Na synodzie będą silne napięcia i rozczarowanie

(fot. Sean Davis / flickr.com)
slo

Synodowi Biskupów o rodzinie będą towarzyszyły silne napięcia w sprawie komunii dla rozwodników żyjących w związkach niesakramentalnych - przewiduje kard. Wilfrid Napier z RPA. Jego zdaniem na Synodzie będą zacięte dyskusje na ten temat, biskupi poświęcą temu bardzo dużo czasu i energii, ale na koniec będzie wielkie rozczarowanie.

Oczekiwanie na poważne zmiany w tej dziedzinie określił on mianem braku realizmu. Postępowanie Kościoła względem rozwodników oparte jest na jasnych słowach samego Jezusa i św. Pawła. Synod tymczasem ma pomóc rodzinom, aby zapewnić ciągłość ewangelizacji przyszłych pokoleń - podkreślił kard. Napier.

"Rodzina ma kluczowe znaczenie w przezwyciężaniu problemów współczesnego Kościoła. Dopóki rodzina nie będzie silna, przyszłość Kościoła i społeczeństwa będzie bardzo niepewna. O tym przede wszystkim powinniśmy pamiętać na synodzie. I nie wystarczy tylko konstatować, że istnieją problemy. Musimy zrozumieć, z czego one wynikają i jak im zaradzić. Myślę, że na pierwszym synodzie powiemy sobie, jaka jest sytuacja rodziny. Kluczowy będzie natomiast następny rok, przed drugą sesją synodu, kiedy Kościół będzie się musiał zastanowić, co zrobić, by pomóc rodzinie. Jest to zadanie zarówno ojców synodalnych, jak i lokalnych episkopatów. Jak przysposobić rodziny do ewangelizacji dzieci i młodzieży? Franciszek zdaje sobie sprawę, że rodzina odgrywa kluczową rolę w ewangelizacji. Jeśli jest słaba, nieuporządkowana, chora, to proces ewangelizacji kolejnych pokoleń jest zakłócony. Trzeba z tym zrobić porządek, musimy się skupić na rodzinie" - powiedział kard. Napier.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na synodzie będą silne napięcia i rozczarowanie
Komentarze (18)
F
Franciszek
4 marca 2015, 23:23
Wystarczy z wiarą się pomodlić .Po co siąć niepokój ,złe projekcje synodu ?  Wierzący wie że nic Kościoła Chrystusowego nie rozwali i tego się trzymajmy.
T
trads
13 września 2014, 09:30
Tomasz napisał: ''Niestety obecnie duża część katolików pudruje cudzołóstwo nazywając je "małżeństwem niesakramentalnym"... ... Owo "pudrowanie" to zwyczajne kłamstwo, zakłamane nazewnictwo. Od tego już prosty krok do zmiany postrzegania cudzołóstwa, które dla wielu przestało kojarzyć się z grzechem (przynajmniej ciężkim), a stało jakimś quasi-małżeństwem, trochę ułomnym, ale jednak małżeństwem, a nie życiem w grzechu.
13 września 2014, 07:23
Przyczyn tragicznego wzrostu praktycznego odrzucania wiary i religii katolickiej wyrażającej się przez cywilne rozwody i żądanie uznania prawa do rozwodów w Kościele jest wiele. Począwszy od rzeczy prozaicznych, choćby podyktowane swoistą modą wybieraniu przez rodziców dla swoich dzieci etyki, zamiast katechezy. Zdziwienie, iż w Kościele ślub bierze się jedne raz w życiu jest wynikiem ignorancji, ale tej zawinionej. Wiec takie tłumaczenie, iż się nie wiedziało, są żenujące dla katolika. Śmieszny jest też pomysł rozbudowy kursów przedmałżeńskich w kraju, w którym każdy ma prawo do religijnej edukacji aż do poziomu matury, a także późniejszej formacji w trakcie np. . studiów. Lenistwo, moda, a później tragedia rozwodu, a winni są wszyscy dookoła. Oczywistym jest też, iż domaganie się rozwodów w Kościele jest efektem zaniku wiary. Człowiek faktycznie wierzący Bogu nie dopuści do cudzołóstwa w swoim życiu, a jeśli upadnie, to nigdy nie będzie się domagał uznania cudzołóstwa jako rzeczy dobrej, szlachetnej i znoszącej zwarte wczesnej małżeństwo. Niestety obecnie duża cześć katolików pudruje cudzołóstwo nazywając je „małżeństwem niesakramentalnym”, a szambo grzechów nabywając perfumerią. Jest jeszcze problem słabych, nadążających za światową modą księży i biskupów, którzy nie potrafią wyjść do ludu i przekazać im gorzkiej prawdy i kluczą w poszukiwaniu prawnych kruczków, aby zadowolić tłum wygodnych, leniwych letnich katolików. Ta „dyskusja” nad oczywistym ewangelicznym przeslaniem jest właśnie przejawem tej współczesnej słabości i uleganiu modom współczesnego świata.
A
anonim
13 września 2014, 08:23
Twierdzisz że pojawiła się jakaś moda na wybieranie przez rodziców dla swoich dzieci etyki zamiast katechezy? Usilujesz dowodzić, że narastająca w Polsce lat fala rozwodów (od samego 2000r już o ponad 50%) spowodowana jest tym, że ostatnio pojawiła się jakaś moda na wybieranie etyki zamiast katechezy?
W
wert
12 września 2014, 09:56
Sam kosciol dal furtke, orzekajac niewaznosc malzenstwa. W takiej sytuacji jesli malzenstwo bylo niewazne to kaplan powinien oddac pieniadze ktore wzial za udzielenie slubu.
A
a
12 września 2014, 17:34
to tak, jakby fryzjerka miała oddawać kasę za to, że włosny odrosły...
A
anna
12 września 2014, 09:22
Dobrze zauważył piw ,że trzeba skupić się na przyczynach .Ludzie biorą czesto ślub z nieświadomości sakrmentu np. bo ciąża i nie wypada, co ludzie powiedzą, kazda dziewczyna chce wystąpić w białej sukni, bo co by rodzice  powiedzielni gdyby tylko ślub cywilny itp.  Sama wiem, bo niestety teraz ponoszę tego konsekwencję i mam zamiar składać do sądu kościelnego o zbadanie czy małżenstwo zostało ważnie zawrte. Dlatego myślę, że przygotowanie do ślubu tzn nauki powinny być mocno skupione na jednostce a nie ogóle. 
A
anonim
12 września 2014, 15:29
Na ludzką głupotę nie ma lekarstwa. Naprawdę sądzisz, że gdyby usiłowano Cię wysyłać na indywidualne nauki i usiłowano diagnozować świadomość sakramentu to nie buntowałabyś się i nie narzekała, że księżom odbiło? Uznałabyś, już że ciąża nie ma znaczenia, nie ważne czy wypada, nie ważne co ludzie powiedzą, może być bez białej sukni, nie ważne co rodzice powiedzą na konkubinat, tzn samą rejestrację w USC?
A
apopleksja
12 września 2014, 16:32
Wszystko to słuszne,ale ksiądz lepiej poznawszy kandydatów,mógłby przecież odmówić ślubu lub zalecic jego odroczenie,bo jest mądrzejszy i "widzi" z boku lepiej.Mój proboszcz zamiast powiedzieć wprost, oczami chciał mi cos przekazac,ale ja nie wiedziałam o co chodzi-zrobił się smutny i chłodny a ja myslałam,ze ma "focha".Natomiast na nauki latało sie po róznych kosciołach-tam gdzie akurat było miejsce na dany "odcinek",czyli pełna anonimowosć no i grupy po 40 osób,zero rozmowy indywidualnej.Skoro można odmówić rozgrzeszenia,chrztu, święceń,to dlaczego nie ślubu? No a w zakonach są śluby "próbne",tutaj ze wzgledu na ewentualne potomstwo nie może ich być,więc tym bardziej uważam,że kościół powinien staranniej badac kandydatów i odmawiac w razie watpliwości.
A
anonim
12 września 2014, 19:25
Wszystko to słuszne,ale ksiądz lepiej poznawszy kandydatów,mógłby przecież odmówić ślubu lub zalecic jego odroczenie,bo jest mądrzejszy i "widzi" z boku lepiej. --- Nie, nie mógłby odmówić "bo jest madrzejszy i lepiej widzi". Ksiądz nie działa wg swojego widzi-mi-się ale wg pewnych obowiązujących go norm! A niech by tylko spróbował odmówić ślubu, na zasadzie: "nie, bo ja wiem lepiej", to zostałby zakrakany przez młodych i ich rodziny oraz obsmarowany gdzie się da, od kurii począwszy, na GW i NIE skończywszy... Są KONKRETNE warunki konieczne do spełnienia i jeśli są spełnione, jeżeli nie ma żadnych przeszkód zrywających to ksiądz nie ma NIC do gadania. Mój proboszcz zamiast powiedzieć wprost, oczami chciał mi cos przekazac,ale ja nie wiedziałam o co chodzi-zrobił się smutny i chłodny a ja myslałam,ze ma "focha". --- Jak by powiedział wprost to i tak nic by to nie zmieniło - chyba nie będziesz twierdzić, ż gdyby powiedział Ci że wg tego co on widzi swoim n-tym zmysłem to nie powinniście się pobierać, to stwierdzilibyście: acha, no to rezygnujemy, wycofujemy się. Skoro można odmówić rozgrzeszenia,chrztu, święceń,to dlaczego nie ślubu? --- Oczywiscie że można odmówić! Ale muszą być ku temu KONKRETNE powody, a nie jakieś czyjeś widzi-mi-się czy przeczucia! No a w zakonach są śluby "próbne" --- A kto Ci takich bzdur naopowiadał! Nie ma żadnych ślubów próbnych! Śłub to jest ślub! tym bardziej uważam,że kościół powinien staranniej badac kandydatów i odmawiac w razie watpliwości. --- Masz irracjonalne oczekiwania! Sama byś protestowała gdyby usiłowano "staranniej badać"! Kościół bada to co istotne i odmawia gdy trzeba. Nikt nie jest w stanie zagwarantować że dana para szczęśliwie ułoży sobie życie. Gdyby chcieć aby dawać zgodę na ślub jedynie przy braku wątpliwości, czyli przy posiadaniu pewności, to nigdy takiej zgody nie możnaby wydać!
A
apopleksja
13 września 2014, 00:18
Napisałam Ci obszerną epistołę w odpowiedzi,ale moze słusznie system jej nie przyjął, bo za długa.Zapytam wiec tylko: o postulacie ty słyszał,o nowicjacie ty słyszał,o pierwszych slubach czasowych (!) ty słyszał,o tym,że z zakonu mozna odejść bez grzechu?a o tym,że slub zakonny nie jest sakramentem słyszał? Zycie zakonne poprzedza długa formacja pod bacznym okiem przełozonych a i potem mozna w miare bezbolesnie zrezygnowac albo wylecieć :-) może juz mniej bezbolesnie.Z małżeństwem jest zgoła inaczej.Moze Ty jestes jakis wybitnie genialny,ale wiekszosc młodych ludzi podejmuje tę decyzję co najmniej nie do konca swiadomie i z uwagi na jej nieodwołalność i ważkość wszyscy starsi i mądrzejsi powinni zrobic wszystko,zeby im pomóc w rozeznaniu,a nie ograniczac się do egzekwowania papierków.Przy okazji,gdyby nam wtedy odmówiono,pewnie nie wzielibyśmy slubu,bo jednej ze stron odmowa byłaby na rękę,ale to szczegolny przypadek,wiec sie nie liczy.
A
anonim
13 września 2014, 07:57
O postulacie ja słyszał,o nowicjacie ja słyszał, o ślubach czasowych ja słyszał, ale Ty nie pisała ani o postulacie ani o nowicjacie i nie o ślubach czasowych lecz Ty pisała o jakichś bzdurnych próbnych ślubach O tym, że ślub zakonny nie jest sakramentem ja też słyszał. A jesli Ty nie słyszała to na wszelki wypadek dodam, że tak samo sakramentem nie jest żaden inny ślub, np. ślub szkolny czy ślub wojskowy. Czy ja słyszał, że z zakonu można odejść bez grzechu? Ty najwyraźniej nie dosłyszała, że bez grzechu to można odejść z zakonu po upływie czasu ślubów czasowych. Natomiast przed upływem czasu ślubów czasowych lub po ślubach wieczystych będzie to już z grzechem, jako że będzie to sprzeniewierzenie się złożonemu ślubowaniu. Życie zakonne poprzedza długa formacja ponieważ w powszechnym wychowaniu rodzinnym i formacji religijnej na katechezach nie ma czegoś takiego jak formacja przygotowująca do życia zakonnego. W dodatku różne zakony mają różne duchowości i wymagają różnej formacji. Z małżeństwem jest zgoła inaczej ponieważ już całe wzrastanie od dziecka do młodzieńca/pannicy w rodzinie jest formacją przygotowującą do małżeństwa. A w trakcie lekcji religii znaczna część czasu jest również poświęcona przygotowywaniu do małżeństwa. Finałem tego przygotowania są też nauki przedmałżeńskie. Zgadzam się z Tobą że wszyscy starsi i mądrzejsi powinni zrobić wszystko aby młodym pomóc w rozeznaniu. Widzę jednak że nie jesteś w stanie zrozumieć, że czas rozeznania to jest czas dużo wcześniejszy od czasu podjęcia decyzji o małżeństwie. Natomiast wszelkie oddziaływania "przeszkadzające" młodym w realizacji ich pomysłu zawarcia małżeństwa są traktowane jako niczym nieuzasadnione szykany nawiedzonych klechów i doprowadzają raczej do życia w konkubinacie niż do rozstania.
A
apopleksja
13 września 2014, 12:23
No cóż.System mądrzejszy ode mnie,bo podpowiadal,żeby nie dyskutować, szkoda czasu i atłasu.Masz ostatnie słowo,"wyszlo" na twoje,ty jestes najmądrzejszy a ja najgłupsza.  
3
340
13 września 2014, 13:15
A tak merytorycznie na temat to nic nie masz do powiedzenia? To że nie masz racji ani nie znaczy że ja jestem najmądrzejszy ani nie znaczy że Ty jesteś najgłupsza. Jeżeli nie masz żadnych argumentów, a jedynie na zasadzie "nie, bo nie" nie przyjmujesz tego co Ci się mówi to po co dyskutujesz? Po to aby kogoś zakrzyczeć? A jak się nie uda to podsumować dyskusję tak jak to właśnie zrobiłaś?
A
anonim
13 września 2014, 13:16
Sorry, źle się podpisałem...
P
piw
11 września 2014, 22:25
A może Ojcowie synodalni skupiliby się na przyczynach a nie na skutkach? Rozwód jest skutkiem rozpadu rodziny. Dlaczego dochodzi do tak wielu rozwodów? Otwierając furtkę dla rozwodników Kościół "zachęciłby" kolejne rodziny do rozpadu. Trzeba ludziom uświadomić wartość przysięgi małżeńskiej. Słowa "oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci"  nie mogą być rzucane na wiatr, zwłaszcza w obliczu Boga i świadków.
T
trads
12 września 2014, 08:22
O przysiędze małżeńskiej mówi się chyba tylko na kursach przedmałżeńskich. Dochodzę do wniosku, że sami księża traktują ją niezbyt poważnie. Ci kardynałowie,  którzy chcą dopuścić cudzołożników do Komunii, nawet się nie zająkną "a co z przysięgą, która jest cały czas łamana przez ludzi, żyjących z innymi partnerami"? Przysięga, to słowa na wiatr, ładny ozdobnik ceremonii ślubnej i tyle.
P
piw
12 września 2014, 09:56
Księża generalnie traktują wiarę niezbyt poważnie. Mam wrażenie że wielu z nich po prostu nie wierzy w to co robią i nie są świadomi mocy jaką otrzymali. Dokonują konsekracji, sprowadzają Chrystusa na ołtarz, dotykają Jego Ciała, po czym drapią się w kroczu, dłubią w nosie, i idą rozdawać komunię jakby to były bułki. Wszystkie czynności wykonują w pośpiechu i bez szacunku.