Zgorszeni przez księży

Anna Sosnowska

Jak poradzić sobie z publicznym grzechem księży powszechnie przecież uznawanych za liderów w dziedzinie duchowości, a co za tym idzie - i świętości?

Najpierw sprawa ks. Krzysztofa Charamsy. Za chwilę medialne doniesienia o duchownym z diecezji kieleckiej, podejrzanym o molestowanie, zgwałcenie i więzienie nieletniej dziewczyny (brzmi to koszmarnie). Kilka dni później informacja o salezjaninie, który odszedł z kapłaństwa, ponieważ urodziła mu się córka. "Co się dzieje z tym bagnem?" - pyta ktoś na forum internetowym. "Pałętająca się hipokryzja" - podsumowuje inny użytkownik. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że takie komentarze wychodzą spod klawiatur osób co najmniej zdystansowanych wobec Kościoła. Jednak wypunktowane wyżej historie rodzą wiele pytań i wątpliwości także w ludziach mocno wrośniętych w Kościół. Jak poradzić sobie z publicznym grzechem księży powszechnie przecież uznawanych za liderów w dziedzinie duchowości, a co za tym idzie - i świętości?

Najpierw uwaga na marginesie: Jeśli ewidentna niewierność duchownego nas rani, złości, sprawia przykrość, to w pewnym sensie jest to powód do radości. Dziwne? Niekoniecznie. Bo to oznacza, że czujemy się częścią Kościoła, że jego sprawy są także naszymi, że utożsamimy się z nim. Gdyby Kościół był nam obojętny, nie reagowalibyśmy w taki właśnie sposób. To zupełnie jak w rodzinie - jeśli brat zrobił coś niewłaściwego, głupiego czy podłego, trudno przejść obok tego do porządku dziennego.

DEON.PL POLECA

Rodzinna analogia - do której niezliczoną ilość razy odwołuje się papież Franciszek, mówiąc o Kościele właśnie jako o domu, rodzinie i matce - przywodzi na myśl ważny dialog z Księgi Rodzaju: "Wtedy Bóg zapytał Kaina: "Gdzie jest brat twój, Abel?" On odpowiedział: "Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?" (Rdz 4,9). Brat, który mnie gorszy, nie przestaje być bratem (co w przypadku święceń kapłańskich nie dających się "wymazać" nabiera dodatkowego wymiaru). Dlatego choćby nie wiem jak mnie rozczarował czy wkurzył, robiąc rzeczy nie mieszczące się czasami w głowie, powinnam wykrzesać z siebie "Ojcze nasz" czy "Koronkę do miłosierdzia Bożego" w jego intencji albo szepnąć o nim Bogu - nawet przez zaciśnięte zęby - w czasie najbliższej mszy.

Gest takiej troski o brata, który się pogubił, jest jednocześnie gestem troski o siebie samego. Dlaczego? Dlatego, że w takich sytuacjach najczęściej uruchamia się następujący mechanizm: Ksiądz zrobi coś niewłaściwego czy strasznego, więc nie chcemy mieć z nim nic wspólnego, odcinamy się. Tworzy się pęknięcie numer jeden. Nie mieści nam się w głowie, że pomazaniec Boga, w którego wierzymy, dopuścił się czegoś takiego, więc obrażamy się także na Boga (co jest zupełnie nielogiczne, ale o tym za chwilę). I mamy pęknięcie numer dwa. A ile pęknięć pojawi się w nas samych, kiedy już zafundujemy sobie życie bez Boga..?

Jakiś czas temu robiłam wywiad z ks. Leszkiem Slipkiem - człowiekiem z ogromnym doświadczeniem kapłańskim (był ojcem duchownym w seminarium) i duszpasterskim. Chcę na koniec przytoczyć jego słowa: "Ludzie czasem mówią: Ponieważ ksiądz postępuje w taki sposób, to ja nie zamierzam chodzić do kościoła. Tylko co to znaczy? Że ja nie będę uczestniczył w Eucharystii, czyli nie będę przeżywał obecności Chrystusa w sakramencie, który On zostawił po to, by się ze mną spotykać. Co mi zrobił Chrystus, że Go odrzucam z powodu marnego sługi? Ja raczej powinienem Chrystusowi współczuć, jednoczyć się z Nim i modlić o to, żeby było więcej wiernych sług Pana" ("W drodze" 7/2015). Niby takie proste, a czasem takie trudne, prawda?

Anna Sosnowska - redaktor miesięcznika "W drodze", współautorka książki (razem z o. Wojciechem Ziółkiem SJ) "Zioło-lecznictwo, czyli wywary na przywary", współpracuje także z "Przewodnikiem Katolickim"; wcześniej związana z kanałem religia.tv.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zgorszeni przez księży
Komentarze (282)
Fala Kwiat
14 października 2015, 10:19
Od Księży zawsze oczekiwaliśmy wzrou do naśladowania. Oni to wiedzą. Upadek  autorytetu nawet w Kościele jest destrukcyjny głównie dla młodych. Dlatego jest ogromny oddźwięk każdego Ich zachowania, które wzbudza smutek, niechęć, odrazę, zaskoczenie, zgorszenie jest uzasadnione. Tłumaczenia i wyznania publiczne takich zachowań wcale nie pomagaja Kościołowi  szarpanemu od zewnątrz i dodatkowo niszczonemu od wewnątrz. Księża, zakonnicy -więcej czasu na modltiwie to konktakt z Bogiem, a więcej czasu w tv, na przyjęciach, kawiarniach, różnych zajęciach,  etc. to spotkanie z  .......
13 października 2015, 21:13
Bardzo sluszne uwagi. Kiedyś zwróciłem uwage ksiedzu opdczytującemu list pasterski na temat wstrzemięźliwości alkoholowej kierowców. Odpowiedział że to nie jego uwagi tylko list biskupów.
KP
Kocham Pana Jezusa
13 października 2015, 16:03
Odmawiam różaniec w intencji zmarłych. Zamówienie usługi i kontakt: kochampanajezusa@gmail.com Odsyłam niezobowiązujący numer konta. Pisz. Nie zwlekaj ani chwili. Może to ta ostatnia.
KP
Kocham Pana Jezusa
13 października 2015, 15:25
Odmawiam różaniec w intencji zmarłych. Zamówienie usługi i kontakt: kochampanajezusa@gmail.com Odsyłam niezobowiązujący numer konta.
AA
Andrzej Adamski
13 października 2015, 14:31
Każdy człowiek jest grzesznikiem. Tylko wydaje mi się, iż w Kościele powstała na przestrzeni wieków praktyka lepszych i gorszych grzeszników. Przykład: osoba żyjąca w związku niesakramentalnym jest cudzołożnikiem i jako nie chcąca się zmienić (związek kontynuowany) nie może uzyskać rozgrzeszenia i przystąpić do Komuni Św. A co się dzieje jeśli w związku niesakramentalnym (obojętnie czy hetero, homo czy innej seksualności) znajduje się ksiądz, biskup etc. Przecież on również przystępuje do spowiedzi, winien swój grzech wyznać i wyjawić, że nie chce tego związku przerwać. Nie może więc otrzymać rozgrzeszenia. Próby mataczenia winien wyznać na następnej spowiedzi i nie uzyskać rozgrzeszenia. A bez rozgrzeszenia nie może przyjmować np w Eucharystii Komuni Św. Nie może jej więc sprawować. Sytuacja jego bowiem jest taka sama jak katolików pozostających w związkach niesakramentalnych. I problem nie tkwi w tajemnicy spowiedzi. Problem tkwi w różnych kryteriach stosowanych przez spowiedników w stosunku do osób świeckaich i duchownych. Biorąc pod uwagę ilość takich grzechów obciążających duchownych, ich ciężar gatunkowy (grzechy tzw. śmiertelne), łatwość ich ustalenia w chwili spowiedzi wydaje się, iż Kościół w pełni świadomie stosuje odrębne procedury rozgrzeszania osób świeckich, a kapłanów w przypadku pozostawania przez obie te grupy w stałych związkach niesakramentalnych. I nieprawdą wydaje się twierdzenie Kościoła, że nie wie i nie może wiedzieć o nadużyciach seksualnych księży i biskupów. Ma bowiem tak ważny instrument wychowawczy i dyscyplinujący jakim jest spowiedź. Czemu więc w jednym przypadku z niego korzysta, a w drugim nie?
13 października 2015, 14:46
Pisząc o ksieżach, ktorych to rzekomo Koscioł nie dyscyplinuje rozumiem iz spotkałeś sie z sytuacją, iz ksiądz rzymsko-katolicki wział ślub cywilny , ma dzieci z którymi mieszka, a w wolnej chwili pędzi do koscioła. Bo tylko taka sytuacja jest porónywalna do małżonków w "drugich" cywilnych małżeństwach.
13 października 2015, 21:11
Widać wielu ma problemy ze zrozumieniem oczywistych treści.:-(
13 października 2015, 11:24
@Bazyli - w skrórcie, bo nie chce mi sie po watkach biegac. Religia chrześcijańska nie ogranicza wolności wyboru. Wybór jest w epłni dobrowolny, co widać chocby po kilku guru ateistów, którzy nie ponieśli żadnych konsekwencji porzucając Kościół i teraz Go atakując. Więc powielsz mity. A dalej, jest gorzej - piszesz, iz "niebyłbys zadowolny", gdybyś niesłusznie został oskarżony o pedofilie, gdybyś posiedział sobie w areszcie standardowe 3 miesiące do wyjaśnienia sprawy. Powaznie? To są takie bajki człowieka żyjacego w oparciu o zasłyszane mity.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
12 października 2015, 09:39
@Bazyli Mam pytanie: Kiedy poczułeś przypływ troski o odkłamanie świadomości wierzących czy katolików? Potrafisz to mniej więcej umiejscowić w czasie? To ważne. Jak przebiegał ten proces? Co było impulsem do zabrania uświadamiającego głosu na forum?
B
Bazyli
12 października 2015, 11:06
Impulsem była hipokryzja zarówno hierarchów jak też owieczek katolickich. A gdy okazało się, że poziom niewiedzy katolików nt. religii sięga szczytów tym chętniej uświadamiam fascynatów mitów żydowskich.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
13 października 2015, 00:50
Dziękuję Ci za tę wymijającą odpowiedź. Więcej pytań nie mam. 
13 października 2015, 10:54
Bardzo proszę.
13 października 2015, 12:58
Zawsze mnie zaskakuje jak bardzo ludzie lubują się w poświęcaniu swojego cennego czasu na rzeczy, które uważają za bzdurę zamiast w końcu posłuchać swoich własnych pragnień i pasji, a następnie się za nie po prostu zabrać.
11 października 2015, 18:11
Warto zadać sobie pytanie, no dobrze, ale skąd się to zgorszenie wzięło? I dotyczy to nie tylko księży. Najbardziej podstawową przyczynę, tak oto poniżej opisuje św. Ignacy Loyola. Myśli mogą być pewnie i inne, może takie: a po co chodzisz do kościoła, po co się modlisz, po co ci Msza Święta, po co księdzu sutanna, a po co komu papież? <a href="https://44. Sposób postępowania nieprzyjaciela wobec początkujących w służbie Bogu polega zazwyczaj na tym, iż stawia przed nimi różne trudności i przeszkody. Podsuwa na przykład takie myśli: „Czy możesz spędzić całe życie w ten sposób...?"">44. Sposób postępowania nieprzyjaciela wobec początkujących w służbie Bogu polega zazwyczaj na tym, iż stawia przed nimi różne trudności i przeszkody. Podsuwa na przykład takie myśli: „Czy możesz spędzić całe życie w ten sposób...?"</a>
11 października 2015, 18:15
Bardzo przydatne sentencje św. Ignacego Loyoli dla każdego [url]http://www.rcs.org.pl/pl/czytelnia/zycie_duchowe/sentencje_sw_ignacego_loyoli.html[/url]
11 października 2015, 09:17
I jeszcze kilka uwag: Błędem jest rozumowanie, iż ksiądz jest, czy pownienien byc bardziej święty od świeckiego. Oczywiscie ksiadz ma wiecej wiedzy, więcej może, ale też za tym stoi zdecydowanie wiecej pokus czy też walki duchowej. Błedem jest współczesne gwiazdorzenie księży, wznoszenie ich na piedestał, czy też ocenianie np. Mszy św, przez homilię. Błedem jest, gdy ksiądz staje sie guru wspólnoty, gdy wierni zaczynają przychodzić dla jego charyzmatu czy gloszonego słowa. Ale tęz błędem jest, gdy ksiądz zaczyna sam uwazać sie za gwiazdę, gdy zaczyna podkreślać swoje załsugi, gdy zaczyna sie promowac. Błedem jest brak rotacji wśrod ksieży, zostawania na parafiach latami, przywiazywanie się ksieży do miejsc i ludzi. To odciaga od celu i powoduje budowę wszelakich kólek adoracji wzajemnej - wypaczonych duszpasterstw opartych o osobę konkretnego księdza. No i ostatnim błędem jest kokietowanie ksieży, to uganianie się za sutanną przez dziewczynki w bardzo róznym zresztą wieku. Te maślane oczęta wpatrzone w przystoinych kleryków, czy młodych księży. Wodzenie na pokusy strojem czy zachowaniem. Sutanna, tak jak obrączka winna być jasną nieprzekraczalną granicą, a nie wyzwaniem do pokonania.
MarzenaD Kowalska
11 października 2015, 09:30
O, zgadzam się i do dziś pamiętam sprzed wieeelu lat, jak jako licealiści m.in. będąc na wycieczce z naszym proboszczem, zatrzymaliśmy się na nocleg w Niepokalanowie- mieliśmy spotkanie z młodymi franciszkanami, ale ich przłożeni uważali na nasze relacje, bo fakt: jest taka część kobiet z maślanymi oczętami.  A szczególnie zgadzam się z tym: "Sutanna, tak jak obrączka winna być jasną nieprzekraczalną granicą, a nie wyzwaniem do pokonania."- to także prosta, ale ważna dla mnie zasada. 
10 października 2015, 20:48
Nie jestem w tej chwili w takim stanie duchowym, zeby sie wymadrzac. Napisze jednak co zdarzylo mi sie ogladac. Zaczne od tego ze za ksiezy trzeba i warto sie modlic, to nie jest slogan. Widzisz ze ktos skreca w zlym kierunku, co mozesz zrobic? Wolasz do Ojca za nim. A modlitwa moze pomoc poranionemu ksiedzu do stania sie duchowo swiezym i gorliwym. Z swojej perspektywy trudno mi o kategorycznosc teraz. Po pierwsze z faktu ze sam jestem "prochem marnym", a po drugie widywalem roznych ksiezy i w wyraznym dolku ale i na gorze Tabor, ten sam ksiadz, kilka miesiecy przed i po. Znam uczucie zlosci, kiedy ksiadz ewidentnie kaleczyl Msze Sw, wydzieral sie w konfesjonale, nie nadazal za procesja, nie odprawial publicznie jakis czas. Widzialem tego ksiedza po 50stce w zgola innym stanie kilka miesiacy pozniej, zupelnie inna twarz, checi, gorliwosc, podejscie do ludzi, nie ten czlowiek, wrocil do odprawiania, nie stronil przed spowiadaniem. 
11 października 2015, 08:48
Widziałem juz upadek i porzucenie sutanny przez idealnego, rozmodlonego księdza, za ktorego wielu sie też modliło (i modli nadal). Zbyt duża gorliwość zaangażowania w życie wspólnot była powodem upadku.
AC
Anna Cepeniuk
11 października 2015, 11:33
Ciekawostka!!!... Masz jakiś miernik na pomiar gorliwości? Mierzysz ją również sobie? To może się tym podziel....
11 października 2015, 12:10
Elfa - przykładów bez liku, z takich o których na pewno słyszalaś - znay zakonny kaznodziaja, seminaria, wykłady, ksiązki - pełne zaangazowanie. Dziś nie jest zakonnikiem, czy ksiedzem, tego nei wiem bo róznie mówia. Inny, o którym wspominam też w innym miejscu - pełne kościoły na "jego Mszach", pełne zaangażowanie w działalność duszpasterską, coż wybral życie bez suttany, bo jak pisał w ostatnim kazaniu dojrzał do tego życia.
AC
Anna Cepeniuk
11 października 2015, 13:18
No cóż pytałam dość konkretnie... ale widać, że nie rozumiesz pytań... Widać Twoje wzburzenie... i złość... do której pod płaszczykiem "dobrego katolika" nie umiesz się przyznać.... Więc nie mów raczej innym co mają robić... lub czego uniakać... Bo dokładnie piszesz jak "guru"... Może zajmij się swoją złością... bez przerzucania jej na innych...
11 października 2015, 13:24
Pytałaś, dostalaś niewygodna odpowiedź, wiec przypisujesz mi uczucie złości, co jest bzdurą. Bo na co ma się złościć, albo za co mam się złościć?
AC
Anna Cepeniuk
11 października 2015, 13:32
Tak myślałam.... Pewny siebie katolik nie czuje złości... wogóle... Wszystko wie.... i to najlepiej...
11 października 2015, 13:44
A cos w temacie artykułu?
AC
Anna Cepeniuk
10 października 2015, 19:16
Bardzo dziękuję p. Anno za tem tekst. Widziałam go już rano, ale zajęcia( i nie tylko) domowe dopiero teraz pozwoliły mi na przeczytanie tekstu. Jestem wdzięczna szczególbe za ten ostatni akapit.... bo nie obraziłam się na Chrystusa ( Kościół).... i teraz wiem dlaczego... A co do trzeciego akapitu... potwierdzam.... boli.... i to bardzo... Dokładnie kilka dni temu w rozmowie z przyjaciółką doszłyśmy do takiego samego wniosku... Pozdrawiam i błogosławię
11 października 2015, 08:55
Przy upadku ksiedza to najbardziej boli zranione ego tych, co do Kościoła, do wspólnot przychodza dla tego księdza. Widzialem potłuczonych, poranionych katolików, gdy ich wielki guru porzucił nagle sutannę, gdy całe jego wielkie dzielo duszpasterskie, piękne homilie i zaangazowanie w życie wielu okazały sie tylko pustą fasadą.
AC
Anna Cepeniuk
11 października 2015, 11:24
Rozumiem, że piszesz o sobie... i tego co Ty widziałeś... Może warto mieć trochę zrozumienia dla tych "potłuczonych"?! Nie uważasz? Ja napisałam o swoich przeżyciach i dowiadczeniach, w których dokładnie zgadzam się z autorką tekstu.... I rozumiem "potłuczonych", wśród których również byłam.... i może będę?! Pozdrawiam i więcej wyrozumiałości do "potłuczonych życzę...
11 października 2015, 12:16
Piszę o znanym, zresztą jednym z głośnieszych w ubiegłych latach porzuceniu sutanny. W tym wypadku było dokładnie widać, jak złe jest przychodzenie dla ksiedza na Msze sw. (ludzie przyjeżdzali naprawdę z daleka na "jego Msze") Dokładnie było widać, jak wielu pomyliło Kościół z sektą, bo zamaist Boga, podziwialo charyzmatycznego przywódcę. I wielu doznało szoku i osobistej porazki, gdy guru pewnego dnia publicznie napisał, iz wybiera życie świeckie. Bo dojrzał.... I tutaj bardziej, niz jakieś współczucie dla sierot po tym guru potrzebna jest podstawowa formacja, aby wierni przychodzili do kościołów wyłacznie dla Chrystusa, a nie jakiejś księżowskiej gwiazeczki, co mami słodkimi słówkami, a później pokazuje swe prawdziwe oblicze.
11 października 2015, 12:33
Jeśłi ludzie mieliby przychodzić do kościoła wyłącznie dla Chrystusa, to w takim razie tylko Chrystus musiałby odprawiać msze. Bo na zwykłego człowieka w tym kapłana jak widać zawsze znajdzie się coś, co pokaże, że głosi Chrystusa a w życiu jest człowiekiem, jest sobą (czytaj: coś z nim nie tak). Znając naukę Chrystusa wystarczy po prostu zatem wejść do swej izdebki, a więc do wnętrza, doskonalić się, żyć i działać w służbie innym. Po co więc uczęszczać na msze? By składać pieniężne ofiary za to, co i tak wiesz i ta wiedza jest dostępna? Naprawdę potrzebujesz kogoś, by Ci czytał, co głosił Chrystus i mówił jak masz żyć? Sam nie wiedziałbyś?
11 października 2015, 13:27
To jest doskonale pytanie, które warto sobie stawiać za kazdym razem ,kiedy sie idzie na Msze św. Jaki jest cel mojego uczestnictwa? Kapłan, homilia, spotkanie wspólnotowe, mile spedzony czas, jakies niewiarygodne emocjonalnie przezycie? A moze to tylko starata czasu?
11 października 2015, 18:02
Oczywiście można zadawać sobie pytanie jaki jest cel mojego uczestnictwa w Eucharystii? Co mnie na daną Mszę Świętą przyciąga: piękne homilie, „guru” czy przede wszystkim Chrystus? Jednak warto pamiętać, że Chrystus tak umiłował człowieka, że pragnie i działa też przez człowieka. A każdy człowiek ma inne dary Ducha Świętego, jeden ma dar mówienia do tłumów i przyciągania w ten sposób do Chrystusa. Więc nie dziwmy się, że na jego Eucharystię czy homilię przychodzą tłumy. A jak za tym idzie piękne świadectwo życia to na spotkania z nim (by usłyszeć o Chrystusie będą przychodzić miliony – tak jak to było na spotkaniach z Ojcem Świętym Janem Pawłem II). Dlatego nie dziwmy się, że ludzie czują się oszukani, zranieni jeśli ktoś kogo uważali za apostoła Chrystusa upada. Bardzo trafia do mnie ten fragment tego tekstu: „Jeśli ewidentna niewierność duchownego nas rani, złości, sprawia przykrość, to w pewnym sensie jest to powód do radości. Dziwne? Niekoniecznie. Bo to oznacza, że czujemy się częścią Kościoła, że jego sprawy są także naszymi, że utożsamimy się z nim. Gdyby Kościół był nam obojętny, nie reagowalibyśmy w taki właśnie sposób. To zupełnie jak w rodzinie - jeśli brat zrobił coś niewłaściwego, głupiego czy podłego, trudno przejść obok tego do porządku dziennego”.
11 października 2015, 20:06
Oczywiscie iż Chrystus działa przez człowieka. Problemem staje się, gdy zaczynamy przychodzic czy uczestniczyć dla człowieka, a nie dla Chrystusa. Grzechy, niewierności innych ranią, ale najpierw warto zoabaczyć jak sie rani innych swoimi nawet tymi drobnymi niewiernosciami. Czasami odnosze wrazenia, iz dopuszczenie do wielkiej niewiernosci takiego ubostwiangeo przez tłumy guru ma cel dydaktyczny - pokazanie jak bolą rany zadawane przez nas. To też jest droga duszpasterska. O ile nie zamknięmy się w przeżywaniu i nieustannym podkreslaniu, jak to nas ksiadz rzucajacy sutannę poranił. Jedyną znaną formą przezywania takiego kryzysu wspólnoty to modlitwa (za ex księdza, ale też za winy wspólnoty) oraz jednak zaprzestanie tworzenia bożków z elokwentnych, charyzmatycznych księży.  Co do JPII - to przykład odwrotny - tłumy ubóstwiajace JPII, marginalnie idące drogą wyznaczoną przez JPII. To samo będzie (już jest) z Papieżem Franciszkiem.
11 października 2015, 21:09
„Problemem staje się, gdy zaczynamy przychodzić czy uczestniczyć dla człowieka a nie Chrystusa” – tu zgoda, ale myślę że do rzadkości należą przypadki, że ludzie przychodzą do kościoła tylko dla człowieka. Jeśli rzeczywiście tak jest to jest to bardzo smutne. Moim zdaniem, jest raczej tak, że ludzie przychodzą posłuchać tego człowieka (np. cenionego przez wielu ks.Pawlukiewicza), bo jego sposób mówienia o Chrystusie do nich najbardziej przemawia, bo jego sposób mówienia o Chrystusie wydaje się być autentyczny, bo dużo w jego homiliach jest świadectwa jego własnego życia i spotkania z Chrystusem. Ludzie nie oczekują „hamletów” czy „wróżbitów Maciejów” w kościele. W rozmytych czasach relatywizmu potrzebny jest wyraźny głos proroków naszych czasów – którzy w sposób wyraźny będą nam pokazywać wolę Bożą względem nas, względem kościoła. Nie każdy bowiem umie, czuje się na siłach, umie ten Boży głos sam usłyszeć (zresztą jak otworzysz Biblię to zobaczysz, że Bóg dawał ludziom w każdym czasie takich proroków, którzy w jasny sposób mówili czego Bóg od nich oczekuje). Muszę się z Tobą zgodzić, że rzeczywiście niewierności innych w sposób doskonały przypominają nam o naszych niewiernościach i naszej nędzy.
12 października 2015, 07:35
Bardzo bym uwazal z określaneim ksiezy prorokami naszych czasów. Bo czesto charyzmatyczny ksiądz podobajacy się tłumom gada po prostu głupoty. Gada, to co ludzie chcą usłyszeć. Bo tak łatwiej jest być gwiazdą, być docenianym. Przykąład, o któym tutaj pisze, to fenomenalny ksiadz, który przyciagal tlumy na "swoje Msze". Z całego miasta. I co? Ano pusta wydmuszka, fikcja, bo ksiądz porzucił kapłaństwo. Drugi, charyzmatyczny zakonnik, wrecz prorok, dziś prowadzi kursy już jako były zakonnik.
WDR .
10 października 2015, 18:08
@Mala_mi napisała "Tak, pobożni ludzie powiedzą: "Zmów Zdrowaśkę". Czy aby na pewno? Nie kto inni tylko autorka tego artykułu, Anna Sosnowska, pisała na deonie, że nie tylko pobożni ludzie, czy też dokładniej, z pobożnych celów, będą namawiać do modlitwy. Anna Sosnowska: "Chcę raczej zapytać o to, czy nie nadużywamy czasem modlitwy, traktując ją jako środek służący do zakasowania oponenta? A może taka modlitwa w ogóle nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem, ponieważ Boga zaczynamy traktować po prostu jak bożka? Niczym rasowi poganie postanawiamy złożyć Mu ofiarę w postaci grupowo odmówionej Koronki i w ten sposób zagwarantować sobie przejście nieprzyjaciela na naszą stronę."
10 października 2015, 16:25
Tak, pobożni ludzie powiedzą: "Zmów Zdrowaśkę", a ja mówię NIE. Nie wolno wieść podwójnego życia. Nie wolno co innego głosić publicznie i inaczej żyć. Nie wolno.
10 października 2015, 17:29
Tak z ciekawości - co zrobisz, jak upadniesz w jakimś grzechu?
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 22:37
Masz rację ... nie wolno wieść podwójnego życia. Na to nie ma i nie będzie zgody.  Żaden człowiek nie jest jednak 'kuloodporny" .... i upadki zdażają się każdemu. Modlitwa za osobę (księdza) , który tak ciężko upadł nie jest rozgrzeszeniem / zgodą na kłamstwo i zło , ale prośbą do Boga, prośbą o Łaskę nawrócenia ... i żeby On ten grzech zobaczył .... i mógł się wyspowiadać , żałować i zadośćuczynić Bogu i bliźniemu.  Wyrwanie tego człowieka ze szponów diabła jest sukcesem całego Kościoła .... a to jak za to odpowie przed Bogiem jest tylko sprawą Boga.  Bóg jest Miłosierny ... ale i sprawiedliwy ! 
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 13:30
Jak Oni się uchowali tyle lat żyjąc podwójnym życiem ? - to inna ważna kwestia !
10 października 2015, 13:56
To nei jest trudne - popatrz na uchodzące za wzorowe rodziny, małżeśńtwa, gdzie nagle okazuje się, iż cała ta idealnośc to zasłona dymna. A z drugiej strony - ksieża boją sie przyznać, iz to nie jest ich droga, bo zawiodą matkę, najblizszych, przełożonych, parafain, wspólnotę. To często jest jak rak. Ukryty, którego się nie czuje. A zabija. 
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 14:15
.... a czasami jeszcze z wyrachowania.  Masz rację,  to jest jak rak.   
11 października 2015, 09:50
Czyli krótko mówiąc - ludzie oszukują wtedy, gdy się boją, że coś utracą. Wybierają żyć w kłamstwie dla własnych korzyści i by spełnić oczekiwania innych. Coś kosztem czegoś. Kiedy ludzie zaczynają mówić prawdę o sobie odzyskują siebie i swoje życie, zyskują panowanie nad nim. Pozornie tylko tracą tych, którzy dotąd karmili nim swoje ego. Pozornie, gdyż teraz ta grupa będzie miała wspaniałą możliwość odpowiedzieć sobie na pytanie czy szanowała tego człowieka autentycznie czy szanowała swoje wyobrażenia o nim. A jeśli były sprzeczne (bo faktycznie zostali wprowadzeni w błąd), to czy będą w stanie zrozumieć, że ten człowiek tak bardzo się bał, że ich utraci, że ze strachu przed tym wybierał kłamać. 
KP
Kocham Pana Jezusa
13 października 2015, 16:05
Odmawiam różaniec w intencji zmarłych. Zamówienie usługi i kontakt: kochampanajezusa@gmail.com Odsyłam niezobowiązujący numer konta. Pisz. Nie zwlekaj ani chwili. Może to ta ostatnia.
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 12:32
Bzrdzo dobry tekst - to prawda. Każda Zdrowaśka za pogubionego Kapłana (oprócz tego, że uprasza Łaskę nawrócenia) jest wyrazem naszego przebaczenia. Kapłan raniący Kościół - rani przecież każdego z nas.   ​
B
Bazyli
10 października 2015, 12:45
Jest także wyrazem naiwności i durnoty.
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 13:20
Ja nazywam to miłością bliźniego. Dla wielu śmierć Jezusa na Krzyżu była i zapewne jest dalej oznaką hańby, naiwności i głupoty .... a On to zrobił za każdego z nas : za mnie, za tego księdza ... i za Ciebie.  Jeżeli Ty też tak myślisz... to pomyśl ...jak Ty go ranisz !  
B
Bazyli
10 października 2015, 13:29
Kogo ranię? Wymyślonego Boga? Czy człowieka który nie żyje? 
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 13:39
Ranisz swojego Stwórcę. Ranisz Tego, który dał Ci życie i umarł za Ciebie ... abyś mógł żyć wiecznie.  
B
Bazyli
10 października 2015, 13:52
A krasnoludki także ranię? I Boga ruhstersh także? I innych wymyślonych 4 tys. Bogów także? Czy tylko Jezusa?
MarzenaD Kowalska
10 października 2015, 15:41
Idź sobie pochlapać i powyzywać, jacy do wierzący głupi do prof. Hartmana, to taki "tolerancyjny" człowiek na "Polityce". Pomodlę się za Ciebie, bo nienawiść, którą czujesz, spala, co Twoje teksty pokazują. 
M
Milosc
10 października 2015, 16:15
Andrzeju, przypisujesz Bogu cechy ludzkie tj. poczucie zranienia. Czy Bóg, który jest stwórcą wszystkiego i wszystkich, a więc w każdym stworzeniu jest swoją cząstką mógłby jako Całość doznać zranienia od części siebie? Inaczej mówiąc - czy palec, który jest częścią ręki będzie ranił uczucia ręki, gdy się skaleczy? A czy ręka będzie winić palec, że boli, bo młotek na palec upuściła? Będzie go osądzać i od czci odżegnywać? Będzie go przeklinać i do diabła posyłać czy może jednak będzie "rozumiała", że to, co było jej doświadczeniem, jest również doświadczeniem jej części, a co jest doświadczeniem jej części jest również jej doświadczeniem? Wszystko jest Jednym Andrzeju i Bóg (Życie) doświadcza się poprzez swoje stworzenie, a stworzenie w Nim. Jesteśmy po prostu Jego częścią. Częścią składową wszystkiego co jest, Życiem.
B
Bazyli
10 października 2015, 16:31
Wiara w mity jest przecież cudowna i taka mądra a mity żydwski plemion koczowniczych są .... mitami. 
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 22:46
To nie chodzi o to, że ja mogę Bogu coś zabrać lub dodać.... to jest raczej ludzkie określenie stanu odrzucenia Miłosci, którą  Bóg mnie obdarzył  /relacji ja i mój Bóg.  Co do przypisywania Bogu cech ludzkich ... to jest całkiem odwrotnie. To Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo ... i dzięki temu potrafimy np. kochać ;)
TP
Tomasz Pierzchała
10 października 2015, 23:27
Bazyli- nie ośmieszaj się.Usilnie pragniesz wkraczać na nasz obszar o którym nie masz zielonego pojęcia.Tak bardzo doskwiera ci brak Boga,iż nie możesz przestać o Nim mówić.?Pokaż,że masz jaja a nie wydmuszki i po męsku przyznaj,że skoro Boga nie ma nie będę o Nim myślał ani atakował tych,którzy w Niego wierzą-bądź wreszcie konsekwentny i logiczny.To co czynisz dotychczas to jedynie przejaw słabości twego ateistycznego światopoglądu, któremu nie dość,że brakuje konsekwencji to jeszcze wyraża się głównie w żenujących zestawieniach mających na celu ośmieszenie teistów.Czy ateista jest tak ograniczony umysłowo,że stać go tylko na sztuczne wywoływanie krasnoludkowo-koczowniczych żygów?  
10 października 2015, 23:46
Tak, nawiązałam jedynie do tego, że Boga nie da się zranić, tak jak życia nie da się zranić czy miłości, czy spokoju.
TP
Tomasz Pierzchała
11 października 2015, 00:00
"Przykrość mi zadałeś twoimi grzechami, występkami twoimi mnie zamęczasz".I to właściwie wszystko na ten temat.Może poza jednym szczegółem - grzech to nie tylko przekroczenie norm i przepisów Prawa lecz głównie zranienie Bożej miłości.I to jest sedno problemu "miłości".Grzech,który popełniła zabił w niej wiarę w Bożą Miłość, a raczej Boże Miłosierdzie, dlatego też unicestwiła Boga wmawiając sobie,że jest jednym z Nim. Zniknął więc problem grzechu a zostało tanie misjonarstwo , które w istocie jest jedynie odbiciem duchowego upadku i pełni rolę zagłuszania wyrzutów sumienia.Spójrz w lustro "miłość" i odpowiedz sobie na pytanie,kim naprawdę jesteś a potem wróć tam skąd wyszłaś.Bóg chrześcijan nie odrzuca żadnego grzesznika jeśli ten uzna swój grzech i zdecyduje się zmienić swe życie.Jeśli jednak w dalszym ciągu będziesz Prawdziwemu Bogu bluźnić otrzymasz tu to na co zasługujesz.Chcącemu nie dzieje się krzywda.
B
Bazyli
11 października 2015, 00:01
Mitologia żydowskich plemion koczowniczych + wpleciony dodatek w postaci przeinaczonego Jezusa które wyznajesz to wciąż mitologia. Choć nie wiem jak bradzo byś się starał to mitologia jakich wiele. Wymyślono kilka tysiecy Bogów. A każdy z tych Bogów najprawdziwszy.  Więc ocknij się i przestań wierzyć w bajki. 
11 października 2015, 00:55
"zranienie Bożej miłości" - masz widać jakiegoś biednego boga na myśli, którego miłość tak łatwo zranić jak jego ego. Pomyśl proszę czy nie o swoim ego piszesz zanim znów napiszesz. Pomyśl również co kochasz tak bardzo, że z miłości do tego, wybierasz widzieć w bliźnim bluźniercę. Ja Ciebie za takiego nie mam. Ja po prostu zauważam, że masz inną optykę, którą zamiast skupić na wnętrzu i tam dokonać przemiany myślenia i postrzegania, to Ty przekierowujesz ją na zewnątrz i chcesz, żeby inni się zmienili podług tego, w co wierzysz.
TP
Tomasz Pierzchała
11 października 2015, 10:27
Bazyli, widzę,że wciąż nie rozumiesz.Jeśli to mitologia,którą tak gardzisz to czemu wciąż w niej uczestniczysz?.Twoja postawa jest niekonsekwentna.Przyznaj uczciwie,że nie jesteś ateistą.
TP
Tomasz Pierzchała
11 października 2015, 10:34
W twoim przypadku skupianie się na wnętrzu to zwyczajna ucieczka od realnych bytów, głównie zaś Boga, którego obraziłaś i boisz się do tego przyznać.W twoim tzw oświeceniu jest zwyczajne samooszukiwanie się, nie ma w nim ani klarowności ani prostoty i jednoznaczności przekazu jest za to niechęć do chrześcijaństwa.Niechęć ta bierze się z odrzucenia prawdy.Służysz kłamstwu "miłość".Ojcem kłamstwa jest zaś diabeł.Czy koniecznie chcesz jemu służyć?  
11 października 2015, 11:11
Skupienie się na wnętrzu to wsłuchanie się w siebie, dotarcie do źródła i znalezienie odpowiedzi na to z czego coś wynika i jak być lepszym człowiekiem niż było się wczoraj, jak żyć lepiej. Boga nie da się obrazić, bo Bóg nie jest osobą z wybujałym na swój temat ego. Tak samo mądrości nie da się obrazić, tak samo światła nie da się obrazić, tak samo życia nie da się obrazić itd., tak samo energii nie da się obrazić. Rozumiesz, co przez to mówię? Bóg NIE JEST OSOBĄ, choć działa przez osoby i doświadcza się w nich. Tak samo życie nie jest osobą, choć jest w nich. Tak samo mądrość nie jest osobą, choć jest w nich. Być jednym z Bogiem oznacza MIEĆ W SOBIE światło, miłość, mądrość, spokój, zrozumienie, współczucie, troskę, radość... a nie zapędy do rządzenia, potępiania, osądzania, wydawania nakazów i zakazów, które właśnie "od złego pochodzą", a więc z niedowartościowanego ego, które nie jest świadome tego, Kim jest. Czy teraz widzisz klarowność, prostotę i jednoznaczność przekazu?
11 października 2015, 11:12
c.d. No przypatrz się proszę, cała religia oparta na pojmowaniu Boga jako osoby "wydała na świat" kogoś, kto tym światem i ludźmi rządzi i Ty w niego uwierzyłeś, uwierzyłeś, że jest ktoś taki, do którego trzeba się modlić, by go przebłagać za grzechy, by go obłaskawić, by go udobruchać, by się mu spodobać, by zrobić coś, co byłoby jemu miłe i nie robić tego, co jest dla niego niemiłe, by dał Ci coś o co prosisz i by nie odbierał Ci czegoś, co jest ci bliskie sercu. Uwierzyłeś w nadludzkiego człowieka, Karmelu, który czegoś pragnie, bo widocznie tego nie ma, który kogoś uzależnia od siebie, bo sam czuje, że utraci swoją władzę nad nim, gdy ten się od niego odwróci, a wtedy ten nadludzki człowiek swoją chorą mocą pośle go do diabła. Pozwoliłeś sobie Karmelu odwrócić relację Bóg-Człowiek. Bóg służy Człowiekowi mądrością, wiedzą, spokojem, miłością, bo go nimi obdarował. One są we wnętrzu człowieka, stąd mówi się, że Bóg jest w nas. Dlatego widzisz głoszę, by zwracać się do wnętrza, bo tam znajdziesz Boga, a więc spokój, miłość, zrozumienie. To jest ta jasność, to oświecenie jak Ty to nazywasz. Ciemność jest iluzoroczynym poczuciem braku tego światła w sobie. Iluzorycznym, bo jedynie przesłoniętym przez szatana - przez wewnętrzne poczucie braku, niemożności, niewiedzy, niedostatku, niedoboru. Rozumiesz?
TP
Tomasz Pierzchała
11 października 2015, 15:27
Rozumiem ,że masz zaburzone poczucie międzyludzkich relacji osobowych i przerzucasz to na sferę nadnaturalną.Pozornie pragniesz ulżyć ludzkim cierpieniom nieprzerwanie karmiąc nas pogańskimi treściami, które każdy rozsądny katolik ma w pogardzie.W rzeczywistości zapomniałaś o zasadzie:lekarzu ulecz się sam.Nazwałaś się "miłość" ale jedyną rzecz którą kochasz jest własny urojony błogostan będący w istocie ucieczką od realności tego świata.Prawdziwa  Miłość tkwi na drzewie krzyża, dopóki tego nie przyjmiesz będziesz jedynie głosić jej karykaturę 
11 października 2015, 16:14
Na razie to Ty swoją postawą wobec siebie i drugiego człowieka głosisz karykaturę tej prawdziwej miłości na drzewie krzyża. Potrafisz gardzić słowem bliźniego, choć nie widzisz, jak bardzo ubliżasz w ten sposób właśnie sobie. "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili". A że jesteś jednym z Chrystusem, to SOBIE to czynisz. Czy to tak trudno zrozumieć??? Myślisz, że wystarczy poczytać/posłuchać w kościele treść nauk Chrystusa i uwierzyć w Niego, że żył, odmówić pacierz, pójść w niedzielę na mszę i raz na jakiś czas przystąpić do spowiedzi. Otóż nie drogi Karmelu. Tę naukę po to dostałeś, by ją ZASTOSOWAĆ. No ale widzę, że jawi Ci się pogańska. W takim razie, cóż mam powiedzieć - nic z niej jeszcze nie zrozumiałeś.
TP
Tomasz Pierzchała
11 października 2015, 18:02
Twórczym zastosowaniem nauki Chrystusa będzie permanentne uświadamianie ci,iż popadłaś w gnostyckie szaleństwo z opcją misjonarską.Ukrywanie tego przed tobą byłoby wyrządzaniem ci krzywdy.Wyznajesz dawno potępioną przez Kościół herezję.Pomóc może ci  jedynie modlitwa do której w twojej intencji zachęcam forumowiczów.Miej jednak na uwadze fakt,iż nikt nie będzie cię zawracał z drogi do piekła na siłę,jeśli sama koniecznie chcesz się tam dostać.I jeszcze jedno- nie wycieraj sobie buzi Chrystusem, którego już dawno się wyparłaś 
M
Milosc
11 października 2015, 19:04
Karmelu, jeżeli Kościół coś potępia i nazywa to herezją, to ma w tym swój interes. Już z historii Kościoła wiesz ilu ludziom odebrano za to życie, bo tak bardzo byli niewygodni dla Kościoła, że trzeba było się ich pozbyć. Zastanawiam się, jak Ty w ogóle odnajdujesz się w organizacji, która z jednej strony coś potępia, a z drugiej strony powołuje się na Boga, że jest stwórcą tego świata i wszystko, co stworzył jest dobre. Jak Ty odnajdujesz się w organizacji, która z jednej strony z imieniem Boga na ustach przyczyniała się i przyczynia się nadal do rozlewu krwi, odbierania ludziom życia, szacunku i godności dziecka Bożego, a z drugiej głosi, że tylko Bóg jest dawcą życia i tylko On może je odebrać? Czy Ty naprawdę tego nie dostrzegasz? Czy Ty nie dostrzegasz tego ogromnego fałszu i nie zadajesz sobie pytania kto i dlaczego za tym stoi? Nie widzisz tu wilka w owczej skórze z pięknymi słowami na ustach, a potępieniem w sercu i krwią na rękach? Nie widzisz tego, że wytłumaczono Ci już 2000 lat temu, co się staje z tymi, którzy mają świadomość prawdziwego Boga w sobie? Nie wystarcza Ci tego? Widzisz ten przemożny Watykan z wieloma nieruchomościami i wykupionymi ziemiami na świecie i nie dostrzegasz ubóstwa ludzi? Na czym się tak wzbogacił? Po co było to całe nawracanie pogan kosztem życia niejednego? Po co to całe przyjmujcie uchodźców, gdy dobrze zdają sobie sprawę jak bardzo islam też potrafił wyprać mózgi swoim wiernym? Czy naprawdę ludzie są tak ślepi, że tego nie widzą?  Czy w Kościele usłyszałeś, że jesteś mądry i możesz samodzielnie szukać prawdy w sobie? Nie, bo byłbyś zagrożeniem, gdybyś ją odkrył. Zagrożeniem, że utracą swoją władzę nad ludem, który nie chciałby już więcej słuchać jak bardzo są grzeszni i bić się w piersi na kolanach, że to ich wina.
11 października 2015, 19:07
c.d. Prawdziwy Bóg jest w Tobie, Karmel. Nie jesteś od Niego odseparowany. Jesteś z Nim Jednym - z mądrością, światłem i miłością w sobie. Jak Chrystus był i głosił. I widzisz, co z Nim władze zrobiły - On też był zagrożeniem, bo pomylono Boga z tym, kto rządzi. Bóg służy Twojemu rozwojowi. Wycisz myśli, medytuj, poproś o światło zamiast bić się niegodny w swoje piersi i powtarzać tysiące słów paciorków. No jak można z tak przepięknie działającego wszechświata, natury, Twojego organizmu i bijącego serca i sprawnego umysłu nie uczynić świątyni, a za to zamienić ją na zimne mury kościoła z powtarzanymi tam tekstami o grzechu, potępieniu, umiłowaniu cierpienia, niegodności, piekle i szatanie? Religia, która wspomina szatana, przywołuje go i powołuje do istnienia w świadomości człowieka. Kościół, który walczy z czymkolwiek zdradza, że nie ma w nim spokoju. Bóg też nie toczy żadnej walki z szatanem, bo jest Spokojem, Ciszą, Mądrością, Pięknem, Harmonią, Naturą, Miłością i Życiem. Wsłuchaj się w SIEBIE i tam Go znajdziesz. Czy taka wiadomość Ci w czymś urąga? To wielka wiadomość. Ale nie ja pierwsza z nią przyszłam. Wielu Nauczycieli było już przede mną. I Ty też słyszałeś już te słowa wcześniej. Tylko czy je usłyszałeś?
B
Bazyli
11 października 2015, 20:04
Jak już pisałem wiara chrześcijańska to wiary w mitologię żydowską. Nie znaczy to jednak, że gardzę jakąkolwiek mitologią. Mitologia to zbiór starożytnych opowieści i wierzeń. Dlaczego maiłbym nią gradzić. Jedynie nie rozumiem jak można wciąż wyznawać mitologię w XXI w.?
TP
Tomasz Pierzchała
11 października 2015, 20:26
Nakręcasz się "miłość" ale im bardziej to robisz tym lepiej widać dokąd w istocie zmierzasz
TP
Tomasz Pierzchała
11 października 2015, 20:32
Twoim jedynym nauczycielem jest odwieczny kłamca i zmierzasz prostą drogą na spotkanie z nim.Póki jednak żyjesz masz szansę to zmienić i stać się członkiem Kościoła Rzymsko-Katolickiego poza którym nie ma zbawienia 
11 października 2015, 20:38
Wiadomo, że widać. Niczego nie ukrywam. :)
11 października 2015, 20:41
Tośmy sobie pogadali - ja o kościółku, Ty niby o mnie. :)
Andrzej Łukasiewicz
12 października 2015, 11:52
Nie da się zranić miłości ....nigdy zostałaś zdradzona, oszukana ?
M
Milosc
12 października 2015, 16:45
Bardzo dobre pytanie. Pozwól, że odpowiem na nie w dwóch ujęciach mojego zrozumienia, tj. przed przemianą i po przemianie.  Przed: tak, czułam się i zdradzona i oszukana nawet całkiem pokaźną ilość razy w życiu.  Wynikało to z braku świadomości tego czym tak naprawdę jest zdrada czy kłamstwo. W związku z tym moje ego cierpiało i łzy wylewało. Po: wiem, że nie zostałam zradzona ani oszukana ani razu. Wynika to ze świadomości jaką mam teraz. Mianowicie, że człowiek, który zdradza czy oszukuje nie zdradza/oszukuje drugiego, a zdradza/oszukuje tylko i wyłącznie SIEBIE, tj. odstępuje od założonych ideałów czy wyobrażeń na swój temat. Co ciekawe, przed przemianą bałam się zdrady, więc ją podświadomie przyciągnęłam. Po przemianie mam w sobie całkowity spokój i nie powołuję takich zdarzeń do swojego życia. Wszystko jest w głowie - energia myśli. Zachęcam do przemiany :) Pozdrawiam.
10 października 2015, 11:49
do @Bazyli Pytanie jest nastepujące; jako osoba jak rozumiem oświecona proszę wytłumacz mi jak rozumieć twoje wypowiedzi przesiąkniętę taką niechęcią do drugiego człowieka. Czy Dalajlama daje swoim zachowanem odczuć komukolwiek że jest od niego lepszy, czy się wywyższa, czy gardzi, czy podkreśla na każdym kroku spotykając się z drugim czlowiekiem że on jest oświecony a tamten nie?
B
Bazyli
10 października 2015, 12:09
Dlaczego w wypowiedzi pojawia się nagle Dalajlama? Czuje niechęć do zwodzenia ludzi przy pomocy religijnych mitów, bajek itp. 
10 października 2015, 12:14
Dalajlama to żywy człowiek nie mit, chodzi po ziemi i żyje w naszych czasach, pytanie dotyczy twojej postawy tu prezentowanej. Kim jesteś? Rozumiem, że włącznie z Jezusem wszystko co zapisane w PŚ jest dla ciebie mitem greckim, no to masz tym razem za przykład żyjącego aktualnie Dalajlamę, co ci w sumie za różnica. I teraz pytam się, co ty chcesz nam przekazać konkretnie, bo twoje wpisy niosą jedynie nienawisć do drugiego człowieka.
B
Bazyli
10 października 2015, 12:19
Religia to oszustwo. Religia jest przyczyną wielu wojen, nienawiści, pogardy, morderstw, tortur, prześladowań cierpienia ludzi. 
10 października 2015, 12:26
No dobrze, powtarzasz to ciagle, wiemu już że nie wierzysz, chodzi o twoje konkretnie owoce jako ateisty. Dobre są? Powiedz szczerze, jak sam oceniasz smak swoich owoców, potrafisz to zrobić?
B
Bazyli
10 października 2015, 12:35
Moja ocena siebie to moja sprawa. Ale jest ok.  Natomiast oszustwo biednych owieczek trzeba tępić skoro owieczki są owieczkami i zachowania stadne są ważniejsze niż myślenie. Dlaczego nie tępisz tego oszustwa? 
10 października 2015, 12:44
W czym to oszustwo się przejawia? Piszemy pod konktretnym artykułem na ten temat właśnie, wczytaj się uważnie.
B
Bazyli
10 października 2015, 12:46
Dużo o tym pisałe, dużo pisał Adam Roman z pewnościa czytałeś i wiesz jak to oszustwo się przejawia.
10 października 2015, 13:26
Odnieś się do tego artkułu konkretnie, katolicy to nie są istoty bezrozumne.
B
Bazyli
10 października 2015, 13:30
Czasami mam wątpliwości. Oszustwo jest wpisane w istotę istnienia Kościoła rzymskokatolickiego.
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 13:34
... a ateista Stalin - to dobry wujek ;)   Jesteś ateistą ? ... to też wiara​ ! Ja wierzę, że Bóg jest ... a Ty wierzysz , że Boga nie ma ... pewności przecież nie masz ;)​
10 października 2015, 13:38
Przeczytaj a nie wierz w swoje utarte przekoannai jako ateista. Chodzi mi konkretnie o przestrzeń, punkt  która jest tu dobrze opisana. W tej właśnie przestrzeni mamy się wszyscy spotkać, i o tym jest tu mowa. Jak do tego dojśc,  TomaszL dobrze napisał, ze zapewne łatwiej zrozumieć czyjś grzech, upadek komuś kto sam jprzejdzie taką drogę, na sobie doświadczysz lepiej rozumiesz drugiego. Inni może to mają i bez tego, ale cały czas chodzi o uczciwość zwłaszcza względem siebie samego, i to przychodzi najtrudniej, dlatego łatwo schować się za cudzym grzechem, upadkiem i jeszcze grzesznika potepić, a dlatego tak jest bo często widzisz tam swój grzech , ktorego nie chcesz dostrzec u siebie, bo ci tak dobrze, u innego zobaczyć i potępić łatwiej wychodzi. A potem mówi się, ze religia ludzi ogłupia, KA Pe Wu?
B
Bazyli
10 października 2015, 13:54
Religia z pewnością ogłupia. Ludzie którzy na codzień kierują się roumem w sodniesieniu do religii go tracą.
B
Bazyli
10 października 2015, 13:55
A nie zbierenie znaczków to też hobby. Logika religianta jak mniemam.
10 października 2015, 14:09
Co ogłupia? To , że ma umrzeć jeszcze za życia człowieka wierzącego ogłupia? Sam się ogłupia go bo mu się nie chce umrzeć, i czeka do śmierci fizycznej dopiero w ostatniej chwili na szybcika umiera a i czasem nie to . W chrześcijaństwie jest prośba do człowieka, żeby umarł po to,żeby zaczac żyć  ale on teraz akurat nie chce i co mu zrobisz? A ty już umarłeś?
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 14:55
... masz powody , aby nienawidzić ?
WDR .
10 października 2015, 15:44
Przy czym, ateista Stalin to nie każdy ateista tylko ten rodzaj ateisty, który uważa, że religia ogłupia człowieka.
B
Bazyli
10 października 2015, 16:35
To zupełnie tak samo jak pewni królowe uważali, że wiara w Boga katolickiwgo jest nieodzowna i mordowali tych, którzy wierzyli w tego samego Boga ale po protestancku. 
TP
Tomasz Pierzchała
11 października 2015, 00:18
Najśmieszniejsze jest to,iż oświeceniowi ateiści pokroju Bazylego często powołują się na naukę jako antagonistyczną do wiary w Boga.Podczas gdy w rzeczywistości nauka na którą spojrzymy z nieodległej perspektywy (mechanika kwantowa)może wobec Boga przyjąć jedynie postawę agnostyczną.Dlatego postawa Bazylego nie jest żadną emanacją wyzwolonego rozumu a jedynie ideologiczną "ruchawką" próbujacą zagospodarować poczucie sacrum poprzez jego negację.Odsyłam więc Bazylego nie do Dawkinsa, który jak sam przyznał go nudzi lecz do Eliadego.  
WDR .
11 października 2015, 01:40
Myśle, że mógłbym pójść na kompromis i się z tym zgodzić: ateiści uważający, że religia ogłupia człowieka mają coś z tych katolików którzy mordowali lub głosowali w parlamencie za restrykcyjną ustawą aborcyjną czyli jej pełną dopuszczalnością.
11 października 2015, 10:12
Zgodzam się z Twoim rozpoznaniem co do tego, do czego prowadzi część przekoanań religijnych, w tym poczucie wyższości i posiadania "prawdziwszej prawdy" przed wyznawców jednej religii nad drugą. Co do Dalajlamy jednak... trzeba tutaj wyraźnie zaznaczyć, że On sam o religii wypowiada się w ten sposób "Moja religia jest prosta. Nie wymaga kamiennych świątyń, nie wymaga filozoficznych dociekań. Świątynia jest nasz umysł i nasze serce; filozofią – dobroć." W tym sensie jego pogląd jest mi bardzo bliski. I Tobie myślę (czuję), że też. :)
B
Bazyli
11 października 2015, 20:40
Nie rozumiemi Twojej wypowiedzi. To co napisałeś to jakiś bełkot.
B
Bazyli
11 października 2015, 20:53
Mechanika kwantow wobec krasnoludków także może przyjąć jedynie postawę "nie wiem czy krasnoludki istnieją". Znaczy to jedynie tyle, że krasnoludki i Bóg są z tej samej sfery mitologicznych bytów. Moja emanacja wyzwolonego rozumu polega na tym, że na podstawie krytyki Ewangelii mozna wywnioskować które części tekstu zostały dopisane i w jakim celu. Wiadomo także, że nie znane są oryginalene zapisy ewangeli a pierwsze znane egzemp;arze to jedynie kopie, kopii, kopii, kopii, kopii, kopii kopii różniące się w setkach a nawet tysiącach miejsc. Wiadomo po co zostały dopisane pewne fragmenty a których oryginalnie nie było. Więc właściwie w co wierzysz?
B
Bazyli
11 października 2015, 21:02
Ateistów łączy jedynie zaprzeczanie istnieniu Boga. Religiantów natomiast łączy wspólne wyznawanie dogmatów i przekonań oraz obrona swojej wiary, która doporwadza do wojen morderstw itd. itd.  Religia ogłupia. Na szczeście Kościół rzymskokatolicki ma się coraz gorzej. I niedługo będzie jak w Irlandii. 
10 października 2015, 11:44
Czym  różni się ateista okładajacy po głowie z drwiącym uśmiechem katolika który popadł w grzech, od gorliwego katolika oburzonego innym grzeszącym katolikiem oraz cynicznym ateistą? Niczym, ich drogi przecinają sie w jednym punkcie w którym to punkcie splatają się w jedno urągające całemu stworzeniu ciało. To ciało mówi jednym głosem nie mającym nic wspólnego z głosem Boga.
10 października 2015, 11:53
Widzisz, różni ich wiele. Katolik, faktycznie okładajacy grzeszącego katolika po głowie pewnie nigdy nie upadł (choć bardziej wydaje sie mu, iż nie upadl). Ateista, który byl kiedyś katolikiem, upadek innych traktuje jako własne alibi. I wazna uwaga - czasami coś co jest krytyką zła, konkretnego czynu, a nie człowieka odbieramy jako pałowanie czlowieka. To jest chęć ucieczki przed prawdą o sobie. Stąd czesta jest praktyka oburzania sie na słusznie oburzonych czyimś złym czynem.
10 października 2015, 12:08
Krytyka czynu, no właśnie tylko teraz skąd wiadomo kto jest tym krytykującym - bo mówisz, ze ten co nigdy nie upadł jest najbardziej oburzony, a z drugiej strony należy krytykowac czyny oczywiście nie człowieka. Co do aktywnego tu ateisty to on robi dokładnie to samo.
B
Bazyli
10 października 2015, 12:14
Nic dziwnego, że "niemającym nic wspólnego z Bogiem" ... bo Boga nie ma. To tylko urojenia ludzkich umysłów. Wszystkie święte książki to ściema i świat zachodu już o tym wie .... i Polsce już także katolicy to wymierający gatunek.
B
Bazyli
10 października 2015, 12:15
I jest jeszcze krytyka oszukiwania ludzi przy pomocy religii. Generalnie takie okłamywanie to niezły interes.
10 października 2015, 12:22
Ok, uważasz że Boga nie ma, dobrze, tak uważasz oraz wiele innych osób o których tu piszesz, no ale w takim razie dokąd idziesz, skąd wiesz czym się kierujesz wstając rano z łóżka, spotykając drugiego człowieka, pisząc tu, co jest twoim alter ego że tak się wyrażę? Przypadek? kierujesz się w życiu przypadkiem, ślepym losem? A owoce z twojego drzewa uważasz są zdrowe?
10 października 2015, 12:37
Bazyli, a ty nas przypadkiem też nie oszukujesz? Wiesz, ja osobiście jak piję z kimś herbatę nie pytam o wyznanie, chodzi o to, żeby powiedzmy pobyć przy herbacie, czy lubisz pobyć z drugim człowiekiem przy herbacie, przy ciastku, przy wodzie, przy chlebie, przy czymkolwiek. O to chodzi, żeby lubić ze sobą przebywać wzajemnie, od tego należy zacząć i jak iwdać to sprawia najwiecej kłopotów, proste czynności. Umiec byc ze sobą w domu z domownikami, czasem tak różnymi, z róznymi temperamentami, upodobaniami, tauażami,zdradami. Czy jest coś co nas wszystkich łączy? Powiedz mi teraz i opisz co to jest , jako ateista, no bo skoro krytykujesz to jak rozumiem masz w głowie coś, co jednak daje ci siłe. A więc co to jest?
B
Bazyli
10 października 2015, 12:37
Czyżbyś chciał się czegoś nauczyć? A fakt, że sam o sobie decyduejsz Cię przeraża i nie mieści ci się w głowie? 
10 października 2015, 12:45
Kazdy katolik zawsze sam o sobie decyduje.
10 października 2015, 12:46
Bazyli, prosta sprawa jak rozmowa z drugim człowiekiem, za każdym razem atakujesz, zauważ to, a przejawia się to w tym że z mety uważasz drugiego za głupszego od siebie, a tymczasem on jest twoim mistrzem, warto więc okazać szacunek.
10 października 2015, 12:47
Ja sam decyduję o sobie no tak nie do końca, jestem połaczony siecią zależności chociazby z moimi bliskimi, miłość to odpowiedzialność.
B
Bazyli
10 października 2015, 12:47
Napisz to do Euzebiusza on nie decyduje o sobie to panbuk decyduje za niego.
B
Bazyli
10 października 2015, 12:48
Sam decydujesz czy robi to za Ciebie pambuk?
B
Bazyli
10 października 2015, 12:49
Humanizm a nie pambuk.
10 października 2015, 12:54
Sam decyduję, życia wiarą to życie pełną wolnościa. W odóżnienia do życia bez wiary, gdzie bardzo czesto brak wolności powoduje iż decyzje nie sa ani wolne ani samodzielne.
B
Bazyli
10 października 2015, 13:13
"Sam decyduję, życia wiarą to życie pełną wolnościa. W odóżnienia do życia bez wiary, gdzie bardzo czesto brak wolności powoduje iż decyzje nie sa ani wolne ani samodzielne." Coś sobie wymyslasz a potem myślisz, ze to prawda. A dokładnie jaki czynnik powoduje, że decyzje ateisty nie są wolne ani samodzielne?
B
Bazyli
10 października 2015, 13:14
Czyli kierujesz się w życiu przypadkiem, ślepym losem.
10 października 2015, 13:22
Nie kieruję się ślepemy losem, gdyby tak było to poszedłbym w świat za pierwszą ładniejszą spódniczką a tak nie jest.
10 października 2015, 13:29
Czy humanizm wyklucza wiarę w Boga? [url]https://pl.wikipedia.org/wiki/Humanizm[/url]
B
Bazyli
10 października 2015, 13:31
Czym się zatem kierujesz?
B
Bazyli
10 października 2015, 13:32
Czy katolicyzm wyklucza karsnoludki, albo jednorożce? 
10 października 2015, 14:02
Bazyli - dochodizmy do sedna - czym jest wolność, a czym iluzja wolności. W moim wypadku wiem, iz jedynie Bóg będzie mnie osądzal. Nie muszę brać pod uwagę osądu ludzi. (co oczywisćie nie oznacza, iz nie biorę). Jestem wolny, co ma znaczenia w wypadku wyborów krytycznych, decyzji z których nie ma już odwrotu. Ja je podejmuje i ja za nie odpowiadam. Przy czym wszelakie konsekwencje doczesne nie sa hamulcem tych wyborow.
10 października 2015, 14:31
Kieruję się tym, żeby po pierwsze nie być przyczyną zmartwień dla moich bliskich, oraz dla wszystkich innych ludzi żeby nie być przyczyną dla nich do smutku i nie jest to wcale łatwe, nawet w takiej rozmowie trudno o sobie zapomnieć.
B
Bazyli
10 października 2015, 15:37
A co ma z tym wspólnego religia? Moimzdaniem nic, a nic.
10 października 2015, 18:02
Moim zdaniem religia ma tu rolę kluczową, żadna inna religia nie jest tak bliska człowiekowi jak chrześcijaństwo, tak jak powiedział Jan Pawel II " Bez Chrystusa nie można zrozumieć siebie ani drugiego człowieka". Przecież każdy człowiek podąża tak naprawdę tą samą drogą, od urodzenia do śmierci i nawet jak się wypierasz to wiele nas łączy. Ja z religii wiem o Dekalogu, o życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa.
10 października 2015, 18:03
Jezus żył i chodził po ziemi, nauczał, o krasnoludkach wiem ze były w bajkach, o krasnoludkach nie ma mowy w Piśmie Świętym ani o jednorożcach.
10 października 2015, 18:48
A dlaczego w religii szuka się Boga zamiast znajdywać? 
10 października 2015, 18:59
Boga jak najbardziej znajduje się w religii i my znajdujemy Go w codziennym życiu bo przecież o to chodzi, my przecież żyjemy tu i teraz, i kiedy znajdujemy Boga to życie tu i teraz nabiera dopiero sensu.
B
Bazyli
10 października 2015, 19:16
Religia nie jest potrzebna by żyć etycznie. Czy gdyby udowodnić katolikom, że Boga nie ma to zaczęliby mordować i gwałcić? 
B
Bazyli
10 października 2015, 19:18
Ale krasnoludki i jednorożce sa w innych ksiażkach. Znaczy że istnieją? Biblia to zbiór mitów i opowieści. 
10 października 2015, 19:25
Czyli, że Bóg jest codziennym życiem?
10 października 2015, 19:39
Przepisy potrzebne są społecznościom nie praktykującym duchowości. Tzn. gdy czlowiek jest świadomy tego, że jest wszystkim i może na nowo wybrać kim się stanie, wszystko ma i może się tym dzielić, nic nie musi, wszystko jedynie może, a więc jest całkowicie wolny od jakichkolwiek potrzeb czy obaw, przepisy jak żyć przestają być konieczne.
10 października 2015, 19:52
No i religia traci tutaj rację bytu. Dlatego jednak, że hierarchom ("pasterzom") zależy jednak na tym, by wierni ("owce") za nimi podążali ("służyły im"), to też w Kościele czyni się z Boga kult, przedstawia jako istotę od swojego stworzenia odseparowaną, a człowieka degraduje do niegodnego grzesznika wiecznie czegoś potrzebującego do szczęścia, do osiągnięcia raju, do zaspokojenia pragnień Boga o tym konkretnym imieniu. Obiecanki cacanki, a wierni łapią się na to, co im nieomylny autorytet obiecuje i proponuje. I nie daj boże, żeby było inaczej jak głosił inny choć przecież też nieomylny autorytet, najlepiej ten z Polski ;)
10 października 2015, 20:16
Duchowość to nie jest moralność ani pobożność do czego często sprowadza się właśnie duchowosć chrzescijańską, co to znaczy życie etyczne?. Duchowość to życie prawdziwe, a życie to śmierć i  zmartwychwstanie. To jest duchowość chrzescijańska, to nie jest moralność, to doświadczenie Bożej obecności , jak chcesz mi udowdnić że tego nie ma jak jest. Więc jak mogę gwałcić czy mordować doświadzcając Bożej obecności w życiu?
10 października 2015, 20:21
 Nie muszę rezygnować z religii żeby doświadczyć Boga, to jest osobiste doświadczenie i dlaczego ma to oznaczać rezygnację bycia chrześcijaninem.
10 października 2015, 20:28
Nie spotykam ani krasnoludków ani innych jednorożców, nie odpowiem ci na to pytanie,
10 października 2015, 20:47
Jeśli wiesz, że jesteś częścią Wszystkiego, to wiesz też, że Bóg (Życie) nie potępia ani nie osądza tego, czym/kim jest. Jak sobie zatem radzisz z taką nauką w kościele, z takim obrazem Boga? I dlaczego wybierasz chodzić do kościoła, skoro wiesz, że nie musisz nigdzie iść, bo Ty nim jesteś?
10 października 2015, 20:55
Ale z jakim obrazem Boga i z taką nauką w kościele mam sobie radzić, bo nie rozumiem?
B
Bazyli
10 października 2015, 20:58
Bóg (JHWH=Jezus=gołąbek) nie raz nakazywał mordować i gwałcić więc jeśli w niego wierzysz to trzeba uważać co robisz.  Niektórzy doświadvczają tego że są Npoleonami .... to cos bardzo podobnego do Twoich doświadczeń.
B
Bazyli
10 października 2015, 20:59
Krasnoludki i Bóg to takie same postaci z mitów i bajek. 
10 października 2015, 21:02
Np. że Bóg za dobre wynagradza a za złe karze. Że osądza, potępia, skazuje do piekła itp. Skoro doświadczasz Boga, to bardzo dobrze wiesz, że On tego nie robi.
10 października 2015, 21:03
Wiem, że za wszelką cenę chcesz prowokować i to robisz cały czas , nie mam skłonności morderczych ani sadystycznych, więc pudło. Nie doświadczam bycia Napoleonem,  no może czasem :-))
10 października 2015, 21:04
Bazyli a ty doświadczasz bycia krasnoludkiem? Bo jesli tak to miałbym prośbę żebyś wystapił w przedszkolu, zgodzisz się?
10 października 2015, 21:09
Własne doświadzcenie nie jest mitem tylko doświadczeniem, daj już sobie spokój Bazyli idź odpocznij.
10 października 2015, 22:34
Przede wszystkim ja nie doświadczam w kościele strachu. Idę do kościoła bo chcę a nie bo muszę. Bóg za dobre wynagradza a za złe karze, jak czlowiek jest dobry dla innych ludzi to i dobro do niego wróci, jak czyni ludziom źle to i ludzie odpłacą się pewnie tym samym, jak czlowiek wsłuchuje się w głos Boga, znajduje czas żeby się z nim spotkać to wiele rzeczy co do siebie mu się rozjaśnia a zarazem innych ludzi, jak siebie poznaje to i drugich lepiej rozumie.
B
Bazyli
10 października 2015, 22:50
No widzisz....czasem czujesz łączność z Bogiem a czesem jesteś Napoleonem. To wiele tłumaczy.
B
Bazyli
10 października 2015, 22:52
Ja nie wierzę w basniowe stwory a Ty w takie wierzysz. To Ty doswiadczasz vycia Napoleonem albo obecności nieistniejących istot z mitologii. Może weź leki.
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 22:54
... i dlatego pozwala na eutanazję, zabijanie nienarodzonych dzieci, małżeństwa i adopcje dzieci przez homoseksualistów,  legalizuje narkotyki i wmawia dzieciom jak to ma dobroczynne działanie masturbacja .... a o zwierzęta dba bardziej niż o ludzi - same sukcesy !!!    Nie ma to jak myśl postępowa  "światłej" części  społeczeństwa Europy ;)
B
Bazyli
10 października 2015, 22:54
Doświadczasz Boga ... he he he .... albo Napoleona jak napisałeś. 
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 22:58
... jeżeli doświadczasz takiego boga, który jest biernym obsewatorem ... to zastanów się, kto za tym obrazem stoi ?
10 października 2015, 23:01
A to Napoleon nie mógł już czuć łączności z Bogiem? Nie panikuj.
10 października 2015, 23:02
Brakuje ci pomysłów, wypaliłeś się ale nie gniewam się.
B
Bazyli
11 października 2015, 00:02
Oczywiście boski Napoleonie.Oczywiście .... uspokój się.
B
Bazyli
11 października 2015, 00:05
Widzę, że nie możesz się pogodzic z postepem. Wolisz inkwizycję, prześladowania, religijne wojny, hipokryzję, kłamstwa i oszustwa zamiatane pod dywan oraz przestepstwa seksualne na dzieciach byleby tylko nikt sie nie dowiedział. 
11 października 2015, 00:13
Ależ ja nie mówię o tym, że jakoby doświadczasz w kościele strachu. Mówię o nauce Kościoła na temat Boga, wobec którego wzbudza się w ludziach bojaźń. Dla mnie to niepojęte - jak można w ogóle głosić w imię Boga, że On sądzi i że potępia?!  Trzeba naprawdę nie znać Boga, by pozwolić sobie na to, by coś takiego kiedykolwiek wypowiedzieć. Przykre to, że wlaśnie religia, która uzurpuje sobie prawo do głoszenia nauk o Bogu, wprowadza tak przeogromny mętlik w umysłach swoich wiernych i zamiast im powiedzieć jaka jest prawda, całkowicie ją wykrzywia. No ale nie może sobie na to pozwolić, bo przestałaby być najbardziej dochodowym businessem jaki w tym świecie ukręcono. A ludzie się na to łapią i taki mamy świat pełen cierpienia, głodu, wojny, podziałów i niezrozumienia, gdzie człowiek człowiekowi wilkiem a nie Bogiem właśnie. Co do Twojej wypowiedzi od "jak człowiek jest dobry..." - pełna zgoda. Dlatego i ja mówię  po prostu - czyń innym tak, jak sam chciałbyś, by Tobie czyniono i nie sądź drugiego, bo siebie wtedy sądzisz. I tu też masz rację - jak siebie poznamy, to i drugich lepiej rozumiemy - dlatego mówię poznać siebie, zacząć od siebie, zwrócić się do wnętrza i tam znajdzie się wszystkie odpowiedzi. I tu zaczyna się droga, by z pokorą przejąć odpowiedzialność za siebie i innych, by zwrócić człowiekowi człowieczeństwo, a więc jego Bożą naturę. 
11 października 2015, 00:22
Bóg nie jest biernym obserwatorem, wręcz przeciwnie - całkowicie doświadcza siebie poprzez nas, poprzez całe stworzenie. To wszystko życie, a my ponosimy odpowiedzialność za to w jaki sposób ono nam służy i czym praniemy je wypełniać.
Andrzej Łukasiewicz
11 października 2015, 16:25
Jeżeli wg Ciebie wymiarem postępu jest aborcja, eutanazja, legalizacja narkotyków, związków jednopłciowych i adopcji przez takie pary dzieci ... nie wspomnę o domach publicznych dla zoofilów (Niemcy i nie tylko) oraz legalizacji partii, która za swój  cel obiera czuwanie nad wolnością  i prawami dla pedofilów (Holandia)  .... to masz rację - z takim postępem się nigdy nie pogodzę ! Za grzechy moje, które ranią Kościół  i grzechy ludzi Kośc​ioła przepraszam i proszę Boga i ludzi o przebaczenie ...  Grzech nie wywodzi się od Kościoła lecz od szatana ... i wcale nie jest obcy tym, którzy uważają się za niewierzących (patrz na przykłady tzw. "postępu" jaki zachodzi w Europie zach.)
11 października 2015, 16:52
Andrzeju, a co powiesz na to? https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/about/
B
Bazyli
11 października 2015, 21:05
Czy to Twoja nieudana próba odpowiedzi? Marna.
B
Bazyli
11 października 2015, 21:10
Prawa dla pedofilów powiadasz .... kościół rzymskokatolicki nawet całe postepowanie wyznaczył, byle tylko ochronić pedofilów przed ujawnieniem i przed oskarżeniami świeckimi. Pana księdza gdy zgwałci dzecko może osadzić jedyni Bóg .... bo czują się ponad prawem świckim. A potem pitolą, że jedynie prawo boskie ich obowiązuje.  Kościół jest grzechem od poczatku. Wymordował tysiące ludzi. Zreszta JHWH to psychopatyczny morderczy Bóg co jasno jest napisane w Satrym Testamencie. A ponieważ JHWH to także Jezus więc to Jezus był morderą, który nakazywał mordowanie ludzi i który ich karał za keżde przewinienie, albo bawił sie ich istnieniem.
11 października 2015, 22:53
Pewnie nie, ale wierzący w dowody nie uwierzy. ;) 
13 października 2015, 00:08
Iluzja wolnosci to np. religia.
13 października 2015, 08:51
Slogan.
13 października 2015, 11:09
Religia nie jest źrodłem wolności ponieważ narzuca a priori ograniczenia na człowieka.
KJ
Katarzyna Jarkiewicz
10 października 2015, 10:23
Tak dla przypomnienia: język polski ma dwa rozumienia słowa "gorszyć się", "zgorszony". Pierwszy odnosi się do sfery obyczajowej: jestem zgorszony twoim zachowaniem, oburzam się na nie, gdyż przekroczyłeś pewne niepisane prawo, zwyczaj, coś co wspólnie ustaliliśmy. Drugi termin odnosi się do sfery etycznej: gorszyć to ulegać demoralizujacym wpływom, tym samym zgorszony niejako jest zmuszony do przyjęcia nowych demoralizujących zasad narzuconych przez przyjęcie ich przez gorszyciela. W naszym przypadku trzeba pytać: czy duchowni przekroczyli swoim postępowaniem sferę obyczajową, coś, co wiąże się z naszym widzeniem duchownego jako osoby publicznej czy też sferę etyczną, która firmuje moralność każdego z nas. Uważam, że nie w każdym nagłośnionym przez media "gorszącym wybryku księży" zachowi naruszenie obu sfer, choć z pewnością naruszenie sfery etycznej pociąga za sobą bardziej destrukcyjne konsekwencje dla wspólnoty.
10 października 2015, 10:21
Nikt nie odejdzie z Kościoła dlatego, że w prasie ujawniono ten czy inny skandal z księdzem w roli głównej. Nawet jeśli jest to przestępstwo, jak pedofilia. Takie rzeczy się zdarzały, zdarzają się i zdarzać się będą. Skandale na tle obyczajowym, to nic nowego pod słońcem. Jeśli ujawniono księdza pedofilia, to przecież nikt się będzie pytał : dlaczego to zrobił, bo takie pytanie nie ma sensu, wyjaśnianie należy do policji i prokuratury.  Natomiast trzeba bezwzględnie pytać, jak zareagował jego przełożony, co zrobił biskup, czy zostały podjęte prawidłowe działania i procedury. I jeśli tutaj brakuje odpowiedzi, to wtedy upadek człowieka staje się upadkiem Kościoła i rzeczywiście, owieczki zaczną uciekać z takiej owczarni.
10 października 2015, 10:28
Bardzo czesto nie otrzymasz odpowiedzi, co zrobili przełożeni. Bardzo często, to co zrobili, bedzie uznawane za próby zatajania czy wybielania, choć oczywiscie działanie przelożonych tym nie jest.
B
Bazyli
10 października 2015, 11:22
Zapytaj co zrobili jego przełożeni i będzie to "atak na Kościół rzymskokatolicki"  Biskupi nakazują wykonywać procedury i ukrywają to co da się ukryć. Nigdy nie słyszłałem aby pedofila księdza zgłosił do prokuratury biskup, albo przełożony tego księdza. Wniosek jest prosty ... ukrywają.
MarzenaD Kowalska
10 października 2015, 12:38
Och zagadzam się, bo to, że grzeszni także są księża, że noszenie sutanny o niczym jeszcze nie świadczy- to jedno; ALE brak czasami reakcji na ewidentne złe czyny- to niesamowita szkoda dla Kościoła. W sumie to, co dzieje się w Irlandii to także skutek takiego "zamiatania pod dywan", że "a nuż nikt się nie dowie, księdza przeniesiemy". 
B
Bazyli
10 października 2015, 15:45
Skąd pewność, że brak działania nie jest chęcią ukrywania i chronienia przestępcy? 
11 października 2015, 01:20
Opisywanie problemów za pomocą kwantyfikatorów: "wszyscy", "zawsze", "nigdy" świadczy o całkowitej bezradności. A wnioskowanie całkowicie błędne, nie wynika z przytoczonych argumentów.
11 października 2015, 01:21
Nazywa się to "brak transparentności" i jest błędem.
11 października 2015, 01:22
Wartość poznawcza takich gdybologii jest zerowa.
11 października 2015, 08:26
Czy jak popełnisz błąd, jak zrobisz źle to też oczekujesz podjecia działań sprawiedliwych, oczekujesz, aby cię ukarano, czy może jednak masz inne oczekiwania - chocby pomocy w wyjściu z bagna zła, które wyrządziłeś? Dla siebie oczekujesz sprawiedliwego sędziego, czy lekarza?
B
Bazyli
11 października 2015, 21:15
Powtarzam "nigdy nie słyszłałem aby pedofila księdza zgłosił do prokuratury biskup, albo przełożony tego księdza" Zmienię zdanie gdy podasz który ksiądz pedofil został zgłoszony przez innego hiererchę? Nawet JPII nie zgłaszał pedofilów choć pisene były do niego liczne zgłoszenia np. dot. przyjaciela JPII. Pod dywan wszystko pod dywan. 
B
Bazyli
11 października 2015, 21:16
Pewnie to Twój komantarz do słów "Bardzo często, to co zrobili, bedzie uznawane za próby zatajania czy wybielania, choć oczywiscie działanie przelożonych tym nie jest." i masz rację.
B
Bazyli
11 października 2015, 21:18
Widzę, że lubisz usprawiedliwiać przestepców w sutannach. Ale zakładam się, że gdybyś dowiedział się, że ktoś zrobił aborcje to nie rozumiałbyś oczekiwań tej osoby.
11 października 2015, 21:39
Jak mawiają Anglicy, obszczekujesz niewłaściwe drzewo. Nie ma żadnego obowiąku, aby biskup czy przełożony zgłaszał taką sprawę do prokuratury, co najwyżej powinien poinformować ofiarę o takiej możliwości. Wewnętrzne postępowanie kościelne to jedna sprawa, a sprawa karna jest prowadzona przez właściwe władze świeckie, jeśli zostaną powiadomione, i to jest zupełnie inna sprawa. Mowa jest o właściwej procedurze kościelnej. Więc piszesz rzeczy pozbawione sensu.
B
Bazyli
11 października 2015, 22:08
Miło że napisałeś: "lleszek  Bazyli | 2015-10-11 21:39:21 Jak mawiają Anglicy, obszczekujesz niewłaściwe drzewo. Nie ma żadnego obowiąku, aby biskup czy przełożony zgłaszał taką sprawę do prokuratury, co najwyżej powinien poinformować ofiarę o takiej możliwości. Wewnętrzne postępowanie kościelne to jedna sprawa, a sprawa karna jest prowadzona przez właściwe władze świeckie, jeśli zostaną powiadomione, i to jest zupełnie inna sprawa. Mowa jest o właściwej procedurze kościelnej. Więc piszesz rzeczy pozbawione sensu." Zgodnie z Art. 304. (Obowiązek zawiadomienia o przestępstwie Dz.U.1997.89.555 - Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. - Kodeks postępowania karnego): § 1. Każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub Policję. Przepisy art. 148 elementy protokołu § 2a–2c oraz art. 156a udostępnianie danych lub oryginałów dokumentów z załącznika adresowego stosuje się odpowiednio. Ksiądz, biskup czy też organista, albo kardynał albo wikary, albo zakonnik albo cieć ma obowiązek powiadomienia prokuratury albo poilcji. Ileszku .... piszesz więc rzeczy pozbawione sensu ale zaczadziały religią umysł  nie myśli sensownie. Jeśli boskup wiedział i nie zawiadomił popełnia przestepstwo i jest przestępcą. 
12 października 2015, 11:35
Czytasz rzeczy których nie rozumiesz. Obowiązek zawiadomienia spoczywa na urzędnikach państwowych (np. dyrektor szkoły ma obowiązek złożenia zawiadomienia), a Kościół nie jest instytucją państwową. Zdecywanie zalecam posługiwanie się rozumem.
B
Bazyli
12 października 2015, 15:06
No to informuje Cię, że zgodnie z treścią przepisu art. 304 § 1 Kodeksu postępowania karnego, każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję. Użyte określenie oznacza, iż jest to moralny obowiązek każdego praworządnego człowieka. Ja oczywiście rozumiem, że nie uważasz biskupów, księży, kardynałów za osoby praworządne jednak nie ma to znaczenia. Mają obowiązek zgłaszania przestepstwa, podobnie jak każdy inny obywatel i mieszkaniec naszego Kraju. Ten obowiązek dotyczy wszystkich a nie tylko urzędników państwowych. Zastosuje się do swoich rad i posługuj się rozumem. Powiedz o tym swojemu proboszczowi, bo jego to też obowiązuje.
12 października 2015, 15:28
Bazyli - czy byłes kiedykolwiek świadkiem popełnienia przestępstwa ściganego z urzędu?  Czy za każdym razem wypełniłes ten obowiązek?
B
Bazyli
12 października 2015, 16:05
Gdybym jako przełożony dowiedział się, że mój podwładny jest przestepcą seksualnym wykorzystującym małoletnich z pewnością zgłosiłbym ten fakt na policję. W jednym z wypadków zgłosiłem przestepstwo o którym zostałem poinformowany.
13 października 2015, 08:59
Ciekawe, co bys powiedział, gdyby Twój przełożony doniósł na Ciebie bo się dowiedział, a Ty bylbyś niewinny.
13 października 2015, 11:01
Zadowolony bym nie był. Przełożeni księży przesuwają ich na inne parafie, np. po tym jak otrzymają informacje od wiernych z obecnej parafii, że ksiądz nizdrowo interesuje się dziećmi. Potem kolejny raz itd. Czemu nie zawiadomią prokuratury ... żeby nie zepsuć wizerunku Kościoła Rzymskokatolickiego który jest przecież ważniejszy niż ofiary.
13 października 2015, 13:33
W poprzednim mejlu napisałeś: ------------- Jeśli boskup wiedział i nie zawiadomił popełnia przestepstwo i jest przestępcą. -------------- Jak rozumiem, nastąpiła zmiana poglądów ?  Intencją "obowiązku społecznego" jest uwrażliwienie ludzi na to, co się dzieje dookoła, żeby nie przechodzili obojętnie, gdy dzieje się zło, żeby mieli świadomość, że nawet jeśli nie są stronami w jakimś wydarzeniu, to jednak jako członkowie wspólnoty w pośredni sposób też są w to zangażowani.  Więc jeśli Kościół w takiej sprawie wszczyna wewnętrzne postępowanie mające na celu wyjaśnienie sytuacji, naprawienie zła, ukaranie sprawcy według prawa kanoniczego, to takie działania zdecydowanie wykraczają ponad proste "zawiadomienie" - zgadza się. Kościół robi w tej sprawie zdecydowanie więcej. Natomiast postępowanie karne według prawa państwowego to zupełnie inna sprawa, toczy się w innym kontekście prawnym. W każdej chwili policję może zawiadomić ofiara czy rodzice, jedno nie przeczy drugiemu. Więc sam widzisz, że pracowicie obszczekujesz jakieś drzewo, nie do końca rozumiejąc nawet o czym mowa. Ale najważniejsze to głośno szczekać.
13 października 2015, 14:43
Obowiązek powiadomienia istnieje (czemu zaprzeczałeś) i jest to fakt. Nie ważne, czy za niepowiadomienie grozi czy też nie grozi kara. Natomiast rzeczywiście jedynie "Kto, mając wiarygodną wiadomość o karalnym przygo-towaniu albo usiłowaniu lub dokonaniu czynu zabronionego określonego w art. 118 eksterminacja, art. 118a udział w masowym zamachu - odpowiedzialność karna, art 120–124, art. 127 zamach stanu, art. 128 zamach na organ konstytucyjny RP, art. 130 szpiegostwo, art. 134 zamach na życie Prezydenta, art. 140 zamach terrorystyczny, art. 148 zabójstwo, art. 163 sprowadzenie zdarzenia niebezpiecznego, art. 166 piractwo, art. 189 pozbawienie człowieka wolności, art. 252 wzięcie zakładnika lub przestępstwa o charakterze terrorystycznym, nie zawia¬damia niezwłocznie organu powołanego do ścigania przestępstw, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3." więc chyba masz rację, że niezawiadomienie o pedofilii nie podlega karze pozbawienia do lat 3. Nie oznacza to jednak, że moralnie niezawiadomienie o takim przestępstwie nie jest naganne. Wewnetrzne postępowanie nie jest jakimkolwiek sposobem rozwiązania problemu. Przypomina mi to wewnętrzne rozwiązywanie problemów np. w mafii. Postępowanie prawne w ramach przestępstw ściganych z urzędu jest sposobem ścigania przestępców mającym na celu ukarania winnych i ochronę ich ofiar. Rodzic także ma obowiązek zawiadomienia prokuratury czy tez policji. Wywieranie wpływu na rodzica by nie dokonywał takiego zgłoszenia jest z kolei niezgodne z prawem i może być traktowane jako świadome ukrywanie przestępstwa. Nie obszczekuję, tylko wskazuję, że Kościół rzymskokatolicki często postępował niemoralnie i niezgodnie z prawem nie zgłaszając takich zdarzeń.
13 października 2015, 14:44
Zastanawia mnie dlaczego katolicy (a raczej część katolickich religiantów) tak ochoczo broni księży przed ściganiem ich przestępstw seksualnych wobec nieletnich a tak chętnie ścigają jakąś pannę za to, że powiedziała o naprutych winem autorach ich świętej książki. Ci jest większym przestępstwem w tym przypadku?
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
10 października 2015, 10:02
Kościół - wspólnota służąca Bogu składająca się ze sług wyświęconych (duchownych) i niewyświęconych (świeckich). Wszyscy są powołani do świętości. Dlaczego zakłada się, że wyświęcony jest z automatu święty? We wspólnocie jesteśmy wszyscy za siebie odpowiedzialni. Wyświęconym nie będzie brakowało łask Pana, jeśli będziemy Pana o nie prosili. Jeśli wyświęcony grzeszy, to widocznie zabrakło o niego wystarczającej modlitewnej troski ze strony niewyświęconych. Do zgorszonych jest pytanie: czy wspólnota daje wyświęconym taki przykład życia, aby wyświęconym wstyd było grzeszyć i obciążać ją swoim grzechem? Jeśli nie, to zamiast się gorszyć trzeba wziąć różaniec do ręki i zacząć pracę nad swoim życiem, zacząć wymagać najpierw od siebie, bo każdy zostanie rozliczony najpierw z osobiście udzielonych łask, a dopiero potem z cudzych "zasług".
B
Bazyli
10 października 2015, 10:23
"Z badań prof. Baniaka wynika, że 60 proc. duchownych żyje w związkach z kobietami. Niektórzy wcale się z tym nie kryją, a parafianie i zwierzchnicy Kościoła doskonale o tym wiedzą. Socjolog szacuje też, iż ok. 10-15 proc. księży łamiących celibat ma dzieci, ale to dane sprzed kilku lat, więc pewnie są zaniżone." W tym (a może dodatkowo) jakieś 15-20% czynnych homoseksualistów.  Jeśli ksiądz naucza i poucza wiernych w sprawach moralności a sam prowadzi podwójne życie (na koszt wiernych) to jednak dostrzegam dyzonans. Taki ktoś nie zasługuje na to aby ktokolwiek go słuchał. Czytaj wiecej: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/newsweek_60_proc_ksiezy_utrzymuje_zwiazki_z_kobietami_238771.html
10 października 2015, 10:29
Znam przypadek, gdy za księdza na pewno sie modlono, gdy wspólnota bardzo dbala, dawala doskonały przykłąd a on i tak upadl i porzucił kapłaństwo.
10 października 2015, 10:32
Wiarygodność tego artykułu jest zerowa. Chocby dlatego iż w naszej parafii 3 z 5 ksieży powinno życ w zwiazkach z kobietami. A tak nie jest.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
10 października 2015, 10:54
Newsweek??? Nie brudzę sobie oczu takimi tendencyjnymi gazetami. Pan Lis już dawno utracił jakąkolwiek obiektywność.
B
Bazyli
10 października 2015, 11:23
A gdy idzie człowiek z psem na spacer to każdy ma po trzy nogi ... oczywiście statystycznie.
B
Bazyli
10 października 2015, 11:26
Badań nie robił Newsweek :) Wielki jest strach przed prawdą która wyzwala ze zniwolenia umysłu religijnymi mitami.
10 października 2015, 11:33
Liczba 800 ksieży przebadanych (większośc sama sie zgłosiła) przez prof. Banika nie odpowiada podstawowej rzetelności badań statystyczny. Jedyny prawdopodobna prawda, to fakt iż z tych 800 księży 60% było w zwiazku z koietami. Stad sformułowanie ogólne iż 60% ksieży ma związek z kobietami jest wprost fałszem. Co ciekawe w próbce 300 byłych ksieży zapewne ten odsetek jest rowny 100%., tak więc nawet swierdzenie iz w grupie przebanych 800 ksieży 60% miało zwiazek z kobietami nie do konca jest prawdziwe.
B
Bazyli
10 października 2015, 11:37
Badania rzeczywiście nie są zbyt rzetelne. Ale ja odnosiłem się do stwierdzenia: "chocby dlatego iż w naszej parafii 3 z 5 ksieży powinno życ w zwiazkach z kobietami." które jest dość durne. 
10 października 2015, 11:47
Tak samo durne, jak Twój artykuł. Z faktu, iz 5/5 ksieży u nas dziś jest w pełni uczciwych w wierze nic nie wynika nawet na ich przyszłość. Dokładnie tak samo, jak z tego nagłaśnienego artykułu. Szczególnie iz te badania są znane od dawna i od dawna jest w internecie rzetelne naukowa ich analiza.  Z wnioskami jak napisłem powyżej.
10 października 2015, 11:57
Z faktu, iż mój sąsiad, kolega z dzieciństwa okazał sie pedofilem gwałcącym wlasne córki nie wynika iz jak tak samo czynię. Z faktu iz ksiadz wybral kochankę zamiast Boga, nie wynika iż wszyscy ksieza tak czynią.
B
Bazyli
10 października 2015, 12:23
Najpierw piszesz bzdury a potem się się wściekasz. Nie wiesz ilu księży "u was" jest uczciwych, Ty wierzysz, że oni są uczciwi. Jaki wg. Ciebie odsetek księży uprawia seks, albo jest w związkach, ilu ma dzieci? Kościół to zakłamana instytucja postepująca wbrew nauczaniom Jezusa. 
B
Bazyli
10 października 2015, 12:24
Nie wszystscy, ale spory procent z nich. Zakłamanie to tradycja Kościoła rzymskokatolickiego.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
10 października 2015, 12:25
Strach jest mi obcy. Żadne takie badania, ani żadne, najobrzydliwsze grzechy wyświęconych nie są w stanie mnie trwale zrazić do Kościoła. Kościół jest święty, bo żyje i działa w nim Arcykapłan bez skazy, Jezus Chrystus. On i Duch Święty nieustannie Kościół oczyszcza, ożywia i uświęca. I tak będzie do końca tego świata. Bramy piekielne Go nie przemogą, choćby wszystkim wierzącym i niewierzącym wydawało się, że został ukrzyżowany i umarł, bo wynika to z prawdy o Zmartwychwstaniu.
10 października 2015, 12:30
Błędnie mniemasz - nie wsciekam sie. I w odróżnieniu od Ciebie nie interesuje mnie, ile księży żyje z kobietami (czy mężczyznami). Nie cytuję bezsensownych nierzetelnych "badań", nie szukam po sieci kolejnych przykładów upadłych księży i exksięży. Nie muszę tym bardziej, iż takich w życiu spotkałem osobiscie. Kilku. I nie rozumiem, czemu tak usilnie uważasz, iz Kościół jest zakłamaną instytucją. Nie jest, wystarczy jedynie garść wiedzy, aby to zauważyć.
10 października 2015, 12:39
Bazyli - raz jeszcze. Skoro mój kolega okazał sie być pedofilem, to ilu z nas, jego równeiśników mieszkajacych w tej samej dzielnicy, w tym samym mieście i chodzacymi do tych samych szkół jest pedofilami? Z faktu iż znany mi ksiądz miał kochakę i odszedł ze stanu kapłańskiego ma wg Ciebie wynikać, ilu znanych mi księży miało, ma czy będzie miało kochakę (kochanka)?
B
Bazyli
10 października 2015, 12:39
Może wierzysz, że nie jest zakłamaną instytucją. Wystarczy pomyśleć i psrawdzić i okazuje się, że jest. 
B
Bazyli
10 października 2015, 12:42
Kościół to instytucja bazujaca na zabobonach. Jezus był człowiekiem, rabbe który nauczał żydów i tylko żydów. To inni sprawili, że myslisz, że był Bogiem i że chciał nauczać tzw. pogan. Zostałaś oszukana ... ale Ty wierzysz. Ok. Owieczki jakże trafne.
10 października 2015, 12:49
Bazyli, jak Ty sprawdzisz, czy Kosciół jest zakłamany? Bo ja widzę wielkie zakłamanie w wielu uogólniajacych ocenach Koscioła. Przykłady podalem powyzej.
10 października 2015, 12:50
Zabobony? Jakie, konkretnie co jest zabobonem w nauczaniu Kościoła.
B
Bazyli
10 października 2015, 12:53
Znam jego historię i znam przekręty jakich sie dopuszcza. O tym sie pisze na świecie a w Polsce... nie wypada, bo źle o kościele to grzech i biskup wyciagnie konsekwencje.
B
Bazyli
10 października 2015, 12:54
Zmartwychwastanie Jezusa, wskrzesznie umarłych i td. itd. itd.
10 października 2015, 13:14
Widzą dokładnie jaką masz wiedze wykazałeś tutaj przed chwilą posiłkując sie niewiarygodnym artykułem o 60% ksieży żyjacych z kobietami. W dodatku próbujesz wnioski ugogólniać, co oczywiście jest sprzeczene juz na poziomie logiki - przykłady powyzej. Nie znasz Kościoła, jedynie usilnie łąpiesz każde złe zdanie o Nim i nie analizujac go powielasz tutaj. Czego sie tak boisz, iz z takim zapałem to czynisz. Przed czym uciekasz, aż do absurdalengo posługiwania sie fałszywymi wnioskami.
10 października 2015, 13:18
To sa prawdy wiary. Prosiłem abyś podał katolickie zabobony.
B
Bazyli
10 października 2015, 13:34
To Ty go nie znasz. Co wiesz na temat prania brudnych pieniedzy przez Kościół rzymskokatolicki?
B
Bazyli
10 października 2015, 13:35
Właśnie podałem: zmartwychwstanie Jezusa, wskrzeszanie umarłych itd. itd Prawdy wiary to zabobony.
10 października 2015, 13:43
Bazyli, skąd wiesz o praniu brudnych pieniędzy przez Kościół ? Z prasy, telewizjia, radia? Zsprawdziłeś ich wiarygodność, czy wolisz karmić sie ich manipulacjami?
B
Bazyli
10 października 2015, 13:57
Ja wiem o tym ze znanych mi faktów. A Ty co sądzisz o praniu brudnych pieniędzy przez Kościół rzymskokatolicki? To wymysł i kłamstwo?
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 14:25
... a skąd On ma te dane,  jaką metodę badawczą zastosował Pan Baniak .... rzucanie kości i rachunek prawdopodobieństwa ;) Weź przestań ... ... i Ty piszesz, że jesteś niewierzący ;)
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 14:27
15 % - 20 % homoseksualistów .... nie mogę / Pan Baniak naprawdę ma profesora ?
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 14:29
Każdy zdradzający Kapłaństwo ksiądz marzy aby się spotkać i wyspowiadać Panu Baniakowi ;) Wierzysz w coś takiego ? ..... A Bazyli wierzy ?
B
Bazyli
10 października 2015, 14:31
ksiądz z reguły jest dziwny .... podporządkowuje swoje życie basniowym stworom .... dziwny jakiś.
B
Bazyli
10 października 2015, 14:33
Już pisałem, że rzetelność tych badan jest mierna. Jednak chyba trudo zrobić rzetelne badania. 
10 października 2015, 14:35
Znane Ci fakty? Osobiście prałeś te pieniądze? A moze czynili to Twoi znajomi? Bo znane "fakty" z TV czy gazet raczej faktami nie są. Ale jak juz przy praniu pieniedzy, to moze porozmawiajmy o praniu pieniędzy przez polityków czy biznesmenów? O wałkach czynionych na podatkach, o nie płaceniu ZUSu, czy nie wypłacaniu pensji pracownikom. Juz dziś to pisalem - ksieża sa z ludu, więc często postępują zgodnei z tym co ich nauczono w szkołach, co w danym środowisku jest normą. Widzisz więc iż znów trafiasz kulą w płot, bo podnieca cie coś, co dla mnie jest oczwistą konsekwencją pojęcia Kościół. Blenie zakładasz, iż księża czy katolicy są z racji bycia katolikami od razu swietymi, przykładnymi i niskazitelnymi. Zresztą w katolicyźmie nie o to chodzi. 
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 14:36
Ja jestem  świadkiem uzdrowienia.
10 października 2015, 14:39
Skoro uznajesz działanie siły wyższej w tych wypadkach, to pewnie mozna by uznać, iz dla Ciebie to zabobony. Dla mnei to "tylko" prawdy wiary. Coś co się zdarzyło i zdarzy.Coś, do czego mam pewność wiary.
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 14:43
Za to Pan Baniak jest nadzwyczajny  ;)
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 14:44
Uważaj ... mało co, abyś zacytował św. Jana Pawła II ;)
10 października 2015, 14:45
Pewnie nie każdy, bo tych 300 ksieży rzucajacych sutannę to tak jakos mało. Ale tutaj opisana metoda badawcza polegała tez na wywiadach z ksiezmi, którzy sami sie zgłaszali, co od razu wyklucza mozliwośc rozciagniecia wyników i pisania o 60% ksieży. To są podstawy badań naukowych i rzetelnosci dziennikarskiej.
B
Bazyli
10 października 2015, 15:46
Nie sądzę. Ale ukrywanie przestępstw w kościele jest tradycją a Twoja wiara iopiera się także na tradycji. 
B
Bazyli
10 października 2015, 15:54
Taaaaaa ... obrazek i już wydrowiał bo pomyślał o czymś :) No to rozumiem, że z usług lekarzy nie korzystasz? Ale dlaczego JPII bywał w szpitalach? Czyżby jego wiara nie była wystarczająca? 
B
Bazyli
10 października 2015, 15:56
No przecież nie uznaję. Wierzysz w zabobony, ok , Twoja sprawa. Nic się nie zdarzyło. Wymysły i bajki. W królewnę śnieżkę też walczysz?
B
Bazyli
10 października 2015, 16:37
O rzetelności badań się już wypowiedziałem. JPII ukrywał przestepców czy tez nie?
B
Bazyli
10 października 2015, 16:39
Papaież powiedział już  "Ile korzyści przyniosła Nam i naszym ludziom bajeczka o Chrystusie, wiadomo." 
10 października 2015, 19:21
"Kościół - wspólnota służąca Bogu" - i tu jest pies pogrzebany. Ta wspólnota służy temu, w kogo wierzy, że jest Bogiem. A ja powiadam - Bóg nie potrzebuje, by mu służono. Bóg jest wszystkim i wszystko ma. Człowiek możliwe, że tak (żądza władzy, dominujące ego) i dlatego to właśnie ten, który wymaga, oczekuje, by mu służyć jest wilkiem w owczej skórze. To właśnie Bóg służy. Nie rządzi, nie nakazuje, nie zabrania, nie potępia, nie osądza.... Dlaczego? Bo skoro jest Wszystkim, jest Życiem, jest całym swoim Stworzeniem, dlaczego miałby rządzić, nakazywać, zabraniać, potępiać i osądzać samego siebie? Służyć innym to służyć sobie - to właśnie być na wzór i podobieństwo Boga.
B
Bazyli
10 października 2015, 22:44
JP Morgan Chase zamknął konta Watykanu z powodu prania brudnych pieniędzy. Bank Watykański (Instytut dzieł Religijnych) znalazł się na czanej liscie banków. To są fakty. Banki w pewnym momencie odmówiły współpracy z zaresie obsługi finansowej Państwa Watykańskiego (przestano obsługiwać obsługę kart płatniczych na rzecz Watykanu). Takie są fakty.   I Ty uważasz, że kulą w płot jest wskazywanie Watykanu jako zamieszanego w pranie brudnych pieniędzy. A kto pierze brudne pieniądze? Mafia, terroryści, tyrani a  pranie wspomaga handel ludźmi, narkotyki, broń, terroryzm, oszystwa podatkowe. Podać nazwiska ludzi (hierarchów) aresztowanych w związku z procederem prania brudnych pieniędzy? JPII akceptował te przestępstwa banku watykańskiego. Podobno święty, ale przestepczość wspierał.
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 23:07
Jakbyś zgadł - kilka badań - spory guz (odrósł - już kiedyś był wycinany) .... MODLITWA ... a szpital -  Tu guza nie ma !?  ;) Przez wekend zniknął .... a kilka miesięcy był. Przypadek ?​ Co do lekarzy .... Bóg posługuje się też ludźmi.
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 23:08
... ale nie wstyd Ci je cytować ?
B
Bazyli
11 października 2015, 00:10
Widocznie JPII nie wierzył mocno i pambuk go nie uzdrowił. Cudowne wyzdrowienia to bajki i tak tez je traktuję.
B
Bazyli
11 października 2015, 00:12
Nie.
11 października 2015, 08:35
Prosże Cię o podanie, skad znasz te "fakty". Pokazlem Ci juz raz, jak wyglada manipulacja, wskaz źróło swoich faktów, podyskutujemy nad jego wiarygodnością. I dalej - czemu uważasz, iż ludzie Kościoła, zyjacy w społeczeńśtwie, mają być inni, niz to społeczeńśtwo. Skoro standardem społecznym są takei zchowania, jak odnajdujesz w Kościele, to na jakiej podstawie zakladasz, iz Kościól będzie od nich wolny. Jeżli pranie mafijnych pieniedzy jest gdzies tam normą, to dlaczego nagle ludzie Koscioła mają nie wypeniac tej normy zachowań. Non stop piszesz o złu Koscioła, nie odnosząc sie do Jego otoczenia, błędnie zakładajac iz Kosciół to jakaś wyspa ludzi idelanych.
11 października 2015, 08:38
Bazyli - na którym forum o królewnych śneiżkach sie tak intensywnei produkujesz, jak na tym? Bo skoro dla Ciebie to wszystko to samo, to i na formu ksieżniczek też powinieneś pisac.
B
Bazyli
11 października 2015, 21:27
Wiem z informacji jakie otrzymują Banki w celu przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy. Informacje do sprawdzenia w łatwy sposób. Zacznij od oficjalnych informacji instytucji finansowych w tej sprawie.  Pranie brudnych pieniędzy to celowe działanie instytucji należącej do Kościoła rzymskokatolickiego. To właściciel czyli kościół rzymskokatolicki podejmował decyzje w sprawach otwierania kont przestepcom, terrorystom itd. konta na hasło, bez podawania danych, bez wizyty w banku, bez przedtsaiwenia dokumentów, wpłaty wysokich kwot bez udokumentowania ich pochodzenia. Bank Watykański pozwalał na to za zajebiście wysokie prowizje. Cały świat przeciwdziała praniu brudnych pieniędzy. Banki które się nie podporządkowują tym przepisom trafiaja na czarną listę (jak Bank Watykanski). Cały świat walczy z praniem pieniędzy a Watykan na tym zarabia. Rozumiesz różnicę i hipokryzję panów w sutannach?  Masz upodobanie w ukrywaniu win kościoła. 
B
Bazyli
11 października 2015, 21:28
"Jeżli pranie mafijnych pieniedzy jest gdzies tam normą" tak jest normą w Banku Watykańskim. Trwa to conajmniej od lat 70-tych i przez większość tego czasu nadzór nad Watykanem miał JPII. 
13 października 2015, 00:16
Zabrakło sposobu by chronić przestępców w sutannach? Bo jakoś nie odpisaleś.
10 października 2015, 09:56
Po pierwsze ksiądz nie jest nadczłowiekiem, jest z ludu wziętym , wiec trzeba sobie zalożyć oczywistość, iż też może i czesto upadnie. Po drugie, jeżeli sie czyta Ewangelie, to jest to oczywiscie tam opisane, więc sytuacje upadku księży nie powinny zaskiwać. Po trzecie, inaczej patrzy sie, gdy upada ksiądz z naszej wspólnoty parafialnej, gdy go się zna, gdy zna sie jego sytuacje. Po czwarte ale najważniejsze, najwiekszy dramat przezywaja zawsze osoby, które dla ksiedza przychodza do kościoła, do wspólnot. Niestety obecne czasy gwiazdorzenia ksieży bardzo źle działają na wielu, dla których upadek ksiedza staje się jakimś ich osobistym dramatem, bo ufali, bo uwierzyli w ksiedza. Takie osoby, zawiedzione, zdradzone przez ksiedza często porzucaja Kościół, bo nie moga pojąc, że ich tak ubóstwiony ksiadz upadł. I po piąte - upadki medialne sa zawsze zaczątkiem bezsensownych dyskusji. Ksiądz gej wywoła konsternecje tych, co tak ochoczo cytowali dwa dni wczęsniej jego słowa. A ksiądz - rzecznik ŚDM - medialnie pokazał, jak wiele hipokryzji jest w nauczaniu wielu księży. Czy to gorszy? Katolików, którzy poznali już swój upadek zapewne nie, katolików opierających swą nieojrzała wiarę na emocjach zapewne tak.
B
Bazyli
10 października 2015, 10:58
Każdy żyjący podwójnym życiem ksiądz pokazuje hipokryzję w nauczaniu wielu księży. Niezależnie czy wiadomości są medialne czy tylko parafianie wiedzą o podwójnym życiu.  "Po pierwsze ksiądz nie jest nadczłowiekiem, jest z ludu wziętym , wiec trzeba sobie zalożyć oczywistość, iż też może i czesto upadnie." To zdanie odnosi się, do prałatów, biskupów, kardynałów oraz papieży .... cały kościół to jedynie ludzie więc często upadał, upada i będzie upadał.
10 października 2015, 11:13
Bazyli - do czasu, kiedy nie poznasz smaku własnego upadku nie zrozumiesz upadku księdza. Co najwyżej będziesz nieustaniie sie podniecał kolejnym takim doniesieniem, aby ukryć przed sobą własny upadek. Bo updajacy ksiądz dla wielu jest doskoanłym usprawiedliwieniem własnej marności. A odkrycie iż Kościół jest złożony z ludzi, którzy mogą i upadają jest odkryciem szokujacym dla wielu ślepych na własne upadki
B
Bazyli
10 października 2015, 11:29
Generalnie nie zwracam uwagi na nuczania tej upadłej organizacji. Kościół zajmujący się prześladowaniem ludzi nie przekona mnie do moralności swojego typu ... ale są naiwni którym to nie przeszkadza.
10 października 2015, 11:34
Twoja aktywnośc na forum katolickim przeczy twym twierdzeniom.
B
Bazyli
10 października 2015, 12:25
Przeczy że naiwne owieczki są jak barany?
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 13:42
Największym problemem nie jest to, że upadamy ... ale gdy leżąc myśliwy, że stoimy.
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 13:47
Widzisz - ja mając Boga jestem szczęśliwy. Nie staram się nikogo obrazić ...  A Ty chyba jesteś bardzo nieszczęśliwy .... pełno w Tobie nienawiści, używasz tyle złych słów - dlaczego ? 
B
Bazyli
10 października 2015, 13:58
Żeby owieczki obudziły się i sprawdziły opowiadane kłamstwa. 
B
Bazyli
10 października 2015, 13:59
Religia w przypadku o którym mówisz nie ma najmniejszego znaczenia... chyba, że działa na niekorzyść. 
Andrzej Łukasiewicz
10 października 2015, 14:31
... a jak Ci powie, że jestem pewny ... i sprawdziłem ?
B
Bazyli
10 października 2015, 19:33
No to wiesz, że to mity jak inne.
jazmig jazmig
10 października 2015, 09:16
ple ple ple... tyle pisaniny i nic z tego nie wynika, żadnych konkretnych wniosków. Za grzeszników i tak się modlimy, nie potrzeba nam do tego artykułów amatorów z Więzi.
10 października 2015, 09:22
Wczytaj się w te słowa to zrozumiesz o czym mowa.
Rafał Dąbrowa
10 października 2015, 09:53
TOBIE jazmig, TOBIE nie potrzeba. Ja na przykład bardzo potrzebuję takich artykułów. Ty nie musisz czytać.
10 października 2015, 08:58
Idąc tym tropem można napisać conieco podobnie na temat dzieci. Oto umiłowany syn/córka, dziecko wychowane w praktykującej rodzinie katolików, uczęszczające do kościoła co niedzielę, biorące czynny udział w lekcjach religii, wraz z ukończeniem nauki w gimnazjum i pójściem do liceum rezygnuje definitywniue z chodzenia do kościoła. Najpierw wymiguje się chyłkiem ze wspólnego uczestniczenia we Mszy św. z rodziną mówiąc, że będzie chodzić na Msze dla młodziezy lub studentów, oczywiście wychodzi z domu ale nigdy do kościoła nie dociera. Następny krok to wyprowadzka z domu jeszcze w trakcie nauki przed uzyskaniem chociaż dla przyzwoitości pełnoletności. Krok kolejny - pierwszy tatuaż i to bynajmniej nie w miejscu gdzie słońce nie dochodzi. Krok jeszcze bardziej zaawansowany to przedstawienie rodzicom swojej partnerki lub w przypadku chłopca partnera życiowego, z którym razem postanowili oto zamieszkać. Co robią w tej sytuacji praktykujący i wierzący nadal rodzice? Oczywiście kochają nadal swojego drogiego szatanka bo to nadal jest ich dziecko, i mimo że zupełnie go nie poznają to z czasem nie mają wyjścia, czekają, czekają, czekają.
B
Bazyli
10 października 2015, 11:00
Ciemnota i zabobony mają wg. Ciebie przechodzić z pokolenia na pokolenie.... na szczęście młodzi myślą czego i Tobie życzę.
10 października 2015, 11:17
Współczesne zabobony tzw. ateistów - temat rzeka. Porozmiamy o czarnych kotach, drabinie, pechu, grach lsowych, wróżkach. A moze o nowej wierze w promocje, "darmowe" okazje etc. Ci współcześni młodzi ludzie mają naprawdę szerokie spektrum zabobonów i wierzeń.
B
Bazyli
10 października 2015, 11:33
Myślałem, że czarne koty, drabiny, pech, gry losowe i wróżki to domena katolików, przynajmniej w Polsce. I takie wnioski wynikają ze statystyk. Ale czego sie spodziewać od wierzących w rozmowę z gorejącym krzewem, zamianę wody w wino i w gościa chodzącego po wodzie. 
10 października 2015, 11:44
Zamiana wody w wino to pikus przy tym, co widzialem.... Ale nie o tym, ale o zabobnach wśród młodych, wyzwolonych od katoliczymu, myślących rzekomo ludziach piszesz. Poradniki w czasopisamch ateistycznych są pełne porad, jak zaczarowac, odczarować, przynieść szczęście etc. A jak młodzi, jakze wyzwoleni ludzie ufają promocjom, darmowym okazjom to nawet kilka podręczników od manipualcji widziałem. Wiec nie ucieekaj od tematu, podysktujmy np. czemu sluży czerwona kokardka zakładana przed studniówką, czy coś pożyczonego wśród światłych ateistycznych maturzystow. Przyszłości ateistycznej, wyzwolnej Polski.... A może o tarocie, chińskich wróżbach, horoskopach....
B
Bazyli
10 października 2015, 12:30
Ile z osób zakładających czerwoną kokardkę na studniówkę jest katolikami, a ile ateistami? Jakie sa proporcje? Czy nie takie jak w całym społeczeństwie? Czyli ilu jest procentowo katolików w Polsce wg. Kościoła. Ilu maturzystów to katolicy?  Podaj ilości to podyskutujemy kto wyznaje zabobny. Zamiana wody w wino to bajki, podobnie jak wiele innych zdarzeń z zycia Jezusa.
10 października 2015, 12:44
Przyjmując iz raz katolik = zawsze katolik, to z 90%. Przyjmując iz w grupie wiekowej maturzystów jest mniej niz średnia uczestników Mszy sw, to pewnie koło 30% A przyjmując realia wiary, w tym ufanie zabobonom, to pewnei z 5% maturzystów jest katolikami. Co do cudów - słyszaleś o tzw. szcześliwym zbiegu okoliczności, o szczęśliwym przypadku. Wierzysz w przypadek?
B
Bazyli
10 października 2015, 13:19
5 % do 30% powiadasz. Zgadzam się. Nalżey więc wycofać nukę religii ze szkoły,dofinansowanie z budżetu Państwa do Kościoła rzymskokatolickiego, oraz rozwiązać konkordat. Oczywiście wszystkie krzyże ze ścian w instytucjach do magazynów. jaki % wśród maturzystów noi czerwone kokardki? Myslę, że 98-100% A Ty?
B
Bazyli
10 października 2015, 13:21
"Co do cudów - słyszaleś o tzw. szcześliwym zbiegu okoliczności, o szczęśliwym przypadku. Wierzysz w przypadek?" To działa również w drugą stronę. Jest trzęsienie ziemi i ginie 50 tys. osób i po 3 dniach odnajdują żywe dziecko. Jak to oceniać? Cud ocalenia dziecka, czy Bóg zamordował 49999 osób? 
10 października 2015, 13:35
Bazyli - jesteś nieśmiertelnym? A moze masz wpływ na to, kiedy umrzesz? Bo co za róznica, czy ktoś zginie w wybuchu wulaknu, czy na przejściu dla pieszych? Warto zresztą operujac takimi argumentami zastanowić sie na ich prawdopobieństwem. Tyle ze ja nie o takich cudzach piszę. Piszeo tym wszystkim , co w Twoim życiu uznałeś za przypadek, zbieg okoliczności etc.  
B
Bazyli
10 października 2015, 13:37
Jak zwykle migasz się od odpowiedzi i zmieniasz temat. Skoro dla Ciebie Bóg ocalił to dziecko to także zabił 50 tys, osób. A Ty wybierasz rodzynki z gówna.
B
Bazyli
10 października 2015, 13:38
Zaden pambuk nie układa mojego, życia i nie słucha co myslę itd. itd. to są włąsnie zabobony w które wierzysz. 
10 października 2015, 13:39
Ok, zlikwidujmy religię i matemtykę w szkołach. Bo te dwa przedmioty daja pewnei podobne wyniki nauczania. Dofinansowanie Kościoła(?) - jestem za zniesieniem subwencji jak państwo odda cały zrabowany Kościołowi majatek,  ziemię, lasy, budynki etc. Konkordat - umowa miedzy państwowa, coz nam wielu, co by chciało zrezygnowac z umowy z UE, Pewnie jest ich więcej niz tych od konkordatu. Rezygnuejmy z obu umów?
10 października 2015, 13:49
Tak sie zaperzasz, iz odpowiadasz na swoje tazy, a nie na to, co napisałem. 100% ludzi umrze i 100% ludzi nie ma mozliwości zadecydowania kiedy to się stanie. Bo nawet samobojcę da sie uratowac wbrew jego woli. Stad poniecanei sie tzw. wielkimi liczbami i przykłądy wymyślone pokauzję Twą ignorancję.
10 października 2015, 13:51
Bazyli - na 100% miałes juz w swoim życiu sytuacje, które uznałeś za szczęśliwy los, za przypadek. Przypomnij sobie ich okoliczności.
B
Bazyli
10 października 2015, 14:35
I o czym to świadczy wg. Ciebie?  A co z całym gównem podczas trzesienia ziemi bo sie nie odniosłeś do tego wątku? 
10 października 2015, 14:47
O czym swiadczy - o tym, iż wierzysz w przypadki. I o tym, iż nie masz 100% wolności i kontroli nad swoim życiem.
B
Bazyli
10 października 2015, 16:42
Przypadki są przypadkami a nie wiarą w przypadki. Idąc Twim tokiem rozumowiannia to wierzysz, że Twoja matka istniała/istnieje.
10 października 2015, 19:02
Potrafisz wytłumaczyć przypadki, czy zbiegi okoliczności? I chyba nei rozumeisz, cyzm sie róznią od faktów, bo istnienie włąsnej matki udowodnie, a ty przypadków nie.
B
Bazyli
10 października 2015, 19:49
Religia nie jest nauką a zabobonem i jako taka nie powinna być w programie nauczania. Matematyka jest nauką i to podstawową. Kościół powinien zapłacić za wszystkie odbudowane i utrzymywane obiekty koscielne. Zapłacić podatki od przychodów wstecz. Oddać przekazane po wojnie obiekty na pomorzu, dolnym śląsku itp. Zapłacić za przekazywane za darmo tereny pod obiekty sakralne itd. itd.  Rezygnujemy z konkordatu bo niepotrzebna nam umowa z państewkiem wielkości orzeszka. UE zawdzięczamy potężny rozwój i jesteśmy jej częscią. 
B
Bazyli
10 października 2015, 19:56
Masz rację każdy umrze tak jak umarł Jezus. Znowu nie odniosłeś się do moich pytań. Nie dziwię się, że nie odpowiadasz. Przecież nie ma Boga więc o czym tu pisać. Wymyślić mozna wszystko.
B
Bazyli
10 października 2015, 20:02
Przypadki to zdarzenia losowe. Faktem jest, że istnienie matki mozesz udowodnić a istnienie Boga nijak udowodnic sie nie da. Podobnie do istnienia jednorozca, kranoludka i Jezusa.
11 października 2015, 08:40
Wierzysz w istnienie zdrzeń losowych? Przecież ich nie da sie ani naukowo wytłumaczyc, ani też tak naprawdę udowodnić ich istnienia. No chyba iż posiadasz dowody na istnienie "szczęśliwego zbiegu okolicznosci".
11 października 2015, 08:45
Masz racje - każdy umrze, tak jak umwarł Jezus. I kazdy zmartwychwstanie, tak jak On zmartwywstał. Co wazne, jednego i drugiego nie jesteśmy  w stanie sobie ani zaplanowac, ani wyjaśnić.
B
Bazyli
11 października 2015, 21:32
Zdarzenia losowe to wystepujące zdarzenia losowe a nie "niematerialny byt". Niektóre takie zdarzenia ludzie zykli byli nazywać "szczęśliwe zdarzenia losu". Widzę, że powoli dostrzegasz, że brniesz w kolejny nonsens.