rozejdą się po sektach chrześcijańskich typu zielonoświątkowscy itp.
27 sierpnia 2014, 11:32
Nie stawiał bym tego tak radykalnie: Pan Bóg ma swoje metody, żeby błądzących sprowadzać na właściwą drogę. Bez tego wszyscy mielibyśmy przechlapane.
27 sierpnia 2014, 22:17
Święta prawda - zmiana jest jedyną stałością życia.
G
gula
27 sierpnia 2014, 09:28
Nie wiadomo czym jest Kościół otwarty, wszelkie definicje są bardzo mgliste. Łatwiej opowiedzieć coś o Kościele zamknietym. Kościół zamkniety to Kościół który już siedzi, jak ksiądz Gil, oczekuje na to, jak arcybiskup Wesołowski, albo przynajmniej na to zasługuje. Ten ostatni rodzaj Kościoła zamkniętego poznać można po tym, że kiedy zapytać o jego interesiki to odpowie, że się za ciebie modli. Tak odpowiadał zawsze ks. Mirosław Piesiur, były już na szczęście ekonom diecezji katowickiej. Dzięki działalności ks. Piesiura wzbogaciła się pewna, i tak już bogata rodzina, a także bratanica pewnego biskupa. Artykuły w prasie nie skłoniły nikogo w hierarchii do uczciwego zdania sprawy z włodarstwa swego, albowiem jak prasa coś napisze o sprawach Kościoła zamkniętego jest to "kolejny brutalny atak na Kościół". Oczywiście były ekonom jest tylko jednym zwielu, a wcale nie najgorszym. Księży pedofili jest tylko 2 % a i tak więcej pedofili jest wśród lekarzy, nauczycieli i hydraulików. Ta ostatnia dobra nowina na pewno zawstydza wszystkich sceptyków, heretyków i ateistów. Kościół otwarty mógłby być przeciwieństwem Kościoła zamkniętego. Wydaje się jednak, że krytycy Kościoła otwartego mają rację, on już nie jest Kościołem. 
27 sierpnia 2014, 09:32
Kościół otwarty na ksiorke czy światowe zaszczyty istniał chyba od zawsze. Tak jak otwarty na seks pozamałżeński (w tym takze zboczony jak pedofilia)
27 sierpnia 2014, 09:39
Ależ teraz wyciągnąłeś ciekawe wnioski. Rozumiem, że sprzedaż odpustów i symonia to też domena KO? I sprzeciw Lutra był w obronie kościoła zamkniętego? Ty naprawdę masz jakieś problemy emocjonalne
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 10:06
Abp Głódź to Kościół otwarty czy nieotwarty ? Abp Paetz to Kościół otwarty czy nieotwarty ?
P
piw
27 sierpnia 2014, 11:29
Paetz - typ reprezentujący kościół otwarty, prowadzący "dialog" z otoczeniem, zawsze blisko tzw. elity towarzyskiej. Jestem z Poznania i wiem jak było. Paetz był lubiany i sznaowany przez lewackie elity towarzyskie, ludzi tzw. kultury oraz polityków. Jak wyszła afera to go bronili jak swojego.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 12:43
A to ciekawe. 'Prawdziwi katolicy' z Kościoła nieotwartego zawsze bardzo bronią abp Paetza. 
27 sierpnia 2014, 12:51
Abp Głódź to kościół gdański jakbyś nie wiedziała. Nie ma jeszcze deicezji terytorialnej otwartej i drugiej zamkniętej. 
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2014, 12:59
Reklamacje składaj do Marty Łysek, bo to ona zaczęła o Kościele otwartym.
27 sierpnia 2014, 13:03
Kościół gdański? Czy archidiecezja gdańska? Tak, aby być precyzyjnym, skoro to tak bardzo istotne przy pytanie o tych dwóch hierarchów.
O
olo
27 sierpnia 2014, 08:42
Główny problem jest taki, że nikt nie wie co inna osoba ma na myśli mówiąc: "Kościół Otwarty". Niech Autor poda konkrety, zamiast działać na zasadzie biją naszych to trzeba atakować  . Proszę napisać, jaki jest stosunek KO do podstaw, czyli do: antykoncepcji; związków po rozwodzie; zwiazków homoseksualnych; Komunii na rękę, na klęcząco, na stojąco; Mszy w rycie trydenckim
27 sierpnia 2014, 08:52
"Proszę napisać, jaki jest stosunek KO do podstaw, czyli do: antykoncepcji; związków po rozwodzie; zwiazków homoseksualnych; Komunii na rękę, na klęcząco, na stojąco; Mszy w rycie trydenckim" To są mało ważne szczegóły. Pytanie jest jedno - czym dla katolika jest wiara, Kościół? Czy wiara jest dodatkiem, czy sensem życia? Czy Kościół to wspólnota, ktora sie tworzy, czy jedynie wymaga od niej jakies opieki duchowej? Czy życiem (nie słowem) jest sie apostolem Dobrej Nadziei, czy nieustanie chorym domagajacycm sie specjalnego traktowania i nieustannego leczenia? Czy bycie katolikiem to pójście drogą wbrew światu, czy też idzie sie droga świata czesto stajac w konflikcie z nauką Koscioła? Czy jest się letnim, szarpiącym się w niezdecydowaniu, czy zdecydowanym zimnym lub gorącym?
27 sierpnia 2014, 08:56
Naprawdę mają dla Ciebie znaczenie, jako fundamentalne takie tematy jak: komunia na rękę czy na klęcząco? - przyjmuj komunię jak chcesz, nawet na leżąco. Myślę, że nie obrazisz tym Pana Jezusa. Msza w rycie trydenckim - jeżeli łatwiej Ci w ten sposob przeżyć spotkanie na Eucharystii - to idź na taką mszę. Jezeli jednak czujesz, że spotykasz Boga na Eucharystii  celebrowanej jak np. podczas mszy oazowych - to chodź na takie msze. Jakie to ma znaczenie dla meritum sprawy? Różni jesteśmy i różnie Boga spotykamy - w jakim celu przyjmować jedną miarę? Czytam i nadziwić się nie mogę... Związki po rozwodzie - to nie jest kwestia 0-1. Przykład? Proszę - żona miała męża. 20 lat upokarzał ją psychicznie i fizycznie. Alkoholik, bił ją i maltretował. Mieli założoną niebieską kartę. Po 20 latach kobieta wyrywa się z tego koszmaru. Spotyka mężczyznę, który ją naprawdę kocha, cudownie wychowują jej dzieci. Jest szczęśliwa. I co? Chcesz jej odbierać szczęście? Zalecisz w pokorze przyjmowanie cierpienia sadystycznego męża? I taka kobieta nie może uzyskać rozgrzeszenia. Przychodzi kobieta, która codziennie stoi przy drodze i sprzedaje swoje ciało. I za każdym razem jest rozgrzeszana. To Twoim zdaniem sprawiedliwość? Po co traktować wszystkich ludzi jednakowo? To już komunizm próbował. Absolutnie nie rozumiem ustalania takich kwestii jednakowo dla wszystkich ludzi.
27 sierpnia 2014, 09:16
Aborcja to równieżnie jest sprawa 0-1: zaczyna się od epatowania wyciskającymi łzy obrazami brutalnie zgwałconych dzisięciolatek, ale nie o nie chodzi, tylko o swobodny dostęp dla wszystkich chętnych i najlepiej opłacany z kieszeni podatnika. Rozszerzanie roszczeń w miarę postępu działań to immanentne modus operandi pokrętnego lewactwa, a 'plastyczność' KO stanowi niepokojące do owej pokrętności podobieństwo.
27 sierpnia 2014, 09:23
"Związki po rozwodzie - to nie jest kwestia 0-1" To jest zawsze kwestia 0-1. Albo sie wierzy Bogu, albo nie.  Oczywiscie obecnie modna jest tzw. trzecia droga, czyli faryzeizm, uczuciowe naciaganie na biedną skrzywdzoną żonę. Ale to tylko pobielanie grobów pełnych trupów, nic więcej.
27 sierpnia 2014, 09:28
Zgwałcone dziesiecolatki to pikuś w tej lewicowej propagandzie. Lepsza jest "troska" o samopoczucie rodziców i postulat zabijania potencjalnie chorych dzieci, aby ich rodzice nie cierpieli zbyt bardzo. To jest dopiero pokręcona argumentacja. Niestety wspierana takze przez niektórych "katolików".
27 sierpnia 2014, 09:42
Masz naprawdę zdumiewający poglad. I któż upoważnił Cię do takich stwierdzeń? Sam Pan Bóg? Objawienie miałeś? Gratuluje
27 sierpnia 2014, 09:44
Dlaczego Pan wyciąga patologie jako główne źródło nurtu zmian? Przecież przed chwilą bronił Pan patologii w kościele zamkniętym jako marginesu. Rozumiem, że teraz wygodniej jest umieścic patologię w centrum - bo akurat Panu to pasuje.
L
luxuria
27 sierpnia 2014, 09:45
Róznie to bywa z tymi rozwodami. Kiedy śp. minister Gosiewski zginął tragicznie w radiu Maryja jako wdowa występowała Pani Beata Gosiewska. Tymczasem wydle tych co "wierzą Bogu", jedyną "prawdziwą" wdową po ministrze jest pani Małgorzata Gosiewska. Jak widać Kosciół otwarty można znaleźć w nieoczeniwanych miejscach.
27 sierpnia 2014, 09:46
Co zabrakło argumentów, więc dyżurna lewicowa propaganda się pojawia? Jeszcze tylko Żydów, lewaków i GW brakuje w Twojej wypowiedzi.
27 sierpnia 2014, 10:00
Nawrt tam, gdzie się go nikt nie spodziewa, bo przecież pogrzeb w samej katedrze mu wyprawiono z biskupem samym. Tu włąsnie widać sprawiedliwość koscioła zamkniętego.
Z
zigu
27 sierpnia 2014, 10:04
Jeśli objawieniem nazwać tekst ewangelii, gdzie Jezus mówi o nierozerwalności małżeństwa, to tak, zdaje się, że TomaszL miał objawienie
WD
Wojtek Duda
27 sierpnia 2014, 10:09
faryzeizmem jest bezrefleksyjne trzymanie się litery prawa i sądzenie innych 0-1 wg tejże litery. z dala to wygląda wszystko super, 'patrzcie jaki praworządny, powiadają ludzie', a z bliska to ludzka tragedia. Przykład, wcale nie wydumany nazywan 'naciąganiem', oj, wapno do pobielania poszło litrami :) 
27 sierpnia 2014, 10:28
To rozumiem w takim razie, ze kościoł znalazł sobie jednak furtkę - nie mówi o rozwodach a o uniewanieniu małżeństwa. Coż za cudowny eufemizm. Bo akurat tak można wytłumaczyć to współczesnemu człowiekowi. Gdzie w Ewangeliach Jezus mówi o warunkach unieważniania tego sakramentu? Czytam i nie mogę znaleźć... Podasz wersety?
27 sierpnia 2014, 11:11
Przytaczam metody działania pokrętnego lewactwa, na które dają się nabierać pożyteczni idioci. Jak Pan może wydedukować z mojego wpisu piotr_slowinski  ~Tomek 20:03:15 | 2014-08-26 nie potępiam wszystkich postulatów KO w czambuł, a zwracam uwagę, że patologia bez przeszkód wsącza się w główny nurt KO, a nawet przy jakimś pożytecznoidiotycznym współdziałaniu z jego strony.
27 sierpnia 2014, 11:14
Oczywiście że podmywanie Kościoła by runął nie odbywa się wyłącznie z jednego kierunku, a z każdego dostępnego. Nie chodzi o konkretny kierunek, a o narastający apetyt okazywany w trakcie jedzenia, przeoczany przez pożytecznych idiotów.
27 sierpnia 2014, 11:16
Przypadki przekupności policjantów nie stanowią racjonalnej przesłanki do zlikwidowania policji, czy zaaprobowania korupcji jako czegoś akceptowalnego, co postuluje KO.
27 sierpnia 2014, 11:26
Brawo, a więc jednak patologia to nie norma. Dziękuję.  Teraz to Pan stosuje bardzo pokrętną logikę. Prawo Kalego.  Kali ukraść - dobrze, Kalemu ukraść - źle. Widać z postu na post - raz dla Pana patologia to margines a raz główny nurt.
27 sierpnia 2014, 11:57
Patologia w KO spotyka się z jawną akceptacją, w odróżnieniu od KNO. KO postuluje, by chorobę przestać uznawać za chorobę, czego nie postuluje KNO, nawet jeśli w niektórych rejonach sam jest chory. Widzi Pan różnicę?
27 sierpnia 2014, 12:12
Wydaje mi się, że podaje Pan pół definicji faryzeizmu. Drugą połową jest selektywne dobieranie owej litery prawa wedle wygody, co nasuwa na myśl (selektywność wyboru wygodnych elementów, a nie litera prawa) Kościół Otwarty właśnie.
27 sierpnia 2014, 12:12
Czy patologią nazywa Pan sprawy o których dyskutuje się w kościele? Jest Pan człowiekiem logiki a w tym wypadku uprawia Pan demagogię. Nieuprawnioną demagogię. po Panu spodziewałem się trochę innych wyzwań intelektualnych
27 sierpnia 2014, 12:26
Patologią nazywam podążanie ścieżką lewackiego krętactwa polegającego na gotowaniu żaby począwszy od zanurzenia jej w zimnej wodzie, bezkształtność, mętne uczynienie środka ('dialogowania') celem samym w sobie, mętność celów lub ich nieokreśloność, chowanie się za gładkie, chwytliwe hasełka i uciekanie od ukonkretnienia co one praktycznie mają znaczyć. Czyli m.in. uprawianie demagogii właśnie.
27 sierpnia 2014, 12:43
Ależ przecież dokładnie ten post jest świetnym przykładem demagogii - raz Pan globalizuje problemy w innym przypadku brnie w szczegóły. Pod pięknymi, naukowymi, barokowymi i silącymi się na naukowe brzmienie erudyty słowa płynie czysta, prosta i podstawowa demagogia.
27 sierpnia 2014, 12:46
Prosze wznowić dyskusję gdy zrozumie Pan różnicę opisaną we wcześniejszym wpisie piotr_slowinski  maciekk 11:57:01 | 2014-08-27 Bez tego pływa Pan w papce powyrywanych z kontekstu elementów, które nie służą stworzeniu żadnej spójnej całości.
27 sierpnia 2014, 12:56
"faryzeizmem jest bezrefleksyjne trzymanie się litery prawa" Poważnie, faryzeusze bezrefleksyjnie trzymali sie Prawa Starego Przymierza i dlatego byli tak redykalnie oceniani (np groby pobielana)? A moze jednak problelem faryzeuszy bez wzgledu na czas jest tworzenie prawa omijajacego faktyczne Prawo Boze - tak jak obecnie wielu faryzeuszy szuka furtek, aby obejć objaioną nierozerwalnosc małżeńśtwa, czy prawnie zatwierdzić stosowanie antykoncepcji wbrew prawu Bożemu.
27 sierpnia 2014, 12:59
"To rozumiem w takim razie, ze kościoł znalazł sobie jednak furtkę - nie mówi o rozwodach a o uniewanieniu małżeństwa." Kościół nigdzie nie mówi o unieważnieniu małzeństwa. Mówi jedynie o nieważności udzielenia sobie Sakramentu Małzeństwa. Rozumiesz różnicę?
27 sierpnia 2014, 13:07
Rozumiesz co napisałeś, czy tylko się tak Tobie wyrwało? Rozumiem, że unieważniony zostaje sakrament a małżeństwo trwa? Skąd Ty bierzesz takie przemyślenia? Podasz warunki unieważnienia sakramentu z Biblii? Jakieś wersety?
WD
Wojtek Duda
27 sierpnia 2014, 13:10
Zgadza się selektywne podejście do prawa wg. wygodnictwa to pewien rodzaj faryzeizmu. Jednak proszę zwrócić uwagę, że zupełnie czym innym jest umiejętność rozróżnienia co jest bardziej istotne a co nie - na co trzeba powiedzieć 'non possumus' a co jest tym przysłowiowym 'wydłużaniem frędzli u płaszcza'. Drugą sprawa - to jest postęp nauki - w tym i nauk o człowieku np. psychologii - np. jeszcze wcale nie tak dawno temu, rola więziotwórcza aktu miłosnego i jego wpływ na jakość i trwałość relacji dwojga osób był zupełnie nieznany.  
27 sierpnia 2014, 13:20
"szcze wcale nie tak dawno temu, rola więziotwórcza aktu miłosnego i jego wpływ na jakość i trwałość relacji dwojga osób był zupełnie nieznany." To mi sie podoba, bo taki jest właśnie efekt bezrozumnego podejścia do nauki i pseudonauki. Nieograniczona praktycznie antykocepcja, nieograniczony do małzęńśtwa seks, czyli teoretycznie zgodnei z tą "rolą więziotwórcza aktu miłosnego" zwiazki powinny być trwałe. Ale jest inaczej - dramat rozwodów i rozpadku rodzin, potworki typu rodziny patchworkowe to efekt braku granic i tzw. "bezpiecznego" czyli pozbawionego jakijkowiek odpowiedzialnosci seksu. Tak wiec nie ufaj tak bardzo bełkotowi swiata, zaufaj jedynie Bogu i Jego nauce przekazywanej przez Kosciół.
27 sierpnia 2014, 13:20
Dlatego też niepokojące jest w przypadku KO unikanie określenia celu i zakresu 'dialogowania', a bałwochwalcze oddawanie czci 'dialogowaniu' samemu w sobie.
WD
Wojtek Duda
27 sierpnia 2014, 13:45
Jak zwykle (nie pierwszy to taz) siejesz demagogię, podpartą pseudoreliginym bełkotem. Zaufanie Bogu nie znaczy wyłączania rozumu, tudzież negacji nauce - fides et ration się kłania.  ba, powiem dalej, uparte zaprzeczanie faktom, jest wbrew postawie jaką powinien prezentować chrześcijanin. 
27 sierpnia 2014, 13:50
"Rozumiesz co napisałeś, czy tylko się tak Tobie wyrwało? Rozumiem, że unieważniony zostaje sakrament a małżeństwo trwa?" Nic nie zostaje uniaważnione, ponieważ nie można unieważnić czegoś, co nie zaistniało. Tak trudno to pojąć? "Podasz warunki unieważnienia sakramentu z Biblii? Jakieś wersety?" Nie ma czegos takiego jak uniewaznienie Sakramentu. 
WD
Wojtek Duda
27 sierpnia 2014, 16:34
poważnie. m.inn.  dlatego, że prawo to nie życie - kwintensencja  życia jest to coś o wiele więcej. Dlatego jest napisane, ,że prawo jest dla człowieka, a nie człowiek dla prawa" .   
27 sierpnia 2014, 16:46
"Dlatego jest napisane, ,że prawo jest dla człowieka, a nie człowiek dla prawa" Gdzie jest tak napisane?
27 sierpnia 2014, 20:18
To skąd to kościół wziął? Ustalił, wymyślił, wynegocjował? Skoro nie ma tego w Biblii a kosciół stosuje to dlaczego ślepo w to wierzysz? (abstrahuje teraz czy to dobrze czy źle)
GN
g nG
28 sierpnia 2014, 10:38
Ile kunsztu w tym krętactwie, czytać i podziwiać!
A
AndH
27 sierpnia 2014, 08:24
Ciekawe rzeczy wychodzą w tej dyskusji. Np. poparcie "otwartego kościoła" dla antykoncepcji. Jest to zjawisko, które obserwuję od dawna. Ale może od początku. Całą dyskusję należałoby zacząć od tego, to to jest "kościół otwarty". W swojej istocie "kościół otwarty" są to ludzie gotowi podważać nauczanie KK, otwarci na wszelkiego rodzaju nowinki i przede wszystkim grzech. A zamknięci na to, co św. Paweł nazywa "zdrową nauką". Oczywiście otwartość na grzech, dokładniej życie w grzechu, powoduje, że ludzie są zamknięci na działanie Ducha Świętego i przez to niezdolni do głębszego poznania i przyjęcia Prawdy. Można byłoby tu zacytować wiele fragmentów PŚ. W ruchu tym widzę zasadniczo rodzaje uczestników: ludzi niedowidzących przez grzech ciężki, który starają się bagatelizować oraz wilki w owczej skórze. Myślę, że zjawisko to powinno się spotkać z odpowiednim programem duszpasterskim, dla ludzi o takich poglądach. Program ten powinien im otworzyć oczy na błąd, w którym żyją.
27 sierpnia 2014, 08:58
W swojej istocie "kościół otwarty" są to ludzie gotowi podważać nauczanie KK, otwarci na wszelkiego rodzaju nowinki i przede wszystkim grzech. A zamknięci na to, co św. Paweł nazywa "zdrową nauką". Skąd wiesz tyle o postawach ludzi w KO. Co to "zdrowa nauka"? Takie ogólnikowe stwierdzenia z zabarwieniem demagogii niczemu nie służą
GN
g nG
28 sierpnia 2014, 10:32
Ach te wszelkiego rodzaju  n o w i n k i ! Amisze już dawno odkryli, że żarówka to z z piekła przywędrowała...
W
WDR
26 sierpnia 2014, 21:50
Jacek Siepsiak SJ: "„Z przykrością zauważyłem, że znowu zostają podrzucane w naszym kościele pisemka o treściach niezgodnych z nauką Kościoła. Za pomocą kłamstw szkalują Kościół. Najczęściej nie są podpisane, ale ich treść wskazuje na autorstwo grup schizmatyckich. Ponieważ sieją zamęt w głowach wiernych, uważam za stosowne napiętnowanie kłamstw w nich zawartych, a także podjęcie kroków dyscyplinujących. Dlatego zarządzam, by do końca września nie udzielano w naszym kościele Komunii Świętej na klęcząco. Jeżeli w tym czasie przestaną być podrzucane kłamliwe ulotki do naszej świątyni, to przywrócę możliwość komunikowania na klęcząco”. I to jest Kościół otwarty? Wow, niezły zamordyzm... z powodu ulotek wierni, którzy chcą przyjmować Komunię Św. na klęcząco nie mogą tego robić. Być może były ku temu rację, których dokładnie nie znam, ale... istotne jest to, że niczym się to nie różni od kroków, które podjął abp.Hoser. Po prostu, ktoś kto jest za coś odpowiedzialny czasami musi podjąć kroki drastyczne, które ani w odbiorze społecznym, ani medialnie nie wyglądają dobrze. Popieram zarówno abp.Hosera jak i proboszcza Jacka Siepsiaka SJ.
27 sierpnia 2014, 07:58
W Kościele istnieje kara za ulotki pozbawiajaca wrażliwych wiernych prawa do oddawania czci Panu Jezusowi na klęcząco? Jak tak, to wskaz jakis dokument koscielny ją opisujacy. Dla mnie, taki zakaz, w którego wydanie osobiscie nie wierzę, byłby skandalem i powodem opuszczenia takiej parafii na zawsze. Ale nie wierze, aby ksiądz tak troszcący sie o tych na obrzeżach mógł sobie nawet w myślach takowy zakaz wydac. Przy oakzji kara naprawcza suspensy istnieje jak najbardziej.
27 sierpnia 2014, 08:55
Sprawa jest opisana w niejednym miejscu w necie, więc nie wygląda na fejka.
T
Tomek
26 sierpnia 2014, 19:13
Ojcze, cały problem wynika z nie z otwartości kościoła, ale z tego, czym obrosło owo pojęcie. Wystarczy spojrzeć niżej, by zauważayć, że dla niektórych otwarcie się koscioła jest rónoznaczne z przyzwoleniem na grzech, a przecież tu chodzi o coś całkiem innego. Inna sprawa, że takie szukanie grzeszników to domena ludzi, któych postępowanie opiera się na dwóch mechanizmach: racjonalizacji i projekcji, stąd trudno o jakąkolwiek polemikę z takimi. Pozdrawia podpieczny z WAJ'u.
T
Tomek
26 sierpnia 2014, 20:01
Errata: zamiast " z przyzwoleniem na grzech" lepiej byłoby "nie nazywanie grzchu grzechem".
26 sierpnia 2014, 20:03
Pan uważa, że szczytna idea wyzwolenia z wyzysku biednych obrosła wrednymi, krwiożerczymi komunistami? Jeśli 'pozytywnie otwarci' katolicy dali sobie wejść w szkodę katolewicy i pozwolili zanieczyścić załóżmy roboczo, iż nawet pozytywną ideę, to do kogo powinni mieć pretensje? Zje Pan cukierka, którego nie można oddzielić od kropli trucizny która doń przywarła?
V
veritas
26 sierpnia 2014, 21:26
W poważnej dyskusi analogia nie jest argumentem.
26 sierpnia 2014, 21:40
I nie ma być - ma być ilustracją
V
veritas
27 sierpnia 2014, 07:14
Jesteś tak tępy, ze nie potrafisz określic się własnym nickiem, a zabierasz głos w dyskusji? Panie Piotrze, proszę wziąć pod uwagę, ze od czasu do czasu jakiś głupek tu się produkuje pod cudzymi nickami. Vide - powyższy wpis.
JC
Jezus Chrystus
27 sierpnia 2014, 09:30
O!!! Wysoki poziom miłości bliźniego. Chyba moj uczeń.
V
veritas
27 sierpnia 2014, 09:38
O!!!  Znowu jakiś pod cudzym nickiem! Masz upoważnienie z nieba do takiego podpisu?
DD
Duchowość dla małżeństwa
26 sierpnia 2014, 17:34
Najbardziej irracjonalym i ponizajacym zakazem jest ZAKAZ ANTYKONCEPCJI. Zakłada sie, ze ksiądz, zakonnik czy zakonnica powinni wzrastać duchowo. Natomiast pare małżeńska widzi sie w Kościele jak DZIECIOROBOW.  Nie potrzena im cisza, skupienie, medytacja, religijna refleksja, ważne, żeby sie rozmnażali. Nie jedno czy dwoje dzieci ale sześcioro, to jest ideał. Seks jest małżeńska Komunia i nie problem w ograniczaniu go lecz w tym, ze niekoniecznie musi produkować dzieci. Bo wtedy mamy do czynienia nie z teologia lecz zoologia. Zwierze nie wzrasta duchowo wiec każde zbliżenie prowadzi do ciąży. Człowiek wyszedł ponad to. Chce w ciszy i skupieniu byc jak najwiecej z Bogiem. Takze w małżeństwie.
26 sierpnia 2014, 18:22
Zgadzam się. Tak jak temat aborcji w Kościele moim zdaniem nie powinien podlegać dyskusji, w sensie zgody na nią, usprawiedliwiania; zamiast tego przy odpowiednim zrozumieniu, pomocy jak potrzeba kobietom, jednak konsekwentna praca edukacyjno-uświadamiająca, doprowadzająca również do odpowiedniej zmiany prawa. Tak z kolei przynajmniej 2 tematy: celibat i antykoncepcja według mnie podlegają dyskusji, bo tam chociażby nie zabija się istot ludzkich, co przekreślałoby na wejściu te zagadnienia, tak jak w przypadku aborcji. A też nie podpadają pod jakieś zakazy biblijne (jeśli ktoś zna, to proszę o przytoczenie). Inne aspekty w tych dwóch tematach? Obszar do szerszych rozważań, argumentacji i odpowiednich wniosków końcowych, żeby finalnie uzyskać ewentualną zmianę podejścia, praw Kościoła Katolickiego, aby nie postępować wbrew nauce tegoż. Potencjalnych adwersarzy proszę o udowodnienie, że to byłoby otwieranie się na zło, a nie naturalne dostosowywanie nauki Kościoła do poziomu rozwoju cywilizacyjnego społeczeństw, jak to zresztą ma miejsce cały od początku dialogu Boga z ludzkością.
DD
Duchowość dla małżeństwa
26 sierpnia 2014, 19:16
Ciekawa jest historia wynalezienia pigułki antykoncepcyjnego. Otóż jeden z jej twórców, John Rock, praktykujący katolik z 5 dzieci chciał pomoc bezdzietnym kobietom. Używał progesteronu aby wykluczyć owulacje przez 4 miesiące. Wg. Niego ten " odpoczynek" przyczyniał sie do nagłego wzrostu hormonów rozrodczych po 4 miesiącach. Miał dobre rezultaty. W 1952 spotkał innego naukowca, Pincusa i ich współpraca stworzyła tabletkę antykoncepcyjna. Trzeba dodać, ze Rock nigdy nie uważał swojej tabletki za wykroczenie przeciwko prawom Bozym. Tak to praca nad zwiększeniem rozrodczości zaowocowała w pigułce na jej zmniejszenie. NIEZBADANE  SĄ DROGI BOŻE A TAKZE JEGO WOLA.
26 sierpnia 2014, 19:39
Pozwolę sobie podsumować ten "genialny" pomysł duchowości antykoncepcyjnej. Domyslam sie, iż pomysł wzrastania duchowego podczas tak zwanego (nota bene fałszywie) bezpiecznego seksu to taka nowa religia. Było: sex & drugs & rock & roll, teraz będzie drugs, sex & spirituality.  Czyżby znak rozpoznawczy stojacych poza Kosciołem?
26 sierpnia 2014, 19:43
Upośledzanie płodności kobiety w celu osiągniecia przyjemności (lub co cześciej najwyżej zaspokojenia robudzonego ponad miarę popędu płciowego) ma być wg Ciebie jakimś dobrem? A moze dobrym jest współżycie w lateksie ze strachu przed nowym zyciem?
DD
Duchowość dla małżeństwa
26 sierpnia 2014, 20:16
Drogi Tomaszu, przypuszczam, ze albo jesteś księdzem ( z racji czego nigdy dziecka nie wychowywales), lub tez nigdy dzieci nie miałeś. Wychowanie dziecka zabiera każda wolna chwile, przynajmniej do pewnego wieku, potem rowniez, jako, ze trzeba na to dziecko zwyczajnie lozyc ( czasem ojciec czy matka ciągną 2 etaty). Człowiek przemęczony to człowiek zirytowany i nieprzyjemny. To człowiek, któremu modlitwa, medytacja, poczytania religijnej literatury, czy zwykle zachwycenie sie pięknem Bożego swiata , ze tak powiem brzydko, ABSOLUTNIE ZWISA. To człowiek, który myśli jak tu wykombinowac godzinę dodatkowego snu. Czy to sprzyja duchownemu rozwojowi? Sam sobie na to pytanie odpowiedz.
S
strada
26 sierpnia 2014, 20:18
Nie zanizaj poziomu dyskusji
26 sierpnia 2014, 20:30
Naprawdę wybierasz wersję: drugs, sex & spirituality? Bo przecież mimio tego niesamowietego zmęczenia dziećmi (powiedzmy dwójka) chwila przyjemnosci z seksu sie przeciez nalezy? To całe zmęczenie, kilka etatów nie przeszkodzi w seksie, ale juz w duchowosci i modlitwie jak najbardziej. Nie spotkałem jeszcze bardziej pokręconej argumentacji na rzecz antykoncepcji. ps. nie jestem księdzem i mam dzieci, więc wiem o czym piszę.   
26 sierpnia 2014, 20:33
Czym zanizam dyskusję? Pisząc o celowym upośledzaniu płodnosci kobiety (cała chemiczna antykocepcja typu tabletki), czy o współzyciu z uzyciem lateksowej prezerwatywy? A moze tym, iż tak naprawde uzycie antykocepcji podyktowane jest wyłącznie obawą przed dziećmi i równoczesna potrzebą rozładowania pewnego napięcia. Bo seks z użyciem antykocepcji nie ma nic wspólnego z miłością i odpowiedzialnoscia małżeńską.
26 sierpnia 2014, 20:45
Ah, cały TomaszL. Prosiłbym jednak, żebyś uczciwie odpowiedział, gdzie tu byłoby otwieranie się na zło. A jeśli chcesz odwracać kota ogonem i wskazywać akurat teraz na dobro, to już spieszę z z odpowiedzią: Małżeństwo ma pełne prawo do realizacji swojej wzajemnej miłości również w formie fizycznej, jako dopełnienia scalenia związku. Archaiczne nakazy: idźcie i zaludniajcie ziemię już chyba mało aktualne, bowiem ziemia już... zaludniona. Teraz należy odpowiedzialnie podtrzymać na niej życie. A żeby małżonków nie wystawiać na niepotrzebne pożądliwości, to zdrowa para mogłaby mieć i 10 dzieci. Co pokolenie zwiększenie 5-io krotne liczby ludności świata. 35 mld ludzi za 25-30 lat? Zaczęliby się zjadać nawzajem i wyżynać chyba... Nieodpowiedzialnie globalnie. Ale też indywidualnie - dziesiątka dzieci to odpowiedzialność? Może znajdą się pary, które podołają, są takie, chwała im za to, ale w większości przypadków to przy dzisiejszych kosztach utrzymania dzieci skazanie ich na skrajną biedę, patologię. Niech każde małżeństwo samo decyduje, na ile dzieci może sobie pozwolić, żeby tworzyć zdrową rodzinę. Oczywiście, można promować rodziny wielodzietne, pokazywać, że takie rodzicielstwo daje coś wspaniałego. Ale zmuszać ludzi do zradzania niechcianych dzieci? A może wskaż, gdzie Bóg zakazuje małżonkom współżycia, poza specjalnym zapisami ze Starego Testamentu dotyczącego dni menstruacji kobiet i bodajże czasu po porodzie (naturalne)?
26 sierpnia 2014, 20:54
Rafale, to co tutaj piszesz co ma wspólnego z antykocepcją? Chyba tylko tyle, wilu wyznającym takie poglądy jak napisałeś antykocepcja jest potrzebna jako ludziom bardzo słabym, nie potrafiacym zapanowac nad swą hucią. Bo zmuszanie np zony do używania tabletek, czy seks w lateksie nei budują miłosci małzeńskiej. Ah, cały TomaszL. Prosiłbym jednak, żebyś uczciwie odpowiedział, gdzie tu byłoby otwieranie się na zło. Jakie znówu otwieranie sie na zło? Złem jest już samo upośledzanie płodności. 
DD
Duchowość dla małżeństwa
26 sierpnia 2014, 21:20
Dlaczego mówisz o 2 dzieci? Kosciol nigdy nie lansował modelu 2+2. Model kościelny to 2+ ile sie da spłodzić. Wierze, ze seks może ci zając godzinę, ale jest to jednak nieporównywalnie mało czasu w porównaniu z praca jakiej wymaga twój rozwoj duchowy.
DD
Duchowość dla malzenstwa
26 sierpnia 2014, 21:23
Poza tym rzeczywiście nie zaniżaj poziomu dyskusji. Nigdzie nie napisałem DRUGS.
26 sierpnia 2014, 21:25
Jakie zmuszanie żony do uzywania tabletek, czy seks w lateksie? Zawsze mogą wybrać zdrowszą, bardziej naturalną metodę, naprotechonologię. Która również jest dla mnie antykoncepcją, jakby kto tego ładnie nie tłumaczył (intencja nie zajścia w ciążę). Jedni mają czas, siły, możliwości, żeby hodować zdrową żywność we własnym ogródku i tylko taką spożywać, inni wybierają mniej zdrowe, ale wygodniejsze produkty spożywcze, przy nie pozbawionym trosk, zmęczenia, zabiegania życiu.
WD
Wojtek Duda
26 sierpnia 2014, 21:25
zmuszanie żony do seksu w lateksie nie buduje miłości małżeńskiej. ta..... za to buduję ją zmuszanie żony do codziennego wstawania wcześnie rano, czy się chce czy nie chce, ri mierzenia na leżąco temperatory,i zapisywanie w dziennku. Żonyktóra nierzadko pracuje do póxńa , być może wróciła z delegacji, albo spędziła pół nocy z chorym dzieckiem, albo wróciła z dyżuru w szpitalu, albo po prostu jest zmęczona. ... tak, takie zmuszanie zbuduje miłość, ale do lateksu zmuszanie tą miłość 'zbuli' ,no i oczywiście ,  lateks jest koronnym dowodem na wyjątkową chutliwość danego osobnika.  Mocne argumenty
P
piw
26 sierpnia 2014, 23:24
a słyszałeś o naturalnych metodach planowania rodziny? Pan Bóg to wszystko dobrze wymyślił !
DD
Duchowość dla malzenstwa
26 sierpnia 2014, 23:43
Oczywiście, ze słyszałem. Od mojego wujowstwa, którzy ja stosują. Pobrali sie mając 20 lat.  Ciocia 5 lat temu, mając 48 lat urodziła 9 dziecko. Nie powiem, zdarzały im sie przerwy w rodzeniu, ostatnia nawet 8 lat. Wnioski co do skuteczności wyciągnij sam.
27 sierpnia 2014, 07:38
Do tego co napisałes są dwa ale: Po pierwsze naturalne planownie rodziny nigdy nie upośledza płodności. Daje jedynie wybór, czyli właśnie rozumowe planowanie rodziny. Drugie ale - nie zawsze i nie w kazdej sytuacji brak współżycia jest uważany przez Kościół za dopuszczalne. To ze ktoś kurczowo trzyma się NPR nei oznacza, iż nie czyni zła. Jest to kwestia rozważenia we własnym sumieniu intencji stosowanai NPRu.  Natomiast każda antykoncepcja czy ta mechaniczna, czy farmakologiczna upośledza płodność. Swoiste oszustwo wobec planów Boga i swojego, danego kiedyś słowa.  Skoro wiec oszustwo uważasz za wybór....
27 sierpnia 2014, 07:41
Lateks, a takze antykoncepcja w innej postaci jest dowodem braku umiejętności panowania nad swoim popędem. W dodatku konieczność współżycia jest ważniejsza, niz  trud poznania płodności własnej żony. Antykoncecja zaprzecza miłości w rozumeiniu ewnagelicznym, wpychajac w to miejsce jakąś marną światową podróbkę.
27 sierpnia 2014, 07:51
Oczywiscie moze być też duchowosc "lite" czyli lateks, sex & spirituality.  Zamiast na wydumaną duchowośc warto przeczytać aktualną naukę Papiezy dotyczącą płodności, nigdzie obecnei Kościół nie mówi o minimalnej ilości dzieci. Niestety dla wielu ceduje odpowiedzialność małżonków przed Bogiem na ich sumienia. Kązdy z nas zda relacje z swego życia i np dlaczego tak bał sie daru życia, ze sie przed nim panicznei zabezpieczał. Co lepsza, gadajac przy tym o koniecznosci stosowania antykoncepcji ze wzgledu na wzrost duchowy.Wybacz, ale stosowanie antykoncpecji jest w mojej opinii przykladem karłowacenia własnej duchowości. I jeszcze jedno - rozwój duchowy nie wymaga wiele czasu poświeconego codzinnie, ale wymaga konsekwencji i skupienia. Kilka minut codziennego pacierza jest lepsze, niż wielogodzinne studiowanie rozpraw teologicznych. 
27 sierpnia 2014, 07:52
No i co z tej ilości dzieci ma wynikać?
27 sierpnia 2014, 07:59
Płodność nie jest bogiem, jakiego próbujesz z tego zrobić. Jak poganie, czczący ziemię, czy boginię płodności. W tej sytuacji grzechem byłoby w ogóle dopuszczanie do myśli, że można dobrowolnie rezygnować z potomstwa (duchowni, ale nie tylko). To, że grupy ludzi mają prawo (niektóre nakaz) nie mieć potomstwa, nie oznacza, że rodziny muszą mnożyć się jak króliki. Mam wrażenie, że chciałbyś wszystko zaprogramować. Małżonkowie, perfekcyjnie ułożą sobie plan miesiąca, co do dnia i godziny, dostosowując idealnie czas niepłodności do swoich pozostałych obowiązków. W tak ściśle ustalonym dniu i godzinie umawiają się, że mają właśnie ochotę na wspólny seks. Robiłeś coś kiedyś spontanicznie? A wiesz o tym, że w przypadku miłości małżeńskiej warto, żeby ta spontaniczna ochota na zbliżenie fizyczne dotyczyła obydwu stron? Nie oznacza to, że małżonkowie tylko dlatego, że stosują antykoncepcją, jedyne co robią, to kochają się całym dniami i nocami, żeby zaspokoić swoją rzekomo niewyżytą chuć. Za dużo się chyba filmów naoglądałeś? Ciekawe jakich:-)
27 sierpnia 2014, 08:19
Płodnośc nei jest bogiem, płodnośc jest darem od Boga. darem, który możesz przyjąć lub odrzucić. Albo zniszczyć ten dar antykoncepcją. Wielu ludzi w imię róznych intencji odrzuca płodność. Księża, siostry zakonne, dziewcie konsekrowane, czy choćby osoby czekajace z seksem do śłubu w pełni świadomie rezygnują z daru płodności. Ale nigdy tego daru nie niszczą. Z drugiej strony istnieją wyznawcy seksu, spontanicznego, nieskrępowanego darem płodności, którym ten dar zawadza i trzeba go za wszelką cenę zniszczyć, W dodatku nie potrafia opanować koniecznosci współżycia ubierajac je w wielki psychologiczny bełkot czy idąc za modą światową ubóstwiania bozka seksu w kontrze do miłości małzeńśkiej.  No i co zrobisz ze swoja spontanicznością, gdy przez miesiace czy lata nie będzie możliwa do zaspokojenia. Co zrobisz ze swoim małżeństwem, gdy wspólny seks (nie tylko spontaniczny) nie będzie możłiwy przez lata? 
27 sierpnia 2014, 09:07
Czytam Twoje wypowiedzi i przepraszam za kolokwializm, ale pieprzysz jak potłuczony. Jeżeli tak Ci dobrze, to w czasie stosunku możesz słuchać kazań św. Augustyna. Skąd cała dyskusja ile mam dzieci? Brawo, nauka papieży  dotyczącą płodności. No, myślę, że już lepsi specjaliści nie mogli się w tym temacie wypowiadać. To podobnie jak profesor prawa zacznie nauczać o prawach kosmosu i mechaniki kwantowej. Jako różnych ludzi stworzył nas Pan - skąd wiec twierdzenie "Kązdy z nas zda relacje z swego życia i np dlaczego tak bał sie daru życia, ze sie przed nim panicznei zabezpieczał. Rozumiem, że należy ustalić, iż każdy katolik ma mieć 5 dzieci. Jak będziesz miał mniej albo więcej - to będziesz zdawał relacje. Po co zabezpieczać? Bo niestety zyjemy w pewnych realiach ekonomicznych i ludzi po prostu nie stać na posiadanie wielu dzieci. (na marginesie faktem jest, że księża w Ameryce Łacińskiej dostarczali ludziom prezerwatywy aby zapobiegać AIDS.- sam sprawdź) I tu nawet duchowa literatura św. Jana od Krzyża nie pomoże. Jeszcze może ustalmy reguły - że stosunek powinien trwać minimum 8 minut - max 16. Przecież idziemy w stronę absurdu. I poważnie - jak czytam Twoje wywody, to zbiera mi się na wymioty.
27 sierpnia 2014, 09:18
"I poważnie - jak czytam Twoje wywody, to zbiera mi się na wymioty." Nie czytaj. "Jako różnych ludzi stworzył nas Pan - skąd wiec twierdzenie "Kązdy z nas zda relacje z swego życia i np dlaczego tak bał sie daru życia, ze sie przed nim panicznei zabezpieczał." Z każdego czynu, który robisz ze ziemskeigo życia zdasz relacje Bogu - to jest podstawa nauczania katechizmowego. Równiez dlaczego w obawie przed poczęciem nowego życia stosuje sie jakies zabezpieczenia mechaniczne, czy też celowo chemicznie niszczy sie naturalną płodność kobiety. Boga nie oszuksz.  "Bo niestety zyjemy w pewnych realiach ekonomicznych i ludzi po prostu nie stać na posiadanie wielu dzieci." To jest jedno z tych wielu kłamst szatana. Ludzie żyli w o wiele cieższych realiach ekonomicznych i mieli więcej dzieci. Jak ktoś opowiada, że nie stac go na dzieci to po pierwsze kłamie, a po drugie, gdy mówi to uważajacy sie za katolika, to znaczy, iz jest już faktycznym apostatą a nie katolikiem.
WD
Wojtek Duda
27 sierpnia 2014, 09:42
Twoja teoria, że stosowanie prezerwatyw świadczy o tym, że ktoś nie potrafi zapanować nad sobę, świadczy tylko o jednym - o infantylnym poodejściu do człowieka i jego seksualności. Problem leży zupełnie gdzieś indziej, i naprawdę nie zależy od kawałka gumy. 
27 sierpnia 2014, 09:52
To dla Ciebie mogę być apostatą (uwierz mi, Twoje zdanie na mój temat nie ma dla mnie absolutnie znaczenia). Nie mogę nie czytać - przecież już nawet ks. Oko wypowiada się mniej autorytanie niż Ty na tym forum. Kiedyś nie miałeś i telewizora i telefonu komórkowego i komputera - o samochodzie nie wspomnę. Rozumiem, że piszesz te teskty na kartkach i wysyłasz gołębiem pocztowym. Takie uproszczanie analogii jest zupełnie nie adekwatne. I podtrzymuję to, co napisałem ludzi po prostu na to nie stać (muszą zarabiać, aby utrzymać rodzinę). Rozumiem, że skoro Ty masz dzieci i tyle czasu na pisanie - to widać Pan Bóg mannę Ci zsyła i przelewy na konto robi.
P
piw
27 sierpnia 2014, 11:14
Dzieci to wielkie błogosławieństwo! Zapytaj tych, którzy czekają i starają się latami o potomstwo. Jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś żałował że ma za dużo dzieci. Jest raczej na odwrót.
27 sierpnia 2014, 13:03
"Kiedyś nie miałeś i telewizora i telefonu komórkowego i komputera - o samochodzie nie wspomnę" I dzieki tym i innym przedmioto mogę zarówno zarabiac na życie, jak i miec czas na poględianie duchowości. I nie musze w dodatku chować się przed dziećmi za pomocą tabletek, czy prezerwatyw. "I podtrzymuję to, co napisałem ludzi po prostu na to nie stać (muszą zarabiać, aby utrzymać rodzinę)." To jest kłąmstwo wmawiane przez szatana. Jakbyś przeczytał ze zrozumieniem i wiarą Ewangelię (np MT 5-7) to byś sie tak nie bał i miał wiele dzieci.  Ale łatwiej uwierzyc szatanowi i jego iluzją.
27 sierpnia 2014, 13:04
Infantylne jest używanie antykoncepcji, w takiej pluszowej miłości kryjącej koniecznośc współzycia i brak panowania nad swoimi pożądliwościami. "Problem leży zupełnie gdzieś indziej, i naprawdę nie zależy od kawałka gumy." Powaznie? Gdzie lezy ten problem?
27 sierpnia 2014, 13:13
Przyznam (przepraszam, nie odbieraj tego złośliwie) Twoja duchowość jest tak bardzo głęboka, że odkleiła Cię od rzeczywistości. Zobacz jak wielu katolików się tego boi - bo prawie wszędzie jest ujemny przyrost naturalny (w krajach tradycyjnie katolickich). I nie wierzę, że masz dzieci - bo piszesz jak człowiek, który nie ma pojęcia o rodzinie i dzieciach. I nie masz pojęcia z czym walczą rodziny w codziennych sprawach. Naczytałeś się prasy i pogadałeś może z księdzem w parafii gdzie posługujesz, ale tak naprawdę to pojęcia nie masz o czym piszesz..
27 sierpnia 2014, 13:57
"Zobacz jak wielu katolików się tego boi - bo prawie wszędzie jest ujemny przyrost naturalny (w krajach tradycyjnie katolickich)" Znaczy wielu katolików uwierzyło szatanowi.  "I nie wierzę, że masz dzieci - bo piszesz jak człowiek, który nie ma pojęcia o rodzinie i dzieciach." Mam, w dodatku odchowane. Znam dokładnie rodzicielstwo.  "I nie masz pojęcia z czym walczą rodziny w codziennych sprawach." W odróżneniu od wielu wiem aż za dokładnie jak wygladają codzienne sprawy. Problem jest tylko w tym iz mnie wychowano na meżczyznę, a nie na płaczliwego chłopca, co boi sie być ojcem i znajdzie wiele powodów, aby uciec przed odpowiedzialnoscią za swoja rodzinę. Choćby w te bajki o niebywałych trudach codzinnego życia w Polsce. Zresztą ostatnio widuję te trudy - chodniki w moim mieście zastawione wypasionymi nowymi furami i wysiadajace z nich rodziny z jednym dzieckiem, (bo na wiecej ich nie stać) .
JC
Jazus Chrystus
26 sierpnia 2014, 14:40
Stwierdzam wysoki poziom milości bliźniego w toczonej dyskusji. Znowu ci moi uczniowie.
NZ
Nie znam Ciebie JAZZus
26 sierpnia 2014, 14:47
Stwierdzam naśmiewanie się z założyciela jednej z większych religii.
P
piw
26 sierpnia 2014, 13:10
CZY TO TEN SIEPSIAK KTÓRY ZABRONIŁ W SWOJEJ PARAFII PRZYJMOWANIA KOMUNII NAKLĘCZĄCO? TO CI DOPIERO OTWARTOŚĆ! PRĘDZEJ PARZE ZBOCZENCÓW UDZIELI KOMUNII NIŻ KLĘCZĄCEMU!
A
annaT
26 sierpnia 2014, 13:22
za takie świństwo powinien być wydalony z zakonu!
26 sierpnia 2014, 13:41
O ile nie ma jakiegoś innego o. Jacka Siepsiaka u Jezuitów, to wychodzi na to, że to <a href="http://breviarium.blogspot.co.uk/2012/09/ciezki-eklezjalny-humor-jezuicki.html">ten</a>.
P
piw
26 sierpnia 2014, 13:49
jako autor figuruje niejaki Jacek Siepsiak SJ. Gdyby było napisane o. Jacek Siepsiak SJ to bym nie miał wątpliwości. Może ten człowiek wstydzi się tytułu "ojciec"... Bo w kościele otwartym nie ma ojca - jest rodzic A i rodzic B, żeby nikogo nie obrazić.
26 sierpnia 2014, 13:53
Ale żeby tak od razu za mordę zakazami, bez dialogowania?
S
strada
26 sierpnia 2014, 13:54
Ale gówniarskie komentarze. Przepraszam, z gimnazjalistami mam do czynienia???
S
STRADA
26 sierpnia 2014, 13:55
STOP, PROKURATORZY!
A
AgS
26 sierpnia 2014, 13:59
Litości! Z wypowiedzi tej przebija głównie złośliwość. Jednak budzi też skojarzenie z "nikogo też nie nazywającie ojcem". Nieprawdaż?
P
piw
26 sierpnia 2014, 14:06
Przytoczyłem fakt. O. Siepsiak będąc proboszczem parafii Św. Klemensa Dworzaka we Wrocławiu wydał 16 września 2012 takie zarządzenie. Treść zarządzenia można odnaleźć w sieci wraz ze screenem ze strony parafii. Siepsiak zasłynął jeszcze tym, że gdy egzorcyści ostrzegali ostrzegali przed pewnymi zabawkami związanymi z symboliką demoniczną to ich wyśmiewał.
A
annaT
26 sierpnia 2014, 14:10
Sory, ale ja tylko wyrażam swoje zdanie. Rozpocznijmy dialog, czyli coś co wy uwielbiacie. Dlaczego zamykasz mi usta? Unikasz dialogu z inaczej myślącymi? Toż to skandal i złamanie zasad Soboru Watykanskiego II!!! Myślę że Siepsiak powinien być wydalony.
K
kjdhnkjn
26 sierpnia 2014, 14:11
tylko rodzicem A :)
Jadwiga Krywult
26 sierpnia 2014, 14:23
Szkoda, że schizmatyków już nie palą na stosie. Byłby tutaj spokój.
26 sierpnia 2014, 14:27
Nie ma związku. Sceptycyzm wobec bałwochwalczego uwielbienia dla 'dialogowania' nie implikuje sympatii pirotechnicznych.
S
strada
26 sierpnia 2014, 15:27
A wiesz, jak to bylo z przyjmowaniem Komunii w Kościele pierwotnym??? Wiesz, co oznaczała postawa klęcząca?
S
strada
26 sierpnia 2014, 15:29
I jest w tym zarządzeniu, że prędzej udzieli Komunii zboczeńcom niż klęczącemu?
S
strada
26 sierpnia 2014, 15:32
Nie o Twój popis językowy chodzi. Jestes w tym dobry, bo ineteligentny. Tylko, że to nie literacki profil. 
S
strada
26 sierpnia 2014, 15:34
Gdzie tak pędzisz z tymi złośliwościami? I po co? 
26 sierpnia 2014, 15:50
Pytanie bez znaczenia. Chyba ze odrzucasz Tradycję?
S
strada
26 sierpnia 2014, 16:56
Tradycja (przez duże T) nie donosi sie do sposobów przyjmowania Komunii. To jest zwyczaj. 
26 sierpnia 2014, 20:02
Czyli wg Ciebie zwyczajem jest oddawanie najwyższej czci Bogu?
S
strada
26 sierpnia 2014, 20:21
Oddawanie czci Bogu jest istotą religii. Na klęcząco czy na stojąco- to są sposoby. Zwyczaje inaczej. 
26 sierpnia 2014, 20:26
Podczas Podniesienia też przyjmujesz postawę stojącą?
M
Marcus
26 sierpnia 2014, 12:58
Coś czuję, że papież Franciszek odwali jakąś głupotę przed emeryturą i znowu będzie musiał przyjść twardy jak skała i nieugięty przed światem franciszkanin z misją od Boga: "Franciszku, idź odbuduj mój Kościół, gdyż popada w ruinę!". I w końcu Kościół powróci na dobre tory :)
S
strada
26 sierpnia 2014, 20:23
a jakoś Ciebie nie powołuje na odbudowę Kościoła, choc masz takie piękne wizje....
T
trads
26 sierpnia 2014, 11:52
"...Mamy też do czynienia z innymi głosami np. zaniepokojonymi tym, że otwartość Kościoła staje się postulatem ludzi, którzy stoją poza nim lub na jego granicach...'' ........ Zastanówmy się którzy lkatolicy stoją poza Kościołem lub w jego granicach? Może chodzi tu na przykład o małżonków stosujących niedozwoloną antykoncepcję i oni wzywają o większą otwartość Kościoła, czyli otwartość na dopuszczenie tabletek czy prezerwatywy? Albo też o większą "otwartość" wzywają wszyscy rozwodnicy w ponownych związkach, im chodzi o otwartość Kościoła na rozwody i ponowne związki w Kościele. Pomotorem tej "otwartości" są już niektórzy kapłani, jak kard. Kasper. Jeśli nie o taką "otwartość'' chodzi, to proszę by Autor konkretnie napisał, co miał na myśli w ostatnim akapicie artykułu? I co zdaniem Autora - należy usunąć -  aby ludzie stojący na obrzeżach weszli do środka Kościoła? Artykuł jest polemiką z artykułem pani Łysek, ale nie widać  merytorycznych zarzutów do jej tekstu.
T
temperantia
26 sierpnia 2014, 12:25
Odwołanie absurdalnego potępienia antykoncepcji nie sprawi, że ludzie którzy Kosciół porzucili do niego wrócą. Kto żywi taką nadzieję uprawia wishfull thinking. Porzucenie niemądrej doktryny sprawi ulgę wiernym, którzy nie będą musieli tych bzdur słuchać oraz duchownym i katechetom, którzy nie będą musieli sie rumienić opowiadając dyrdymały. Tylko o to chodzi.
26 sierpnia 2014, 12:46
Dla katolika faktycznie otwartego na dar życia antykoncepcja nie jest problemem. Pytanie czy stanowi problem dla katolików określających się otwartymi i tych stojących na granicy Kościoła.
F
fortitudo
26 sierpnia 2014, 14:34
Jest siedem miliardów ludzi, z tego dobrze ponad dwa miliardy to kobiety w wieku rozrodczym. Wyobraźmy sobie, że wszystkie są na poważnie "otwarte na życie". Oznacza to, że rodzą co najmniej 6 dzieci w ciągu życia. Proszę przemyśleć konsekwencje. W chrześcijańskim systemie mralnym nie ma zakazu posługiwania się rozumem. Z rozumem przegrywa nawet Biblia, która nakazuje zabijać czarownice. Dzięki Bogu już tego nie robimy.
26 sierpnia 2014, 15:47
Od kiedy antykoncepcja to przejaw używania rozumu? 
Z
Zola
26 sierpnia 2014, 16:41
Bravo, bravissimo, Fortitudo. Nie wiem czy ktokolwiek ujal by to lepiej. Dziękuje.
DD
Duchowość dla małżeństwa
26 sierpnia 2014, 17:06
Od ZAWSZE. Ludzie w małżenstwie tez chcą wzrastać duchowo, w skupieniu, w ciszy, refleksji i medytacji. To nie tylko przywilej księdza proboszcza i wikarego, którym zabroniło sie małżeństwa a co za tym idzie dzieci, by mogli w ciszy rośc duchowo. My, ludzie w małżeństwie, mamy takie samo prawo do duchowości, nawet jezeli uprawiamy seks, bo seks to małżeńska Komunia, i niekoniecznie musi z niej powstawać "co rok prorok".
26 sierpnia 2014, 20:00
"My, ludzie w małżeństwie, mamy takie samo prawo do duchowości, nawet jezeli uprawiamy seks, bo seks to małżeńska Komunia, i niekoniecznie musi z niej powstawać "co rok prorok" Kto Ci ogranicza prawo do duchowosci? Twoje własne dzieci?  A moze zamiast takich wzniosłych bajek, jakie tutaj prawisz warto pomysleć, czym tak naprawdę jest seks w małżeństwie i czym sie różni od seksu proponowanego obecnie przez władce świata.
LC
la chiesa e ciuso
26 sierpnia 2014, 11:25
Papież Franciszek ogłosił ostatnio, że 2 % księży to pedofile. Bez wątpienia właśnie ta część Kościoła to właśnie Kościół, który powinien być zamknięty.
Z
zolw
26 sierpnia 2014, 11:13
Nie rozumiem w ogóle okresleń Kościół otwarty, nieotwarty...Kościół jest jeden.  Kwestie poruszane w artykule i ogólnie dotyczące otwartości ludzi będących w Kościele/tworzących Kościół dotyczą każdej parafii, każdego księdza, każdego świeckiego.. Nie da się określic czy ktoś jest otwarty czy nie otwarty, tylko na ile jest dojrzały w wierze i pojmuje życie chrześcijańskie zgodne z nauczaniem Kościoła. Trudno mówić że ktoś jst otwarty, jeśli burczy w pracy na współpracowników, albo odwaraca głowę, na staczającego się kolęgę, kóry nie radzi sobie ze spędzaniem wolnego czasu czy brak mu  wybaczeni w sercu z powodu zranienia (to tylko przykłady). Trudno mówić że ktoś jest dojrzały, jesli nie żyje Ewangelią i wspóczesnymi przekazami pasterzy Kościoła (chociażby Papieża, chociażby myślą zawartą w Sakramencie pokuty, chociażby w Encyklikami i Adhortacjami) I co z tego że zalajkujesz jakiś artykuł albo przyklaśniesz postepowej gazecie chrześcijańskiej, jeśli Twój język i serce w codziennym, życiu, w podejmowaniu decyzji, w myśleniu nie ma nic wspónego z miłością  o kórej uczył Chrystus
AC
Anna Cepeniuk
26 sierpnia 2014, 10:52
Bardzo dziękuję Ojcu za ten tekst.... Zgadzam się z nim całkowicie....
Paweł Tatrocki
26 sierpnia 2014, 10:19
Gdybyśmy chowali samobójców na cmentarzach komunalnych a nie parafialnych to też by się nic nie stało. Z drugiej strony dobrze jest, że współczesna psychologia stanów ekstremalnych ma wpływ na teologię. Ale co to ma wszystko wspólnego z Kościołem otwartym, w którym chodzi o zamazywanie prawd wiary, prawd moralnych tak jak to niedawno prezentował kard. Kasper w swoich wypowiedziach na temat możliwości przyjmowania sakramentów przez osoby żyjąca w związkach niesakramentalnych. Czy taki Kościoł będący otwartym jest nadal Kościołem? Czy chodzi o to, aby go rozmontować?  
GN
g nG
26 sierpnia 2014, 11:45
1/Jak Kościół po solidnym rozeznaniu pod natchnieniem Ducha Świętego , w zgodzie z Tradycją zdecyduje, żeby sakramentów udzielać (albo nie udzielać) to pozostanie Kościołem. 2/A jak pod wpływem lękliwości o przyzwyczajenia nie podejmie rozeznania albo zlekceważy natchnienie... to pozostanie skansenem.
P
piw
26 sierpnia 2014, 14:17
ad 1. jak Kościół dopuści do udzielania sakramentów ludziom żyjącym w grzechu ciężkim to przestanie być Kościołem ad. 2 w jaki sposób rozpoznać czy to Duch Święty czy diabeł coś podpowiada i szcepce do ucha?
26 sierpnia 2014, 09:22
"Mamy też do czynienia z innymi głosami np. zaniepokojonymi tym, że otwartość Kościoła staje się postulatem ludzi, którzy stoją poza nim lub na jego granicach. Ale to właśnie jest logiczne! O otwartość wołają ci, którym jej brakuje. I to dobrze, że wołają. Tzn., że potrzebują Kościoła, że tak naprawdę im zależy na nim, że chcą być jak najbliżej, chcą usunąć to, co im przeszkadza. Oby wszystkim tak zależało! Oby było w nich pragnienie świętości Kościoła!" Od końca - pragnienie świetości? Tyle że Kościół jest świety.  "otwartość Kościoła staje się postulatem ludzi, którzy stoją poza nim lub na jego granicach." Pytanie, co jest powodem upartego stania poza powszechnym Kościołem? "Tzn., że potrzebują Kościoła, że tak naprawdę im zależy na nim, że chcą być jak najbliżej, chcą usunąć to, co im przeszkadza." Co ludziom będącym poza Kosciołem przeszkadza w Kosciele? Może fakt, iż jest powszechny, apostolski, jeden i świety? A może szukanie wad Koscioła i oczekiwanie jakiś wirtualnych zmian to tylko świetne wymówki? I przy okazji - ciekawy jest stosunek katolików otwartych do tradycyjnej Liturgii, do pobożności ludowej, do róznych katolickich mediów albo np do przyjmownaia Komunii św klęcząco.  Jakoć trudno jest wtedy mówić o otwarciu.
NP
no piknie
25 sierpnia 2014, 23:47
@amicus prudentiae bardzo merytorycznie i na temat kto nie z nami postępowcami ten świr, czub, oszołom i zakała, wicie rozumicie, ludzkości. Skąd my to znamy... No i ten podejrzany wolny czas. Tak trzymać amicus prudentiae
AP
amicus prudentiae
25 sierpnia 2014, 22:57
Nie mogę tego uczynić gdzie indziej, piszę więc tutaj. Do Pana Piotra Słowińskiego! Pańska niezmordowana działalność na niniejszym forum internetowym skłania do smutnych refleksji. Albo ma Pan za dużo czasu wolnego, albo cierpi Pan na poważne zaburzenia psychiczne. Jeśli to pierwsze jest prawdą, to apeluję niech się Pan lepiej zajmie żoną i dziećmi, chyba czują się opuszczeni. Jeśli nie ma Pan żony, może pora zainteresować się kobietami. Jeśli kobiety Pana nie interesują, to może Pan jeszcze poświęcić się jakiejś uczciwej i pożytecznej działalności. Ciągłe pouczanie innych jak należy wierzyć nie należy do tej kategorii. U Pana przybrało wymiary chorobliwe. Treść tych pouczeń jest nieciekawa. Kto ma choć elementarną wiedzę psychologiczną domyśla się, że stoi za tym jakieś osobiste nieszczęści. Nie chcę wiedzieć jakie. Obwiam się, że sprawa jest poważna.
25 sierpnia 2014, 23:07
Staram się się prowadzić uczciwe i pożyteczne działalności, ale te właśnie próby prowadzą do osobistych tragedii - w sobotę na przykład wymiękłem przy kładzeniu gładzi gipsowej na suficie, co starałem się dziś z mizernym skutkiem poprawić, a ponieważ nie mam już kondycji jurnego 20-latka, więc po wysiłku fizycznym potrzebuję rekonwalescencji, a klawiszoklikanie zbyt obciążające fizycznie nie jest. Dziękuję za troskę (bez sarkazmu, bo troskę rozpoznaję jako szczerą).
K
klara
26 sierpnia 2014, 07:12
Wypadałoby wytłumaczyć się samemu z poświęcania czasu na czytanie komentarzy pana Piotra i pisania do nich własnych sążnistych komentarzy, zamiast zajmować się kobietami albo czymś równie uzytecznym. Jakaż to osobista trauma za tym stoi?
26 sierpnia 2014, 10:21
Czuję się trochę, jakbym powinien złożyć samokrytykę za niedostateczną czujność wobec ~amicus prudentiae ;)
P
piw
26 sierpnia 2014, 14:19
Pan Piotr jest głosem wołającego na pustyni. Szkoda że go nie słuchacie.
P
prudentia
26 sierpnia 2014, 18:13
Pan Piotr na pewno ma liczne zalety. ale nie jest Chrystusem. Przesłanie Ewangelii choć zawiera mgliste fragmenty jest i bardziej spójne i bardziej sympatyczne niż połajanki w wykonaniu Pana Piotra. 
PN
proroctwa nie gaście
25 sierpnia 2014, 22:48
słowa Pana Jezusa do Wandy Malczewskiej Polska na moją prośbę będzie wskrzeszona i wszystkie jej części się złączą. Ale strzeżcie wiary i nie dopuszczajcie się niedowiarstwa… zdrady, niezgody i lenistwa, bo te wady mogą ją na powrót zgubić i to na zawsze. Ojczyzna wasza wolna będzie od ucisku wrogów zewnętrznych, ale opanują ją wrogowie wewnętrzni. Przede wszystkim będą się starać wziąć w swoje ręce młodzież szkolną, dowodzić będą, że religia w szkołach jest niepotrzebna, że można ją zastąpić innymi naukami, że spowiedź i inne praktyki religijne oraz kontrola Kościoła nad szkołami jest zbyteczna, bo ogranicza samodzielność myślenia ucznia. Krzyże i obrazy religijne będą chcieli usunąć z sal szkolnych, aby te wizerunki chrześcijańskie nie drażniły Żydów. Przez młodzież pozbawioną wiary, zechcą cały naród doprowadzić do niedowiarstwa. Jeżeli naród podda się tym zakusom i pozbędzie się wiary, straci przywróconą Ojczyznę. Co do religii trzymajcie się tylko Rzymsko-Katolickiej, bo ta bez zmiany od Pana Jezusa pochodzi. Inne religie są wynalazkiem ludzi niemoralnych, więc o nich nawet myśleć nie można. Jak jeden jest Bóg, w Trójcy Świętej Jedyny prawdziwy, tak jedna jest tylko prawdziwa wiara przyniesiona z nieba przez Pana Jezusa, głoszona przez Apostołów i przechowywana w Kościele Rzymsko – Kato lickim, gdzie jej stróżem jest Ojciec Święty, jako najwyższy i nieomylny w rzeczach wiary i moralności – Pasterz. Wielka mistyczka polska Sł.Boża Wanda Malczewska
B
Brzetysław
26 sierpnia 2014, 13:11
"słowa Pana Jezusa do Wandy Malczewskiej" "Co do religii trzymajcie się tylko Rzymsko-Katolickiej, bo ta bez zmiany od Pana Jezusa pochodzi" Jezus o sobie mówi w trzeciej osobie? Jezus odrzuca całościowe chrześcijaństwo na korzyść powstałego na skutek niesnasek politycznych odłamu? Fascynujące...
A
AP
25 sierpnia 2014, 22:42
"Tu nie ma miejsca na nawoływanie do przymykania oczu na grzechy." "(...) chcą usunąć to, co im przeszkadza" Sprytne. Zmiana tego co podpada pod grzech sprawi, że nie będzie przymykania na niego oczu ;-)
25 sierpnia 2014, 22:45
No przecież o to chodzi, żeby był i otwarters syty i grzech cały ;)
S
Słaba
25 sierpnia 2014, 22:12
mam wrażenie, że ustawiła sobie chłopca do bicia i przylepiła do niego etykietkę, która jest krzywdząca dla tej etykietki. :-))) Ciekawie to ojciec ujął! Jak najbardziej się zgadzam, że otwartość Kościoła, a akceptacja grzechów, to dwa różne pojęcia. I utożsamianie ich wyjdzie na złe. Nie tylko etykietce "otwarty", ale wszystkim członkom Kościoła.
25 sierpnia 2014, 21:53
Dziękuję ojcu za ten głos bo to głos w obronie zdecydowanej mniejszości na atakowanie której nastała teraz dziwna !moda.
25 sierpnia 2014, 21:58
Buhahahaha - Pan uważa, że 'jedna jaskółka' na Deonie (natychmiast zresztą sprowadzona do parteru niniejszym artykułem) jest 'modą'? Czy można 'dialogować' o tym, czy KO to skupisko cyników manipulujących pożytecznymi idiotami, czy akurat 'dialogowanie' o tym jest zabronione?
T
Tadaj
25 sierpnia 2014, 20:16
Do Ojca J. Siepaka. Zaatakował Ojciec autorkę bardzo wyważonego i w moim odczuciu zbliżonego do prawdy w ocenie stanu procesów dziejących się w Kościele artukułu. Autorka pisze o tym co się dzieje obecnie z sprawami fundamentalnymi w nauce Chrystusa a Ojciec to wyśmiewa i przenosi na grunt spraw mniej ważnych. Mam wrażenie po tym co Ojciec napisał,że czytaliśmy bardzo rózne zdania tego artykułu. Ojcze żyję w świecie, mam ponad 50 lat rodzinę dorosłe dzieci, zajmuję się biznesem i obserwuję jak rozwadnianie Ewagelii przez Ludzi Kościoła (hierarchię) z potrzeby sytuacji, doprowadza do degregonlady chrześcjańskich wartości. Niech Ojciec nie przykłada do tego ręki. Pozdrawiam
A
acedia
25 sierpnia 2014, 19:46
W dawnych dobrych czasach to dopiero był Kościół. Heretyków do więzienia wtrącał, a jak trzeba to na stos. Ateiści kończyli tak jak Łyszczyński. Czarownice też solidnie badano kiedy tylko trafiły w ręce odpowiedniej władzy. A i Żydzi mieli zakaz wychodzenia na ulice bez żółtej łaty, a Wielki Piątek i Boże Ciało to nawet wcale im wychodzić nie było wolno. Niestety ówczesny Kościół otwarty wszystkie te dobre obyczaje porzucił. Ani heretyka przypalać nie chciał, ani czarownicy ponacinać, ani ateisty ponaciągać. I tak już od tylu lat Kościół upada. Panoszą się różni Bonieccy i Prusaki etc.  Na szczęście są też dobrzy katoliccy księża: Paetz, Tebartz - van Elst, Głodź, Gil, Kocięcki, w nich nadzieja. 
25 sierpnia 2014, 20:33
Oj brakuje nam takich kapłanów.. Jednego przez pomyłkę przeniesli do stanu świeckiego.. Ale jest nadzieja, ks. Oko pozostał.  O. Rydzyk jeszcze fason trzyma, z Natankiem się załatwi i tą Polskę ziemię odzyska dla Kościoła - sztandary gotowe, miecze naostrzone więc dobrzy katoliccy księża są już w pogotowiu.  A nad nimi ks. Małkowski egzorcyzmy odprawi nad niewiernymi i bitwa będzie wygrana.
W
WDR
25 sierpnia 2014, 19:45
"Hasło "Kościół otwarty" kojarzy się z wezwaniem do reformy Kościoła." Kolejnej? Oto efekty medialnego (prawa autorskie Benedykt XVI) Soboru Watykańskiego II czyli działania Kościoła otwartego w praktyce (przykłady na podstawie artykułu ks.Siepsiaka): > Kościół działa w sposób mało przejrzysty, > mniej zrozumiały dla ludzi, > nie unika wszelkiego zakłamania, intryg i innych nadużyć gorszących, a przez to odstręcza ludzi od niego. > Kościół tylko głosi Ewangelię, ale według niej nie żyje. Co powinno być odpowiedzią na reformę, któram jak twierdzi Benedykt XVI padła ofiarą manipulatorów? Kolejna reforma.
25 sierpnia 2014, 19:55
Ministerstwo d/s odbiurokratyzowania ;)
WD
Wojtek Duda
25 sierpnia 2014, 21:20
brawo ! świetny logiczny wywód i argumentacja, puenta w zasadzie wyniknęła sama : medialny SV II przyczyną obecnych problemów w KK.
M
Marcus
25 sierpnia 2014, 18:35
"(...)Tzn., że potrzebują Kościoła, że tak naprawdę im zależy na nim, że chcą być jak najbliżej, chcą usunąć to, co im przeszkadza(...)" A dlaczego Ci ludzie nie chcą usunąć ze swojego życia to co ich zniewala? Bo to jest przyjemne, a życie jest krótkie - tak mówią. Poza tym o.Jacek nie potrafi czytać ze zrozumieniem. Pani Marta napisała wyraźnie, że Kościół jest otwarty na człowieka ale nie na grzech!!! A przedstawiciele K.O. od razu niech zaproponują modlitwę: "...bądź wola NASZA jako na ziemi tak i w niebie..." bo modlitwa którą nauczył nas Jezus jest wg nich przestarzała i już dawno straciła swój blask dzięki wspaniałym wynalazkom naukowym. Dziwię się że o.Jacek jako jezuita zapomniał już o czym pisał założyciel Jego zakonu w regule [327] Reguła 14. Może to jest czas aby odprawić kolejny raz ćwiczenia duchowne?
BM
Bóg mówi przez proroctwa
25 sierpnia 2014, 17:06
539 - Fatima (Portugalia), 11.03.1995 - MATKA BOŻA: b Moja tajemnica dotyczy Kościoła. W Kościele osiągnie szczyt wielkie odstępstwo, które szerzy się na całym świecie. Rozłam dokona się poprzez całkowite odejście od Ewangelii i prawdziwej wiary. Do Kościoła wejdzie człowiek nieprawy, który sprzeciwia się Chrystusowi i nosi w swoim łonie ohydę spustoszenia, popełniając w ten sposób straszliwe bluźnierstwo, o którym mówił prorok Daniel (Mt 24,15). c Moja tajemnica dotyczy ludzkości. Ludzkość osiągnie szczyt zepsucia i bezbożności, buntu przeciw Bogu i otwartego sprzeciwu wobec Jego Prawa miłości. Pozna ona godzinę swej największej kary, która została wam przepowiedziana przez proroka Zachariasza (Za 13,7-9). Całość Orędzi Matki Bożej: „Do Kapłanów Umiłowanych Synów Matki Bożej” - Ks. Stefano Gobbi: Strona polska : http://www.voxdomini.com.pl/gobbi/introd01.htm Strona oficjalna po angielsku : http://www.msm-mmp.org
MB
Matka Boża i prawda
25 sierpnia 2014, 17:03
g – Czwarty znak to straszne świętokradztwo dokonane przez tego, który sprzeciwia się Chrystusowi, to znaczy przez Antychrysta. Wejdzie on do Świętej Świątyni Bożej i zasiądzie na swoim tronie, każąc siebie adorować jako Boga. «...objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć... Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, działanie z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości...» «...ujrzycie ‘ohydę spustoszenia’, o której mówi prorok Daniel, zalegającą miejsce święte – kto czyta, niech rozumie». Najmilsi synowie, aby zrozumieć, na czym polega ohyda spustoszenia, przeczytajcie to, co zostało przepowiedziane przez proroka Daniela: «Idź, Danielu, bo słowa zostały ukryte i obłożone pieczęciami aż do końca czasu. Wielu ulegnie oczyszczeniu, wybieleniu, wypróbowaniu, ale przewrotni będą postępować przewrotnie i żaden z przewrotnych nie zrozumie tego, lecz roztropni zrozumieją. A od czasu, gdy zostanie zniesiona codzienna ofiara, zapanuje ohyda ziejąca pustką, upłynie tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt dni. Szczęśliwy ten, który wytrwa i doczeka tysiąca trzystu trzydziestu pięciu dni.» Msza Święta jest codzienną ofiarą – ofiarą czystą składaną Panu na wszystkich ołtarzach od wschodu aż do zachodu słońca. Ofiara Mszy Świętej uobecnia ofiarę, którą Jezus złożył na Kalwarii. Przyjmując protestancką naukę, będzie się mówić, że Msza nie jest ofiarą, lecz jedynie świętą ucztą – to znaczy tylko pamiątką tego, czego dokonał Jezus w czasie Swojej Ostatniej Wieczerzy. Zniesie się w ten sposób odprawianie Mszy Świętej. Na tym właśnie zniesieniu codziennej ofiary polega straszliwe świętokradztwo dokonane przez Antychrysta. Trwać to będzie około trzy i pół roku, to znaczy tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt dni.
MB
Matka Boża do kapłanów
25 sierpnia 2014, 17:00
5 Znaków Końca Czasów fragm. objawienia Matki Bożej: „Do Kapłanów Umiłowanych Synów Matki Bożej” - Ks. Stefano Gobbi (1973-1997r) 485 - Rubbio (Vicenza), 31.12.1992 - MATKA BOŻA: a Pozwólcie Mi się ulegle pouczać, umiłowani synowie. W czasie tej ostatniej nocy roku skupcie się na modlitwie i na słuchaniu słowa waszej Niebieskiej Mamy, Prorokini tych ostatnich czasów. Nie spędzajcie tych godzin w hałasie i rozproszeniu, lecz w ciszy, w skupieniu, na kontemplacji. b Wiele razy wam ogłaszałam, że zbliża się koniec czasów i przyjście Jezusa w chwale. Pragnę wam dziś pomóc w zrozumieniu znaków opisanych w Bożym Piśmie, które wskazują na wielką bliskość Jego chwalebnego powrotu. c Znaki te – jasno ukazane w Ewangeliach, Listach św. Piotra i Pawła – realizują się w obecnych latach. d – Pierwszy znak to rozszerzanie się błędów, prowadzących do utraty wiary i odstępstwa. Błędy te rozszerzają fałszywi nauczyciele, słynni teolodzy, którzy nie nauczają już prawdy Ewangelii, lecz głoszą zgubne herezje – oparte na błędnym i ludzkim rozumowaniu. Z powodu tego głoszenia błędów gubi się prawdziwa wiara i rozszerza się wszędzie wielkie odstępstwo. «Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem Mesjaszem. I wielu w błąd wprowadzą. Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą.» «Dzień ten nie nadejdzie, dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo.» «Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje. Wyprą się oni Władcy, który ich nabył, a sprowadzą na siebie rychłą zgubę. A wielu pójdzie za ich rozpustą, przez nich zaś droga prawdy będzie obrzucona bluźnierstwami; dla zaspokojenia swej chciwości obłudnymi słowami was sprzedadzą.»
MO
modlitwa o i za kapłanów
25 sierpnia 2014, 16:51
Ks. Stefano Gobbi «DO KAPŁANÓW, UMIŁOWANYCH SYNÓW MATKI BOŻEJ» Źródła Kapłańskiego Ruchu Maryjnego 8 maja 1972 r. ks. Stefano Gobbi uczestniczy w pielgrzymce do Fatimy. Modli się w małej kaplicy objawień za kilku kapłanów, którym nie wystarcza, że zdradzili osobiście swoje powołanie, lecz usiłują łączyć się w stowarzyszenia, buntujące się przeciw autorytetowi Kościoła. Wewnętrzna siła popycha go do zaufania miłości Maryi. Matka Boża – posługując się nim jako pokornym i ubogim narzędziem – zgromadzi wszystkich kapłanów, którzy przyjmą zaproszenie do poświęcenia się Jej Niepokalanemu Sercu, do trwania w głębokiej jedności z Papieżem i Kościołem z nim zjednoczonym, do prowadzenia wiernych do bezpiecznego schronienia się w Jej matczynym Sercu. W ten sposób zostanie stworzony mocny zastęp, który rozszerzy się we wszystkich częściach świata. Nie rozwinie się on przy pomocy ludzkich środków propagandy, lecz dzięki nadprzyrodzonej sile – płynącej z ciszy, modlitwy, cierpienia i stałej wierności obowiązkom.
AN
aby nie za bardzo otwarty
25 sierpnia 2014, 16:46
    Tak, uważam że w szkołach powinno się mówić o środkach antykoncepcyjnych. (…) Przecież informacja o tym, jak się zabezpieczać, nie równa się promowaniu swobody seksualnej czy wczesnego współżycia z zabezpieczeniem jako stylu życia. A gdy tej informacji brakuje, kwitnie ignorancja, z której bierze się najwięcej tragedii.         Źródło: wyborcza.pl, 14 czerwca 2008         Zobacz też: antykoncepcja     W związku ze sprawą 14-letniej Agaty, którą żyje teraz cała Polska, w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” („Szkoła musi uczyć o antykoncepcji”, „GW”, 14–15 czerwca 2008) stwierdziłem, że jednym ze sposobów przeciwdziałania niechcianym ciążom i nieodpowiedzialnej inicjacji seksualnej wśród nastolatków jest wprowadzenie do szkół edukacji seksualnej uwzględniającej również wiedzę o metodach antykoncepcji.         Źródło: „Tygodnik Powszechny” nr 25 [3076], 22 czerwca 2008
JT
jak to rozumieć ?
25 sierpnia 2014, 16:44
Nikomu z nas nie wolno orzekać, że wszyscy ludzie o skłonnościach homoseksualnych „mają problem” – są chorzy, „poranieni” czy zboczeni. (…) Można jednak zasadnie pytać, czy budowa trwałego partnerskiego związku zgodnego z orientacją homoseksualną nie tylko może być wyrazem prawdziwej miłości, ale również być społecznie użyteczna? Jak napisała w swej polemice z ks. Oko Halina Bortnowska: „Dlaczego szacunek dla ludzi inaczej realizujących trudne dobro miałby zagrażać rodzinie? Rodzina i inne poważne związki partnerskie razem przeciwstawiają się światu magmy, tymczasowości, jednorazowego użytku, uwodzenia i sprzedajności. Martwię się, gdy moraliści tego nie dostrzegają” („GW”, 5–6 czerwca). (…) Osoby, które na gruncie koncepcji antropologiczno-filozoficznych nie zgadzają się z nauką Kościoła na temat homoseksualizmu mają prawo do tego, aby się z nim „kłócić”. To ograniczenie nałożył na siebie sam Kościół, stawiając w centrum debaty prawdę osiągalną rozumem. Objawienie uczy nas, że ludzie ze swej natury, a nie na podstawie swojej orientacji, są zdolni do miłości i do niej powołani. Czy w takim razie można przyjąć, że: (1) skoro są stworzeni z tą orientacją przez Boga, to pragnienia, jakie posiadają, pochodzą od Niego; (2) wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre, dlatego i ich pragnienia są dobre; (3) dobre pragnienia powinny, a nawet muszą być zaspokojone, aby można się było właściwie rozwinąć ludzko i duchowo? A więc zaakceptować „chrześcijański homoseksualizm”? Źródło: Inni inaczej, „Tygodnik Powszechny” nr 25 (2919), 19 czerwca 2005 Zobacz też: homoseksualizm
S
strada
25 sierpnia 2014, 16:25
Drogą Kościoła jest człowiek (Redemptor Hominis). Grzeszny człowiek. (Zresztą inny nie istnieje w pielgrzymującym Kościele). Pani Marta gdzieś się w swojej eklezjologii pogubiła. 
25 sierpnia 2014, 19:02
Zatem pogubił się i sam Chrystus, bo przecież 'wilki w owczej skórze' to również ludzie. No chyba, że 'strzec się' znaczyć ma 'dialogujcie, bądźcie otwarci na ich postulaty i szukajcie z nimi kompromisów'.
A
Asx
25 sierpnia 2014, 19:45
Jezus powiedział też, że "nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy źle się mają. Nie przyszedłem powoływać sprawiedliwych, lecz grzeszników." I nie chodzi o kompromisy (zgadzam się: to nie wchodzi w grę), tylko o wyjście do człowieka z miłością, a nie gniewem, oburzeniem, etc. Albo listą warunków, które muszą najpierw spełnić - tak robili faryzeusze.
25 sierpnia 2014, 19:49
To nie Chrystus się pogubił, to Pan, Panie Piotrze się pogubił. Jak powiadał tak chętnie cytowany JPII (a napisał/a ~strada cytując Redemptor homini) - to nie kościół jest drogą człowieka, ale człowiek drogą kościoła.
25 sierpnia 2014, 20:00
Pan znów rękawicą bokserską łapie komara za jądra. Z 'człowiek jest drogą Kościoła' nie wynika, że 'strzeżcie się fałszywych proroków' zostało zniesione. Nie wynika również 'pogubienie' Pani Marty. Wynikałoby jedynie wówczas gdyby 'strzeżcie się fałszywych proroków' zostało zniesione.
25 sierpnia 2014, 20:09
Nie ma listy warunków do spełnienia aby rozpocząć kontakt, ale jest lista warunków przy których spełnieniu kontynuowanie kontaktu ma sens, a bez spełnienia których kontynuowanie kontaktu jest pozbawione sensu. Nie trzeba ludożercy stawiać warunku wstępnego: dopiero gdy porzucisz jedzenie ludzi będę z tobą rozmawiał, ale jeśli z biegiem znajomości ludożerca diety nie zmienia, to jakie z tego płynie dla kogokolwiek dobro?
25 sierpnia 2014, 20:38
Wie Pan, ale myślę, że to włąśnie Pan próbuje po tych jądrach głaskać tego komara (może to przyjemność intelektualna), ale to właśnie Pan celowo kładzie akcent na "strzeżcie się.." a przecież stwierdzeniem fundamentalnym jest "człowiek jest drogą kościoła" Po cóż więc kłasć nacisk na komentarz w sztuce podczas gdy głównego przesłania Pan nie zauważa? (znajac Pana, to z pewnością Pan zauważa, tylko z uporem maniaka brnie w swoich teoriach)
25 sierpnia 2014, 21:23
Co to znaczy 'kłaść nacisk'? Czy uważa Pan, że nauka Chrystusa ma charakter inkluzywny, czyli iż należy starać się wypełniać wszystkie zalecenia, czy też wybiórczy niczym szwedzki stół, z którego można sobie wybierać dowolne elementy? > przecież stwierdzeniem fundamentalnym jest "człowiek jest drogą kościoła" Nie zauważyłem go w Ewangeliach, natomiast 'strzeżcie się fałszywych proroków' w Ewangeliach jest. Czy stwierdzenie człowieka ma większą wagę od stwierdzenia Boga? Jeśli tak, to dlaczego? Co to konkretnie znaczy 'człowiek jest droga Kościoła'? Czy owo stwierdzenie znosi inne stwierdzania Ewangeliczne? Co konkretnie wynika ze stwierdzenia 'człowiek jest drogą Kościoła'? Zakaz podejmowania prób rozpoznania 'wilków w owczej skórze'? Inne zakazy/nakazy?
26 sierpnia 2014, 10:06
i po raz kolejny piękny bezwartościowy wywód. Nie rozumie Pan samej intencji Biblii.. Przecież Biblia to list miłosny Boga do ludzi - główne przesłanie - Bóg nas kocha i chce nas zbawić... Ale Pan oczywiście zauważa i akcentuje tylko.. "strzeżcie się";  fałszywi prorocy, będziecie potępieni... Czyżby wszystkie takie cytaty zaznaczał Pan w swojej Biblii? To niech Pan poczyta jeszcze Stary Testament - tam zdecydowanie więcej krwi się leje.. A teraz dla odmiany niech Pan policzy ile razy Bóg mówi "kocham" a ile "strzeżcie się" I potem już matematycznie niech Pan powie gdzie jest położony nacisk.. Może zamiast tej pseudointelektualnej dysputy wybrałby się Pan do przedszkola na spotkanie z dziećmi i zapytał je, co ich zdaniem Pan Bóg chce powiedzieć ludziom...
26 sierpnia 2014, 10:49
Kolejny raz Pan błędnie operuje działaniami intelektualnymi i logicznymi, co starałem się zilustrować przykładem rękawicy bokserskiej i komara. Nie zapominanie o 'strzeżcie się fałszywych proroków' to nie jest kładzenie nacisku. Tam, gdzie jest szeroka gama reakcji Pan sprawę łopatologicznie redukuje do 'kładzenie nacisku', którego nagacją jest calkowite pominięcie. Kolejny raz również ucieka się Pan do pływania po gładkich okrągłych stwierdzeniach, działających oczywiście na wyobraźnię (szczególnie niewyrobioną) i zasłania się ową gładkością i chwytliwością przed ukonkretnieniem co właściwie owe terminy w praktyce mają znaczyć. Bóg kocha i Bóg mówi strzeżcie się fałszywych proroków, więc wedle Pańskich łopatologicznych redukcji Bóg kocha znosi Bóg zaleca ostrożność wobec fałszywych proroków. Jedno wedle słabej logiki zaprzecza drugiemu, zatem znów wedle słabej logiki 'ważniejsze' (kocha) znosi 'mniej ważne'. To są po prostu najzwyczajniej w świecie błędne operacje wynikające z braku wiedzy i woli do jej nabycia, bo po co, skoro serduszko ma przecież bezpośrednie połączenie z 'Jezuskiem'? Najwyraźniej nie zrozumiał Pan, że zamiast aplikować zasadę inkluzyjności do nauki Chrystusa używając niezgrabnego aparatu pseudologicznego czyni Pan z niej szwedzki bufet, z którego wybiera się to, co się najbardziej podoba. Ale by to zrozumieć znów trzeba by dobrej woli na podniesienie poziomu logicznej rzetelności, a po co skoro ma się rzetelność lepszej kategorii ...
25 sierpnia 2014, 16:22
Hmm... Przeczytałem więc jeszcze raz tekst p. Marty Łysek. Zgadzam się z nim. Przeczytałem jeszcze raz bieżący tekst o. Jacka Siepsiaka. Zgadzam się z nim. A ojciec z tekstem p. Marty się nie zgadza. Coś mi się nie zgadza. Czego nie potrafię dostrzec? Może należałoby najpierw ustalić precyzyjnie więc, co dla kogo oznacza Kościół otwarty? Bowiem sam jestem za otwartym, prężnym, rosnącym w siłę Kościołem, żeby było coraz więcej w nim wiernych, żeby ekspansją przewyższył siłę islamizacji (ale nie ich sposobami z obecnego dżihadu rzecz jasna...). Ale jeśli nierozważna otwartość Kościoła miałaby w finale doprowadzić do tego, co jakiś czas temu podano ze Szwecji, jeśli dobrze pamiętam, że jakaś tamtejsza biskupka, lesbijka chce adoptować dziecko razem ze swoją partnerką, to mam na coś takiego jedno stwierdzenie: dobrze że Jezus zmartwychwstał, bo by się przewracał w grobie.
25 sierpnia 2014, 14:56
Dziękuję za ten artykuł. Nic dodać nic ująć. W pięknych treściwych słowach oddana tożsamość czegoś, co nazywamy kościołem otwartym.  Cieszę się, że w tym kosciele są własnie tacy ludzie. Dopóki oni są, w kościele jest miejsce również dla inaczej myślących.
25 sierpnia 2014, 19:16
Czy KO jest czymś poza wspólnotą czczego chciejstwa?
25 sierpnia 2014, 21:00
Nie rozmumiem pytania. Żeby napisać - pytanie nie na temat.
T
tomtom
25 sierpnia 2014, 21:04
Napisał Pan: "Cieszę się, że w tym kosciele są własnie tacy ludzie. Dopóki oni są, w kościele jest miejsce również dla inaczej myślących." Miejsce dla "myślących inaczej" jest na pewno... pytanie czy myśląc inaczej sami się poza Kościołem Katolickim nie stawiają...?
25 sierpnia 2014, 21:30
Jeśli Pan czegoś używa to niech Pan używa tego umiejętnie, a nie na małpiej zasadzie powtarzania przy najbliższej nadarzającej się okazji niezależnie czy prawidłowo, czy nie. Pan wie, że istnieją stwierdzenia postulatywne (np. fajnie gdyby nie było na świecie chorób i biedy) i odróżnia je od stwierdzeń konkretnych (np. jakimi środkami można osiągnąć cel braku biedy i chorób na świecie)? Manifestacja stwierdzeń pierwszego rodzaju to czcze chciejstwo, która ma ten feler, że nie przybliża konkretu (ociągnięcia jakiegoś postulowanego celu) ani na jotę. To taki rodzaj masturbacji intelektualnej przynoszącej masturbującemu rodzaj wirtualnej przyjemności. Przyjemne dla masturbującego się, ale jałowe poza tym.
26 sierpnia 2014, 09:59
Oj ileż odwołań do erotyzmu w Pana wypowiedziach. Najpierw komar głaskany po jądrach a teraz masturbacje... Może miał rację kolega wyżej - pora zainteresować się kobietami albo własne pożądania skierować w jakimś pożytecznym kierunku. Zby długi uciska na jądra powoduje właśnie takie przesilenie intelektualne, co u Pana wyraźnie widać. A wracając do meritum wypowiedzi - kolejny raz nie ma Pan racji. Wszystkie zmiany zaczynają się od stwierdzeń postulatywnych - w Pana przypadku, - fajnie by było gdyby na świecie nie było chorób. To tak zwana definicja problemu/ potrzeb. Dopiero kiedy potrzeby/ problemy są zdefiniowane, można pracować nad stwierdzeniami konkretnymi (jak, kiedy)/ I nie ma Pan racji - definiowanie potrzeb/ problemów wyraźnie przybliża do ich rozwiązania. W całej Pana psudoerudycji, zdradzę Panu, że zawodowo zajmuję się właśnie technikami rozwiązywania problemów (takie mało związane z kościołem techniki jak np. japoński KAIZEN). Więc proszę mi wierzyć - wszystko zaczyna się do potrzeby/ problemu (w tłumaczeniu dla Pana stwierdzenia postulatywnego) a potem przechodzi w fazę stwierdzeń konkretnych (rozwiązania tego dylematu za pomocą narzędzi: jak i kiedy)
26 sierpnia 2014, 10:01
A może to właśnie kościoł nie dostrzega jeszcze tych wszystkich, którzy stoją w krużgankach. Podobno młyny koscielną mielą bardzo powoli, co przy długości życia człowieka sprawia, że ileś pokoleń tak myslących musi umrzeć, aby za 200-300 lat Kościoł oficjalnie stwierdził - no tak, jednak mieli rację. Ileż takich przykładów już było w kościele...
26 sierpnia 2014, 10:58
Skoro się Panu małpa z erotyzmem kojarzy ... Definicja potrzeby to nie postulat. Właśnie definicji potrzeby/celu w przypadku KO brakuje, a zamiast niej jest bałwochwalstwo środka/środków jak np. 'dialogowanie'. W przypadku rzetelnej woli rozwiązania jakiegoś zadania określenie jego celu poprzedza dobór środka. KO stawia to na głowie raz, że mgliście definiując cel - tak mgliście, że właśnie pozostaje owa definicja na etapie czczego chciejstwa, a dwa, że zaczyna od dupy strony, czyli bałwochwalstwa środka pt. 'dialogowanie'. Pan dobiera odzienie do pogody, czy zachwycony zielonymi shortami będzie je ubierał niezależnie od tego, czy na dworze jest upał, czy mróz?
26 sierpnia 2014, 11:14
Małpa nie, ale masturbacja już tak I jakiż to piękny przykład Pan zostawił manipulowania swoimi barokowymi wypowowiedziami. Podtrzymuje co napisałem powyżej - to logiczne, praktyczne, funkcjonalne. Problem już mamy zdefiniowany (chcemy otwarcia kościoła na świat). Rozwiązanie: jak to zrobić (na ile zrobić) i kiedy to zrobić - niestety nie zależy od nas... Albo nie przede wszystkim od nas.. Jakaś generacja ludzi decydujących o tym w co Pan wierzy musi wymrzeć niestety...
26 sierpnia 2014, 11:28
Masturbacja to erotyka? Pańskie niedobory pojęciowe przyprawiają o ból zębów. > Problem już mamy zdefiniowany (chcemy otwarcia kościoła na świat) To nic konkretnie nie znaczy. Jest jakiś cel owego 'otwarcia, czy 'otwarcie' jest celem samym w sobie?
P
przekorny
26 sierpnia 2014, 11:55
"Masturbacja (samogwałt, onanizm, ipsacja, cheiromania)[1][2] – pobudzanie własnych narządów płciowych w celu wywołania u siebie rozkoszy seksualnej[2]. Może lecz nie musi doprowadzać do orgazmu[2]. Masturbacja jest spotykana również w świecie zwierząt, np. u ogierów / Wikipedia Widać dla Pana to filozofia...
T
tomtom
26 sierpnia 2014, 12:16
Nie skupiałbym się na tym co "A może... za 200 lat" ważniejsze jest to co "NA PEWNO"!!! Kościół jest jeden i właśnie poprzez swoją powszechność (dosł. "katolickość") nie tylko powinien być ale JEST "otwarty" na każdego grzesznika i modernistę i dyskusja na ten temat jest bezcelowa ponieważ tak rozumiane znaczenie przymiotnika "otwarty" jest oczywistą rolą i podstawowym posłaniem Chrystusa "idźcie i nauczajcie", "nawracajcie się i wierzcie w ewangelię"... Warunkiem wejścia do Kościoła jest jednak akceptacja Prawd Doktrynalnych, nauczania i jego nauczycielskiej misji ewangelizacyjnej. W przypadku braku takiej akceptacji mamy do czynienia z tworzeniem "kościołów" alternatywnych co stoi w sprzeczności z powszechnością i jednością stając się ODŁĄCZENIEM... Powyższy artykuł nie odnosi się do konkretów o jakich pisała Pani Marta Łysek a jedynie sprowadza temat do jałowego (bo oczywistego) poziomu zamykając tym samym merytoryczną dyskusję na temat zagrożeń oraz narastających heretyckich tendencji spod szyldu "Kościół Otwarty"... a Szkoda...
26 sierpnia 2014, 12:33
Nie każdy przejaw seksualności jest erotyką, podobnie jak nie każde emitowanie dźwięków jest muzyką. Erotyka nie jest synonimem seksualności.
25 sierpnia 2014, 14:41
Komunizm jak był, taki był, ale zelektryfikował wieś i zlikwidował analfabetyzm! Każdy obiekt, dobierając wyrywkowo jego cechy, da się przedstawić w korzystnym świetle. Spojrzenie uczciwe to spojrzenie na całość zjawiska, a nie jego wyselekcjonowane elementy. Ojciec co najwyżej przedstawił argumenty na rzecz tezy, iż KO nie składa się wyłącznie z patologicznych elementów, ale nie na rzecz tezy, iż KO składa się wyłącznie z pozytywnych elementów, lub że bilans pozytywów wobec negatywów w przypadku KO jest dodatni.
TR
Tomek Romaniuk
25 sierpnia 2014, 16:24
Przecież tekst w ogóle nie o tym, tylko o tym, że pani Łysak zaatakowała coś, co Kościołem nie jest, a już osobliwie otwartym. Nie komunizm elektryfikował wieś i likwidował analfabetyzm, tylko inżynierowie i nauczyciele. Kościół otwarty, jak i cały Kościół, składa się z patologicznych elementów, ale to nie jest pozwala wysnuć żadnych mądrych wniosków co do idei Kościoła otwartego jako takiego. Ten argument jest podawany przez apologetów w odpowiedzi na argumenty antyklerykalne, uczciwie go zastosować i tu. I jeszcze dodam trzecią stronę - to że ktoś się powołuje na Kościół otwarty, nie znaczy że jest jego faktycznym reprezentantem. Konia kują, żaba nogę podstawia.
25 sierpnia 2014, 18:54
Komiunizm jest tu figurą ilustrującą operację dobierania z całości pozytywnie kojarzonych elementów i nie jest dla ilustracji istotne na ile owe element są naciąganiem przypisywane, a na ile jego obiektywnymi elementami. Zgadzam się, że panuje pewnie mówienie obok siebie w kwestii KO, ponieważ mieszanych jest kilka rozmaitych elementów i de facto obiektów z kilku obszarów: pakietu memów o charakterze postulatów, pakietu przekonań odnośnie skuteczności pewnych środków i konieczności ich zastosowania, pewnego nurtu ideologicznego i jego rodowodu, na dodatek rozmaitych nurtów, które z rozmaitych powodów w rozmaitym stopniu się z w/w elementami, także z pewnymi nieuczciwymi strategiami wciskania całego pakietu, gdy tylko zadeklaruje się poparcie dla choćby jednego elementu. Jednak nie sywierdziłbym, że Pani Łysak zaatakowała coś, co KO nie jest. Zaatakowała przynajmniej pewną najpatalogiczniejszą i najbardziej niebezpieczną jego część.
Jadwiga Krywult
26 sierpnia 2014, 08:23
Lepiej zajmij się gładzią gipsową.
26 sierpnia 2014, 08:29
Z naprawą zmywarki mi znacznie lepiej poszło.
Jadwiga Krywult
26 sierpnia 2014, 09:18
Wybierasz to, co Ci pasuje. Oj, niedobrze.
26 sierpnia 2014, 11:01
Skoro zajmuję się tym, co trzeba zrobić, niezależnie do tego jak dobrze mi to wychodzi i jaką satysfakcję przynosi, to gdzie tu wybieranie tego, co pasuje?
TR
Tomek Romaniuk
26 sierpnia 2014, 16:00
A ja, choć zwykle się z panem Piotrem nie zgadzam, w tej odpowiedzi odnalazłem przynajmniej kilka punktów wspólnych, co mnie miło zaskoczyło. Apelowałbym o uważniejsze wczytywanie się, w to, co adwersarz pisze, a nie czepianie się nawet tej gładzi gipsowej, bo to przecież "przeciwnik".
26 sierpnia 2014, 20:15
Serce roście odkrywając takich przeciwników.