Kontrowersyjne punkty dokumentu posynodalnego

(fot. PAP/EPA/ETTORE FERRARI)
KAI / mc

Do kwestii budzących najwięcej dyskusji podczas obecnego Synodu należała kwestia duszpasterstwa osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach cywilnych. Traktują te sprawy paragrafy od 84-86 Relacji Końcowej. Zyskały one najmniejsze uznanie ojców, choć opowiedziało się za ich przyjęciem ponad 2/3 z nich.

Przytaczamy je w całości w tłumaczeniu na język polski:
84. Osoby ochrzczone, które się rozwiodły i ponowie zawarły związek cywilny powinny być bardziej włączane we wspólnoty chrześcijańskie na różne możliwe sposoby, unikając wszelkich okazji do zgorszenia. Kluczem duszpasterskiego towarzyszeniu im jest logika integracji, aby nie tylko wiedzieli, że należą do Ciała Chrystusa, którym jest Kościół, ale mogli mieć tego radosne i owocne doświadczenie. Są ochrzczeni, są braćmi i siostrami, Duch Święty rozlewa w nich dary i charyzmaty, dla dobra wszystkich. Ich udział może być wyrażony w różnych posługach kościelnych: trzeba zatem rozpoznać, które z różnych form wykluczenia obecnie praktykowanych w obrębie liturgii, duszpasterstwa, edukacji oraz w dziedzinie instytucjonalnej można przezwyciężyć. Nie powinni oni nie tylko czuć się ekskomunikowanymi, ale mogą żyć i rozwijać się jako żywe członki Kościoła, odczuwając, że jest on matką, która ich zawsze przyjmuje, troszczy się o nich z miłością i wspiera ich w pielgrzymce życia i Ewangelii. Ta integracja jest też potrzebna ze względu na troskę i chrześcijańskie wychowanie ich dzieci, które muszą być uznane za najważniejsze. Dla wspólnoty chrześcijańskiej, troska o te osoby nie jest osłabieniem swej wiary i świadectwa o nierozerwalności małżeństwa: przeciwnie w tej trosce Kościół wyraża właśnie swoją miłość.
85. Święty Jan Paweł II zaproponował kompleksowe kryterium, która pozostaje podstawą do oceny tych sytuacji: "Niech wiedzą duszpasterze, że dla miłości prawdy mają obowiązek właściwego rozeznania sytuacji. Zachodzi bowiem różnica pomiędzy tymi, którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanonicznie małżeństwo. Są wreszcie tacy, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne"(Familiaris consortio, 84). Zatem zadaniem kapłanów jest towarzyszenie osobom zainteresowanym na drodze rozeznania, zgodnie z nauczaniem Kościoła i wytycznymi biskupa. W tym procesie przydatne będzie dokonanie rachunku sumienia, przez chwile refleksji i skruchy. Osoby rozwiedzione, które zawarły ponowny związek powinny zadać sobie pytanie, w jaki sposób zachowywały się wobec swoich dzieci, gdy związek małżeński przeżywał kryzys; czy były próby pojednania; jak wygląda sytuacja opuszczonego partnera; jakie konsekwencje ma nowa relacja na pozostałą rodzinę i wspólnotę wiernych; jaki przykład daje ona ludziom młody, którzy przygotowują się do małżeństwa. Szczera refleksja może umocnić zaufanie w miłosierdzie Boże, które nikomu nie jest odmawiane.
Co więcej, nie można zaprzeczyć, że w pewnych okolicznościach "poczytalność i odpowiedzialność za działanie mogą zostać zmniejszone, a nawet zniesione" (KKK, 1735) ze względu na różne uwarunkowania. W konsekwencji osąd sytuacji obiektywnej nie powinien prowadzić do osądu w sprawie "poczytalności subiektywnej" (Papieska Rada ds. Tekstów Prawnych, Deklaracja 24 czerwca 2000 roku, 2a). W pewnych okolicznościach ludzie napotykają na poważne trudności, by działać inaczej. Dlatego też, podtrzymując normę ogólną, trzeba uznać, że odpowiedzialność w odniesieniu do pewnych działań lub decyzji nie jest taka sama we wszystkich przypadkach. Rozeznanie pasterskie, uwzględniając prawidłowo uformowane sumienie osób, musi czuć się odpowiedzialne za te sytuacje. Również skutki popełnionych czynów nie muszą być takie same w każdym przypadku.
86. Proces towarzyszenia i rozeznania kieruje tych wiernych do uświadomienia sobie swojej sytuacji przed Bogiem. Rozmowa z księdzem, na forum wewnętrznym, przyczynia się do tworzenia prawidłowej oceny, tego co utrudnia możliwość pełniejszego uczestnictwa w życiu Kościoła oraz kroków mogących jemu sprzyjać i je rozwijać. Biorąc pod uwagę, że w samym prawie nie ma stopniowalności (por. Familiaris consortio, 34), to rozeznanie nigdy nie może obyć się bez wymagań ewangelicznej prawdy i miłości proponowanej przez Kościół. Aby tak się stało, trzeba zapewnić niezbędne warunki pokory, dyskrecji, miłości do Kościoła i jego nauczania, w szczerym poszukiwaniu woli Bożej i chęci osiągnięcia na nią odpowiedzi bardziej doskonałej.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kontrowersyjne punkty dokumentu posynodalnego
Komentarze (68)
A
Andrzej
7 listopada 2015, 18:58
Biskup Athanasius Schneider - cytat: "Kiedy katolicy poprzez rozwód i cudzołóstwo w teorii i w praktyce odrzucają wolę Boga wyrażoną w szóstym przykazaniu, narażają się na poważne duchowe niebezpieczeństwo utraty zbawienia wiecznego. Najbardziej miłosiernym aktem ze strony Pasterzy Kościoła byłoby zwrócenie uwagi na to zagrożenie poprzez jasne, a jednocześnie pełne miłości napomnienie o konieczności pełnej akceptacji szóstego przykazania Bożego. (...) Takie napomnienie i wezwanie jest, jak nauczał Chrystus, prawdziwym dziełem Ducha Świętego: On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie (J 16,8). Tłumacząc dzieło Ducha Świętego w „przekonywaniu o grzechu” papież Jan Paweł II mówił: każdy grzech, gdziekolwiek i kiedykolwiek popełniony, zostaje odniesiony do Krzyża Chrystusa — a więc pośrednio również — do grzechu tych, którzy nie uwierzyli w Niego, skazując Jezusa z Nazaretu na śmierć krzyżową (Encyklika „Dominum et Vivificantem”, 29). Ci, którzy prowadzą życie małżeńskie z partnerem, który nie jest ich prawowitym małżonkiem – jak w przypadku rozwodników, którzy zawarli kolejny związek cywilny – odrzucają wolę Boga. Przekonanie takich osób o grzechu jest dziełem prowadzonym przez Ducha Świętego i nakazanym przez Jezusa Chrystusa, a przez to zadaniem w najwyższym stopniu duszpasterskim i miłosiernym". Źródło: [url]http://www.pch24.pl/dokument-koncowy-synodu-wprowadza-tylnymi-drzwiami-neomozaistyczne-prawo,39244,i.html#ixzz3qpLr8aOz[/url]
26 października 2015, 07:53
Po pierwsze nie widać az tak bardzo kontrowersji, aczkolwiek lepiej by było, aby dokument jaśniej deklarował pewne rzeczy. Ale od czasu SVII tak wyglada niestety wiele dokumentów Kościoła. Widać w tych (i nie tylko tych) punktach bezsilność Kościola wobec zachodniego swiata, stąd zreszta tak wielkie zainteresowanie tymi wybranymi punktami, bo kogo interesuje nauka Kościoła o rodzinie? Najciekawsze są te punkty, które dotyczą szamba grzechu i upadku człowieka. Bo kto dziś tak naprawdę wierzy w silną, katolicką rodzinę?
DK
Dariusz Kot
25 października 2015, 16:28
Chyba robimy blad, komentujac sam tylko dokument koncowy Synodu - nie ma on mocy, aby zmienic zycie katolikow. Warto natomiast popatrzec na sformulowania tego dokumentu w kontekscie zamykajacego Synod kazania Papieza. Bo to kazanie juz wskazuje, co moze sie znalezc w encyklice, w jaka strone pojdzie Franciszek - a to juz bedzie mialo ogromny i realny wplyw na Kosciol. Kazanie porownywalo dawnych i wspolczesnych uczniow Jezusa: "Żaden z uczniów się nie zatrzymuje (...) Jeśli Bartymeusz był ślepy, to oni są głusi: jego problemem nie jest ich problemem. Może to grozić także nam: w obliczu nieustających problemów, lepiej iść naprzód, nie dając sobie przeszkodzić " "pokusą jest „duchowość iluzyjna”: możemy przechodzić przez pustynie ludzkości, nie widząc tego, co jest naprawdę, ale to, co chcielibyśmy zobaczyć; jesteśmy w stanie budować wizje świata, ale nie akceptujemy tego, co Pan stawia nam przed oczami" "druga pokusa (to) popadanie w „wiarę tabelkową”. Możemy podążać z ludem Bożym, ale już mamy naszą mapę drogową, w której wszystko już jest: wiemy gdzie iść i ile nam to zabierze czasu, wszyscy powinni uszanować nasze rytmy i każdy niewygodny nam przeszkadza" Moim zdaniem zwlaszcza te ostatnie, krytyczne stwierdzenia  wspolgraja z fragmentami dokumentu koncowego Synodu, sugerujacymi odejscie od odgornych, ogolnych zasad i bardziej indywidualne rozstrzyganie odpowiedzialnosci moralnej za rozwod, a nawet dopuszczenie sytuacji, kiedy "odpowiedzialność za działanie moze zostać zmniejszona, a nawet zniesiona." (par. 95).
A
Andrzej
26 października 2015, 14:54
"(...)bardziej indywidualne rozstrzyganie odpowiedzialnosci moralnej za rozwod, a nawet dopuszczenie sytuacji, kiedy "odpowiedzialność za działanie moze zostać zmniejszona, a nawet zniesiona." (par. 95)". O jakie działania tu chodzi? Czy o powtarzalne akty cudzołożnego współżycia w związku niesakramentalnym, w których za każdym razem ma miejsce niska poczytalnośc, świadomość grzechu, czy raczej o coś innego... A może chodzi o uwarunkowania np. tak jak pisał o. prof. Dariusz Kowalczyk SJ dziekan teologi Gregorianum wskazujące - jego zdaniem - na brak grzechu śmiertelnego, gdy w drugim związku są dzieci, a "niesakramentalni partnerzy" niejako zostali "zmuszeni" tą sytuacją (wychowanie i troska o dzieci) do współżycia i nie jest to ich dobrowolny wybór? O. Dariusz w artykule "Synodalne zamieszanie" tak pisze: "Po pierwsze warto zauważyć, że osoby "niesakramentalne" często znajdują się w sytuacji, której nie można odwrócić (odpowiedzialność wobec dzieci, cywilnego małżonka...). A skoro tak, to takie osoby niekoniecznie znajdują się w stanie grzechu ciężkiego, który wymaga pełnej dobrowolności". Źródło: http://gosc.pl/doc/2579283.Synodalne-zamieszanie/2
P
Przemek
25 października 2015, 15:05
„Osoby ochrzczone, które się rozwiodły i ponowie zawarły związek cywilny powinny być bardziej włączane we wspólnoty chrześcijańskie” (…) bo „Duch Święty rozlewa w nich dary i charyzmaty, dla dobra wszystkich”(…) „trzeba zatem rozpoznać, które z różnych form wykluczenia obecnie praktykowanych można przezwyciężyć” (…) „Niech wiedzą duszpasterze, że dla miłości prawdy mają obowiązek właściwego rozeznania sytuacji. Zachodzi bowiem różnica pomiędzy tymi, którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanonicznie małżeństwo. Są wreszcie tacy, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne” „zadaniem kapłanów jest towarzyszenie osobom zainteresowanym na drodze rozeznania” (…)  Co więcej, nie można zaprzeczyć, że w pewnych okolicznościach poczytalność i odpowiedzialność za działanie mogą zostać zmniejszone, a nawet zniesione ze względu na różne uwarunkowania. (…) Dlatego też, (…) trzeba uznać, że odpowiedzialność w odniesieniu do pewnych działań lub decyzji nie jest taka sama we wszystkich przypadkach. (…) Również skutki popełnionych czynów nie muszą być takie same w każdym przypadku. Alleluja!
jazmig jazmig
25 października 2015, 18:20
ale bzdura, a nie Alleluja.
PP
Piotr Polmański
25 października 2015, 13:47
Syn Boże juz zbawił świat swoją męczeńską śmiercią i otworzył każdemu bramy nieba. Zatem zbawienie juz mamy i przestańcie wypisywać, co by było, gdyby... Teraz każdy z nas wierzących musi osobiście odebrać od Pana Boga ten certyfikat zbawienia, już wypisany indywidualnie krwią Chrystusa . A żeby tak sie stało, trzeba po prostu tu na ziemi podążać i pielgrzymować za Nim. Upadając i podnosząc się z upadków. 
jazmig jazmig
25 października 2015, 18:22
Bramy nieba są otwarte dla tych, którzy chcą do niego trafić. I tylko dla tych. Ludzie trwające świadomie i ciągle w grzechu nie wejdą do nieba, lecz trafią do piekła. Poczytaj św. Pawła i przestań pisać androny.
25 października 2015, 23:32
Z samego czytania nie wie się wszystkiego Jazmigu. Najlepiej sprawdzić samemu. Jak św. Paweł. ;)
TP
Tomasz Pierzchała
26 października 2015, 00:54
jak zawsze pomocna w potwierdzaniu istnienia Piekła
26 października 2015, 07:14
A jak jesteś szczęśliwy, to gdzie jesteś? A jak burczysz, to gdzie?
26 października 2015, 07:18
Przecież to św. Paweł musiał tam być, że o nim pisał ze znawstwem. ;)
25 października 2015, 09:21
Mam jedno pytanie do tych którzy jadą na ten dokument.Przypuscmy , ze Papiez (przez którego działa Duch Swięty) wyda dekret o mozliwosci przyjmowania komuni przez niektóre osoby zyjące w powtórnych zwiazkach.Obrazicie się na Kosciół ?Obrazicie się na Boga który chce zeby absolutnie wszyscy byli zbawieni....
LS
le sz
25 października 2015, 09:40
Równie dobrze możesz zapytać czy jeżeli jutro objawi się Latający Potwór Spagetti i okaże się że to on stworzył świat to czy nadal będę wierzył w Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba. Ale mam też pytanie do Ciebie. Przecież Duch Święty działał już przez św.JP2 który JEDNOZNACZNIE sformułował nauczanie Kościoła w adhortacji Familiaris consortio. A cudzołożnicy i ich lobbyści co na to? Obrazili się na Pana Boga - który przecież chce aby absolutnie wszyscy byli zbawieni - i notorycznie usiłują zmienić nauczanie Kościoła i wywalczyć dla cudzołożników prawa do łamania VI i IX przykazania oraz zwolnienie z potrzeby żalu za grzechy i postanowienia zerwania z grzechem oraz stanu łaski przy przystępowaniu do Komunii św.
25 października 2015, 10:05
Duch św. działa przez wszystkich tylko nie wszyscy Go słuchają. Tak samo zbawieni są wszyscy (dar miłości, który nosimy w sobie) - to już się dokonało, ale też nie każdy jeszcze o tym pamięta. 
jazmig jazmig
25 października 2015, 10:27
Gdyby papież coś takiego zrobił, to oznacza, że nie przemawia przez niego Duch Święty.
jazmig jazmig
25 października 2015, 10:32
bredzisz, piekło nie jest puste.
25 października 2015, 10:35
Zatem przyjmujesz nadal wierzyć (czytaj: oszukiwać się), że przemawia tylko przez tych, którzy myślą tak jak Ty Jazmigu. 
25 października 2015, 11:32
Piekło to stan umysłu, nie miejsce.
25 października 2015, 12:02
Papiez jest nieomylny w sprawach wiary....
P
Przemek
25 października 2015, 14:46
Do FC odnoszą się IMHO słowa "Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie" Tyle wtedy Kościół mógł znieść. Dziś może znieść to, co w adhortacji posynodalnej napisze Franciszek. Jutro - kto wie!? Parę postów wyżej jan777 cytuje słowa "Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa." Do tej pory w KK prawo było przeciw. Wszystkim - równo. Mam nadziję, że to początek końca rządów prawa a nawet Prawa. Liczę, że rządzić będzie Miłość Miłosierna, Prawo będzie aż i tylko wskazówką, a rozeznanie - pomostem pomiędzy Kościołem Chrystusa a sercem człowieka.
LS
le sz
25 października 2015, 17:51
Jak na razie to jak widać, niektórzy nie są w stanie znieść nawet tego co w swojej adhortacji napisał św.JP2 i domagają się aby wbrew temu co napisał zwolnić cudzołożników z VI i IX przykazania oraz dawać im rozgrzeszenie pomimo braku żalu za grzechy i braku woli zerwania z grzechem, a Komunię św. dawać im nawet gdy znajdują się w stanie grzechu śmiertelnego. I brak ekstra przywilejów dal cudzołożników uznawaliście za rządy prawa? Ciekawe czy będziecie w stanie znieść to co napisze Franciszek w adhortacji posynodalnej. Liczycie że przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwoli wam dawać listy rozwodowe? A jesli nie, to nadal będziecie twierdzić że to rządy prawa a nie miłości miłosiernej? Bo miłość miłosierna wg was jest wtedy gdy grzechu nie uznaje za grzech? No to rzeczywiście znieść nie możecie tego co Jezus już powiedział... Miłość miłosierna rządzi od dawna. Tyle że niektórym myli się ona z bezkarnym folgowaniem chuciom...
jazmig jazmig
25 października 2015, 18:25
Duch Święty nie kłamie, więc każdy, kto mówi coś innego, niż mówią Ewangelie i apostołowie, ten kłamie i nie mówi przez niego Duch Święty. Czy ty masz jakiś wstręt do czytania Pisma Świętego? Przeczytaj je, a nie pisz swoich wyobrażeń albo wypowiedzi ludzi, których wiedza jest równie nikła, jak twoja.
jazmig jazmig
25 października 2015, 18:34
KK rządzi Miłość Miłosierna, czyli Prawo. To nie są różne zjawiska, to jest stale jeden i ten sam Bóg. Miłość nie polega na tym, że zaspokaja każdą zachciankę człowieka, czym jest miłość, możesz przeczytać w hymnie św. Pawła: Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Prawdziwa miłość nie może prowadzić do zła i nie może go usprawiedliwiać. Każdy, kto okłamuje grzesznika, twierdząc, iż może nadal grzeszyć, bo Bóg jest miłością, szkodzi grzesznikowi i nie jest dla niego miłosierny.
jazmig jazmig
25 października 2015, 18:36
Powtarzam: bredzisz. O piekle mówił Jezus, czy nazwiesz Go kłamcą?
25 października 2015, 19:54
"każdy, kto mówi coś innego, niż mówią Ewangelie i apostołowie, ten kłamie i nie mówi przez niego Duch Święty." Właśnie powiedziałeś coś innego niż mówią Ewangelie i apostołowie. Kłamiesz? Nie ma żadnego wstrętu. Przeczytałam. Zrozumiałam. Stosuję. Pozdrawiam. :) 
M
Milosc
25 października 2015, 20:40
Czy Ty naprawdę myślisz, że chrześcijanin powinien w ogóle wierzyć w istnienie piekła?  Owszem Jezus mówił o piekle, ale zwróć uwagę do kogo Jezus mówił o nim, czym ono było w ówczesnym rozumieniu i pochyl się nad celem, który Mu przyświecał. Czyż nie było nim przeniknąć stwardniały pancerz arogantów, którzy przedstawiali karykaturę Boga? Boga potępiającego, sądzącego, skazującego... rozumiesz? Bezwarunkową Miłość. Nie da się gorzej zniekształcić zrozumienia czym jest Bóg.   Gdyby Jezus sądzil innych, wydałby sąd nad sobą. Ty Jazmigu nazywasz się chrześcijaninem - jak zatem możesz nawet myśleć, że Chrystus pozwoliłby na zgubę kogoś, za kogo oddał życie? Widzę Jazmigu, że wierzysz, ale ani nie poznałeś ani jeszcze nie zrozumiałeś. I póki co i Ty zdajesz się wierzyć w nieobliczalnego Boga. Proszę Cię, nie daj sobie wmawiać tego, czego ktoś też nie zrozumiał, nie poznał, a jedynie podzielił się swoimi wyobrażeniami.  Radzisz mi czytać Pismo i ja Tobie również, ale poproś najpierw Boga - Twoją Mądrość i Spokój o klucz do jego zrozumienia.
LS
le sz
25 października 2015, 22:03
Niestety, wypisujesz kolejne głupstwa. Miłość Miłosierna to nie jest Prawo! Prawo wymaga by za każde złamanie prawa zawsze następowała kara. Natomiast Miłość Miłosierna stosuje karę jedynie wtedy gdy jest ona konieczna aby winowajca zrozumiał swą winę i pragnął więcej tego nie robić. Miłość Miłosierna darowuje jednak karę jeśli winowajca już się poprawił i zastosowanie nie miałoby już funkcji poprawczej i byłoby jedynie formą represji.
25 października 2015, 23:21
"Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie" Czy Pan ma świadomość, że zaprezentowany przez Pana łańcuszek rozumowania prowadzi do wniosku, że Odkupienie było bez sensu, bo wystarczyło puścić ludziom grzechy w niepamięć?
TP
Tomasz Pierzchała
25 października 2015, 23:43
Wierzyć w istnienie piekła?Wystarczy,poczytać twoje teksty i ma się nie tylko wiarę ale i wiedzę.  
26 października 2015, 00:13
Ty to piekło sam sobie w tej głowie tworzysz, Karmel. No co poradzę - tak wybierasz. I zawsze będziesz Ty wybierał, pamiętaj. :) 
LS
le sz
26 października 2015, 08:24
Ty również sama dokonujesz swoich wyborów. I nikt nic nie poradzi na to że wybierasz szerzenie bredniologii służąc ojcu kłamstwa jako jego nieodrodna córka. I w ten sposób sama sobie szykujesz swoją wieczność, pamiętaj!
26 października 2015, 13:17
"sama dokonujesz swoich wyborów" - prawda. "nikt nic nie poradzi na to" - fałsz. Są osoby, które wnoszą coś wartościowego i te pozwalają mi poszerzać wiedzę. "wybierasz szerzenie bredniologii" - słowa nie staną się bredniologią tylko dlatego, że tak zostały przez Ciebie nazwane tym bardziej, że nie polemizują z treścią. "Bredniologia" pozostaje więc pustosłowiem, bezkrytycznym osądem dla samego osądu, gdy nie masz argumentów. "służąc ojcu kłamstwa jako jego nieodrodna córka" - przypisanie i żadnej merytorycznej wartości nie wnoszący osąd celem umniejszenia drugiemu. Świadczy o Tobie, nie o mnie. Pamiętaj.  "sama sobie szykujesz swoją wieczność"
26 października 2015, 13:18
"sama sobie szykujesz swoją wieczność" PRAWDA :)
jazmig jazmig
25 października 2015, 07:34
Z tego wodolejstwa można wyczytać, że księża dostali kolejne zadanie: pomóc rozeznać cudzołożnikom chętnym do przyjmowania komunii św. ich statusu w Kościele, aby zrozumieli swój grzech. Ponieważ przyjmowanie komunii św. nie jest prawem, a zakaz jej przyjmowania nie jest karą, więc skutki grzechu mogą być różne, ale nie ma podstaw do przyjęcia, że grzesznik w stanie grzechu może bezkarnie przyjmować komunię św. Nie rozumiem tu wstawki o niepoczytalności. Czy autorom chodzi o to, że ktoś cudzooży i nie wie co robi?
LS
le sz
25 października 2015, 09:18
Nie rozumiem tu wstawki o niepoczytalności. Czy autorom chodzi o to, że ktoś cudzooży i nie wie co robi? --- Nie rozumiesz bo nie czytasz tego co napisane, a usiłujesz wyinterpretowywać wg swojego widzi-mi-się. A jest przecież wyraźnie napisane: "Co więcej, nie można zaprzeczyć, że w pewnych okolicznościach "poczytalność i odpowiedzialność za działanie mogą zostać zmniejszone, a nawet zniesione" (KKK, 1735) ze względu na różne uwarunkowania." A cały kanon 1735 z KKK brzmi: "1735 Poczytalność i odpowiedzialność za działanie mogą zostać zmniejszone, 597 a nawet zniesione, na skutek niewiedzy, nieuwagi, przymusu, strachu, przyzwyczajeń, nieopanowanych uczuć oraz innych czynników psychicznych lub społecznych."
jazmig jazmig
25 października 2015, 10:29
XLeszku, ty mi nie powtarzaj tego, co oni tam napisali, bo ja umiem czytać. Napisz po kiego grzyba oni to wstawili. Do czego konkretnie ta niepoczytalność ma się odnosić.
P
Przemek
25 października 2015, 11:33
Jazmig, tłumaczenie ma sens, jeśli jego odbiorca chce zrozumieć. Twoje posty świadczą o tym, że jesteś inteligentnym człowiekiem, jeśli będziesz chciał nie tylko słuchać, ale też usłyszeć - żadne tłumaczenie nie będzie Ci potrzebne. Z Panem Bogiem!
25 października 2015, 11:35
ale ładnie napisałeś :)
LS
le sz
25 października 2015, 12:52
Twierdzisz że umiesz czytać ale po raz kolejny dajesz dowód że nie czytasz TEGO CO JEST napisane a jedynie usiłujesz wyinterpretowywać wg swojego widzi-mi-się. Po raz kolejny dopytujesz się po co "oni wstawili" niepoczytalność, a tymczasem żadni "oni" nic o niepoczytalności nie wstawiali. TO TY wstawiłeś tą niepoczytalność. Spręż się i sprawdź!
25 października 2015, 00:02
To jest na szczęście tylko dokument synodalny i nie ma on wagi dogmatycznej. Oczywiście jest to zwycięstwo liberalnego podejscia. Nie ma odniesienia w tych punktach do nr 84 Adhortacji Familiaris consortio, a tam jest jednoznacznie określone, dlaczego obiektywnie nie można udzielić komunii rozwiedzionym. Wierzę mocno, iż Papież Franciszek, jako Namiestnik Chrystusa, a nie tylko biskup Rzymu zajmie w ewentualnej adhortacji stanowisko zgodne z nauczeniem Kościoła i nie będzie "poprawiał" św. Jana Pawła II.  Cytuję: „Kościół jednak na nowo potwierdza swoją praktykę, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawarli ponowny związek małżeński. Nie mogą być dopuszczeni do komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzeczają tej więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia. Jest poza tym inny szczególny motyw duszpasterski: dopuszczenie ich do Eucharystii wprowadzałoby wiernych w błąd lub powodowałoby zamęt co do nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństwa.”
25 października 2015, 00:43
Pan nie wie o czym mówi. Rangę dogmatyczną mają... dogmaty. Rangi dogmatycznej nie ma m.in: celibat, odpusty, tzw. święcenia niższe, urzędy kościele, liturgia (sic!). Szanujmy słowa. Sama nazwa "konsytyucja dogmatyczna o" również nie ma rangi dogmatycznej. Tyle w temacie. Myślenie nie boli a tak jak "JPII" miał prawo nowelizacji wielu spraw w Kościele, tak samo jak robił to BXVI i Franciszek również, jeśli uzna za słuszne, zrobi podobnie.
jazmig jazmig
25 października 2015, 07:28
Dogmatem jest niedopuszczanie do komunii św. osób w stanie grzechu, a szczególnie w stanie grzechu ciężkiego, które to osoby z grzeszenia nie zrezygnowały i nie zamierzają zrezygnować. Czytanie Pisma Świętego, a w szczególności Ewangelii i listów apostolskich nie jest szczególnym wysiłkiem. Serdecznie polecam lekturę tych dzieł.
TP
Tomasz Pierzchała
26 października 2015, 01:08
Szanujmy słowa.Jeśli np.Franciszek uzna za słuszne zmienić liturgię (sic!), na jeszcze "bliższą" człowiekowi ( a jak wiadomo jest w tym zakresie nieobliczalny) to nie "ruszy" w rezultacie dogmatów? No ale któż dziś przejmuje sie literą.Mamy przecież światową religię praw człowieka.
LS
le sz
26 października 2015, 08:18
A niby jakie dogmaty ruszy zmieniając liturgię? Co to jest wg Ciebie dogmat?
TP
Tomasz Pierzchała
26 października 2015, 11:30
Lex orandi, lex credendi.
LS
le sz
26 października 2015, 11:40
To co napisałeś to miała być odpowiedź na to jakie dogmaty ruszy zmieniając liturgię czy na to co to jest wg Ciebie dogmat? Czy może tylko chciałeś się naiwnie popisać łacińską formułką bez związku z pytaniami?
DK
Dariusz Kot
24 października 2015, 22:49
Moja stronnicza ateistyczna analiza: jest tu krociutka wzmianka o nierozerwalnosci malzenstwa, ale najistotniejsze wydaje sie, ze juz NIE MA stwierdzenia (przynajmniej w powyzszych punktach), ze ktos w powtornym malzenstwie nie moze dostac komunii, bo sie "obiektywnie przeciwstawia zwiazkowi Kosciola i Chrystusa, jaki komunia wyraza". Mozna to oczywiscie zinterpretowac: a zatem wszystko zostaje po staremu (skoro wzmianki o dopuszczeniu rozwodnikow do komunii takze nie ma). Jesli jednak wziac pod uwage kolosalny nacisk na wspolczucie i ogromne komplikacje w ocenie przyczyn rozpadu malzenstwa, a zwlaszcza motyw "rozeznania" - wydaje sie, ze biskupi otwarli Papiezowi droge do co najmniej otwarcia wielkiej debaty teologicznej nt. obecnej dyscypliny sakramentalnej. Zgadzam sie tutaj w wiekszosci z opinia po angielsku na bardzo tradycjonalistycznym forum Church Militant: http://www.churchmilitant.com/news/article/final-relatio-an-opening-for-communion-to-divorced-remarried
jazmig jazmig
24 października 2015, 21:38
Czy ktoś potrafi przetłumaczyć ten bełkot na język normalny?
24 października 2015, 21:57
Jeżeli to jest bełkot a język normalny to ten, który ty potrafisz zrozumieć,  to współczuję twojej matce... Papież  Franciszek (słyszałeś, że teraz On jest następcą św. Piotra?) powiedział:  ...obnażono postawy "zamkniętych serc" tych, którzy często ukrywają się za nauczaniem Kościoła i osądzają "niekiedy z poczuciem wyższości i w powierzchowny sposób trudne przypadki i zranione rodziny. Powiedział też: Synod - oświadczył papież, zamykając obrady - pozwolił nam lepiej zrozumieć, że prawdziwymi obrońcami doktryny nie są ci, którzy bronią litery prawa, ale ducha, nie idee, ale człowieka, nie formuły, ale bezinteresowną miłość Boga i jego przebaczenie. Jestem przekonany, że te słowa kierował do ciebie, TomaszaL, xLeszka itp. "obrońców doktryny"...
jazmig jazmig
24 października 2015, 22:03
Napisz prostym, normalnym językiem, co konkretnie uchwalono. Paplaninę papieża możesz sobie darować, to jest czyste wodolejstwo.
JK
Jacek K
24 października 2015, 22:10
Nie ma takiego języka w którym móglbyś zrozumieć słowa papieża i nie jest to wina papieża.
24 października 2015, 22:21
A czego nie rozumiesz? Ja mam problem z kwestią poczytalności a cała reszta wydaje mi się w pełni przejrzysta. Ogólny przekaz jest taki, że przypadek przypadkowi nie równy i duszpasterz oraz osoba rozwiedziona mają każdy z osobna a także wspólnie rozeznać tę sytuację, ocenić, czy osoba roziwedziona szczerze walczyła o swoje małżeństwo itd. Może warto wziąc pod uwagę, że żyjąc w społeczeństwie, które w 80-90% jest zeświecczone, katolicy często zapewne zawierają związki małżeńskie z osobami, które mogą mieć zupełnie niekatolickie spojrzenie na małżeństwo, którego zresztą nie muszą przed ślubem wyraźnie wyrażać wiedząc, że dla drugiej strony może być to przeszkoda dla wspólnego życia. Czy jeśli tacy katolicy zostaną porzuceni przez swojego współmałżonka to należy ich traktować zupełnie tak samo, jak osoby, które przyczyniły sie do rozpadu małżeństwa? Dokument stwierdza, że nie. Stwierdz też że jest to trudne do stwierdzenia i zaleca rozeznanie zarówno osobie żyjącej w drugim związku jak i jej duszpasterzowi.
jazmig jazmig
24 października 2015, 23:50
Ależ ja go świetnie rozumiem, takich jak on wodolejców słyszałem od dzieciństwa: Gomułkę, potem Gierka i im współczesnych.Oni mogli mówić godzinę i niczego konkrentego nie powiedzieć, tak więc Franciszek nie jest dla mnie nikim nowym.
jazmig jazmig
24 października 2015, 23:56
Ty kompletnie nie rozumiesz, o czym dyskutujemy. Wina za rozpad małżeństwo to jedno, a komunia św. dla cudzołożnika to drugie. Rozpad małżeństwa nie oznacza, że ono przestało istnieć. Ono istnieje, o ile nie stwierdzono, że od początku było nieważne. Skoro małżeństwo istnieje, to nie można zawrzeć kolejnego, a seks pozamałżeński to cudzołóstwo, czyli grzech śmiertelny. Trwanie w grzechu uniemożliwia otrzymanie rozgrzeszenia, a w tej sytuacji nie można przyjmować komunii św. To wszystko, reszta to już komentarze lub czyste wodolejstwo.
LS
le sz
25 października 2015, 09:31
Po pierwsze, nie jestem xLeszek ale XLeszek, a po drugie, nie jestem obrońcą litery prawa ale ducha, nie idei ale człowieka, nie formuły ale bezinteresownej miłości Boga i Jego przebaczenia. Problem w tym, że tacy jak Ty uważają że można nie żałować swoich grzechw i nie zamierzać zrywać ze swoją grzesznością a rozgrzeszenie i należy im się jak psu micha no bo przecież przyszli do konfesjonału a Pan Jezus jest miłosierny; a Komunia św. podobnie, należy im się mimo trwania w grzecu śmiertelnym, bo oni nie muszą przestrzegać VI i IX przykazania i im wolno cudzołożyć. Inaczej mówiąc, taplają się w szambie ale domagają się by zostać obmytym, i nie rozumieją że to z samej istoty jet niemożliwe, bo ledwo zostają obmyci to się natychmiast znowuż fajdają.
25 października 2015, 10:26
Miło XLeszku, że deklarujesz, iż jesteś obrońcą człowieka i widzę, że wrażliwy jesteś na punkcie własnego nicku, co do literki. By nie być gołosłownym pora zatem również zerwać z nazywaniem mnie "satana" i zacząć zwracać się do mnie po nicku, który przyjęłam - Milosc tudzież po imieniu, które nadali mi rodzice - Aleksandra. Wierzę w Ciebie. ;)
LS
le sz
25 października 2015, 12:47
Widzę że przypisujesz mi swoje fobie? Jak kiedyś zdarzyło mi się napisać do Ciebie z małej litery to zaraz zaczęłaś snuć swoje bredniologiczne teorie ale jak ja zwróciłem uwagę aby nie pisać xLeszek to od razu uznałaś że jestem wrażliwy na puncie własnego nicku? Otóż nic z tych rzeczy, nie rusza mnie to a co najwyżej świadczy o piszącym. Tyle tylko że akurat xLeszek oznacza zupełnie co innego niż XLeszek i może sugerować że jestem księdzem - a nie jestem. A co do "satana". Wbrew Twoim absurdalnym wyobrażeniom nie nazywam Cię "satana", a jedynie zwracam się do Ciebie w formie gramatycznej zwanej trybem rozkazującym za pomocą łacińskiego zwrotu będącego formą egzorcyzmu odpędzającego szatana któremu tu nieświadomie lub świadomie ale gorliwie służysz. Czy gdybym napisał po polsku: "idź precz szatanie" to dowodziłabyś że nazywam Ciebie "szatanie". Nie będę zwracał się do Ciebie "Aleksandra" skoro używasz nicku "Miłość" a nicku staram się w miarę możliwości nie używać gdyż jest on wprowadzaniem w błąd - Ty masz tyle wspólnego z miłością co szczanie w piwnicy ma wspólnego z piciem w Szczawnicy.
25 października 2015, 13:25
Jak szybko potrafisz jednak dorobić wygodną ideologię i bronić jej w zaparte byle człowieka nie nazwać po imieniu a za to napisać sto słów absurdalnego tlumaczenia dlaczego idź precz szatanie. Oj Leszku, nie uciekniesz przed sobą.
P
Przemek
25 października 2015, 16:07
Pięknie to podsumowałeś jazmig. Jasno, logicznie, nikt nie powinien mieć wątpliwości. Jest tylko jedna rzecz. Gdyby w tes sposób myślał Bóg, to byłby łatwy do poznania i objęcia ludzkim umysłem. Nawet ja daję radę to zrozumieć! I to mnie właśnie niepokoi i każe szukać... Weźmy przypowieść o Pasterzu, któy zostawia 99 owiec, by szukać zgubionej. Normalny pasrerz zabija taką gdy ją znajdzie,bo inaczej wyprowadzi kolejne. ON tak nie robi. Przyprowadza do stada. A Judasz? Czy Jezus nie podał mu chleba? Czy nie umył nóg? A Dawid? Czyż nie był do śmierci cudzołożnikiem? Dziś wymieniany jest jako święty na równi z Abrahamem i  Mojżeszem. Kto Cię umacnia w Twojej pewności,codo tego co napisałeś?
LS
le sz
25 października 2015, 21:53
No proszę... jak skomentowałem jedną porcję Twoich absurdalnych zarzutów to serwujesz kolejną porcję swoich absurdalnych "rewelacji"... Jak jest więc sens wdawania się z Tobą w JAKIEKOLWIEK dyskusje skoro jak już kompletnie nie masz nic do powiedzenia to serwujesz kolejne porcje swoich bredniologicznych "refleksji"? Naprawdę wydaje się Tobie że w ten sposób uciekniesz przed przyjęciem prawdy o sobie i swojej bredniologii? Apage satana!
25 października 2015, 23:02
Nie Leszku, ja pierwsza skomentowałam Twoją wielką deklarację obrony człowieka. Zrobiłam to w uprzejmy sposób i z wiarą w Ciebie. Niestety, znów wykazałeś fałsz z Twych słów płynący. Przeskoczysz kiedyś siebie?
LS
le sz
26 października 2015, 08:16
Obłudna i zakłamana istoto, stwierdzenie: "wrażliwy jesteś na punkcie własnego nicku, co do literki" uważasz ża uprzejmy komentarz i z wiarą we mnie? Ale po raz kolejny okazuje się że to co głosisz zależy od tego co Ci aktualnie pasuje. Jak nie chcesz uznać jakiejś niewygodnej dla Ciebie prawdy to oznajmiasz, że nie ma jednej prawdy obiektywnej i każdy ma swoją prawdę, ale jak tylko czyjeś poglądy nie zgadzają się z Twoimi to bez żenady oznajmiasz, że to nieprawda i  albo że z jego słów płynie fałsz albo wręcz że kłamie. Apage satana!
M
Milosc
26 października 2015, 14:17
"Po pierwsze, nie jestem xLeszek ale XLeszek" dowodzi wrażliwości na punkcie nicku co do literki jako, że jak dalej wyjaśniasz "xLeszek oznacza zupełnie co innego niż XLeszek i może sugerować że jestem księdzem - a nie jestem." Po prostu nie zależy Ci na tym, by wprowadzać rozmówcę w błąd i dobrze. Dokonałam obserwacji, nie negatywnego osądu nad Tobą, więc nie masz się co unosić aż tak wysoko, by nazwać mnie obłudną i zakłamaną istotą. Sam wydajesz negatywny osąd i wydaje Ci się, że dokonujesz go nade mną. De facto dokonujesz go nad sobą, gdyż ujawniasz swoje negatywne postrzeganie rozmówcy. "każdy ma swoją prawdę" jest prawdziwe tylko w momencie dodania słów "w danym momencie" - pisałam już o tym z Tobą kilka razy, więc znów zwyczajnie przeinaczasz. W następnym momencie uświadomiony weryfikuje to, co dotąd uznawał za prawdę i zmienia ją. Chyba, że wybiera siebie (lub kogoś) oszukiwać dalej. Czyjeś poglądy są czyimiś poglądami. Możemy z nimi polemizować konstruktywnie możemy przyjąć wobec nich postawę. Warto jednak pamiętać, by nasze własne nierzadko inne poglądy nie przesłoniły nam człowieka, który wybrał się czymś z nami podzielić. Odróżnij poglądy na temat ideii od poglądów na temat drugiego człowieka. Te pierwsze sprzyjają konstruktywnej wymianie zdań i przyczyniają się do poszerzenia perspektywy, pogłębienia wiedzy czy nabrania świadomości. Te drugie ujawniają własne nastawienie do drugiego człowieka, a więc obnażają wnętrze osądzającego.  Wiem, że w Twojej religii wierzy się w szatana, którego jej wierni się wyrzekają - czy nie jest zatem dla Ciebie jasne, że wciąż wierzysz, że jest on w kimś innym, a nie dostrzegasz, że siedzi w Twojej tylko głowie? Jak to w takim razie jest chrześcijaninie z tym wyrzekaniem się go skoro wciąż na nowo i na nowo rodzisz go w swoich myślach? 
LS
le sz
26 października 2015, 14:26
To jedynie wg Twojej bredniologii rzekomo nie istniejacy szatan siedzi w głowie. Po raz kolejny potwierdzasz że szkoda czasu na rozmowy z Tobą. Apage satana!
26 października 2015, 16:03
Jesteś wszystkim co istnieje. Zanim zadałeś sobie pytanie o istnienie Boga musiałeś być Ty, by to pytanie zadać. Tak samo z szatanem. Wszystko jest W TOBIE.
TP
Tomasz Pierzchała
26 października 2015, 16:21
Ludzie kierujący się zdrowym rozsądkiem myślą przyczynowo-skutkowo.Z treści i formy twoich wypowiedzi w zestawieniu z przekazem biblijnym wynika ,że mają one ewidentnie satanistyczne podłoże.Jako,że nic nie bierze się z niczego a myślenie ludzkie nie ma charakteru kreatywnego a odtworzeniowy swą postawą i poglądami dajesz widoczny dowód na istnienie bytu mającego na ciebie dominujacy wpływ.Tym bytem jest ten, który wypowiedział Non serviam, odwieczny kłamca i nieprzyjaciel Boga i ludzi - Szatan.   
27 października 2015, 18:08
Jedyną przyczyną tego, że widzisz w moich wpisach dowód na istnienie Szatana, jest Twój ewidentny brak zaufania do Boga, do siebie samego, do ludzi i do tego w co wierzysz.