Wymierzyłeś, Panie, dni moje tylko na kilka piędzi

Józef Augustyn SJ

Trwa miesiąc pamięci o zmarłych - listopad. Rozpoczynamy go dwoma świętami: Wszystkich Świętych, w którym czcimy osoby uznane przez Kościół za wzór świętego życia, oraz Dniem Zadusznym, w którym wspominamy zmarłych - znanych i nieznanych, bliskich nam i dalekich. Oba święta są znakiem "obcowanie" ludzi: żyjących i zmarłych, świętych i grzeszników.

Nie nam orzekać o świętości i grzechu zmarłych. Tylko Bóg zna naprawdę ich serce i tylko On potrafi je osądzić. Miesiąc wspominania zmarłych uświadamia nam, że wszyscy - zmarli i żyjący - stanowimy jedną wielką rodzinę, która wyszła z domu Ojca i nieustannie do Niego zmierza.

Odwiedzamy groby nie po to jednak, by nawiedzać ludzkie kości i prochy, ale by spotkać się z "duszami" żyjącymi "po drugiej stronie życia". Idziemy na cmentarz w szlachetnej pamięci o nich, ale też w serdecznej trosce o nas samych. Spotkanie ze zmarłymi - jak wierzymy - przynosi zmarłym radość, a nam pomaga uświadomić sobie, że i nasze życie ma dwie strony: doczesną i wieczną. My, chodzący jeszcze po tej ziemi, żyjemy doczesnością, ale - jak wskazuje sam rzeczownik "doczesność" - tylko do pewnego czasu. I do każdego z nas przyjdzie śmierć, a po niej nasi bliscy będą odwiedzać z kolei nasze groby.

"Oto wymierzyłeś, Panie, dni moje tylko na kilka piędzi…". Ten werset Psalmu 39 jaśniej brzmi w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka: "Oto pomiernemi uczyniłeś dni moje…". Nasze dni są "pomierne", czyli "pomierzone" i - jak mówi Jezus - sami nie możemy dołożyć do nich choćby jednej minuty. Odwiedzając groby, uczymy się pamięci o drugiej stronie życia, a naszym bliskim zmarłym mówimy życzliwe: "Do widzenia, do zobaczenia…". W prefacji o zmarłych czytamy przecież, że wraz ze śmiercią życie ludzkie nie kończy się, a jedynie się zmienia, bo gdy rozpada się dom doczesnej pielgrzymki, wtedy zostajemy wprowadzeni do mieszkania przygotowanego w niebie.

Nawiedzajmy groby nie tylko naszych bliskich, lecz także wielkich patriotów, żołnierzy poległych za ojczyznę. Nie zapominajmy też o grobach ludzi, z którymi nie jesteśmy może związani więzami krwi czy też serdecznych emocji; ludzi, którzy żyli kiedyś między nami lub polegli na naszej ziemi w czasach wojny: groby żydowskie, radzieckie, niemieckie i inne. Zmarli nie są naszymi wrogami, nawet jeżeli my żywimy wobec nich żal czy niechęć.

W czasie moich studiów w Warszawie lubiłem odwiedzać groby żołnierzy radzieckich spoczywających na wielkim mokotowskim cmentarzu. Gdy odczytywałem ich daty urodzin i śmierci, budziło się we mnie współczucie. Większość z nich to byli dwudziestokilkuletni chłopcy, a wielu z nich miało zaledwie osiemnaście, a nawet siedemnaście lat. Oni byli, jak my, ofiarami w starciu dwu imperiów zła - nazistowskiego i bolszewickiego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wymierzyłeś, Panie, dni moje tylko na kilka piędzi
Komentarze (4)
OK
o. Krzysztof
22 listopada 2012, 15:28
Widok grobu żołnierza radzieckiego w ogrodzie przy domu rekolekcyjnym w Częstochowie wzbudził mój podziw dla jezuitów. Ten artykuł traktuję jako dopełnienie obrazu z parku. Dziękuję! Prze nieuwagę zgłosiłem do ... moderacji, a tymczasem chciałem pozytywnie zareagować na ten wpis. Znam poniekąd historię tego grobu... Nasz dom rekolekcyjny przez 40 lat był swoiście okupowany; z nakazu władz komunistycznych oddano rekolekcyjne pokoje na mieszkania. Ktoś z dawnych mieszkańców czy raczej młody człowiek odwiedzający swych krewnych (a dziś bodaj prawnik) odwiedzał nas dwukrotnie wewnętrznie przynaglany, by powiedzieć nam, że w dawnych czasach zaciągano (harcerze) wartę 1 listopada na okoliczność właśnie żołnierza radzieckiego pochowanego w naszym parku... Są pewne wątpliwości (czy różne zdania), ale uczciliśmy pamięć tego żołnierza. A pewno nasi rekolektanci na taki widok snują różne refleksje... Przy sposobności zapraszam na mój blog: <a href="http://osuch.sj.deon.pl/">osuch.sj.deon.pl/</a>
Janusz Brodowski
20 listopada 2012, 23:36
Widok grobu żołnierza radzieckiego w ogrodzie przy domu rekolekcyjnym w Częstochowie wzbudził mój podziw dla jezuitów. Ten artykuł traktuję jako dopełnienie obrazu z parku. Dziękuję!
19 listopada 2012, 16:11
 Piękny artykuł i budujący komentarz :) Dzięki!
L
leszek
19 listopada 2012, 12:34
11 listopada pojechałem rowerem na cmentarz w Palmirach. Zapaliłem kilka świeczek przy krzyżach z tabliczką NN. Nie wiemy kim byli, ale na szczęście Bóg wie. Obok krzyży są tam także żydowskie macewy. Świeczek tam nie stawiałem bo chyba byłoby to nietaktem. Ci Żydzi pochodzili z Warszawy, pewnie byli to ludzie wykształceni i zasymilowani. Zginęli nie dlatego, że byli Żydami, ale dlatego że byli Polakami, a ściśle bardzo chcieli nimi być, ale przed wojną im tego odmawiano. Dla nich świat żydowskich sztetli z cadykami i rabinami był pewnie równie egzotyczny co dla ich katolickiego otoczenia. Ale ten świat sztetli też uległ zagładzie. Tych ludzi wiele dzieliło, ale łączyło to, że byli niczemu winni i zginęli. Ale ja głęboko wierzę, że Bóg, tak jak przed wszystkimi męczennikami,  otworzył szeroko bramę swojego królestwa, Syn powitał ich w progu i zaprowadził przed tron Ojca.