Zróbmy raban!
Chciałbym, żeby jakiś ateista albo antyklerykał na mnie kiedyś spojrzał i powiedział: "Tak. Chciałbym wrócić do Kościoła". To jest moje marzenie. Mówiąc inaczej - chcę być jak Franciszek. Bezapelacyjnie mój autorytet numer jeden. A czego oczekuje ode mnie Papież?
Prowadzę papieski profil na Facebooku i w związku z tym mam dostęp do wiadomości, które użytkownicy piszą do administratora fanpage'a. Część z tych wiadomości ma charakter wyznań skierowanych pod adresem Papieża. Czytam je i wyłania się z nich piękna historia ludzi, którzy zobaczyli kogoś, na kogo długo czekali. Zmęczeni szarą rzeczywistością, czasem w beznadziejnych sytuacjach, nagle stykają się z kimś, kto daje im nadzieję. Chcą go słuchać i mu ufają. Dlaczego? Najczęściej pojawia się ten argument: bo mówi o Bogu w taki sposób, że budzi serce.
Kilka dni temu przeczytałem wiadomość, która chyba najlepiej obrazuje, jak ogromny wpływ na wszystkich ludzi (nie tylko wierzących) ma Ojciec Święty. "Drogi Franciszku jestem ateistą z Polski. Zostałem ochrzczony jako katolik, ale przez to, co się dzieje w kościele odrzuciło mnie od Kościoła. To jak zachowują się biskupi i zwykli księża (czarna mafia) przeszło już ludzkie granice. Franciszku przywracasz mi wiarę w ludzi kościoła. Pozdrawiam i życzę zdrowia" (pisownia oryginalna).
Oczywiście sformułowanie "czarna mafia" jest mocno kontrowersyjne, ale chciałbym zwrócić uwagę na coś innego, bo przecież nie te słowa są najważniejsze w tym zdaniu. Franciszek w bardzo krótkim czasie dokonał czegoś niesamowitego. Udało mu się zwrócić uwagę milionów ludzi na Chrystusa. Właśnie to jest jego największe osiągnięcie. Wbrew temu, co mówią jego krytycy, Papież nie robi nic na pokaz. Jego gesty i słowa mają jeden cel - zwrócić wzrok świata na Chrystusa. Miłosiernego, kochającego, współczującego, chcącego szczęścia każdego człowieka. "Krzyż Chrystusa uczy nas postrzegania bliźniego zawsze z miłosierdziem i miłością, zwłaszcza tych, którzy cierpią, potrzebują pomocy, tych, którzy oczekują na słowo, na gest, abyśmy wyszli z naszych ograniczeń, żeby wyjść mu na spotkanie i wziąć go za rękę"
I teraz najważniejsze. My wszyscy powinniśmy iść za jego przykładem. Niech ludzie na nas patrzą i myślą: "Ja też chcę być częścią tej wspólnoty". Wyzwanie ogromne, ale jeśli oprzemy nasze działania na Bogu, zaufamy Mu, to wszystko jest możliwe. Musimy rozruszać Kościół, obudzić, wpompować trochę świeżej krwi. A jeśli ktoś będzie mówił, żebyśmy przestali, to możemy powiedzieć, że wykonujemy polecenie samego Papieża.
"Coś wam powiem. Wiecie, czego oczekuję po tych Światowych Dniach Młodzieży w Rio? Chcę, byście poszli na ulicę robić raban. Chcę rabanu w waszych diecezjach. Chcę, żeby Kościół wyszedł na ulicę. Żeby odrzucił ziemską powłokę, wygodę, klerykalizm, żebyśmy przestali zasklepiać się w sobie. Niech biskupi i księża mi wybaczą, jeśli młodzież zrobi im raban. Ale taka jest moja rada".
Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek.
Skomentuj artykuł