Wymierzyłeś, Panie, dni moje tylko na kilka piędzi
Trwa miesiąc pamięci o zmarłych - listopad. Rozpoczynamy go dwoma świętami: Wszystkich Świętych, w którym czcimy osoby uznane przez Kościół za wzór świętego życia, oraz Dniem Zadusznym, w którym wspominamy zmarłych - znanych i nieznanych, bliskich nam i dalekich. Oba święta są znakiem "obcowanie" ludzi: żyjących i zmarłych, świętych i grzeszników.
Nie nam orzekać o świętości i grzechu zmarłych. Tylko Bóg zna naprawdę ich serce i tylko On potrafi je osądzić. Miesiąc wspominania zmarłych uświadamia nam, że wszyscy - zmarli i żyjący - stanowimy jedną wielką rodzinę, która wyszła z domu Ojca i nieustannie do Niego zmierza.
Odwiedzamy groby nie po to jednak, by nawiedzać ludzkie kości i prochy, ale by spotkać się z "duszami" żyjącymi "po drugiej stronie życia". Idziemy na cmentarz w szlachetnej pamięci o nich, ale też w serdecznej trosce o nas samych. Spotkanie ze zmarłymi - jak wierzymy - przynosi zmarłym radość, a nam pomaga uświadomić sobie, że i nasze życie ma dwie strony: doczesną i wieczną. My, chodzący jeszcze po tej ziemi, żyjemy doczesnością, ale - jak wskazuje sam rzeczownik "doczesność" - tylko do pewnego czasu. I do każdego z nas przyjdzie śmierć, a po niej nasi bliscy będą odwiedzać z kolei nasze groby.
"Oto wymierzyłeś, Panie, dni moje tylko na kilka piędzi…". Ten werset Psalmu 39 jaśniej brzmi w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka: "Oto pomiernemi uczyniłeś dni moje…". Nasze dni są "pomierne", czyli "pomierzone" i - jak mówi Jezus - sami nie możemy dołożyć do nich choćby jednej minuty. Odwiedzając groby, uczymy się pamięci o drugiej stronie życia, a naszym bliskim zmarłym mówimy życzliwe: "Do widzenia, do zobaczenia…". W prefacji o zmarłych czytamy przecież, że wraz ze śmiercią życie ludzkie nie kończy się, a jedynie się zmienia, bo gdy rozpada się dom doczesnej pielgrzymki, wtedy zostajemy wprowadzeni do mieszkania przygotowanego w niebie.
Nawiedzajmy groby nie tylko naszych bliskich, lecz także wielkich patriotów, żołnierzy poległych za ojczyznę. Nie zapominajmy też o grobach ludzi, z którymi nie jesteśmy może związani więzami krwi czy też serdecznych emocji; ludzi, którzy żyli kiedyś między nami lub polegli na naszej ziemi w czasach wojny: groby żydowskie, radzieckie, niemieckie i inne. Zmarli nie są naszymi wrogami, nawet jeżeli my żywimy wobec nich żal czy niechęć.
W czasie moich studiów w Warszawie lubiłem odwiedzać groby żołnierzy radzieckich spoczywających na wielkim mokotowskim cmentarzu. Gdy odczytywałem ich daty urodzin i śmierci, budziło się we mnie współczucie. Większość z nich to byli dwudziestokilkuletni chłopcy, a wielu z nich miało zaledwie osiemnaście, a nawet siedemnaście lat. Oni byli, jak my, ofiarami w starciu dwu imperiów zła - nazistowskiego i bolszewickiego.
Skomentuj artykuł