Między prawym prostym a kulturą dialogu

Fot. depositphotos.com

Przez całe stulecia było oczywiste, że duchowni nie tylko mogą mieć poglądy polityczne, ale też czynnie politykę uprawiać. Dziś Kościół patrzy na sprawę inaczej. W tle problemu jest nie tylko wolność słowa.

Czasy, kiedy w Polsce z wielką uwagą słuchano głosu Kościoła w sprawach społecznych i politycznych, a nawet takiego głosu wyczekiwano, minęły. Dlatego mało kogo dziwi, że bez echa przeszedł opublikowany w pierwszych dniach lutego br. „Komunikat Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Społecznych o przeciwdziałaniu podziałom i wrogości”. Dokument, podpisany przez bp. Mariana Florczyka, dotyka istotnego problemu, z jakim zmaga się nie od dziś nasza Ojczyzna. Równocześnie odnosi się do konkretnej propozycji rządzących, mającej według nich być skutecznym środkiem zaradczym, niwelującym problem. Szkoda więc, że został zignorowany.

DEON.PL POLECA

 

 

Komentując dla Katolickiej Agencji Informacyjnej wspomniany „Komunikat” bp Florczyk zwrócił uwagę, że wśród Polaków narasta nienawiść. „Jest różnica między nienawiścią a np. niezgadzaniem się z czyimiś poglądami. Nienawiść to stan, w którym nie zauważa się już w tym drugim człowieku osoby. To stan, w którym nie ma już w nas szacunku dla drugiego. Jest chęć zniszczenia człowieka i tego, co go otacza” – tłumaczył przewodniczący Rady KEP ds. Społecznych, wskazując, że obecnie w naszym kraju doświadczamy nienawiści przede wszystkim w słowach, w języku i w sposobie komunikacji.

Zauważył, że jest to zjawisko bardzo niebezpieczne, ponieważ taka forma nienawiści może się łatwo przerodzić w czyn, a nawet prowadzić do ranienia się czy zabijania. „Nienawiść prowadzi do wojny” – przypomniał bp Florczyk. Pozornie jest to fakt oczywisty, jednak nie sposób dzisiaj uchylić się przed pytaniem, czy wszyscy uczestnicy społecznego dyskursu w naszym kraju zdają sobie z tego sprawę. Także ci, którzy z racji powierzonych im funkcji uznawani są powszechnie za reprezentantów Kościoła.

Wspomniany „Komunikat” Rady KEP ds. Społecznych zaczyna się od cytatu z Listu św. Pawła do Efezjan, w którym Apostoł Narodów zachęca, aby z ust adresatów jego pisma nie wychodziła „żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby, by wyświadczała dobro słuchającym”. Autorzy dokumentu słusznie zwracają uwagę, że ta apostolska zachęta, mająca charakter zobowiązania, jest wezwaniem do odpowiedzialności za słowo.

Biskupi tworzący Radę ds. Społecznych trafnie zdiagnozowali, że słowo w dzisiejszych czasach niejednokrotnie staje się narzędziem dezinformacji, przemocy słownej, a nawet nienawiści. Czy formułując swoją ocenę sytuacji mieli na myśli również publiczne wypowiedzi niektórych polskich duchownych? Np. tę mającą miejsce zaledwie kilka dni przez wydaniem „Komunikatu”, w której kapłan, nie kryjąc, kim jest, zachęcał jednego z kandydatów na Prezydenta RP, by komuś, kto go skrytykował, „wymierzył prawy albo lewy prosty”?

DEON.PL POLECA


Wspomniana sytuacja, która miała miejsce w Ciechanowie, kieruje uwagę na inną istotną kwestię. Chodzi o polityczne zaangażowanie duchowieństwa. Przez całe stulecia było oczywiste, że biskupi i księża nie tylko mieli własne poglądy polityczne, które mogli dowolnie ujawniać i nagłaśniać, ale też bez przeszkód ze strony Kościoła angażowali się w działalność polityczną, obejmując rozmaite, czasem bardzo wysokie, funkcje i urzędy lub zasiadając w parlamentach. Wydawało się to oczywiste, bo przecież święcenia nie czynią z człowieka obywatela drugiej kategorii i nie pozbawiają praw obywatelskich, w tym również prawa do aktywności w sferze polityki. Historia pokazuje, że niejeden duchowny, także na polskiej ziemi, uczynił w tej sferze wiele dobrego.

Sytuacja zmieniła się po Soborze Watykańskim II. Kościół powszechny doszedł do wniosku, że dotychczasowa długoletnia praktyka nie przynosi pożytku, lecz wnosi do katolickiej wspólnoty dodatkowe, szkodliwe podziały. Ksiądz ma być dla wszystkich, niezależnie od ich poglądów politycznych. Dlatego dzisiaj Kodeks Prawa Kanonicznego zabrania duchownym przyjmowania publicznych urzędów, z którymi łączy się udział w wykonywaniu władzy świeckiej (kan. 285 par. 3). Stwierdza też, że duchowni nie mogą brać czynnego udziału w partiach politycznych ani w kierowaniu związkami zawodowymi, (chyba że – zdaniem właściwej władzy kościelnej – będzie wymagała tego obrona praw Kościoła albo promowanie dobra wspólnego – kan. 278 par. 3).

Rodzi się jednak pytanie, co z poglądami politycznymi biskupów, księży, zakonników, diakonów i prawem do ich ujawniania? Wydaje się oczywiste, że nie powinni tego robić w trakcie liturgii, w homiliach czy ucząc religii. Ale czy jedynym wyrazem ich poglądów ma dziś być oddana w tajnym głosowaniu kartka wyborcza? Można odnieść wrażenie, że część duchownych katolickich w Polsce nie chce takiego ograniczenia. Bez skrępowania prezentują swoje poglądy polityczne w mediach (zwłaszcza społecznościowych, ale nie tylko). Ale idą też dalej.

Niektórzy bezpośrednio i otwarcie włączają się w komitety wspierające konkretnych polityków w kampaniach przed wyborami. Inni pojawiają się w stroju duchownym na spotkaniach wyborczych, a czasami (jak zdarzyło się w Tucholi), wygłaszają „laudacje” na rzecz konkretnych kandydatów. Coraz wyraźniej widać, że sprawa ujawniania politycznych poglądów przez duchownych wciąż w Kościele w Polsce nie znalazła należytego rozwiązania, uwzględniającego zarówno stanowisko Kościoła powszechnego, jak i prawa obywateli w koloratkach.

We wspomnianym „Komunikacie” Rady KEP ds. Społecznych znalazła się zdecydowana krytyka postulowanego przez rządzących rozwiązania prawnego, polegającego na penalizacji „mowy nienawiści”. Przywołano słowa św. Jana Pawła II wygłoszone w Olsztynie 6 czerwca 1991 roku (nota bene w „Komunikacie” podano błędnie rok 1999): „Jest szczególna odpowiedzialność za słowa, które się wypowiada, bo one mają moc świadectwa: albo świadczą o prawdzie, albo są dla człowieka dobrem, albo też nie świadczą o prawdzie, są jej zaprzeczeniem i wtedy są dla człowieka złem, chociaż mogą być tak podawane, tak preparowane, ażeby robić wrażenie, że są dobrem. To się nazywa manipulacja”. W tej samej homilii Papież Polak wyraźnie rozróżnił „wolność słowa” i „wolność mówienia”. Powiedział, że niewiele daje wolność mówienia, jeśli słowo wypowiadane nie jest wolne. „Jeśli jest spętane egocentryzmem, kłamstwem, podstępem, może nawet nienawiścią lub pogardą dla innych” – tłumaczył.

Niestety, nie tylko w Polsce i nie tylko wśród katolików, wolność słowa wciąż mylona jest z wolnością mówienia. Żerują na tym nie tylko politycy. Z pewnością niezbędne jest, jak wspomniano w „Komunikacie”, odbudowywanie opierającej się na szacunku dla godności człowieka i pragnieniu poszukiwania prawdy kultury dialogu. Pytanie jednak, jak się do tego zabrać w świecie, w którym nawet algorytmy używane są do siania podziałów, wrogości i nienawiści.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Między prawym prostym a kulturą dialogu
Komentarze (11)
MN
Mariusz Nowak
10 lutego 2025, 20:48
Może kapłan, nie kryjąc, kim jest, zachęcał jednego z kandydatów na Prezydenta RP, by komuś, kto go skrytykował, „wymierzył prawy albo lewy prosty” bo nie boi się głośno sprzeciwić OPIŁOWYWANIU KATOLIKÓW?
ZD
~Zbi Draw
10 lutego 2025, 15:12
Obecność Kościoła polskiego w życiu publicznym jest już od lat antytezą dialogu. Mariaż z PiSem, wykorzystywanie publicznych pieniędzy, a przy tym hipokrytyczne moralizatorstwo i brak minimum autentyzmu i absolutne zamknięcie drzwi przed tymi, którzy nie uznają Jarosława Kaczyńskiego za czwartą osobę boską. Tak wyglada dziś ewangelizacja. Może gdy zabraknie pieniędzy, przyjdzie odrobina refleksji.
HZ
~Hanys z Namysłowa
10 lutego 2025, 17:36
Zapewne marzy pan o Bierucie,wtedy było wszystko w należytym porządku,można było wszystko zabierać,zamykać księży,blokować nominacje biskupie ? Żyje ponad 40 lat w Niemczech, nikt nie mówi o o mirażu z państwem,mamy kilka kościołów chrześcijańskich,wszystko jest poukładane, też państwo do dziś płaci za mienie zrabowane w dalszej przyszłości niż w Polsce,kościół ma szpitale,szkoły,firmy,wszystko oparte na uczciwych zasadach. Wojak może w Polsce coś być zdrowe,skoro zostało zbudowane na klamstwie Okrągłego stołu, warto o tym pamiętać,trzeba usunąć przyczyny a nie walczyć ze skutkami,ale to typowe dla polskiego bajzlu,Polak potrafi, wszystko to spełnia się w krainie fantazji, rzeczywistość bywa inna.
YY
~Yovita Yolalna
10 lutego 2025, 14:38
To nie uznawanie nienawiści, nazizmu za cnoty jest problemem.
KL
~Kamil Lasocki
10 lutego 2025, 14:33
W Polsce każde wystąpienie Kościoła w obronie nienarodzonych, sprzeciwiające się ideologii gender, krytykujące konkubinat - i tak będzie odbierane jako "niedopuszczalne mieszanie sie Kościoła do polityki" Nie ma się czym przejmować, bo dziś nawet gdy Kościół powie że pomidor jest czerwony - i tak zostanie od razu oskarżony o rasizm, seksizm, pedofilię, zacofanie i dzielenie ludzi na lepszych i gorszych. Kościół będzie zawsze atakowany. To jest jedna z cech dowodzących jego prawdziwości, ewangeliczności i niewygodności dla świata. Swoją drogą dobrze, że wrogowie Kościoła nie czytają Listów św Piotra, Jakuba czy Judy. Wtedy by sie dowiedzieli, co naprawdę znaczy mówić wprost i bez znieczulenia o zasadach, postawach moralnych i przyszłej wieczności tych, którzy je łamią. I to bez względu na to czy należą do Kościoła czy też nie.
KK
~karol karol
10 lutego 2025, 13:19
zaraz się zlecą koronkarze od Nawrockiego i będą przekonywać, że Jezus też stosował przemoc wobec kupców w świątyni, a w ogóle to każdy kapłan ma prawo do swoich poglądów (byle prawicowych, xd)
MN
Mariusz Nowak
10 lutego 2025, 20:43
Czekamy na pochwały Bążura na Deonie i nie będzie już żadnych wątpliwości co to za portal...
OB
~Ola B.
13 lutego 2025, 11:15
Największą krytyka ze strony tzw. "patriotow" w stosunku do Trzaskowskiego jest to, że zna on języki obce, a przecież "prawdziwy" Polak mówi tylko po polsku.
MN
Mariusz Nowak
13 lutego 2025, 18:05
Gratuluję Bążurowi elektoratu.
RM
~Robert Migacz
13 lutego 2025, 19:07
Nie lubisz koronki, karolu? A moze wogole calej tej idei Milosierdzia Bozego?
HZ
~Hanys z Namysłowa
10 lutego 2025, 12:46
Przypominam sobie jak bardzo byli zaangażowani przy Okrągłym Stole, ciągle zadawałem sobie pytanie,jak mogło się to stać,długo czekałem na odpowiedź,upłynęło dziesiątki lat, dziś życzyłbym sobie żeby zostawili to cywilom,kredyt zaufania do Kościoła się wyczerpał.Takiej zdrady przy Okrągłym Stole nikt im nie wybaczy ,w imię ukrycia swoich zboczeń,wiarołomstwa i zdrady,sprzedali trzodę owieczek wrogom Kościoła, jak możecie z tym żyć?Myślicie że spowiedź u kolegi podobnego jak wy to załatwi? Mnie uczono: grzech nie jest odpuszczony póki wziatek nie zwrócony, macie szansę oddać to narodowi polskiemu to czego go pozbawiliscie? Bla bla bla,to wasza mowa.