Zabili go jako krzyżowca

(fot. gordontour / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)

O trzydziestodwuletnim Hani Abdel Massih przeczytałem w The World Post February 20.02.2015. Jest to Egipcjanin, pochodzący z biednej prowincjonalnej miejscowości Al Aour . Miał on czwórkę dzieci, trzy córeczki i jednego synka. Synek był najmłodszy spośród nich . Hani kochał go "nad wszystko na świecie". Wszyscy mówią o nim, że był pogodnym człowiekiem, który wszędzie gdzie się znalazł rozsiewał radość. Jego żona, 29 letnia Magda Aziz, wyraża się o nim , że "był jak anioł"i że "modlitwa była we wszystkim co mówił".

Hani spędził osiem miesięcy w Libii, gdzie ciężko pracował, aby polepszyć warunki bytowe swojej rodziny. Kiedy sytuacja się pogorszyła i zrobiło się niebezpiecznie , zdecydował się na powrót do rodzinnej wioski Al Aour, położonej 300 km na południe od Kairu. Bardzo zachęcała go do tego żona, która pytana co ma jej przywieźć jako prezent, odpowiedziała, że największym prezentem jest dla niej bezpieczny powrót jego samego. Niestety , tego prezentu nie otrzymała. W Nowy Rok ostatni raz rozmawiali ze sobą telefonicznie. Poprosił wówczas o zamienienie kilku slów z każdym ze swych dzieci. Rozmawiając z żoną, prosił aby się za niego modliła. Zanim zdążył opuścić Libię, został uprowadzony przez islamistów, on i dwudziestu innych, podobnych jemu chrześcijańskich robotników egipskich. "Tęsknię za nim" mówiła Magda , trzymając czwórkę tulących się do niej dzieci, które przestraszone nie bardzo rozumiały pocieszających je ludzi słowami: "tatuś jest w niebie".

Hani i pozostała dwudziestka młodych mężczyzn padli ofiarą jihadystycznej "sprawiedliwości". Ponieśli śmierć jako "krzyżowcy", bo przecież chrześcijanie na Bliskim Wschodzie to obraza i zanieczyszczenie świętej ziemi islamu. Muzułmanie głoszą takie hasła i w imię takich haseł zabijają niewinnych ludzi, a przecież sami uznają Aisę ,czyli Jezusa za proroka i wiedzą dobrze, że tam właśnie jest Jego ziemia i tam się przecież, na Bliskim Wschodzie, narodził Kościół. Przecież ich święta księga, uznaje chrześcijan za "ahlil kitab", czyli lud księgi, który powinien być chroniony przez społeczność muzułmańską (Oczywiście, nie negując prawdy, że są oni "kuffar", czyli niewiernymi, ponieważ nie przyjęli wiary muzułmańskiej). Z tego też powodu , nie mogą być traktowani na równi z muzułmanami , obłożeni więc zostali specjalnym podatkiem dla "niewiernych", czyli "żizje". Dlaczego zatem zabito tych chrześcijan i w dodatku zadano im śmierć haniebną, bo poderżnięto im gardła i odcięto głowy. Skąd ta nienawiść i dlaczego takie okrucieństwo?

Przed rozpoczęciem wojny na Bliskim Wschodzie , którą podjęła koalicja wielu państw pod wodzą Stanów Zjednoczonych przeciwko irackiemu dyktatorowi, Saddamowi Husejnowi, papież Jan Paweł II ostro się jej sprzeciwił, będąc w tym sprzeciwie bardzo osamotniony. Trzeba przyznać, że długi czas pamięć o jego proteście chroniła Kościół od pomówień, że jest on sprzymierzeńcem wojsk interwencyjnych. Mówiono również chrześcijanom , że w konflikcie na Bliskim Wschodzie chodzi o władzę, pomiędzy dwiema frakcjami muzułmańskimi, szyitami i sunnitami, dlatego chrześcijanie mogą być spokojni, gdyż ich ten spór nie dotyczy.

DEON.PL POLECA

Jak to się zatem stało, że teraz zaczyna się w nich widzieć stronę konfliktu i traktuje się ich jako "krzyżowców", których należy wypędzić z islamskiej ziemi ? Traktuje się ich dokładnie tak, jak w czasach panowania nazistowskiej ideologii Niemcy traktowali Żydów. Dlaczego dzisiaj Żydzi nie reagują? Tymczasem oni powinni być pierwsi, którzy denuncjują tę niesprawiedliwość, bo to przecież oni byli tak strasznie przez historię nią doświadczeni i posiadają pod tym względem szczególną wrażliwość.
Zachód natomiast , który kiedyś mienił się chrześcijański i potrafił tak spektakularnie się zjednoczyć na ulicach Paryża w proteście przeciwko zamachowi terrorystycznemu na członków redakcji satyrycznego pisma "Charlie Hebdo", mobilizując miliony francuskich obywateli i całą czołówkę głów państw "demokratycznego świata" , dlaczego nie zareagował na "nazistowską" egzekucję jaka została dokonana w Libii, na jego oczach? Czy rasizm przestał być już zbrodnią przeciwko demokracji i fundamentalnym prawom człowieka? A może współczesna demokracja, będąc "trendy," sama siebie skonsumowała? Może traktuje religię jako relikt starego świata, który należy ignorować, postępując według nowoczesnych konwencji politycznych. Ciekawe tylko , co może zrozumieć taka "laicka demokracja" z problemów Bliskiego Wschodu i może właśnie z tego powodu, jest ona tak mało wydajna w rozwiązywaniu problemów dzisiejszego świata?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Zabili go jako krzyżowca
Komentarze (8)
MR
Maciej Roszkowski
25 lutego 2015, 21:02
Ciekawe ilu z tych którzy demonstrowali "Je suis Charlie" potrafiło by powiedzieć "Jestem Ukraińcem", "Jestem  Hani Abdel Massich".
KS
Krzysztof Sikorski
25 lutego 2015, 16:42
Jeszcze kilkanaście lat temu wszystko wydawało się "poprawnie" poukładane. Dziś widać wyrażnie  ; islamiści na poziomie małpy                              Rosja na poziomie małpy                              Lewactwo zachodnioeuropejskie też na poziomkie małpy Człowiek nic sie nie zmienił. Doprowadzimy do katastrofy.
R
Rz
25 lutego 2015, 17:54
Wszyscy na poziomie małpy TYLKO KOSCIOL ZAWSZE I JEDYNIE SŁUSZNY. Nie ma sie co dziwić, ze młodzi i wykształceni nic nie chcą mieć do czynienia z CZARNA STONKA.
W
wanda
22 lutego 2015, 13:19
Nie dość przypominania,że Jan Paweł II,z calych sił, starał się zapobiec wojnie w Iraku.
R
Robert
22 lutego 2015, 12:32
Męczeństwo Chrześcijan rozgrywające się na naszych oczach? Eeeee tam--jest tyle ciekawszych tematów (np. "pisiont" twarzy Greya).
VS
Vertiatis Splendor
22 lutego 2015, 11:43
Kiedy myślę o śmierci tych chrześcijan, to uderza mnie przede wszystkim jedno: byli to najzwyklejsi ludzie. Nie kapłani, nie jacyś ewangelizatorzy. Ot po prostu zwykli ludzie. I wszyscy ponieśli śmierć męczeńską. I bardzo ważna rzecz: wcale jej ponieść nie musieli! To jest kluczowa sprawa. Islamiści to nie naziści albo komuniści, oni nie mordują za pochodzenie lub poglądy. Nie wystarczy być np. Polakiem, żeby być zamordowanym przez islamistów. Jeśliby ci chrześcijanie wypowiedzieli formułę konwersji na islam: Allach jest Bogiem jedynym, a Mahometa jego prorokiem,  to by zachowano ich przy życiu. Przypomnijmy, że po arabsku "Allach" to po prostu Bóg. Czyli wystarczyłoby dodać Mahometa do listy proroków i życie byłoby ocalone. Jaka to niewielka herezja. Ale jednak ci chrześcijanie umierali dając świadectwo. Zestawmy to z tym, co dzisiaj się dzieje w Kościele katolickim. Ileż to herezji się pojawiło, np. dotyczących małżeństwa, komunii dla cudzołożników, związków homoseksualnych itp itd. I ta herezja pleni się w Kościele: wśród niektórych wiernych, w zakonach, wśród księży, biskupów, a nawet arycybiskupów. Nie będę tu pisał o kardynałach typu Kaspera, Schunborna, Marxa, Merdiagi. Te błędy szerzą się też w naszym polskim Kościele. Jakie teksty piszą o. Prusak, o. Mądel, o. Sepsiak, ... o. Kozacki prowincjał OP? Jak się wypowiada bp. Czaja, jak kard. Nycz? Krew tamtych chrześcijan jest dla nas wielkim wołaniem najpierw o przyjęcie prawdy, a potem o świadczenie o niej.
E
ew
22 lutego 2015, 14:11
Mieszasz męczenników ze swoimi kościelnymi antypatiami...  Może raczej czas się zastanowić jak ja, ty, każdy z nas z osobna dał by radę takiej próbie. Może włąśnie ci, których wyraźnie nie cenisz (kimkolwiek są) wyszliby z niej zwycięsko.
VS
Vertiatis Splendor
22 lutego 2015, 15:01
Wcale nie chodzi mi o sympatie, albo antypatie. Może nawet nie powinienem wypisywać tych nazwisk. Zastanawiasz się, jakie ludzie Kościoła daliby świadectwo? A ja piszę o tym, jakie świadectwo niektórzy z nich dają, a raczej jakiego nie dają, choć są do tego powołani i zobowiązani. I nie dają. A czasem każdy z nas nie daje, i to pomimo braku tak drastycznych prześladowań. Kardynałowie, biskupi nie ryzykują prawie niczym, może tylko awansu nie będzie. Księża ewentualnie wysłaniem do gorszej parafi. Świeccy ryzykują znacznie bardziej, ale też nie życiem.