Więcej umiaru

Krzysztof Wołodźko

Przeczytałem w weekend dość kuriozalny tekst "Fałszywi prorocy", podpisany przez Petrosa Tovmasyana i Bartłomieja Malika, opublikowany na portalu jagielloński24.pl. Na jednym oddechu wymienieni są tam ks. Adam Boniecki, ks. Kazimierz Sowa, o. Krzysztof Mądel, ks. Wojciech Lemański.

Stawiane są im różne zarzuty, okraszone cytatami biblijnymi. Generalnie dowiadujemy się z niego, że np. ks. Sowa źle mówi o Radiu Maryja, a o. Mądel daje "łzawy, niegodny mężczyzny" wywiad TVN. Ponadto wymienieni są ks. Boniecki ze swoją woodstockową, dość dla niego typową, wypowiedzią ("Nic nie przyjechałem oferować. Róbta co chceta") oraz skonfliktowany ze swoimi przełożonymi ks. Lemański.

Co mnie razi w tym tekście i w ogóle w tego rodzaju sposobach opisywania problemów? Że bardzo różne sprawy, z których każda wymagałaby osobnej analizy, autorzy wrzucają do jednego worka i szybko załatwiają podsumowaniem: "fałszywi prorocy", "drapieżne wilki". Jest to kompletnie nieodpowiedzialne, płytkie i świadczy nie o bezkompromisowości autorów, ale pewnego rodzaju łatwiźnie, jaka opanowuje dzisiejszą publicystykę po różnych stronach światopoglądowych frontów. Taki kieszonkowy radykalizm: kilka zdań i już mamy bardzo złożone sprawy załatwione kilkoma efektownymi zdaniami ozdobiony cytatami z Biblii.

DEON.PL POLECA

Na marginesie: jeśli właśnie powstały portal stawia na taką publicystykę, to już powinien, niestety, myśleć nad zmianą nazwy na pudelekjagielloński.pl. Nie da się uprawiać ambitnego dziennikarstwa przy tak ogólnikowym i efekciarskim stawianiu tematów. A, wbrew pozorom, czytelnicy wciąż oczekują poważniejszych treści, nawet jeśli mają dobrze ugruntowane przekonania. Sądziłem, że moi koledzy z tego portalu akurat to wiedzą, zatem uznajmy póki co, że każdemu zdarza się pomyłka.

Wiem, stawiam się tutaj w roli obrońcy choćby ks. Bonieckiego, o którym bardzo krytycznie pisałem w swoim poprzednim felietonie dla DEON.pl. Ale postarałem się tam przynajmniej o elementarne przedstawienie argumentów. I dobrze wiem, że każda ze spraw, o której tak nieznośnie lekkim piórem napisali Tovmasyan i Malik, wymagałaby osobnego omówienia, odrębnego potraktowania.

To jest zresztą o wiele szerszy problem i wiąże się z tym, jak coraz częściej - dobrze widać to w sieci - księża traktowani są właśnie przez katolików, z bardzo różnych "stron barykady". Obelżywe wypowiedzi, sugerowanie, że ktoś nie jest "prawdziwym kapłanem", przekręcanie nazwisk. Do tego pogarda i jakiś łatwy, szatański ton w dezawuowaniu całego życia konkretnych ludzi - bo ten ktoś nie jest "nasz", cokolwiek znaczy to "nasz".

Mogę się nie zgadzać z ks. Lemańskim, z ks. Bonieckim, nie zgadzam się z ks. Sową, gdy nazywa Radio Maryja "sektą", smucę się problemami, jakie dotykają o. Mądla - ale wciąż mam z tyłu głowy to, że są oni kapłani. Z drugiej strony, jak wielu cieszy się z każdej okazji, byle tylko "przyłożyć Rydzykowi". A przecież wszyscy duchowni, także mniej znani, nawet jeśli potrzebują krytyki, czy napomnienia - to czy rolą katolików, by zachowywała się jak gawiedź obrzucająca bliźnich kamieniami? Pisałem już o tym wielokrotnie: czy ci, którzy tyle złego mówią na księży, bo nie są "nasi", choć w niedzielę po Mszy modlą się za nich?

Smutne to wszystko, trudne. Także dlatego, że dzieje się na oczach świata, który widzi i wyciąga wnioski. A wniosek jest taki, że można bardzo łatwo "wkręcić" katolików, co widać dobrze choćby po tekście "Fałszywi prorocy". Krytyka? Tak. Dość nieprzyjemne insynuacje i wzgarda? Zdecydowanie, nie.

Nie sprowadzajmy spraw duchownych do bieżączki publicystycznej i naszych światopoglądowo-politycznych sporów, nawet jeśli oni sami czasem wręcz się o to proszą.

Uszanujmy ich kapłaństwo, ich zakonne powołanie także w trudnych - dla nich i dla nas - chwilach.

Uszanujmy ich kapłaństwo także dlatego, że często bardzo mało wiemy o niuansach wielu spraw i z telewizyjnej sieczki, która rzekomo tak nas razi, sami robimy ostateczny dowód "za" lub "przeciw" komuś.

Uszanujmy ich kapłaństwo także wtedy, gdy widzimy ich błąd, albo zagubienie. Nie my ostatecznie będziemy ich sędziami, więcej - to nas osądzą, także z tego, cośmy o kapłanach mówili. I wtedy może się okazać, że robiliśmy z siebie głupków i oszczerców.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Więcej umiaru
Komentarze (27)
K
karolina
2 września 2013, 15:03
Drogi Panie, ks. Lemański np. sam pcha się do telewizji i jest (czy był) ulubieńcem "Gazety Wyborczej", więc to naprawdę nie katolicy "wciągają" go na siłę w media, tylko wciąga się tam sam. Ponadto, trudno o wielkie poszanowanie jego kapłaństwa, skoro on po nim depta. I nie chodzi mi tylko o bunt wobec przełożonego Apb Hosera, tylko o te jego działania, które do nagany Abp Hosera doprowadziły, np. udzielanie się bez pozwolenia w mediach czy budowa pomnika insunuującego mieszkańcom Jasienic mordowanie dzieci żydowskich, których tam podobno w czasie wojny i po niej w ogóle nie było. Nie czytałam tekstu panów Tovmasyana i Malika, nie wiem, co napisali, ale np. Pana tekst zawiera sprzeczności. Najpierw Pan pisze: każda ze spraw z osobna wymaga gruntownej analizy, później Pan pisze nie osądzajmy w ogóle i najlepiej w ogóle się tym nie zajmujmy, bo to jest brak poszanowania kapłaństwa wspomnianych osób, które to kapłantswo oni sami mają w nosie. To analizujmy czy nie analizujmy? Jeśli intencją panów Tovmasyana i Malickiego było zwrócenie uwagi na zagrożenia, jakie wiernym świeckim może nieść nieodpowiedzialne traktowanie własnego kapłaństwa, to uważam, że nie ma żadnych przeciwskazań, aby ks. Lemnańskiego, ks. Bonieckiego i o. Mądla (ks. Sowy nie znam, nie wiem, o co chodzi), jak to Pan ujął, "wrzucić do jednego worka". Ponieważ wszyscy oni mają cechę współną - swojego powołania nie szanują. I nie jest to błądzenie, bo błądzenie to jest szukanie i rozwiązywanie wątpliwości, tylko moim zdaniem olewatorstwo. Nie osądzam ich - tylko ich postawę, którą bardzo chętnie prezentują w mediach. Jeśli sami łażą po redkacjach i telewizjach, to z jakiej racji zabrania nam Pan publicznej dyskusji na ich temat? Sami o tym marzą... Generalnie mam lepsze rzeczy do roboty niż myślenie o Lemańskim bądź Bonieckim, ale ciekawiło mnie to, co ktoś z Deonu ma do powiedzenia.. eech... smutne to wszystko
W
Wierny
2 września 2013, 09:28
Jakoś trudno mi przyjąć, że chrześcijanie-katolicy ciągle piszą o swoich sentymentach i antypatiach, jako zwykłych ludzkich postawach. Nalezymy do Kościoła Chrystusowego, i powinnismy się uczyć spojrzenia Bożego na ludzi i na Kościół. Zadna sprawa nie jest naszą sprawą prywatną i kazde nasze świadectwo albo jest świadectwem chrześcijańskim, albo mu się sprzeciwia. Benedykt XVI pisał iz Urząd Nauczycielski Kościoła wiele razy musiał bronić wiary prostych ludzi przed błędami teologów, którzy zapominali że oni też mają spełniać misję na rzecz Kościoła i wiernych. Jesteśmy włączeni w Chrystusa i nic nie jest Mu obojętne z naszych postaw! 
1 września 2013, 15:21
@Autor W tego typu sprawach jest jeden aspekt, który przyznaję, że nie wiem jak ugryźć. Mianowicie mimowolne stawianie symetrii, przeciwko której buntuje sie ludzki element naszej natury, a także pewne jednak nieuprawnione relatywizowanie. OK - chrześcijanin doskonały powinien móc wybaczyć 'z marszu' najgorsze nawet traktowanie: uwolniony z obozu koncentracyjnego chrześcijanian powinien móc 'z marszu' wybaczyć prowadzonym w kolumnie jeńcom z SS, ale trudno 'po ludzku' nie zrozumieć tego, że pomimo swojej wiary rzuca się na nich z pięściami i na nich pluje. Nie ma symetrii pomiędzy metodyczną eksterminacją prowadzoną przez SSmanów, a przejściowym niezapanowaniem nad emocjami przez uwolnionych więźniów. Nie ma również, moim zdaniem, symetrii pomiędzy metodycznym wykluczaniem 'moherów' przy pomocy dywanowych nalotów medialnych i legitymizowaniem ich przez osoby w rodzaju ks. Sowy, a narastającą przez lata wykluczania i otrzymywania ciosów wściekłością, która w końcu znalazła ujście. Może być tak, że wczorajsze ofiary staną się jutrzejszymi katami i należy takie reakcje schładzać, aby przerodzeniu się ich w patologie zapobiegać, ale znaku równości przez pewien czas stawiać nie wolno. Szczególnie w sytuacji w której poprzedni kaci nic sobie za rzucenia nia mają i żadnej skruchy nie mają zamiaru wykazywać, a wręcz otwarcie deklarują, że jeśli tylko będą mieli okazję, to do swoich praktyk ochoczo powrócą. Nie ma równości pomiędzy działaniem z premedytacją i w uzasadnionym afekcie, acz oczywiście należy zapobiegać przerodzeniu się afektu w premedytację analogicznego działania tylko o przeciwnym zwrocie wektora.
T
tak
30 sierpnia 2013, 12:32
RT, trudno wobec tego jeszcze raz zacytuje ciebie: "Czy O. Rydzyk jest papieżem, że próbuje narzucać mi "swój model". Co to twoje zdanie oznacza? Czy oznacza ono to co piszesz w swoim ostatnim poście, że tu jest Polska itd.?  To już twój problem i twojego sumienia gdzie jesteś. Mnie takich pytań nie zadawaj. Ja wiem gdzie ja jestem. Wybacz ,ale twój argument, znowu cytuję :"Chciałem "dowalić O. Rydzykowi"? A kimże ja jestem?" Sam wiesz, że jest pokrętny. To nie chodzi o to kim ty jesteś: mogą chcieć dowalać też mało znaczący ludzie. Im chyba nawet częściej się to zdarza niż wielkim.  Upór nie zawsze jest cnotą, nawet bym powiedział, że rzadko. 
R
RT
28 sierpnia 2013, 07:15
Szanowny tak, bezpośrednio niczego mi nie narzuca, bo nie mam z nimz żadnego kontaktu, to oczywiste. Nie słucham RM, co nie znaczy, że żyję na samotnej wyspie... "Kościół jest tu, Polska jest tu", a ja i tysiące podobnych, gdzie jesteśmy? Chciałem "dowalić O. Rydzykowi"? A kimże ja jestem? O nic nie apeluję, tylko głośno myślę. Szacunek to znaczy milczenie? Do kąta pętaku? W którym miejscu O. Rydzyka obraziłem czy obrazić próbowałem? Myślę, że "moje wypracowanko" jest choć jezykowo w miare poprawne i ze 3+ mógłbym ewentualnie dostać :-). Masz prawo mieć inne zdanie i krytykować tego typu wypowiedzi. Ja na razie pozostanę przy swoim zdaniu... Pozdrawiam.  
T
tak
28 sierpnia 2013, 00:47
RT, spróbuj mi wytłumaczyć w jaki sposób ks. Rydzyk coś ci narzuca? Cyutuję ciebie: "Czy O. Rydzyk jest papieżem, że próbuje narzucać mi "swój model". Po pierwsze, nie słuchasz RM , więc nie bardzo rozumiem w jaki sposób ci narzuca, po drugie, poinformuj mnie co ci grozi gdy nie powielisz jego modelu. Więzienie? Mandat? Zsyłka na Syberię? Pozbawienie pracy? A może przynajmniej psychiczny dyskomfort? Nie histeryzuj. Odnoszę wrażenie , że jedynym celem twojego wypracowanka było dowalić k. Rydzykowi, więc gratuluje ci oryginalności no i oczywiście nadzwyczajnej odwagi. A już w tym kontekście apel o szcunek dla bliźniego to po prostu cymesik.
R
RT
27 sierpnia 2013, 22:57
cd.A teraz flash... Radia z Torunia nie słucham, bo nie chcę natrafić na to, na co nie chcę... Ale coś "mi odbiło" i przez 40 km jazdy samochodem słuchałem zachęt O. Rydzyka do ofiarowania MB Częstochowskiej (!) RÓŻY... TO BYŁO ŻENUJĄCE, wstyd mi było, że to mówi ktoś z Kościoła, które jest też moim Kościołem i to ktoś "znaczący"... Powtarzał w kółko (tak, w kółko), "prowadzący" (bo de facto niczego nie prowadził) próbował iść dalej, ale jak miał to zrobić? O. Dyrektor ma głos, a "prowadzący tu tylko sprząta". Myślę sobie, po jakie licho MBCz dziesiątki tysięcy róż, ludzie... opanujcie się. Niepraktyczny naiwniak ze mnie. To nie o kwiaty chodziło. To miały być koperty z kasą skaładane w specjalnych namiotach, podpisane z adresami... - Bo jak ja jechałem do swojej mamy, to co jej wiozłem, no co? - Róóóże! - mówił Ojciec Dyrektor... To, co zbierają paulini w czasie Mszy św, to nie dla mnie, to na klasztor... - Przywieźmy MB RÓÓÓŻE... Ktoś złośliwy lub nieobeznany mógłby pomyśleć, że O. Rydzyk i Matka Boża to jedna i ta sama osoba... Przepraszam, ale tak to brzmiało - w kółko powtarzane (!!!). Żenujące... Tak więc, Panie Redaktorze, nie wiem, czy do końca słusznie się Pan... oburza (?)...
R
RT
27 sierpnia 2013, 22:56
Jestem po stronie umiaru. Szacunek dla człowieka jest sprawą podstawowa. To wszystko prawda i tak być powinno. Bez dwóch zdań. Ale... Najpierw, tak myślę, trzeba szanować samego siebie, "szanuj" bliźniego swego, jak SIEBIE SAMEGO. Szacunek dla kapłaństwa - oczywiście, a dokładnie dla prezbiteratu..., bo de facto Kapłan jest jeden, a my możemy przyjąć dar udziału w Jego kapłaństwie. Ale zostawmy to - nie o tym mowa. Po wtóre, sam obdarowany darem bycia prezbiterem (niech będzie używane powszechnie: darem kapłaństwa, udziłu w służebnym kapłaństwie Chrystusa) powinien mieć sam do niego wielki szacunek... Nikt cię nie uszanuje, jeśli nie uszanujesz się sam - jak słusznie się mówi. Nic nie mam do o. T. Rydzyka, nie zamierzam go wyśmiewać (to się nie godzi w stosunku do nikogo). Kościół jest powszechny, pluralizm w jedności..., ale coś nie zauważam takiego myślenia po tej "stronie". Jest w nim zapewne miejsce dla drogi wskazywanej przez toruńskie radio, ale niech też mi nikt nie zabrania iść trochę inną i nie próbuje wyrzucić poza margines. Czy O. Rydzyk jest papieżem, że próbuje narzucać mi "swój model". Zachowania, słowa O. Rydzyka częst wprawiaja w osłupienie. Jemu więcej wolno? A z jakiego powodu? Jest takim samym członkiem Kościoła jak ja. Nie śmiałbym mu tego odmawiać, ale on też nie ma prawa szufladkować mnie. Nie zamierzam oceniać, ale... Spokojnie z tą "obroną Częstochowy"...
J
JjSz
27 sierpnia 2013, 18:52
@JAZMIG 1. Być w znaczeniu ontycznym jednocześnie Antychrystem i Chrystusem rzeczywiście się nie da. Natomiast da się po części objawiać swoich zachowaniem Antychrysta ( czyli w sensie egzystencjalnym być nim), a po części pokazywać swoim zachowaniem Chrystusa. Wydaje mi się, że ten sposób rozumienia wynika z treści artykułu. Jeżeli nie, proszę uwzględnić moją powyższą uwagę. 2. Nie wydaje mi się, żeby sposób interpretacji tego framgmentu jest taki jasny. Niektórzy nie rozumieli, rzeczywiście. Niektórzy słyszeli coś innego. Rzeczywiście. Ale nie wiemy, dlaczego nie rozumieli i czego nie rozumieli dokładnie z tych słów , które powiedział. Chyba, że Sz. P. dysponuje rzetelną wiedzą na temat tego fragmentu w języku pierwotnym i przedstawianymi w tym zakresie propozycjami egzegezy. Jestem otwarty na tę wiedzę. 3. Wracając do meritum. Nie twierdzę, że nie należy podejmować próby obiektywnej oceny poszczególnych z wymienionych księży ani , że nie może spierać się, co do faktów z ich życia. Ale to powinno być wtórne wobec modlitwy za nich odprawianej w duchu świadomości własnej słabości. A takich wezwań mam wrażenie jest zbyt mało w porównaniu do pojawiających się ocen ich zachowania. pozdrawiam i dziękuję za komentarz JSz P.S. Obawiam się, że nie będę mógł odpowiadać na kolejną replikę, ponieważ moim głównym zajęciem jest teraz rozwiązywanie testów na aplikacje. Pozdrawiam raz jeszcze i proszę o jedno Zdrowaś Mario dzisiejszego wieczoru więcej za wszystkich uczestników  tych sporów w dużym świecie i tutaj z prośbą o Jedność. ;-) 
T
Tak
27 sierpnia 2013, 15:58
Proponuję , aby nie reagować na wpisy czytelnika.  W jego mniemaniu jak sie z kimś nie zgadzamy to należy tego kogoś lekceważyć : to na tym ma polegać dyskusja? Tak Polacy mają się za sobą porozumiewać? Czytelniku, najlepiej gadaj sam ze sobą. Albo do obrazu. Jazmig , nie daj się.
C
Czytelnik
27 sierpnia 2013, 13:35
Co poradzic na dyskutantów, Gości portalu, którzy od dłuższego czasu, może nawet od lat, żonglują tymi samymi ocenami, bo o argumentach trudno tu mówić, co pokazuje, że nic a nic się nic uczą, a plotą przy tym ewidentne bzdury? Ano nie komentować ich Mundrości, nie odnosić się do nich, nie prowadzić z nimi dyskusji, bo to tylko woda na ich młyn - młyn ściągnięcia na siebie uwagi, nie zaś dyskusji, która na coś otwiera, coś tłumaczy i coś pcha do przodu. Nie wymagajmy od Redakcji kasowania takich wpisów, bo to zabawa w Kotka I Myszkę. Mój typ: JASKRAWYM PRZEDSTAWICIELEM TEJ POSTWY JEST JAZMIG (za przykład niech posłuzy polemika tego wątku z Beniaminem!) Stąd nie tłoczmy wody w skrzydełka jego młynka, bo sens tego młynka to to, że jest. Chyba, że ktoś lubi... a to na take władze nie poradze.
jazmig jazmig
27 sierpnia 2013, 13:05
@Beniamin Sędzia jazmig znowu wystawił certyfikaty i ,,sprawiedliwie"osądził ... Dziękuję ci Beniaminie za uznanie, jakie wyrażasz dla moich komentarzy i dla mnie osobiście. Ponieważ nie podważasz żadnego mojego poglądu, to oznacza, że uznajesz je za słuszne. Raz jeszcze wielkie dzięki.
jazmig jazmig
27 sierpnia 2013, 13:03
http://www.rp.pl/artykul/9157,1042191-Liberalowie-nie-naprawia-Kosciola.html
27 sierpnia 2013, 12:28
1. Antychryst, to słowo oznaczające przeciwnika Chrystusa. Zatem nie można być po części jednym i drugim. 2. Dominikanin, którego autor przywołuje również powinien wrócić do szkoły i przypomnieć sobie, że apostołowie nie rozumieli sensu tej mowy Chrystusa do Judasza J 13:28, 29, 30. Wracając do meritum: ks. Lemański jest skłócony od dawna ze wszystkimi księżmi z dekanatu oraz ze sporą częścią parafian. Obraz jego rzekomego dobrego kontaktu z parafianami jest fałszywy. Pozrażał do siebie wielu parafian, a także pracowników i szefów lokalnych instytucji. ks. Sowa - celebryta i nic więcej, bo ksiądz jest z niego żaden. ks. Boniecki - spuśćmy nad nim litościwie zasłonę milczenia. Niech wystarczy nam niedawny komentarz jednego z biskupów. o. Mądel - ma problemy sam ze sobą, ale to nie usprawiedliwia rozdawania ciosów na lewo i prawo, zarówno fizycznych, jak i pisanych. ... Sędzia jazmig znowu wystawił certyfikaty i ,,sprawiedliwie"osądził
jazmig jazmig
27 sierpnia 2013, 12:27
Wkleiłem w poprzedniej notce komentarz do tekstu któy zlinkowała Kinga: http://jjsz.salon24.pl/529591,o-antychrystach-tvn-nach-i-pytaniach-ktore-czekaja-na-jedno
jazmig jazmig
27 sierpnia 2013, 12:25
1. Antychryst, to słowo oznaczające przeciwnika Chrystusa. Zatem nie można być po części jednym i drugim. 2. Dominikanin, którego autor przywołuje również powinien wrócić do szkoły i przypomnieć sobie, że apostołowie nie rozumieli sensu tej mowy Chrystusa do Judasza J 13:28, 29, 30. Wracając do meritum: ks. Lemański jest skłócony od dawna ze wszystkimi księżmi z dekanatu oraz ze sporą częścią parafian. Obraz jego rzekomego dobrego kontaktu z parafianami jest fałszywy. Pozrażał do siebie wielu parafian, a także pracowników i szefów lokalnych instytucji. ks. Sowa - celebryta i nic więcej, bo ksiądz jest z niego żaden. ks. Boniecki - spuśćmy nad nim litościwie zasłonę milczenia. Niech wystarczy nam niedawny komentarz jednego z biskupów. o. Mądel - ma problemy sam ze sobą, ale to nie usprawiedliwia rozdawania ciosów na lewo i prawo, zarówno fizycznych, jak i pisanych.
MR
Maciej Roszkowski
27 sierpnia 2013, 11:51
Schamienie jest jak zaraza, tylko patrzeć jak dopadnie najzacniejsze głowy. Arcypasterzy, Pasterzy i Przewielebne Duchowieństwo proszę  o jakąś nowennę w tej sprawie. A my uczestnicy forum zanim schylimy się ten kamień zajrzyjmy we własne sumienia. Ile tu gniewu, zajadłości, lekceważenia.
M
Mariusz
27 sierpnia 2013, 11:29
Poruszony przez autora problem znalazł swoją kolejna egzemplifikację we wczoraszej okładce "W sieci", na której przedstawiony jest ks. Boniecki z ufryzowanymi rogami, co ma go upodobnic do diabła, z krzyczacym tytułem "Adwokat diabła". To przykre, ze ci, którzy narzekaja na upadek dziennikarstwa wskazując na polityke okładkową "Newsweeka" robia dokładnie to, co krytykują. W moich oczach przestają być wiarygodni. Jest to jeszcze o tyle niezrozumiałe, że rzeczona okładka jest ilustracją do artykułu Romana Graczyka, który w sposób wyważony i, moim zdaniem, celny pokazuje niekonsekwencje postawy ks. Bonieckiego. W sumie dobry artykuł został tak głupio wykorzystany. Nie zgadzam sie z obrana przez ks. Bonieckiego strategią duszpastreską, ale uważam go za kaplana mojego Kościoła, z którym więcej mnie łączy niż dzieli. Albo inaczej: to co nas łączy jest o wiele istotniejsze niz to, co nas dzieli. Podobnie myślę o o. Rydzyku.
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2013, 07:56
I jeszcze Dawid Gospodarek: "Ale po tym spotkaniu rozmawiałem z kilkoma woodstockowiczami, którzy rzeczywiście byli pod wrażeniem osoby ks. Bonieckiego i tego, jak mówił o Kościele. To był świetny punkt wyjścia do głębszej dyskusji, ewangelizacji i katechizacji :)"
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2013, 07:55
[url]http://jjsz.salon24.pl/529591,o-antychrystach-tvn-nach-i-pytaniach-ktore-czekaja-na-jedno[/url]
Jadwiga Krywult
27 sierpnia 2013, 07:54
[url]http://www.wykop.pl/ramka/1627368/tovmasyan-malik-falszywi-prorocy/[/url]
W
Wodz
26 sierpnia 2013, 22:16
W moim domu był zakład fryzjerski. Moi rodzice upominali mężczyzn, którzy oiczekując w kolkejce obmawiali innych, a gdy pojawiał się temat księży, pytali czy modla sie za pasterzy, bo "oni są bardziej kuszeni". Tak, za kapłanów trzeba się modlić więcej, bo są narażeni na takie same słabości jak każdy, a dodatkowo mają być przewodnikami. 
26 sierpnia 2013, 21:47
Problem polega na tym że ci kapłani nie zachowują si jak kapłani. Dlatego wielu ludzi nie widzi ich, jako kapłanów i trudno się temu dziwić. Ks. Sowa, który ukrywa swój stan kapłański na fejsie, za to nie żałuje obelg różnym ludziom, szczególnie o. Rydzykowi, już dawno przestał chyba być kapłanem i jest zwyczajnym celebrytą. ... Sędzia jazmig wydał wyrok, ale szybko się uczy i wzorem niektórych polityków nie omieszkał dodać słowa chyba.
jazmig jazmig
26 sierpnia 2013, 20:58
Problem polega na tym że ci kapłani nie zachowują si jak kapłani. Dlatego wielu ludzi nie widzi ich, jako kapłanów i trudno się temu dziwić. Ks. Sowa, który ukrywa swój stan kapłański na fejsie, za to nie żałuje obelg różnym ludziom, szczególnie o. Rydzykowi, już dawno przestał chyba być kapłanem i jest zwyczajnym celebrytą.
C
Czytelnik
26 sierpnia 2013, 16:50
Sprawa poruszana przez Autora jest faktycznie trudna, wielowątkowa i NOWA. Otóż, jesli rzeczeni Księża stają się uczestnikami debaty publicznej, co więcej formułują ważne, mocne, czasem prowokacyjne tezy, to trudno zwracać się do nich w dyskusji - zamiast poprzez argumenty - inwokacją: Wielebny Ojciec raczy, przepraszam, przepraszam bardzo, raczy nie miec racji. To faktycznie wyraz kultury i szacunku dla pozycji, czy wieku, że inaczej dyskutujemy z prezydentem, inaczej ze starcem, a inaczej z rówieśnikiem. Ale jeśli dyskutant jest uczestnikiem debaty, która ma swoje zasady (albo ich nie ma), to musi się zgodzić na to, co jest (w przeciwnym razie będzie się go traktować jak dziecko uczestniczące w rozmowie dorosłych). W Polsce mamy ostanio do czynienia z przyśpieszeniem świetlnym jeśli idzie o debatę o KK, dopuszczalnych środkach, chwytach i dęciu tego do takich rozmmiarów, że mało się nie pęka. Szukamy nowego stylu dyskusji o Kościele. Idzie nam średnio. Ale powrotu do Wielebnych Przeproszeń, o których wyżej, nie ma. Rada byłaby chyba taka: duchownemu wśród swoich wolno więcej, a w mediach mniej. Nie wolno o tym zapominać i wiedzieć, co się mówi, nie odwrotnie.
P
Petros
26 sierpnia 2013, 15:38
Krzysiu drogi, nie utożsamiaj tekstu z opinią całej readkacji, dostało nam się za niego od chłopaków, dzięki za polemikę, pozdrawiam
K
kris
26 sierpnia 2013, 15:26
Odebrałem ten tekst jako kryptoreklamę portalu, niestety.