"Samotność i pustka to cena za nowoczesność"

Liliana Leda / KAI / drr

- Człowiek ceni nowoczesność, którą osiągnął we względnie krótkim czasie. Ale za udogodnienia cywilizacji technicznej płaci on pustką, samotnością i utratą czegoś - mówi pisarz, Antoni Libera.

Jak dodaje, Beckett w "Czekając na Godota" wyraża paradoks naszych czasów: cywilizacja rośnie, istota ludzka maleje; horyzont poznania jest coraz większy, gatunek ludzki, a zwłaszcza ludzka jednostka - coraz mniejsze. Twórczość tego pisarza jest obrazem człowieka po metafizycznej katastrofie. Reżyser, tłumacz i znawca twórczości irlandzkiego noblisty prowadził w Krakowie "Seminarium z Becketta", organizowane przez "Szkołę Czytania" - projekt Fundacji Dominikańskie Studium Filozofii i Teologii.

Liliana Leda, KAI: Samuel Beckett u ojców dominikanów to dość zaskakująca inicjatywa, a jednocześnie ciekawe zestawienie. Dlaczego właśnie Beckett i co miały na celu te spotkania?

DEON.PL POLECA

Antoni Libera: Inicjatywa wyszła od ojców dominikanów, co świadczy o ich otwartości na inne punkty widzenia i opcje światopoglądowe. Organizatorzy zdawali sobie przecież sprawę, że jest to literatura zwątpienia, pozostająca w opozycji wobec optymistycznego ducha chrześcijaństwa, a jednak zdecydowali się zaprosić mnie, abym o tym mówił. Być może przyświecała im myśl, by uczestnicy poznali bliżej powody i skutki kryzysu wiary i szukali dróg jego przezwyciężenia.

Jakie stanowisko proponuje Beckett?

Beckett nie proponuje stanowiska filozoficznego sensu stricto. Nie jest on filozofem, tylko pisarzem, a w literaturze wszystko jest znacznie mniej jednoznaczne i ostre niż w filozofii. Niemniej jego przekaz wydaje się jasny i przypomina pogląd Pascala sprzed nawrócenia: istota ludzka wtrącona jest między dwie nieskończoności; nie wie, kim jest ani po co jest; jedyną rzeczą, z której zdaje sobie sprawę, to ograniczenie własnego umysłu i natury; status i położenie człowieka w świecie stanowi źródło nieustannej udręki, fizycznej i duchowej.

Beckett, choć opisaną tu świadomość uniwersalizuje, tj. rzutuje w przeszłość, uwzględnia jednak też aspekt historyczny i przyznaje, że ludzka samowiedza jest zmienna i że duchowa kondycja człowieka zależy od tego, czym jest nasycona. Jego podejście jest sceptyczne i racjonalistyczne zarazem: człowiek to stworzenie, które nie ma wglądu w istotę rzeczy i żyje w wiecznej ułudzie, niemniej jego "samopoczucie" zależy od rodzaju ułudy. Inaczej mówiąc: ułuda może być "lepsza" lub "gorsza". Ułuda obecna, wyrosła na gruncie poznania naukowego, wydaje się mniej naiwna od niegdysiejszej, opartej na myśleniu mistycznym i wyobraźni, ale za to bardziej dotkliwa w swych skutkach. Ułuda aktualna degraduje bowiem istotę ludzką, sprowadzając ją do wymiaru głównie materialnego.

Można więc powiedzieć, że za dobrodziejstwa nowoczesności ludzkość płaci pustką i samotnością?

Tak. Człowiek ceni nowoczesność, którą osiągnął we względnie krótkim czasie. Ale za udogodnienia cywilizacji technicznej płaci on pustką, samotnością i utratą czegoś. Cywilizacja techniczna, oparta na metodologii pozytywistycznej - na kryteriach pewności - przynosi wiele usprawnień i udogodnień. Jednocześnie jednak prowadzi ona do desakralizacji, do "odczarowania" świata, a przez to do degradacji człowieka. Powstaje problem, jak to zmienić i czy to w ogóle możliwe.
Rada Studium Dominikańskiego zdając sobie sprawę z siły literatury - z tego, że oddziałuje ona nieraz silniej niż dyskurs naukowy, publicystyczny czy medytacja teologiczna - uznała, że dyskusja wokół tak wyrazistej twórczości, jaką jest dzieło Becketta, może być dobrym punktem wyjścia do ogólniejszej debaty na temat zwątpienia i wiary. Wiadomo bowiem z historii, że nieraz odrodzenie wiary i płynące stąd nowe prądy wynikały właśnie z wielkich kryzysów i kondycji zwątpienia. Tak było choćby w przypadku św. Augustyna i wspomnianego już Pascala.

W jakim kontekście religijnym umiejscowiłby pan Samuela Becketta? Urodził się w Irlandii, bastionie katolicyzmu, ale w rodzinie protestanckiej. Szybko utracił wiarę i stał się piewcą zwątpienia, a jednocześnie w swojej twórczości wciąż odwołuje się do spraw religijnych i wątków biblijnych. Zmitologizował nawet datę swoich urodzin w Wielki Piątek, pisząc, że urodził się w dniu, kiedy umarł Zbawiciel.

To ostatnie jest bardzo charakterystyczne. Beckett, choć odszedł od wiary i odrzucał teodyceę, był w istocie pisarzem metafizycznym: cała jego twórczość to jeden wielki dialog z chrześcijaństwem. Najpierw stwierdzenie, dlaczego i jak niemożliwe stało się religijne pocieszenie, a następnie rodzaj jeremiady za "rajem utraconym", jakim było schronienie w wierze.

Beckett pokazuje świat bez Boga, uzmysławia odbiorcy, co to znaczy żyć w poczuciu absurdu - w świecie wyzutym z sensu, który nie tylko wyjaśniałby miejsce i rolę człowieka we wszechświecie, ale który jednałby tegoż człowieka ze światem. Beckett w swojej twórczości nie przesądza, jak jest - czy Bóg istnieje, czy nie, a jeśli istnieje, kim jest - Beckett, niczym matematyk czy fizyk (podobnie jak Pascal), bada jedynie konsekwencje określonej projekcji. "Jeżeli Boga nie ma, to w takim razie z człowiekiem jest tak i tak…"

Mówi się, że twórczość Becketta, choć zasadniczo powstała ponad pół wieku temu, w dalszym ciągu jest aktualna. Czy rzeczywiście? A jeśli tak, to w jakim sensie? Myślowym? Estetycznym?

Moim zdaniem, jak najbardziej jest aktualna - głównie w warstwie myślowej. Powiedziałbym nawet, że obecnie, w ciągu ostatnich dwudziestu, trzydziestu lat stała się bardziej aktualna, niż kiedy powstawała. Bo wtedy odnoszono ją głównie do kataklizmu dziejowego, jakim była II wojna światowa, kojarzono z widmem zagłady atomowej, widziano w tym odbicie bieżących nastrojów przygnębienia w zdruzgotanej Europie. Tymczasem twórczość Becketta sięgała o wiele głębiej; nie była reakcją czy odpowiedzią na bieżące wypadki. Beckett od początku rozumiał, że kataklizm II wojny światowej oraz systemy totalitarne są już skutkiem innej, "niematerialnej" katastrofy, do jakiej doszło w duchowości cywilizacji europejskiej. Pod względem estetycznym dzieło Becketta również wydaje się trwałe, ponieważ jest ascetyczne, wyzbyte rodzajowości związanej z określonym czasem i modą.

Podstawowy sens sztuki "Czekając na Godota" jest taki, że jej bohaterowie nie doczekują się tego, na co czekają. Czy odnosi się to do mitu mesjanistycznego? Mesjasz nigdy nie przyjdzie, Drugiego Przyjścia nie będzie. Czy tak to należy rozumieć?

Nie tak dosłownie, nie wprost. W "Czekając na Godota" Beckett wyraża paradoks naszych czasów: cywilizacja rośnie, istota ludzka maleje; horyzont poznania jest coraz większy, gatunek ludzki, a zwłaszcza ludzka jednostka - coraz mniejsze. Twórczość tego pisarza jest obrazem człowieka po metafizycznej katastrofie.

Beckett w "Godocie" pokazuje paradoksalną właściwość ludzkiego bytowania na ziemi. Oto mocą swej wyobraźni ludzkość tworzy pewne idee, które następnie zaczyna traktować jako rzeczy realne. W tym sensie ponosi ona porażkę, bo takich rzeczy po prostu nie ma. Na innym poziomie jednak coś osiąga: bo dzięki temu, że traktuje własne wyobrażenia poważnie - że swoim postępowaniem "wciela" je w życie - staje się kimś innym, ewoluuje. A ewolucja ta być może dokądś ją zaprowadzi. Jest to więc model czyśćcowy.

***

Antoni Libera (ur. 1949), pisarz, tłumacz, reżyser. Przełożył m.in. znaczną część twórczości Samuela Becketta, w tym wszystkie jego dramaty, które wielokrotnie wystawiał w kraju i za granicą. Głośne inscenizacje "Ostatniej taśmy" z Tadeuszem Łomnickim i Zbigniewem Zapasiewiczem (1985, 2004) oraz z Davidem Warrilowem w Wielkiej Brytanii (1989) i "Końcówki" w The Gate Theatre w Dublinie (1991-1999), pokazywane były na międzynarodowych festiwalach teatralnych, m.in. w Australii, Francji, Niemczech, USA i Włoszech.

Przez wiele lat pozostawał w stałym kontakcie z Beckettem, który udzielał mu rad i wskazówek inscenizacyjnych i nazywał go swoim ambasadorem w Europie Wschodniej. Tłumaczył także dramaty Sofoklesa, Szekspira, Racine’a i Wilde’a oraz libretta operowe (m.in. do "Czarnej maski" Pendereckiego i "Śmierci w Wenecji" Brittena).

Autor powieści "Madame" (1998), przełożonej na dwadzieścia języków - głównej laureatki konkursu wydawnictwa Znak, nagrody im. Andrzeja Kijowskiego i finalistki międzynarodowej IMPAC Dublin Literary Award 2002.

Ostatnio ukazało się wznowienie jego opowieści autobiograficznej "Godot i jego cień" (Znak, 2009) o swojej fascynacji twórczością i osobą Becketta oraz tryptyk nowelistyczny pt. "Niech się panu darzy" (Więź 2013).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Samotność i pustka to cena za nowoczesność"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.