Reforma kościelnych studiów filozoficznych

Papieski Uniwersytet św. Tomasza w Rzymie (Angelicum) (fot. Gizurr / wikipedia.pl)
Radio Watykańskie

Dekret o reformie kościelnych studiów filozoficznych wydała Kongregacja Edukacji Katolickiej. Dokument, datowany 28 stycznia, w liturgiczne wspomnienie św. Tomasza z Akwinu, przedstawili dziś w Watykanie przełożeni tej dykasterii. Jej prefekt wyjaśnił, że reforma była konieczna ze względu na osłabienie formacji filozoficznej w wielu instytucjach kościelnych, związanym z ogólnym kryzysem studiów filozoficznych.

W naszej epoce rozum zagrożony jest sceptycyzmem, relatywizmem i nieufnością co do możliwości poznania prawdy. Kard. Zenon Grocholewski podkreślił znaczenie, jakie dla podjęcia reformy miały wskazania Jana Pawła II, zwłaszcza z encykliki Fides et ratio z 1998 r.

Z kolei sekretarz Kongregacji Edukacji Katolickiej wskazał, że dekret tej dykasterii o reformie kościelnych studiów filozoficznych dotyczy czterech typów instytucji. Są to kościelne wydziały filozoficzne i teologiczne oraz związane z nimi instytuty filozoficzne i teologiczne, wśród tych ostatnich również wyższe seminaria.

DEON.PL POLECA

Abp Jean-Louis Bruguès OP poinformował, że gdy chodzi o wydziały filozoficzne, czas studiów do uzyskania bakalaureatu zostanie przedłużony z dwóch lat do trzech. Natomiast na wydziałach teologicznych i w seminariach filozofię studiować się będzie, tak jak dotychczas, przez dwa lata. W tym okresie jednak trzeba położyć większy nacisk na dyscypliny ściśle z zakresu filozofii systematycznej, które muszą obejmować przynajmniej 60 proc. wymaganych zaliczeń (tzw. kredytów).

Dekret Kongregacji Edukacji Katolickiej kładzie szczególny nacisk na filozofię bytu, czyli metafizykę. Jej potrzebę dla studiów teologicznych przedstawił podczas prezentacji dokumentu o. Charles Morerod OP, rektor Papieskiego Uniwersytetu Angelicum. Szwajcarski dominikanin podał praktyczne przykłady zastosowania pojęcia przyczynowości w kwestiach mających znaczenie również dla duszpasterzy.

„W katechezie często musimy odpowiadać na pytania dotyczące relacji między ewolucją gatunków a biblijną historią stworzenia – powiedział o. Morerod. – Próby bezpośredniego przejścia od teologii do biologii są mało owocne. Trzeba mediacji filozoficznej. Mówiąc o ewolucji, katecheta stoi przed pokusą dyskwalifikowania Biblii albo zamknięcia się w fundamentalizmie negującym prawdziwość odkryć naukowych.

By uniknąć takiej fatalnej alternatywy, konieczne jest przeanalizować relację między różnymi szczeblami przyczynowości w tym samym skutku. Za tą kwestią techniczną kryje się możliwość zrozumienia, jak tekst biblijny może mieć Boga jako autora, a równocześnie autorów ludzkich. Ten sam problem powstaje w innych dziedzinach teologii. Kto daje łaskę sakramentu: sam Bóg czy Bóg i kapłan? Innymi słowy: Po co Kościół? Czy Bóg nie może zbawić sam? Jest odpowiedź teologiczna: Jezus powołał apostołów. Jednak, by ją zrozumieć, wyjaśnić i powiązać z pozostałą wiedzą, konieczna jest metafizyka”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Reforma kościelnych studiów filozoficznych
Komentarze (1)
S
student
14 sierpnia 2011, 19:31
Uważam, że Kościół w obecnym kształcie w Polsce, w innych krajach Europy oraz w Ameryce zmierza ku samozagładzie i to w galopującym tempie. I nie chodzi tutaj o niecne czyny niektórych księży i brak dobrego przykładu, bo każdy dorosły i zarazem dojrzały człowiek ma swój rozum i potrafi odróżniać dobro od zła, natomiast młodzi winni mieć za przykład przede wszystkim rodziców, dziadków, może starsze rodzeństwo. Chodzi natomiast o formę w jakiej przekazywana jest nauka Kościoła, w tym forma samej Mszy Świętej, która w obecnym kształcie nie trafia do człowieka!!!!!! Powtarzane co tydzień te same formułki nie zmuszają ludzi do myślenia. Ludzie klepią i klepią wciąż to samo, uciekając gdzieś tam myślami. I wychodzą z tego kościoła tak samo puści jak do niego przyszli. Czasami ktoś się zmusi i wysłucha kazania, które najczęściej też jest usypiające. NIE TĘDY DROGA. Potrzeba więcej zwykłego tekstu mówionego, a nie naukowego, czy wytartych formułek (z całym szacunkiem dla Mszy Świętej). Potrzeba więcej zwykłej rozmowy z ludźmi o tym co dobre, a co złe, o tym co trudne, o tym co w życiu najważniejsze, jak żyć żeby nie krzywdzić innych, jak opierać się łatwym pokusom i złu, jak dawać przykład najbliższym i otoczeniu. O tym trzeba rozmawiać. Ale jak rozmawiać. Otóż zmienić obecną formę, ograniczyć liturgię eucharystyczną do niezbędnego minimum, rozbudować liturgię słowa, wyjść do ludzi, mówić do nich i samemu też się pytać. T0 CO OBECNIE MAMY ODSTRASZA PO PROSTU LUDZI. CZY KSIĘŻA TEGO NIE WIDZĄ????? Bo ja widzę. Widzę zwłaszcza co niedzielę na Mszy Świętej, jak ludzie z wielką niechęcią na wielką siłę wogóle nie myśląc o tym co klepią i gdyby ksiądz sam nie mówił, bądź organista nie śpiewał, to by już wogóle nic nie klepali, tylko by chyba posnęli. CZAS NA ZMIANY I TO WIELKI.