Prawie 83 tys. pielgrzymów w dwa tygodnie
Przed uroczystością Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny od 1 do 15 sierpnia na Jasną Górę przybyło ponad 50 pieszych pielgrzymek, a w nich ok. 83 tys. pątników. Przemierzając łącznie 15 tys. km modlili się za powodzian, o szacunek dla krzyża i za Polskę. Wszyscy uczyli się w drodze „Jak być świadkami miłości”.
Największe pielgrzymki piesze to: warszawska, radomska i krakowska. W grupach, jak zwykle, dominowała młodzież, ale nie zabrakło też osób starszych, nawet w podeszłym wieku oraz rodzin z dziećmi.
„Czasami miałem kryzys, czasami bolały mnie nogi, jak było gorąco, to już się nie chciało iść, chciało się iść do sanitarki i jechać, ale nie przejmowałem się tym” - powiedział 8-letni Piotrek.
Najdłuższą drogę, 638 kilometrów pokonali wierni z Helu na Kaszubach, którzy szli do Częstochowy 19 dni. „Kaszubska pielgrzymka charakteryzuje się przede wszystkim głębokim skupieniem i wyciszeniem. Niesiemy ze sobą sztandary, chusty, każdy uczestnik ma charakterystyczną koszulkę, dużo również śpiewamy i modlimy się w języku kaszubskim. Staramy się zachować tradycję naszego pielgrzymowania do Częstochowy.” - powiedział ks. Jan Perszon, kierownik kaszubskiej pielgrzymki.
Najdłużej, bo 20 dni rekolekcje odprawiają pątnicy z Łukęcina z paulińskiego kościoła parafii NMP Królowej Polski, która przez lata była najmniejszą parafią w Polsce. Jak zauważył ks. Arkadiusz Skwara, przewodnik grupy promienistej Szczecińskiej Pielgrzymki Pieszej, pątnicy w drogę wyruszyli wprost znad morza. „25 lipca na plaży zamoczyliśmy nogi w Bałtyku, zaśpiewaliśmy Apel Jasnogórski, jednocząc się z Jasną Górą. Następnego dnia rano wyruszyliśmy w drogę”, powiedział kapłan.
Pielgrzymki z północy kraju należą do mniej licznych, a to ze względu m.in. na czas ich trwania, nawet do 3 tygodni. Są też najtrudniejszymi ze względu na dużą odległość oraz rozmaite warunki pogodowe podczas kilkunastu dni wędrówki. Kierownik pielgrzymki ełckiej, ks. Kazimierz Gryboś powiedział, że w tym roku przywędrowało 482 pielgrzymów. „Przybywamy z różnych miejscowości północnego rejonu naszego kraju, są tutaj mieszkańcy Augustowa, Ełku, Giżycka, Pisza, Olecka, Suwałk, Gołdapi oraz Woźnic. Smagani wiatrem, deszczem a nawet gradem pokonaliśmy wiele trudów, ale jesteśmy szczęśliwi” - stwierdził kapłan.
Pokonywanie pielgrzymkowych trudności to ważny aspekt pokutny rekolekcji w drodze, o czym mówił o. Paweł Truszkowski, kapucyn. - Pielgrzymowanie wiąże się z ascezą, aby poprzez utrudzenie swojego ciała wzmocnić ducha, ale także przeprosić Pana Boga za grzechy i podziękować Mu za otrzymane w ciągu całego roku dobra – podkreślił zakonnik.
W grupach podążali nie tylko wierni w pełni sił, ale także niepełnosprawni. Pątnicy na wózkach czy o kulach. „Jestem nietypowym pielgrzymem, bo mam odciski na rękach, a nie na nogach jak wszyscy, i chyba tym się różnię. No może szybciej idę, bo na czterech” - wyznała Joanna, która o kulach przyszła aż z Ełku.
Przyszły także grupy nietypowe, takie jak „Nauczycielskie warsztaty w drodze” czy „Pielgrzymka młodzieży różnych dróg” gromadząca ludzi uzależnionych od alkoholu czy narkotyków.
W specjalnej pielgrzymce przyszli żołnierze. XIX Międzynarodowa Piesza Pielgrzymka Wojskowa na Jasną Górę zgromadziła kilkuset żołnierzy, pracowników wojska, funkcjonariuszy Straży Granicznej i Służb Celnych.
Wraz z mundurowymi pielgrzymami z Polski (100 osób) na Jasną Górę idą także żołnierze z Niemiec (51), Amerykanie (18 osób) i Litwini (16 osoby). Wielu z żołnierzy udało się w pielgrzymkę po raz pierwszy.
Jedną z głównych intencji tegorocznych pielgrzymek była modlitwa za powodzian. - W czasie tej pielgrzymki modliliśmy się przede wszystkim w intencji tych, których dotknęła powódź. Liczba pątników zazwyczaj jest stała, choć z pewnością w tym roku zabrakło na pewno tych, którzy ucierpieli w jej wyniku. Oni obecnie pracują przy porządkowaniu tych terenów, a my o nich pamiętamy - powiedział ks. Henryk Hendzel, diecezjalny koordynator pielgrzymki sandomierskiej. Ks. Henryk dodał, że choć od powodzi, która dotknęła rejony Sandomierza, minęły prawie 3 miesiące, jej skutki są nadal są odczuwalne, a wielu ludzi wciąż czeka na pomoc. „W diecezji cały czas ogłaszamy różne formy pomocy. Z parafii, które nie zostały poszkodowane przez powódź, wyjeżdżają wolontariusze, aby pomagać przy porządkowaniu tych miejsc, które wymagają tak długiej i ciężkiej pracy. Obecnie na pomoc czekają zwłaszcza osoby starsze, które nie radzą sobie z uprzątaniem skutków tego strasznego kataklizmu.”, podkreślił kapłan.
O tej wielkiej tragedii przypominali także ci pątnicy, którzy zostawili zalane domy i wyruszyli szukać wsparcia u Matki. -Mimo tego, iż powódź dotknęła dom, całą moją rodzinę, uczestniczyłem w pielgrzymce, bo czułem taką wewnętrzną potrzebę, by jednak mimo wszystko cieszyć się z wielu innych darów jakie otrzymałem, z daru przeżycia, aby dość do Matki Boskiej – powiedział Paweł z pielgrzymki stalowowolskiej.
Jak podkreślił ks. Łukasz Frątczak ze Zgorzelca, w grupie, którego szli także pątnicy z zalanej wodą Bogatyni, pielgrzymi na tę tragedię od razu odpowiedzieli modlitwą. Podczas Eucharystii wierni zebrali ok. 5 tys. złotych na pomoc powodzianom. W intencji poszkodowanych bp Stefan Cichy, ordynariusz legnicki celebrował na szczycie jasnogórskim Mszę św. wieńczącą pielgrzymkę legnicką. „Towarzyszymy cierpieniom tych, którzy doświadczeni są przez wielką wodę w okolicach Bogatyni. Chcemy ich wspomagać i przekazać im nasze wyrazy solidarności i naszą miłość”, powiedział w homilii bp Cichy.
Pielgrzymi modlili się w drodze także o szacunek dla krzyża i o to, by był on znakiem jedności, podkreślił przedstawiciel nauczycielskich „Warsztatów w drodze”. „Formujemy krzyż i wchodzimy na Jasną Górę, idąc krzyżem. W ten sposób chcemy pokazać, zamanifestować i podkreślić naszą jedność i to, że krzyż zawsze musi łączyć Polaków i łączy, a nie dzielić”, wyznał pielgrzym.
Bp Krzysztof Nitkiewicz, ordynariusz sandomierski, który przybył na spotkanie z pielgrzymami uważa, że dziś, bardziej niż kiedykolwiek, katolicy muszą świadczyć o tym, że chrześcijaństwo jest religią miłości. „Te nieszczęśliwe wydarzenia wokół krzyża, jakie rozgrywają się przed pałacem prezydenckim, przez niektórych są wykorzystywane do tego, by pokazać chrześcijaństwo, Kościół katolicki w krzywym zwierciadle. Tymczasem w chrześcijaństwie nie ma agresji, jest miłość do Boga, do człowieka i powinna być miłość między nami, a pielgrzymi są tego dowodem”, podkreślił bp Nitkiewicz.
W drodze do Częstochowy nie zabrakło wezwań za papieża Benedykta XVI, Kościół powszechny czy rychłe wyniesienie na ołtarze Jana Pawła II. Tak było tradycyjnie w pielgrzymce krakowskiej. Z Wawelu na Jasną Górę pielgrzymi nieśli krzyż, który Jan Paweł II trzymał podczas swojej ostatniej Drogi Krzyżowej. Krzyż ten został przekazany pielgrzymom przez kard. Stanisława Dziwisza z okazji 30., jubileuszowej pieszej pielgrzymki. „Niosąc ten krzyż, modliliśmy się gorąco o wyniesie na ołtarze Sługi Bożego. Polecaliśmy intencje Kościoła powszechnego i papieża Benedykta XVI”, powiedział ks. Jan Przybocki, koordynator pielgrzymki.
Wielu pątników uczyło się w drodze miłości do ziemi ojczystej wyrażającej się również np. w trosce o środowisko naturalne. Jak powiedziała 16-letnia Kamila pełniąca podczas pielgrzymki posługę „ekologiczną”, wielu właśnie na pielgrzymce uczy się np. segregacji śmieci. „Jestem osobą, która zajmuje się wystawianiem koszy i sprzątaniem po każdym postoju. Takimi prozaicznymi czynnościami zajmowały się trzy lub cztery osoby z każdej grupy. To niesamowicie działało na ludzi. Obserwowaliśmy, że każdy pielgrzym biorąc z nas przykład po sobie sprzątał a efekt był taki, że było po prostu czysto”, podkreśliła przedstawicielka służb ekologicznych.
Obok Polaków na udział w rekolekcjach w drodze decydowali się także obcokrajowcy. Najliczniej pielgrzymowali Włosi, ale byli również m.in. Francuzi, Węgrzy, Ukraińcy, Rosjanie czy Słowacy. - To jest wspaniałe doświadczenie, bo wraz z Polakami dzieliliśmy doświadczenia pieszego wędrowania, modlitwy, śpiewu, to było duchowe bardzo piękne przeżycie – powiedziała jedna z Francuzek.
Z roku na rok rośnie zainteresowanie udziałem w grupach pokutnych i ciszy. Np. prawie połowa pielgrzymki dominikańskiej z Krakowa przyszła w grupach, w których dominowały milczenie i kontemplacja.
Kilka pielgrzymek pieszych obchodziło w tym roku okrągłe jubileusze. Tak było np. w grupie wrocławskiej. 30.pielgrzymka wrocławska była przede wszystkim podziękowaniem za tysiące kilometrów wydeptanych do Królowej Polski. Z racji jubileuszu została wydłużona o jeden dzień a program wzbogacony o koncerty, mecz i świąteczny festyn. Najstarsi pątnicy wspominali pierwszą pielgrzymkę: „Różniła się, bo było chyba o ok. 10 razy więcej ludzi, nie było telefonów komórkowych, nie było łączności, nie było tych udogodnień, wręcz przeciwnie były różnego rodzaju przeszkody specjalnie tworzone, było inaczej, ale szliśmy do tej samej Matki, cel był ten sam i to jest najważniejsze”.
Wszyscy pielgrzymi mówią o wielkiej polskiej gościnności i hojności dla wędrujących a podziękowanie, jak zapewniali, przynieśli także do Pani Jasnogórskiej.
Jak podało Biuro Prasowe Jasnej Góry w tegorocznym sezonie pielgrzymkowym od 22 maja do 14 sierpnia na Jasną Górę przybyło: 157 pielgrzymek pieszych, a w nich ponad 100 tys. osób. Przyjechały 54 pielgrzymki rowerowe, a w nich 2 tys. 820 osób. Dotarło też 11 pielgrzymek biegowych i jedna pielgrzymka konna z Zaręb Kościelnych licząca 45 osób.
Skomentuj artykuł