"Papież napisał serdecznie i życiowo praktycznie"

(fot. youtube.com)
KAI / ml

Jako "zachętę do życia i miłości" określili biskupi niemieccy ogłoszoną dzisiaj w Watykanie posynodalną adhortację apostolską Franciszka "Amoris laetitia" na temat małżeństwa i rodziny.

Jej tekst jest "przede wszystkim serdecznym, głębokim i praktycznym życiowo zaproszeniem do tej formy życia, jaką jest małżeństwo i rodzina, która czerpie swoją inspirację ze źródeł wiary chrześcijańskiej" - oświadczyli hierarchowie.
W imieniu episkopatu niemieckiego wypowiedzieli się kard. Reinhard Marx, abp Heiner Koch i bp Franz-Josef Bode, którzy brali udział w dwóch zgromadzeniach Synodu Biskupów poświęconych rodzinie - w październiku 2014 i 2015 roku w Watykanie. Ich zdaniem Franciszkowi chodzi najogólniej o "otwarcie na pozytywną i zachęcającą, opartą na wartościach, możliwość i perspektywę życia w małżeństwie i rodzinie".
W "Amoris laetitia" papież kładzie nacisk - obok przypomnienia norm kościelnych - na znaczenie indywidualnych decyzji sumienia, to zaś ma także "daleko idące skutki dla duszpasterskiej opieki nad osobami rozwiedzionymi, żyjącymi w nowych związkach, którym dotychczas nauczenie Kościoła nie pozwalało na przyjmowanie komunii św." - podkreślili biskupi niemieccy. Według nich stwierdzenie, że drugi związek cywilny zaprzecza pierwszemu małżeństwu - sakramentalnemu, a tym samym jest sprzeczne z obiektywną normą, nie wystarcza już jako uzasadnienie wyłączenia tych ludzi z przyjmowania Komunii św. - Bardziej konieczne jest rozważenie każdego pojedynczego przypadku, szczególnej sytuacji życiowej osoby znajdującej się w takiej sytuacji. Dopiero w świetle poszczególnej historii życia i rzeczywistych uwarunkowań można będzie razem z osobami rozwiedzionymi wyjaśnić, czy i jak w tej sytuacji są winne, co stoi na przeszkodzie w przyjmowaniu Eucharystii - napisali hierarchowie.
Nie tylko biskupi, ale także kapłani i teologowie powinni wyjaśniać "różne spojrzenia i akcenty" papieskiego dokumentu tak, aby jego nauczanie było obecne w głoszeniu słowa i duszpasterstwie. - Prosimy zwłaszcza kapłanów, aby w duchu tego tekstu docierali do ludzi, którzy są na drodze do małżeństwa, małżonków, ale także do tych, których relacje małżeńskie są nieudane i często sami odchodzą od Kościoła. Nikt nie może być wykluczony z miłosierdzia Bożego - uważają biskupi.
Komentując adhortację abp Koch z Berlina powiedział, że rozumie ją jako "wielkie zaproszenie dla lokalnych Kościołów, aby jeszcze bardziej zaangażowały się w sprawy małżeństwa i rodziny, w przygotowanie do małżeństwa, towarzyszenie małżonkom w ich życiu a także jako konieczność zwrócenia się do osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach bądź samotnie wychowujących dzieci". Zdaniem autorów komentarza Franciszek "w tekście nie przyjmuje tonu ani idealizującego postrzeganie i ocenę rzeczywistości, ani doktrynerskiego czy lękliwie defensywnego".
Arcybiskup jest przekonany, że w jego archidiecezji znajdą się zapewne ludzie rozczarowani, "którzy mieli większe oczekiwania wobec takich kwestii jak rozwiedzeni żyjący w nowych związkach, małżeństwa międzywyznaniowe czy związki jednopłciowe". Z drugiej strony będą pewnie też tacy, którzy "wyrażą poważne obawy wobec kierunku wskazanego przez papieża, dotyczącego możliwości dopuszczenia rozwiedzionych katolików żyjących w nowych związkach, pod pewnymi warunkami, do sakramentów".
Abp Koch podkreślił, że Franciszek odrzuca "zimną biurową moralność". Stawia raczej na duszpasterstwo "miłości miłosiernej", co należy rozumieć zawsze jako gotowość do wybaczenia, towarzyszenia i integracji. - Powinno to stanowić punkt odniesienia do duszpasterskiej pracy w archidiecezji berlińskiej i jednocześnie oznacza wysoką odpowiedzialność oraz wrażliwość - powiedział abp H. Koch.

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Papież napisał serdecznie i życiowo praktycznie"
Komentarze (1)
R
Rob
8 kwietnia 2016, 19:27
No to już wszystko jasne. W Niemczech juz od jutra duże zmiany będą na bazie tej adhortacji wprowadzone. Rozwód nie będzie problemem i tylko czekać uznania dla wszystkich tęczowych. Przykre to!