Zła ocena Kościoła w Polsce. Pytanie o możliwość poprawki

(fot. episkopat.pl)

Na pogorszenie opinii mogły np. wpłynąć nieprecyzyjne i emocjonalne wypowiedzi przedstawicieli Kościoła w Polsce w tak delikatnych i drażliwych kwestiach, jak LGBT. Zbyt łatwo zacierała się w niektórych z nich różnica między grzechem a grzesznikiem.

Ocena działalności Kościoła w Polsce w opinii społecznej niebezpiecznie balansuje wokół połowy pozytywnych ocen. Taki stan ma swoje przyczyny i powinien być impulsem do poważnych decyzji.

Ktoś powie: było już przecież gorzej. W 1993 roku dobrze oceniało działalność Kościoła w Polsce poniżej 40 proc. badanych. Ktoś inny zauważy, że pod koniec 1989 roku było wręcz niesamowicie. Pozytywnych ocen aktywności Kościoła katolickiego w naszej Ojczyźnie było niemal 90 proc. Ale zaraz potem zaczął się gwałtowny spadek. Jednak po roku 1995 dobrych ocen zawsze było więcej niż połowa. Aż do maja br., gdy zaledwie 48 proc. pytanych pozytywnie wypowiedziało się wobec ankieterów na temat działań Kościoła. "W ciągu ostatnich dwóch miesięcy opinie o działalności Kościoła rzymskokatolickiego wyraźnie się pogorszyły i są najsłabsze od 1995 roku" - napisał wtedy w komunikacie z badań CBOS. W czerwcu było lepiej, znów ponad połowa. Ale w lipcu sytuacja wróciła do tej majowej. "Czerwcowa poprawa opinii o Kościele rzymskokatolickim okazała się tymczasowa - w lipcu notowania tej instytucji ponownie się pogorszyły" - podało Centrum Badania Opinii Społecznej.

Czy zaczęła się nieprzyjemna huśtawka ocen Kościoła w Polsce i teraz będziemy przypominać łódź na wzburzonych falach społecznych nastrojów, raz trochę wyżej, raz znowu w dole? Bardzo możliwe. Nie da się też wykluczyć, że tendencja do większości opinii negatywnych będzie się utrzymywać. A co z poprawą społecznej opinii o działalności Kościoła? Czy jest możliwa? Oczywiście. Ale to wymaga sporego wysiłku i niemałych zmian.

Najpierw warto i trzeba zastanowić się nad przyczynami pogarszania się ocen działalności Kościoła. Samo sformułowanie "działalność Kościoła" jest nieostre, a jeśli doda się do tego, że badanie, w którym jest ona opiniowana, dotyczy zwykle równocześnie rozmaitych instytucji politycznych, łatwo się zorientować, że ankietowani przedstawiają swego rodzaju "ogólne wrażenie" na temat tego, w jaki sposób postrzegają aktywność Kościoła przede wszystkim, jako instytucji. Jednak ich opinii nie należy pod żadnym pozorem lekceważyć. Jest bardziej miarodajna niż to się może wydawać. Pokazuje sytuację Kościoła jako istotnego elementu życia społecznego w naszym kraju.

Najłatwiej przyczyn takich, a nie innych opinii o Kościele szukać na zewnątrz. Nie ma co ukrywać. Jest sporo takich, którzy nie próżnują i z przekonaniem prezentują gdzie się da Kościół w jak najgorszych barwach. Z uporem tropią i nagłaśniają przejawy zła w Kościele. Nic dziwnego, że wśród przyczyn spadku notowań Kościoła wskazywany jest film braci Sekielskich na temat nadużyć seksualnych duchownych wobec dzieci. Warto jednak pójść o krok dalej i rozważyć, czy nawrot złych ocen nie jest w jakiejś mierze efektem niespełnionych oczekiwań, podsycanych przez część mediów w związku z wizytą w Polsce abp. Charlesa Scicluny.

Jednak są też przyczyny, które można znaleźć wewnątrz Kościoła. Na pogorszenie opinii mogły np. wpłynąć nieprecyzyjne i emocjonalne wypowiedzi przedstawicieli Kościoła w Polsce w tak delikatnych i drażliwych kwestiach, jak LGBT. Zbyt łatwo zacierała się w niektórych z nich różnica między grzechem a grzesznikiem. To wydaje się drobnostką, ale przy mocno spolaryzowanych i rozkołysanych nastrojach społecznych, może decydować o bardzo istotnych liczbach punktów procentowych w sondażach. One są niejednokrotnie odbiciem odczuć i skojarzeń.

Jest też narastające od pewnego czasu w dużej części społeczeństwa wrażenie, w którym Kościół jawi się jako instytucja niezbyt zainteresowana losem poszczególnego człowieka, skłonna do wykluczeń, broniąca swego statusu kosztem innych, niewolna od pychy i poczucia siły w zupełnie doczesnym jej rozumieniu, bez pokory i gotowości widzenia zła we własnych szeregach. Na taki obraz Kościoła składa się mnóstwo prawdziwych i nieprawdziwych elementów, wśród których oficjalne wypowiedzi biskupów mają taką samą wartość informacyjną, jak opisywane w brukowcach przypadki proboszczów złośliwie odmawiających odprawienia pogrzebu nielubianego parafianina. W rezultacie otrzymujemy wizerunkową katastrofę.

Jednak to nie tylko kwestia wizerunku. Poprawa odbioru obecności i aktywności Kościoła w Polsce jest możliwa, ale wymaga czegoś więcej niż tylko zmiana na poziomie PR. Problem leży głębiej. Chodzi o kwestie podstawowe. O to, jak Kościół obecny niespełna jedenaście stuleci na polskiej ziemi dzisiaj i w nadchodzących dziesięcioleciach postrzega i definiuje swoją misję właśnie tutaj, na tym skrawku ziemskiego globu. Czy zamierza się koncentrować na walce z sekularyzacją czy też chce się skupić na głoszeniu Jezusa Chrystusa każdej i każdemu, bez jakichkolwiek wykluczeń. Czy zamierza wkładać mnóstwo sił i energii w przeciwstawianie się rozmaitym ideologiom, obronę "wartości chrześcijańskich" czy też pragnie zająć się przede wszystkim dawaniem świadectwa życia zgodnego z Dobrą Nowiną o zbawieniu. Czy w jego nauczaniu będzie dominowała swego rodzaju "publicystyka", skoncentrowana na kilku wybranych tematach, czy też będzie to po prostu głoszenie Ewangelii w sposób przystępny i zrozumiały.

Wysoka ocena działań Kościoła w Polsce w przeszłości brała się w dużym stopniu z przekonania, że działa on nie tylko we własnym, grupowym czy partykularnym interesie, ale że nastawiony jest na czynienie dobra w znacznie szerszym zakresie, obejmującym swym zasięgiem całe społeczeństwo. Kościół był postrzegany jako siła jednocząca, a nie ta, która wnosi podziały. Jeśli zdoła odzyskać te cechy, z pewnością jego oceny nie tylko w comiesięcznych sondażach, radykalnie się poprawią.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zła ocena Kościoła w Polsce. Pytanie o możliwość poprawki
Komentarze (3)
Patryk Gliński
29 lipca 2019, 23:05
LGBT w praktyce po zachodniej stronie: [url]https://www.youtube.com/watch?v=K0qcWVJ3ZnM&fbclid=IwAR0dT7PuAEeNF_ZMDu0uKwOdU7sU28CjZyCPD3ngX9BEyGbsU6y0Pac5kFE&has_verified=1[/url] dobrze że polscy biskupi (niektórzy) stanęli na wysokości zadania i demaskują to paskudztwo
MR
Maciej Roszkowski
26 lipca 2019, 17:07
W wielu rozmowach jakie prowadziłem z ludźmi bliskich i odległych od Kościoła najważniejsze były ujawnione fakty wykroczeń  przeciwko VI Przykazaniu. Reakcje naszych Pasterzy,  to często  objawy myślenia korporacyjnego i obrona Okopów św. Trójcy za wszelka cenę. Wielu ludzi uzanałoby za właściwe rekacje pełnej jawności i rozliczenie sie do ostatniej łzy (ofiar). Zamiast tego mamy "pochylanie sie z modlitewną troską", "łączenie sie w bóły" nieśmiertelne "Ubogacanie" etc. Szanowni nasi9 Pasterze i Arcypasterze język sprzed 80, czy 100 lat nie przemawia już do bardzo wielu. Nauczanie Chrystusa, Dekalog są niezminne , język, obyczaje i procedury muszą się się zmienić. Czcigodni- nie nadążącie.
Andrzej Ak
24 lipca 2019, 17:50
Kościół musi być transparentny pod każdym względem, musi też być odbiciem swojego Pasterza, którym jest Pan Jezus. Jest jeden Pastrzerz i jedna owczarnia, w której Bóg powołuje wielu przewodników. Zazwyczaj przewodnikami owczarni są Kapłani, ale rzeczywistość ukazuje, iż wielu spośród nich nie wypełnia Woli Pana Jezusa co do przewodnictwa. Ci więc mają obowiązek głoszenia Słowa Bożego i sprawowania Sakramentów i na tym ich pożyteczna posługa się zwykle kończy. Niestety wielu kapłanów wyrasta w seminariach w poczuciu bycia pasterzem i to jest okropna pomyłka, która jest powodem upadku wielu kapłanów. Nie pojmują oni, iż Pasterz jest tylko jeden i jest nim tylko Chrystus. Zwykle nie rozumią oni, iż aby dobrze służyć muszą odnaleźć indywidualną relację z Panem Jezusem. Muszą nauczyć się Go odnajdować na drogach Golgoty, muszą nauczyć się odnajdować Go na drogach wielu prób życia. W końcu muszą się nauczyć żyć z Chrystusem, karmić się Nim i oddychać Nim. Tylko ogromne zjednoczenie z Panem gwarantuje, iż będziemy służyć Panu wedle Jego Woli, a nie naszej. Taki Kościół z takimi Kapłanami nie ma się czego obawiać, bo Pan zawsze bedzie mu przewodniczył, a i Kościół nie będzie zbyt często upadał w swoich niedoskonałościach.