Powstała aplikacja, która pomoże Ukraińcom znaleźć wsparcie językowe i duchowe

Depostiphotos.com / Materiały Kościoła Greckokatolickiego w Polsce
DEON.pl / mł

Liczba uchodźców z Ukrainy w Polsce rośnie. Część z nich to grekokatolicy, których na Ukrainie jest około 4 mln. By pomóc im odnaleźć się w nowym miejscu, kościół greckokatolicki przygotował specjalną aplikację.

Aplikacja to wspólny projekt Komisji do Spraw Młodzieży i Komisji do Spraw Świeckich Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Jest bardzo prosta. Jak tłumaczy mi ks. Grzegorz Nazar, greckokatolicki kapłan z parafii w Gorlicach, jest powiązana z mapami Google. Działa tak, że na podstawie lokalizacji telefonu, na który została pobrana, pokazuje najbliższą greckokatolicką parafię. Nie tylko w Polsce – na całym świecie. To pozwala Ukraińcom, którzy musieli uciekać z kraju, a są wyznania greckokatolickiego, znaleźć na emigracji „swoich”.

DEON.PL POLECA

Dla Ukraińców wiara jest ważna

Dlaczego to ważne? Po pierwsze dlatego, że wiara jest ważna dla Ukraińców. Jak mówi ks. Nazar, każdy jest przekonany, że to, że Ukraina wciąż stawia opór, jest zasługą Bożej opieki. Niebo należy do Boga, to On pilnuje nieba nad Ukrainą. Maryja się nią opiekuje, rozpościera swój płaszcz nad Ukrainą. Znalezienie swoich rodaków jest ważne także dlatego, że Polacy z otwartymi ramionami i wielką życzliwością goszczą w swoich domach Ukraińców i starają się jak najlepiej, ale jednak polski i ukraiński kontekst kulturowy jest trochę inny.

- My tak myślimy, że jesteśmy sąsiadami, więc bez problemu się zrozumiemy, dogadamy. Ale tak wcale nie jest – mówi ks. Nazar. – Gdy ktoś z Ukrainy zapyta o cerkiew, Polak myśli o cerkwi prawosławnej. I prowadzi swojego gościa do świątyni, w której on będzie jako grekokatolik uważany za… schizmatyka, bo kościół prawosławny nie uznaje kanoniczności kościoła greckokatolickiego. Drugi przykład, jeszcze prostszy. Gdy Ukrainiec pyta o „mahazyn” (магазин) – ma na myśli sklep. Ale gdy nie znający ukraińskiego Polak, przekonany o podobieństwie obu języków, zapyta swojego gościa z Ukrainy, czy chce iść do sklepu, może go mocno zdziwić, a nawet wystraszyć, bo po ukraińsku „sklep” oznacza… „grobowiec” albo „nagrobek”.

Plakat informujący o aplikacji dla uchodźców z Ukrainy. Mat. prasowe

Aplikacja pomoże znaleźć tłumacza i wspólnotę

To drugi plus aplikacji, pozwalającej odnaleźć w pobliżu greckokatolicką parafię i związaną z nią wspólnotę: będą tam ludzie, w większości Ukraińcy, którzy mówią i po polsku, i po ukraińsku. Nie tylko zapewnią opiekę duchową, ale też pomogą jako tłumacze, wyjaśnią kontekst, który może być dla polskich gospodarzy trudny. Pomogą się dogadać, ustalić wspólne zasady.

- Chodzi o takie proste rzeczy, które mogą wprowadzić niezrozumienie i zamieszanie – mówi ks. Nazar. – Dla grekokatolików bardzo ważny jest post. Teraz, gdy jest wojna, każdy wierzący chce swój post ofiarować za pokój.

Jak wyjaśnia kapłan, post u grekokatolików wygląda trochę inaczej niż u rzymskich katolików, którzy w większości są gospodarzami dla uchodźców. Rzymscy katolicy poszczą w piątki i od mięsa: greckokatolicy poszczą w Wielkim Poście w środy i piątki, a część z nich podejmuje wtedy tzw. „srogi post”, podczas którego rezygnują także z jajek i nabiału. W czasie wojny taki post z wiarą podejmuje więcej osób niż zazwyczaj. To może rodzić trudne sytuacje, gdy Polak, chcąc uszanować post swoich gości, podaje na śniadanie twarożek, a dzieci z Ukrainy pytają mamę: to nam teraz wolno to jeść?

- Mama powie, że tak, żeby nie zrobić przykrości, ale to wahanie będzie widoczne. I Polak może mieć wrażenie, że ludzie, których zaprosił do własnego domu, nie doceniają, wybrzydzają, a tak wcale nie jest – mówi ks. Nazar.

Dlatego bardzo przydatna może się okazać lista greckokatolickich parafii, która pozwoli uciekającym przed wojną odnaleźć trochę „domu” – rodaków, swojego języka, ludzi myślących w ten sam sposób.

Uchodźcom potrzebna jest "bratnia dusza"

- To nie tak, że Polacy nie są swoi, bo teraz każdy Polak dla Ukraińca to jest brat. Ale ludziom, którzy uciekają, są teraz też bardzo potrzebne takie „bratnie dusze”. I właśnie w greckokatolickich parafiach mogą je znaleźć. Bo tam są swoi, rodacy, którym łatwiej jest wysłuchać, bo znają język i ukraińską rzeczywistość. Kiedy rodzina zrobi ten krok, goszczącym będzie o wiele łatwiej – przekonuje ks. Nazar.

Jak mówi, już teraz greckokatolickie parafie w Polsce odbierają bardzo wiele telefonów od osób, które przyjęły ukraińskie rodziny pod swój dach. Mają wiele pytań, bo chcą jak najlepiej zadbać o swoich gości. I choć nic nie stoi na przeszkodzie, by na przykład grekokatolicy z Ukrainy poszli do „zwykłego”, rzymskokatolickiego kościoła parafialnego, to jednak nie usłyszą tam ani liturgii, ani przepowiadania po ukraińsku. Tymczasem dla kościoła greckokatolickiego język ukraiński jest językiem liturgicznym i to w nim odbywają się wszystkie nabożeństwa.

- To też jest bardzo ważne dla dzieci, które uciekły z Ukrainy, bo mogą tu spotkać swoich rówieśników, którzy mieszkają w Polsce, porozmawiać z nimi, pobawić się – zaznacza ks. Nazar.

By zadbać duchowo o swoich wiernych, greckokatolicki kościół, który w Polsce ma dwie diecezje i około stu trzydziestu parafii, stara się też o tworzenie „lotnych” punktów duszpasterskich tam, gdzie uciekających przed wojną Ukraińców przyjeżdża najwięcej. Najczęściej to msza po ukraińsku, którą księża odprawiają w udostępnionych przez rzymskokatolickich proboszczów kościołach. Jak podkreśla ksiądz Nazar, nie było jeszcze przypadku, by ktoś odmówił albo odniósł się do pomysłu z niechęcią.

Aplikację „Spilnoty” [wspólnoty] można pobrać ze strony: hhtps://spilnoty.pp.ua w wersji na Adroida lub iOS.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Powstała aplikacja, która pomoże Ukraińcom znaleźć wsparcie językowe i duchowe
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.