Odświeżyć źródła
Wielu ludzi w kościele jest bardzo pasywnych. Zamknięcie w domu podczas Wielkanocy jest okazją, by sięgnąć po to, co istotne.
Można tylko patrzeć w ekran i tyć. Ale po co? Człowiek zamknięty staje przed wyborem: pasywny czy aktywny ma być. Łatwiej wybrać bierność, lecz chyba zdrowiej „czynność”. Więźniowie chodzą po celi, ćwiczą, szukają różnych zajęć. To napięcie jest udziałem ludzi zamkniętych w domach, odizolowanych.
Obecna zaraza przypadła na czasy mediów internetowych. Nasze kontakty „przez ekran” mogą być bardzo intensywne. Wiele możemy tak załatwić, a nawet pracować zdalnie. Jest jednak pokusa, by ograniczać się tylko do biernego odbioru: patrzeć, chłonąć, karmić się godzinami różnymi treściami, ale bez żadnej akcji z naszej strony. To może jeszcze bardziej wyolbrzymić poczucie izolacji.
Obecnie większość praktykujących katolików ogląda mszę św. via ekran. Głównie patrzy. Triduum Paschalne mamy obejrzeć w telewizji. Można powiedzieć: lepszy rydz niż nic. Ale czy nie lepiej pomodlić się w gronie rodzinnym? (Są przygotowywane propozycje, dostępne w Internecie, które mają nam w tym pomóc). Kwarantanna to dobra okazja, by „powrócić do źródeł”.
Wielu ludzi w kościele jest bardzo pasywnych (ewentualnie coś zarecytują lub zaśpiewają). A przecież chodzi o wspólną opowieść i ucztowanie. W domu, gdy ucztujemy i rozmawiamy, jesteśmy o niebo bardziej aktywni. Zamknięcie w mieszkaniu podczas Wielkanocy to okazja, by sięgnąć po to, co istotne. Pod warunkiem że będziemy twórczy. Wiem, że nie wszystkich stać na to, by razem poczytać Biblię, podzielić się refleksją dostosowaną do składu rodziny (dzieci, młodzież, seniorzy), pomodlić się swoimi słowami, a nie tylko formułkami. Wiem, że to dla wielu jakaś abstrakcja spożywanie kolacji jako pamiątki Ostatniej Wieczerzy (choć, często nieświadomie, robimy to podczas Wigilii). Ale może uda się w Wielki Piątek poszukać w Internecie krzyży, które szczególnie mnie inspirują. Wybrać, dłużej popatrzeć, zachwycić się, zastanowić, dlaczego tak do mnie przemawiają, pogadać o tym. Czy taka „domowa” adoracja Krzyża nie byłaby odzyskaniem znaczenia tego symbolu tak bardzo spowszechniałego, że aż niewidocznego? A nasze życzenia świąteczne. Można je nagrać, by przesłać. Unikając kiczu, przygotować je ciekawiej. Kto wie, czy nie poczujemy wtedy mocniej, jak nasz kontakt, nasze słowa spokojniej przygotowane (oraz dobrane obrazy) są dla kogoś źródłem błogosławieństwa? O ile są rzeczywiście przygotowane, a nie tylko mechanicznie ściągnięte i wklejone.
To nie są pomysły tylko dla praktykujących. Każdy z nas potrzebuje odświeżyć swoje źródła, obmyć je (stąd symbol wody). Specyficzna sytuacja domaga się niecodziennych rozwiązań. I to jest okazja do „wypłynięcia na głębię”.
Skomentuj artykuł